ďťż

Takie tam wędrowanie

bigos - mój pamiętnik, wspomnienia, uczucia, przeżycia ...

Przyszedł czas na zmiany.
Popełniłem na tym forum już tyle relacji, z różnych wyjazdów, że aż współczucie łapie dla wszystkich zmęczonych ich lekturą.
.
Zaśmiecałem to forum ponad 10 razy tworząc :
- Po kiego diabła ? http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=3966
- Rajd papieski http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=3434
- W poszukiwaniu zagubionych rogów
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=3148
- Gorgany. Pierwsze dotknięcie
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=2558
- Prawdziwa przygoda w Bieszczadzie ?
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=3091
- Do źródeł Dniestru http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=2752
- Oporem do oporu http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=2525
- Wernisaż - relacja z zagadkami
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=2452
- Zimowa wyprawa K-1
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=1789
- Rajd sierżantów. Tropem Szwejka
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=2288
- Potop - relacja (nie)prawdziwa
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=1670
- Polowanie http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=1104

Jako się rzekło przyszedł czas na zmiany. Kolejne relacje ( jeśli powstaną ) nie będę umieszczał (zaśmiecał) na forum tylko w niezależnym miejscu.
A informację o pojawieniu się nowych wpisów będę tutaj umieszczał.
Dzięki dla wszystkich którzy umieszczali swoje (cenne) uwagi a nie doczekali się osobnej odpowiedzi.


Najnowsza relacja dotyczy nostalgii za tym co odchodzi w przeszłość
i jest zatytuowana :
Pożegnanie z Alicją
można ją czytać na stronie http://henek.wordpress.com/
Opowiadanie "samo się czyta", a czy będziesz zamieszczał tu, czy kindziej dzieś - to nie ważne. Byleś się nie zleniwcował i nie poprzestał jak coponiektóre osobniki.

Najnowsza relacja dotyczy nostalgii za tym co odchodzi w przeszłość
i jest zatytuowana :
Pożegnanie z Alicją
można ją czytać na stronie http://henek.wordpress.com/
Mi się taka forma bardziej podoba, lepiej się czyta i zdjęcia są od razu ilustracjami :-)

Pozdrowienia

Basia


Świetna forma relacji, albo fotorelacji. Miło się czyta i ogląda. :grin:
Tyż prowda:)

...Byleś się nie zleniwcował i nie poprzestał jak coponiektóre osobniki. Chyba rozumiem....

A relacja super.
Pozdrawiam
Bardzo lubię z Tobą "wędrować".Ciągle czekam na nowe szlaki!Pozdrawiam!
Dzięki za ciepłe słowa, które są inspiracją to tego aby jeszcze coś stworzyć.
Informacja że ktoś czyta te relacje brzmią jak słowa w piśmie :
jeśli znajdzie się chociaż kilku sprawiedliwych (znaczy się - czytających) to dla nich ocalę to miasto.
Amen!Mam dokładnie tak samo!Pozdrawiam i...nie daj długo czekać na kolejne!
Przywołałeś tyle wspomnień tego niezwykłego miejsca.Dla wielu był to nic nie znaczący barak-gdzież mu tam urodą do "klimatycznych" bacówek! Jednak jak widać nie dla wszystkich

Byłem harcerzem-uwielbiałem to miejsce ,potem wracałem już jako "dorosły" po to tylko aby pobyć w środku.Poczuć ten zapach,jeszcze raz wziąść do ręki te 30-letnie(chyba)książki z półki,posiedzieć w fotelu,napić się herbaty,popatrzeć-przywołać tamtem czas.

Dziękuję za ten powrót.

Pozdrawiam.

Informacja że ktoś czyta te relacje brzmią jak słowa w piśmie : jeśli znajdzie się chociaż kilku ..... Od wczoraj masz jednego czytelnika więcej.
Henek, fajne zdjęcia, dobry pomysł i ciekawy tekst; czekamy na kolejne relacje.
Zachęcony ciepłymi słowami sięgnąłem po wyjazd jeszcze z ubiegłego roku. Relacja z niego nie bedzie wspominać o żadnych górkach, nie będzie zmęczenia i łykania przyrody. A jednak był to wyjazd który przyniósł niezapomniane przeżycia.
Przyznam się że w pierwszych latach kiedy łaziłem po bieszczadzkich górkach omijałem ludzi i wszelką cywilizację. Szerokim łukiem omijałem schroniska, wsie, robotników, mundurowych i pijaczków.
Czas jednak robi swoje. Dziś już nie rajcuje mnie zaliczenie tego czy innego szczytu w lepszym czy gorszym czasie. Dziś doceniam rozmowy pod sklepem z miejscową ludnością, albo polemiki przy wypale lub wieczorne dyskusjie w schronisku.
Odkrywanie ludzi zarówno tych obecnych jak i tych którzy byli wcześniej.
Jako motto proponuję się wsłuchać w głos umieszczony poniżej
kliknijtu
i włącz play
.
Zapraszam do lektury relacji oczywiście w poniższym adresem
http://henek.wordpress.com/

...Dziś doceniam rozmowy pod sklepem z miejscową ludnością, albo polemiki przy wypale lub wieczorne dyskusjie w schronisku.
Odkrywanie ludzi zarówno tych obecnych jak i tych którzy byli wcześniej.
Wspaniałe jest samotne wędrowanie... Największym jednak skarbem, jaki znajduję w wędrowaniu są właśnie ludzie. Tak jak ty, Henek, ja również "odnalazłem" ludzi na szlaku. Musiałem jednak przejść całą Polskę, by to zrozumieć...
Tak jak ty, Henek, ja również "odnalazłem" ludzi na szlaku. Musiałem jednak przejść całą Polskę, by to zrozumieć...
Pozwoliłeś również,by ci ludzie "odnaleźli" Ciebie
Pozdrawiam
Długi
Wszystkim tym , którym doskwiera jesienna chandra polecam krótki spacer po bieszczadzkich połoninach.
W ostateczności może być wirtualny czyli zapraszam tu
http://henek.wordpress.com/
Dzięki don Enrico ,że namówiłes Henka do umieszczenia tej relacji.Serce stopiło się jak wosk - co za magia!
No, nie było łatwo namówić.
Negocjacje trwały blisko miesiąc, ale udało się.
Może uda się również namówić na dokończenie relacji z czerwcowej Borżawy ? Kto wie ?
Świetny spacer... i ta magiczna sceneria. Dzięki!
mam nadzieję, że jak się napatrzę ...to mi się to dzisiaj przyśni...:smile:
Niełatwo ją wytropić.
Wybrałem się w tych dniach aby znaleźć jej ślady.
Oto co znalazłem.
ze zdjęć wynika, że Miśś Wiosna obudziła sie, przeszła po śniegu...a potem ubrała czerwoną kurteczkę, plecaczek i poszła wąchać kwiatki ;)
Asiu ! dokładnie TAK
O tej porze roku zieleń karmi oczy świeżością, a swoje wielkie chwile mają kwitnące krzewy głogu.
.
http://img248.imageshack.us/img248/1512/hm102135.jpg

O tej porze roku zieleń karmi oczy świeżością............ O takk :)
http://images46.fotosik.pl/299/e95079ab5f3c6c27.jpg

http://images40.fotosik.pl/296/1e0ecf8dbb18956b.jpg

http://images45.fotosik.pl/300/c523dd43f0acf4c3.jpg

http://images35.fotosik.pl/154/08ea8101fdb0ee92.jpg

PS. zielono miiiii
A jakie kwiatki śliczne chodzą po łące.
Wszystko się może zdarzyć w takich okolicznościach.
Bardzo ładne kwiatki!
Zbliża się kolejne, uroczyste otwarcie linii kolejowej Zagórz - Łupków (które to otwarcie z koleji ?)
Na tą niezwykłą chwilę służby kolejowe postanowiły obsadzić tory kwiatkami.
Nie powiem, bardzo miło to wygląda. Zobaczcie sami.
>
http://img228.imageshack.us/img228/7094/hm102374.jpg
Ale ta kolej cudnie kolorowa. Że też Koleje Mazowieckie nie dbają tak o swoich pasażerów.

Zbliża się kolejne, uroczyste otwarcie linii kolejowej Zagórz - Łupków (które to otwarcie z koleji ?)
Na tą niezwykłą chwilę służby kolejowe postanowiły obsadzić tory kwiatkami.
Nie powiem, bardzo miło to wygląda. Zobaczcie sami.
A tam gdzie za bardzo kwiatki podlewali rozmyło przepusty. Nie wiem, czy ciufa będzie skakać, czy myknie bokiem:

A tam gdzie za bardzo kwiatki podlewali rozmyło przepusty. Nie wiem, czy ciufa będzie skakać, czy myknie bokiem: Och - cudna by była - skakająca ciufa!
:mrgreen:
Maki przepiękne!moje ulubione kwiaty!tzn jedne z;-)

A tam gdzie za bardzo kwiatki podlewali rozmyło przepusty. Nie wiem, czy ciufa będzie skakać, czy myknie bokiem: http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/714533883
Super wiadomość, jednak kurcze można, jestem pod wrażeniem!
Bunt.
Dość tego. Dość tego łażenia, wędrowania czy innego plątania się po górkach czy lasach.
Czerwcowe słońce niemiłosiernie jara całą swoją krasą wyciskając wszystkie krople potu, a ja mam jeszcze łazić po górkach ?
Najwyższy czas zadać sobie pytanie : co mam wspólnego z rzeźnikami ?
Nie chcę mieć nic wspólnego.
Bieg rzeźnika
- to nie to, chodzi mi po głowie.
Kto szybciej ? Kto pierwszy ?
Totalny bunt. Nie biegam, nie chodzę, nie spaceruję, będę uprawiał całkowite dziadostwo.
Dziadostwo polega na nic nie robieniu. Wyciągam krzesełka z samochodu, ustawiam je w nurtach rzeki i zalegam (w towarzystwie osobistego Czerwonego Kapturka) słuchając jak woda delikatnie głaszcze przepływając po kamieniach, a słońce osładza ciała swym ciepłem.
Wiaterek delikatnie chłodzi rozpalone ciała.
To są właśnie Bieszczady.
A jeszcze rankiem spacerowaliśmy starą drogą biegnącą na koniec świata, zapomnianą drogą która kiedyś była środkiem wsi.
To są właśnie Bieszczady.
będzie cd.
Następny dzionek.
Plan jest prosty : uprawiamy dziadostwo.
Tą razą placem naszego działania jest łąka.
Ot taka zwykła bieszczadzka łąka na której rośnie trawa ozdobiona kwitnącymi kwiatami.
Czy ktoś napisał poemat na temat łąki ? Na temat łąki ,której wcale nie trzeba kosić , ale można się na nie położyć.
Położyć i nic nie robić. Chyba ze jest się Marcinem - wówczas obowiązkowo trzeba botanizować.
I rozstrzygać dylematy czy ten storczyk jest męski czy żeński.
Nie znam się i nie mam tych dylematów, dzięki temu bezstresowo mogę przytulić się do gleby i posłuchać ciszy.
Eeee jakiej tam ciszy.
Małe gówno wyleciało parę metrów nad ziemię i nap.....a jakby mu za to płacili , czekaj dziadu ja cie tu dopadnę.
Widać go wyraźnie jak zawisł w jednym miejscu na nieboskłonie i nadaje niczym radio rmf.
Już się przymierzyłem aby go czymś rzucić ale akurat nic nie było pod reką.
I wtedy przypomniała mi się ostatnia noc.
Ciepło, miło, romantycznie (i w odpowiednim towarzystwie) .... jednym słowem full romantyzm aby coś wyszło , a tu z zewnątrz jakiś dziad postanowił zakłócić spokój wydając upierdliwe dźwięki.
Takie dźwięki do tej pory kojarzyły mi się z cięciem drzewa.
Drze się to i drze . Huknąłem , krzyknąłem , wydałem rozkaz a to cholera nadal się darła.
Po nieprzespanej nocy miałem nadzieję że ten derkacz pójdzie sobie w pieron.
Ale nie !
My do śniadania, a on nadal żympoli.
Tego było za wiele. Ściągnąłem buty i postanowiłem po zaskoczyć.
Ale gdzie tam.
Usadowił się w okolicy starej zdziczałej jabłoni i jak tyko zbliżyłem się na kilka kroków aby go unieszkodliwić - ten dziad zamilkł.
Szukaj wiatru w polu (znaczy się w trawie)
Została mi ostatnia deska ratunku.
Czekaj cwaniaku, ty swoim rzężeniem oznaczasz terytorium ?
Ja też umiem oznaczać swoje terytorium.
Oznaczyłem.

N
Małe gówno wyleciało parę metrów nad ziemię i nap.....a jakby mu za to płacili , czekaj dziadu ja cie tu dopadnę.
Widać go wyraźnie jak zawisł w jednym miejscu na nieboskłonie i nadaje niczym radio rmf.
Heniu, skojarzyło mi się z tym (to niestety tylko fragment).
...czasem to skrzeczące crex lubi sobie pouciekać... widać wtedy tylko uginającą się trawę i słychać szelest... gdy oddala się na bezpieczną odległość, tuż przed ponownym rzężeniem - przysiągłbym, że da się usłyszeć chichot!:twisted:
Z derkaczem jest tak - wielu go słyszy mało kto go widzi. Ta cholera też uprzykszyła mi nie jedną noc w bieszczadach.

Z derkaczem jest tak - wielu go słyszy mało kto go widzi. Ta cholera też uprzykszyła mi nie jedną noc w bieszczadach. W Głupkowie są tak bezczelne,że łażą po peronach w biały dzień,można się pogapić,nie uciekają.Za to w trawach jest ich tam legion,na pewno więcej niż komarów ;)
Oznaczyłem teren wbijając w ziemię urwaną gałązką. Teraz wiem na czym stoję i jestem górą.
Śmiało mogę przemieścić się na łąki .
http://img204.imageshack.us/img204/732/10062281.jpg

Łąki leżące na za sąsiednią wsią
http://img228.imageshack.us/img228/9939/hm102341.jpg
Łąki pełne skaczących kolorów we wszystkich postaciach kwiatów.
.

http://img695.imageshack.us/img695/3437/hm102343.jpg

. a dzika różyczka otwiera kusząco swe płatki.
http://img251.imageshack.us/img251/7637/hm102349.jpg
.
tylko te rumiany jakieś takie zażółcone.
Zawsze były białe a tu jakaś odmiana taka dziwna. Widząc to pierwszy raz
na wszelki wypadek powąchałem. Miodusznie. Może ktoś umie to nazwać
http://img80.imageshack.us/img80/618/hm102353.jpg

.
Owe rumiany zażółcone to Tragopogon orientalis z polska zwany kozibrodem wschodnim, który ma mało rumianowaty wygląd, ale są takie chwile w Bieszczadach kiedy percepcja zawodzi ;) No a propo botanizowania Henku to widzę, żeś nieźle nawalczył firletka poszarpana, ostrożeń łąkowy, podkolan biały, dzwonek rozpierzchły, gółka długoostrogowa, a tak niedawno przebąkiwałeś, że storczyków Ci mało. No ale łąki mniodzio teraz, więc co tu dużo gadać trza ruszyć w nie...
Sam mi podpowiedziałeś rozwiązanie : dlaczego nie spotykałem storczyków w Polsce. Bo bywałem na wschodzie w okresie ich pełnej krasy.
A teraz ... ta łąka !!!!
Ach co to była za łąka. Za mało znam słów aby ją opisać.
No właśnie trzeba cieszyć oko, bo kto wie czym zarosną te łąki, gdy nasze dzieci, będą w naszym wieku.

żeś nieźle nawalczył firletka poszarpana, ostrożeń łąkowy, podkolan biały, dzwonek rozpierzchły, gółka długoostrogowa Marcinie, jaka tam firletka poszarpana - ona rozczochrana jest :)))
Donie H., czytam i przewracam się ze śmiechu - ty to masz konkluzje :))) A i zdjęcia urody nie mniejszej.
Specjaliści od zegarów oznajmiają że kończy się tegoroczne lato.
Zostaje na pociechę nadzieja, że jesień zagra w pełni swoimi kolorami.
Ale czy jeszcze nie za wcześnie ?
Ruszyłem w teren aby sprawdzić i podzielić się z Wami obrazkami z takiego tam wędrowania.
Tak więc na początek trawy
.
http://img696.imageshack.us/img696/5415/hm103924.jpg
.
tu widać że zieleń ustąpiła ciepłym odcieniom sepii
Potem czas na borowiny, oj tu już widać płomień
.
http://img832.imageshack.us/img832/3993/hm103934.jpg
.
Na szczęście oprócz zlotości i czerwoności pojawiają się dla urozmaicenia
również te barwy prezentowane przez goryczkę
.
http://img844.imageshack.us/img844/2353/hm103945.jpg
.
Ale i ona ma konkurencję, bo w bieszczadzkie łąki ruszył witacz zimy.
A jak ruszył to już na całego zalegając na całej łączce.
.
http://img268.imageshack.us/img268/2788/hm104022.jpg
.
pozostaje więc spokojny spacerek wzdłuż potoku nad którym przebarwiają się pierwsze buczyny. Można usiąść na ławeczce i chłonąć ciepłe promyki słoneczne.
Witamy jesień.
http://img841.imageshack.us/img841/6806/hm103994.jpg
Oj piękne te trawy chciało by się poczuć ich zapach :)
i zimowity śliczne...:)
Ano
Zimowity bomba!
Najwięcej to 5 widziałam u siebie w ogrodzie, a tu proszę;-)
Oj goryczki goryczki, zawsze mnie napełniają melancholią, że kończy się lato.

A w tym roku mimo, że lato było bardzo udane goryczek jakoś nie spotkałam (a szlajałam się już we wrześniu po górach).

Za to spotkałam trochę zimowitów.

B.
A ilustracje do kolorów jesieni miały prowokować.
Większość ludzi postrzega te barwy tylko zawieszone na gałęziach. A to nie jest pełna prawda. Jesień potrafi ukazać się w wielu postaciach , m.in. w trawach i kwiatach.
A z zimowitami to jest ciekawa sprawa. W moim mieście , te chronione kwiaty, rosły na grandę na łączkach dopóki były one normalnie użytkowane, czyli wypasane i koszone.
Teraz te łąki pozostawione same sobie zarosły pokrzywami i innymi badylami. Resztki zimowitów z trudem się przebijają (sprawdziłem dziś)
Wniosek nasuwa się kontrowersyjny : ochrona przyrody polegająca na pozostawieniu jej samej sobie - SZKODZI.
Tam gdzie człowiek normalnie ją eksploatuje, tam nawet zimowity rosną w obfitości.
Załącznik 20237
A na dokładkę jeszcze jeden kwiatek, wcale nie jesienny, ale też z ostatniego wyjazdu.
Kwiatek, który jest przestrogą dla chłopaków, co by się nie żenili tam gdzie on rośnie.

A ilustracje do kolorów jesieni miały prowokować.
Większość ludzi postrzega te barwy tylko zawieszone na gałęziach. A to nie jest pełna prawda. Jesień potrafi ukazać się w wielu postaciach , m.in. w trawach i kwiatach.
zimowity prowokują same w sobie - bo kolory jesieni są w ogromnej większości ciepłe a zimowit jest....zimny;)
Od bardzo dawna głowię się nad dalszym ciągiem przysłowia "Gdzie rośnie ...... i dziewanna, nie pytaj czy posażna panna".Powtarzał to nam ciągle stary botanik w szkole. Zaangażowałam już kilka klasowych koleżanek w łamanie głowy - bez rezultatu. Co powinno się wstawić w miejsce kropek?Może wreszcie się dowiem?

Od bardzo dawna głowię się nad dalszym ciągiem przysłowia "Gdzie rośnie ...... i dziewanna, nie pytaj czy posażna panna". Takie moje zgadywanie ..."Gdzie rośnie oset i dziewanna, nie pytaj czy posażna panna"
Ruta, Wuko, ;)
tak mi się wydaje
pozdrawiam serdecznie
Długi
"Gdzie rośnie jałowiec, dziewanna, nie pytaj, czy posag ma panna" ;)
Myślałem ruta, bo panny rutę siały. Ale googlr znalazło odpowiedź:
http://www.potrawyregionalne.pl/168,...Juniperus_.htm
Krzew jałowca pospolitego występuje na terenie całego kraju na glebach piaszczystych, w borach sosnowych, na pastwiskach i wrzosowiskach, nieużytkach, oraz na wapiennych stokach górskich. Nie rośnie tylko na terenach stepowych i gruntach podmokłych. Zdolność egzystowania na jałowych nieużytkach znalazła odbicie w jego polskiej nazwie - jałowiec. Prawdopodobnie stąd wzięło się również staropolskie przysłowie ”gdzie rośnie jałowiec, dziewanna, nie pytaj, czy posag ma panna”
Pozdrawiam
Długi
Długi, Reconie1 ! Serdeczne Wam podziękowanie! Króliczek złapany....
No proszę i przy okazji poznałem pełną wersję przysłowia. Dzięki.
W nagrodę opowiastka o nowoczesnych krowach.
Było to tak, pewnego razu siedziałem w zacnym towarzystwie na ławeczce przed sklepem.
Sklep był w domu leżącym we wsi zagubionej gdzieś pomiędzy bieszczadzkimi górkami.
Po co tam siedzieliśmy ?
Proste; aby wprowadzić równowagę wodną (sic!) organizmu zachwianą przez ostre zmaganie się z górkami.
Zaopatrzeni w środki równoważące
siedzimy, równoważymy i obserwujemy otoczenie.
I co widzimy ?
Główną drogą idzie w naszą stronę stado krów i pasterz.
.
http://img696.imageshack.us/img696/1521/hm104020.jpg
.
Krowy wracały z pastwiska do swych domów.
Niby nic niezwykłego. Krowa to krowa, częściej jest synonimem głupoty niż inteligencji.
A tu nasze zaskoczenie.
Spójrz jej w oczy i zgadnij czego chce
Załącznik 20253
.
Jednak to nie były zwykłe krowy. To były krowy najnowocześniejsze, inteligentne i w dodatku wyposażone w gepeesy.
Do takich wniosków doszliśmy w wyniku obserwacji. Otóż z idącego stada co chwilę odłączała się jedna , lub dwie i podchodziły zatrzymując się przy ogrodzeniu.
Cierpliwie stały i patrzyły na podwórko
Załącznik 20254
z którego wychodziła gospodyni, otwierała bramę i wpuszczała je.
W tym czasie stado pomalutku dalej przemierzało drogą i znów niektóre z nich po odłączeniu wchodziły na swe podwórka.
I tak stado się kurczyło.
Nikt ich nie kierował, one po prostu bezbłędnie rozpoznawały swoje miejsce (najprawdopodobniej za pomocą gps)
Takie tam obserwacje z takiego tam wędrowania.
Ech,rozczuliła mnie Twoja opowieść o krowach,coraz ich mniej w naszych górach.A w Helwecji i innych cywilizowańszych krajach krów jakby więcej niż u nas... Mleko prosto od krowy to rarytas,specjalnie nauczyłem się doić żeby móc samemu kosztować. No i Czesi też doceniają - na ścianie smichowskiego browaru faktycznie był napis "Mleko,to je ono" :twisted:
I pomyśleć że kiedyś w Bieszczadach bydło było najważniejsze.
a dziś .......?
Bydła coraz więcej, ale gatunek coraz gorszy - rzekłbym odstraszający. Są co prawda tacy którzy tylko o tym myślą jak to wydoić to "bydło"
A gdzie tu miejsce dla nas i dla zwykłych krów ?

a dziś .......? dziś niestety krowa we wsi to rarytas - trzymana raczej z sentymentu niż dla mleka. Kiedyś udojone mleko zlewało się do baniek i stawiało na krzyżowkach skąd odbierał je wozak i zawoził do mleczarni. Dzisiaj jest tak wiele przepisów, których trzeba przestrzegać i w hodowli i w mleczarni, że mniej kłopotliwe a na pewno tansze jest kupienie mleka w sklepie - mleka wyprodukowanego w wielkich mleczarniach i pochodzącego ze specjalistycznych gospodarstw rolnych.
ale dobrze chociaż, że można powspominać jak się chodziło z krówkami na pastwisko:razz:
Asiu ! Dużo jest racji w tym co piszesz :
tak sobie podążam za tym co napisał Browar :
... a gdyby tak istniała możliwość skosztowania mleka od krowy, ... prosto od krowy pasącej się na bieszczadzkich połoninach, cóż to by było za mleko :razz::razz::razz:
Może kiedyś dojdzie do tego że włodarze naszego Parku nie tylko będą zabraniać ale i umożliwią wypas połączony z degustacją takiego mleka.
Może wówczas się okazać że nie tylko piwo jest jest tradycyjnym bieszczadzkim napojem , ale i najzwyklejsze mleko.
Czy przykład z Wisłoczka ? trafi kiedyś w Bieszczady ?
A dla osób z homologacją unijną - wersja dojenia extra.
"Mleko,to je ono"
no i koniecznie, żeby te krowy miały imiona, tak jak kiedyś - a nie tylko numery paszportów i kolczyki:razz:
Tak sobie czytam Wasze wypowiedzi odnośnie prawdziwego, świeżego i co najważniejsze - krowiego mleka.
I nie mogę zrozumieć, że dla Was to rarytas
a dla mnie codzienność...

Asiu ! Dużo jest racji w tym co piszesz :

tak sobie podążam za tym co napisał Browar :

... a gdyby tak istniała możliwość skosztowania mleka od krowy, ... prosto od krowy pasącej się na bieszczadzkich połoninach, cóż to by było za mleko :razz::razz::razz:
Może kiedyś dojdzie do tego że włodarze naszego Parku nie tylko będą zabraniać ale i umożliwią wypas połączony z degustacją takiego mleka.
Może wówczas się okazać że nie tylko piwo jest jest tradycyjnym bieszczadzkim napojem , ale i najzwyklejsze mleko.
Czy przykład z Wisłoczka ? trafi kiedyś w Bieszczady ?
A dla osób z homologacją unijną - wersja dojenia extra.
"Mleko,to je ono"
No przecież są krowy wypasane na Połoninach. Razem z owcami. Park od lat zezwala na taki wypas.
Pozdrawiam
Długi

dziś niestety krowa we wsi to rarytas - trzymana raczej z sentymentu niż dla mleka. Kiedyś udojone mleko zlewało się do baniek i stawiało na krzyżowkach skąd odbierał je wozak i zawoził do mleczarni. Dzisiaj jest tak wiele przepisów, których trzeba przestrzegać i w hodowli i w mleczarni, że mniej kłopotliwe a na pewno tansze jest kupienie mleka w sklepie - mleka wyprodukowanego w wielkich mleczarniach i pochodzącego ze specjalistycznych gospodarstw rolnych.
ale dobrze chociaż, że można powspominać jak się chodziło z krówkami na pastwisko:razz:
Ło matko kolejny topic o mleku;-))
Asiu jesteś trochę w błędzie. Trochę, bo i owszem wielu gospodarzy polikwidowało bydlaki na wsi, ale wielu powstało na ich miejsce, tylko, że oni się już specjalizują stricte w produkcji mleka.
Niemniej jednak gospodarstw gdzie dziadek z babcią mają po 2-3 krowinki jest jeszcze całkiem sporo.
Nie znam statystyk od Was, ale mogę powiedzieć, że tylko w moim powiecie mamy zarejestrowanych ponad 2200 stad bydła.
Powiecie;-)więc niezła ilość stad. Samych zwierząt nie jest to jakaś nie wiadomo jaka liczba, właśnie przez te stada po 2-3 krowinki. To też jest stado takie samo jak to co ma ich 400.
Co do przepisów odnośnie pozyskiwania mleka masz rację, dlatego gospodarstw stricte mlecznych aż tak wiele nie jest. Ale są to gospodarstwa oddające mleko do mleczarni, a cała reszta w dalszym ciągu produkuje mleko, tylko nie sprzedawane jest do mleczarni, a albo dla siebie, albo dla sąsiadów, albo na rynku.
Tak czy siak z bydłem nie jest źle;-)
Przynajmniej u nas Asik;-)
Długi napisał :
A wiesz , że jeszcze nie widziałem ? Owce i owszem (Berehy), ale krowy nie.
Możesz przybliżyć coś więcej (w jakim rejonie i skąd one są)
Np. w rejonie Świdowca hahaha
A w naszych Bieszczadach też nie widziałam zwierzątek hodowlanych na połoninach.
W Górnej Wetlince wypasa owce Nikos. Przy owcach kilka krów. Sery są z mleka mieszanego. Po drugiej stronie Murzański. Takoż sery, owce i jakieś krowy. Z drogi nie zawsze widać, ale są.
Długi

Ech,rozczuliła mnie Twoja opowieść o krowach,coraz ich mniej w naszych górach.A w Helwecji i innych cywilizowańszych krajach krów jakby więcej niż u nas... Mleko prosto od krowy to rarytas,specjalnie nauczyłem się doić żeby móc samemu kosztować. No i Czesi też doceniają - na ścianie smichowskiego browaru faktycznie był napis "Mleko,to je ono" :twisted: oj tak, nie ma jak mleko! :) wlasnie sobie takie teraz pije- kupione od babki z wioski pod oława :) tez sie kiedys chcialam nauczyc doic ale tylko dostalam ogonem ;)

Ło matko kolejny topic o mleku;-))
Asiu jesteś trochę w błędzie. Trochę, bo i owszem wielu gospodarzy polikwidowało bydlaki na wsi, ale wielu powstało na ich miejsce, tylko, że oni się już specjalizują stricte w produkcji mleka.
Niemniej jednak gospodarstw gdzie dziadek z babcią mają po 2-3 krowinki jest jeszcze całkiem sporo.
Nie znam statystyk od Was, ale mogę powiedzieć, że tylko w moim powiecie mamy zarejestrowanych ponad 2200 stad bydła.
Powiecie;-)więc niezła ilość stad. Samych zwierząt nie jest to jakaś nie wiadomo jaka liczba, właśnie przez te stada po 2-3 krowinki. To też jest stado takie samo jak to co ma ich 400.
Co do przepisów odnośnie pozyskiwania mleka masz rację, dlatego gospodarstw stricte mlecznych aż tak wiele nie jest. Ale są to gospodarstwa oddające mleko do mleczarni, a cała reszta w dalszym ciągu produkuje mleko, tylko nie sprzedawane jest do mleczarni, a albo dla siebie, albo dla sąsiadów, albo na rynku.
Tak czy siak z bydłem nie jest źle;-)
Przynajmniej u nas Asik;-)
Krysia - przyznaję - nie mam zielonego pojęcia ile krówek przebywa aktualnie na terenie mojego powiatu i nie mam pojęcia ile krówek pasie się w Bieszczadach. Na pewno w tej dziedzinie masz nieporównywalnie większą wiedzę od mojej. To co napisałam wynika raczej z moich osobistych porównań tego co pamiętam z dzieciństwa z tym co jest teraz oraz z tym co mowią Ci, którzy kiedyś krówki hodowali a teraz nie hodują. Chodzi o to, że kiedyś posiadając krowę lub dwie, trzy krowy w przydomowej oborze nadwyżkę mleka, ponad to co zużyło się do własnych potrzeb można było bez wielkich ceregieli sprzedać z pomocą (jeśli się nie mylę) gminnej spółdzielni mleczarskiej. Dzisiaj jest to niemożliwe - po pierwsze dlatego, że idea gminnej spółdzielczości raczej w tym zakresie podupadła a poza tym, przy dzisiejszych zasadach produkcji i pozyskiwania mleka przeznaczonego do produkcji (HACCP i inne takie nowości) nie wiem czy do skupu może być przyjęte mleko np. dojone ręcznie (a nie każdego rolnika stać na mechaniczną dojarkę dla jednej czy dwóch krów). To tylko przykład ale takich ograniczeń jest na pewno więcej. I dlatego tych miejsc, gdzie w oborze stoi sobie krowa lub dwie krowy jest już bardzo malutko (na terenie mojego powiatu również :wink:) - czasami tam gdzie wśród młodszego pokolenia są w gospodarstwie starsze osoby, dla których posiadanie krowy to święte od pokoleń prawo i obowiązek (ale z każdym rokiem coraz mniej takich miejsc) a częściej tam gdzie powstało gospodarstwo agro - dla przyciągnięcia turystów albo tam gdzie właściciel takiej krówki ma pomysł co z tym mlekiem dalej zrobić - tj. np zrobić z niego pyszny serek i sprzedać turystom. Bo dzisiaj - oprócz tego, że taką krowę nakarmisz, oporządzisz i wydoisz musisz jeszcze zadbać osobiście o zbyt lub przerób i zbyt tego mleka.
Rozumiem więc tych, którzy mimo, że przez wiele lat krówki posiadali, teraz ich nie mają. Rozumiem, że tańsze jest dla nich kupienie mleka w sklepie, niż napicie się pochodzącego od własnej krowy własnoręcznie wydojonej, bo oprócz tego, że produkt finalny tj mleko od takiej krowy nie ma sobie równych to trzeba jeszcze te krowę nakarmic, oporządzić, no i codziennie wydoić - czyli ogranicza to np możliwość przebywania poza domem, co kiedyś nie miało takiego znaczenia jak dzisiaj (a życzliwych sasiadów, którzy chcieliby i umieli taką krowę oporządzić i wydoić w razie czego też coraz mniej).
Skutek tego wszystkiego jest jaki jest - albo specjalistyczne gospodarstwa spełniające wymogi i oddające mleko do skupu, albo własny warsztat rękodzielniczy mleczno-serowy.

Nie czepiam się więc, że ludzie nie chcą hodować krów tak jak kiedyś. Rozumiem, że w dzisiejszych realiach jest to trochę bez sensu. Krówki w Bieszczadach widuję (jeśli bardzo chcę napić się mleka prosto od krowy to też wiem gdzie iść) ale minęły bezpowrotnie czasy, kiedy każda prawie wioska tętniła, ryczała, muczała, meczała, beczała, gdakała, śmierdziała oborą i stajnią, pachniała sianem i mleczkiem cedzonym przez pieluchę a dokoła były pola uprawne, słychać było jadące wozy i traktory.
Wśród naszych sąsiadów chyba najwięcej takich klimatów jest jeszcze rzeczywiście na Ukrainie i pewnie na Białorusi (ale białoruskich krówek nie dane mi było póki co jeszcze zobaczyć). U południowych sąsiadów raczej obserwowałam te same zjawiska co u nas (ale może też nie widziałam wszystkiego). W czeskich podszumawskich okolicach, które bardzo przypominają mi Bieszczady też raczej widywałam pasące się większe stada a pojedynczych krów w przydomowych oborach raczej nie było.

Przepraszam Don Enrico za takie rozwinięcie się w temacie krówek. :wink: Ciekawe dokąd po ‼krowim” przystanku Don Enrico powędruje dalej…:-P
Asia zaciekawiona pisze :
Zobacz sama :
po rozważaniach o krowach przyszedł czas na kury
Załącznik 20432
.
a potem chwila relaksu przy traktorze
bo nie ma co martwić się że jedno koło jest popsute, ważne że trzy są dobre
.
Załącznik 20433
... a potem trzeba przejść przez zieloną bramę i już cel wędrówki na wyciągnięcie ręki
Załącznik 20434
prawie na wyciągnięcie.
http://forum.bieszczady.info.pl/images/misc/pencil.png

... a potem trzeba przejść przez zieloną bramę i już cel wędrówki na wyciągnięcie ręki były krowy, kura...ciekawe czy będzie jakieś zwierzątko u celu... (jeśli dalej na "k" to może koala;))
traktorek fantastyczny! :razz:

.
Jednak to nie były zwykłe krowy. To były krowy najnowocześniejsze, inteligentne i w dodatku wyposażone w gepeesy.
Do takich wniosków doszliśmy w wyniku obserwacji. Otóż z idącego stada co chwilę odłączała się jedna , lub dwie i podchodziły zatrzymując się przy ogrodzeniu.
Cierpliwie stały i patrzyły na podwórko
z którego wychodziła gospodyni, otwierała bramę i wpuszczała je.
W tym czasie stado pomalutku dalej przemierzało drogą i znów niektóre z nich po odłączeniu wchodziły na swe podwórka.
I tak stado się kurczyło.
Nikt ich nie kierował, one po prostu bezbłędnie rozpoznawały swoje miejsce (najprawdopodobniej za pomocą gps)
Takie tam obserwacje z takiego tam wędrowania.
Heniu.
U mojej ciotki na wsi, do której jeździłam przez całe dzieciństwo i wiek młodzieńczy (hehe), też były takie krowy. Czarno - białe. Tylko nikt nie mówił o giepeesach, bo wtedy tego słowa to nawet nie było.
Całe stado krów wracało z pastwiska gromadnie i bezbłędnie rozłaziło się we właściwe furtki. Krótko przed zachodem słońca słychać było krzyki "krowy idą!" i wtedy szybko się leciało i otwierało krowinom furtkę. Furtka była drewniana, na metalowych, zawsze krzywych zawiasach. Miała haczyk, ale nikt nigdy tego haczyka nie używał, no może my, dzieci, w zabawie. Krowy dostojnie wchodziły na podwórko, popiły wody z korytka, pochodziły chwilę i wchodziły w drzwi obory. Obora była budowana jeszcze przez pradziadka, z kamieni polnych spajanych cementem i tynkowanych na biało. Tynkowanie się starło i kamienie wyłaziły. Okna były obramowane cegłami, takie ostrołukowe. I solidne drewniane wrota. A potem były dźwięki... brzęk łańcucha, chlupot wody, którą się myło krowom cycki i okrzyki cioci "nastąp się!" i "stoj!" (tak, stoj, nie stój), a potem charakterystyczny dźwięk pierwszego sika do pustego wiaderka. Ciocia miała taki mały stołeczek na trzech nogach, z wyślizganym siedzeniem od częstego używania. Stał sobie w kącie obory i miał nogi wiecznie uwalane gnojem pomieszanym ze słomą. Wiaderka były emaliowane, zazwyczaj niebieskie lub białe, z metalowym prętem i drewnianą rączką. Niosło się je do domu, z takim pieniącym mlekiem w środku i trzeba było tylko poczekać, żeby zostało przecedzone. I można było pić. A do tego ciasto drożdżowe lub bułka z masłem.
I dlatego, kiedy dziś piję mleko do krowy, w oczach staje mi dzieciństwo i lato u cioci. I cieszę się widokiem, kiedy wieczorem przez wieś w Beskidzie Niskim ciągną krowy z pastwisk w górze doliny.
Tyle, ze sąsiad doi już dojarką. Ale zapach mleka jest ciągle taki sam i mleko tak samo pieniste.

A.. tak się rozmarzyłam...

W Górnej Wetlince wypasa owce Nikos. Przy owcach kilka krów. Sery są z mleka mieszanego. Po drugiej stronie Murzański. Toż to góralskie nazwiska. Pamiątki po czasach, kiedy to z Podhala ściągali górale, bo hale tatrzańskie był niedostępne lub przepełnione, a bieszczadzkie puściutkie.
Rodzina Murzańskich bardzo długi czas gospodarowała na Hali pod Mnichem w Morskim Oku. Teraz tego szałasu już nie ma, sa ruiny. Resztki.
A widzę, ze w Bieszczadach rodzina przetrwała.
Fajnie
To była pomieszana wędrówka. Ot taki groch z kapustą.
Wszystko wymieszane : góry i chmury, słońce i deszcz, natura i architektura.
.
ale po kolei , zatrzymujemy się w starym obiekcie drewnianym który już z 500 lat
pełni rolę kościoła i pełni ją do dzisiaj.
.
http://img101.imageshack.us/img101/9300/hm001y.jpg
..co spowodowało że przyjeżdzali tu Matejko i Wyspiański aby podziwiać
niepowtarzalne malowidła na ścianach ?
Gdy wchodzi się do środka dobiega zapach starego drewna, który łączy się
z klimatycznym oświetleniem.
Zdjęcia tego nie przekażą, ale dlatego warto odszukać na mapie zagubioną wioskę
o nazwie Binarowa
http://img40.imageshack.us/img40/3108/hm002.jpg

.
http://img525.imageshack.us/img525/3215/hm003.jpg

.W tej podróży nie tylko drewniane obiekty spotykałem.
Na trasie pojawiły się również te wzniesione wieki temu z cegły
gdzie gotyk dotyka do samego nieba.
http://img715.imageshack.us/img715/7879/hm004.jpg
. do samego nieba wznosi się sklepienie jednego z najstarszych
kościołów w Galicji.
Mimo że nazwa nie jest obca to jednak rzadko odwiedzana
Biecz.
http://img708.imageshack.us/img708/5392/hm005.jpg
.
Oprócz architektury można podziwiać o tej porze cuda natury.
Owoce dzikiej róży nie tylko kuszą swoimi barwami
ale również niepowtarzalnymi właściwościami - każdy kto miał okazję
spróbować nalewki, wina czy dżemku ten wie o czym mowa.
Ale to wszystko trzeba zrobić samemu.
Tego nie kupisz w żadnym markecie choćby o powierzchni miliona metrów.
.
http://img146.imageshack.us/img146/3055/hm006.jpg
.
Te krzaki z owocami dzikiej róży prowadziły dróżką prosto na cmentarz.
Niezwykły cmentarz.
Cmentarz majerowski pozostałość po pierwszej wojnie
Wzniosłe pylony na frontowej ścianie widoczne są z daleka.
Ale już niedługo.
Ten piękny, niepowtarzalny obiekt niedługo zniknie , bo tuż przed nim
zasadzono las, unijny las z dopłatami, a wiadomo kasa jest ważniejsza niż widok na jakiś tam cmentarz
Już niedługo na rynku w Krakowie zasadzony zostanie las i nie będzie widać Sukiennic

http://img535.imageshack.us/img535/962/hm007.jpg
.
http://img337.imageshack.us/img337/6466/hm008.jpg

Solidny , majerowski styl budowy, z betonowymi pergolami i żeliwnymi
krzyżami przetrwał dziesiątki lat.
I ten widok na okoliczne górki ze wschodnim krzyżem upamiętniającym
różne narodowości spoczywające tu
I napis : nie pytaj kto tu spoczywa
.
http://img641.imageshack.us/img641/2189/hm009.jpg
.
http://img338.imageshack.us/img338/3484/hm010.jpg
.
A potem wędrówka poszła w jesienny las , gdzie przyczaiła się mgiełka walcząca
z porannym słoneczkiem.
http://img683.imageshack.us/img683/7937/hm011.jpg
.
Jesień odchodzi a wraz z nią ostatnie jesienne kwiaty.
Udało się namierzyć ostatnie sztuki zimowitów na południowych łączkach
wkrótce trzeba będzie powitać zimę.

http://img338.imageshack.us/img338/6007/hm012.jpg
.
Schodząc ze szczytu najbardziej wzniosłej w okolicy góry trafiłem
na przecinkę, dzięki czemu można było podziwiać
rzadko odwiedzane ruiny.
Zborov hrad prezentował się bardziej okazale niż niejeden
z reklamowanych zamków nad Loarą
Ale , niestety, on jest za blisko, ledwie kilka kilometrów od granicy.
Dlatego nie ma po co tam zaglądać.
.
http://img148.imageshack.us/img148/5436/hm013.jpg
I jeszcze krótka dokładka :
Załącznik 21308
.
na szczycie masywna konstrukcja
górka niby niewielka (900 m.npm) ale 600 metrów przewyższenia
Załącznik 21309
.
tu się bywało , cesarzom i cesarkom
i innym królewietom
Załącznik 21310
.
Załącznik 21311
.
To już bieszczadzkie klimaty, znaczy się bieszczadzkie wspomnienia z pierwszej wojny
zwanej później światową

Załącznik 21312
.
Załącznik 21313
/cóż to za dziwne zielone zwierzaki plączą się wśród liści ?
Załącznik 21314
.a ten cmentarz ?
Kto o nim pamięta ?
Maniów
Załącznik 21315
niektórzy specjalnie się rozpędzali swymi maszynami
co by posmakować bieszczadzkiego błotka
.Załącznik 21316
.a w oddali błyszczca droga do wolności
i nic to że opłakana deszczem.
http://img816.imageshack.us/img816/4161/hm023.jpg
Długie jesienno-zimowe wieczory.
To dużo czasu na uporządkowanie wspomnień.
Znalazłem takie relacje, oj dawno, dawno to już było, ale może kogoś to zainteresuje, wówczas
życzę przyjemności w zgadywaniu gdzie akcja się dzieje ???
Trzeba otworzyć tu ;
http://www.youtube.com/watch?v=EHCzPQUpFDc

...To dużo czasu na uporządkowanie wspomniena....
życzę przyjemności w zgadywaniu gdzie akcja się dzieje ???
http://www.youtube.com/watch?v=EHCzPQUpFDc
Henek , super ....o i cerkiew o zielonym dachu i jakie ogromne kanie niesiesz.:lol:
Joorgu !!!
czy jesteś pewien że te kanie to dźwigam ja ?

Joorgu !!!
czy jesteś pewien że te kanie to dźwigam ja ?
Jestem
:lol: Nie.
nie możliwe żebym był tak piękny
Żeby były tak piękne kanie.
żeby był tak piękny czas. .......... pierdoły wice-pierdoły

:lol: Nie.
nie możliwe żebym był tak piękny
Żeby były tak piękne kanie.
żeby był tak piękny czas. .......... pierdoły wice-pierdoły
i nie tylko piękni, ale i szczupli kiedyś byliśmy ;).. hey dżud
a czasy były i są piękne

Joorgu !!!
czy jesteś pewien że te kanie to dźwigam ja ?
He, he,"...tę burzę włosów każdy zna..." :mrgreen:, super!

He, he,"...tę burzę włosów każdy zna..." :mrgreen:, super! A poza tym, kto by obmyślał plany operacyjne wyprawy? (kapliczka i cerkiew w Szczawnem, kierunek Komańcza)
Kto by strudzoną ekipę podrywał do drogi?
Kto by tanecznym krokiem maszerował z największą kanią w lesie?
Kto by ją pierwszy usiekł na obiad?
No kto?

Tylko loków, tylko loków żal, zamienionych na hełm:mrgreen:

Oprócz kudłatego młodzieńca, zdaje mi się znajomy kolega 3 posty na forum...dobrze poznaję?
Heniu , A ten młodzieniec z żółtym plecaczkiem to kolega CIEPŁY ?
Oj łezka w oku ... piękne czasy franelki, a primus na końcu to mnie całkiem rozczulił ....
Ide szukać swojego na strychu , odpale se ...
Jestem pod wrażeniem Jakby nie zbyt częste wykorzystywanie słowa, to bym napisała, że film kultowy. ale Wam oszczędzę ;)

Heniu, czy Ty z tą czupryną nie grywałeś Małego Księcia ;)

Mi za to brakuję koszul flanelowych ... ehh
Jacku ! pomyliłeś aktorów.
Przecież Kolega_Ciepły_trzy_posty_na_forum występuje w scenie ze swą legendarną fajer-maszyną.
Nawiązując do machiny legendarnej to podrzucę swój wgląd :)
http://www.youtube.com/watch?v=oMk-kt9vJDA

Jacku ! pomyliłeś aktorów.
Przecież Kolega_Ciepły_trzy_posty_na_forum występuje w scenie ze swą legendarną fajer-maszyną.
a ten smak potraw,po rozgrzewce benzynowej...pycha
ciekawe, kto niósł zapas paliwa w butelce ?
a tak na marginesie
ŚWIETNY ZAPIS CZASU I PRZESTRZENI na super 8mm
fajer-maszyną, flanele, plecaki na stelażu, bez wszystkich TEX-ów się dało...
:mrgreen:;)Właśnie! Mi się ta cała wyprawa od pierwszych minut filmu kojarzy bardzo nieprofesjonalnie...
Po pierwsze – podejrzewam, że Pan Przewodnik wycieczki (wytypowany przeze mnie na podstawie obserwacji zachęcających gestów czynionych wobec pozostałych uczestników tej wycieczki) przez cały czas jej trwania bardziej skupiał się chyba na kręceniu loków niż na dbaniu o zapewnienie uczestnikom maksimum wrażeń przy choćby minimum bezpieczeństwa. Bo jak wytłumaczyć to, że zezwolił grupie a nawet ją zachęcił do wędrowania nieprawidłową stroną drogi a wręcz jej środkiem???? Przecież mogli wpaść pod pędzącą ciężarówkę !!! Nie wspominam tu nawet o tym, że na pewno nie mieli odblasków.
Po drugie – wszyscy uczestnicy wycieczki odbiegają dalece od standardów ‼looku” górołaza a zwłaszcza górołaza bieszczadzkiego. Jak wspomniał przedpiśca – ani śladów jakichkolwiek TEX-ów, superplecaków czy obuwia odpowiedniego do chodzenia po Bieszczadach. Przecież to podejście do cerkwi jest naprawdę strome i niebezpieczne!! A gdyby nagle zaczęły się obsuwać kamyczki, trawa połaskotałaby w kostkę albo spadł deszcz? W takich trampkach to tylko siąść i płakać albo wzywać GOPR. Totalna nieodpowiedzialność. Od razu widać, że uczestnicy wycieczki to typowa stonka i nowicjusze. Tu proszę zwrócić uwagę na sznurowadła jednego z uczestników wycieczki – białe, nówki, jeszcze nie biegane na pewno. Stroje pozostałych uczestników wycieczki również pozostawiają wiele do życzenia. Jedynym jaśniejszym punktem jest to, że można dostrzec próbę ujednolicenia stroju wierzchniego poprzez wprowadzenie koszuli w kratę ale…jaki (do diaska!) ma to być regiment? Szkocki? Chociażâ€Śtak w sumie… te białe sznurowadła ładnie współgrałyby z kiltem…
Po trzecie – wyposażenie. No jak można wybrać się na taką wyprawę z jedną mapą (pewnie nie pierwszej nowości i w dodatku niezalaminowaną), bez gps-u, szesnastu telefonów komórkowych, mierników tętna, itd.? No jak? W dodatku na caluśkim filmie nikt nie cyka fotek! A nawet nikt (poza oczywiście Przewodnikiem Wycieczki) nie jest obwieszony super sprzętem foto…chlubnym wyjątkiem pozostaje Pan Kamerzysta (ale pewnie kamera też pozostawia wiele do życzenia)
Po czwarte – widać jasno jak na dłoni, że ww. nieprofesjonalny Pan Przewodnik tej wycieczki nie zadbał o zapewnienie uczestnikom odpowiednio zbilansowanych posiłków. Przecież wszyscy – zamiast chyżo zmierzać ku wyznaczonemu celowi wycieczki błąkają się wśród jakichś chaszczy z błogim uśmiechem na twarzach. Niektórzy z głodu zrywają nawet orzeszki i rozglądają się za smakowitymi listkami z drzew. A w tym czasie…Pan Przewodnik chodzi sobie po lesie z parasolką (tu kolejny element po którym poznałam, że to Pan Przewodnik – identyczne parasolki mają Przewodnicy od siedmiu stolic w trzy dni).
I na zakończenie – te grzybki!!!! Te grzybki nie wyglądają normalnie…i ja już chyba wiem dlaczego uczestnicy wycieczki na czele z Panem Przewodnikiem mają przez cały czas taki luźny chód i błogie miny…pewnie Pan Przewodnik kazał im jeść te dziwne grzybki przez cały czas…(aż strach pomyśleć czym je popijali...)
;):mrgreen:
jednym słowem - jaka PIĘKNA:grin: wycieczkowa katastrofa...szkoda, że nie ma więcej (ku przestrodze oczywiście):twisted:
No nie..... na takie diktum pozostaje mi tylko skręcić drugi odcinek.
Odcinek, co odetnie wszystkie te oskarżenia.
pewnie nie tylko ja czekam z niecierpliwością :)

pewnie nie tylko ja czekam z niecierpliwością :) Pewnie, że nie, pewnie! En - ri - co! En - ri - co, En - ri - co!!!
Wieczór. Pewien zimowy wieczór w końcu tygodnia.
Spaceruję środkiem drogi biegnącej przez pępek bieszczadzki nazywany w atlasach Ustrzykami Górnymi.
To taki inny spacer. Sobotni wieczór a tu totalna cisza. Żadnego odgłosu z domów, żadnego odgłosu samochodów, totalna cisza.
Niemożliwe ?
Przecież to miejsce jest skrzyżowaniem najważniejszych bieszczadzkich szlaków !
Cóż z tego.
Całkowita cisz łączy się całkowitą ciemnością.
Gdzieś w oddali rozpruwają ją światełka hoteliku górskiego, a z drugiej strony stanicy kresowej.
Klabbing totalnie nieudany. Zamknięty Eskulap, budy u Lacha toną w ciemnościach, a tam gdzie kiedyś odbywały się KIMB-y totalna dziura z gwiazdkami.
Gwiazdki umieszczone na tablicy informują, że tu powstaje coś dzięki wsparciu Unii E.
Co to będzie ?
Przekonamy się za jakiś czas.
Sklep też zamknięty na pięć spustów, lansuje ciemność, pakuję więc osobistego Czerwonego Kapturka do samochodu i suniemy na przełęcz.
Tu zostawiamy samochód a ciemność nie przeszkadza w spakowaniu plecaków.
Ta krótka droga do schroniska , pokonywana już tylekroć zawsze daje nowe wrażenia.
Jeśli nie szliście nią w zimie - po ciemku - to warto złapać takie doznania.
Najfajniejszy jest widok światka umieszczonego na żerdziowej bramie. Gdy się pojawi , to już daje nadzieję, gdy się przybliża - daje pewność - ze tu czeka na nas bezpieczne schronienie.
To uczucia nieprzetłumaczalne w zimowej ciemności.
Schronisko Pod Rawkami.
Tu docieramy, bo to gościnne miejsce.
Gościnnie udzieliło miejsca na ścianach dla prezentacji fotografii stworzonych przez forumowiczów www.forum.bieszczady.info.pl
Ludzie z tego forum robią kapitalne zdjęcia które następnie są topione w dyskach własnych kompów.
Tu jest inaczej.
Każdy, może zobaczyć czyjeś przeżycia zanotowane w kadrze.
Nie dla tych zdjęć ludzie tutaj przyjeżdżają, ale właśnie te zdjęcia przywołują ich wspomnienia i są inspiracją do dalszych planów.
Wkrótce przyszło się o tym przekonać.
Zasiedliśmy w rogu jadalni spożywając piskalowy napój, ku mojemu zadowoleniu podawany prosto z beczki.
Nas dwoje w jednym rogu, w innym rogu parka jak później pokazało z Poznania
Przy następnym stole parę osób z centralnej Polski, a w najciemniejszym rogu samotny osobnik przy szklanicy złocistego.
I tą spokojną sielankę zakłóca wejście dwóch młodych osobników z psem.
cdn.
Duży pies , bodajże labrador bardzo sympatycznie się przykoleguje. Jego opiekunowie również.
Zaczęło się niewinnie gdy zostaliśmy poproszeni o degustowanie wiśnióweczki, ponoć w specjalnej wersji bieszczadzkiej.
Okazało się że chłopaki są z Krosna i dzisiejszy dzień błądzili po Jaśle i Okrągliku (co by nie naruszać równowagi parku obecnością psa)
Gdy dowiedzieli się ze jesteśmy z Rzeszowa, prosto z mostu powiedzieli że nie lubią tego miasta.
Ja im na to że nie lubię Krosna bo ostatnio będąc tam pewien gość wjechał mi w dupę.
Gdy już wyszło że sprawca zdarzenia pochodził z Korczyny sytuacja ociepliła się.
Zaproponowaliśmy degustację soku z gumijagód świeżo przywiezionego przez nas za wschodniej granicy (7niewiast)
I tym sposobem włączona została w krąg degustatorów gruchająca parka z Poznania, a potem samotny osobnik z Torunia , potem rodzina z dzieciakami z Wawy itd itp.
Dzięki tym krośniakom schroniskowa sala została zamieniona z wyciszonej, przytulnej oazy we wspólną , ogólną imprezową biesiadę.
Przybywali kolejni ludzie którzy się samoistnie przedstawiali, mówili o swoich traskach dokonanych i tych w planach.
Nagle okazało się że wszyscy są jedną rodziną o wspólnych celach.
Jeden z kolegów przypomniał sobie że grał kiedyś w zespole i ze ścian zeszły gitary.
Dzisiaj nie pamiętam dokładnie co było grane, co było śpiewane - ale wszyscy w tym uczestniczyli.
TO taki wieczór, niesamowity wieczór, gdzie wszyscy jesteśmy razem i świetnie się z tym czujemy.
Niezaplanowany, spontaniczny, prawdziwie bieszczadzki.
A za oknem prószy marny śnieg i ciemność wokoło.

...
Zaproponowaliśmy degustację soku z gumijagód.....
I tym sposobem włączona została w krąg degustatorów gruchająca parka z Poznania, a potem samotny osobnik z Torunia , potem rodzina z dzieciakami z Wawy itd itp.
...
Bój ty się Boga Heniu! Dzieciaki denaturatem?!!! :)
Fajna, klimatyczna opowieść.
... no nie , aż takich extremów nie było , bez obaw.
Poranek.
Poranek zaczął się z opóźnionym zapłonem. Spokojnie, w zwolnionym tempie. W takim też tempie można spokojnie oglądnąć zdjęcia FOTIMBowe. Fajne.
Ze ścian dochodzi odgłos wczoraj śpiewanej piosenki o domu murem podzielonym,
...dziwne - przecież to wspólne śpiewanie było zaprzeczeniem tego tekstu.
Po posiłku ruszamy na spacer. Wydeptana w śniegu ścieżka prowadzi stromo do góry. Jeden zakręt
drugi i coraz piękniej ubrane drzewa w zimowe szaty.
.
Załącznik 22374
.
Mglista pogoda nie podkreśla całej krasy ale i tak jest przepięknie.
Po drodze mijamy się z ludźmi , który jeszcze wczoraj byli obcy, a dzisiaj są dobrymi znajomymi.
Chłopaki z Krosna śmigają na szczyt Małej Rawki mówiąc że w ten sposób odprawiają pokutę za zawinione grzechy.
Podążamy ich śladem tam gdzie karłowaty las zamienia się w krzewy.
.
Załącznik 22375
.
Pochylone gałęzie tworzą zimową alejkę.
To już ostatni odcinek przed szczytem. Wszystko zamalowane głębokimi nalotami szadzi
dzięki czemu nawet zwykła tabliczka nabiera niezwykłego uroku
.
Załącznik 22376
.
I w tym momencie dogania nas na ski-turach człowiek zwany "długim"
Wczoraj spędzaliśmy długie chwile na rozmowach , a dzisiaj spotykamy się na szlaku.
My w wersji spacerowej a on śmiga na nartach niczym królik.
Wymieniamy pozdrowienia .
Po rozstaniu stoję dłuższą chwilę patrząc ze zdziwieniem jak ginie w chmurze sunąc nieprzetartą granią w stronę Wielkiej i Kremenarosu.
Samotny wędrowiec mierzy się z zimą zacieraną chmurami.
Robi wrażenie.
Znów dopadły mnie dylematy na temat daty. Sprawdzam ją w kalendarzu i próbuję przypasować do rzeczywistości.
Zima jeszcze trwa w swoich ryzach ?
a może już przyszedł czas na wiosnę ?
Minęło już 10 dni zaliczanych do lutego, to chyba jeszcze zbyt wcześnie zadawać pytania o wiosnę.
A jednak, naciskam spust w aparacie i rejestruję
.
Załącznik 22535
.
Śnieżyca - symbol bieszczadzkiej wiosny , kolejny raz pytam sam siebie : czym ta kraina mnie jeszcze zaskoczy.
Bywało się, nie raz i nie dwa, więc NIE dam się zaskoczyć.
Ha !!!
Parę godzin później rzucam cumy na kamienie wyrastające ze szczytu (nazywanego czasem jako Dwernik-Kamień)
Liny trzymają mocno , więc wiatr mnie nie zdmuchnie , ale martwię się czy nie zdmuchnie mi Czerwonego Kapturka.
http://www.youtube.com/watch?v=DKzgTAz0D2A
.
Wiosna to ? czy jeszcze zima ?

Znów dopadły mnie dylematy..... więc wiatr mnie nie zdmuchnie , ale martwię się czy nie zdmuchnie mi Czerwonego Kapturka.....Wiosna to ? czy jeszcze zima ? Don...masz się o KOGO martwić, ale jak widać Czerwony Kapturek jest bardzo dzielny i potrafi zachować się na wietrze..Pozdrowienia
Super sprawa i pięknie , lubię wiatr.Mam podobny filmik , ale go nie puszczę bo brzydko tam określam "siłę wiatru";), Ty przynajmniej ładnie to mówisz ..."ale wieje"
.
Kamienie złączone, kamienne budowle, szczególne te stojące na wzniesieniach.
To one były od zawsze synonimem trwałości i władzy
Zamki tworzone przez ludzi to wiele więcej niż miejsce zamieszkania.
Czasami wiejący wiatr wyrzuca mnie daleko poza górki. Wówczas dobrze znaleźć coś , co może nas zatrzymać, na przykład zamek.
Z ubiegłorocznych podróży szczególnie dwa utkwiły mi w pamięci.
Właściwie nie zamki tylko ruiny będące pomnikiem ich wielkości i chwały.
Jeden 100 km od Bieszczadów a drugi ze 200-ście.
Jakże różnie potoczyły się ich losy.
Ten na wschodzie był symbolem wielkości rodu Herburtów
.
Załącznik 22569
.
Dziś zagubiony na zalesionym wzgórzu kryje się przed ciekawskimi,
ale kto już tu dotrze tego zaprasza brama
.
Załącznik 22570

po przekroczeniu której wchodzimy na podwórzec z prymitywną ławeczką.
Siadamy na niej i patrzymy jak przyroda zawładnęła dawną rezydencją zarastając piwnice i piętra
.
Załącznik 22571
.
To miejsce dzikie, zapomniane, zaśmiecone, opuszczone.
I dla kontrastu skierujmy się dwieście kilometrów na południe.
Powita nas brama z kasą do wzniosłego , sięgającego nieba
.
Załącznik 22572
.
Po wejściu do środka trafiamy do piwnicznych jaskiń w których możemy porozmawiać w języku
pierwotnym (i wcale nie musimy stosować powszechnych płynów)
.
Załącznik 22573.
.
Po wyjściu na dziedziniec idziemy prosto na "chiński mur"
Tak nazwałem tą niesamowita wychodnię skalną .
.
Załącznik 22574
.
idealne miejsce dla romantyków którzy chcą zakończyć płacenie składek zus odchodząc w zaświaty.
Dla tych co jednak chcą jeszcze pożyć jest propozycja posilenia się.
Wychodzimy z zamczyska i odszukujemy tajne wejście do knajpki średniowiecznej .
.
Załącznik 22575
.
Tu obowiązkowo wdziewamy na siebie stroje rodem z epoki dawno minionej, aby zrobić sobie zdjęcie i u kelnera przebranego za giermka zamówić pożywną strawę którą przyniosą nam
na drewnianej misie i postawią obok palących się świeczek woskowych.
Gdy już napełnieni i zadowoleni oddalimy się na swych rydwanach warto na chwile zatrzymać się
na sąsiednim pagórku aby zrobić pożegnalną fotografię.
.
Załącznik 22576.

p.s. od tego wracania do historii to mi się avatar zakręcił

.Kamienie złączone, kamienne budowle, szczególne te stojące na wzniesieniach.
To one były od zawsze synonimem trwałości i władzy.. ...
Bardzo fajnie to porównałeś, ale wole tą pierwszą"budowlę",mniej komercji.

……
Tu obowiązkowo wdziewamy na siebie stroje rodem z epoki dawno minionej...
Teraz to już wiem skąd nowy Twój awater:-)
Czy wejście na "chiński mur" było zamknięte?
Niestety, było zamknięte. Muszę kiedyś jeszcze spróbować, tym bardziej że, jest to stosunkowo blisko od głównej drogi.
A dla miłośników prawdziwych ruin polecam stronkę która poprowadzi po okolicy
http://varakutjan.gportal.hu/gindex.php?pg=7774798
Ja też tam nie wszedłem. Do tej pory byłem w Boldogko, Fuzerze, Egerze, Sarospataku. Teraz mam spis wszystkich. Dzięki za linka.
Wróćmy w górki.
Zima jest tą porą roku , której obawia się wiele osób.
Owszem , dalekie, klarowne widoki są kuszące, ...ale to zimno, ...to ryzyko, ...te wypadki.
Spacerując niby zwykłą kreskówką jakich wiele w Bieszczadach wydaje się że to banalne,
ale ta droga służąca leśnikom do zwózki drewna może drastycznie niebezpieczna.
Oto foto :
.Załącznik 22655.
tak więc zawsze warto zachować ostrożność
Załącznik 22656.
.
Załącznik 22657.
.
a swoją drogą namordowały się chłopy, aby wyciągnąć ten samochód z jaru do jakiego się stoczył,
a wszystko przez oblodzoną nawierzchnię na północnym stoku.
Uwaga więc na północne stoki - nawet gdy schodzicie szlakiem - kryją one o wiele więcej
zdradliwych niespodziewajek. (ale o tym innym razem)
Załącznik 22658.
.
Załącznik 22659
http://img267.imageshack.us/i/hm116060.jpg/
Udało mi się ostatnio odwiedzić ostatni już z zamków o-koło bieszczadzkich.
Jak wiadomo Bieszczady to nie Jura K-Cz i zamków,czy też ruin po nich pozostałych tu nie znajdziesz.
Ale tak jak uprzednio wspominałem w okolicy bliższej lub dalszej można coś ciekawego wygrzebać.
No więc szukajmy.
Jeśli ktoś chce podążać za mną niech znajdzie na mapie Ustrzyki Górne.
Równe 50 kilometrów (w linii prostej) znajdzie Niewidzki Zamek (a właściwie ruiny po nim)
.
https://lh5.googleusercontent.com/_F...s/IMG_6556.jpg
.
https://lh4.googleusercontent.com/_F...o/IMG_6571.jpg.
https://lh3.googleusercontent.com/_F...Y/IMG_6580.jpg
.
ruiny zdobią piękne surowe portale a w nich komisarz von Ryba
https://lh6.googleusercontent.com/_F...2/IMG_6584.jpg
.
a jeśli kogoś to zainteresowało to polecam stronkę z fotografiami najważniejszych
zabytków znajdujących się u naszych ukraińskich sąsiadów
A tu mamy ten zamek :
http://map.meta.ua/photomap.php?l=castles&c=nevits

Udało mi się ostatnio odwiedzić ostatni już z zamków o-koło bieszczadzkich. oj ,nieładnie Heniu ,nieładnie
pisać w liczbie pojedynczej...i zapomnieć o towarzyszach niedoli -oblegania zamczyska ( patrz mój słynny altimetr...hi,hi,hi...wysokość "prawie " 1000m.n.p.m !)
śmiem twierdzić coby Twoja Korona Zamków Bieszczadzkich się niedokonała,bez pomocy szpicy Regimentu Rzeszowskiego plus najemnik ze Ślaskiego Kraju...
toteż jestem zmuszony honorem -przedstawić kompaniję całą.
patrząc od lewa:

*Zapominalski Heniosław-od niedawna zwany pogromcą Ublowskich celników rasy słowackiej i ukraińskiej; DRŻYJCIE BO NIEBAWEM WAS ZNOWU ODWIEDZI !
*Wielmożna Ryba-przysypiająca nawigacja, mająca chwile euforii, gdy inni już poili konie;
*Zielony Rusożerca (nawet na surowo ) -jego historia dopiero się tworzy;
*Łagodna Tereska dla niepoznaki ksywka Czerwony Kapturek-kto z Nią zadziera ,wspomni wilka ...i konflikt znika;
* Maciej z Gwizdowa-nasz bohaterski kierowca , który nie ugiął się pod presją indoktrynacji CELNICZEJ Ukraińskiej Historii i dzielnie przewiózł nas bezpiecznie przez Balsamowy Styks;
*Agnieszka Filigranowa -deklamująca historię rocka w sposób śpiewny i wdrażająca nowy system (słowny) obsługi bankomatów...bez bankomatów;

o reszcie nie wspomnę...
uczcijmy ich pamięć chwilą ciszy
sługa uniżony Pierogowy
fotogra- fik- fik- fik- fik -fik:mrgreen:
Aa,ichtiologiczny komisaar to R...

Aa,ichtiologiczny komisaar to R... Teraz się dopiero domyśliłeś ?

A poza tym - aby był komplet ja również dorzucę strony z zamkami, w nieco bardziej zrozumiałym języku:

http://www.hrady.sk/

http://www.zamky.sk/

B.
Pierogowy :
i znowu mi się dostało.
Ale za to skansenik ładny Wam pokazałem
.
https://lh6.googleusercontent.com/_F...hm.11_6592.jpg

.
https://lh3.googleusercontent.com/_F...hm.11_6598.jpg

Ale za to skansenik ładny Wam pokazałem oj,ładny...
pałętając się to tu ,to tam - po skansenie
wpadliśmy do zagrody...no właśnie:
czy to kwiaciarnia ? czy to opiumownia jakaś ?
niestety,przyszliśmy poza godzinami powiększania utargu...no, jakieś 110 lat
Czy wiosna już wchodzi pełną piersią ?
a może zima jeszcze nieźle się trzyma ?
Aby znaleźć odpowiedź na te jakże aktualne pytania trzeba ruszyć w teren.
Ruszyła też ekipa zwiadowcza z Rzeszowa kierując się na południe ku lasom i potokom. Na powitanie tylko lepiężniki wystawiały główki, a poza tym, spokój łagodzony promieniami słońca.
Wykorzystując sytuację , że delegacja Wielkiego Księstwa Krośnieńskiego ruszyła ku krainie szczęśliwości , wykorzystaliśmy to i najechaliśmy na ich ziemie.
zdobywając kolejne tajemnicze twierdze.
Największym sukcesem okazało się zdobycie głęboko ukrytej Konfederatki.
.
https://lh3.googleusercontent.com/_F....11_6887ko.jpg
.
tak już to jest, jak się nie pilnuje swego, to sąsiedzi zaraz zawładną najlepsze kąski.

Czy wiosna już wchodzi pełną piersią ?...
Wykorzystując sytuację , że delegacja Wielkiego Księstwa Krośnieńskiego ruszyła ku krainie szczęśliwości , wykorzystaliśmy to i najechaliśmy na ich ziemie.
zdobywając kolejne tajemnicze twierdze....
Największym sukcesem okazało się zdobycie głęboko ukrytej Konfederatki.
.
tak już to jest, jak się nie pilnuje swego, to sąsiedzi zaraz zawładną najlepsze kąski.
Wielki szacunek dla Rycerstwa Rzeszowskiego ....jako ,że Rycerstwo To jest nam zaprzyjażnione, to nie będziemy wnosić do ONZ o "zamknięcie przestrzeni powietrznej" ;)
ps. a czy ? Rycerstwo RZ. będzie 10 kwietnia uczestniczyć w rocznicowym szturmie na Łopiennik.:-D...bardzo by nam było miło powitać Was w komplecie.
Jako że zgromadzenie Rycerzy Kwadratowego Stołu na zamku w Rzeszowie wypada na 5 dzień kwietnia tegoż roku, pozostaje nadzieja że burzliwe obrady zakończą się czymś więcej niż uproczywym bólem głowy.
Jeśli rada postanowi, co by szturmować Łopiennik nie pozostanie nic innego, tylko ruszyć ławą.
.
p.s ale to nie zmienia planów ekspansji na Księstwo Krośnieńskie, a w planach jest jeszcze co by pojmać Poganina i zająć miejsce Świętego.
Klucząc drogami i zakosami patrol rzeszowski udał się na ziemie Księstwa Krośnieńskiego, co by w łakomy i tajny sposób zawładnąć ichnim "Poganinem"
Wszystko przebiegało sprawnie i udało się dzięki pomocy Czerwonego Kapturka objąć i przesunąć go na ziemie rzeszowskie.
.
https://lh6.googleusercontent.com/_F...11_6954pog.jpg
.
ale tu nastąpił nagły i niespodziewany zwrot akcji.
Już, już mieliśmy go w rękach gdy .......... ?
.
Cały tydzień dręczyła mnie jedna myśl ? Jak to możliwe że rycerze Rzeszowa buszowali po naszym terenie podczas naszej nieobecności??Oj jak to możliwe że tak się rozpanoszyli w jeden weked? Hm po co oni buszowali po naszym terenie??? hm jak to po co ? jedna nasuwała się odpowiedź ? .Chcieli ukraść naszą Konfederatkę a to łotry :twisted::evil: Wiem chcieli ją postawić w zamian sławnego pomnika zwanego przez tamtejszy lud pieszczotliwie koronką po słowacku ;)Oj nie damy jej i bronić będziemy z całych sił.I tak w niedzielny poranek ruszyliśmy trasom naszych Rzeszowskich rycerzy ,co by zobaczyć czy spustoszenia na naszym terenie nie zrobili .I nie zrobili trza im przyznać że rycerze to zacni i bałaganu i syfu po sobie nie zostawiają :mrgreen: Ale to ich nie usprawiedliwia że samowolkę zastosowali .Mają szczęście że ociupinkę ich lubimy ;) no dobra może więcej niż ociupinkę :mrgreen: niech im będzie .I organów do ich ścigania nie zawezwaliśmy .Konfederatka stała cala i zdrowa ba ona raczej przypomina mi mega kurkę :mrgreen: ile to jaj babci Kasi trzeba by było ? dodała Kasia? żeby usmażyć na tej kurce jajecznice? Hm nie wiedzieliśmy że babcia Kasi ma jaja ;) ale Kasia bardziej zna swoją babcie :mrgreen: Na pewno jajecznicy by starczyło by na wszystkie RIMBY :mrgreen :Ale dość tych wywodów mieliśmy jeszcze jeden cel? Urodziny naszej Kasi :mrgreen :Ile to Kasia kończy lat????: hm jak ja mam 18 ;) to nasza Kasieńka ma ich 6 :mrgreen: Sto Sto Sto lat Kasiu nasza :mrgreen: Okowity nie brakowało i przegrychy też.Polegiwaliśmy na naszych prządeczkach i cieszyliśmy słoneczkiem cudownym.Ale czas na dalszą wędrówkę :mrgreen: Ruszyliśmy na Węglówkę i tu niespodzianka ???? ot rycerz Heniu pnetrował nasze tereny z ładniejszą swoją częścią a to łobuz;)i tak przyłapaliśmy go na gorącym uczynku :mrgre Zmieszał się troszeczkę jak btoniarka :mrgreen: ale radochy było i tak nie mało .i oto parę fotek z tego spotkania .
Jak widać na ostatnim zdjęciu grupa czerwono-armistów została
... i tym sposobem zawładnięcie "Poganina " nie powiodło się.
ale !
ale, ale !!
ale, ale, ale !!!
czy to ostatnie słowo ?
Ps. Myślę że rycerstwo z Rzeszowa tłumnie przybędzie na Łopiennik okowity nie braknie ;) I myślę że rycerz Bartłomiej na przegryche żółtego suszonego owoca przywiezie :mrgreen: niech nie skąpi zdąży na RIMB nasuszyć :mrgreen: Trauma po Rimbie minęła jesteśmy już gotowi na spotkania trzeciego stopnia ;) Zatem przybywajcie .
szacowny HenioiSławie
śmiem zawiadomić Twoje szacowne oblicze ,
iż Najemnik ze Śląska uda się z poselstwem do Siczy Kozackiej w celu wzmocnienia straży tylnej -czyli taborów- i napełni sakwy balsamowym napojem,
coby przy spotkaniach braterskich ,a zwłaszcza Geburstagowych nie stać z pustymi rękoma...! (żle się komponuje w szkicowniku )
Śmiem domagać się zezwolenia odwiedzenia duktów rzeszowskich, celem skrócenia gościńca ku granicy.
Dosiadam krzyżackiego (zdobycznego )rumaka i czas odwiedzenia ziem kozackich nastąpi w trybie ekspresowym : w pięć zdrowasiek licząc od dzisiejszego miesiączka.
Z szacunkiem
pierogowy

Cały tydzień dręczyła mnie jedna myśl ? Jak to możliwe że rycerze Rzeszowa buszowali po naszym terenie podczas naszej nieobecności?? . Jak to dobrze widzieć, że ktoś strzeże naszych północnych granic i nie pozwala ‼najeźdźcy ‼ zawładnąć naszymi włościami. Ja również wziąłem sobie do serca najazd Rycerstwa Rzeszowskiego :-D i udałem się sprawdzić Nasze północno-zachodnie granice . Mając na uwadze kamienne zapędy ‼wroga” :grin: dokonałem przeglądu i stwierdziłem że jego szpica tutaj nie dotarła choć tereny są łakomym kąskiem.
Załącznik 22998Załącznik 22999Załącznik 23000Załącznik 23001Załącznik 23003Załącznik 23004Załącznik 23005Załącznik 23006Załącznik 23007Załącznik 23002

ps. Januszu czy to nie Twój bolid był widziany ok. godz. 13 w tej okolicy?http://forum.bieszczady.info.pl/images/misc/pencil.png
Hej ! Vivaldi !
Za bardzo utajniłeś swoją misję szyfrując załączniki !
Jak na nie kliknę to pisze mi że są Invalid
Ale, niech się tylko uda złamać szyfr to od razu przygotujemy najazd.
A że do udanego najazdu potrzebna jest sprawna logistyka jako napisał Pierogowy :
należy ją wpierw uskutecznić.
Pierwszy krok - rozpoznanie - został uczyniony. Wiem gdzie w Rzeszowku dają lane piwo pszeniczne.
Przybywaj zacny rycerzu na swoim krzyżackim rumaku marki audi , a po rozpoznaniu wschodnich rubieży wkrótce zaatakujemy południowe księstwo.

Hej ! Vivaldi !
Za bardzo utajniłeś swoją misję szyfrując załączniki !
Jak na nie kliknę to pisze mi że są Invalid.
U mnie się wyświetlają chociaż jakoś inaczej. Może ten sposób będzie lepszy.

https://picasaweb.google.com/viwaldi...42121428347154


Ale, niech się tylko uda złamać szyfr to od razu przygotujemy najazd.
A że do udanego najazdu potrzebna jest sprawna logistyka jako napisał Pierogowy należy ją wpierw uskutecznić.
Pierwszy krok - rozpoznanie - został uczyniony. Wiem gdzie w Rzeszowku dają lane piwo pszeniczne.
Kusisz Waść szlachetnym trunkiem;).


Przybywaj zacny rycerzu na swoim krzyżackim rumaku marki audi , a po rozpoznaniu wschodnich rubieży wkrótce zaatakujemy południowe księstwo. Waść mnie z kimś mylisz, jam jest giermek z południowego księstwa i chmielowymi trunkami mnie nie przekupisz :-P. A co do mojego rumaka, jego rodowód pochodzi z krainy samurajów choć stadnina jest w Zjednoczonym Królestwie.:razz:
Vivaldi68 :
Tak myślałem że nie łatwo będzie Cię przekupić, dlatego wezwałem Zacnego Pierogowego (iż Najemnik ze Śląska) co by zwiększonymi siłami ruszyć na Południowe Księstwo
.....i Brama Frysztaku się tym razem nie ostoi (razem z HERBAMi)
p.s. fajne te zdjątka z kamyczkami na Herbach

Klucząc drogami i zakosami ....
ale tu nastąpił nagły i niespodziewany zwrot akcji.
Już, już mieliśmy go w rękach gdy .......... ?
.
I tu nastąpiło miłe spotkanie pod DĘBEM..... nawet zjednoczone siły Rzeszowsko - Krośnieńskie nie zdołały opasać "małego dąbka"
Heniu miło było Was spotkać,ale mimo to nie oddamy terenów na południowych rubieżach ;)...udostępnimy , ale nie oddamy:-D

http://img827.imageshack.us/img827/2423/dsc0145vq.jpg

http://img848.imageshack.us/img848/8783/dsc0147f.jpg

http://img860.imageshack.us/img860/5484/dsc0149z.jpg

http://img20.imageshack.us/img20/841/dsc0150we.jpg

http://img715.imageshack.us/img715/1819/dsc0154hx.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/252/dsc0160x.jpg
Serdeczne pozdrowienia

Ps Valdi nie wiem gdzie widziałeś moja "maszynę ", być może że tak.. bo po Twoich" włościach " wykręciliśmy wczoraj ze 150 km
Joorg :
Nie wiem czy dużo Wam pomogą te wasze bunkry ? :razz: - bo jakieś takie zarośnięte
.
https://lh3.googleusercontent.com/_F...11_6939ste.jpg
ale przyznać trzeba że lasy maja bardzo dobrze oznaczone :)
https://lh4.googleusercontent.com/_3...RL_6192_3W.jpg
i choć rycerstwo nasze po waszem spacerowało nadzwyczaj pewnie
https://lh6.googleusercontent.com/_3...RL_6221_3W.jpg
to przyznac trzeba że było cudnie
https://lh6.googleusercontent.com/_3...RL_6262_3W.jpg
a dla solenizantki ukłony przekazać proszę
Piątkowy wieczór uśmiecha się promieniami słońca na zakończenie wyjątkowo pracowitego tygodnia.
Wrzucam szybko manele do bagażnika aby zdążyć na 18-stą na wyznaczone miejsce gdzie czeka już Komisarz von Ryba w towarzystwie uroczej niewiasty.
Teraz po zapakowaniu całej załogi maszyna spokojnie toczy się na koniec świata.
Ale zanim on nastąpił tradycja nakazuje spożyć pierogi w towarzystwie złocistego płynu w barze pod czapkami.
Słońce kończy swoją wędrówkę , a my docieramy na KONIEC tą starą aleją
.
https://picasaweb.google.com/lh/phot...eat=directlinkhttps://picasaweb.google.com/lh/phot...eat=directlinkhttps://picasaweb.google.com/lh/phot...eat=directlinkhttps://picasaweb.google.com/lh/phot...eat=directlinkhttps://lh5.googleusercontent.com/_F...hm.11_7639.jpg..
Wieczorne ognisko i niekończące się opowieści przez które zostałem bohaterem narodowym (...jak bum, bum )
bo udało mi się wrócić żywym z ukraińskiej krainy.
Nie pierwszy to już raz ludzie nie wierzą mi że stamtąd można wrócić o własnych siłach.
Czas spać
Rano ukłon przy krzyżach
.
https://picasaweb.google.com/1137487...29126884675138https://picasaweb.google.com/1137487...29126884675138https://lh6.googleusercontent.com/_F...hm.11_7641.jpg
.
dzisiaj ambitny plan.
Mamy zdobyć wielką górę. Na imię jest Rzepedka
.
https://lh4.googleusercontent.com/_F...hm.11_7647.jpg
. w kluczowym miejscu na rozdrożu dróg porzucamy maszynę,
aby podejść 100 m w górę (główną drogą) gdzie wpadamy na polną dróżkę wspinającą się trawersowo w górę.
Z każdym metrem jesteśmy coraz wyżej i coraz większe obszary kładą panoramicznymi
widokami .
https://lh4.googleusercontent.com/_F...hm.11_7650.jpg
wyżej i wyżej, a horyzonty coraz dalsze i szersze .
Pojawiają się kolejne doliny i górki te bliższe i dalsze.
Masyw Chryszczatej , w tak majestatycznej postaci go jeszcze nie widziałem, a tam dalej i dalej ???
Zgubiłem się w identyfikacji. Tak jak na tym zdjęciu - po lewej Suliła - a na horyzoncie co to za górka ?
.
https://lh6.googleusercontent.com/_F...hm.11_7658.jpg
.
Gdy dalsze trawersowanie zagrodził głęboki jak nie pozostało nic innego tylko odnaleźć drzwi do lasu i przedrzeć się w górę aż do grani.
A na grani zaskoczenie : dróżka prowadzi na polankę. Nie mamy żadnej mapy , ani innego innego gpesa.
Nasza trasa rodzi się sama i prowadzi nas na polanę ze składem drewna
.
Załącznik 23647
.
Super miejsce na śniadanko i odpoczynek. Przy okazji podziwiamy domki na wysokich nogach dla miłośników dzikich zwierząt.
.
Załącznik 23648
.z daleka widać stado pasących się krów,
słoneczko jednak mocno uderzyło w nasze głowy i niemoc nas ogarnęła.
Obsunęliśmy się na trawę i zalegli.
Wszystko by było pięknie tylko to piepszone ptaszyko zwisło nad nami i z całą intensywnością wyśpiewało swoje miłosne trele.
Nie lubię skowronków.
Załącznik 23649
.
a tu jest zagadka : czy to szczyt czy nie ?
Załącznik 23650
.a Komisarz próbuje swoich lotów.
Załącznik 23651
. a na zakończenie jeszcze plan naszej wędrówki od punku A do punktu B
Załącznik 23652
https://picasaweb.google.com/1137487...29123456082306https://picasaweb.google.com/lh/phot...eat=directlinkhttps://picasaweb.google.com/lh/phot...eat=directlink

Masyw Chryszczatej , w tak majestatycznej postaci go jeszcze nie widziałem, a tam dalej i dalej ???
Zgubiłem się w identyfikacji. Tak jak na tym zdjęciu - po lewej Suliła - a na horyzoncie co to za górka ?
Stawiam na Łopiennik.

Stawiam na Łopiennik. Jeszcze Boroło i Łopieninka.
Się "platforma" na grzbiecie zawaliła pod Wami?
sir Bazyl :
No i będzie na nas.
A tak z ciekawości w domu przeglądałem mapę i już teraz sam nie wiem gdzie jest właściwy szczyt Rzepedki
-czy ten z triangulem ?
-czy z rozwaloną platformą ?
Statystyka trasy :
przewyższenia - trochę ponad 200m
czas przejścia - ok 4 godz (+ dowolnie długie leżenie w trawie, tudzież obserwowanie bocianich igraszek)
stopień trudności - łagodny
widokowość - fantastyczna , otwarta w cztery strony

...
A tak z ciekawości w domu przeglądałem mapę i już teraz sam nie wiem gdzie jest właściwy szczyt Rzepedki
-czy ten z triangulem ?
-czy z rozwaloną platformą ?
I tak masz fajnie, na mojej mapie nie ma w ogóle Rzepedki :( Ale za to jest Rożynkarnia! :)
Obydwa szczyty są właściwe, a najwyższy jest najwłaściwszy :)
Czy te niebieskie kropeczki na załączonej mapie świadczą o zaawansowaniu technologicznym don Enrica?

Wieczorne ognisko i niekończące się opowieści przez które zostałem bohaterem narodowym (...jak bum, bum )
bo udało mi się wrócić żywym z ukraińskiej krainy.
Nie pierwszy to już raz ludzie nie wierzą mi że stamtąd można wrócić o własnych siłach.
....Mamy zdobyć wielką górę. Na imię jest Rzepedka....
Masyw Chryszczatej , w tak majestatycznej postaci ....a tu jest zagadka : czy to szczyt czy nie ?...
Pięknie to opisane ... a tak, to Ty żyjesz ;) jeszcze, po tylu wyjazdach w ukraińskie krainy ?


…No i będzie na nas.
A tak z ciekawości w domu przeglądałem mapę i już teraz sam nie wiem gdzie jest właściwy szczyt Rzepedki
-czy ten z triangulem ?
-czy z rozwaloną platformą ?
Będzie na Was ;) , bo jeszcze 6 marca tak platforma widokowa wyglądała.
Szczyt Rzepedki 708 m ,tak mi się wydaje , jest tam gdzie teraz rozwalona platforma widokowa, a triangul to niżej 706 m wysokości .. troszkę na wschód od Rzepedki

http://img651.imageshack.us/img651/7421/dsc00751s.jpg

http://img69.imageshack.us/img69/4925/dsc0076ya.jpg

http://img197.imageshack.us/img197/1468/dsc0119pq.jpg
joorg :
Właśnie ten dylemat dopadł mnie po powrocie do domu gdy oglądałem mapę. Na triangulu ktoś umieścił tabliczkę że to jest Rzepedka 706m
a z mapy wynika że kolejny szczycik (ten z powaloną platformą) jest 2 m wyżej.
Czy to oznacza upadek Platformy ? (i polityczne zamieszki ?)
Powiem Wam ze fajnie jest wędrować bez mapy (i innych gpsów) człowiek wówczas jest bezstresowy. Bo co to ma za znaczenie czy jesteśmy tu czy tam ?
- po drodze okazała się że ja potiriał komórkę i nie wiem nawet która jest godzina.
Dobrze ze nie jestem przewodnikiem (nie mam mapy, kompasu i komórki )
Ważne żeby dobrze się czuć i łapać pełnię wiosny razem z napierdzielającym skowronkiem.
Bazylo :
Te niebieskie kropeczki świadczą że autor czytał profesjonalne wydawnictwo (npm) gdzie trasy wędrówek są właśnie w tak profesjonalny sposób opisane.
Jako forumowicz roku chciałem chociaż raz dokładnie opisać swą wędrówkę i wykorzystałem do tego szopa naznaczając kropeczki na przebytej trasie.
Czy to jest funta kłaków warte ?
Nie wiem.
Ale miało być profesjonalnie.
ps. a najlepsze jest to że staram się opisać iż najpiekniejsze Bieszczady widać z pagórka Beskidu Niskiego
A miało być tak pięknie ! bo ....Tatry to ponoć piękne górki
.
Załącznik 23729.
postanowiliśmy przeczekać
...może przy kraterze w Ruzbachach sie uda ..
.
Załącznik 23730
niestety, to mokre ciągle padało i Czerwonemu Kapturkowi zrobiło się przykro.
Co robić ?
Znów - skończyło się jak zwykle
.
Załącznik 23731
.
tutaj - na końcu świata człowiek odzyskuje swój wymiar
i może pogrążyć się w bezmiar falujących kwieciem bieszczadzkich łąk
jakże pięknie one kwitną swoją obfitością..

Załącznik 23732 .

i nic to, że nie ma turystów którzy by to docenili.
Tylko te na przełomie maja i czerwca skłaniają
do miłosnych uniesień ..
więc po cóż zrywać ?

Załącznik 23733
Cudne łąki ech ten zapach trawy ,tylko wiosną tak pachną.Widzę że wyprawa mimo deszczu była udana;)
Wreszcie jakaś fajna pogoda do łażenia po Bieszczadach.
.
Załącznik 26188

Wreszcie jakaś fajna pogoda do łażenia po Bieszczadach.
.
Załącznik 26188
Tylko pozazdrościć :)

Heniu od kiedy Ty umiesz chodzić po widzie zadziwiasz mnie przez cały czas ;)
ja podziwam fotografa ze w taka pogodę mu się chciało aparat wyjąć, :)
Grudniowa szaruga skłoniła mnie do pogrzebania w archiwum.
....To było 5 lat temu, połowa grudnia a jesień w pełni. Wyruszam sam na szlak przemierzając połoniny, te Bukowe i te Szerokie
.
https://lh6.googleusercontent.com/-j.../hm06_4782.jpg

Pod koniec słoneczko zgasło a ja wciąż dreptałem nie spotykając przez cały dzień żywej duszy.
....I inny grudzień, tydzień temu.
Skrzący się barwami zimy i nie idę sam, w dodatku spotykam co chwile znajome twarze z forum.
.
https://lh5.googleusercontent.com/-u.../hm11_0819.jpg
Niektórzy to mają dobrze! 2-3 godz. i Bieszczad ich! Jeno zazdrość (paskudne uczucie ;-) ) pozostaje i ... podziw.

Niektórzy to mają dobrze! 2-3 godz. i Bieszczad ich! Jeno zazdrość (paskudne uczucie ;-) ) pozostaje i ... podziw. Ano prawda.
Tylko tylko że nie cała.
Weźmy na przykład takiego naszego kolegę który mieszka sobie na morzem. Przewalone, kilkanaście godzin jazdy aby dotrzeć w Bieszczady, ale z drugiej strony jak już dotrze to siedzi sobie całymi tygodniami schowany pomiędzy górkami.
"Jeno zazdrość (paskudne uczucie ;-) ) pozostaje i"
Ja jeszcze nigdy nie miałem okazji spędzić w Bieszczadach całego tygodnia , nie mówiąc o miesiącach podróży.
No więc jak to jest ?
Czy lepiej jest mieć blisko, ale tylko na krótkie wypady
czy daleko, ale z możliwością długiego pobytu ?
Ile osób tyle zdań.
Ale z mojej strony wygląda to tak, mieszkam blisko (bo chyba tak jest) i dość często odwiedzam Biesy.
Ile bym razy w miesiącu nie odwiedził tej pięknej krainy i tak będę bardzo z tego zadowolony.
Ale z drugiej strony jeśli "wyposzczę" się trochę od wyjazdów i dajmy na to odwiedzę Biesy raz na parę miesięcy to moje odczucia (np. zachwyt) będą bardziej odczuwalne.
Tak że myślę ze ten przykładowy kolega znad morza wcale nie ma tak źle, raz czy dwa ale ze "smakiem".
Przykładowy kolega z nad morza chce 3 razy długo ze smakiem i 6 razy krótko, na pobudzenie apetytu. Tylko chcieć, nie zawsze móc
Pozdrawiam z deszczowego Sopotu
Długi
Znalazłam też takie rzeszowskie wędrowanie do Łopienki http://www.parafia-jozef.rzeszow.opo...pielgrz18.html
Zwróciłem uwagę na datę ... 19.11.2011
I co o tym myśleć ?
Jeszcze nie tak dawno w takiej dacie nikogo się nie spotykało, można było błąkać się samemu.
A teraz ?

Weźmy na przykład takiego naszego kolegę który mieszka sobie na morzem. Przewalone, kilkanaście godzin jazdy aby dotrzeć w Bieszczady, ale z drugiej strony jak już dotrze to siedzi sobie całymi tygodniami schowany pomiędzy górkami.
"Jeno zazdrość (paskudne uczucie ;-) ) pozostaje i"
Ja jeszcze nigdy nie miałem okazji spędzić w Bieszczadach całego tygodnia , nie mówiąc o miesiącach podróży.
No więc jak to jest ?
Czy lepiej jest mieć blisko, ale tylko na krótkie wypady
czy daleko, ale z możliwością długiego pobytu ?
hmm...ale jak tu tę "możliwość długiego pobytu" przepuścić przez ubogie 26 dni urlopu? I na dodatek, kiedy chciałoby się też jakieś inne plany wyjazdowe zrealizować? Nie mogę pojechać na weekend w Bieszczady (bo świadomośc, że natychmiast po przyjeździe muszę się zbierać w drogę powrotną tylko niepotrzebnie rozdrażnia), nie mogę rano po przebudzeniu stwierdzić - jaki piękny dzień, pakuję plecaczek i jaaadę! -a wieczorem wracam.
Jeśli chcę pojechać w Bieszczady w przyszłym roku muszę to zaplanować teraz (a nalezę do tych, których nadmierne planowanie nudzi i wnerwia...:wink:).
Ale...
masz rację też w tym, że jeśli już to zaplanuję i czekam i jadę tam na dni kilkanaście, to smak tej podróży w TAMTĄ stronę i pobyt TAM jest dla mnie wyjątkowy. Do tej pory pamiętam trwające dobę zwykle z dużym okładem podróże pociągiem. W Rzeszowie pociąg zwalniał jeszcze bardziej i do Zagórza jechało się 5 godzin...a i tak zawsze myślałam, że Ci w Rzeszowie to mają fajnie - tak blisko...
do tej pory Wam zazdroszczę...:-(

hmm...ale jak tu tę "możliwość długiego pobytu" przepuścić przez ubogie 26 dni urlopu? I na dodatek, kiedy chciałoby się też jakieś inne plany wyjazdowe zrealizować? Nie mogę pojechać na weekend w Bieszczady (bo świadomośc, że natychmiast po przyjeździe muszę się zbierać w drogę powrotną tylko niepotrzebnie rozdrażnia), nie mogę rano po przebudzeniu stwierdzić - jaki piękny dzień, pakuję plecaczek i jaaadę! -a wieczorem wracam.
Jeśli chcę pojechać w Bieszczady w przyszłym roku muszę to zaplanować teraz (a nalezę do tych, których nadmierne planowanie nudzi i wnerwia...:wink:).
Ale...
masz rację też w tym, że jeśli już to zaplanuję i czekam i jadę tam na dni kilkanaście, to smak tej podróży w TAMTĄ stronę i pobyt TAM jest dla mnie wyjątkowy. Do tej pory pamiętam trwające dobę zwykle z dużym okładem podróże pociągiem. W Rzeszowie pociąg zwalniał jeszcze bardziej i do Zagórza jechało się 5 godzin...a i tak zawsze myślałam, że Ci w Rzeszowie to mają fajnie - tak blisko...
do tej pory Wam zazdroszczę...:-(
Może i z Rzeszowa jest blisko, ale zawsze znajdzie się przynajmniej u mnie jakieś ale.
Blisko, ale po wzroście cen paliw nie jest juz tak dla mnie kolorowo. Nie budzę się już rano z planem nagłego wyjazdu.
Po otwarciu portfela piękne marzenia ulatniają się.
A to już zupełnie inna historia :wink:
(a dla poprawienia nastroju pomnóż sobie to co Ty wydajesz na paliwo razy 8 w porywach do 10)
namiętności bywają niestety kosztowne;)
No tak, wszyscy się wożą wygodnie samochodami :twisted: to się nie ma i co dziwić, że PKS wykreśla z grafika kolejne kursy w Bieszczady!!! Ostatnio zlikwidowali mój najulubieńszy prom, który od dziesiątek lat startował o piątej rano w kierunku UG. Bandyci! Takie połączenie zlikwidować! Połączenie z kilkudziesięcioletnią tradycją! To tym kursem w latach osiemdziesiątych Frontman punk rockowej kapeli z UD zawsze wracał do stolicy Bieszczad po całonocnych imprezach w Resmieście. A tu cyk i nie ma. A że paliwo drogie , a że marzenia prysły ;), a że fotele w H-9tce niewygodne - a bilecik w Bieszczady ledwie 20 złociszy z groszami kosztował i ludzi nieraz fajnych się spotkało, się pogadało, piwko wypiło. A w aucie to i owszem, pewnie niektórzy mają sterylnie, nie za zimno, nie za ciepło, muzyczka z głośników się sączy, a ludzi można sobie przez szybkę pooglądać jak sterczą na przystankach. A najgorsze, że później parkingi na przełęczach nabite do granic możliwości i jak jadę swoim samochodem to nie mam gdzie się wcisnąć :mrgreen:
sami się nie wybrali , teraz też pusto raczej...
No nie ...................\
porannego promu już nie ma ???????????????????

...PKS wykreśla z grafika kolejne kursy w Bieszczady!!! Ostatnio zlikwidowali mój najulubieńszy prom, który od dziesiątek lat startował o piątej rano w kierunku UG. Bandyci! Takie połączenie zlikwidować! Połączenie z kilkudziesięcioletnią tradycją! ano szkoda :( postukałem w stronkę z rozkładem jazdy i do UG z RZ jest o 8.00 i to JEDYNY autobus do Ustrzyk Górnych nawet z Sanoka nie ma innych połaczeń
Teraz każdy wygodny śmiga samochodem, o której chce, gdzie chce, chętnych na autobusy mało no i tych kursów coraz mniej. Poza tym ten autobus był po przyjeździe nocnego pociągu z Wrocławia. Z tego pociągu na pewno przesiadało się trochę ludzi na PKS do Ustrzyk. Pociąg był co rozkład przesuwany, więc już nie miał się kto przesiadać a z Rzeszowa nie było chętnych. Szkoda, że nie ma tego autobusu, bo myślałem, że będę nim czasem jeździł, właśnie przeprowadziłem się do Rzeszowa. O likwidacji dowiedziałem się tu na forum.

No tak, wszyscy się wożą wygodnie samochodami święte słowa Bazylku...
gdzieś kiedyś przeczytałem ,że jadąc samochodem ogląda się film...a jadąc w autobusie,nawiązując bezpośrednie( oj,cudna Ukraino itd.) kontakty - w filmie się JEST...
pozdrawiam...aha natura nie znosi pustki...pewnie cosik się pojawi w miejsce braku...:)
żeby w samochodzie nawiązywać kontakty - to trzeba zabierać autostopowiczów :)
pozdrawiam w nowym roku :D
Błąkając się bez sensu, zimową porą można na swojej drodze zobaczyć o poranku
- najpiękniejszy kibel świata

https://lh6.googleusercontent.com/-m.../hm12_1190.jpg
.
Cudowny !!! (i widać że czynny)
Bo z zewnątrz to nie tylko zimą jest "piękny" ;)

Błąkając się bez sensu, zimową porą można na swojej drodze zobaczyć o poranku
- najpiękniejszy kibel świata
Czy wejście trzeba było sobie wyrąbać? ;)

Czy wejście trzeba było sobie wyrąbać? ;) Otóż nie, nie było nawet metrowej zaspy
A w środku, cicho, miło i przytulnie, po prostu niezapomniane wrażenia. (te -20 gradusów wcale nie przeszkadza)
Zimowe wieczory, czas na wspomnienia.
To już dwa lata minęły.
Zmontowałem mini filmik będący wspomnieniem tamtej zimowej wyprawy na Pikuja.
.
http://www.youtube.com/watch?v=4EbeNfW-krc
Bomba filmik i szacun dla dziewczyn:)
Proszę, rok minął i znowu idzie zima ..... od wschodu
.
https://lh5.googleusercontent.com/-0.../hm13_6088.jpg

Proszę, rok minął i znowu idzie zima ..... od wschodu brrrr...
zima ...,
że aż kawa miast pianki -szronem i śniegiem stoi :)
a ...miało być o grzańcach w bieszczadzkich ostojach :)

(przepraszam za wielkość ...fotka prosto z mobilka)

http://galeria.serwertomeks.nazwa.pl...b5e35.jpg&q=75
Wetlina ze śniegiem, deszczem i wiatrem.Wczoraj rano ekipa forumowa pakowała się do terenówki aby ruszyć na początek szlaku prowadzącego w głębokie bieszczadzkie śniegi.
Tam , gdzieś wysoko pomiędzy Rabią Skałą a Jasłem mieli znaleźć odpowiednio dużą zaspę aby stworzyć gawrę umożliwiającą przetrwanie do następnego dnia. Wszelki ślad po nich zaginął.
Szkoda ich.
W drogę ruszyli : Ba, Ci, ia, Ma, siB, WoP
Nastała późna jesień roku pańskiego 2013-stego. Zielony rumak dotarł do wyznaczonego celu, a celem tym był biały budyneczek z umieszczonym centralnie napisem Dorotka.
Było już na tyle późno , że słoneczko nie zostawiło po sobie żadnego śladu. Było ciemno, ale w białym budyneczku paliło się światło, więc ochoczo weszliśmy doń , bo coś nas tam ciągnęło.
Podobne przyciąganie miał Pan Jurek, człowiek miejscowy i znający się na rzeczy.
Brak równowagi - to nas ciągnęło, po prostu nie mieliśmy odpowiednio zrównoważonego poziomu we krwi. Pan Jurek również zauważył u siebie ten brak równowagi, z tym nie posiadał środków finansowych aby to zbilansować. Cóż, trzeba było pomóc człowiekowi w potrzebie.
Stojąc pod sklepem z otwartymi puszkami złotego płynu, podziwialiśmy jego odkrywczość
- Wy to nie jesteście stąd, chyba jakieś turysty, albo ekologi ? - zawisło pytanie.
- Nie, nie żadne ekologi - padło zdecydowane odcięcie - tylko zwykli turyści.
- A na co wam te plecaki - ciągnął Pan Jurek
- Idziemy zaraz w stronę na Prełuki .
- Ło matko ! Teraz ? Po ciemku ??? A macie chociaż zapasowe majtki ?
- Majtki ? a po co ?
- Bo się posracie ze strachu jakiego napędza chadzający tamtędy misiu !!!
Tak to w przyjaznej atmosferze odbywała się ta rozmowa, ale cóż przychodzi chwila trzeba zarzucić plecaki i ruszać, czas się pożegnać.
Pan Jurek, jako znający się na rzeczy i okolicy objaśnił nam że przez brody nie przejdziemy, bo dzisiaj Osława sporo przybrała i będziemy mieć problemy, ale na to byliśmy przygotowani.
Oddalamy się od głównej drogi , czyli oddalamy się od Beskidu Niskiego i kierujemy się w stronę Bieszczadów (jak chcą to określać geografowie), z boku żegnają nas światła kombinatu drzewnego tworząc dziwne obrazy

https://lh5.googleusercontent.com/-H.../hm13_0321.jpg
.
Wkrótce te światła zostają za nami i zanurzamy się w całkowitą ciemność. Słychać miarowy krok stąpania po drodze i pohukiwania sowy skrytej w pobliskim lesie. Nie włączamy lampek, aby na wszelki wypadek nie drażnić misia. Nogi same wyczuwają lekki pagórek, a potem spadek terenu, znaczy zbliżamy się do rzeki. Gdy przywitała nas swoim szemranym nurtem wiemy że trzeba się wrócić i odszukać torów.
Tu już musimy załączyć czołówki, bo te tory są dobrze zamaskowane.
Proszę spojrzeć na zdjęcie poniżej .
- Co nic nie widać ?
- To właśnie tyle widzieliśmy w padającej mżawce.
.
https://lh6.googleusercontent.com/-Q.../hm13_0328.jpg
.
I niech ktoś nie powie : pięknie jest w Bieszczadach :lol:
Haha, jak miło się czyta. Też zawsze używam formy: "turysty" ;D Pytanie o zapasowe majtki -boskie.
Tak, czyta się miło... no i widok na drugiej fotce pasjonujący...:lol:... pięknie jest w Bieszczadach.
Nie uwierzę, że z tymi puszkami, po nocy, przez brody i po torach z "pełnymi gaćmi"......
Pozdrawiam
Zaczyna się smakowicie...
kontynuuj waść
Zima,nie lubię,nie lubię

Zima,nie lubię,nie lubię Hej ! jaka to zima ? toż to nawet namiastką zimową trudno nazwać. Coś , co nie ma kształtu , smaku, ani zapachu, coś na kształt widma.
ale zanim o widmach rzeknę, muszę jeden szczegół wyartykułować, bo chociaż to szczegół , to jednam ma istotne znaczenie w tej wędrówce (takiej tam sobie...)
-----
Nie mam wprawdzie wszystkich wydanych map Bieszczadów, ale wszystkie te które mam, pokazują, że idąc z Rzepedzi w stronę Prełuk trzeba skręcić w prawo tuż przed rzeką.
Problem w tym , że tej drogi tam nie ma .
Dlaczego ? po prostu ona idzie dalej przechodząc przez bród i biegnie wschodnim brzegiem Osławy tak jak narysowałem to żółtą kreską
.
https://lh4.googleusercontent.com/-W...12/hm_0427.jpg

Spotkany przed sklepem Pan Jurek, jako znający się na rzeczy, wiedział doskonale że jest jedna droga i przechodzi przez bród rzeki, która w ostatnich godzinach znacznie przybrała.
Jeśli już ktoś miał do czynienia z górskimi rzeczkami które w parę godzin zwiększają swoją głębokość o 500 % ten wie o czym mowa.
Tego nie sposób przejść.
Jeśli nie mielicie do czynienia z tym zjawiskiem , to wiele niespodzianek was czeka. Powodzenia.
Nas ( niestety ) to nie zaskoczyło , bo tuż przed wspomnianym brodem usłyszeliśmy lekkie głosy przebijające totalną ciemność.
Niczym widma zamajaczyły postacie dwojga forumowiczów , którzy wyszli nam na spotkanie :lol:
- Chodźcie za nami , a zaprowadzimy was do Ciepłej Chaty Cioci Jimi
Ruszyliśmy więc po zarośniętych torach , niczym wąski pociąg z dawnych czasów

...
-----
Nie mam wprawdzie wszystkich wydanych map Bieszczadów, ale wszystkie te które mam, pokazują, że idąc z Rzepedzi w stronę Prełuk trzeba skręcić w prawo tuż przed rzeką.
Problem w tym , że tej drogi tam nie ma .
Dlaczego ? po prostu ona idzie dalej przechodząc przez bród i biegnie wschodnim brzegiem Osławy tak jak narysowałem to żółtą kreską
.
https://lh4.googleusercontent.com/-W...12/hm_0427.jpg
Co prawda nie wiem czy o tym samym myślimy, ale bród jest w miejscu gdzie się na Twojej mapie urywa droga, tam przełazi na drugą stronę, ścina zakole i wraca na stronę zachodnią. Przed pierwszym brodem miały być znaki z kamyków i patyków wskazujące dojście do torowiska ale ten plankton unoszący się w powietrzu wszystkie ślady skutecznie pozacierał i niestety pokonując nieudostępniony turystycznie rów odwadniający upaprałem sobie portki (z zewnątrz a nie od wewnątrz!) i jak tu później dwa dni po lesie łazić?
Może szliście oddzielnie, jeden wschodnią a drugi zachodnią stroną Osławy? :mrgreen:

Może szliście oddzielnie, jeden wschodnią a drugi zachodnią stroną Osławy? :mrgreen: Kurde, nie wiem, ciemno było a czołówek nie włączyliśmy :mrgreen: a Pan Jurek przed sklepem przestrzegał: tu jest ciemno a tam to jak w ... (dużo bardziej ciemniej).
Chyba przez tę mżawkę i ciemność zółta kreska się omskła... ;)

Chyba przez tę mżawkę i ciemność zółta kreska się omskła... ;) Kartografom się zdarza, a co dopiero mnie. Najważniejsze, że mimo zbieżności tych nieprzychylnych warunków trafiliśmy pod dach Chaty w której gospodarzy obecnie Jimi.
Powitania, przytulania, oglądania i długie wieczorne rozmowy (dla niektórych trochę krótsze) Wszystko za mało, nie starczyło czasu aby wszystko obgadać, ale to dobrze, bo oznacza że trzeba będzie wrócić. Jeśli ktoś chciałby zaznać takiego ciepłego przyjęcia jakiego myśmy zaznali to podam wskazówki informacyjne jak odnaleźć tą chatę.
Jimi twierdzi że najłatwiej po kozie Matyldzie. Widząc pasącą się obok domu kozę, trzeba zapytać jak ma na imię. Jeśli odpowie że Matylda to oznacza że jesteśmy na miejscu.
Ja proponuję jeszcze jeden sposób , trzeba odnaleźć stojące przed drzwiami plecaki
.
https://lh5.googleusercontent.com/-2.../hm13_0331.jpg
.
albo wyjść na najbliższą górkę i przypasować ten obrazek
.
https://lh5.googleusercontent.com/-_.../hm13_0336.jpg
.
Na chacie nie ma na razie żadnych szyldów i napisów, ale to nie jest problem dla prawdziwych tropicieli
W ostateczności można też zapytać w jakimkolwiek domu , a jest ich tu aż 3
(zdjęcie w porannych mgiełkach)
Następny dzionek przywitał nas mgiełkami, ale było dużo jaśniej niż w dniu poprzednim. Po jasności z rozmysłem wybraliśmy drogę która zaczynała się przy moście i pięła się w górę. Droga to dużo powiedziane, to po prostu leśny trakt zwózkowy który sukcesywnie windował nas do góry, a im wyżej tym większe zamglenie (albo zachmurzenie)
.
https://lh6.googleusercontent.com/-G.../hm13_0348.jpg
.
Grzybów nie było wiele, zaledwie jeden rydz, więc nie było spowalniających przerw.
Taka sobie wędrówka, jesienna, mocno jesienna, mocno zamglona , wilgotna, bez monidełek z widokami na połoniny, bez szlaków, bez lukrowanych pejzaży, bez większego sensu.
Więc po kiego diabła ?
Może po to, aby dotrzeć na szczyt, na którym wbrew temu co wcześniej napisałem jest informacja że prowadzi tu całe mnóstwo szlaków

.
https://lh6.googleusercontent.com/-K.../hm13_0358.jpg
.
Gdzie jesteśmy ?
Chryszczata.


https://lh6.googleusercontent.com/-K.../hm13_0358.jpg
Gdzie jesteśmy ?
Obstawiam Chryszczatą.
Zdublowałem się z uszatkiem misiem. O 3 minuty był szybszy w odpowiedzi:(.
Ach piękne jesienno-zimowe wędrowanie.
A dalej?
"Jimi twierdzi że najłatwiej po kozie Matyldzie. Widząc pasącą się obok domu kozę, trzeba zapytać jak ma na imię. Jeśli odpowie że Matylda to oznacza że jesteśmy na miejscu."

-zaraz padnę ;D którędyś Ty Heniu szedł i do jakiej kozy zaszedł -nasza ma na imię Balbina ;D A kto nie był ten nie wie, że Heniu nawiązuje tu do śmiesznej sytuacji. Zamówiłam coś sobie tego dnia kurierem (byłam w szoku, że tu dojeżdżają), który miał duży problem z zlokalizowaniem wsi i domu. Pytał się mnie, jakie cechy charakterystyczne ma mój dom. Tłumaczę mu łopatologicznie -"Panie, tu są trzy domy na krzyż. Dwa bardzo podobne, drewniane obok siebie i ja mieszkam w tym dalszym". A ten dalej docieka: "Ale jakie cechy charakterystyczne ma pani dom?!". Tutaj się zakłopotałam i odpowiedziałam na szybko: "Przy domu stoi koza!!". Kuriera zatkało...

Na chacie nie ma na razie żadnych szyldów i napisów, ale to nie jest problem dla prawdziwych tropicieli Czy chata Jimi to ta ze strzyżonym parkingiem? A co z chatą po drugiej stronie Osławy (leśniczówka bodajże) - już wyremontowana?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl