Na intersitku

bigos - mój pamiętnik, wspomnienia, uczucia, przeżycia ...

Nie zawsze to, co zostanie po przelaniu jakiej substancji przez materia filtrujcy, nadaje si tylko do wyrzucenia. Zdarza si czasami nugget, piasek, py - warto jednym sowem. Wynikiem niedzielnego cedzenia zasobw internetowych jest taki smakowity osad:
http://www.gadki.lublin.pl/gadki/artykul.php?nr_art=589 Smacznego dumania o prawdzie starowieku.


Cudne !!!!!
Kolejny pow - ciekawy lud - chod, a opis spotkania z burym - sami ocecie.
http://kornel-1.webpark.pl/rudzar.htm
Hardcore z pocztku i koca minionego wieku:
http://www.gory.info/artyk.php?id=31
http://www.gory.info/artyk.php?id=29



Hardcore z pocztku i koca minionego wieku:
http://www.gory.info/artyk.php?id=31
http://www.gory.info/artyk.php?id=29
Jeli si Wam spodoba opis wyprawy z linku pierwszego, to polecam "Zot ksig narciarstwa polskiego - Karpaty wschodnie" opracowan przez Zenobiusza Prgowskiego. To wyej zamieszczone wspomnienie jest jednym z 61 zawartych na kartach tej ksigi. S to opisy wypraw narciarskich w Karpaty Wschodnie (gwnie pierwszych wej) z lat 1894 - 1914. Na prawd warto poczu ten klimat!
PS
Te adne zmagania ze swymi sabociami i nie zawsze pikn aur zamieci w opowiadaniu "Kurniawa w Karpatach" Pan T. Studziski. Kiedy na Naszym forum zamieciem jego wiksz cz : http://forum.bieszczady.info.pl/show...quot-fragmenty

Hardcore z pocztku i koca minionego wieku:
http://www.gory.info/artyk.php?id=31
http://www.gory.info/artyk.php?id=29
Mj mody z przyjacimi przeszed w okresie sylwestrowym 2008/2009 z Jaremcza do Rafajowej a nastpnie na Sywul i z powrotem do Rafajowej. Pogoda te ich nie rozpieszczaa, bo zazwyczaj noc byo -20, a na dodatek akurat spado ponad metr wieego niegu, ktry lea wprost na gorganie, wic szo si im fatalnie.
Szli pieszo, bez nart i rakiet, zreszt te w takich warunkach nie na wiele by si zday, nocowali w namiotach, a jak spotkali szaas - to w szaasie.
Szczeglnie fatalne byo przedzieranie si w puchu przez koswk.

Ale na Sywul weszli, nikt si nie uszkodzi, wszyscy byli cali i zdrowi, a mody na jaki czas zyska dziewczyn ;)

Zdjcia z tego wyjazdu:

https://picasaweb.google.com/ryszard...anyZima200809#

https://picasaweb.google.com/rysie.p...ition20082009#

https://picasaweb.google.com/umojego...krainaGorgany#

B.

Jeli si Wam spodoba opis wyprawy z linku pierwszego, to polecam "Zot ksig narciarstwa polskiego - Karpaty wschodnie" opracowan przez Zenobiusza Prgowskiego. To wyej zamieszczone wspomnienie jest jednym z 61 zawartych na kartach tej ksigi. S to opisy wypraw narciarskich w Karpaty Wschodnie (gwnie pierwszych wej) z lat 1894 - 1914. Na prawd warto poczu ten klimat! Ciekawa pozycja, chciabym j mie, lecz nie wiem czy da si to gdzie kupi.
Tak blisko, e a al.
http://www.wojazer.pl/sif/opolonek/index.html
Wspominki poszukiwacza zomu:
http://www.poszukiwanieskarbow.com/a...ja/odyseja.htm
Mj ulubiony fragmencik:
"...W niedziel spalimy do dziesitej, i spalibymy pewnie duej, gdyby nie pobudka, ktrej sprawcami byli czterej Panowie Milicjanci wchodzcy do naszej sypialni. (...) Wytrzewielimy obaj byskawicznie, a poniewa nasze znaleziska nie byy pochowane, tylko pitrzyy si malowniczo pod cian, ju po chwili jeden z milicjantw radonie zawoa: ‼ooo popatrzcie granaty!” Od tej chwili wydarzenia nabray waciwej sobie dynamiki, a karzcy miecz sprawiedliwoci unis si, by ze wistem opa na nasze karki...

Panowie zabrali nam paszporty, wezwali posiki i rozpoczli rewizj (czytaj – z ciekawoci ogldali nasze fanty), a my w duchu egnalimy si z wolnoci. Po kilkudziesiciu minutach do domu zjechaa ju caa okoliczna milicja z oficerem ledczym i naczelnikiem rejonu na czele.(...) W midzy czasie zjawi si brzuchaty pukownik. Obejrza granaty (cznie 26 sztuk), po czym... zacz krzycze na milicjantw, e on teraz bdzie mia straszny kopot, bo przepisy mwi, e kady granat powinien by przewoony osobnym pojazdem a on nie ma a tylu samochodw! Pukownik pokrzycza, chwil pomyla i zadzwoni do jednostki dajc przysania czego co nazywa ‼Pancernaja Maszyna”. Widocznie jednak, cokolwiek to byo – byo zepsute i wszystkie granaty wraz z bagnetami, ktre w prawie ukraiskim rwnie traktowane s jako bro zostay zapakowane w dwa kartonowe puda, poczym zawiz je na posterunek swoim starym Moskwiczem, syn naszej gospodyni. Pado te, doskonale znane z filmw zowieszcze zdanie: ‼Panowie pojad z nami”. (...)"
Pikne okolicznoci przyrody: http://albert69.geoblog.pl/wpis/25997/nocnym-do-lwowa

Te adne zmagania ze swymi sabociami i nie zawsze pikn aur zamieci w opowiadaniu "Kurniawa w Karpatach" Pan T. Studziski. Kiedy na Naszym forum zamieciem jego wiksz cz : http://forum.bieszczady.info.pl/show...quot-fragmenty Chmm czytalem wtedy ta opowiesc, jest wprost niesamowita, mam pytanie - w jakiej ksiazezce opowiadan byl oryginal? Oraz - czy orientujesz sie czy to bylo real? W sensie czy opowiesc z prawdziwego przejscia? Dziekuje

P.

Chmm czytalem wtedy ta opowiesc, jest wprost niesamowita, mam pytanie - w jakiej ksiazezce opowiadan byl oryginal? Oraz - czy orientujesz sie czy to bylo real? W sensie czy opowiesc z prawdziwego przejscia? Dziekuje

P.
Fragmenty opowiadania zamieszczonego pod ww. linkiem pochodz z Paja nr 7. Tam we wstpie napisano: ‼Niniejsze opowiadanie, stanowice opis odbytego samotnie w grudniu 1937 r. imponujcego rajdu narciarskiego przez pustacie Czywczynw i Hryniaw, byo opublikowane w zbiorze opowiada turystycznych Zielone ucho (‼Czytelnik”, Warszawa 1956). Zamieszczamy je w ‼Paju” w nieco odmiennej wersji, przekazanej nam osobicie przez autora. Doczylimy fragmenty, ktre ze wzgldu na cenzur musiay by usunite z tekstu opublikowanego przez ‼Czytelnika”, pominlimy natomiast cz pocztkow, wtrnie przenoszc akcj opowiadania w Beskid Sdecki, dodan z tych samych powodw w 1956 r., by opowiadanie mogo si ukaza.”
Czyli w takiej wersji ukazao si tylko w Paju i jest to opis autentycznych zmaga autora na tych grskich pustkowiach.
Dziekuje, wiesz moze zzy to byl ten sam T.Studzinski - "Kurzawa" ?

P.
Jeszcze ze wstpu:"Tadeusz Studziski (ur. 1911) w latach trzydziestych przemierzy Polsk wzdu i wszerz rowerem, kajakiem i na nartach. W czasie okupacji onierz ZWZ i AK, dowdca plutonu "Chem" dziaajcego w Beskidach. Swoje partyzanckie dzieje opisa w ksice Pi mostw."
I z internetu:
"2 stycznia 2008 r. zmar ppk Tadeusz Studziski ps. "Jdrzejewski", "Kurzawa", oficer oddziau partyzanckiego AK "Chem" 12 P.P. Ziemi Wadowickiej, saper mostw kolejowych w Armii "Modlin" w wrzeniu 1939 r, absolwent Politechniki Warszawskiej, Kawaler Krzya Virtuti Militari.
T. Studziski by dowdc brawurowych i spektakularnych akcji przeciwko okupantowi niemieckiemu na terenie Beskidw: ywieckiego, Maego, redniego i Podhala. W grudniu 1944 r. wraz z dowodzonym pododdziaem AK wysadzi most kolejowy na Skawie, w Skawcach dezorganizujc ruch kolejowy w pobliu wza kolejowego w Suchej.
Bra udzia w akcji uwolnienia 42 winiw z wizienia gestapo w Zakopanem.
Wrod zbiorw Muzeum Turystyki Grskiej PTTK na Markowych Szczawinach pod Babi Gr s materiay o dziaalnoci partyzanckiej Tadeusza Studziskiego.
Pogrzeb legendarnego partyzanta odby si w dniu 9.01.2008 r., na cmentarzu Stare Powzki w Warszawie. Msza w. aobna odprawiona zostaa w kociele w. Karola Boromeusza"
Czyli to ten sam czowiek - bardzo ciekawa posta.
chyle czola przed nim...

A gdy czytalem te 3-4 lata temu tu na forum te opowiesc zastanawialem sie czy ten czlowiek jeszcze zyje... Jak z wieloma sprawami,
nie zdazylem...

P.
Wczoraj dorwalem Zielone Ucho na wlasnosc ;)
Mieczysawa Orowicza opowiastki z 1907r.
"
Siedemdziesit cztery kilometry w osiemnacie godzin.

Na mie wypado prowadzenie 5-dniowej wycieczki w pasmo Czarnohory w drugiej poowie czerwca [ 1907 ], a wic w porze troch niefortunnej, bo w okresie st witojaskich. W r. 1906 owa niefortunna wycieczka na Czarnohor pozwolia zapozna si tylko z zachodni czci pasma, gdy nieyca cigna nas wwczas ze szczytu Munczea na stron poudniow, w dolin grnej Cisy i stamtd doszlimy do kolei. Wschodniej czci pasma ze szczytem Pop Iwana nie zwiedzilimy wcale. Nie widzielimy doliny Czeremoszu ani abiego, ani te najpikniejszej wsi huculskiej, pooonej w tej dolinie. W dodatku trzeci dzie wycieczki odbywalimy w ulewnym deszczu, a w grnej czci przy nieycy, ktra nie pozwalaa nam dojrze krajobrazu. Postanowiem raz jeszcze zaryzykowa drug wycieczk na Czarnohor, liczc na lepsz pogod. Pogoda tym razem bya, co prawda, nie tak za, jak poprzednio, ale nie najlepsza. W czwartym dniu przyszlimy z abiego do Worochty dobrze przemoczeni i straszliwie zaboceni.
Tym razem frekwencja nie bya ju tak liczna jak w przeszym roku. Zebrao si nas tylko 18 osb, wycznie mczyzn, jak w ogle na wycieczkach w 1907 roku. Pojechalimy kolej ze Lwowa przez Stanisaww do wgierskiej stacji granicznej Jasiny ( Korosmoso ), tutaj zjedlimy w restauracji kolejowej obiad i wyruszylimy do ostrym tempem do gry przez Szez (1564m), Pietrosul (1848m) na Pietrosza (2022m). Poniewa tym razem w wycieczce wzili udzia koledzy dobrze wyekwipowani, nie bojcy si marszw nocnych i wprawieni ju w chodzeniu po grach, zaryzykowaem z Pietrosza, przez szerok przecz, marsz nocny na nag zupenie i strom Howerl (2058m).
Na Howerli, gdzie stanlimy o wschodzie soca, przy wspaniaym widoku na gry, nie moglimy doj do porozumienia co do dalszego marszu. Wikszo uczestnikw chciaa proponowan przeze mnie drog skrci i dosta si prdzej do abiego. Mniejszo natomiast chciaa pj ze mn tras o jakie 30-40 km dusz. 11 kolegw poszo wic tras krtsz przez abie, a na czele tej grupy postawiem bywalca w tych stronach, kol. Matreczuka. Ta grupa dosza troch prdzej, skracajc odpoczynek na Howerli, grzbietem granicznym przez Szpyci (1866m), gdzie jest dzia wd dorzecza grnego Prutu i Czeremoszu, tam porzucia grzbiet graniczny Czarnohory i przez Kostrzyc (1565m) - na ktrej szczycie stano potem schronisko harcerskie - zesza do abiego i rozlokowaa si w istniejcym tu od dawna, ale sabo frekwentowanym Dworku Czarnohorskim, stojcym w centrum abiego, w przysiku Supejka nad Czeremoszem. Mona tam byo przenocowa i nie najgorzej zje.
abie wprawdzie byo wsi, ale faktycznie jego centrum, zamieszkae przez znaczn liczb ydowskich kupcw, nosio charakter miasteczka. Mieci si tu sd, urzd podatkowy, mieszka notariusz, lekarz, by szpital, apteka, kilka sklepw i wcale dobra reatauracja Gertnera, ktr do dzisiaj wspominam z sentymentem, gdy starajc si o popularno swojej firmy wrd lwowskich turystw, dawa on tak znakomite obiady i kolacje, e nie powstydziaby si tych potraw, szczeglnie ryb, najlepsza restauracja lwowska.
Grupa prowadzona przeze mnie skadaa si tylko z 7 kolegw. Byli to bez wyjtku dobrzy piechurzy. Szlimy grzbietem granicznym dalej, poza Szpyci. Jeszcze przed Szpyciami przeszlimy po znanych nam z poprzedniego roku szczytach Dancerza (1822m) i Turkua (1935m), na ktrych w tym roku, wobec pniejszej pory wycieczki, nie byo ju piknych nawisw nienych ktre zdobiy Czarnohor przed rokiem i ktrych uywalimy do zjedania. Nastpiy Szpycie, a za nimi znany nam ju z ubiegego roku Gutin Tomnatyk (2018m) i Muncze (2002m), ktremu dopiero w tym roku mielimy czas si przyjrze. Zobaczylimy poudniowe jego zbocze, a dalej w lesie rysowao si zagbienie, spadajce w d bardzo stromo. To bya owa fatalna dolina grnej Cisy, przez ktr z takim trudem, brnc po potoku chtnie schodzilimy do klauzy Balzatul. Jak niewinnie wygldao w dole ukryte wrd lasw modre jeziorko. To bya owa klauza, w ktrej przyjto nas tak gocinnie i w ktrej niemal poowie naszego towarzystwa spalono w piecu buty.
Tym razem nie mielimy zamiaru schodzi w dolin na stron wgiersk. Szlimy dalej grzbietem granicznym, ktry prowadzi wci w kierunku poudniowo-wschodnim. Na kocu pasma, z dala widoczny wznosi si stromo nad okoliczne szczyty wschodni bastion Czarnohory - Pop Iwan (drugi co do wysokoci na Czarnohorze). Std skoczy si marsz szczytami na wysokoci 2000m, gdy grzbiet graniczny opada mocno w d na poziom okoo 1500m, tj. z wysokoci poonin, porosych tylko traw, na wysoko grnych partii lasu. W tej okolicy stano bardzo rzadko odwiedzane przez turystw schronisko "Na Poliwnym"
(nazwa pooniny), ktre wystawi oddzia Czarnogrski [sic!] TT w Koomyi w r. 1881 na gruncie darowanym przez waciciela. Byo ono tak sabo odwiedzane, e okoo 1900 r. ukaza si nawet w "Pamitniku Towarzystwa Tatrzaskiego" artyku jakiego zamiowanego w tych stronach turysty, w ktrym pisa on, e schronisko wobec braku turystw Huculi zamienili na stajni dla owiec i tak zabrudzili, e nie nadaje si na noclegi, tym bardziej e wynieli oni ze drzwi i okna do wsi, gdy owcom nie byy potrzebne. [.....]
Z "Poliwnego" zeszlimy do sztucznego jeziora Szybenego, ukrytego w dolinie Czeremoszu, uywanego do spywu tratw, ktry w dolinie Czeremoszu odbywa si stale w miesicach letnich - o ile sobie przypominam - dwa razy w tydzie w okrelonych dniach. Nie trafilimy jednake na dzie takiego spuszczania wody i nie skorzystalimy z moliwoci jazdy tratwami. Nie mielimy te czasu czeka do dnia , kiedy woda popynie. Przenocowalimy w zakadzie kpielowym w Burkucie, zbaczajc 6 km od nadlenictwa w Jaworniku. Nie mielimy nawet czasu zboczy do najdalej na poudnie wysunitego przysika abiego, czy te Hryniawy, ktrym byy Szykmany, bardzo malowniczo pooone w dolinie Probijny, ktrej nazwa pochodzi od tego, e ten potok, tworzcy wspaniay wodospad, prbuje si przedosta przez skalisty wwz dopywu Czeremoszu. Wie posiadaa przed wojn wyjtkowo malownicze chaty huculskie, gdzie w czasie pniejszych wycieczek chtnie nocowalimy.
Idc z Czarnohory dolin Czarnego Czeremoszu w gr rzeki do Burkutu minlimy kilka wiosek huculskich, ktre spotykao si mniej wicej co 8 km. Nie byy to wioski samodzielne, ale przysiki abiego. Tylko niektre z nich zapamitaem z nazwy, jak np. Bystrzec, Woowy, Jawornik, Zeene, Szybene i Burkut. W niektrych z nich byy karczmy, skromnie zaopatrzone. Najczciej nie mona byo w nich niczego dosta prcz wdki ( nawet nie byo piwa lub chleba ). Chleba w abiem w ogle nie wypiekano, zastpoway go placki z mki kukurydzianej, zwanej przez Hucuw kuesz. Ow kuesz gotowano nam do mleka. I to byo cae jedzenie, jakie mona byo tu dosta w czasie dwudniowego marszu w gr rzeki do Burkutu i w d rzeki do abiego Supejki. Zreszt abie stanowio osobliwo w swoim rodzaju, bo byo najwiksz co do obszaru wsi b. Galicji. Miao przeszo 600 km kw. powierzchni. Nim zobaczyem abie, mylaem, e to jest wie, ktrej ulice cign si na przestrzeni kilkunastu km, ale gdy przeszedem abie od koca do koca, przekonaem si, e byy to waciwie samodzielne wsie (kilkanacie), oddzielone od siebie grami i lasami, w ogle nie zamieszkaymi na przestrzeni ok. 10 km. abie stanowi faktycznie gmin zbiorow. Jest to raczej pojcie duego terytorium, niemal wielkoci powiatu, ktre zamieszkiwao zaledwie kilka tysicy ludnoci.
Za owych czasw Huculi nosili jeszcze wspaniae stroje ludowe z przewag koloru czerwonego. Huculi wyjtkowo chodzili pieszo, na co dzie jedzili konno, i to zarwno po drogach jezdnych w dolinie Czeremoszu, jak i ciekach zwanych pajami, ktre prowadiy grzbietem gr. Nie rozstawali si z fajkami, ktre byy charakterystyczn cech tego regionu. Chaty abiego byy pooone tak wysoko, e zboe tam si nie udawao, ziemniaki wyjtkowo, owsa byo niewiele, yta i pszenicy wcale, a gwnym rdem utrzymania byo bydo i owce, wypasane zim we wsi i karmione sianem zwoonym z licznych k, zwanych w terenach grskich pooninami. Siano to przechowywano w zimie nie w stodoach, ale w stojcych na wolnym powietrzu, niczym nie przykrytych stogach. Otaczano je wysokim parkanem z dugich drgw o gruboci i dugoci dyszla, ktre to poty nazywano "woryniami".
W czasie pierwszej wycieczki na terenie huculskim niewiele widziaem, idc wci dolin Czeremoszu, a nie grzbietami gr, ale w kadym razie mogem stwierdzi, e teren ten jest niezmiernie ciekawy, bardzo malowniczy, jedyny w swoim rodzaju pod wzgldem obyczajowoci, a ludno huculska jest bardzo sympatyczna, i w odrnieniu od grali z Zakopanego nie ma zmysu kupieckiego i nie potrafi w najmniejszym stopniu wykorzysta w celach handlowych budzcego si w tych stronach ruchu letniskowego i turystycznego.
Umwiem si, e przyjad do Worochty po 5 dniach wycieczki o godz. 3 rano, gdy pocig do Stanisawowa odchodzi o tak wczesnej porze, eby tam "zapa" poczenie z pocigiem zmierzajcym z Czerniowiec na Bukowinie do Lwowa. Poniewa grupa prowadzona przez kol. Matreczuka nocowaa w abiem, a ja nie zdyem doj do abiego na czas i nocowaem w Burkucie, oddalonym od niego o ok. 41 km, zapowiedziaem moim 6 towarzyszom podry, e musimy wyj 24 godziny wczeniej, a zatem o 4 rano. By to okres najduszych dni i najkrtszych nocy w roku, tote gdy wychodzilimy o 3 rano z Burkutu, ju witao. W Jaworniku czy Szybenem przyczy si do nas piknie ubrany Hucu, udajcy si rwnie do abiego, gdzie mia jakie interesy w sdzie. Zabawia nas przez cay czas rozmow, ktr na og rozumielimy, chociaz od czasu do czasu wplata w ni jakie sowa z gwary huculskiej, dla nas niezrozumiae. Ale by w naszej grupie pewien Ukrainiec, ktrego nazwisko wyleciao mi z pamici (a w posiadanych notatkach nie mam spisu uczestnikw wycieczek), ktry rozumia wszystkie prowincjonalizmy huculskie i by dla nas tumaczem. w Hucu, mody i przystojny, opowiada nam po prostu dziwy o swoim powodzeniu w mioci i podbojach dokonywanych na lewo i prawo. Jedn z tych opowieci zapamitaem sobie dotychczas. Mianowicie Hucu mia kochank - jak oni nazywaj "lubask" - pewn matk, ktrej zaprzysig wierno i zdoby jej zapewnienie, e ona bdzie mu take wierna, majc tylko jego i ma. Ale po 3 miesicach, w czasie ktrych by tak gupi - jak sam twierdzi - e by jej wierny, dowiedzia si, e ona go zdradza z trzecim. Przyszed tedy do m꿱 i zbi go za brak dozoru nad on. M przelea w szpitalu, a teraz on idzie do abiego na spraw sdow o jego pobicie. Szed on krokiem do tgim i gdyby nie to, e bylimy modzi i zaawansowani w marszach, na pewno bymy mu tempa nie dotrzymali, a dziki niemu prawie na caej odlegoci z Burkutu do abiego szlimy w tempie 8 km na godzin, co przy 41 km po zaboconej drodze byo tempem wcale niezym.
Do abiego Supejki przyszlimy o godz. 5 po poudniu i nie zastalimy ju w Dworku Czarnohorskim kol. Matreczuka i towarzyszy, ktrzy okoo poudnia poszli std po obiedzie, zawiadamiajc, e spodziewaj si by o zachodzie soca w Worochcie, przenocuj tam w Dworku Czarnohorskim i zaklinali, eby nie spni si na pocig o 3 rano do Lwowa, bo oni ju nie maj pienidzy na cae bilety.
W tych warunkach trudno byo wypoczywa w abiem duej ni godzin. W zwizku z tym nie mielimy czasu nawet na rozejrzenie sie po abiem i na zobaczenie piknej drewnianej cerkwi. Po godzinie pobytu, w czasie ktrego zjedlimy kolacj, wyszlimy o godz. 6 po poudniu, poegnawszy sympatycznego Hucua, ktry nam powiedzia swoje nazwisko. Dotychczas je pamitam, nazywa si Oeksa Oeksiuk. Korespondowalimy z nim nawet, cho by niepimienny, uywalimy go jako przewodnika i korepetytora w rozmowach ukraiskich, gdy bywalimy w abiem.
O ile w oywionej rozmowie z Oeks Oeksiukiem, ktra wygldaa jak opowiesci z 1001 nocy, szo si nam bardzo dobrze, o tyle 35 km drogi z abiego Supejki do Worochty stano nam koci w gardle. Przede wszystkim zacz pada deszcz, a droga bya bardzo liska i botnista. Po drugie, okoo godziny 9 wieczorem, czyli w 3 godziny po wyjciu z abiego, ogarna nas ju kompletna ciemno. O ile dotychczas, idc przez przysiki abiego: abie Supejka, abie Ilcia, wzgldnie najgciej zabudowane, szlimy jeszcze za widna lub o szarwce, robic po 6 km na godzin, dziki czemu do godziny 9 zrobilimy poow drogi do Worochty, o tyle drug poow, przez przecz powyej abiego-Ilcia, szlimy nie widzc przed sob drogi, wpadalimy raz po raz w kaue, lizgalimy si lub potykali o wystajce z bota kamienie i przewracalimy si w boto. Zmczenie zaczo nam dokucza, a senno utrudnia marsz.
Do Worochty doszlimy skrajnie wyczerpani o 3 rano, na p godziny przed odejciem pocigu, powitani z wielk radoci przez kolegw oczekujcych nie tyle na nas, ile na znik kolejow. Bylimy w marszu przez pene 24 godziny i zrobilimy w tym czasie 76 km.
Ale mimo tych trudw i ogromnego wysiku wycieczka bardzo mi si podobaa. Zobaczyem ca Czarnohor i poznaem walory etnograficzne Huculszczyzny, ktra pniej, ju w okresie po odzyskaniu niepodlegoci, bya ulubionym terenem moich wycieczek wakacyjnych, trwajcych po kilka tygodni. Ale w tych pniejszych latach ju nie odwiedzaem Huculszczyzny niosc plecak, ale korzystaem z pomocy Hucuw i koni huculskich, ktrzy wieli nam cay ekwipunek, prowiant i naczynia do jego gotowania. Wtedy te poznaem ca urod i pikno Beskidw Huculskich i Huculszczyzny.
"

Mieczysawa Orowicza opowiastki z 1907r.....Na mie wypado prowadzenie 5-dniowej wycieczki w pasmo Czarnohory w drugiej poowie czerwca
Umwiem si, e przyjad do Worochty ...
W tych warunkach trudno byo wypoczywa w abiem duej ni godzin. ......Ale mimo tych trudw i ogromnego wysiku wycieczka bardzo mi si podobaa. Zobaczyem ca Czarnohor i poznaem walory etnograficzne Huculszczyzny,.... Wtedy te poznaem ca urod i pikno Beskidw Huculskich i Huculszczyzny. [/I]"
Piknie to opisane i co pki ,wcale duo od dnia dzisiejszego si nie rni.:-D
No wanie:

Stanisaw Vincenz
"NA WYSOKIEJ POONINIE - Prawda Starowieku - Obrazy, Dumy i Gawdy z Wierchowiny Huculskiej":
http://literat.ug.edu.pl/polon/index.htm
Takie inne klimaty, z lekka przydymione...
http://ogarzepogorze.blogspot.com/20...m-juz-nie.html
He, he - wschodniego uku Karpat to troszk tu mao, ale pozdrwka serdeczne dla wujka Harnasia :)

He, he - wschodniego uku Karpat to troszk tu mao, ale pozdrwka serdeczne dla wujka Harnasia :) Ortodoks si znalaz;).
http://karpaccy.pl/karpaty-rumunskie-w-sepii/

gra przewspaniaych zdj z midzywojennej Rumunii. jakby kto kurde dekoracje postawi. a sie wierzy nie chce takia adne.

tu link picassy:
https://picasaweb.google.com/108625753358558649969/MirificaRomanieInAlbSiNegru#
Zwaszcza pogawdka z "Nalenikami":
http://tramp.travel.pl/publikacja.php?p=id232strona1
Mocno powiedziane:
http://tomi.blox.pl/2009/05/Dzien-1-...go-Pikuja.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl