bigos - mój pamiętnik, wspomnienia, uczucia, przeżycia ...
Trzy tygodnie upalnego sierpnia 2008 roku spdziem w Bieszczadzie i w Beskidzie Niskim. Nie pisaem adnej relacji po moim powrocie, bo liczyem na to, e inni napisz swoje. Tak naprawd to dawno ju nie napisaem relacji. Ta powstaa za namow Pastora podczas ostatniego KIMBu. Mam nadziej, e Pastor jeszcze tu zaglda…Postanowiem swoj relacj pisa, kiedy bdzie ju zimno i licie opadn z drzew. Teraz zapraszam do ogniska wszystkich, ktrzy maj ochot na duej lub tylko na krtko tu przysi. Ogie si pali, wic tylko browara do rki lub grzaca prosz wzi i posucha opowieci.
Osoby biorce udzia w wyjedzie: zaczn niegrzecznie od siebie – Bertrand, moja kochana /wielu z Was wie, e tak naprawd jest/ ona Renatka, kuzyn, jego ona, czyli kuzynka, chrzeniak o kolega chrzeniaka. Tak bd nazywa osoby.
Dzie 0.
Niedziela przed pitkowym wyjazdem. Wracam z subowego wyjazdu na Mazury. Mazury to pikne miejsce jest. Woda jak w Solinie tylko maego szczegu mi brak. Nie ma tam Zielonych Wzgrz. Dlatego nie do koca mi si tam podoba. Jestem umwiony z WUK w Toruniu. WUKA mylaa, e jad bezporednio w Bieszczad i liczya na to, e zabior ze sob do karawanu pasaerk. Niestety jechaem do Poznania. Zabraem za to kilka tomikw jej poezji, ktre miaem zostawi w Cisnej u Rysia. Kilka wcale nie oznacza, ze to nie byo kilkadziesit ;). Czego to si nie robi dla Bieszczadzkich Przyjaci? Z wielk radoci przyjem od WUKI tomik ze specjaln dedykacj dla Renatki i dla mnie oraz z mniejsz radoci /ze wzgldu na tusz/ pierniki toruskie. Wracam do domu, a ksiki lduj na pce w garau w oczekiwaniu na dalsz podr..
Bertrandzie,podkadaj do tego ognia chyo!
Bertrandzie,podkadaj do tego ognia chyo! Mamy may problem....
Lubi mae ogniska, takie co nastrj daj, a nie wiato. Cierpliwoci troch. 3 tygodnie opowieci przed nami. Do wiosny nam zejdzie.
Pozdrawiam
Bertrand zaczee ciekawie, stopniujc napicie, mam nadzieje, e zdradzisz troch tajemnic z tego wypadu w trakcie styczniowego pyrlandzikiego spotkania bieszczadzkiego.
Dzie 1
Godzina 0:00. Spotkanie na umwionej stacji benzynowej w Poznaniu i jazda dwoma autami w drog. Przez d, Kielce Rzeszw do Mucznego. Tak mylaem…. Trzymalimy si razem. Raz ja prowadziem nasz kolumienk, raz chrzeniak. Gdzie za odzi oni przelecieli na ciemno zielonym /noc przecie bya/, a ja stanem na czerwonym. Staem na tych wiatach dosy dugo. Ruszyem, wic z kopyta, eby ich dogoni. A tu nic. Myl sobie, e musieli szybko jecha. Jak minem Kielce zadzwonili, e s ku mojemu wielkiemu zdziwieniu przed Kielcami. Mam stan pod dystrybutorem, bo musz zatankowa. Znajduj odpowiednie miejsce i dzwoni z informacj gdzie jestem. Zjadamy z Renatk cz wiktuaw, ktre zabralimy z domu, a ich nie ma… W kocu telefon dzwoni i odzywa si kuzynka, e maj do Tarnowa okoo 90 km. Tak ich poprowadzi GPS. Umwilimy si w Mucznem i pojechalimy dalej. Po drodze tankowanie w Ustrzykach Dolnych i prba zjedzenia niadania w Jadodajni przy Muzeum. Niestety jest za wczenie. Jedziemy dalej. Mam zamiar je Pod Czarnym Kogutem. Zanim tam dojechaem widz przy drodze now Karczm. Daj po hamulcach i wchodzimy do rodka. Pani stojca za bufetem informuje nas, e to nie jest Karczma tylko Agroturystyka. Daa si jednak uprosi i zrobia pyszn jajecznic. Zabieram na wszelki wypadek wizytwk tej Agroturystyki, pacimy za niadanie i jedziemy dalej. Po drodze kuzyn dogoni nas w Smolniku. Zatrzymaem si, aby sprawdzi, o ktrej jest w niedziel Msza w., a kuzyn da po garach i tyle go widziaem. Spotkalimy si w Wilczej Jamie. Gospodarze przyjli Renatk i mnie jak rodzin. Powitanie byo gorce. Niestety nasza bania jeszcze nie bya przygotowana na nasze przyjcie.
Czekamy, wic grzecznie pijc herbatk. Ja tak cienk, zimn i z piank, ale bya chyba lepsza od tej, ktr pili wszyscy. W kuflu moja mi podano… W kocu idziemy pod bani. Panie jeszcze si krztaj. My starsi czekamy na tarasie, a modzi s w domku. Po p godzinie albo i lepiej pytamy modych, czy Panie jeszcze s. Ku mojemu zaskoczeniu usyszaem, e Panie dawno ju sobie poszy, tylko modym do gowy nie przyszo, eby nam o tym powiedzie. Po co nas informowa? Szybko si rozpakowujemy. Ja od razu montuj lodwk. Lodwka skada si z: studni przepywowej wody z potoku, siatki /takiej komunistycznej siatki z yki na zakupy i linki. Do siatki wkadam kilka browarw i flaszk. Kuzyn przywizuje siatk do linki i opuszczamy j do studni. Link wiemy do balustrady tarasu. Przebieramy si i w dwa samochody jedziemy do Tarnawy. Ja przy wypale po lewej zostawiam karawan. W Tarnawie wykupujemy bilety Nie do Parku tylko na ciek /teraz ju chyba wszyscy znaj ten podstp BPN/. I idziemy do Dwiniacza. Wydawao mi si, e to bdzie dobra przebieka. Po ciekawym spacerze docieramy na cmentarz. Ku mojemu WIELKIEMU zaskoczeniu nikt nie wyrazi ochoty pj kilkaset metrw dalej na ten drugi. Pochodzili po cmentarzu i odpoczywali w cieniu. I tu z rkawa wyjmuj mj plan: Kto idzie ze mn do stokwki i stokwk do karawanu? Grzecznie si zapytaem. Nikt nie wyrazi takiej ochoty, zwaszcza, e po przeczytaniu mapy stwierdzili, e to dwa razy dalej ni do Tarnawy. Kolega chrzeniaka stwierdzi, e 6,5 km to za duo i trzeba oszczdza siy na jutro. Troch si zdziwiem, bo chop jak wielki db, a okazao si, e jaja jak odzie. Poszedem, zatem sam. Najpierw po bardzo zaronitych pytach betonowych a potem stokwk. Szedem i chonem. Chonem Bieszczad, widoki na ukraisk stron, cisz, piew ptakw, szemranie mijanych potokw i ca reszt te chonem. Gdyby nie uporczywy bl uda, bybym najszczliwszym czowiekiem w tej czci kontynentu. Wkurzyem si tylko raz: po prawej ambona, po lewej lizawka i magazyn na karm dla zwierzt. Tak si teraz poluje. Zmczony nocn jazd i tym spacerem wsiadam do karawanu i jad do Mucznego. W Mucznem dugie Polakw rozmowy i w kocu sen...
Co mi to jedno zdjcie nie chciao wej..
Wanie doczyem do twojego ogniska i twojej gawdy.Posiedz, pozwolisz, dopki nie skoczysz!:-P
Jak mona to te przysid i poczekam na dalszy cig...cicho, w drugim rzdzie, na granicy wiata i mroku ;)
Dzie 1
Kolega chrzeniaka stwierdzi, e 6,5 km to za duo i trzeba oszczdza siy na jutro. Troch si zdziwiem, bo chop jak wielki db, a okazao si, e jaja jak odzie. Poszedem, zatem sam. Musz sprostowa. aziem troszk z tym Dbem, i zego sowa nie powiem. Idzie, nie gada, nie marudzi, jak trzeba to kroku dorwnuje. Dby rogaliskie nie z kokosw a z maych odzi powstay. Wida kolega wiedzia co moe, kiedy moe i nie chcia si forsowa nasampierw. Rozsdnie
Z samotnego aenia to same korzyci wynikaj... a nie?
No to i ja przysid, uwanie posucham bo i azilo sie kiedy po tych terenach, ale sporo si zapomniao, sposobno wic dobra odwiey pami a w dodatku mam plany na rok 2009 na t okolic. Ju nic nie gadam, poaszcz si najwyej na poczstunek z tej.... lodwki ;)
Dzie 2
Niedziela. Pogoda nijaka. Lekko sipi. Po niadaniu jedziemy do Smolnika na Msz w. Troch si spniamy, ale myl, e tam w grze zostao to nam wybaczone. Po Mszy postanawiamy si rozdzieli. Kuzyn z rodzin i koleg chrzeniaka jad na objazd Bieszczadu samochodem. Kolega chrzeniaka bdzie z nami tylko kilka dni i kuzyn chce mu pokaza maksymalnie duo. Po wczorajszym dowiadczeniu obawiam si, e moe go tylko zniechci do nastepnego tu przyjazdu. Dzwonimy do Barnaby i umawiamy si na spotkanie w UG. Jedziemy z Renatk do synka. Spotykamy go w Zajedzie. Co tam jad i jak zwykle narzeka na jako tego, co je. Krtka narada przy piwie i jedziemy z Barnab do Mucznego. Tam zostawiamy Renatk i jedziemy dalej, az za Tarnaw Trzeba Barnab wykorzysta, bo ma przy sobie stosowny kwit. Zostawiamy karawan przy wylocie 19 stki i idziemy w stron Potaszarni. Po drodze z daleka widzimy dach jakiej budowli. Postanawiamy sprawdzi, co to jest. Idziemy w kierunku dachu. Krzaczory, pokrzywy, potok. Nic to. A waciwie to jest to, co lubimy najbardziej. Tylko atwo si o tym pisze, gorzej z pokonywanie tych przeszkd. Barnaba prowadzi, a ja id za nim. Cay czas patrz przed siebie nad gow syna. Nagle i niespodziewanie widz doln cz jego plecw, czyli d..p. Woda wlewa mi si do buta. Po prostu nie zauwayem starej studni, do ktrej wanie wpadem. Studnia nie bya ani gboka ani szeroka. Zatrzymaem si oparty na rozoonych ramionach. Barnaba pomg mi si z niej wygramoli. Wtedy przysza do gowy refleksja. Bardzo lubi azi sam. Coby byo gdybym by sam i studnia bya gbsza? Zasigu w tym miejscu adnego. Telefon do niczego nieprzydatny. Sam bym nie wylaz z gbszej studni i chyba wilcy by mnie tam zjedli… Idziemy dalej. Widzimy, e ta budowla to sporej wielkoci panik. Jak panik, to znaczy popas trza zrobi. Obeszlimy go dookoa, piwko wypilimy, pojedlimy troch i ruszylimy z powrotem do drogi.
Wszyskkie przeszkody powoli pokonywalimy. Najgorzej byo z przekroczeniem potoku w dosy glbokim jarze, ale udao si. Po dojciu do drogi ruszylimy w stron jej koca. Kto tamtdy kiedy szed, to pamita, e ona cay czas si wznosi. Ta droga. W pewnym momencioe osiaga kulminacj i opada sobie w d. I na tym wzniesieniu rzuca si nam ow oczy widok, ktrego nigdy bysmy si tutaj nie spodziewali. W bocku stoi samochd osobowy, przy ktrym stoi 5-6 osb. Na nasz widok lekko zbledli. Byo wyranie wida, e s wystraszeni mocno. My z Barnaba bylimy uprani w barwy zielone i mona nas byo wzi za pracownikw lenych. A tu Park Narodowy, poza szlakiem… Samochd ten by na miejscowych blachach. Bez naszej pomocy nie wypchnliby tego auta z bota. Az sobie krzye nadwyryem przy wypychaniu. Podzikowali i czym prdzej odjechali. Do tej pory jestemy z Barnab przekonani o tym, e pomagalimy miejscowym kusownikom wypchn ich pojazd na rwna drog. C ich i tak byo wicej… Poszlimy dalej. Droga ta zakoczona jest ptl. Sporo tam ladw mika widzielimy. Zadziwi nas drewniany parkan, ktry stoi sobie w krzeczorach. Barnaba porobi fotografie i powoli t sam drog wrcilimy do Bukowca. Tam po ponownym przekroczeniu potoku poszlimy na miejsce po cerkwi i cmentarz. Smutne miejsce. Nie wiem, dlaczego ale to miejce po cerkwi dziaa na mnie bardzo przygnebiajaco. Nie znajduje tam tego spokoju, ktry jest np. na Zawoju. Nastepnie udalimy si na cmentarz wojenny, ktry znajduje si tuz obok. Potem to ju tylko do karawanu. Po drodze do Mucznego przystawalimy jeszcze kilka razy natychajc si widokami. Zwaszcza, ze byo tu po deszczu i naprawd byo cudownie. W Wilczej Jamie Barnaba wzi szalona kpiel we wzburzonym potoku, eby nie powiedzie w sztucznym wodospadzie. Kuzyn ze swoj ekip przejecha ca petl od cerkwi do cerkwi i od knajpy do knajpy. Nie jestem pewiem, czy kolega chrzeniaka by z tego zadowolony. Zwaszcza, e dnia poprzedniego przejechalimy okoo 700 kilosw. Modzxi jeszcze poszli do chatki nad Sanem a my kolacja, mae conieco i sen.
Znowu nie chciao mi jedno zdjcie wej.
Wszystkie zdjcia z tego dnia: foto Barnaba
i powoli t sam drog wrcilimy do Bukowca. Tam po ponownym przekroczeniu potoku poszlimy na miejsce po cerkwi i cmentarz. Smutne miejsce. Nie wiem, dlaczego ale to miejce po cerkwi dziaa na mnie bardzo przygnebiajaco. Nie znajduje tam tego spokoju, ktry jest np. na Zawoju. Nastepnie udalimy si na cmentarz wojenny, ktry znajduje si tuz obok. Znam to miejsce, rzeczywicie robi dziwne wraenie. Zmusza do refleksji ale i smutku.
Dzie 3
Tu musz si cofn troch wstecz. Jeszcze w Pyrlandii podczas planowania pobytu ona kuzyna znalaza w internecie stron, na ktrej oferowane s rne atrakcje dla turystw przebywajcych w Bieszczadzie. Jedn z atrakcji bya reklamowana wycieczka ladami dzikich zwierzt. Uznalimy, e moe to by ciekawe i po negocjacjach doszlimy do porozumienia z organizatorami. ladami dzikich zwierzt mielimy chodzi oglnie rzecz biorc na terenie Nadlenictwa Baligrd. Pado, wic na trzeci tydzie naszego pobytu, poniewa bdziemy mieli najbliej. Z racji tej, e z nami jest kolega chrzeniaka, a chcemy mu pokaza jak najwicej, zmienilimy plany i umwilimy si na trzeci dzie naszego pobytu. Wstajemy o icie nie chrzecijaskiej godzinie /powiedziabym, e barbarzynskiej/ zabieramy suchy prowiant i w drog. Jestemy wczenie rano umwieni pod Leskiem, czyli dosyc daleko z Pani /bd j zwa Przewodniczk, – chocia chyba ni nie jest/, ktra bdzie nas prowadzia. Na duszych prostych odcinkach wielkiej obwodnicy jeszcze troszk drzemki;) i po ‼chwili’ jestemy na rynku w Lesku. Na spotkanie z Przewodniczk docieramy na czas. Poniewa w karawanie jest wicej wolnego miejsca ni w aucie u kuzyna zabieramy dziewczyn my. Po drodze rozmawiamy o Bieszczadzie. Okazuje si, e mamy wsplnych znajomych. Ba, nawet userw tego forum!. Dziewczyna mwi, dokd jedziemy i jest w szoku nie maym, e wiem gdzie to jest. Po zjechaniu z asfaltu drog przebieg nam zajc. Jest to o tyle wany szczeg, e byo to jedyne zwierz powe, ktre tego dnia widzielimy. Za wypaem jakie 300-500 metrw parkujemy samochody. Krtkie przebieranie si, zakadanie stuptutw i w drog. Przewodniczka prowadzi nas prosto do lasu. Od razu wida, ze czuje si tutaj jak u siebie w ogrodzie. Zna prawie kade drzewo i kady jar. Po p godzinnym marszu znajdujemy bardzo zardzewiay karabin bez kolby. Przytroczyem go sobie do plecaka. Renatka stwierdzia, e wygldam jakbym z wojny wraca… :lol: Przewodniczka cay czas pokazywaa nam tropy rnych zwierzt i inne lady ich bytnoci w tym lesie. A to kupy ubrw, a to odchody innych zwierzt. Nawiasem mwic nigdy w Poznaniu nie widziaem jednego dnia tyle psich odchodw, co w tym lesie ubrzych kup. Na pniach drzew widzielimy sier ubrw. Przewodniczka prowadzia nas w dosy trudnym grzystym terenie poprzecinanym gbokimi jarami. Nasze panie Renatka i ona kuzyna zaczy wymika. Dobrze, e extra krzaczorw nie byo. W pewnym momencie Przewodniczka nasza, jak wytrawny tropiciel poprosia nas o absolutna cisz, poniewa ubry s tu, tu. Leciutko, na palcach przemierzalimy las. Niestety ubrw nie widzielimy. Musiay by gdzie w pobliu, bo tropw byo, co niemiara. Umczeni po same pachy wyszlimy w kocu na k. Upa doskwiera straszny. Szo si ciko. Dotarlimy wreszcie do drogi. Cae towarzystwo zalego w rowie tylko kuzyn uda si samotnie po swj samochd. Po chwili wyszedem mu naprzeciw. Podwiz mnie do karawanu i zjechalimy do naszej grupy. Zawiozem nasz Przewodniczk do domu i udaem si na miejsce zbirki, czyli do Cisnej. Po drodze chwila refleksji. Jakby nasza Przewodniczka naprawd chciaa nam pokaza ubry, to by nam je pokazaa. Po pierwsze: ubry to zwierzta dzikie i codzienne ich nachodzenie z grup turystw nie ma najmniejszego sensu. Niech one sobie w spokoju po lesie chodz nie straszone przez nikogo. Gdyby si roznioso w np. w internecie, e mona ubry w naturze za niewielk w sumie opat zobaczy, to stwory te nie miayby dnia spokoju. Po drugie wiem, e dzisiejsza technika pozwala na wiele, ale nie bd o tym pisa.
Zatrzymuj si, w Cisnej przy Atamanii. Witam si z Gwnym Atamanem i zostawiam mu przesyk od WUKI. Jest bardzo zdziwiony tym, e robiem za listonosza. Przesyka nadesza w odpowiednim czasie, czyli jeszcze przed Festiwalem Bieszczadzkie Anioy, do ktrego Cisna mocno si przygotowywaa. Rysiu opowiedzia nam wszystkie nowinki Bieszczadu. Najwiksz nowoci przynajmniej dla mnie byo to, e Zakapior gwna posta jednego z opowiada Ryka /tych wydanych drukiem/, sta si abstynentem i teraz rezyduje w Polaczyku. wiat si wali pomylaem, ale jednoczenie yczyem mu w duch wytrwania w trzewoci. Na obiad poszlimy gdzie? Oczywicie do Zacisza. Jedzenie jak zwykle wiee i smaczne. Po obiedzie pyszna kawa o smaku mity. Jak pyszna kawa w Cisnej, to gdzie? Oczywicie w Herbaciarni. Nastpnie przez Wetlin i Ustrzyki Grne udalimy si do Mucznego. Po drodze zatrzymaem si na chwil w Ustrzykach. Chciaem sprawdzi, czy Andrzej Lach jest u siebie. Niestety jegomo, ktry sta za lad oznajmi mi, e Andrzej nie prdko si pojawi, poniewa pojecha tam, gdzie chcia pojecha. Po powrocie pyszna kolacja podczas ktrej Renatka mwi Andrzejowi Pawlakowi: Andrzeju dzisiaj widzielimy bardzo duo ladw zwierzt w lesie. A Andrzej na to odpowiedzia: Renatko, lady to Ty moesz zobaczy na przecieradle, a w lesie s tropy…Oczywicie nastpio te napoczcie naszej lodwki. Du satysfakcj miaem, kiedy zobaczyem zdziwienie Jacka Pawlaka na jej widok. Powiedzia, e rne rzeczy ju w Wilczej Jamie widzia, ale takiej lodwki to jeszcze nie widzia…
I jeszcze kilka
/Wszystkie zdjcia z tego dnia foto kuzyn i foto ona kuzyna/
Bertrandzie, a jak owa pani przewodniczka z Leska miaa na imi ?
Chyba nie zdradzisz wielkiej tajemnicy, jak to napiszesz.
No to Bertrandzie Pani przewodnik miaa kopot z ubrami taki jak ze soniem ktry si zasoni.
Bertrandzie, a jak owa pani przewodniczka z Leska miaa na imi ?
Chyba nie zdradzisz wielkiej tajemnicy, jak to napiszesz. Nie zdradz, bo NAPRAWD nie pamitam jej imienia :oops:. I zeby byo jasne. Sama wycieczka bya super. Sporo si dowiedzielimy. I tu jeszcze raz za pomoc internetu podziekowania dla Przewodniczki za wspaniay dzionek. :-). Co prawda troche w tym zasugi byo aury. pogoda nam dopisaa tego dnia.
Pozdrawiam
Potwierdzam pani przewodnik - peen profesjonalizm.
Bertrandzie - otworzyem "dbowe mocne", rozoyem map Compassu, zasiadem do Twojego ogniska ...
I co ? Nic. Jeno popil z dnia wczorajszego.
Zmuszasz mnie, abym si teraz wylogowa z Forum i oglda w TVN24 spr Joanny Senyszyn z Jerzym Kropiwnickim ws. przywrcenia dnia wolnego z okazji wita Trzech Krli. A potem w TVP2 kolejny odcinek "M jak mio".
Bo po piwie to ju nie chce mi si pracowa.
Faktycznie, za oknem mam - 18 stopni Celsjusza. Pora rozdmucha troch popi.
Dzie 4
Rano. Normalne rano, a nie jakie tam barbarzyskie. Przy niadaniu narada dotyczca planw na dzisiejszy dzie. Panie si zbuntoway. One zostaj w Mucznem i bd si opala nad potokiem. S wakacje i maj do tego pene prawo. Poniewa kolega chrzeniaka jutro wraca do domu, kuzyn postanawia do koca wypeni mu czas. Oznajmia mu, e zabiera go na Bukowe Berdo. Kolega kuzyna, sdzc po minie wolaby sobie odpocz, ale z grzecznoci mocno nie protestuje. Ku wielkiemu mojemu zaskoczeniu chrzeniak si buntuje i oznajmia, e on nie idzie na Bukowe. Wszak s to koledzy i mylaem, e skoro razem tu przyjechali, to razem bd czas spdza. Pomyliem si. Ja oznajmiam, e jad do Woosatego i na razie plana adnego nie mam. Troch skamaem. Chrzeniak oznajmia, e jedzie ze mn. Plan mj by nastpujcy. Zabieram chrzeniaka i Barnab, bo ma kwit. Jedziemy do Woosatego. Tam, jeeli da si zapa stopa na Przecz Bukowsk to jedziemy i wracamy do Woosatego czerwonym. O tym chrzeniak nie wiedzia. Chytry plan, prawda? Zdaj sobie spraw z tego, e mao realny. Mogem liczy tylko na Stra Graniczn albo Sub Len. Nie cierpi wprost chodzi t drog. Szedem ni w obie strony, to znaczy z przeczy i innym razem na przecz i na razie nie mam ochoty na powtrne jej przemierzanie. Co innego pojazdem…Zostawiamy karawan na parkingu i dalej draujemy drog. Po przejciu punktu kasowego serce skacze nam do gry. Jedzie samochd i na nasze machanie zatrzymuje si. I tu szczcie nasze si skoczyo. Samochd sub drogowych jedzie jeszcze tylko 300 metrw i zaraz wraca. Nie ma lekko idziemy dalej. Dochodzimy do leniczwki. Zachodz do leniczego, ktry o dziwo jest w domu. Powiedzia, e zrobi sobie przerw niadaniow i zaraz jedzie do pracy. Znowu rozbysn promyk nadziei. Niestety nie jedzie w podan przez nas stron. Pogadalimy chwil o pokojach, ktre leniczy wynajmuje turystom. Leniczy zapyta nas, dokd idziemy. Kiedy usysza, dokd to, prbowa nas odwie od tego pomysu. Straszy nas mandatami i temu podobnymi karami ze strony S.G. powiedzielimy mu, e mamy stosowne zezwolenie. Nie bardzo nam wierzy, ale ju nie oponowa. Podczas rozmowy podziwiaem wspania kolekcj poroa, ktr zgromadzi leniczy. Udalimy si na poblisk Przecz Beskid. Miejsce, jak miejsce nic specjalnego. Po polskiej stronie nic oprcz szlabanu, a po ukraiskiej stoi sobie budowla drewniana przypominajca troch swoim ksztatem indiaskie tipi. Porobilimy fotki i wrcilimy do drogi, ktra skierowalimy si w stron Woosatego. Jeszcze przed leniczwk skrcamy w lewo. Przez mostek udajemy si drog wiodc delikatnie pod gr. Po kilkudziesiciu metrach wiemy, e droga ta nie jest uczszczana przez naczelne, ani jakiekolwiek inne. No, moe uczszczane jest, ale bardzo rzadko. Skoro jest, to musi by czasami uczszczana. Po moe 200, moe 300 metrach droga skrca w prawo i delikatnie pnie si w gr. Stokwka ta jest rwnolega do drogi, ale jest wyej od niej. Ze stokwki tej roztaczaj si przed nami wspaniae widoki na Tarnic i Szeroki Wierch Powoli, nie spieszc si nigdzie, cicho idziemy i podziwiamy. Po lewej stronie stok robi si coraz bardziej stromy. Droga robi si wyranie wsza. Kocz si widoki. Po prostu stokwka prowadzi przez las. Coraz bardziej jest zaronita, tak, e chwilami musimy si schyla pod gaziami. Droga skrca w lewo. Idziemy dalej, ale trudno j ju nazwa drog. Po prostu zaczyna si cieka. Moe i ona gdzie prowadzi, ale po 200 metrach jest ona tak zaronita, ze trudno przedrze si przez krzaczory. Zarzdzam odwrt. Po wyjciu z lasu z niedowierzaniem spogldamy w kierunku Krlowej Polskiego Bieszczadu. Krzya nie wida, spowiy go oowiane chmury. Cieszymy si, ze nas tam nie ma, bo ulewa musi by straszna. Mimo woli przyspieszamy kroku. Dochodzimy do mostku, a na nim czeka na nas Komitet Powitalny. W poprzek drogi stoi zaparkowane auto terenowe z napisem Stra Graniczna. Panowie stanowczym gosem nieznoszcym sprzeciwu poprosili o dowody osobiste. Kiedy stwierdzili, e jestemy Polakami i na dodatek mamy takie samo nazwisko, ton ich gosu by ju agodniejszy. Powiedzieli, ze jestemy na terenie Parku, poza szlakiem i musz nam da mandat - 100 PLN od ebka. Zapytaem ich, co im do tego, poniewa od tych spraw jest Stra Parkowa. Troch chyba ich to zdenerwowao, bo podnieli wysoko mandatu do 150 PLN. Kiedy wyjli z auta stosowny bloczek, Barnaba poinformowa ich, ze ma stosowny kwit podpisany, przez kogo trzeba. Trzeba byo zobaczy ich miny. Schowali bloczek i agodnym tonem pouczyli nas, e powinnimy zgosi swoj obecno na tym terenie w odpowiedniej jednostce SG. Ze skrucha przyjlimy pouczenie i zapytalimy, czy nas podwioz do Woosatego, bo wanie zaczo kropi, a niebo zrobio si prawie czarne. Z du satysfakcj chopaki odpowiedzieli, e nie s takswk i pojechali. Po chwili bylimy kompletnie przemoczeni. Byo ciepo, wic szybki marsz, albo bieg niczego by nie zmieni. Statecznym krokiem szlimy drog. Kiedy doszlimy do cmentarza, deszcz ju by wspomnieniem. Weszlimy na cmentarz, porobilimy fotki i nadal cakiem mokrzy wrcilimy do karawanu.
Faktycznie, za oknem mam - 18 stopni Celsjusza. Pora rozdmucha troch popi.
Dzie 4
(...)Dochodzimy do mostku, a na nim czeka na nas Komitet Powitalny. W poprzek drogi stoi zaparkowane auto terenowe z napisem Stra Graniczna. Panowie stanowczym gosem nieznoszcym sprzeciwu poprosili o dowody osobiste. (...)Powiedzieli, ze jestemy na terenie Parku, poza szlakiem i musz nam da mandat - 100 PLN od ebka. Zapytaem ich, co im do tego, poniewa od tych spraw jest Stra Parkowa. Troch chyba ich to zdenerwowao, bo podnieli wysoko mandatu do 150 PLN. Kiedy wyjli z auta stosowny bloczek, (...) Z du satysfakcj chopaki odpowiedzieli, e nie s takswk i pojechali. (...). 1. W strefie przygranicznej Stra Graniczna posiada uprawnienia Policji. Pogranicznicy mog wic wypisywa mandaty rwnie za naruszanie przepisw porzdkowych, dawa "balonik" do dmuchania, etc.
2. By moe za ostro z nimi gadae. Na og s bardzo chtni do pomocy, zwaszcza gdy chodzi o tak drobnostk, jak podwiezienie.
1. W strefie przygranicznej Stra Graniczna posiada uprawnienia Policji Ostatnio zostay one jeszcze rozszerzone:
http://www.strazgraniczna.pl/wps/por.../z_zycia_sg/nu
Za oknem pikny zmierzch /nawet w warunkach warszawskich mrz, soce i nieg mog zdziaa pikne widoczki/, przydaoby si zasi do opowieci przy poncym ogniu...
Dobry to czas do snucia i suchania takich histor(y)ii
Prosz bardzo. :-D
Ogrzewanie i wczona klimatyzacja szybko zrobiy swoje. Bardzo szybko obeschlimy. Po drodze zastanawiamy si, co dalej z tak fajnie rozpocztym dniem. Zim o tej porze zaczoby si ciemnia, ale teraz mamy sierpie. Barnaba wraca do domu i najbardziej by chcia ebym podwiz go do Rzeszowa. Id na may kompromis zawo go do Smolnika nad Sanem. Std do Rzeszowa to przecie rzut beretem. Kady mieszkaniec pnocnej Polski to potwierdzi. Im bardziej na pnoc Polski, tym bardziej to oczywiste jest. My z chrzeniakiem udajemy si na most wiszcy nad Sanem. Miejsce zacne, a dziw bierze, dlaczego nigdy tu nie byem? Na poaenie po drugiej stronie mostu mam zamiar wybra si nastpnego roku. Miejsce to jest o tyle ciekawe, e ssiedztwo mostu to adna kamienista plaa, ktr miaem zamiar pokaza Renatce. Z chrzeniakiem wrcilimy do karawanu i podjechalimy troch w stron Stuposian, do miejsca biwakowego. Nadszed czas ogniska i pieczonej kiebasy, ktr kupilimy jadc z Woosatego. Troch trudu kosztowao nas/mnie/ rozpalenie ogniska. Tutaj te padao i wszystko byo mokre. Nie takie rzeczy si przecie kiedy robio. Troch zachodu i ogie ponie. Nadziewamy kiebasy na patyki i smaymy. Smakuje jak zawsze. aden grill nie zastpi ogniska….. Po biesiadzie cakowicie gasimy ogie i wracamy do Mucznego. Tam suchamy opowieci kuzyna. Nie do, e wycign koleg chrzeniaka na Bukowe Berdo, to dopiero na grze powiedzia mu, e jeszcze Tarnica przed nimi. Nie wiem, co sobie mody pomyla, ale do rkoczynw nie doszo. Natomiast niebiosa chyba si na kuzynie zemciy zsyajc na nich straszn ulew. Przemoczeni zeszli do Woosatego i stamtd zadzwonili do Renatki eby po nich przyjechaa. Przemoczeni czekali mnstwo czasu na transport. Nie mog si nadziwi, e kuzyn nie zadzwoni do Renatki bdc na Tarnicy. Tam mg by pewien zasigu GSM /polskiego, czy ukraiskiego/ w Woosatem mogo by z tym gorzej. Ciekawe, co wtedy by zrobili???
Wypijamy ostatnie piwko w penym skadzie /oczywicie z naszej lodwki/ i idziemy spa…
Nadszed czas ogniska i pieczonej kiebasy, ktr kupilimy jadc z Woosatego. Troch trudu kosztowao nas/mnie/ rozpalenie ogniska. Tutaj te padao i wszystko byo mokre. Nie takie rzeczy si przecie kiedy robio. Troch zachodu i ogie ponie. Nadziewamy kiebasy na patyki i smaymy. Smakuje jak zawsze. aden grill nie zastpi ogniska….. [/FONT]
i idziemy spa… Miodzio...:-D
.... podjechalimy troch w stron Stuposian, do miejsca biwakowego. Nadszed czas ogniska i pieczonej kiebasy, ktr kupilimy jadc z Woosatego. Troch trudu kosztowao nas/mnie/ rozpalenie ogniska. Tutaj te padao i wszystko byo mokre. Nie takie rzeczy si przecie kiedy robio. Troch zachodu i ogie ponie. Nadziewamy kiebasy na patyki i smaymy. Smakuje jak zawsze. aden grill nie zastpi ogniska….[/FONT] Twoje "ognisko daje duo ciepa", to do ktrego zaprosie.
Kiebaska na tym miejscu biwakowania jeszcze lepsza jest z tego drugiego paleniska.:-D
ps. ktra to tak "fikaa" ;)za Twoimi plecami?.... i znowu nie dopilnowae :lol:
A ja tam wol kartofle z ogniska... no znaczy si pyry.
To prawda, e aden grill nie zastpi prawdziwego ogniska. wietna relacja, czytao si z wielk przyjemnoci :-D
Na pocztku relacji napisaem, e byem 3 tygodnie w Bieszczadzie. Ognisko jeszcze dugo bdzie si pali. raz mocniej, raz sabiej. Napisz, kiedy wygaszam ogie.
Pozdrawiam
Niedzielny zimowy spacer poza Wami. Jestecie zmarznici. To zapraszam...
Dzie 5
Nie wiem, jak to si stao, ale kolega chrzeniaka zostaje z nami jeszcze jeden dzie. Rano usyszaem to przy niadaniu. O.K. Myl sobie. Ciekawe, co dzisiaj bdziemy robi. ona kuzyna proponuje Zatwarnic. Nikt nie oponuje. Po niadaniu wyruszamy. Po drodze widz po raz pierwszy przy tej drodze tablic z napisem ‼Chmielowe Kaskady”, albo odwrotnie. Daj po hamulcach. Okazuje si, e susznie. Miejsce bardzo zacne. Szkoda tylko, e po pierwsze przy samej drodze jest i po drugie, e nie mona zej nad San. Robimy sobie sesj zdjciow. Podczas sesji pytam si kuzyna, czy gdyby jecha sam, to czy zatrzymaby si tutaj. Usyszaem, e nie. Kuzyn jest takim typem kierowcy, ktry jedzie z punktu A do punktu B i nigdzie si nie zatrzymuje. W ten sposb jednak niewiele si zobaczy. Jedziemy dalej. Zatrzymuj si po drodze przy cerkwi w Chmielu, poniewa nigdy nie byem w rodku. Id do domu po drugiej stronie drogi z pytaniem, czy mog mi cerkiew otworzy. Usyszaem, e musz mie zgod ksidza. Bez zgody nic nie zaatwi. Lipa, ale na tac te nie dostan. Jakie dziwne podejcie do turystw. Zupenie inne ni na przykad w Michniowcu, czy Smolniku, nie wspominajc o Komaczy. Droga robi si icie bieszczadzka, czyli wicej dziur ni asfaltu. Nie wiem jak inni uytkownicy forum /nie cierpi nazwy forowicz – a ona pono poprawna jest/, ale ja z sentymentem duym wspominam drogi bieszczadzkie jeszcze sprzed renowacji. Po drodze wypatruj pewnego miejsca, ale o tym opowiem innym razem. Teraz zatrzymuj si przy sklepie i na kultowym pono tarasie wypijam zimne piwko. Z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy bezporednio z tarasu mona byo zamwi lane piwko. Dzi te drzwi s zamknite. Na tarasie oczywicie nie jestemy sami. Trzech miejscowych fanw wyskokowych napojw chodzcych, wanie si chodzi. Mog powiedzie nawet, ze s dosy mocno schodzeni. Tak, eby co zagai pytam si czy dojedziemy do Krywego. Ten najmniej schodzony jegomo odrzek, e i owszem dojedziemy bez problemw, ale nie tymi pojazdami, ktrymi przyjechalimy. ‼Panie tam za wysokie progi ju s. Takim autkiem nie da rady”. Uznaj, e go mimo swojego stanu wie, co mwi. Wybijam sobie z gowy jazd w tamtym kierunku tego roku. Dopijam piwko i ruszamy dalej. Ju niedaleko. Zostawiamy pojazdy na ptli autobusowej i ruszamy pieszo. Kuzyn si buntuje, e mona jeszcze byo troch podjecha, ale idzie ze swoj zaog. Gdyby jechali na pewno nie zobaczyliby monumentalnego pomnika z zagadki, Henka chyba. Po kilku dosownie minutach dochodzimy do miejsca szumnie zwanego Wodospadem. Tutaj czytamy na tablicy, jakie to w potoku tym pstrgi nie pywaj. Informacje te choniemy bezkrytycznie. Skoro stoi napisane, to tak jest. Dopiero w listopadzie bdc w tym samym miejscu z Naczelnym Przyrodnikiem tego forum dowiedziaem si od niego, e pstrgw tczowych tutaj nie ma i nigdy nie byo. Ot ciekawostka przyrodniczo-informacyjna taka… Schodzimy do potoku, robimy zdjcia i takie tam zabijanie czasu. Zdecydowaem, e id na Dwernik Kamie i schodz do Nasicznego. W towarzystwie zapanowaa konsternacja cakowita. Wyjto mapy i zaczto studiowa, co, gdzie i jak dugo. Nikt nie przejawia entuzjazmu adnego. Prosz Renatk tylko, eby po mnie przyjechaa do Nasicznego o okrelonej godzinie.
Widz, e nie tylko ja mam problemy z namwieniem kompanii na "spacerek"...tylko, e po mnie rzadko ma kto podjecha:(
Musimy razem kiedy pochodzi. Na Renatk zawsze mona liczy...
OK:)
s Nadszed czas ogniska i pieczonej kiebasy, ktr kupilimy jadc z Woosatego. Troch trudu kosztowao nas/mnie/ rozpalenie ogniska. Tutaj te padao i wszystko byo mokre. Nie takie rzeczy si przecie kiedy robio. Troch zachodu i ogie ponie. Nadziewamy kiebasy na patyki i smaymy. Smakuje jak zawsze. aden grill nie zastpi ogniska….. Gdy spojrzaem na ciebie, gdy rozpalasz ognisko, to a poczuem zapach tego dymu. Sia sugestii jest niezwyka!
Nie ogldajc si za siebie ruszam w dalsz wdrwk ciek, ktr tu przyszlimy. Po chwili skrcam w lewo na star drog zrywkow. Po chwili sysz za sob kroki. Dogoni mnie chrzeniak. I tak we dwch szlimy dalej. Lubi chodzi z tym modziecem, bo on nic nie mwi. Nie, e jest niemow, co to, to nie. On jest naprawd bardzo oszczdny w sowach. Tak nic nie mwic powoli pniemy si pod gr. Wiem, e tutaj gdzie jest oznakowana cieka, ale na razie idziemy nie oznakowan. Kto tamtdy szed ten wie, e widokw adnych tam nie ma. Tylko las i gra. Po pewnym czasie wychodzimy na oznakowan ciek. Zaczyna si cywilizacja, znaczy si papierki na ciece. Nie macie pojcia jak mnie wq… mieci w lesie. C, nic nie poradz. Po drodze mijamy schodzc par. Dalej cisza, spokj i las. Chrzeniakowi te chyba to pasuje, chocia od niego trudno wydoby, co jemu pasuje. Maomwny jest chyba za swoim Don Corleone. Tu przed samym szczytem syszymy pilarza. Czy on kuwa musi tak gono zarabia??? Na szczycie pusto, nikogo nie ma. Ludzi zero, czyli nul. Jest sierpie, rodek sezonu. Gdzie ci ludzie poleli? Si zastanawiam. Swoj drog dobrze, e nie tutaj. Chwil odpoczywamy. W gowie rodzi mi si nastpny pomys. A moe tak na przeaj na Magur Nasiczask?Patrz na zegarek. Nie da rady, nie chc, eby Renatka zbyt dugo na nas czekaa. Znowu jest powd, eby przyjecha w Bieszczad ponownie. Postanowiem, e idziemy do Nasicznego, ale nie szlakiem. Troch si cofamy i schodzimy w lewo na malownicz k, o ktrej czytaem w jakim przewodniku. Miejsce jest naprawd warte zobaczenia. Przypuszczam, e nawet w czasie, kiedy na szczycie Dwernika Kamienia jest toczno, to na tej ce jest cisza. Poza tym myl, e jeszcze przez jaki czas z ki tej bdzie mona oglda sympatyczny widoczek. Pniej drzewa zasoni. Napawaem si k do blu i w kocu myli moje pobiegy w kierunku Renatki. Czas rusza. Przedzieralimy si dosownie przez krzaczory w kierunku wschodnim. Byo to dosy mczce, ale ku mojemu wielkiemu zdziwieniu po jakim czasie sysz taki gos: ‼Wuja! Szlak jest!” Zdziwienie nie, e szlak tylko, e chrzeniak si odezwa. Istotnie doszlimy do szlaku. Szlak ten chyba pokrywa si ze ciek przyrodnicz. Kilkakrotnie mijamy tablice z opisami, co akurat tu ronie, Teraz ju wiem, ze nie musi tam by napisana prawda. Bardziej zastanawiaj mnie tam kosze na mieci. Miejsce, do ktrego nie da si podjecha i kosz na mieci. Czy kto z Was wie, kto takie kosze oprnia? I jeeli tak, to w jaki sposb mieci te znajduj si na dole? Quadami? Moe motorami jakimi?. Schodzc w d, ju szlakiem spotkalimy kilku turystw. Na parkingu przy wejciu na szlak stoi karawan z Renatk. Przyjechaa tutaj kilka minut przed naszym zejciem. Jedziemy do Mucznego. Po drodze dowiaduj si, e reszta naszego towarzystwa spdzia sporo czasu na kamienistej play przy mocie wiszcym. Po drodze mijamy po lewej stronie sercu bliski niektrym forowiczom bar ‼Piekieko”, a raczej to, co z niego pozostao. Niby jest remontowany, ale pracownikw adnych tam nie widziaem. Zdjcia baru ju widzielicie po moim powrocie, moecie je znale na forum. Poniewa pora bya jeszcze niezbyt pna pojechalimy do miejscowoci, ktra jest siedzib wadz gminy. Tam poszlimy na miejsce w, w ktrym kiedy staa synagoga. Jest to strasznie opuszczone i zapuszczone miejsce. Zapomniane przez Boga i ludzi. Nastpnie pojechalimy w stron Mucznego. Po drodze kontrola przez S.G. I znowu zdziwko!. Kontroluje mnie bardzo adna i sympatyczna brunetka. Z czarujcym umiechem wypytaa o to, o co zawsze pyta S.G. i na poegnanie wskazaa nam miejsce bardzo adnej piaszczystej play jeszcze przed Stuposianami. Sprawdzilimy, istotnie miejsce niczego sobie. Potem kolacja w Wilczej Jamie rozmowy z gospodarzami i lulu. Oczywicie nie zapomnielimy o naszej lodwce….
P.S. Z tego dnia jest jeszcze jedno zdjcie w wtku skd znam ten widoczek
Przyjemnie si z Tob wdruje...
Fajne, nieoklepane miejsca, "elastyczne" plany tras, ciepo ogniska, a wieczorkiem.. przyjemnoci z "lodweczki" ;).
Czy trzeba czego wicej?
Pozdrawiam serdecznie!
Widz, e odwil w Pyrlandii i ocieplenie jakie, bo drwa do watry Bertrandzie nie podkadasz...
To cay Bertrand. Kiedy czekalimy prawie rok na cig dalszy nastpi.
To cay Bertrand. Kiedy czekalimy prawie rok na cig dalszy nastpi. Jeeli masz na myli http://forum.bieszczady.info.pl/show...4650#post54650, to nawet i duej. Tak, jako mi wtedy Wena przzykro zrobia i rzucia ode mnie.;)
Obieuj, e ten wtek skocz i wygasz ogie. Jutro postaram si co dorzuci.
Podrawiam
Dzie 6
Rankiem kuzyn z kuzynk i chrzeniakiem odwo koleg chrzeniaka do Rzeszowa. Po drodze chc si jeszcze zatrzyma tu i tam, wic wyjedaj wczenie. My z Renatk statecznie jedziemy do Czarnej. Jak zwykle elaznym punktem jest Galeria Barak. Spdzamy tam troch czasu i prawie jak zwykle nic nie kupujemy. Po wyjciu z Galerii dzwoni do ysego. Umawiamy si na nastpny wieczr na spotkanie u niego w pracowni. Postanawiam odwiedzi dawno niewidzian okolic. Jedziemy do Czarnej Dolnej. Najpierw krtki postj przy kaplicy z 1848 roku. Pniej rzut oka na malutki kocilek. Jedziemy dalej. Zatrzymuj si przy starym cmentarzu i miejscu po cerkwi. Wchodz na strasznie zaronity cmentarz. Miejscami trudno przedrze si przez pokrzywy, czy inne temu podobne roliny. Nie obarczam tym stanem cmentarza mieszkacw Czarnej Dolnej. Po prostu jest upalny sierpie z przelotnymi, ale intensywnymi opadami. Wszelkiego rodzaju chwasty rosn jak na drodach. Chwila zadumy nad przemijaniem i wracam do Renatki, ktr pokrzywy skutecznie odstraszyy. Jedziemy dalej. Na drodze ju gruntowej zostawiam karawan. I tutaj okazuje si, e wczorajszego wieczora moja maonka wyja z baganika swoje ‼buty grskie”, o ktrych dzisiaj zapomniaa. Cudownie si wtedy prezentowaa. Od kostek do szyi zielony strj w plamy, a na nogach biae teniswki /buty do chodzenia w potokach/. Widok przekomiczny. Wdrowalimy spokojnie dalej drog gruntow. Nagle z daleka pojawia si przed nami tajemnicza budowla w ksztacie tipi. Co podobnego, jak ta na Przeczy Beskid, tylko duo mniejsza. (Teraz rozwizaem zadadk z wtku "Bertrandowe zagadki". Fotka jest tam i nie mog jej teraz wstawi do tej opowieci). Kiedy podeszlimy bliej, to zobaczylimy, e budowla ta stoi na terenie ogrodzonym pastuchem. Pastuch by pod napiciem. Mamy j po prawej stronie drogi. Idziemy spokojnie dalej. Po pewnym czasie drog przecina nam potok, ktrego nie chce si nam sforsowa. Zgodnie stwierdzamy, e wracamy. Na usprawiedliwienie mam tylko jedno. Jest upa, cholerny upa, a Renatka le znosi wysokie temperatury. Mnie jednak co kusi… Teraz po lewej, jeszcze przed tipi mam prawie odkryty grzbiet. Stamtd musi by przedni widok. Daj Renatce kluczyki. Niech si zamknie w karawanie i wczy sobie klim. Bdzie si lepiej czua. Ja id pod gr. Id wykoszon k. I tu wkurzyem si. Po lewej i po prawej mam druciane ogrodzenie. Teren prywatny i wej nie mona. Ku…wa grodz Bieszczad na potg. Jeszcze troch i szlaki bd prowadziy pomidzy ogrodzeniami i zboczy na zaatwienie potrzeb fizjologicznych nie bdzie mona. Nic to! Wspinam si pomidzy potami, zbliam si do grzbietu i tu nastpna niespodzianka! Zaczyna mi si wyania dach. Ki diabe a waciwie Czad? Podchodz wyej i bliej. Dach jak si okazao przykrywa du wiat. Nagle jak spod ziemi pojawia si przede mn tubylec. Tubylec ten na szczcie jak wikszo tubylcw tam, jest przyjanie do mnie nastawiony. Opowiada, e wiata to magazyn paszy. W zagajniku pod nami kryje si przed gorcem ‼dzikie bydo z olbrzymimi rogami. Panie, jakie one maj wielkie rogi” To tipi to ich panik jest. Ziemia, ktra jest ogrodzona zostaa wykupiona przez jaki Koci – chyba Zielono witkowcw. Tego tubylec nie wiedzia dokadnie. Ogrodzenie jest po to, eby bydo nie rozlazo si i krzywdy ludziom spokojnym nie zrobio. Istotnie w cieniu krzakw i drzew kryje si jaki zwierz i nawet sycha jego porykiwanie. Jeeli napisaem nieprawd na ten temat, to myl, e Krzysztof Franczak sprostuje. Wszak on powinien mie wiksz wiedz ode mnie na ten temat. Tubylec robi mi fotk, natycham si widokiem z gry i schodz w d. Istotnie, tipi nie jest zbyt due. Wracam do Renatki i schodzonego karawanu. Jedziemy do Lutowisk.
Bertrand (o Dwerniku) piszc :
...chce rozwiza mroczne tajemnice specjalnie zapodane przez lenikw.
C by to byy za Bieszczady gdyby nie te tajemne tajemnice ???
A tak, kolejne osoby stan przed rozwizaniem tej sprawy.
Zagldamy do Punktu Informacyjnego BPN, gdzie dokonujemy zakupu publikacji, ktrych jeszcze nie posiadamy. Nastpnie jedziemy w stron kirkutu. Ja id na kirkut. Jest wikszy ni mylaem. Renatka tylko z brzegu staa, a ja na sam gr polazem. Kirkut, jak kirkut, ale za to widoczki z niego przednie s. Gorc straszny si zrobi. Udajemy si do delikatesw. Tam drog kupna nabywamy kiebas, piwko i inne napoje dla Renatki. Jedziemy nad San. Wyjmujemy leaki z karawanu. Rozstawiamy je we wodzie i leymy. Jest bosko. Cisza, tyko lekki szum Sanu, krzyk przelatujcego nad nami ptaka i co najwyej trzask otwieranej puszki. Kadego letniego pobytu w Bieszczadzie mamy taki dzie. Laba i nic poza tym. W kocu wakacje s i nie musimy nigdzie azi, eby intensywnie zaliczy kolejny dzie. Jak ju mi nogi troch zmarzy, to wyszedem na brzeg, poszukaem jakiego suchego drewna wok i eby si niepotrzebnie nie walao wziem i spaliem je. Jak si palio jeszcze, to kiebaski na nim upieklimy. Potem wrciem do bardzo intensywnego zajcia polegajcego na leeniu na leaku stojcym w Sanie. Pnym popoudniem zmczeni strasznie tym leeniem wrcilismy do Wilczej Jamy, gdzie mio dla ucha szumiaa woda w naszej lodwce….
Dzie 7
Rano, a ju jest bardzo gorco. Przy niadaniu narada bojowa. Nawiasem mwic w Wilczej Jamie s bardzo pyszne niadania serwowane w postaci stou szwedzkiego, a jak kto ma ochot na co ekstra, czego nie ma na stole, to Pani Ania bez zmruenia oka uszykuje. Ochot do wdrwki mam tylko ja. Tak naprawd nie bardzo mnie interesuje, to co reszta ma zamiar robi. Po niadaniu wsiadam do karawanu i jad w kierunku Zatwarnicy. Po drodze wypatruje miejsca, ktrego szukaem 2 dni temu. Jest ci ono nieopodal przystanku PKS. Zatrzymuj si i wyruszam w drog pieszo. Pierwszy odcinek jest krtki, a nawet bardzo krtki. Dochodz do Sanu. Tutaj zdejmuje buty i skarpety. Podwijam spodnie, na nogi wkadam sanday i podpierajc si kijkami wchodz do rzeki. Woda siga mi powyej kolan, ale szczliwie bez upadku przechodz na drug stron. Siadam na brzegu i znowu si przebieram (od kostek w d). Z brzegu, na ktrym zostawiem karawan spoglda na mnie kilka par zdziwionych oczu. Wyruszam na teren dawnej wsi Ruskie. Planowaem tu by ju kilka razy, ale nigdy nie doszo to do skutku. Ciesz si jak dziecko. Od brzegu rzeki id gruntow drog. Id niedaleko. Po okoo 100 metrach drog przegradza siatka stalowa z tabliczk ‼Teren prywatny”. No w tym momencie to ‼em si” (uwielbiam t form) wqrwi maksymalnie. Chwila zastanowienia i obchodz siatk bokiem. Zastanawiam si tylko, co zrobi jak przybiegnie do mnie rottweiler, albo inny stwr. Poniewa nic sensownego na taki suczaj nie wymyliem, przestaem sobie tym zaprzta gow. Droga wyprowadzia mnie na urocz k. Po prawej drzewa i gra po lewej, ale dalej San, a ja sam na ce. Z niecierpliwoci czekam, co bdzie dalej. Przechodz jakie 300 metrw. ka robi si podmoka troch a droga prowadzi do potoku. Przechodz przez potok, dalej id drog, ale ju przez zagajnik. Staram si przypomnie, co na temat tego miejsca napisa Piotr na stronie Twoje Bieszczady. Poniewa mam zasig dzwoni do niego z informacj, e jest to teren prywatny i powinien to na stronie zmieni. Chwil pogadalimy i poszedem dalej bacznie patrzc w prawo. Droga delikatnie si wznosi. Po wyjciu z zagajnika wchodz na zaronit k. Co jaki czas spogldam w prawo. Niestety nic nie widz oprcz zielonej ciany. Pomau posuwam si do przodu. Nie widz tego, czego spodziewaem si zobaczy. Zrezygnowany przyspieszam. Po pewnym czasie zatrzymuj si i spogldam do tyu. Pord drzew nagle zauwaam co, jakby dach. Czyli chata, ktrej si tu spodziewaem jest. Stoi naprawd. Przedzieram si przez krzaczory w jej kierunku. S takie miejsca, przez ktre nie mog si przedrze. Musz je obej dookoa. W kocu spocony znajduj si przy budowli, ktra kiedy bya chat. Niestety jest ona w takim stanie, e obawiam si wej do rodka. Jestem tu sam, moi z grubsza tylko wiedz gdzie poszedem. Jak mi na epetyn spadnie jaka belka albo inny kawa dachu, to bd mia kopot. Budowla jest w takim stanie, e wydaje mi si, e stoi si woli. W rodku znajduje si totalny baagan. Z daleka widz, e w rodku chyba lodwka ley. Do dzi jak o tym myl, to si zastanawiam, co ona tam robia. Za szaf kiedy robia, czy kto agregat prdotwrczy mia? Obszedem chaup dookoa. Obok chaupy stoi mur, ktrego elementem konstrukcyjnym jest dua ko. To druga zagadka, ktrej nie potrafi rozwiza. Skd ta ko? /Zdjcie tego muru znajdziecie w wtku ‼Bertrandowa zagadka”. Muru nie daje si obej dookoa, chyba, e razem z krzaczorami. Odchodzc od ruin domu spostrzegam jeszcze obok star wiat w stanie jeszcze gorszym ni dom. Wracam na ciek i podam dalej. cieka prowadzi do niewielkiego lasu. W lesie tym pynie potok, ktry przekraczam i po chwili wychodz z lasu. Powoli, mozolnie kami pn si do gry.
Jest upa. Idzie si, jak to w upa z nogi na nog. Co chwil przystaj i odwracam si za siebie Przed moimi oczami roztacza si coraz adniejszy widok. Im wyej, tym adniej. Im wyej tym przyjemniej. Jaki wiaterek powiewa. Z za grzbietu dochodzi do mnie dziwny odgos. Tak, jakby traktor tu jedzi. Nagle przed oczami pojawia mi si pachta namiotu, krzeso jakie i inne sprzty. Wychodz na grzbiet. Po jego drugiej stronie traktorzysta dzielnie zmaga si z kami. Dopaty unijne zrobiy swoje i ludziska kosz ki gdzie si da. Moecie mi mwi i przekonywa mnie, e tak by powinno, a ja swoje wiem. Nieskoszone ki bardziej mi si w Bieszczadzie podobaj. Trawy do ramion, to jest to, w czym bardzo lubi chodzi.
Z grzbietu widok mam przedni. W obie strony przedni. I w stron Otrytu i w przeciwn. Stoj i podziwiam. Podziwiam i stoj. Troch mnie denerwuje ambona pod lasem, ale nic nie poradz. Pewnie postawiono ja li tylko dla obserwacji zwierzt. W kocu wracam. Pomau, cigle podziwiajc widoki schodz w d. Dochodz do potoku i id w gr jego biegu wychodz na may grzbiet. Myl sobie, e tutaj staa gdzie cerkiew i cmentarz te musia by. W tej chwili wszystko jest tak zaronite, e nawet kamieni znale nie potrafi. Obok stoi druga w tym rejonie ambona obserwacyjna. Wcz si troch po ce. Jest tak cicho i spokojnie...
W kocu trza wraca. Dochodz do znajomej ju mi cieki i podam do Sanu. Na przeciwnym brzegu jest ju spore grono ludzi szukajcych ochody w rzece. Patrz na mnie jak na zjaw jak, kiedy przeprawiam si na drug stron. Zmczony, ale szczliwy docieram do karawanu. Super miejsce. Dzwoni do Renatki i pytam si gdzie jest. Okazuje si, ze caa grupa czeka na mnie na piaszczystej play w Stuposianach. Po drodze zabieram stopowicza z garbem. Chce do Ustrzyk Grnych, ale Stuposiany te mog by. Podjedam na pla i rozkadam leak w wodzie. Jest ognisko, s kiebaski i piwko z Woosatego jest. Raj jaki albo, co. y nie umiera!!! W kocu zalewamy ognisko i wracamy do Wilczej Jamy. Nie idziemy do lodwki tylko na obiad. Pod wieczr wsiadamy do karawanu i jedziemy do Czarnej. Jestemy przecie umwieni z ysym. Chwil na niego czekamy przy Pracowni ogldajc deski z rnymi napisami. Najbardziej podoba nam si ta, z prob o nie karmienie psa. Ci, co j widzieli wiedz, co mam na myli. Przychodzi ysy i zaprasza nas do rodka. On szykuje nam siedziska, a ja wyjmuj jego ulubiony trunek. Adam, bo takie ma imi nasz gospodarz gra i piewa wasne teksty. Melodi jest ukochany przez niego blues. Znam jednego uytkownika tego forum, co twierdzi, e Adam nie potrafi piewa i gra. Ja mam inne zdanie. Jego poezja bardzo mi si podoba, a gos ma naprawd adny. Adam by mocno przygaszony, bo spotkaa go niedawno przykro. Napisa o tym adny wiersz i zapiewa. Nie o samej przykroci, ale to ju inna bajka. Moe do ogniska przysiada si te .. i si domyla, o czym tu wygaduj. Wszystkim nam bardzo si podobao. Przy yskaczu, gitarze, piewie i opowieciach czas, jak wiecie szybko mija. Ani si nie spostrzegamy, a tu noc si zrobia i dno zowrogo spoglda na nas z butelki. Czas wraca.
adne miejsce, to i troche wicej fotek. Upa tego dnia by duy to i do potoku wskoczywszy si ochodziem.
Dzie 7
(...)Wyruszam na teren dawnej wsi Ruskie. Planowaem tu by ju kilka razy, ale nigdy nie doszo to do skutku. (...) Wg przewodnika Rewaszu (cyt.):
"W 1921 r. Ruskie liczyo 30 domw i 184 mieszkacw - samych grekokatolikw. Bya tu niewielka cerkiew zbudowana w 1848 r. oraz dwr. Po II wojnie wiatowej wie ulega cakowitemu wysiedleniu i zniszczeniu.".
Jaki std mona wysnu wniosek (by moe zbyt daleko idcy) ?
Ano taki, e i dziedzic by chyba Rusinem.
We wsi by dwr, ale podczas spisu w 1921 r. nikt si nie przyzna do konfesji rzymskokatolickiej.
Analogiczne dane spisowe podawane dla innych wsi bieszczadzkich wymieniaj po kilku - kilkunastu katolikw rzymskich, ktrymi najczciej byli dziedzic z famili oraz jego dworscy pomocnicy i rezydenci.
Bertrandzie, wstyd mi si przyzna, ale w opisanym przez Ciebie miejscu jeszcze nie byem ! Przejedaem lub przechodziem "n" razy drog po drugiej stronie Sanu, ale teren b. wsi Ruskie znam tylko z mapy.
A tam historia a wyje ...
Moe i wyje, ale jej lady trudno znale. Nie tak jak w innych miejscach Bieszczadu /krzye, podmurwki, piwnice itp/.
Pozdrawiam
Dzie 8
Pada. Niebiosa pacz, e Bertrand razem z towarzystwem opuszczaj Muczne. Nie spieszymy si. niadanie, pakowanie klamotw, poegnanie z Pawlakami. Kargule nas zignorowali i si nie pojawili przez cay nasz pobyt ;). Obiecujemy, e jeszcze tutaj wrcimy /Ja swoj obietnic ju dwukrotnie speniem od tego czasu/ i wyjedamy w nieznane. Nieznane dla mnie, bo nigdy jeszcze nie kwaterowaem w tej miejscowoci. Powiem tak. Jedziemy przez U.G. Wetlin, Cisn. W Cisnej wida, e trwaj przygotowania do Bieszczadzkich Aniow. Obiecujemy sobie, e przyjedziemy tutaj dopiero jak tumy si rozjad. Cay czas pada. Jedziemy dalej przez Wol Michow. Postanawiam skrci w lewo. Przez wiosk, pniej serpentynami pniemy si do gry. Dalej zjedamy w d. Po obu stronach drogi stoj dwa kioski. Ju puste. Bez funkcjonariuszy naszych i Sowackich. Dalej nie jedziemy. Nabywamy drog kupna specyfiki do zaklinania deszczu i wracamy do kraju. Po dojechaniu do Drogi Karpackiej skrcamy w lewo i spokojnie jedziemy do miejscowoci bdcej siedzib gminy. Zatrzymujemy si przy naszym ‼Gospodarstwie Agroturystycznym”. Zabieramy klucz od domku i jedziemy kawaek dalej. Do domku, ktry stoi na grce trzeba podjeda jedynk, tak mwi gospodarz i chyba mia racj. Rozpakowujemy si. Pada. W takiej sytuacji na usta cinie si tylko jedno sowo. Takie na ku...:oops: Zaczynamy zaklina deszcz. Zapasy specyfikw si kurcz…
Dzie 8
... pacz, e Bertrand razem z towarzystwem opuszczaj Muczne..... przez Wol Michow...... Postanawiam skrci w lewo. Przez wiosk, pniej serpentynami pniemy si do gry. Dalej zjedamy w d. Po obu stronach drogi stoj dwa kioski. Ju puste. Bez funkcjonariuszy naszych i Sowackich. Dalej nie jedziemy. Nabywamy drog kupna specyfiki do zaklinania deszczu i wracamy do kraju. Po dojechaniu do Drogi Karpackiej skrcamy w lewo i spokojnie jedziemy do miejscowoci bdcej siedzib gminy. Zatrzymujemy si przy naszym ‼Gospodarstwie Agroturystycznym”. Zabieramy klucz od domku i jedziemy kawaek dalej. Do domku, ktry stoi na grce trzeba podjeda jedynk,… Dobrze si "siedzi przy Twoim ognisku",
ale piszesz teraz tak tajemniczo ,e musz "zgadywa".Jedziecie przez Radoszyce i kupujecie tam na dole "specyfiki" i to jeszcze za korony lub PLN. Nastpnie wracacie ... i do Komaczy i jedziecie na kwatere w kierunku Doycy.:-D (Witamy w Beskidzie Niskim)
ps. czy teraz dostan piwo za odgadniecie ?
Masz racj, ale to nie bya zagadka. To piwo, to bd musia przemyle jeszcze. Syszaem o takim zwyczaju, e jak kto dosiada si do ogniska, to co ze sob przynosi.;)
O.K. Zapraszam w lutym do Twista.
Pozdrawiam
Dzie 9.
Mwcie, co chcecie, a ja swoje wiem. Jak si dobrze zaklina, to cel si osiga. Trzeba si tylko dobrze stara i odpowiednich rodkw zaklinajcych uywa.
Poranek przywita nas soneczkiem.
W tym miejscu musz podzieli si z wami pewn refleksj. Ot od lat kilku bdc w Bieszczadzie oczy moje uciekay w stron Beskidu Niskiego. Dlatego jeden tydzie urlopu zaplanowaem wanie w Komaczy. Niby jeszcze Bieszczad, a Beskid Niski z zasigu nogi i oka. Przygotowywaem si troch bardziej do tego tygodnia ni do ostatnich wyjazdw w Bieszczad. Po prostu Beskidu Niskiego nie znam wcale. Absolutne nul. Dlatego poprosiem sir Bazyla o rady na dugo jeszcze przed urlopem. Dziki Ci w tym miejscu Bazylu za Twoje cenne rady i gotowe plany wycieczek.
Komacza, to nie Muczne i niadania trzeba sobie robi samemu. Po niadaniu pakujemy si do karawanu i hajda w stron Dukli. A tak daleko nie jedziemy. Najpierw krtki postj na pogorzelisku i budowie. Jestem pod duym wraeniem zaawansowania prac przy odbudowie cerkwi. Jedziemy do Woli Ninej i tam skrcamy w lewo. Bardzo wyboist drog dojedamy do miejsca, w ktrym znajduje si ‼Orodek owiecki Gawra”. Tutaj zostawiamy karawan i idziemy drog pieszo. Droga ta prowadzia nas lekko pod gr poprzez malownicze ki. Minlimy lenictwo Rudawka i szlimy dalej. Ja wypatrywaem po lewej stronie drogi miejsca, w ktrym mgby znajdowa si cmentarz i miejsce po cerkwi. Po pewnym czasie po lewej stronie drogi, za Jasiok widz takie miejsce. Nawet jest kadka przerzucona przez Jasiok. Starym zwyczajem mwi, e id poszuka cmentarza i nie ogldajc si za siebie przechodz przez kadk. Po pewnym czasie dogoni mnie kuzyn w przemoczonych butach. Widocznie uzna, e kadka jest dla cieniasw jaki. Na nasze szczcie / tak mi si wydawao/ z naprzeciwka idzie dwch jegomociw. Pytam si o cmentarz i zdziwko z mojej strony, bo oni nic nie wiedz o cmentarzu. Sprawiali wraenie ludzi spdzajcych urlop w okolicy. Nic to kilkuletnie bieszczadzkie dowiadczenie w aeniu po cmentarzach zrobio swoje. Cmentarz jest dokadnie tam, gdzie go oczekiwaem. Zaronity mocno, ale jest. Wyranie wida schody do istniejcej tu kiedy cerkwi. Poazilimy, porobilimy zdjcia i wracamy. Nie wiem, dlaczego ale po takich starych cmentarzach lubi wczy si samotnie. Wychodzc z cmentarza zauwaamy na drzewie suszc si skr. Czyby ci ludzie, ktrych spotkalimy kusowali tu sobie i nie chcieli, bymy tutaj chodzili?
Na drodze czekaj na nas kobiety i chrzeniak. Idziemy dalej drog gruntow wijc si poprzez ki. Dochodzimy do miejscowoci Wola Wyna. Nie powiem eby miejsce to byo urokliwe. Jest ponure. Jaki blok, jakie rozwalajce si budynki po PGR. Krtka narada bojowa. Panie stwierdzaj, e im si ju nie chce dalej i i wracaj. Nic na si. Chc wraca – ich prawo. Urlop jest. Nam jest to na rk, kiedy my wrcimy do Woli Wynej, to powinien ju na nas czeka w tym miejscu karawan. Krtkie poegnanie i idziemy dalej. Doga po kilkuset metrach zagrodzona jest szlabanem. Omijamy go i wchodzimy do lasu. ywego ducha tu nie ma. Nawet ptaszki nie piewaj. Po pewnym czasie droga wyprowadza nas na urocz polan. A na polanie, co stoi? Kto zgadnie? Bingo! Ambona stoi. Tu zwierzyna musi przychodzi i atwo j obserwowa przez lunet przykrcon do lufy. Chrzeniak nawet wszed na ni, aby sprawdzi. Nie wiem co, ale aby sprawdzi. Po maym odpoczynku podamy drog dalej. Na jednej z mijanych polan lenicy zrobili sobie skad drewna.
(...) Dlatego poprosiem sir Bazyla o rady na dugo jeszcze przed urlopem. Dziki Ci w tym miejscu Bazylu za Twoje cenne rady i gotowe plany wycieczek.(...)[/FONT] Ciesz si, e mogem Ci cho troszk pomc, dziki czemu teraz w nagrod mog sobie poczyta Twoj relacj z pobytu w tej czci naszych piknych gr. Dawaj dalej...
Dochodzimy ponownie do szlabanu. Wychodzimy na przepikne ki. Dziki Ci Bazylu - myl sobie. Tutaj jest naprawd cudownie. Urok tego miejsca podkrela brak ludzi. Poza nami nikogo tu nie ma. Idziemy dalej. Po lewej stronie drogi stoi krzy w miejscu gdzie, jak myl by cmentarz w Rudawce Jaliskiej. Zreszt po drodze mijamy, a to krzye, a to cokoy, na ktrych kiedy one stay.. Dochodzimy do cmentarza i miejsca po cerkwi. S zaraz przy drodze po jej lewej stronie. Obchodzimy te miejsca. S one uprztnite i w miar zadbane. Tak sobie myl, e dbaj o to miejsce Pracownicy L.P. Moe si myl, ale w tej chwili nie ma to adnego znaczenia. Idziemy dalej, po drodze po prawej stronie mamy przepikne jeziorka bobrowe. Chyba bobrowe. A moe sztucznie zrobione przez czowieka? Wszak napis gosi ‼Zbiornik Przeciwpoarowy”. Wiem, e tutaj w rezerwacie ‼rdliska Jasioki” stoj dwa pomniki, do ktrych chcemy doj. Jeden to pomnik Wopistw, a drugi to pomnik Kurierw Beskidzkich A.K. Dochodzimy do pomnika Kurierw. A zatem pomnik Wopistw minlimy albo zosta on zniszczony. Odpoczywamy przy gazie, ktry robi za pomnik Kurierw i wracamy bacznie rozgldajc si za pomnikiem Wopistw. Nie ma go i ju. W tym miejscu proba do Was. Pki, co niech tak zostanie i nie komentujcie tego teraz prosz. Poniewa jest parno i gorco wracamy powoli. Po drodze ku mojemu zdziwieniu spotykamy cztery osoby. Id tam skd my wracamy. Krtkie cze i si rozchodzimy. Mocno zmczony docieram do karawanu. Na moje zmczenie w znacznym stopniu ma chyba wpyw wczorajsze zaklinanie deszczu. Wracamy powoli wyboist drog do Drogi Karpackiej. W trakcie jazdy uzgadniamy, e na obiad jemy smaony ser z frytkami i zimnym Keltem polany. Oczywicie takie specjay daj w Barwinku po sowackiej stronie. Obiad wprawia nas w dobry nastrj. Potem zakupy w sklepie, a potem chcemy zobaczy panoram z wiey po sowackiej stronie stojcej. Niestety obiekt ten ju jest zamknity, pomimo tego, e pora nie jest jeszcze zbyt pna. C, co kraj to obyczaj. Wracamy do naszego. Po drodze zatrzymuj si w Wisoku Wielkim przy cerkwi. Par fotografii i jedziemy dalej. Teraz zatrzymujemy si przy galerii z duym anioem. Tam jak zwykle ogldamy obrazy i ikony. Czy adne? Jak, kto lubi, ale my z Renatk lubimy. Po wizycie w galerii wracamy do naszego domku na grce. Ja jeszcze id nogi sobie wymoczy do pobliskiego stawu.:lol: I tak min nam kolejny dzionek….
Niech mnie ktos poprawi jeli si myl,ale wiea po sowackiej stronie chyba nie jest w Barwinku tylko Wynym Komarniku.
Niech mnie ktos poprawi jeli si myl,ale wiea po sowackiej stronie chyba nie jest w Barwinku tylko Wynym Komarniku. To jest zdaje si w miar nowy maszt PTK Centertel w Barwinku, wida go adnie jak si w Tylawie skrci na Komacz, rwnie w nocy bo jest dobrze owietlony. Ale gowy nie daje e to ten sam.
Dochodzimy ponownie do szlabanu........Jeden to pomnik Wopistw, a drugi to pomnik Kurierw Beskidzkich A.K. Dochodzimy do pomnika Kurierw. A zatem pomnik Wopistw minlimy albo zosta on zniszczony. Odpoczywamy przy gazie, ktry robi za pomnik Kurierw i wracamy bacznie rozgldajc si za pomnikiem Wopistw. Nie ma go i ju. W tym miejscu proba do Was. Pki, co niech tak zostanie i nie komentujcie tego teraz prosz.…. Nie bde komentowa , cho a mnie nosi;)
Ale zaczenie zdjcia to nie komentarz?
.... na obiad jemy smaony ser z frytkami i zimnym Keltem polany. Oczywicie takie specjay daj w Barwinku po sowackiej stronie. Obiad wprawia nas w dobry nastrj…. To je dobre pane H'awranek .. w Bieriozce na grce, tu tu za granic??? (jaka granica?):lol:
Niech mnie ktos poprawi jeli si myl,ale wiea po sowackiej stronie chyba nie jest w Barwinku tylko Wynym Komarniku. Po przejciu/przejechaniu granicy w Barwinku /teraz nie pamietam dobrze ale nie pomyl si o wiele/ po przebyciu okoo 200-300 metrw naley skrci w lewo i asfaltowa droga po okoo 400-500 metarch doprowadzi do wiey. Widok z niej musi by zaje..fajny ale nie byo nam go widzie :-(
pozdrawiam
Nie bde komentowa , cho a mnie nosi;)
Ale zaczenie zdjcia to nie komentarz?
A tak prosiem....;)
Wyjanienia bd za, jak mawiaa moja babcia.
Lubi jak wtek yje. Jak pisz i nie ma komentarzy, to wydaje mi si, e sam przy tym ognisku piwo pij.
pozdrawiam
Niech mnie ktos poprawi jeli si myl,ale wiea po sowackiej stronie chyba nie jest w Barwinku tylko Wynym Komarniku. Nie wiem czy o t wiee Ci chodzi, ale to co na zdjciu u bertranda, to nie jest stara graniczna (obserwacyjna ;) )Sowacka (Czechosowacka) wiea.
Tamta jest troszk na wschd od Barwinka w stron Zyndranowej, a czy Wyny Komornik? , cay ten rejon to Komornik po Sowackiej stronie .
ps. i tu mi sie przypomniao ..jak kiedy piknie piewa T Woniak..." a ja mam dziewczyn po Sowackiej stronie ,wyjd na wyyn i zawoam do niej...hejjj Hannno "
ps.' bertrand przepraszam, ju nie "zamiecam " Ci wiecej "ogniska", ale musiaem bo "wdepne " TU , i dobrze:lol:
Lubi jak wtek yje. Jak pisz i nie ma komentarzy, to wydaje mi si, e sam przy tym ognisku piwo pij. Do Twej proby, tej z tekstu, si zastosowaem...teraz czas na powysz uwag.
Niech zatem i ja samotno Twoj zakc tym maym wpisem.
Tym bardziej, e znioso Ciebie/Was w najbliszy mej duszy Beskid...
a przy ognisku przysiadam kadego dnia bardziej lub mniej widoczny ;)
Pozdrawiam i czekam przy ogniu.
Tak naprawd, to baem si zjebki. Forum bieszczadzkie, a opowieci z BN. ale kto nie ryzykuje to w Rawiczu nie siedzi
Tak naprawd, to baem si zjebki Hyh, miao...ci od BN nie dadz ogniska zagasi...a oburzeni tematyk pewnie ju nie zagldaj ;)
Wiem,ktra to wiea.Te nie udao nam si na ni wej-wida trzeba wicej szczcia.Granicy ju nie ma,ale jak istniaa to piecztka sowacka gosia "Wyny Komarnik"std moje wtpliwoci co do nazwy "Barwinek Sowacki".Boze bro,eby to miao jakies znaczenie albo wygladao na czepialstwo.Jak go zwa,tak zwa-tez chcielimy poszerzy sobie z niej horyzont.A zreszt,masz dowd jak uwanie sie Ciebie "sucha"przy ognisku!
Troch przygasa.. Miao by o pomniku, ale na razie nie bdzie. Bdzie o przyjaznej rce sowieckiej armii..
Dzie 10
Pogoda cudowna. Jedziemy, zatem do upkowa. Nie, eby tam spa, ale zobaczy. Nowy upkw zawsze robi na mnie przygnbiajce wraenie i nic si teraz nie zmienio. Przejechalimy przez centrum i pojechalimy drog w kierunku stacji kolejowej. Parkuj na tyach stacji i idziemy do kolejarzy. Pytam si, czy moemy przej tunelem na sowack stron. Usyszelimy, e za chwil pojedzie pocig, a potem moemy i. Rzeczywicie pocig nadjecha szybko. Na pocztku tunelem idzie si fajnie, a potem robi si ciemno. Tylko to wiateko na kocu tunelu… Po kilku minutach wychodzimy po sowackiej stronie. Ja oczywicie od razu wa na gr, nad tunel. Robi fotki i schodz na tory. Po chwili z tunelu wychodzi jeszcze kilka osb. Na murze obok wjazdu do tunelu jest tablica w jzyku rosyjskim rodem z zamierzchych czasw oznajmiajca, e bratnia rka sowieckiej armii odbudowaa to, co nienawi niemiecka zniszczya. Posiedzielimy chwil przy tunelu i postanowilimy wraca. Ruszyem z kopyta do przodu. Szybko zostawiem towarzystwo za sob w tunelu. Po wyjciu skierowaem si w lewo, a potem w kierunku zabudowa. Popad mnie may bardzo haaliwy piesek. Wacicielka psa starsza pani zdziwia si niezmiernie, ze kto z tej wanie strony nadchodzi. Przywitaem si grzecznie i poszedem dalej. Po chwili zacz szczeka wikszy pies. Tego ju znaem. To stranik domu Krysi Rados. Krysia nie od razu mnie poznaa, ale jak ju spunktowaa, kto j odwiedzi, ucieszya si bardzo na mj widok. I tu mnie zaskoczya. Powiedziaa, e wiedziaa, i j odwiedz. Kurcze pytam si, ale skd? Ot niejaki Darek odwiedzi j kilka dni wczeniej i powiedzia, ze bd w tej okolicy i na pewno j odwiedz. I tak si te stao. Ku wielkiemu niezadowoleniu Krysi odmwiem kawy tylko zamieniem kilka z ni sw i powdrowaem na stacj kolejow. Tam przysza reszta grupy. Karawanem podjechalimy na rozwidlenie drg. Ja z chrzeniakiem poszlimy na cmentarz, a reszta posza do schroniska. Nam na cmentarzu zeszo troch czasu. Moim zdaniem cmentarz w upkowie jest najpikniejszym cmentarzem bieszczadzkim. Kady moe mie inne zdanie, ale jam mam wanie takie. Wychodzc z cmentarza zobaczylimy jak obok nas miga ania. Po kilku minutach dotarlimy do schroniska.
jedno zdjcie mi umkno..
Bertrandzie jednak chyba inne zdjcie Ci umkno...
A co masz na myli? Wiesz, z naprawd duej iloci zdj wybieram tylko 10 do kadego posta, bo wicej nie mona. I dobrze tak..
Pozdrawiam
A na myli mam to, e zdjcie ktre wstawie w drugim pocie jest rwnie w pierwszym na miejscu nr 2.
Przepraszam. miao by to. Ale mio, e jeste czujny, jak bolszewik :wink:
Sam wiesz Bertrandzie, e kto musi sta na stray ognia...
kto musi sta na stray ognia... Byle taki co z zaskoczenia nie ugasi go "po harcersku" ;]
Reszta ju tu bya i czekaa na awce pod drzewem. Przechodzc tu obok chaupy przywitaem si z Gospodarzem i zamieniem z nim kilka sw. Uwaam, e tak trzeba, ale jak si pniej okazao tylko ja z naszej grupy tak uwaam… Wyjem map i zaczem j studiowa. Po prostu nie chciao mi si wraca o tak wczesnej jeszcze porze. lepiej i dokdkolwiek. Duo czasu nie potrzebowaem na podjcie susznej decyzji. Id na Zubesko, a potem czarnym do szosy. Prosz Renatk, eby po mnie tam przyjechaa. Ruszam na szlak. Po chwili sysz, e kto za mn idzie. Patrz, a to dogoni mnie chrzeniak, a po chwili kuzyn. Idziemy sobie we trzech. Renatka z on kuzyna wrciy do karawanu. Dawno nie szedem t tras. W krzakach widz stojc sawojk. Podszedem, nie eby skorzysta, tylko, eby zobaczy, w jakim jest stanie. Stan opakany. Idziemy dalej. Nagle po lewej stronie drogi widzimy nowiusieki maleki domek. Domek o piknej nazwie ‼Mglisty Anio” Podchodzimy do samego domku. Zbudowany na podstawie 3x4m. Zakluczony. Ciekaw jestem, kto go sobie tu postawi. Mijamy trzy niewiasty. Id do upkowa. Przy domku chwil odpoczywalimy i poszlimy dalej. Na Zubesku id szuka cmentarza. Znaczy si miejsce znale nie jest trudno, tylko jest ono tak pozarastane, e niczego nie widziaem. Krzya, nagrobka, ani kamieni nawet. Za to chaszczowanie w krzaczorach - miodzio. Kuzyn z chrzeniakiem sporo czasu na mnie czekali na drodze. Po chwili skrcamy czarnym szlakiem w lewo. Po prawej widz drewniany dach. Nie zastanawiam si ani chwili i podam w jego kierunku. Jest to stara wiata a raczej jej resztki. Wracam do chopakw i ju spokojnie idziemy do karawanu. Siadam za kierownice i nic nikomu nie mwic jad w kierunku Cisnej. Daleko nie jad. Wiem, e w Woli Michowej jest bardzo wysoki wiadukt kolejowy. Mam zamiar go znale. Towarzystwo nie jest chyba bardzo zadowolone, ale kierownica, czyli wadza jest w moich rkach. Zostawiam karawan razem z chrzeniakiem. On si zbuntowa i azi nigdzie nie bdzie. My idziemy. Znalezienie wiaduktu nie przedstawia adnej trudnoci. Istotnie jest wysoki. eby sprawdzi jak jest wysoki schodz na d. Nikt nie idzie ze mn. Miejsce takie sobie, ale budowla robi na mnie wraenie. Wya na gr i wracamy do samochodu. Wracamy do Komaczy. Nie jest to koniec dnia. Mam jeszcze co w zanadrzu. Bez pomocy Lucyny si nie obejdzie. Wiem, e w Komaczy mieszka pewna starsza pani, ktra ma w domu cos w rodzaju muzeum, czy skansenu jakiego. Nie wiem gdzie i nie wiem jak si ona nazywa. Po krtkiej rozmowie z Lucyn wiem prawie wszystko. Pani nazywa si Daria Boiwka i mieszka mniej wicej tam i tam. Po zasigniciu jzyka na miejscu trafiam bez problemu. Starsza pani jest przeurocz gawdziark. Przede wszystkim prezentuje w swoim domu hafty, ktre zrobia razem ze swoim nieyjcym ju mem. Nie znam si na ‼sztrykowaniu”, ale Renatka tak. Jest pod wraeniem ogromu pracy. Poza tym pani Daria opowiada o starych zapomnianych zwyczajach miejscowej ludnoci. Czas szybko leci. Wychodzimy w kocu z domu Pani Darii. Jedziemy na obiad. Mimo, e Komacza to siedziba gminy, to zje nie mona prawie nigdzie. Jedziemy do schroniska, tego obok klasztoru. I tu pene zaskoczenie. Porcje smaczne due i niezbyt drogie. Najedzeni wracamy do domku…
Porcje smaczne due i niezbyt drogie. Najedzeni wracamy do domku… ..tchnie intrygujco... niemoliwoci prawie...
Przynajmniej w sierpniu byo to jedyne sensowne miejsce, w ktrym mona byo dobrze zje. Pomijam kuchni u naszych Gospodarzy. Raz u nich jedlimy i byo smaczne i jeszcze taniej. Problem polega na tym, e pani By chciaa dzie wczenie zna godzin posiku. A kto to moe wiedzie, gdzie rzuci Bertranda dnia nastpnego??? ;)
pozdrawiam
Dzie 11
Sonecznie i ciepo. Po niadaniu zarzdzam wyjazd w dwa samochody. Jedziemy oglnie rzecz biorc na pnocny wschd. Po drodze cay czas po lewej stronie mamy tory kolejowe. W pierwszej wikszej miejscowoci skrcamy w prawo i z niej wyjedamy. Kawaek dalej rozpoczyna si wie. Na wysokoci cerkwi, ktra nadal peni t rol zostawiamy jeden samochd i ju karawanem jedziemy przez wie. Domostwa s przy drodze, ktr jedziemy i w dole po prawej stronie. Wie si skoczya, a my jeszcze jedziemy. Ju jednak niedaleko. Ilekro tutaj byem, albo z drugiej strony, zawsze zastanawiaem si, czy daoby si karawanem przejecha? Z tamtej strony po betonowych pytach ju na gr wyjedaem. Tylko, co dalej? Czy podwozie karawanu to wytrzyma? W kadym razie dojechaem do takiego miejsca, skd mona wyruszy ju pieszo oznakowan na niebiesko ciek. Idziemy w lewo, pod gr. Pniemy si mozolnie sapic i dyszc, a za nami widoczki pikne s. Przy granicy lasu robimy sobie odpoczynek podziwiajc widoki. W lesie wydawaoby si, e bdzie przyjemniej, poniewa cie jest. Nic z tego. Nie ma wiatru i jest parno. Dochodzimy do wiey przekanikowej. Przy niej skrcamy w lewo i rozpoczynamy powolne zejcie. Po kilku minutach wychodzimy z lasu i przystajemy. Przed sob mamy imponujcy widok zarwno na Beskid Niski jak i na zachodni cz Bieszczadw Zachodnich. Schodzimy agodnie opadajcym grzbietem, a widoki mamy na prawo, na lewo i przed siebie. Za siebie si nie ogldamy. cieka prowadzi przed siebie, ale ja zabieram chrzeniaka i odbijamy w prawo. Tam stoi ambona. Miejsce cudowne. Nie zabieram go do drugiej ambony, ktra jak pamitam stoi nieopodal. Tsknym wzrokiem spogldam w prawo. Czy bdzie mi dane tego wyjazdu odwiedzi poblisk dolin? Chyba nie, ale co si odwlecze to nie uciecze. Przyspieszamy kroku i doganiamy nasz grup. Z dala wyania nam si widok na cerkiew, ale jeszcze kawa drogi do niej. Nie spieszc si, rozmawiajc i artujc sobie dochodzimy do miejsca, w ktrym jest cmentarz wojskowy/wojenny. Cmentarz, to bardzo due sowo. Jest to miejsce o powierzchni okoo 4 m kwadratowych otoczone maym potem. Za to na pocie znajduj si krzye: greckokatolicki, prawosawny i rzymskokatolicki. Od cmentarza w d prowadzi ju polna droga. Nie idziemy ni do koca, tylko skrcamy w prawo. Dochodzimy do dwch cmentarzy i cerkwi. Po raz kolejny auj, e nigdy jeszcze w niej nie byem. Oznacza to jednak, e trzeba tutaj wrci. Po chwili kuzyn zawozi mnie do karawanu. Wracamy do naszej grupy. Tutaj si rozdzielamy. Kuzyn z rodzink jad do Radoszyc,
Ilekro tutaj byem, albo z drugiej strony, zawsze zastanawiaem si, czy daoby si karawanem przejecha? Musi by bardzo sucho, wtedy powoli przejedziesz. Po deszczach nie ma si co pcha. Suma sumarum najgorszy (imho) jest krki odcinek od samej przeczy do lasu (gbokie koleiny i "nigdy" nie wysychajce kaue, zrobione przez cigniki) i potem kawaek w lesie (w zasadzie pierwszy ostry skrt w prawo, bo drog przecina potok i teren jest podmoky). Potem zostanie ka (dobrze eby bya skoszona lub cho droga "przetarta"), przejazd przez potok (pytki), krtki podjazd i zjazd centralnie na leniczwk droga poln. Sprbuj kiedy to si dowiesz na 100% :)
Szanowny Panie Autorze za wspomnienie o kuchni pani By powiniene i na stos.
Ja chc pajd domowego chleba z serem i swojskim mlekiem.
Buuu tylko jedn pajdk.
Stoowaa si tam? Nie za daleko miaa? :-)
a my z Renatk do Moszczaca. W Moszczacu skrcamy w lewo. Nie daj mi spokoju te dwa pomniki, ktre powinnimy zobaczy przedwczoraj. Jestem roztargniony, ale eby pomnik przeoczy? Albo lad po nim? Cos mi tu nie grao, ale chodzi takie hektary ponownie te mi si ju nie chciao. Mijamy dawny PGR i Zakad Karny. Dojedam do leniczwki. Tutaj kicha. Szlaban i leniczy przy nim. Mwi, e dalej to nie wolno jecha. Zapytaem, czy skoro nie wolno, to moe tak sobie przejad? Nie wolno, nie szybko, ot tak. Podparem si tym, e onie chciaem pokaza Rezerwat, ale ona tam nie dojdzie. Od razu inna rozmowa. Oczywicie moe pan jecha, ale tylko do nastpnego szlabanu. Dalej to ju z buta trzeba. Ju dzi nie pamitam ile, ale kilka 2-3 moe 4 kilometry podjechalimy. Zatrzymaem si przy szlabanie i poszlimy pieszo. Jeszcze kawaek byo. Cay czas w d, drog przez las. W pewnym momencie droga ostro skrcia w prawo i po kilkuset metrach wyprowadzia nas na jasielskie ki. A przystanem zdumiony. Po prawej rce miaem Pole Biwakowe. Wielkie, czyste i zadbane. Elegancja Francja. Jeszcze dzi jestem pod wraeniem. Wiata, miejsce na ognisko, stoy, awy. A za polem biwakowym stoi sobie liczny jak malowanie Pomnik Wopistw. Okazao si, e, mapencja ktr si posugiwaem przedwczoraj i dzisiaj bya prawie dobra. Prawie czyni jednak rnic. Zamienione zostay podpisy przy pomnikach. Ot i cae zamieszanie. Nie aowaem, ze tu przyszedem, pomimo wczeniejszego aenia nad Turzaskiem. Znowu odkryem pikne miejsce. Januszu! Jak moge zwtpi we mnie? Mylae, ze si tak poddam bez walki? Jeeli czego nie znajd to rezygnuj. Chopie! Ja chatk z ciekncym dachem za czwartym razem dopiero znalazem. :-D Poczekalimy, a Renatka odpocznie i wrcilimy do karawanu. Po drodze do Komaczy zatrzymalimy si jeszcze nad stawem i zamwilimy obrazki u mieszkajcego tam artysty. Potem ju tylko wieczr w Komaczy.
Fakt... rejony te ciesz oczy. Te byem zaskoczony tym polem biwakowym. Dawno tam nie byem i... zapaem smaka na rundk Wola Nina-Jasiel-Moszczaniec :)
Gdzie na tej rundce byy jakie ruiny z czerwonej cegy, podobnie stanicy wojskowej (WOP?), nie pamietam ju... dawno tam byem :(
Pamitasz, pamitasz. Prosz bardzo..
Dzikuj! To wprost przepikna dolina!
Bertrand
A moge jednak zostawi auto przy leniczwce,przej drog do Jasiela,a nastpnie pj w d,za pomnik kurierw.Przed cmentarzem w prawo do gry,koo Poziomkowego Wwozu na szczyt kami.Tam zaczyna si przedwojenna jeszcze droga,zachaszczona,zarastajca,na rowerek i pieszkom genialna,kwintesencja B.Niskiego i chaszczowania.Wychodzi z powrotem na leniczwk.
Browar! Dziki. Ale to mj pierwszy raz by :oops:. Teraz wiem jaka to przyjemno jest tam wej. Napewno to powtrz i to nie raz ;).
Pozdrawiam
Dzie 12
Przy niadaniu pokazaem map i plan mojego marszu w dniu dzisiejszym. Mj plan z aplauzem si nie spotka. Jednoznacznie wszyscy stwierdzili – Idziesz dzisiaj sam. Poniewa czsto zdarza mi si chodzi samotnie po grach, specjalnie si nie przejem. Poprosiem Renatk eby mnie zawioza na start i odebraa z mety. Jak zwykle Renatka si zgodzia. Na start jechaa rwnie z nami ona kuzyna. Z Komaczy mielimy kilkadziesit kilometrw. Po drodze mijamy ruiny cerkwi w Ponnej. Miejsce zniszczone i ponure. Jedziemy dalej. W kocu wysiadam z karawanu i wyruszam. Umawiam si jeszcze z Renatk na konkretn godzin na mecie. Powiem tak: Ze startu ruszam drog asfaltowa na poudnie. Po kilkuset metrach asfalt si koczy, a zaczyna droga szutrowa. Id dalej i przechodz przez most na rzece. Jeszcze kilkaset metrw i skrcam w lewo. Po chwili dochodz do rzeki. Rzeka nie jest ani dua ani maa, ale w butach nie przejd na drug stron, a taki wanie mam zamiar. Siadam, zatem na kamieniu i zdejmuje buty. Przechodz na drug stron i si ubieram. Poln drog wychodzc z brodu, ktrym przekraczaem rzek wyszedem na ki. W oddali widz po lewej stronie due zabudowania. Nawet kto si przy nich krci. Zabudowania te nie byy celem mojej wdrwki, wic z daleka je sfotografowaem i poszedem w prawo w stron rzeki. I tu mnie przymurowao… z mojej strony do rzeki jest agodne zejcie, ale po drugiej stronie olbrzymia ciana skalna. Sir Bazyl pisa, ze warto tam zajrze, ale nie napisa, dlaczego. Teraz ju wiem. Pokrciem si troch po brzegu i poszedem szuka miejsca po cerkwi. Znalazem je nieopodal. Troch zaniepokojony popatrzyem na gwna, ktre w trawie byy. Sporych rozmiarw zwierzta musiay je zostawi. ki byy ogrodzone pastuchem. Pastuch nie by pod prdem. Sprawdziem. Spojrzaem na map /t z bdami, a przynajmniej z jednym/ i na przeaj przez ki poszedem przed siebie. Chciaem doj do rzeki, ktra w tym miejscu tworzy zakole. Miejsce byoby fajne, gdyby nie te pastuchy. Doszedem po kilku minutach do rzeki. I znowu zdziwienie. Teraz to ja stoj na wysokim brzegu, a musze przej na drug stron. Nie jest, to a taki wysoki brzeg, ale zawsze. Znalazem kawaek dalej stosowne miejsce do zejcia. I tu nastpne ZDZIWKO! Na drugim brzegu jest kto. Facet. To jeszcze nic. Zdziwienie moje wzbudzia czynno, ktr w go wykonywa. Nie! adnych wistw nie robi. On po prostu pranie urzdzi sobie. Pra nie byle co, bo biae koszule. Wyprane rozkada na skaach na socu. Wyobraacie sobie taki widok??? Przeszedem na drugi brzeg i przywitaem si. Zanim ubraem buty poprosiem go o zrobienie mi zdjcia. Potem krtka rozmowa. Wyobracie sobie, e ten facet mieszka w Kronie i przyjecha tu sobie odpocz i przy okazji pranie uskuteczni. Janusz, moe znasz gocia? Pan ten zapyta, dokd id i opowiedzia mi o kilku miejscach, ktre warto zobaczy po drodze. Mio si gawdzio, ale czas lecia. Ostrzeg te mnie przed bydem, ktre chodzi po lesie. Zastanawiaem si przez chwil, czy to, aby nie takie samo bydo, jakie w Czarnej Dolnej widziaem. Nic mdrego nie wymyliem. Przez urocz k poszedem w kierunku drogi.
Go pranie robi, bydlta fajdaj, Ty nogi moczysz - wszystko to pynie do Rzeszowa, a ja pniej si dziwuj czego woda w kranie taka wonna i ta;)
Skd wiesz, e do Rzeszowa? A moe do Przemyla? ;)
Bertrand twj opis, przypomnia mi jak moja babcia, w czasach gdy dinozaury po wiecie biegay, rwniez w ten sposb pranie nad rzek urzdzaa. A jak to pranie wysuszone socem pachniay, niech si rne lenory schowaj ...
Bertrand Twoje pytanie
...mnie powalio.
A od kiedy to Wisok pynie przez Przemyl ?
Zamiecie przecie zdjcia na ktrych brodzisz po tej rzece.
Ogrzewam si ogniskiem twoich wspomnie, szczeglnie w taki chodny dzie jak dzisiaj i ciesz si e otworzye si na Niski , ktry ma takie fajne, mao znane miejsca jak te ktre pokazae.
Mam nadziej e otworzysz si rwnie kiedy na wschd i uda mi si namwi Ci choby na krtk eskapad.
Bd ponawia sw propozycj.
Bertrandzie wschd czeka. I nie ma co zwleka, bo przestaje powoli by tym dzikim wschodem...
Henek! Ja nie pisaem, e ta rzeka to Wisok. To Ty sobie tak wymylie. A moe i dobrze. ;)
Marcinie! Moe w tym roku dam si namwi? Kto wie?
Chyba bdzie przerwa w mojej opowieci. Mam zamiar wyjecha z Poznania. Tylko jeszcze temperatura ciaa za wysoka jest. Jeeli wyjad to rwnie zahacz o... Albo nie bd Was wkurza i nie napisz o co. Mam nadziej, e jak wyjad to bdziecie jakie szczapy tu dorzuca.
Droga bya bardzo botnista. To, e bya botnista, to Piku, wane, ze pusta bya. adnego czowieka, adnego pojazdu. To, co lubi. Id sobie t drog przez las i sucham jego odgosw. Nagle c mi przestao pasowa. Po chwili nadjechaa z przeciwnej strony terenwka z gomi w kapeluszach. Mieli je ze skry i nie uwaam, eby to by obciach. Zdjli kapelusze na powitanie i tyle ich widziaem. Po chwili smrd spalin te ustpi. Droga wreszcie opucia las i wyprowadzia mnie na pikne ki. Wedle poznanego niedawno pracza powinienem skrci teraz w lewo, nad rzek. atwo powiedzie tylko, w ktrym miejscu? Wreszcie widz jak ciek prowadzc w tym kierunku. Prowadzi mnie ona nad rzek. A tu przede wszystkim znowu wysoki skalisty brzeg po drugiej stronie. Okazuje si, e nie jest to miejsce zapomniane przez Boga i ludzi. Nie wiem jak z tym Bogiem, ale ludzie tu przychodz. I teraz was zaskocz. Wcale tego nie poznaem po mieciach. mieci tam nie byo. Byo miejsce na ognisko, ruszt, patelnia. Tak sobie myl, e to miejsce zrobili poawiacze ryb. api sobie ryby i od razu na patelni… Posiedziaem chwilk, piwko wypiem, puszk zabraem ze sob i poszedem dalej. Po lewej rce miaem rzek z kamienist pla. Na play w oddali dwoje ludzi. Myl, e mnie nie zauwayli. Byli zajci sob ;) . Po chwili doszedem do rozstaja drg. Wiem, e musze skrci w prawo, co wanie czyni. Na pobliskich drzewach widz przymocowane kartki. Znaczy si ogoszenia s jakie. Podchodz i czytam pierwsz: ‼ UWAGA!!! 5000z nagrody za pomoc w ujciu sprawcy podpalenia schroniska w… telefon itd.” O kurcz Dziki Zachd mamy w Beskidzie Niskim. Swoj drog skur.. yn jaki. Podpalacz jeden. Podchodz do drugiego ogoszenia i czytam: ‼UWAGA. Wypas byda. W stadzie znajduj si buhaje. Prosimy nie zblia si do stada.” Nie powiem zrobio to na mnie wraenie. Zwaszcza, e z pobliskich krzaczorw i lasu dochodzi mnie porykiwanie. Swoj drog ciekawe, kto odpowiadaby za poturbowanie mnie przez buhaja w lesie? Droga prowadzia wzdu potoku, ale z obu jego stron. Co rusz musiaem go przekracza, a porykiwanie mnie gonio. W kocu wyszedem z lasu na ki. Po chwili po lewej stronie zobaczyem ciekaw murowan budowl. Jej podstawa to kwadrat o boku ze 4-5 m. Za to dosy wysoka bya. Obok tej budowli cmentarz stary jest. Za niedalekim potem widz jakie zabudowania, czy wiaty. Wszedem do murowanej budowli, dzwonu brak. Wszak to pozostao po dzwonnicy jest. Cmentarz jest zaniedbany. Id dalej drog.
Henek! Ja nie pisaem, e ta rzeka to Wisok. To Ty sobie tak wymylie. No nie,kogo Ty chcesz nabi w balon? ;)
Ponad dzwonnic s kapitalne,najwiksze jakie widziaem Pola Poziomkowe.Zjazd rowerkiem tamtdy to czysty mid.
Polecam wietn ksik o tamtych terenach "Od Rymanowa do Jalisk" Potockiego.
Fajnie,e przypomniae mi fotkami to miejsce.No i do dzi czuj jeszcze gesi skrk na myl o tym stadzie i omijaniu go szerokim ukiem z dusz na ramieniu!Z opowieci opiekujcego si t rogacizn,wynikao e artw nie ma!Sam mia przygody mrozce krew w yach.
(...)
Ponad dzwonnic s kapitalne,najwiksze jakie widziaem Pola Poziomkowe. (...) Jak Horbki byy Polask to ze znajomymi nazywalimy j Poziomkow Gr. I Browarku, chyba te czasy pamitasz. Pniej przyszy byki i zeary poziomki a na stoku zostawiy efekt uboczny trawienia i teraz atwiej wdepn w marmolad ni w poziomki :twisted:. Kiedy wlazem w to stado i tumaczyem im eby ary niej - niby suchay i patrzyy na mnie z zainteresowaniem, adnej agresji, ale ju w trakcie wykadu niektre jawnie oleway ca spraw a reszta te jako sobie do serca tego nie wzia. Od tej pory woowina coraz czciej goci na moim stole :-D
P.S.
Bertrandzie - ja wiem, e mapa BN na pn koczy si na Doach Jasielsko-Sanockich, ale kurcz sprbuj uwierzy, e rzeka po ktrej azie pynie przez Rzeszw a nie Przemyl :mrgreen:
.... Znowu odkryem pikne miejsce. Januszu! Jak moge zwtpi we mnie? Mylae, ze si tak poddam bez walki? Jeeli czego nie znajd to rezygnuj.... Bertrand , nawet przez chwile nie zwtpiem w Ciebie. Przecie wiem ,e Wielkopalanie s "oszczedni" :roll: i do tego uparci w deniu do celu.
Tylko nie wiedziaem ,e tak "dobrej" mapy uywasz.
ps. co raz "cieplej" jest przy Twoim ognisku, dziki za to.
Po chwili widz dwa obejcia. Jedno cakiem, cakiem gotowe do przyjcia goci i drugie spalone. Chyba jest to, to schronisko, co zostao podpalone. Przy jego ndznych resztkach kilka osb si krci. Wchodz na teren tego caego. Jaki mody ciupie. Siekier ciupie. Podchodz i mwi mu Cze. Odpowiedzia Cze i nastpnie po angielsku powiedzia, e to jest tyle, co po polsku umie powiedzie. Zapytaem si go skd tu przyjecha, a on ku mojemu zdziwieniu, e z Australii. Boe myl sobie, te tereny to popularne bardzo s wrd Australijczykw. Kilka lat temu z Jabolem spotkalimy dwjk na rowerach. Na rowerach oni z Portugalii w Bieszczad przypedaowali. Po roku znowu byli w Bieszczadzie, bo si spotkalimy, ale wtedy bylimy ju umwieni. Teraz ten tutaj. Szok. Powiedzia, ze w chaupie jest Monika. Zanim doszedem do chaupy Monika przyniosa mi herbat ze wieo zbieranej mity. Oni ju sami s w tym miejscu kilka dni. Jak wypiem herbat chciaem si poegna, bo ju mao czasu miaem. Nic z tego. Dostaem obiad. Po obiedzie nieadnie jest od razu wyj, wic czas mija na sympatycznej rozmowie. W kocu si zdecydowaem i poegnaem si. Poszedem wprost do furtki. Zamknem j za sob i ruszyem ciek pod gr. Ani wysoka, ani stroma nie bya, ale troch czasu mino zanim wszedem na szczyt. A tam Jezusiczku! Jaki stamtd widok pikny jest!. Siadem sobie i patrzyem. Cisza, gra, widoki i ja. Nie wiem, po jakim czasie si opamitaem, ale sporo go mino. Wstaem i schodz t sam drog, co tu przyszedem. Nagle widz w oddali, ale na mojej ciece bydo z duymi rogami. Od razu sobie ogoszenie przypomniaem. Robi zdjcie, tak eby si bydldku przyjrze. Ogldam na zblieniu. Rogi due, patrzy w moim kierunku no i najwaniejsze, midzy tylnymi nogami nie ma wymion. To, co widz na pewno nie jest wymionem, chyba, e pojedynczym takim. Zrezygnowaem z tej drogi. Skrciem w prawo w krzaczory. Matko! Jakie tam krzaczory byy. aowaem, e maczety jakiej nie mam. W kocu wyszedem na k. Byda nie ma. Wchodz ponownie w krzaczory cay czas podajc na d. Wychodz na k, a tam piekne ruiny kaplicy jakiej stoj sobie. Zacne miejsce znalazem. Zapewne kilku z was tam byo, ale ja dopiero to miejsce odkryem. Poszedem w d do potoku. Po kadce przeszedem na drug jego stron i poszedem ciek w stron drogi. Na drodze stoj dwa traktory i co tam rozadowuj, chyba drewno. /Skleroza/. Zapytaem si a raczej upewniem si, co do kierunku dalszej wdrwki i si poegnaem. Mozolnie piem si pod gr tym razem drog. Za sob miaem pikny widok na gr, z ktrej miaem pikny widok na t drog. Nagle drog i cae pole ogradzaj zasieki z bardzo mocnego drutu kolczastego. Z dala sysz traktory. Czekam na nie. Moe na stopa si zabior. Kiedy nadjedaj zdejmuj zasieki i robi drog przejezdn. Traktorzysta ochoczo mnie zabiera na przyczep. Przyczepa! Duo powiedziane. Rura jaka, na ktr usiadem i ktra mocno mi si wrzynaa w .. Wiecie, w co. Nie powiem. Kawaek mnie podwieli. Potem wskazali kierunek dalszego marszu i si rozstalimy. Schodz betonowa drog w stron Drogi Karpackiej. Droga mao uczszczana jest z racji dziur i wyboi pomimo, e z pyt betonowych bya. Z daleka widz karawan, ktry pnie si betonk w moim kierunku. Ju si boje o podwozie. Renatka szybko spasowaa. Nawet nie nawracaa, tylko stana i czekaa na mnie. Ja schodzc z gry szukaem miejsca, w ktrym mgbym zawrci. Znalazem. Zostawiem Renatk i on kuzyna, bo obie panie po mnie wyjechay i delikatnie, na paluszkach pojechaem w miejsce, w ktrym mogem zawrci. Potem, to ju buka z masem. Zjechalimy do asfaltu. Terenwka na miejscowych blachach chciaa wjecha na betonk. Musiaa nas przepuci. Do dzi widz zdumiony wzrok kierowcy. T drog to terenwka albo cignik tylko przejedzie, a tu zadowolony facet wyjeda z dwoma kobiakami na dodatek. I to by byo na tyle z tego dnia. Aha jeszcze jedno. Ilekro Renatka po mnie gdziekolwiek przyjedaa zawsze w karawanie miaa zimne piwko. Tak byo i tym razem….
Ech Bertrandzie... Piszesz o miejscu, ktre ja kocham bardzo. Za kadym razem, jak jestem, to bardziej.
Tak wygldao to przed poarem, a na byczki trzeba uwaa:lol:
...Bertrandzie - ja wiem, e mapa BN na pn koczy si na Doach Jasielsko-Sanockich, ale kurcz sprbuj uwierzy, e rzeka po ktrej azie pynie przez Rzeszw a nie Przemyl :mrgreen: No, nie wiem;). Ale zbyt wiele osb w tym tygodniu przy piwku mwio mi to samo, co TY. Coraz bardziej si zastanawiam, czy aby nie macie przypadkowo racji :lol:.
Dziekuj wszystkim za te "konsultacje" i pozdrawiam
Dzie 13
Jestem zmczony. Nogi mnie bol. Pogoda nijaka jest. Po niadaniu zapada decyzja. Jedziemy na Sowacj. Z Komaczy jedziemy na wschd. Niedaleko. Potem skrcamy w prawo i przejedamy przez wie. Za wsi jest cudowne rdo i kaplica przy nim. Tam zarzdzam postj. Chrzeniak do kaplicy nie idzie. Nie wiem, dlaczego. Po krtkim postoju jedziemy dalej, znan na pami drog, ktra prowadzi do sklepu. Sklep mijamy i pdzimy dalej. Zatrzymujemy si dopiero przy murowanej cerkwi greckokatolickiej pw. Narodzenia Panny Marii z 1826 r. Niezbyt adna i okazaa budowla. Pogoda robi si coraz gorsza. Jedziemy dalej. Nastpna miejscowo jest celem naszej jazdy. Miejscowo ta nie zrobia na nas korzystnego wraenia. Sporo ebrzcych brudnych dzieci. Za to na wzgrzu stoi przepikna, wysoka, murowana cerkiew prawosawna pw. witego Ducha Wybudowana zostaa w 1949 r., w starym ‼ruskim” stylu, jako pomnik ku czci polegym w I i II wojnie wiatowej. Niestety zamknita bya. Obszedem j dookoa i tyle mojego. Weszlimy te do pobliskiego Muzeum Sztuki Wspczesnej, gdzie kupiem liczn ksik, album z cerkwiami sowackimi i polskimi. Droga bya, ale warto byo. Moe to nieadne, ale wszedem na fontann Andy Warhola. Nastpnie wrcilimy do Polski. Oczywicie zakupy zrobilimy w znajomym sklepie. Po powrocie do domku wszyscy zalegli w pozycji horyzontalnej. Kiedy przestao pada namwiem Renatk na krtki wypad. Podjechalimy do miejscowoci, ktr odwiedziem ostatnio podczas KIMBU. Poszedem na cmentarz i miejsce po cerkwi. Poszlimy te w stron lasu, ale deszcz znowu zacz pada. Wrcilimy do karawanu. Po drodze zatrzymaem si przy miejscowym kociele. Wszedem do rodka, bo otwarty by. Bardzo may i bardzo skromny jest. Nastpnie pomimo deszczu postanowiem znale wodospad. Po przedzieraniu si przez krzaczory i spacerze wezbranym potokiem znalazem go. Jest on tak adny, e cignem do Renatk. Kiedy szedem po Renatk zobaczyem, e korytem potoku, po kamieniach idzie moda niewiasta i niesie mae 2-3 letnie dziecko na plecach. Niewiasta owa obuta bya w ‼klapki”. Jak wyszedem na szos to zobaczyem mczyzn. Opowiedziaem mu o kobiecie w klapkach, a opowie moj zakoczyem tak ‼Na gupot ludzk nie ma rady”. Go ten odpowiedzia mi, e ta niewiasta, to jego ona osobista jest i idzie z ich dzieckiem. By oburzony moim stwierdzeniem, bo co jej si moe sta? Kiedy mu powiedziaem, e kamienie s liskie i moe si na nich noga omskn, kobieta moe si przewrci np. na plecy a dziecko wyrn gow o kamienie, to zrobio na nim wraenie… pobieg do ony. Po powrocie do Komaczy pojechalimy na kolacj do schroniska i to by byo na tyle tego dnia. Aha! ona kuzyna obmylia wycieczk na dzie nastpny…
Dzie 14
Po niadaniu wsiadamy do auta i jedziemy na pnocny wschd. Jedziemy bardzo niedaleko. Zatrzymujemy si przy zabudowaniach po lewej stronie i dalej wyruszamy pieszo. Idziemy drog szutrow. Po lewej rce mamy potok. W pewnym momencie potok zacz wydawa inny odgos ni do tej pory. Od razu skrciem w jego stron zobaczy, dlaczego zacz szumie. Okazao si, e w tym miejscu tworzy on niedu kaskad. Poszlimy spokojnie dalej mijajc po drodze drewniany krzy przybity do drzewa. Tak idc, artujc sobie doszlimy do niewielkiego zabudowania. Okazao si, e jest to pasieka. Droga si rozwidlaa. Postanowiem, ze pjdziemy w prawo. Po kilkudziesiciu metrach droga zrobia si baaardzo botnista. Caa moja grupa stana i zacza si zastanawia, co dalej. Wiedzc, co bdzie dalej od razu poprosiem Renatk, eby po mnie przyjechaa do miejscowoci, w ktrej Zdzisaw Pkalski zrobi w kociele Drog Krzyow. Dokadnie sobie nie przypominam, ale tak si rozpdzi, e chyba nawet jedn stacj wicej zrobi. Po tych konsultacjach z on miao wszedem w boto. Gboko si nie zapadem nawet, tak gdzie do kolana. W tym momencie wiedziaem, co si stanie. Wszyscy spasowali. Id sam. Po chwili jednak sysz takie: luup, luup. Odgos aenia po bocie. Dogoni mnie kuzyn. Dalej ju we dwch przemierzalimy przez boto. Boto po chwili si skoczyo. Przekroczylimy potok i wsk cieyn przez krzaczory przedzieralimy si pod gr. Jeszcze jeden potok i wychodzimy na ki. cieka, nasza przewodniczka si urwaa. Zostawia nas samopas z kami. Gdzie na rodku ki stoi drzewo. Przedzieramy si do niego. S tam ki takie, ktre lubi, nieskoszone. Znaczy si, e trawy /Marcin pewno wiedziaby, jakie to roliny, dla mnie to trawy/ sigaj mi, co najmniej do ramion. Trudno si przez nie przedziera. Dochodzimy do drzewa, a tu szok. Na drzewie stary, bo stary, ale czerwony znak cieki spacerowej. Tylko, co dalej? W ktr stron i? Na kach szlak wyznaczaj tyczki. Tutaj adnych tyczek nie ma. Idziemy, a raczej przedzieramy si w stron lasu. Na jednym z pni znowu jest czerwony znak. Idziemy wzdu drzew. Szmat drogi idziemy i znakw nie ma. Wracamy znowu kami. Z dala widzimy jak posta, ktra idzie dosy szybko. Znaczy nie przedziera si. Idziemy, wic w tym kierunku. Co tu duo mwi? Jary /szczcie, e niezbyt gbokie/, potoki, trawy. Gdzie po pl godzinie a moe duej wychodzimy na drog. Len drog. Siadam zmczony i upocony na kamieniu. Otwieram plecak i wyjmuje puszk ze zocistym nektarem. Razem z kuzynem raczymy si jej zawartoci. Na drzewach s znaki. Idziemy drog dalej. Dzisiaj z perspektywy czasu myl sobie, ze kiedy w czasach zaprzeszych szlak, czy cieka by wytyczony troch inaczej i my natknlimy si na stare oznaczenia. Po kilku minutach dochodzimy do przedziwnego miejsca. Po lewej strony drogi jest miejsce po cerkwi, na ktrym stoi nowa budowla sakralna. Bardzo ona skromna i maa jest. Wewntrz wida sztandary. Po prawej strony drogi jest cmentarz z nowymi grobami. Znaczy si cmentarz jest uytkowany wspczenie. Ludziska kawa drogi musz tupta za trumn…
Chtnie bym si od Was czego dowiedzia na temat tego cmentarza. Spdziem na nim par chwil, porobiem fotografie i poszlimy dalej. Niedaleko od tego miejsca droga zaprowadzia nas w inne bardzo ciekawe. Jest to baza studencka. Chaupa z paleniskiem w klepisku, awami i innym sprztem bazowym. Obok jaki loszek, albo piwniczka zamknita na klucz. W bazie byo dwoje ludzi. Nie byli oni zadowoleni z naszej wizyty. Nie wiem, dlaczego. Pokazali nam dalszy kierunek marszu i poszlimy sobie po krciutkim odpoczynku dalej. Powiedzieli na odchodnym, e zobaczymy po drodze bardzo due marnotrawstwo. Mwic to byli bardzo tajemniczy. cieka wyprowadzia nas pod gr na ki. W przeciwiestwie do tych poprzednich, te byy adnie wykoszone. Nie do, e cieka adna to obok ka prawie jak boisko pikarskie. Za to widoczki, im wyej tym adniejsze. Palce liza. Z naprzeciwka pojawili si jacy ludzie, ale przeszli bez sowa. Z daleka widzimy na szczycie betonowy trjng. Ju wiem, o co chodzio z tym marnotrawstwem. Ot na szczycie i obok niego s poukadane w pryzmy okoo 4 m wysokie bele z siana. Le i gnij. O.K. Czy aby na pewno marnotrawstwo. Moe prawa ekonomii porbane tu zadziaay. Uni znaczy Unia dopacaj jaki grosz od hektara wykoszonej ki, pod warunkiem, e siano jest zebrane. Natomiast z sianem tym nie ma, co zrobi. Kupca nie ma, a jak ju jest, to koszty transportu s tak wysokie, e nie opaca si kupowa. Wic ley i gnije sobie. Przynajmniej tak to sobie wytumaczylimy. Wierzcie mi, e z tych pryzm widok jest imponujcy na wszystkie strony wiata, bez wzgldu ile ich jest. Tam te by zasig i mogem poinformowa Renatk, o ktrej ma podjecha z piwkiem. Poln droga poprzez ki schodzilimy w d. Znowu jaka pasieka si znalaza przy drodze. Jak ju doszlimy prawie do Drogi Karpackiej to okazao si, e mamy problem, bo drog przecina szeroki i bardzo wartko pyncy potok. Nie takie przeszkody ju pokonywaem, wic i z t sobie poradzilimy. Doszlimy do asfaltu w najniszym punkcie wsi. Renatka musi ju by, ale chyba w innym jej punkcie, a tu zasigu telefonicznego niet. Idziemy pod gr asfaltem. Idzie si fatalnie. W pewnym momencie Kuzyn woa do mnie mam zasig. Siadamy w rowie i czekamy. I to by byo na tyle tego dnia. Super wycieczka i super, e troszku pobdzilimy…
Taaaa...tygrysy lubi to najbardziej.Czuj zapach tych k-bezcenne w lutowy wieczr.
tygrysy lubi to najbardziej Oj, lubi, lubi...wietnie si poda za bertrandem.
Racja, ale wiecie co? Skoro wieczr lutowy to patrzc na te przestrzenie wrcz nieograniczone, czy to na fotkach bertranda czy wasnymi ocztami niedawno zobaczone...wzdycham do zimy,ktrej nie byo i narciarskich wycieczek w tamtejszych stronach wci niewykonanych.
No dobra, ju wracam na swoje miejsce w drugim rzdzie tj.krgu by zaczeka na c.d. ;)
Chtnie bym si od Was czego dowiedzia na temat tego cmentarza. Czy to czasem nie ten cmentarz, gdzie zmarym przebijano serca osinowym kokiem aby po mierci nie zamienili si w upiory ?
A przez te boto przejechaam kiedy rowerem !
Boto jest tam wieczne i niezniszczalne.
Pozdrowienia
Basia
Czy to czasem nie ten cmentarz, gdzie zmarym przebijano serca osinowym kokiem aby po mierci nie zamienili si w upiory ? Niezupenie, tamten jest/by kawaek niej.
Bertrand !
Jak ju trafie w t dolink to nie kusio Ci o odszukanie rda z wod mineraln ?
Moe jest lepsza od zocistego napoju ?
W sumie takich rdeek jest w Bieszczadach tylko kilka.
Teraz mnie kusi. W sierpniu nic nie wiedziaem o rdeku. :( Dlatego TAM zawsze si wraca.
Pozdrawiam
Napicie wyborcze ronie! Wyglda na to, e jest niewiele osb, tak staych w uczuciach i swoim wyborze, jak ja. W tej turze zdania nie zmieni. Aby jednak cho na chwil oderwa Was od tych najwaniejszych od roku wyborw zammieszczam opis kolejnego dnia. Bdziecie troch zawiedzeni ale urlop, to nie tylko codzienne przedzieranie si przez chaszcze i boto...
Dzie 15
Przeprowadzka. Jedziemy do Zawozu. Oczywicie robimy to pomau z powag. Po drodze zatrzymujemy si w Cisnej. Rysiek opowiada o Bieszczadzkich Anioach, ktrych dziki Bogu i partii udao nam si nie widzie. Obok Atamanii stoi fajna Kapliczka Pamici. Cz kapliczki jest duta Zdzisawa Pkalskiego. Moecie powiedzie, e obciachowa ona jest, ale mi ona nie przeszkadza. Obok Atamanii kupujemy jakie pamitki, ale nie te z Chin. Nastpnie kawa mitow w Herbaciarni. Potem obiad w Zaciszu. Dojedamy w kocu do Zawozu. Danusia i Krzysztof witaj nas prawie jak rodzin. Zawsze chtnie tam jedziemy. Mieszkamy w odremontowanym domu dla turystw. Na dole 5 pokoi dwuosobowych i wsplna kuchnia i jeszcze jakie pokoje na pitrze. Obok zadaszone miejsce na grilla. Super to zrobili. Poniewa jest strasznie gorco idziemy nad wod. Renatka chrzeniak i ja zaywamy kpieli. Wracamy na pokoje. Rozpakowujemy si i pod dachem bez grilla grzejemy. Co grzejemy niech zostanie nasz tajemnic…
Dzie 16
Jest pochmurnie, parno i gorco. Po niadaniu aduj ekip do karawanu i jedziemy. Ja wiem dokd, Renatka wie, a reszta nie wie. Na pierwszej krzywce skrcam w lewo. Jedziemy drog niedawno wyremontowan. Po pewnym czasie skrcam w prawo. Mijam wypa, a potem odgazienie do WIELKIEJ posiadoci. Ta posiado mnie od jakiego czasu wkurza. Olbrzymi obszar Bieszczadu za murem i siatk. Z adnej strony nie wejdziesz tam… Jad dalej, niej i niej. W kocu przy odgazieniu w prawo zostawiam karawan przed szlabanem. Napis gosi, ze teren prywatny, a kto mi mwi, e jak wjad, to mog si zdziwi przy wyjedzie. Czsto szlaban jest w takim wypadku na kdk zamykany. Dalej idziemy wic pieszo szutrow drog najsamwpierw pod gr. Renatka opnia marsz, bo obera si jeynami. Peno ich tutaj. Po chwili w miar podchodzenia pod gr przed nami roztacza si coraz adniejszy widok. ki, gry, woda. Droga prowadzi delikatnie w d do wypau. Zaraz za nim skrcamy w lewo. W prawo na liczny cmentarz nie prowadz. Pomylaem sobie, ze wszyscy mamy mapy i moemy z nich wyczyta, co jest nieopodal nas. Moe to i nieadne byo, ale najlepszym si zdarza. Podamy dalej drog. Ona skrca w prawo, wic my te. Tu przed bram tak bez bramy skrcamy w prawo. Dalej drog wychodzimy na ki. Z daleka obserwujemy dom, ktry tam stoi. Miejsce naprawd zacne ale chyba tylko na lato. Zim hektary do odnieania, aby si wydosta. Dalej prowadz na przeaj przez ki. Tak na pami. Pami mnie jednak troch zawodzi i nie wiem, w ktrym miejscu mam zej. Schodz sam na pa i z dou znajduj ciek, ktr wracam po reszt. Renatka i ja znalimy to miejsce, ale dla reszty byo to duym zaskoczeniem. Bylimy w posiadoci Krla Wczgw. Krla nie byo. Moe i dobrze… Obszedem cae krlestwo i wrciem do reszty. Potem spokojnie t sam drog wrcilimy do karawanu. Na obiad pojechalimy do Polaczyka. Obiad jak zwykle w Polaczyku u Pani Leszkowej, a deser i MUZYKA u Pana Leszka. Takiej muzyki nie usyszycie nigdy w Bieszczadzie.
I jeszcze jedna refleksja z tego dnia. Bya to niedziela. Tak myl. Niedziela koczca sierpniowy ikd. Jaki kretyn w tym wyda zgod na zorganizowanie w tym dniu wycigu rowerowego. 90% ludzi, ktrzy przyjechali tego tygodnia w Bieszczad midzy innymi na Anioy, tego dnia chciao wyjecha. A tu dupa. Droga wyjazdowa z Bieszczadu zamknita, bo si Herosi na rowerach cigaj. Korek sta od Polaczyka do Wokowyi. Wyobraacie sobie to? A ten kretyn, co wyda zgod na wycig w tym dniu sobie tego nie wyobrazi….Szkoda, e nie sysza tego, co mwili, ci co w korku stali, a do domu mieli kilkaset kilosw
Do Twojego zdjcia nr 7 fragment mojego wiersza :
"Niczym zoto,db byszczy
posrd wodnej krainy.
Daj mi jeszcze raz, Panie,
takie urodziny"
...bo byy niezwyke i niepowtarzalne (chyba!)
Myl, e te strofy bardziej pasuj do zdjcia 8. Dzikuj.
Ale to zaley od interpretacji. Chyba mi Pan da. Teraz uwaga. Urodziny mam 11 maja. Jad w tym roku w tym czasie z Renatk. I to Ona mnie namwia. Dokd jad nie musz pisa.
Pozdrawiam
Nie,no db jest na nr 7 i lni w socu jak zoto a krl gosci malinow naleweczk .Moja opowie jest duuuga z pobytu TAM.A szlaban czasem "robi"przykre niespodzianki,niestety.A tomy s BYKI!!
Zdjcie w istocie sidme w kolejnoci, ale nazwa zdjcia 8.jpg i std to nieporozumienie :)
Pozdrawiam
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl brytfanna.keep.pl
Osoby biorce udzia w wyjedzie: zaczn niegrzecznie od siebie – Bertrand, moja kochana /wielu z Was wie, e tak naprawd jest/ ona Renatka, kuzyn, jego ona, czyli kuzynka, chrzeniak o kolega chrzeniaka. Tak bd nazywa osoby.
Dzie 0.
Niedziela przed pitkowym wyjazdem. Wracam z subowego wyjazdu na Mazury. Mazury to pikne miejsce jest. Woda jak w Solinie tylko maego szczegu mi brak. Nie ma tam Zielonych Wzgrz. Dlatego nie do koca mi si tam podoba. Jestem umwiony z WUK w Toruniu. WUKA mylaa, e jad bezporednio w Bieszczad i liczya na to, e zabior ze sob do karawanu pasaerk. Niestety jechaem do Poznania. Zabraem za to kilka tomikw jej poezji, ktre miaem zostawi w Cisnej u Rysia. Kilka wcale nie oznacza, ze to nie byo kilkadziesit ;). Czego to si nie robi dla Bieszczadzkich Przyjaci? Z wielk radoci przyjem od WUKI tomik ze specjaln dedykacj dla Renatki i dla mnie oraz z mniejsz radoci /ze wzgldu na tusz/ pierniki toruskie. Wracam do domu, a ksiki lduj na pce w garau w oczekiwaniu na dalsz podr..
Bertrandzie,podkadaj do tego ognia chyo!
Bertrandzie,podkadaj do tego ognia chyo! Mamy may problem....
Lubi mae ogniska, takie co nastrj daj, a nie wiato. Cierpliwoci troch. 3 tygodnie opowieci przed nami. Do wiosny nam zejdzie.
Pozdrawiam
Bertrand zaczee ciekawie, stopniujc napicie, mam nadzieje, e zdradzisz troch tajemnic z tego wypadu w trakcie styczniowego pyrlandzikiego spotkania bieszczadzkiego.
Dzie 1
Godzina 0:00. Spotkanie na umwionej stacji benzynowej w Poznaniu i jazda dwoma autami w drog. Przez d, Kielce Rzeszw do Mucznego. Tak mylaem…. Trzymalimy si razem. Raz ja prowadziem nasz kolumienk, raz chrzeniak. Gdzie za odzi oni przelecieli na ciemno zielonym /noc przecie bya/, a ja stanem na czerwonym. Staem na tych wiatach dosy dugo. Ruszyem, wic z kopyta, eby ich dogoni. A tu nic. Myl sobie, e musieli szybko jecha. Jak minem Kielce zadzwonili, e s ku mojemu wielkiemu zdziwieniu przed Kielcami. Mam stan pod dystrybutorem, bo musz zatankowa. Znajduj odpowiednie miejsce i dzwoni z informacj gdzie jestem. Zjadamy z Renatk cz wiktuaw, ktre zabralimy z domu, a ich nie ma… W kocu telefon dzwoni i odzywa si kuzynka, e maj do Tarnowa okoo 90 km. Tak ich poprowadzi GPS. Umwilimy si w Mucznem i pojechalimy dalej. Po drodze tankowanie w Ustrzykach Dolnych i prba zjedzenia niadania w Jadodajni przy Muzeum. Niestety jest za wczenie. Jedziemy dalej. Mam zamiar je Pod Czarnym Kogutem. Zanim tam dojechaem widz przy drodze now Karczm. Daj po hamulcach i wchodzimy do rodka. Pani stojca za bufetem informuje nas, e to nie jest Karczma tylko Agroturystyka. Daa si jednak uprosi i zrobia pyszn jajecznic. Zabieram na wszelki wypadek wizytwk tej Agroturystyki, pacimy za niadanie i jedziemy dalej. Po drodze kuzyn dogoni nas w Smolniku. Zatrzymaem si, aby sprawdzi, o ktrej jest w niedziel Msza w., a kuzyn da po garach i tyle go widziaem. Spotkalimy si w Wilczej Jamie. Gospodarze przyjli Renatk i mnie jak rodzin. Powitanie byo gorce. Niestety nasza bania jeszcze nie bya przygotowana na nasze przyjcie.
Czekamy, wic grzecznie pijc herbatk. Ja tak cienk, zimn i z piank, ale bya chyba lepsza od tej, ktr pili wszyscy. W kuflu moja mi podano… W kocu idziemy pod bani. Panie jeszcze si krztaj. My starsi czekamy na tarasie, a modzi s w domku. Po p godzinie albo i lepiej pytamy modych, czy Panie jeszcze s. Ku mojemu zaskoczeniu usyszaem, e Panie dawno ju sobie poszy, tylko modym do gowy nie przyszo, eby nam o tym powiedzie. Po co nas informowa? Szybko si rozpakowujemy. Ja od razu montuj lodwk. Lodwka skada si z: studni przepywowej wody z potoku, siatki /takiej komunistycznej siatki z yki na zakupy i linki. Do siatki wkadam kilka browarw i flaszk. Kuzyn przywizuje siatk do linki i opuszczamy j do studni. Link wiemy do balustrady tarasu. Przebieramy si i w dwa samochody jedziemy do Tarnawy. Ja przy wypale po lewej zostawiam karawan. W Tarnawie wykupujemy bilety Nie do Parku tylko na ciek /teraz ju chyba wszyscy znaj ten podstp BPN/. I idziemy do Dwiniacza. Wydawao mi si, e to bdzie dobra przebieka. Po ciekawym spacerze docieramy na cmentarz. Ku mojemu WIELKIEMU zaskoczeniu nikt nie wyrazi ochoty pj kilkaset metrw dalej na ten drugi. Pochodzili po cmentarzu i odpoczywali w cieniu. I tu z rkawa wyjmuj mj plan: Kto idzie ze mn do stokwki i stokwk do karawanu? Grzecznie si zapytaem. Nikt nie wyrazi takiej ochoty, zwaszcza, e po przeczytaniu mapy stwierdzili, e to dwa razy dalej ni do Tarnawy. Kolega chrzeniaka stwierdzi, e 6,5 km to za duo i trzeba oszczdza siy na jutro. Troch si zdziwiem, bo chop jak wielki db, a okazao si, e jaja jak odzie. Poszedem, zatem sam. Najpierw po bardzo zaronitych pytach betonowych a potem stokwk. Szedem i chonem. Chonem Bieszczad, widoki na ukraisk stron, cisz, piew ptakw, szemranie mijanych potokw i ca reszt te chonem. Gdyby nie uporczywy bl uda, bybym najszczliwszym czowiekiem w tej czci kontynentu. Wkurzyem si tylko raz: po prawej ambona, po lewej lizawka i magazyn na karm dla zwierzt. Tak si teraz poluje. Zmczony nocn jazd i tym spacerem wsiadam do karawanu i jad do Mucznego. W Mucznem dugie Polakw rozmowy i w kocu sen...
Co mi to jedno zdjcie nie chciao wej..
Wanie doczyem do twojego ogniska i twojej gawdy.Posiedz, pozwolisz, dopki nie skoczysz!:-P
Jak mona to te przysid i poczekam na dalszy cig...cicho, w drugim rzdzie, na granicy wiata i mroku ;)
Dzie 1
Kolega chrzeniaka stwierdzi, e 6,5 km to za duo i trzeba oszczdza siy na jutro. Troch si zdziwiem, bo chop jak wielki db, a okazao si, e jaja jak odzie. Poszedem, zatem sam. Musz sprostowa. aziem troszk z tym Dbem, i zego sowa nie powiem. Idzie, nie gada, nie marudzi, jak trzeba to kroku dorwnuje. Dby rogaliskie nie z kokosw a z maych odzi powstay. Wida kolega wiedzia co moe, kiedy moe i nie chcia si forsowa nasampierw. Rozsdnie
Z samotnego aenia to same korzyci wynikaj... a nie?
No to i ja przysid, uwanie posucham bo i azilo sie kiedy po tych terenach, ale sporo si zapomniao, sposobno wic dobra odwiey pami a w dodatku mam plany na rok 2009 na t okolic. Ju nic nie gadam, poaszcz si najwyej na poczstunek z tej.... lodwki ;)
Dzie 2
Niedziela. Pogoda nijaka. Lekko sipi. Po niadaniu jedziemy do Smolnika na Msz w. Troch si spniamy, ale myl, e tam w grze zostao to nam wybaczone. Po Mszy postanawiamy si rozdzieli. Kuzyn z rodzin i koleg chrzeniaka jad na objazd Bieszczadu samochodem. Kolega chrzeniaka bdzie z nami tylko kilka dni i kuzyn chce mu pokaza maksymalnie duo. Po wczorajszym dowiadczeniu obawiam si, e moe go tylko zniechci do nastepnego tu przyjazdu. Dzwonimy do Barnaby i umawiamy si na spotkanie w UG. Jedziemy z Renatk do synka. Spotykamy go w Zajedzie. Co tam jad i jak zwykle narzeka na jako tego, co je. Krtka narada przy piwie i jedziemy z Barnab do Mucznego. Tam zostawiamy Renatk i jedziemy dalej, az za Tarnaw Trzeba Barnab wykorzysta, bo ma przy sobie stosowny kwit. Zostawiamy karawan przy wylocie 19 stki i idziemy w stron Potaszarni. Po drodze z daleka widzimy dach jakiej budowli. Postanawiamy sprawdzi, co to jest. Idziemy w kierunku dachu. Krzaczory, pokrzywy, potok. Nic to. A waciwie to jest to, co lubimy najbardziej. Tylko atwo si o tym pisze, gorzej z pokonywanie tych przeszkd. Barnaba prowadzi, a ja id za nim. Cay czas patrz przed siebie nad gow syna. Nagle i niespodziewanie widz doln cz jego plecw, czyli d..p. Woda wlewa mi si do buta. Po prostu nie zauwayem starej studni, do ktrej wanie wpadem. Studnia nie bya ani gboka ani szeroka. Zatrzymaem si oparty na rozoonych ramionach. Barnaba pomg mi si z niej wygramoli. Wtedy przysza do gowy refleksja. Bardzo lubi azi sam. Coby byo gdybym by sam i studnia bya gbsza? Zasigu w tym miejscu adnego. Telefon do niczego nieprzydatny. Sam bym nie wylaz z gbszej studni i chyba wilcy by mnie tam zjedli… Idziemy dalej. Widzimy, e ta budowla to sporej wielkoci panik. Jak panik, to znaczy popas trza zrobi. Obeszlimy go dookoa, piwko wypilimy, pojedlimy troch i ruszylimy z powrotem do drogi.
Wszyskkie przeszkody powoli pokonywalimy. Najgorzej byo z przekroczeniem potoku w dosy glbokim jarze, ale udao si. Po dojciu do drogi ruszylimy w stron jej koca. Kto tamtdy kiedy szed, to pamita, e ona cay czas si wznosi. Ta droga. W pewnym momencioe osiaga kulminacj i opada sobie w d. I na tym wzniesieniu rzuca si nam ow oczy widok, ktrego nigdy bysmy si tutaj nie spodziewali. W bocku stoi samochd osobowy, przy ktrym stoi 5-6 osb. Na nasz widok lekko zbledli. Byo wyranie wida, e s wystraszeni mocno. My z Barnaba bylimy uprani w barwy zielone i mona nas byo wzi za pracownikw lenych. A tu Park Narodowy, poza szlakiem… Samochd ten by na miejscowych blachach. Bez naszej pomocy nie wypchnliby tego auta z bota. Az sobie krzye nadwyryem przy wypychaniu. Podzikowali i czym prdzej odjechali. Do tej pory jestemy z Barnab przekonani o tym, e pomagalimy miejscowym kusownikom wypchn ich pojazd na rwna drog. C ich i tak byo wicej… Poszlimy dalej. Droga ta zakoczona jest ptl. Sporo tam ladw mika widzielimy. Zadziwi nas drewniany parkan, ktry stoi sobie w krzeczorach. Barnaba porobi fotografie i powoli t sam drog wrcilimy do Bukowca. Tam po ponownym przekroczeniu potoku poszlimy na miejsce po cerkwi i cmentarz. Smutne miejsce. Nie wiem, dlaczego ale to miejce po cerkwi dziaa na mnie bardzo przygnebiajaco. Nie znajduje tam tego spokoju, ktry jest np. na Zawoju. Nastepnie udalimy si na cmentarz wojenny, ktry znajduje si tuz obok. Potem to ju tylko do karawanu. Po drodze do Mucznego przystawalimy jeszcze kilka razy natychajc si widokami. Zwaszcza, ze byo tu po deszczu i naprawd byo cudownie. W Wilczej Jamie Barnaba wzi szalona kpiel we wzburzonym potoku, eby nie powiedzie w sztucznym wodospadzie. Kuzyn ze swoj ekip przejecha ca petl od cerkwi do cerkwi i od knajpy do knajpy. Nie jestem pewiem, czy kolega chrzeniaka by z tego zadowolony. Zwaszcza, e dnia poprzedniego przejechalimy okoo 700 kilosw. Modzxi jeszcze poszli do chatki nad Sanem a my kolacja, mae conieco i sen.
Znowu nie chciao mi jedno zdjcie wej.
Wszystkie zdjcia z tego dnia: foto Barnaba
i powoli t sam drog wrcilimy do Bukowca. Tam po ponownym przekroczeniu potoku poszlimy na miejsce po cerkwi i cmentarz. Smutne miejsce. Nie wiem, dlaczego ale to miejce po cerkwi dziaa na mnie bardzo przygnebiajaco. Nie znajduje tam tego spokoju, ktry jest np. na Zawoju. Nastepnie udalimy si na cmentarz wojenny, ktry znajduje si tuz obok. Znam to miejsce, rzeczywicie robi dziwne wraenie. Zmusza do refleksji ale i smutku.
Dzie 3
Tu musz si cofn troch wstecz. Jeszcze w Pyrlandii podczas planowania pobytu ona kuzyna znalaza w internecie stron, na ktrej oferowane s rne atrakcje dla turystw przebywajcych w Bieszczadzie. Jedn z atrakcji bya reklamowana wycieczka ladami dzikich zwierzt. Uznalimy, e moe to by ciekawe i po negocjacjach doszlimy do porozumienia z organizatorami. ladami dzikich zwierzt mielimy chodzi oglnie rzecz biorc na terenie Nadlenictwa Baligrd. Pado, wic na trzeci tydzie naszego pobytu, poniewa bdziemy mieli najbliej. Z racji tej, e z nami jest kolega chrzeniaka, a chcemy mu pokaza jak najwicej, zmienilimy plany i umwilimy si na trzeci dzie naszego pobytu. Wstajemy o icie nie chrzecijaskiej godzinie /powiedziabym, e barbarzynskiej/ zabieramy suchy prowiant i w drog. Jestemy wczenie rano umwieni pod Leskiem, czyli dosyc daleko z Pani /bd j zwa Przewodniczk, – chocia chyba ni nie jest/, ktra bdzie nas prowadzia. Na duszych prostych odcinkach wielkiej obwodnicy jeszcze troszk drzemki;) i po ‼chwili’ jestemy na rynku w Lesku. Na spotkanie z Przewodniczk docieramy na czas. Poniewa w karawanie jest wicej wolnego miejsca ni w aucie u kuzyna zabieramy dziewczyn my. Po drodze rozmawiamy o Bieszczadzie. Okazuje si, e mamy wsplnych znajomych. Ba, nawet userw tego forum!. Dziewczyna mwi, dokd jedziemy i jest w szoku nie maym, e wiem gdzie to jest. Po zjechaniu z asfaltu drog przebieg nam zajc. Jest to o tyle wany szczeg, e byo to jedyne zwierz powe, ktre tego dnia widzielimy. Za wypaem jakie 300-500 metrw parkujemy samochody. Krtkie przebieranie si, zakadanie stuptutw i w drog. Przewodniczka prowadzi nas prosto do lasu. Od razu wida, ze czuje si tutaj jak u siebie w ogrodzie. Zna prawie kade drzewo i kady jar. Po p godzinnym marszu znajdujemy bardzo zardzewiay karabin bez kolby. Przytroczyem go sobie do plecaka. Renatka stwierdzia, e wygldam jakbym z wojny wraca… :lol: Przewodniczka cay czas pokazywaa nam tropy rnych zwierzt i inne lady ich bytnoci w tym lesie. A to kupy ubrw, a to odchody innych zwierzt. Nawiasem mwic nigdy w Poznaniu nie widziaem jednego dnia tyle psich odchodw, co w tym lesie ubrzych kup. Na pniach drzew widzielimy sier ubrw. Przewodniczka prowadzia nas w dosy trudnym grzystym terenie poprzecinanym gbokimi jarami. Nasze panie Renatka i ona kuzyna zaczy wymika. Dobrze, e extra krzaczorw nie byo. W pewnym momencie Przewodniczka nasza, jak wytrawny tropiciel poprosia nas o absolutna cisz, poniewa ubry s tu, tu. Leciutko, na palcach przemierzalimy las. Niestety ubrw nie widzielimy. Musiay by gdzie w pobliu, bo tropw byo, co niemiara. Umczeni po same pachy wyszlimy w kocu na k. Upa doskwiera straszny. Szo si ciko. Dotarlimy wreszcie do drogi. Cae towarzystwo zalego w rowie tylko kuzyn uda si samotnie po swj samochd. Po chwili wyszedem mu naprzeciw. Podwiz mnie do karawanu i zjechalimy do naszej grupy. Zawiozem nasz Przewodniczk do domu i udaem si na miejsce zbirki, czyli do Cisnej. Po drodze chwila refleksji. Jakby nasza Przewodniczka naprawd chciaa nam pokaza ubry, to by nam je pokazaa. Po pierwsze: ubry to zwierzta dzikie i codzienne ich nachodzenie z grup turystw nie ma najmniejszego sensu. Niech one sobie w spokoju po lesie chodz nie straszone przez nikogo. Gdyby si roznioso w np. w internecie, e mona ubry w naturze za niewielk w sumie opat zobaczy, to stwory te nie miayby dnia spokoju. Po drugie wiem, e dzisiejsza technika pozwala na wiele, ale nie bd o tym pisa.
Zatrzymuj si, w Cisnej przy Atamanii. Witam si z Gwnym Atamanem i zostawiam mu przesyk od WUKI. Jest bardzo zdziwiony tym, e robiem za listonosza. Przesyka nadesza w odpowiednim czasie, czyli jeszcze przed Festiwalem Bieszczadzkie Anioy, do ktrego Cisna mocno si przygotowywaa. Rysiu opowiedzia nam wszystkie nowinki Bieszczadu. Najwiksz nowoci przynajmniej dla mnie byo to, e Zakapior gwna posta jednego z opowiada Ryka /tych wydanych drukiem/, sta si abstynentem i teraz rezyduje w Polaczyku. wiat si wali pomylaem, ale jednoczenie yczyem mu w duch wytrwania w trzewoci. Na obiad poszlimy gdzie? Oczywicie do Zacisza. Jedzenie jak zwykle wiee i smaczne. Po obiedzie pyszna kawa o smaku mity. Jak pyszna kawa w Cisnej, to gdzie? Oczywicie w Herbaciarni. Nastpnie przez Wetlin i Ustrzyki Grne udalimy si do Mucznego. Po drodze zatrzymaem si na chwil w Ustrzykach. Chciaem sprawdzi, czy Andrzej Lach jest u siebie. Niestety jegomo, ktry sta za lad oznajmi mi, e Andrzej nie prdko si pojawi, poniewa pojecha tam, gdzie chcia pojecha. Po powrocie pyszna kolacja podczas ktrej Renatka mwi Andrzejowi Pawlakowi: Andrzeju dzisiaj widzielimy bardzo duo ladw zwierzt w lesie. A Andrzej na to odpowiedzia: Renatko, lady to Ty moesz zobaczy na przecieradle, a w lesie s tropy…Oczywicie nastpio te napoczcie naszej lodwki. Du satysfakcj miaem, kiedy zobaczyem zdziwienie Jacka Pawlaka na jej widok. Powiedzia, e rne rzeczy ju w Wilczej Jamie widzia, ale takiej lodwki to jeszcze nie widzia…
I jeszcze kilka
/Wszystkie zdjcia z tego dnia foto kuzyn i foto ona kuzyna/
Bertrandzie, a jak owa pani przewodniczka z Leska miaa na imi ?
Chyba nie zdradzisz wielkiej tajemnicy, jak to napiszesz.
No to Bertrandzie Pani przewodnik miaa kopot z ubrami taki jak ze soniem ktry si zasoni.
Bertrandzie, a jak owa pani przewodniczka z Leska miaa na imi ?
Chyba nie zdradzisz wielkiej tajemnicy, jak to napiszesz. Nie zdradz, bo NAPRAWD nie pamitam jej imienia :oops:. I zeby byo jasne. Sama wycieczka bya super. Sporo si dowiedzielimy. I tu jeszcze raz za pomoc internetu podziekowania dla Przewodniczki za wspaniay dzionek. :-). Co prawda troche w tym zasugi byo aury. pogoda nam dopisaa tego dnia.
Pozdrawiam
Potwierdzam pani przewodnik - peen profesjonalizm.
Bertrandzie - otworzyem "dbowe mocne", rozoyem map Compassu, zasiadem do Twojego ogniska ...
I co ? Nic. Jeno popil z dnia wczorajszego.
Zmuszasz mnie, abym si teraz wylogowa z Forum i oglda w TVN24 spr Joanny Senyszyn z Jerzym Kropiwnickim ws. przywrcenia dnia wolnego z okazji wita Trzech Krli. A potem w TVP2 kolejny odcinek "M jak mio".
Bo po piwie to ju nie chce mi si pracowa.
Faktycznie, za oknem mam - 18 stopni Celsjusza. Pora rozdmucha troch popi.
Dzie 4
Rano. Normalne rano, a nie jakie tam barbarzyskie. Przy niadaniu narada dotyczca planw na dzisiejszy dzie. Panie si zbuntoway. One zostaj w Mucznem i bd si opala nad potokiem. S wakacje i maj do tego pene prawo. Poniewa kolega chrzeniaka jutro wraca do domu, kuzyn postanawia do koca wypeni mu czas. Oznajmia mu, e zabiera go na Bukowe Berdo. Kolega kuzyna, sdzc po minie wolaby sobie odpocz, ale z grzecznoci mocno nie protestuje. Ku wielkiemu mojemu zaskoczeniu chrzeniak si buntuje i oznajmia, e on nie idzie na Bukowe. Wszak s to koledzy i mylaem, e skoro razem tu przyjechali, to razem bd czas spdza. Pomyliem si. Ja oznajmiam, e jad do Woosatego i na razie plana adnego nie mam. Troch skamaem. Chrzeniak oznajmia, e jedzie ze mn. Plan mj by nastpujcy. Zabieram chrzeniaka i Barnab, bo ma kwit. Jedziemy do Woosatego. Tam, jeeli da si zapa stopa na Przecz Bukowsk to jedziemy i wracamy do Woosatego czerwonym. O tym chrzeniak nie wiedzia. Chytry plan, prawda? Zdaj sobie spraw z tego, e mao realny. Mogem liczy tylko na Stra Graniczn albo Sub Len. Nie cierpi wprost chodzi t drog. Szedem ni w obie strony, to znaczy z przeczy i innym razem na przecz i na razie nie mam ochoty na powtrne jej przemierzanie. Co innego pojazdem…Zostawiamy karawan na parkingu i dalej draujemy drog. Po przejciu punktu kasowego serce skacze nam do gry. Jedzie samochd i na nasze machanie zatrzymuje si. I tu szczcie nasze si skoczyo. Samochd sub drogowych jedzie jeszcze tylko 300 metrw i zaraz wraca. Nie ma lekko idziemy dalej. Dochodzimy do leniczwki. Zachodz do leniczego, ktry o dziwo jest w domu. Powiedzia, e zrobi sobie przerw niadaniow i zaraz jedzie do pracy. Znowu rozbysn promyk nadziei. Niestety nie jedzie w podan przez nas stron. Pogadalimy chwil o pokojach, ktre leniczy wynajmuje turystom. Leniczy zapyta nas, dokd idziemy. Kiedy usysza, dokd to, prbowa nas odwie od tego pomysu. Straszy nas mandatami i temu podobnymi karami ze strony S.G. powiedzielimy mu, e mamy stosowne zezwolenie. Nie bardzo nam wierzy, ale ju nie oponowa. Podczas rozmowy podziwiaem wspania kolekcj poroa, ktr zgromadzi leniczy. Udalimy si na poblisk Przecz Beskid. Miejsce, jak miejsce nic specjalnego. Po polskiej stronie nic oprcz szlabanu, a po ukraiskiej stoi sobie budowla drewniana przypominajca troch swoim ksztatem indiaskie tipi. Porobilimy fotki i wrcilimy do drogi, ktra skierowalimy si w stron Woosatego. Jeszcze przed leniczwk skrcamy w lewo. Przez mostek udajemy si drog wiodc delikatnie pod gr. Po kilkudziesiciu metrach wiemy, e droga ta nie jest uczszczana przez naczelne, ani jakiekolwiek inne. No, moe uczszczane jest, ale bardzo rzadko. Skoro jest, to musi by czasami uczszczana. Po moe 200, moe 300 metrach droga skrca w prawo i delikatnie pnie si w gr. Stokwka ta jest rwnolega do drogi, ale jest wyej od niej. Ze stokwki tej roztaczaj si przed nami wspaniae widoki na Tarnic i Szeroki Wierch Powoli, nie spieszc si nigdzie, cicho idziemy i podziwiamy. Po lewej stronie stok robi si coraz bardziej stromy. Droga robi si wyranie wsza. Kocz si widoki. Po prostu stokwka prowadzi przez las. Coraz bardziej jest zaronita, tak, e chwilami musimy si schyla pod gaziami. Droga skrca w lewo. Idziemy dalej, ale trudno j ju nazwa drog. Po prostu zaczyna si cieka. Moe i ona gdzie prowadzi, ale po 200 metrach jest ona tak zaronita, ze trudno przedrze si przez krzaczory. Zarzdzam odwrt. Po wyjciu z lasu z niedowierzaniem spogldamy w kierunku Krlowej Polskiego Bieszczadu. Krzya nie wida, spowiy go oowiane chmury. Cieszymy si, ze nas tam nie ma, bo ulewa musi by straszna. Mimo woli przyspieszamy kroku. Dochodzimy do mostku, a na nim czeka na nas Komitet Powitalny. W poprzek drogi stoi zaparkowane auto terenowe z napisem Stra Graniczna. Panowie stanowczym gosem nieznoszcym sprzeciwu poprosili o dowody osobiste. Kiedy stwierdzili, e jestemy Polakami i na dodatek mamy takie samo nazwisko, ton ich gosu by ju agodniejszy. Powiedzieli, ze jestemy na terenie Parku, poza szlakiem i musz nam da mandat - 100 PLN od ebka. Zapytaem ich, co im do tego, poniewa od tych spraw jest Stra Parkowa. Troch chyba ich to zdenerwowao, bo podnieli wysoko mandatu do 150 PLN. Kiedy wyjli z auta stosowny bloczek, Barnaba poinformowa ich, ze ma stosowny kwit podpisany, przez kogo trzeba. Trzeba byo zobaczy ich miny. Schowali bloczek i agodnym tonem pouczyli nas, e powinnimy zgosi swoj obecno na tym terenie w odpowiedniej jednostce SG. Ze skrucha przyjlimy pouczenie i zapytalimy, czy nas podwioz do Woosatego, bo wanie zaczo kropi, a niebo zrobio si prawie czarne. Z du satysfakcj chopaki odpowiedzieli, e nie s takswk i pojechali. Po chwili bylimy kompletnie przemoczeni. Byo ciepo, wic szybki marsz, albo bieg niczego by nie zmieni. Statecznym krokiem szlimy drog. Kiedy doszlimy do cmentarza, deszcz ju by wspomnieniem. Weszlimy na cmentarz, porobilimy fotki i nadal cakiem mokrzy wrcilimy do karawanu.
Faktycznie, za oknem mam - 18 stopni Celsjusza. Pora rozdmucha troch popi.
Dzie 4
(...)Dochodzimy do mostku, a na nim czeka na nas Komitet Powitalny. W poprzek drogi stoi zaparkowane auto terenowe z napisem Stra Graniczna. Panowie stanowczym gosem nieznoszcym sprzeciwu poprosili o dowody osobiste. (...)Powiedzieli, ze jestemy na terenie Parku, poza szlakiem i musz nam da mandat - 100 PLN od ebka. Zapytaem ich, co im do tego, poniewa od tych spraw jest Stra Parkowa. Troch chyba ich to zdenerwowao, bo podnieli wysoko mandatu do 150 PLN. Kiedy wyjli z auta stosowny bloczek, (...) Z du satysfakcj chopaki odpowiedzieli, e nie s takswk i pojechali. (...). 1. W strefie przygranicznej Stra Graniczna posiada uprawnienia Policji. Pogranicznicy mog wic wypisywa mandaty rwnie za naruszanie przepisw porzdkowych, dawa "balonik" do dmuchania, etc.
2. By moe za ostro z nimi gadae. Na og s bardzo chtni do pomocy, zwaszcza gdy chodzi o tak drobnostk, jak podwiezienie.
1. W strefie przygranicznej Stra Graniczna posiada uprawnienia Policji Ostatnio zostay one jeszcze rozszerzone:
http://www.strazgraniczna.pl/wps/por.../z_zycia_sg/nu
Za oknem pikny zmierzch /nawet w warunkach warszawskich mrz, soce i nieg mog zdziaa pikne widoczki/, przydaoby si zasi do opowieci przy poncym ogniu...
Dobry to czas do snucia i suchania takich histor(y)ii
Prosz bardzo. :-D
Ogrzewanie i wczona klimatyzacja szybko zrobiy swoje. Bardzo szybko obeschlimy. Po drodze zastanawiamy si, co dalej z tak fajnie rozpocztym dniem. Zim o tej porze zaczoby si ciemnia, ale teraz mamy sierpie. Barnaba wraca do domu i najbardziej by chcia ebym podwiz go do Rzeszowa. Id na may kompromis zawo go do Smolnika nad Sanem. Std do Rzeszowa to przecie rzut beretem. Kady mieszkaniec pnocnej Polski to potwierdzi. Im bardziej na pnoc Polski, tym bardziej to oczywiste jest. My z chrzeniakiem udajemy si na most wiszcy nad Sanem. Miejsce zacne, a dziw bierze, dlaczego nigdy tu nie byem? Na poaenie po drugiej stronie mostu mam zamiar wybra si nastpnego roku. Miejsce to jest o tyle ciekawe, e ssiedztwo mostu to adna kamienista plaa, ktr miaem zamiar pokaza Renatce. Z chrzeniakiem wrcilimy do karawanu i podjechalimy troch w stron Stuposian, do miejsca biwakowego. Nadszed czas ogniska i pieczonej kiebasy, ktr kupilimy jadc z Woosatego. Troch trudu kosztowao nas/mnie/ rozpalenie ogniska. Tutaj te padao i wszystko byo mokre. Nie takie rzeczy si przecie kiedy robio. Troch zachodu i ogie ponie. Nadziewamy kiebasy na patyki i smaymy. Smakuje jak zawsze. aden grill nie zastpi ogniska….. Po biesiadzie cakowicie gasimy ogie i wracamy do Mucznego. Tam suchamy opowieci kuzyna. Nie do, e wycign koleg chrzeniaka na Bukowe Berdo, to dopiero na grze powiedzia mu, e jeszcze Tarnica przed nimi. Nie wiem, co sobie mody pomyla, ale do rkoczynw nie doszo. Natomiast niebiosa chyba si na kuzynie zemciy zsyajc na nich straszn ulew. Przemoczeni zeszli do Woosatego i stamtd zadzwonili do Renatki eby po nich przyjechaa. Przemoczeni czekali mnstwo czasu na transport. Nie mog si nadziwi, e kuzyn nie zadzwoni do Renatki bdc na Tarnicy. Tam mg by pewien zasigu GSM /polskiego, czy ukraiskiego/ w Woosatem mogo by z tym gorzej. Ciekawe, co wtedy by zrobili???
Wypijamy ostatnie piwko w penym skadzie /oczywicie z naszej lodwki/ i idziemy spa…
Nadszed czas ogniska i pieczonej kiebasy, ktr kupilimy jadc z Woosatego. Troch trudu kosztowao nas/mnie/ rozpalenie ogniska. Tutaj te padao i wszystko byo mokre. Nie takie rzeczy si przecie kiedy robio. Troch zachodu i ogie ponie. Nadziewamy kiebasy na patyki i smaymy. Smakuje jak zawsze. aden grill nie zastpi ogniska….. [/FONT]
i idziemy spa… Miodzio...:-D
.... podjechalimy troch w stron Stuposian, do miejsca biwakowego. Nadszed czas ogniska i pieczonej kiebasy, ktr kupilimy jadc z Woosatego. Troch trudu kosztowao nas/mnie/ rozpalenie ogniska. Tutaj te padao i wszystko byo mokre. Nie takie rzeczy si przecie kiedy robio. Troch zachodu i ogie ponie. Nadziewamy kiebasy na patyki i smaymy. Smakuje jak zawsze. aden grill nie zastpi ogniska….[/FONT] Twoje "ognisko daje duo ciepa", to do ktrego zaprosie.
Kiebaska na tym miejscu biwakowania jeszcze lepsza jest z tego drugiego paleniska.:-D
ps. ktra to tak "fikaa" ;)za Twoimi plecami?.... i znowu nie dopilnowae :lol:
A ja tam wol kartofle z ogniska... no znaczy si pyry.
To prawda, e aden grill nie zastpi prawdziwego ogniska. wietna relacja, czytao si z wielk przyjemnoci :-D
Na pocztku relacji napisaem, e byem 3 tygodnie w Bieszczadzie. Ognisko jeszcze dugo bdzie si pali. raz mocniej, raz sabiej. Napisz, kiedy wygaszam ogie.
Pozdrawiam
Niedzielny zimowy spacer poza Wami. Jestecie zmarznici. To zapraszam...
Dzie 5
Nie wiem, jak to si stao, ale kolega chrzeniaka zostaje z nami jeszcze jeden dzie. Rano usyszaem to przy niadaniu. O.K. Myl sobie. Ciekawe, co dzisiaj bdziemy robi. ona kuzyna proponuje Zatwarnic. Nikt nie oponuje. Po niadaniu wyruszamy. Po drodze widz po raz pierwszy przy tej drodze tablic z napisem ‼Chmielowe Kaskady”, albo odwrotnie. Daj po hamulcach. Okazuje si, e susznie. Miejsce bardzo zacne. Szkoda tylko, e po pierwsze przy samej drodze jest i po drugie, e nie mona zej nad San. Robimy sobie sesj zdjciow. Podczas sesji pytam si kuzyna, czy gdyby jecha sam, to czy zatrzymaby si tutaj. Usyszaem, e nie. Kuzyn jest takim typem kierowcy, ktry jedzie z punktu A do punktu B i nigdzie si nie zatrzymuje. W ten sposb jednak niewiele si zobaczy. Jedziemy dalej. Zatrzymuj si po drodze przy cerkwi w Chmielu, poniewa nigdy nie byem w rodku. Id do domu po drugiej stronie drogi z pytaniem, czy mog mi cerkiew otworzy. Usyszaem, e musz mie zgod ksidza. Bez zgody nic nie zaatwi. Lipa, ale na tac te nie dostan. Jakie dziwne podejcie do turystw. Zupenie inne ni na przykad w Michniowcu, czy Smolniku, nie wspominajc o Komaczy. Droga robi si icie bieszczadzka, czyli wicej dziur ni asfaltu. Nie wiem jak inni uytkownicy forum /nie cierpi nazwy forowicz – a ona pono poprawna jest/, ale ja z sentymentem duym wspominam drogi bieszczadzkie jeszcze sprzed renowacji. Po drodze wypatruj pewnego miejsca, ale o tym opowiem innym razem. Teraz zatrzymuj si przy sklepie i na kultowym pono tarasie wypijam zimne piwko. Z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy bezporednio z tarasu mona byo zamwi lane piwko. Dzi te drzwi s zamknite. Na tarasie oczywicie nie jestemy sami. Trzech miejscowych fanw wyskokowych napojw chodzcych, wanie si chodzi. Mog powiedzie nawet, ze s dosy mocno schodzeni. Tak, eby co zagai pytam si czy dojedziemy do Krywego. Ten najmniej schodzony jegomo odrzek, e i owszem dojedziemy bez problemw, ale nie tymi pojazdami, ktrymi przyjechalimy. ‼Panie tam za wysokie progi ju s. Takim autkiem nie da rady”. Uznaj, e go mimo swojego stanu wie, co mwi. Wybijam sobie z gowy jazd w tamtym kierunku tego roku. Dopijam piwko i ruszamy dalej. Ju niedaleko. Zostawiamy pojazdy na ptli autobusowej i ruszamy pieszo. Kuzyn si buntuje, e mona jeszcze byo troch podjecha, ale idzie ze swoj zaog. Gdyby jechali na pewno nie zobaczyliby monumentalnego pomnika z zagadki, Henka chyba. Po kilku dosownie minutach dochodzimy do miejsca szumnie zwanego Wodospadem. Tutaj czytamy na tablicy, jakie to w potoku tym pstrgi nie pywaj. Informacje te choniemy bezkrytycznie. Skoro stoi napisane, to tak jest. Dopiero w listopadzie bdc w tym samym miejscu z Naczelnym Przyrodnikiem tego forum dowiedziaem si od niego, e pstrgw tczowych tutaj nie ma i nigdy nie byo. Ot ciekawostka przyrodniczo-informacyjna taka… Schodzimy do potoku, robimy zdjcia i takie tam zabijanie czasu. Zdecydowaem, e id na Dwernik Kamie i schodz do Nasicznego. W towarzystwie zapanowaa konsternacja cakowita. Wyjto mapy i zaczto studiowa, co, gdzie i jak dugo. Nikt nie przejawia entuzjazmu adnego. Prosz Renatk tylko, eby po mnie przyjechaa do Nasicznego o okrelonej godzinie.
Widz, e nie tylko ja mam problemy z namwieniem kompanii na "spacerek"...tylko, e po mnie rzadko ma kto podjecha:(
Musimy razem kiedy pochodzi. Na Renatk zawsze mona liczy...
OK:)
s Nadszed czas ogniska i pieczonej kiebasy, ktr kupilimy jadc z Woosatego. Troch trudu kosztowao nas/mnie/ rozpalenie ogniska. Tutaj te padao i wszystko byo mokre. Nie takie rzeczy si przecie kiedy robio. Troch zachodu i ogie ponie. Nadziewamy kiebasy na patyki i smaymy. Smakuje jak zawsze. aden grill nie zastpi ogniska….. Gdy spojrzaem na ciebie, gdy rozpalasz ognisko, to a poczuem zapach tego dymu. Sia sugestii jest niezwyka!
Nie ogldajc si za siebie ruszam w dalsz wdrwk ciek, ktr tu przyszlimy. Po chwili skrcam w lewo na star drog zrywkow. Po chwili sysz za sob kroki. Dogoni mnie chrzeniak. I tak we dwch szlimy dalej. Lubi chodzi z tym modziecem, bo on nic nie mwi. Nie, e jest niemow, co to, to nie. On jest naprawd bardzo oszczdny w sowach. Tak nic nie mwic powoli pniemy si pod gr. Wiem, e tutaj gdzie jest oznakowana cieka, ale na razie idziemy nie oznakowan. Kto tamtdy szed ten wie, e widokw adnych tam nie ma. Tylko las i gra. Po pewnym czasie wychodzimy na oznakowan ciek. Zaczyna si cywilizacja, znaczy si papierki na ciece. Nie macie pojcia jak mnie wq… mieci w lesie. C, nic nie poradz. Po drodze mijamy schodzc par. Dalej cisza, spokj i las. Chrzeniakowi te chyba to pasuje, chocia od niego trudno wydoby, co jemu pasuje. Maomwny jest chyba za swoim Don Corleone. Tu przed samym szczytem syszymy pilarza. Czy on kuwa musi tak gono zarabia??? Na szczycie pusto, nikogo nie ma. Ludzi zero, czyli nul. Jest sierpie, rodek sezonu. Gdzie ci ludzie poleli? Si zastanawiam. Swoj drog dobrze, e nie tutaj. Chwil odpoczywamy. W gowie rodzi mi si nastpny pomys. A moe tak na przeaj na Magur Nasiczask?Patrz na zegarek. Nie da rady, nie chc, eby Renatka zbyt dugo na nas czekaa. Znowu jest powd, eby przyjecha w Bieszczad ponownie. Postanowiem, e idziemy do Nasicznego, ale nie szlakiem. Troch si cofamy i schodzimy w lewo na malownicz k, o ktrej czytaem w jakim przewodniku. Miejsce jest naprawd warte zobaczenia. Przypuszczam, e nawet w czasie, kiedy na szczycie Dwernika Kamienia jest toczno, to na tej ce jest cisza. Poza tym myl, e jeszcze przez jaki czas z ki tej bdzie mona oglda sympatyczny widoczek. Pniej drzewa zasoni. Napawaem si k do blu i w kocu myli moje pobiegy w kierunku Renatki. Czas rusza. Przedzieralimy si dosownie przez krzaczory w kierunku wschodnim. Byo to dosy mczce, ale ku mojemu wielkiemu zdziwieniu po jakim czasie sysz taki gos: ‼Wuja! Szlak jest!” Zdziwienie nie, e szlak tylko, e chrzeniak si odezwa. Istotnie doszlimy do szlaku. Szlak ten chyba pokrywa si ze ciek przyrodnicz. Kilkakrotnie mijamy tablice z opisami, co akurat tu ronie, Teraz ju wiem, ze nie musi tam by napisana prawda. Bardziej zastanawiaj mnie tam kosze na mieci. Miejsce, do ktrego nie da si podjecha i kosz na mieci. Czy kto z Was wie, kto takie kosze oprnia? I jeeli tak, to w jaki sposb mieci te znajduj si na dole? Quadami? Moe motorami jakimi?. Schodzc w d, ju szlakiem spotkalimy kilku turystw. Na parkingu przy wejciu na szlak stoi karawan z Renatk. Przyjechaa tutaj kilka minut przed naszym zejciem. Jedziemy do Mucznego. Po drodze dowiaduj si, e reszta naszego towarzystwa spdzia sporo czasu na kamienistej play przy mocie wiszcym. Po drodze mijamy po lewej stronie sercu bliski niektrym forowiczom bar ‼Piekieko”, a raczej to, co z niego pozostao. Niby jest remontowany, ale pracownikw adnych tam nie widziaem. Zdjcia baru ju widzielicie po moim powrocie, moecie je znale na forum. Poniewa pora bya jeszcze niezbyt pna pojechalimy do miejscowoci, ktra jest siedzib wadz gminy. Tam poszlimy na miejsce w, w ktrym kiedy staa synagoga. Jest to strasznie opuszczone i zapuszczone miejsce. Zapomniane przez Boga i ludzi. Nastpnie pojechalimy w stron Mucznego. Po drodze kontrola przez S.G. I znowu zdziwko!. Kontroluje mnie bardzo adna i sympatyczna brunetka. Z czarujcym umiechem wypytaa o to, o co zawsze pyta S.G. i na poegnanie wskazaa nam miejsce bardzo adnej piaszczystej play jeszcze przed Stuposianami. Sprawdzilimy, istotnie miejsce niczego sobie. Potem kolacja w Wilczej Jamie rozmowy z gospodarzami i lulu. Oczywicie nie zapomnielimy o naszej lodwce….
P.S. Z tego dnia jest jeszcze jedno zdjcie w wtku skd znam ten widoczek
Przyjemnie si z Tob wdruje...
Fajne, nieoklepane miejsca, "elastyczne" plany tras, ciepo ogniska, a wieczorkiem.. przyjemnoci z "lodweczki" ;).
Czy trzeba czego wicej?
Pozdrawiam serdecznie!
Widz, e odwil w Pyrlandii i ocieplenie jakie, bo drwa do watry Bertrandzie nie podkadasz...
To cay Bertrand. Kiedy czekalimy prawie rok na cig dalszy nastpi.
To cay Bertrand. Kiedy czekalimy prawie rok na cig dalszy nastpi. Jeeli masz na myli http://forum.bieszczady.info.pl/show...4650#post54650, to nawet i duej. Tak, jako mi wtedy Wena przzykro zrobia i rzucia ode mnie.;)
Obieuj, e ten wtek skocz i wygasz ogie. Jutro postaram si co dorzuci.
Podrawiam
Dzie 6
Rankiem kuzyn z kuzynk i chrzeniakiem odwo koleg chrzeniaka do Rzeszowa. Po drodze chc si jeszcze zatrzyma tu i tam, wic wyjedaj wczenie. My z Renatk statecznie jedziemy do Czarnej. Jak zwykle elaznym punktem jest Galeria Barak. Spdzamy tam troch czasu i prawie jak zwykle nic nie kupujemy. Po wyjciu z Galerii dzwoni do ysego. Umawiamy si na nastpny wieczr na spotkanie u niego w pracowni. Postanawiam odwiedzi dawno niewidzian okolic. Jedziemy do Czarnej Dolnej. Najpierw krtki postj przy kaplicy z 1848 roku. Pniej rzut oka na malutki kocilek. Jedziemy dalej. Zatrzymuj si przy starym cmentarzu i miejscu po cerkwi. Wchodz na strasznie zaronity cmentarz. Miejscami trudno przedrze si przez pokrzywy, czy inne temu podobne roliny. Nie obarczam tym stanem cmentarza mieszkacw Czarnej Dolnej. Po prostu jest upalny sierpie z przelotnymi, ale intensywnymi opadami. Wszelkiego rodzaju chwasty rosn jak na drodach. Chwila zadumy nad przemijaniem i wracam do Renatki, ktr pokrzywy skutecznie odstraszyy. Jedziemy dalej. Na drodze ju gruntowej zostawiam karawan. I tutaj okazuje si, e wczorajszego wieczora moja maonka wyja z baganika swoje ‼buty grskie”, o ktrych dzisiaj zapomniaa. Cudownie si wtedy prezentowaa. Od kostek do szyi zielony strj w plamy, a na nogach biae teniswki /buty do chodzenia w potokach/. Widok przekomiczny. Wdrowalimy spokojnie dalej drog gruntow. Nagle z daleka pojawia si przed nami tajemnicza budowla w ksztacie tipi. Co podobnego, jak ta na Przeczy Beskid, tylko duo mniejsza. (Teraz rozwizaem zadadk z wtku "Bertrandowe zagadki". Fotka jest tam i nie mog jej teraz wstawi do tej opowieci). Kiedy podeszlimy bliej, to zobaczylimy, e budowla ta stoi na terenie ogrodzonym pastuchem. Pastuch by pod napiciem. Mamy j po prawej stronie drogi. Idziemy spokojnie dalej. Po pewnym czasie drog przecina nam potok, ktrego nie chce si nam sforsowa. Zgodnie stwierdzamy, e wracamy. Na usprawiedliwienie mam tylko jedno. Jest upa, cholerny upa, a Renatka le znosi wysokie temperatury. Mnie jednak co kusi… Teraz po lewej, jeszcze przed tipi mam prawie odkryty grzbiet. Stamtd musi by przedni widok. Daj Renatce kluczyki. Niech si zamknie w karawanie i wczy sobie klim. Bdzie si lepiej czua. Ja id pod gr. Id wykoszon k. I tu wkurzyem si. Po lewej i po prawej mam druciane ogrodzenie. Teren prywatny i wej nie mona. Ku…wa grodz Bieszczad na potg. Jeszcze troch i szlaki bd prowadziy pomidzy ogrodzeniami i zboczy na zaatwienie potrzeb fizjologicznych nie bdzie mona. Nic to! Wspinam si pomidzy potami, zbliam si do grzbietu i tu nastpna niespodzianka! Zaczyna mi si wyania dach. Ki diabe a waciwie Czad? Podchodz wyej i bliej. Dach jak si okazao przykrywa du wiat. Nagle jak spod ziemi pojawia si przede mn tubylec. Tubylec ten na szczcie jak wikszo tubylcw tam, jest przyjanie do mnie nastawiony. Opowiada, e wiata to magazyn paszy. W zagajniku pod nami kryje si przed gorcem ‼dzikie bydo z olbrzymimi rogami. Panie, jakie one maj wielkie rogi” To tipi to ich panik jest. Ziemia, ktra jest ogrodzona zostaa wykupiona przez jaki Koci – chyba Zielono witkowcw. Tego tubylec nie wiedzia dokadnie. Ogrodzenie jest po to, eby bydo nie rozlazo si i krzywdy ludziom spokojnym nie zrobio. Istotnie w cieniu krzakw i drzew kryje si jaki zwierz i nawet sycha jego porykiwanie. Jeeli napisaem nieprawd na ten temat, to myl, e Krzysztof Franczak sprostuje. Wszak on powinien mie wiksz wiedz ode mnie na ten temat. Tubylec robi mi fotk, natycham si widokiem z gry i schodz w d. Istotnie, tipi nie jest zbyt due. Wracam do Renatki i schodzonego karawanu. Jedziemy do Lutowisk.
Bertrand (o Dwerniku) piszc :
...chce rozwiza mroczne tajemnice specjalnie zapodane przez lenikw.
C by to byy za Bieszczady gdyby nie te tajemne tajemnice ???
A tak, kolejne osoby stan przed rozwizaniem tej sprawy.
Zagldamy do Punktu Informacyjnego BPN, gdzie dokonujemy zakupu publikacji, ktrych jeszcze nie posiadamy. Nastpnie jedziemy w stron kirkutu. Ja id na kirkut. Jest wikszy ni mylaem. Renatka tylko z brzegu staa, a ja na sam gr polazem. Kirkut, jak kirkut, ale za to widoczki z niego przednie s. Gorc straszny si zrobi. Udajemy si do delikatesw. Tam drog kupna nabywamy kiebas, piwko i inne napoje dla Renatki. Jedziemy nad San. Wyjmujemy leaki z karawanu. Rozstawiamy je we wodzie i leymy. Jest bosko. Cisza, tyko lekki szum Sanu, krzyk przelatujcego nad nami ptaka i co najwyej trzask otwieranej puszki. Kadego letniego pobytu w Bieszczadzie mamy taki dzie. Laba i nic poza tym. W kocu wakacje s i nie musimy nigdzie azi, eby intensywnie zaliczy kolejny dzie. Jak ju mi nogi troch zmarzy, to wyszedem na brzeg, poszukaem jakiego suchego drewna wok i eby si niepotrzebnie nie walao wziem i spaliem je. Jak si palio jeszcze, to kiebaski na nim upieklimy. Potem wrciem do bardzo intensywnego zajcia polegajcego na leeniu na leaku stojcym w Sanie. Pnym popoudniem zmczeni strasznie tym leeniem wrcilismy do Wilczej Jamy, gdzie mio dla ucha szumiaa woda w naszej lodwce….
Dzie 7
Rano, a ju jest bardzo gorco. Przy niadaniu narada bojowa. Nawiasem mwic w Wilczej Jamie s bardzo pyszne niadania serwowane w postaci stou szwedzkiego, a jak kto ma ochot na co ekstra, czego nie ma na stole, to Pani Ania bez zmruenia oka uszykuje. Ochot do wdrwki mam tylko ja. Tak naprawd nie bardzo mnie interesuje, to co reszta ma zamiar robi. Po niadaniu wsiadam do karawanu i jad w kierunku Zatwarnicy. Po drodze wypatruje miejsca, ktrego szukaem 2 dni temu. Jest ci ono nieopodal przystanku PKS. Zatrzymuj si i wyruszam w drog pieszo. Pierwszy odcinek jest krtki, a nawet bardzo krtki. Dochodz do Sanu. Tutaj zdejmuje buty i skarpety. Podwijam spodnie, na nogi wkadam sanday i podpierajc si kijkami wchodz do rzeki. Woda siga mi powyej kolan, ale szczliwie bez upadku przechodz na drug stron. Siadam na brzegu i znowu si przebieram (od kostek w d). Z brzegu, na ktrym zostawiem karawan spoglda na mnie kilka par zdziwionych oczu. Wyruszam na teren dawnej wsi Ruskie. Planowaem tu by ju kilka razy, ale nigdy nie doszo to do skutku. Ciesz si jak dziecko. Od brzegu rzeki id gruntow drog. Id niedaleko. Po okoo 100 metrach drog przegradza siatka stalowa z tabliczk ‼Teren prywatny”. No w tym momencie to ‼em si” (uwielbiam t form) wqrwi maksymalnie. Chwila zastanowienia i obchodz siatk bokiem. Zastanawiam si tylko, co zrobi jak przybiegnie do mnie rottweiler, albo inny stwr. Poniewa nic sensownego na taki suczaj nie wymyliem, przestaem sobie tym zaprzta gow. Droga wyprowadzia mnie na urocz k. Po prawej drzewa i gra po lewej, ale dalej San, a ja sam na ce. Z niecierpliwoci czekam, co bdzie dalej. Przechodz jakie 300 metrw. ka robi si podmoka troch a droga prowadzi do potoku. Przechodz przez potok, dalej id drog, ale ju przez zagajnik. Staram si przypomnie, co na temat tego miejsca napisa Piotr na stronie Twoje Bieszczady. Poniewa mam zasig dzwoni do niego z informacj, e jest to teren prywatny i powinien to na stronie zmieni. Chwil pogadalimy i poszedem dalej bacznie patrzc w prawo. Droga delikatnie si wznosi. Po wyjciu z zagajnika wchodz na zaronit k. Co jaki czas spogldam w prawo. Niestety nic nie widz oprcz zielonej ciany. Pomau posuwam si do przodu. Nie widz tego, czego spodziewaem si zobaczy. Zrezygnowany przyspieszam. Po pewnym czasie zatrzymuj si i spogldam do tyu. Pord drzew nagle zauwaam co, jakby dach. Czyli chata, ktrej si tu spodziewaem jest. Stoi naprawd. Przedzieram si przez krzaczory w jej kierunku. S takie miejsca, przez ktre nie mog si przedrze. Musz je obej dookoa. W kocu spocony znajduj si przy budowli, ktra kiedy bya chat. Niestety jest ona w takim stanie, e obawiam si wej do rodka. Jestem tu sam, moi z grubsza tylko wiedz gdzie poszedem. Jak mi na epetyn spadnie jaka belka albo inny kawa dachu, to bd mia kopot. Budowla jest w takim stanie, e wydaje mi si, e stoi si woli. W rodku znajduje si totalny baagan. Z daleka widz, e w rodku chyba lodwka ley. Do dzi jak o tym myl, to si zastanawiam, co ona tam robia. Za szaf kiedy robia, czy kto agregat prdotwrczy mia? Obszedem chaup dookoa. Obok chaupy stoi mur, ktrego elementem konstrukcyjnym jest dua ko. To druga zagadka, ktrej nie potrafi rozwiza. Skd ta ko? /Zdjcie tego muru znajdziecie w wtku ‼Bertrandowa zagadka”. Muru nie daje si obej dookoa, chyba, e razem z krzaczorami. Odchodzc od ruin domu spostrzegam jeszcze obok star wiat w stanie jeszcze gorszym ni dom. Wracam na ciek i podam dalej. cieka prowadzi do niewielkiego lasu. W lesie tym pynie potok, ktry przekraczam i po chwili wychodz z lasu. Powoli, mozolnie kami pn si do gry.
Jest upa. Idzie si, jak to w upa z nogi na nog. Co chwil przystaj i odwracam si za siebie Przed moimi oczami roztacza si coraz adniejszy widok. Im wyej, tym adniej. Im wyej tym przyjemniej. Jaki wiaterek powiewa. Z za grzbietu dochodzi do mnie dziwny odgos. Tak, jakby traktor tu jedzi. Nagle przed oczami pojawia mi si pachta namiotu, krzeso jakie i inne sprzty. Wychodz na grzbiet. Po jego drugiej stronie traktorzysta dzielnie zmaga si z kami. Dopaty unijne zrobiy swoje i ludziska kosz ki gdzie si da. Moecie mi mwi i przekonywa mnie, e tak by powinno, a ja swoje wiem. Nieskoszone ki bardziej mi si w Bieszczadzie podobaj. Trawy do ramion, to jest to, w czym bardzo lubi chodzi.
Z grzbietu widok mam przedni. W obie strony przedni. I w stron Otrytu i w przeciwn. Stoj i podziwiam. Podziwiam i stoj. Troch mnie denerwuje ambona pod lasem, ale nic nie poradz. Pewnie postawiono ja li tylko dla obserwacji zwierzt. W kocu wracam. Pomau, cigle podziwiajc widoki schodz w d. Dochodz do potoku i id w gr jego biegu wychodz na may grzbiet. Myl sobie, e tutaj staa gdzie cerkiew i cmentarz te musia by. W tej chwili wszystko jest tak zaronite, e nawet kamieni znale nie potrafi. Obok stoi druga w tym rejonie ambona obserwacyjna. Wcz si troch po ce. Jest tak cicho i spokojnie...
W kocu trza wraca. Dochodz do znajomej ju mi cieki i podam do Sanu. Na przeciwnym brzegu jest ju spore grono ludzi szukajcych ochody w rzece. Patrz na mnie jak na zjaw jak, kiedy przeprawiam si na drug stron. Zmczony, ale szczliwy docieram do karawanu. Super miejsce. Dzwoni do Renatki i pytam si gdzie jest. Okazuje si, ze caa grupa czeka na mnie na piaszczystej play w Stuposianach. Po drodze zabieram stopowicza z garbem. Chce do Ustrzyk Grnych, ale Stuposiany te mog by. Podjedam na pla i rozkadam leak w wodzie. Jest ognisko, s kiebaski i piwko z Woosatego jest. Raj jaki albo, co. y nie umiera!!! W kocu zalewamy ognisko i wracamy do Wilczej Jamy. Nie idziemy do lodwki tylko na obiad. Pod wieczr wsiadamy do karawanu i jedziemy do Czarnej. Jestemy przecie umwieni z ysym. Chwil na niego czekamy przy Pracowni ogldajc deski z rnymi napisami. Najbardziej podoba nam si ta, z prob o nie karmienie psa. Ci, co j widzieli wiedz, co mam na myli. Przychodzi ysy i zaprasza nas do rodka. On szykuje nam siedziska, a ja wyjmuj jego ulubiony trunek. Adam, bo takie ma imi nasz gospodarz gra i piewa wasne teksty. Melodi jest ukochany przez niego blues. Znam jednego uytkownika tego forum, co twierdzi, e Adam nie potrafi piewa i gra. Ja mam inne zdanie. Jego poezja bardzo mi si podoba, a gos ma naprawd adny. Adam by mocno przygaszony, bo spotkaa go niedawno przykro. Napisa o tym adny wiersz i zapiewa. Nie o samej przykroci, ale to ju inna bajka. Moe do ogniska przysiada si te .. i si domyla, o czym tu wygaduj. Wszystkim nam bardzo si podobao. Przy yskaczu, gitarze, piewie i opowieciach czas, jak wiecie szybko mija. Ani si nie spostrzegamy, a tu noc si zrobia i dno zowrogo spoglda na nas z butelki. Czas wraca.
adne miejsce, to i troche wicej fotek. Upa tego dnia by duy to i do potoku wskoczywszy si ochodziem.
Dzie 7
(...)Wyruszam na teren dawnej wsi Ruskie. Planowaem tu by ju kilka razy, ale nigdy nie doszo to do skutku. (...) Wg przewodnika Rewaszu (cyt.):
"W 1921 r. Ruskie liczyo 30 domw i 184 mieszkacw - samych grekokatolikw. Bya tu niewielka cerkiew zbudowana w 1848 r. oraz dwr. Po II wojnie wiatowej wie ulega cakowitemu wysiedleniu i zniszczeniu.".
Jaki std mona wysnu wniosek (by moe zbyt daleko idcy) ?
Ano taki, e i dziedzic by chyba Rusinem.
We wsi by dwr, ale podczas spisu w 1921 r. nikt si nie przyzna do konfesji rzymskokatolickiej.
Analogiczne dane spisowe podawane dla innych wsi bieszczadzkich wymieniaj po kilku - kilkunastu katolikw rzymskich, ktrymi najczciej byli dziedzic z famili oraz jego dworscy pomocnicy i rezydenci.
Bertrandzie, wstyd mi si przyzna, ale w opisanym przez Ciebie miejscu jeszcze nie byem ! Przejedaem lub przechodziem "n" razy drog po drugiej stronie Sanu, ale teren b. wsi Ruskie znam tylko z mapy.
A tam historia a wyje ...
Moe i wyje, ale jej lady trudno znale. Nie tak jak w innych miejscach Bieszczadu /krzye, podmurwki, piwnice itp/.
Pozdrawiam
Dzie 8
Pada. Niebiosa pacz, e Bertrand razem z towarzystwem opuszczaj Muczne. Nie spieszymy si. niadanie, pakowanie klamotw, poegnanie z Pawlakami. Kargule nas zignorowali i si nie pojawili przez cay nasz pobyt ;). Obiecujemy, e jeszcze tutaj wrcimy /Ja swoj obietnic ju dwukrotnie speniem od tego czasu/ i wyjedamy w nieznane. Nieznane dla mnie, bo nigdy jeszcze nie kwaterowaem w tej miejscowoci. Powiem tak. Jedziemy przez U.G. Wetlin, Cisn. W Cisnej wida, e trwaj przygotowania do Bieszczadzkich Aniow. Obiecujemy sobie, e przyjedziemy tutaj dopiero jak tumy si rozjad. Cay czas pada. Jedziemy dalej przez Wol Michow. Postanawiam skrci w lewo. Przez wiosk, pniej serpentynami pniemy si do gry. Dalej zjedamy w d. Po obu stronach drogi stoj dwa kioski. Ju puste. Bez funkcjonariuszy naszych i Sowackich. Dalej nie jedziemy. Nabywamy drog kupna specyfiki do zaklinania deszczu i wracamy do kraju. Po dojechaniu do Drogi Karpackiej skrcamy w lewo i spokojnie jedziemy do miejscowoci bdcej siedzib gminy. Zatrzymujemy si przy naszym ‼Gospodarstwie Agroturystycznym”. Zabieramy klucz od domku i jedziemy kawaek dalej. Do domku, ktry stoi na grce trzeba podjeda jedynk, tak mwi gospodarz i chyba mia racj. Rozpakowujemy si. Pada. W takiej sytuacji na usta cinie si tylko jedno sowo. Takie na ku...:oops: Zaczynamy zaklina deszcz. Zapasy specyfikw si kurcz…
Dzie 8
... pacz, e Bertrand razem z towarzystwem opuszczaj Muczne..... przez Wol Michow...... Postanawiam skrci w lewo. Przez wiosk, pniej serpentynami pniemy si do gry. Dalej zjedamy w d. Po obu stronach drogi stoj dwa kioski. Ju puste. Bez funkcjonariuszy naszych i Sowackich. Dalej nie jedziemy. Nabywamy drog kupna specyfiki do zaklinania deszczu i wracamy do kraju. Po dojechaniu do Drogi Karpackiej skrcamy w lewo i spokojnie jedziemy do miejscowoci bdcej siedzib gminy. Zatrzymujemy si przy naszym ‼Gospodarstwie Agroturystycznym”. Zabieramy klucz od domku i jedziemy kawaek dalej. Do domku, ktry stoi na grce trzeba podjeda jedynk,… Dobrze si "siedzi przy Twoim ognisku",
ale piszesz teraz tak tajemniczo ,e musz "zgadywa".Jedziecie przez Radoszyce i kupujecie tam na dole "specyfiki" i to jeszcze za korony lub PLN. Nastpnie wracacie ... i do Komaczy i jedziecie na kwatere w kierunku Doycy.:-D (Witamy w Beskidzie Niskim)
ps. czy teraz dostan piwo za odgadniecie ?
Masz racj, ale to nie bya zagadka. To piwo, to bd musia przemyle jeszcze. Syszaem o takim zwyczaju, e jak kto dosiada si do ogniska, to co ze sob przynosi.;)
O.K. Zapraszam w lutym do Twista.
Pozdrawiam
Dzie 9.
Mwcie, co chcecie, a ja swoje wiem. Jak si dobrze zaklina, to cel si osiga. Trzeba si tylko dobrze stara i odpowiednich rodkw zaklinajcych uywa.
Poranek przywita nas soneczkiem.
W tym miejscu musz podzieli si z wami pewn refleksj. Ot od lat kilku bdc w Bieszczadzie oczy moje uciekay w stron Beskidu Niskiego. Dlatego jeden tydzie urlopu zaplanowaem wanie w Komaczy. Niby jeszcze Bieszczad, a Beskid Niski z zasigu nogi i oka. Przygotowywaem si troch bardziej do tego tygodnia ni do ostatnich wyjazdw w Bieszczad. Po prostu Beskidu Niskiego nie znam wcale. Absolutne nul. Dlatego poprosiem sir Bazyla o rady na dugo jeszcze przed urlopem. Dziki Ci w tym miejscu Bazylu za Twoje cenne rady i gotowe plany wycieczek.
Komacza, to nie Muczne i niadania trzeba sobie robi samemu. Po niadaniu pakujemy si do karawanu i hajda w stron Dukli. A tak daleko nie jedziemy. Najpierw krtki postj na pogorzelisku i budowie. Jestem pod duym wraeniem zaawansowania prac przy odbudowie cerkwi. Jedziemy do Woli Ninej i tam skrcamy w lewo. Bardzo wyboist drog dojedamy do miejsca, w ktrym znajduje si ‼Orodek owiecki Gawra”. Tutaj zostawiamy karawan i idziemy drog pieszo. Droga ta prowadzia nas lekko pod gr poprzez malownicze ki. Minlimy lenictwo Rudawka i szlimy dalej. Ja wypatrywaem po lewej stronie drogi miejsca, w ktrym mgby znajdowa si cmentarz i miejsce po cerkwi. Po pewnym czasie po lewej stronie drogi, za Jasiok widz takie miejsce. Nawet jest kadka przerzucona przez Jasiok. Starym zwyczajem mwi, e id poszuka cmentarza i nie ogldajc si za siebie przechodz przez kadk. Po pewnym czasie dogoni mnie kuzyn w przemoczonych butach. Widocznie uzna, e kadka jest dla cieniasw jaki. Na nasze szczcie / tak mi si wydawao/ z naprzeciwka idzie dwch jegomociw. Pytam si o cmentarz i zdziwko z mojej strony, bo oni nic nie wiedz o cmentarzu. Sprawiali wraenie ludzi spdzajcych urlop w okolicy. Nic to kilkuletnie bieszczadzkie dowiadczenie w aeniu po cmentarzach zrobio swoje. Cmentarz jest dokadnie tam, gdzie go oczekiwaem. Zaronity mocno, ale jest. Wyranie wida schody do istniejcej tu kiedy cerkwi. Poazilimy, porobilimy zdjcia i wracamy. Nie wiem, dlaczego ale po takich starych cmentarzach lubi wczy si samotnie. Wychodzc z cmentarza zauwaamy na drzewie suszc si skr. Czyby ci ludzie, ktrych spotkalimy kusowali tu sobie i nie chcieli, bymy tutaj chodzili?
Na drodze czekaj na nas kobiety i chrzeniak. Idziemy dalej drog gruntow wijc si poprzez ki. Dochodzimy do miejscowoci Wola Wyna. Nie powiem eby miejsce to byo urokliwe. Jest ponure. Jaki blok, jakie rozwalajce si budynki po PGR. Krtka narada bojowa. Panie stwierdzaj, e im si ju nie chce dalej i i wracaj. Nic na si. Chc wraca – ich prawo. Urlop jest. Nam jest to na rk, kiedy my wrcimy do Woli Wynej, to powinien ju na nas czeka w tym miejscu karawan. Krtkie poegnanie i idziemy dalej. Doga po kilkuset metrach zagrodzona jest szlabanem. Omijamy go i wchodzimy do lasu. ywego ducha tu nie ma. Nawet ptaszki nie piewaj. Po pewnym czasie droga wyprowadza nas na urocz polan. A na polanie, co stoi? Kto zgadnie? Bingo! Ambona stoi. Tu zwierzyna musi przychodzi i atwo j obserwowa przez lunet przykrcon do lufy. Chrzeniak nawet wszed na ni, aby sprawdzi. Nie wiem co, ale aby sprawdzi. Po maym odpoczynku podamy drog dalej. Na jednej z mijanych polan lenicy zrobili sobie skad drewna.
(...) Dlatego poprosiem sir Bazyla o rady na dugo jeszcze przed urlopem. Dziki Ci w tym miejscu Bazylu za Twoje cenne rady i gotowe plany wycieczek.(...)[/FONT] Ciesz si, e mogem Ci cho troszk pomc, dziki czemu teraz w nagrod mog sobie poczyta Twoj relacj z pobytu w tej czci naszych piknych gr. Dawaj dalej...
Dochodzimy ponownie do szlabanu. Wychodzimy na przepikne ki. Dziki Ci Bazylu - myl sobie. Tutaj jest naprawd cudownie. Urok tego miejsca podkrela brak ludzi. Poza nami nikogo tu nie ma. Idziemy dalej. Po lewej stronie drogi stoi krzy w miejscu gdzie, jak myl by cmentarz w Rudawce Jaliskiej. Zreszt po drodze mijamy, a to krzye, a to cokoy, na ktrych kiedy one stay.. Dochodzimy do cmentarza i miejsca po cerkwi. S zaraz przy drodze po jej lewej stronie. Obchodzimy te miejsca. S one uprztnite i w miar zadbane. Tak sobie myl, e dbaj o to miejsce Pracownicy L.P. Moe si myl, ale w tej chwili nie ma to adnego znaczenia. Idziemy dalej, po drodze po prawej stronie mamy przepikne jeziorka bobrowe. Chyba bobrowe. A moe sztucznie zrobione przez czowieka? Wszak napis gosi ‼Zbiornik Przeciwpoarowy”. Wiem, e tutaj w rezerwacie ‼rdliska Jasioki” stoj dwa pomniki, do ktrych chcemy doj. Jeden to pomnik Wopistw, a drugi to pomnik Kurierw Beskidzkich A.K. Dochodzimy do pomnika Kurierw. A zatem pomnik Wopistw minlimy albo zosta on zniszczony. Odpoczywamy przy gazie, ktry robi za pomnik Kurierw i wracamy bacznie rozgldajc si za pomnikiem Wopistw. Nie ma go i ju. W tym miejscu proba do Was. Pki, co niech tak zostanie i nie komentujcie tego teraz prosz. Poniewa jest parno i gorco wracamy powoli. Po drodze ku mojemu zdziwieniu spotykamy cztery osoby. Id tam skd my wracamy. Krtkie cze i si rozchodzimy. Mocno zmczony docieram do karawanu. Na moje zmczenie w znacznym stopniu ma chyba wpyw wczorajsze zaklinanie deszczu. Wracamy powoli wyboist drog do Drogi Karpackiej. W trakcie jazdy uzgadniamy, e na obiad jemy smaony ser z frytkami i zimnym Keltem polany. Oczywicie takie specjay daj w Barwinku po sowackiej stronie. Obiad wprawia nas w dobry nastrj. Potem zakupy w sklepie, a potem chcemy zobaczy panoram z wiey po sowackiej stronie stojcej. Niestety obiekt ten ju jest zamknity, pomimo tego, e pora nie jest jeszcze zbyt pna. C, co kraj to obyczaj. Wracamy do naszego. Po drodze zatrzymuj si w Wisoku Wielkim przy cerkwi. Par fotografii i jedziemy dalej. Teraz zatrzymujemy si przy galerii z duym anioem. Tam jak zwykle ogldamy obrazy i ikony. Czy adne? Jak, kto lubi, ale my z Renatk lubimy. Po wizycie w galerii wracamy do naszego domku na grce. Ja jeszcze id nogi sobie wymoczy do pobliskiego stawu.:lol: I tak min nam kolejny dzionek….
Niech mnie ktos poprawi jeli si myl,ale wiea po sowackiej stronie chyba nie jest w Barwinku tylko Wynym Komarniku.
Niech mnie ktos poprawi jeli si myl,ale wiea po sowackiej stronie chyba nie jest w Barwinku tylko Wynym Komarniku. To jest zdaje si w miar nowy maszt PTK Centertel w Barwinku, wida go adnie jak si w Tylawie skrci na Komacz, rwnie w nocy bo jest dobrze owietlony. Ale gowy nie daje e to ten sam.
Dochodzimy ponownie do szlabanu........Jeden to pomnik Wopistw, a drugi to pomnik Kurierw Beskidzkich A.K. Dochodzimy do pomnika Kurierw. A zatem pomnik Wopistw minlimy albo zosta on zniszczony. Odpoczywamy przy gazie, ktry robi za pomnik Kurierw i wracamy bacznie rozgldajc si za pomnikiem Wopistw. Nie ma go i ju. W tym miejscu proba do Was. Pki, co niech tak zostanie i nie komentujcie tego teraz prosz.…. Nie bde komentowa , cho a mnie nosi;)
Ale zaczenie zdjcia to nie komentarz?
.... na obiad jemy smaony ser z frytkami i zimnym Keltem polany. Oczywicie takie specjay daj w Barwinku po sowackiej stronie. Obiad wprawia nas w dobry nastrj…. To je dobre pane H'awranek .. w Bieriozce na grce, tu tu za granic??? (jaka granica?):lol:
Niech mnie ktos poprawi jeli si myl,ale wiea po sowackiej stronie chyba nie jest w Barwinku tylko Wynym Komarniku. Po przejciu/przejechaniu granicy w Barwinku /teraz nie pamietam dobrze ale nie pomyl si o wiele/ po przebyciu okoo 200-300 metrw naley skrci w lewo i asfaltowa droga po okoo 400-500 metarch doprowadzi do wiey. Widok z niej musi by zaje..fajny ale nie byo nam go widzie :-(
pozdrawiam
Nie bde komentowa , cho a mnie nosi;)
Ale zaczenie zdjcia to nie komentarz?
A tak prosiem....;)
Wyjanienia bd za, jak mawiaa moja babcia.
Lubi jak wtek yje. Jak pisz i nie ma komentarzy, to wydaje mi si, e sam przy tym ognisku piwo pij.
pozdrawiam
Niech mnie ktos poprawi jeli si myl,ale wiea po sowackiej stronie chyba nie jest w Barwinku tylko Wynym Komarniku. Nie wiem czy o t wiee Ci chodzi, ale to co na zdjciu u bertranda, to nie jest stara graniczna (obserwacyjna ;) )Sowacka (Czechosowacka) wiea.
Tamta jest troszk na wschd od Barwinka w stron Zyndranowej, a czy Wyny Komornik? , cay ten rejon to Komornik po Sowackiej stronie .
ps. i tu mi sie przypomniao ..jak kiedy piknie piewa T Woniak..." a ja mam dziewczyn po Sowackiej stronie ,wyjd na wyyn i zawoam do niej...hejjj Hannno "
ps.' bertrand przepraszam, ju nie "zamiecam " Ci wiecej "ogniska", ale musiaem bo "wdepne " TU , i dobrze:lol:
Lubi jak wtek yje. Jak pisz i nie ma komentarzy, to wydaje mi si, e sam przy tym ognisku piwo pij. Do Twej proby, tej z tekstu, si zastosowaem...teraz czas na powysz uwag.
Niech zatem i ja samotno Twoj zakc tym maym wpisem.
Tym bardziej, e znioso Ciebie/Was w najbliszy mej duszy Beskid...
a przy ognisku przysiadam kadego dnia bardziej lub mniej widoczny ;)
Pozdrawiam i czekam przy ogniu.
Tak naprawd, to baem si zjebki. Forum bieszczadzkie, a opowieci z BN. ale kto nie ryzykuje to w Rawiczu nie siedzi
Tak naprawd, to baem si zjebki Hyh, miao...ci od BN nie dadz ogniska zagasi...a oburzeni tematyk pewnie ju nie zagldaj ;)
Wiem,ktra to wiea.Te nie udao nam si na ni wej-wida trzeba wicej szczcia.Granicy ju nie ma,ale jak istniaa to piecztka sowacka gosia "Wyny Komarnik"std moje wtpliwoci co do nazwy "Barwinek Sowacki".Boze bro,eby to miao jakies znaczenie albo wygladao na czepialstwo.Jak go zwa,tak zwa-tez chcielimy poszerzy sobie z niej horyzont.A zreszt,masz dowd jak uwanie sie Ciebie "sucha"przy ognisku!
Troch przygasa.. Miao by o pomniku, ale na razie nie bdzie. Bdzie o przyjaznej rce sowieckiej armii..
Dzie 10
Pogoda cudowna. Jedziemy, zatem do upkowa. Nie, eby tam spa, ale zobaczy. Nowy upkw zawsze robi na mnie przygnbiajce wraenie i nic si teraz nie zmienio. Przejechalimy przez centrum i pojechalimy drog w kierunku stacji kolejowej. Parkuj na tyach stacji i idziemy do kolejarzy. Pytam si, czy moemy przej tunelem na sowack stron. Usyszelimy, e za chwil pojedzie pocig, a potem moemy i. Rzeczywicie pocig nadjecha szybko. Na pocztku tunelem idzie si fajnie, a potem robi si ciemno. Tylko to wiateko na kocu tunelu… Po kilku minutach wychodzimy po sowackiej stronie. Ja oczywicie od razu wa na gr, nad tunel. Robi fotki i schodz na tory. Po chwili z tunelu wychodzi jeszcze kilka osb. Na murze obok wjazdu do tunelu jest tablica w jzyku rosyjskim rodem z zamierzchych czasw oznajmiajca, e bratnia rka sowieckiej armii odbudowaa to, co nienawi niemiecka zniszczya. Posiedzielimy chwil przy tunelu i postanowilimy wraca. Ruszyem z kopyta do przodu. Szybko zostawiem towarzystwo za sob w tunelu. Po wyjciu skierowaem si w lewo, a potem w kierunku zabudowa. Popad mnie may bardzo haaliwy piesek. Wacicielka psa starsza pani zdziwia si niezmiernie, ze kto z tej wanie strony nadchodzi. Przywitaem si grzecznie i poszedem dalej. Po chwili zacz szczeka wikszy pies. Tego ju znaem. To stranik domu Krysi Rados. Krysia nie od razu mnie poznaa, ale jak ju spunktowaa, kto j odwiedzi, ucieszya si bardzo na mj widok. I tu mnie zaskoczya. Powiedziaa, e wiedziaa, i j odwiedz. Kurcze pytam si, ale skd? Ot niejaki Darek odwiedzi j kilka dni wczeniej i powiedzia, ze bd w tej okolicy i na pewno j odwiedz. I tak si te stao. Ku wielkiemu niezadowoleniu Krysi odmwiem kawy tylko zamieniem kilka z ni sw i powdrowaem na stacj kolejow. Tam przysza reszta grupy. Karawanem podjechalimy na rozwidlenie drg. Ja z chrzeniakiem poszlimy na cmentarz, a reszta posza do schroniska. Nam na cmentarzu zeszo troch czasu. Moim zdaniem cmentarz w upkowie jest najpikniejszym cmentarzem bieszczadzkim. Kady moe mie inne zdanie, ale jam mam wanie takie. Wychodzc z cmentarza zobaczylimy jak obok nas miga ania. Po kilku minutach dotarlimy do schroniska.
jedno zdjcie mi umkno..
Bertrandzie jednak chyba inne zdjcie Ci umkno...
A co masz na myli? Wiesz, z naprawd duej iloci zdj wybieram tylko 10 do kadego posta, bo wicej nie mona. I dobrze tak..
Pozdrawiam
A na myli mam to, e zdjcie ktre wstawie w drugim pocie jest rwnie w pierwszym na miejscu nr 2.
Przepraszam. miao by to. Ale mio, e jeste czujny, jak bolszewik :wink:
Sam wiesz Bertrandzie, e kto musi sta na stray ognia...
kto musi sta na stray ognia... Byle taki co z zaskoczenia nie ugasi go "po harcersku" ;]
Reszta ju tu bya i czekaa na awce pod drzewem. Przechodzc tu obok chaupy przywitaem si z Gospodarzem i zamieniem z nim kilka sw. Uwaam, e tak trzeba, ale jak si pniej okazao tylko ja z naszej grupy tak uwaam… Wyjem map i zaczem j studiowa. Po prostu nie chciao mi si wraca o tak wczesnej jeszcze porze. lepiej i dokdkolwiek. Duo czasu nie potrzebowaem na podjcie susznej decyzji. Id na Zubesko, a potem czarnym do szosy. Prosz Renatk, eby po mnie tam przyjechaa. Ruszam na szlak. Po chwili sysz, e kto za mn idzie. Patrz, a to dogoni mnie chrzeniak, a po chwili kuzyn. Idziemy sobie we trzech. Renatka z on kuzyna wrciy do karawanu. Dawno nie szedem t tras. W krzakach widz stojc sawojk. Podszedem, nie eby skorzysta, tylko, eby zobaczy, w jakim jest stanie. Stan opakany. Idziemy dalej. Nagle po lewej stronie drogi widzimy nowiusieki maleki domek. Domek o piknej nazwie ‼Mglisty Anio” Podchodzimy do samego domku. Zbudowany na podstawie 3x4m. Zakluczony. Ciekaw jestem, kto go sobie tu postawi. Mijamy trzy niewiasty. Id do upkowa. Przy domku chwil odpoczywalimy i poszlimy dalej. Na Zubesku id szuka cmentarza. Znaczy si miejsce znale nie jest trudno, tylko jest ono tak pozarastane, e niczego nie widziaem. Krzya, nagrobka, ani kamieni nawet. Za to chaszczowanie w krzaczorach - miodzio. Kuzyn z chrzeniakiem sporo czasu na mnie czekali na drodze. Po chwili skrcamy czarnym szlakiem w lewo. Po prawej widz drewniany dach. Nie zastanawiam si ani chwili i podam w jego kierunku. Jest to stara wiata a raczej jej resztki. Wracam do chopakw i ju spokojnie idziemy do karawanu. Siadam za kierownice i nic nikomu nie mwic jad w kierunku Cisnej. Daleko nie jad. Wiem, e w Woli Michowej jest bardzo wysoki wiadukt kolejowy. Mam zamiar go znale. Towarzystwo nie jest chyba bardzo zadowolone, ale kierownica, czyli wadza jest w moich rkach. Zostawiam karawan razem z chrzeniakiem. On si zbuntowa i azi nigdzie nie bdzie. My idziemy. Znalezienie wiaduktu nie przedstawia adnej trudnoci. Istotnie jest wysoki. eby sprawdzi jak jest wysoki schodz na d. Nikt nie idzie ze mn. Miejsce takie sobie, ale budowla robi na mnie wraenie. Wya na gr i wracamy do samochodu. Wracamy do Komaczy. Nie jest to koniec dnia. Mam jeszcze co w zanadrzu. Bez pomocy Lucyny si nie obejdzie. Wiem, e w Komaczy mieszka pewna starsza pani, ktra ma w domu cos w rodzaju muzeum, czy skansenu jakiego. Nie wiem gdzie i nie wiem jak si ona nazywa. Po krtkiej rozmowie z Lucyn wiem prawie wszystko. Pani nazywa si Daria Boiwka i mieszka mniej wicej tam i tam. Po zasigniciu jzyka na miejscu trafiam bez problemu. Starsza pani jest przeurocz gawdziark. Przede wszystkim prezentuje w swoim domu hafty, ktre zrobia razem ze swoim nieyjcym ju mem. Nie znam si na ‼sztrykowaniu”, ale Renatka tak. Jest pod wraeniem ogromu pracy. Poza tym pani Daria opowiada o starych zapomnianych zwyczajach miejscowej ludnoci. Czas szybko leci. Wychodzimy w kocu z domu Pani Darii. Jedziemy na obiad. Mimo, e Komacza to siedziba gminy, to zje nie mona prawie nigdzie. Jedziemy do schroniska, tego obok klasztoru. I tu pene zaskoczenie. Porcje smaczne due i niezbyt drogie. Najedzeni wracamy do domku…
Porcje smaczne due i niezbyt drogie. Najedzeni wracamy do domku… ..tchnie intrygujco... niemoliwoci prawie...
Przynajmniej w sierpniu byo to jedyne sensowne miejsce, w ktrym mona byo dobrze zje. Pomijam kuchni u naszych Gospodarzy. Raz u nich jedlimy i byo smaczne i jeszcze taniej. Problem polega na tym, e pani By chciaa dzie wczenie zna godzin posiku. A kto to moe wiedzie, gdzie rzuci Bertranda dnia nastpnego??? ;)
pozdrawiam
Dzie 11
Sonecznie i ciepo. Po niadaniu zarzdzam wyjazd w dwa samochody. Jedziemy oglnie rzecz biorc na pnocny wschd. Po drodze cay czas po lewej stronie mamy tory kolejowe. W pierwszej wikszej miejscowoci skrcamy w prawo i z niej wyjedamy. Kawaek dalej rozpoczyna si wie. Na wysokoci cerkwi, ktra nadal peni t rol zostawiamy jeden samochd i ju karawanem jedziemy przez wie. Domostwa s przy drodze, ktr jedziemy i w dole po prawej stronie. Wie si skoczya, a my jeszcze jedziemy. Ju jednak niedaleko. Ilekro tutaj byem, albo z drugiej strony, zawsze zastanawiaem si, czy daoby si karawanem przejecha? Z tamtej strony po betonowych pytach ju na gr wyjedaem. Tylko, co dalej? Czy podwozie karawanu to wytrzyma? W kadym razie dojechaem do takiego miejsca, skd mona wyruszy ju pieszo oznakowan na niebiesko ciek. Idziemy w lewo, pod gr. Pniemy si mozolnie sapic i dyszc, a za nami widoczki pikne s. Przy granicy lasu robimy sobie odpoczynek podziwiajc widoki. W lesie wydawaoby si, e bdzie przyjemniej, poniewa cie jest. Nic z tego. Nie ma wiatru i jest parno. Dochodzimy do wiey przekanikowej. Przy niej skrcamy w lewo i rozpoczynamy powolne zejcie. Po kilku minutach wychodzimy z lasu i przystajemy. Przed sob mamy imponujcy widok zarwno na Beskid Niski jak i na zachodni cz Bieszczadw Zachodnich. Schodzimy agodnie opadajcym grzbietem, a widoki mamy na prawo, na lewo i przed siebie. Za siebie si nie ogldamy. cieka prowadzi przed siebie, ale ja zabieram chrzeniaka i odbijamy w prawo. Tam stoi ambona. Miejsce cudowne. Nie zabieram go do drugiej ambony, ktra jak pamitam stoi nieopodal. Tsknym wzrokiem spogldam w prawo. Czy bdzie mi dane tego wyjazdu odwiedzi poblisk dolin? Chyba nie, ale co si odwlecze to nie uciecze. Przyspieszamy kroku i doganiamy nasz grup. Z dala wyania nam si widok na cerkiew, ale jeszcze kawa drogi do niej. Nie spieszc si, rozmawiajc i artujc sobie dochodzimy do miejsca, w ktrym jest cmentarz wojskowy/wojenny. Cmentarz, to bardzo due sowo. Jest to miejsce o powierzchni okoo 4 m kwadratowych otoczone maym potem. Za to na pocie znajduj si krzye: greckokatolicki, prawosawny i rzymskokatolicki. Od cmentarza w d prowadzi ju polna droga. Nie idziemy ni do koca, tylko skrcamy w prawo. Dochodzimy do dwch cmentarzy i cerkwi. Po raz kolejny auj, e nigdy jeszcze w niej nie byem. Oznacza to jednak, e trzeba tutaj wrci. Po chwili kuzyn zawozi mnie do karawanu. Wracamy do naszej grupy. Tutaj si rozdzielamy. Kuzyn z rodzink jad do Radoszyc,
Ilekro tutaj byem, albo z drugiej strony, zawsze zastanawiaem si, czy daoby si karawanem przejecha? Musi by bardzo sucho, wtedy powoli przejedziesz. Po deszczach nie ma si co pcha. Suma sumarum najgorszy (imho) jest krki odcinek od samej przeczy do lasu (gbokie koleiny i "nigdy" nie wysychajce kaue, zrobione przez cigniki) i potem kawaek w lesie (w zasadzie pierwszy ostry skrt w prawo, bo drog przecina potok i teren jest podmoky). Potem zostanie ka (dobrze eby bya skoszona lub cho droga "przetarta"), przejazd przez potok (pytki), krtki podjazd i zjazd centralnie na leniczwk droga poln. Sprbuj kiedy to si dowiesz na 100% :)
Szanowny Panie Autorze za wspomnienie o kuchni pani By powiniene i na stos.
Ja chc pajd domowego chleba z serem i swojskim mlekiem.
Buuu tylko jedn pajdk.
Stoowaa si tam? Nie za daleko miaa? :-)
a my z Renatk do Moszczaca. W Moszczacu skrcamy w lewo. Nie daj mi spokoju te dwa pomniki, ktre powinnimy zobaczy przedwczoraj. Jestem roztargniony, ale eby pomnik przeoczy? Albo lad po nim? Cos mi tu nie grao, ale chodzi takie hektary ponownie te mi si ju nie chciao. Mijamy dawny PGR i Zakad Karny. Dojedam do leniczwki. Tutaj kicha. Szlaban i leniczy przy nim. Mwi, e dalej to nie wolno jecha. Zapytaem, czy skoro nie wolno, to moe tak sobie przejad? Nie wolno, nie szybko, ot tak. Podparem si tym, e onie chciaem pokaza Rezerwat, ale ona tam nie dojdzie. Od razu inna rozmowa. Oczywicie moe pan jecha, ale tylko do nastpnego szlabanu. Dalej to ju z buta trzeba. Ju dzi nie pamitam ile, ale kilka 2-3 moe 4 kilometry podjechalimy. Zatrzymaem si przy szlabanie i poszlimy pieszo. Jeszcze kawaek byo. Cay czas w d, drog przez las. W pewnym momencie droga ostro skrcia w prawo i po kilkuset metrach wyprowadzia nas na jasielskie ki. A przystanem zdumiony. Po prawej rce miaem Pole Biwakowe. Wielkie, czyste i zadbane. Elegancja Francja. Jeszcze dzi jestem pod wraeniem. Wiata, miejsce na ognisko, stoy, awy. A za polem biwakowym stoi sobie liczny jak malowanie Pomnik Wopistw. Okazao si, e, mapencja ktr si posugiwaem przedwczoraj i dzisiaj bya prawie dobra. Prawie czyni jednak rnic. Zamienione zostay podpisy przy pomnikach. Ot i cae zamieszanie. Nie aowaem, ze tu przyszedem, pomimo wczeniejszego aenia nad Turzaskiem. Znowu odkryem pikne miejsce. Januszu! Jak moge zwtpi we mnie? Mylae, ze si tak poddam bez walki? Jeeli czego nie znajd to rezygnuj. Chopie! Ja chatk z ciekncym dachem za czwartym razem dopiero znalazem. :-D Poczekalimy, a Renatka odpocznie i wrcilimy do karawanu. Po drodze do Komaczy zatrzymalimy si jeszcze nad stawem i zamwilimy obrazki u mieszkajcego tam artysty. Potem ju tylko wieczr w Komaczy.
Fakt... rejony te ciesz oczy. Te byem zaskoczony tym polem biwakowym. Dawno tam nie byem i... zapaem smaka na rundk Wola Nina-Jasiel-Moszczaniec :)
Gdzie na tej rundce byy jakie ruiny z czerwonej cegy, podobnie stanicy wojskowej (WOP?), nie pamietam ju... dawno tam byem :(
Pamitasz, pamitasz. Prosz bardzo..
Dzikuj! To wprost przepikna dolina!
Bertrand
A moge jednak zostawi auto przy leniczwce,przej drog do Jasiela,a nastpnie pj w d,za pomnik kurierw.Przed cmentarzem w prawo do gry,koo Poziomkowego Wwozu na szczyt kami.Tam zaczyna si przedwojenna jeszcze droga,zachaszczona,zarastajca,na rowerek i pieszkom genialna,kwintesencja B.Niskiego i chaszczowania.Wychodzi z powrotem na leniczwk.
Browar! Dziki. Ale to mj pierwszy raz by :oops:. Teraz wiem jaka to przyjemno jest tam wej. Napewno to powtrz i to nie raz ;).
Pozdrawiam
Dzie 12
Przy niadaniu pokazaem map i plan mojego marszu w dniu dzisiejszym. Mj plan z aplauzem si nie spotka. Jednoznacznie wszyscy stwierdzili – Idziesz dzisiaj sam. Poniewa czsto zdarza mi si chodzi samotnie po grach, specjalnie si nie przejem. Poprosiem Renatk eby mnie zawioza na start i odebraa z mety. Jak zwykle Renatka si zgodzia. Na start jechaa rwnie z nami ona kuzyna. Z Komaczy mielimy kilkadziesit kilometrw. Po drodze mijamy ruiny cerkwi w Ponnej. Miejsce zniszczone i ponure. Jedziemy dalej. W kocu wysiadam z karawanu i wyruszam. Umawiam si jeszcze z Renatk na konkretn godzin na mecie. Powiem tak: Ze startu ruszam drog asfaltowa na poudnie. Po kilkuset metrach asfalt si koczy, a zaczyna droga szutrowa. Id dalej i przechodz przez most na rzece. Jeszcze kilkaset metrw i skrcam w lewo. Po chwili dochodz do rzeki. Rzeka nie jest ani dua ani maa, ale w butach nie przejd na drug stron, a taki wanie mam zamiar. Siadam, zatem na kamieniu i zdejmuje buty. Przechodz na drug stron i si ubieram. Poln drog wychodzc z brodu, ktrym przekraczaem rzek wyszedem na ki. W oddali widz po lewej stronie due zabudowania. Nawet kto si przy nich krci. Zabudowania te nie byy celem mojej wdrwki, wic z daleka je sfotografowaem i poszedem w prawo w stron rzeki. I tu mnie przymurowao… z mojej strony do rzeki jest agodne zejcie, ale po drugiej stronie olbrzymia ciana skalna. Sir Bazyl pisa, ze warto tam zajrze, ale nie napisa, dlaczego. Teraz ju wiem. Pokrciem si troch po brzegu i poszedem szuka miejsca po cerkwi. Znalazem je nieopodal. Troch zaniepokojony popatrzyem na gwna, ktre w trawie byy. Sporych rozmiarw zwierzta musiay je zostawi. ki byy ogrodzone pastuchem. Pastuch nie by pod prdem. Sprawdziem. Spojrzaem na map /t z bdami, a przynajmniej z jednym/ i na przeaj przez ki poszedem przed siebie. Chciaem doj do rzeki, ktra w tym miejscu tworzy zakole. Miejsce byoby fajne, gdyby nie te pastuchy. Doszedem po kilku minutach do rzeki. I znowu zdziwienie. Teraz to ja stoj na wysokim brzegu, a musze przej na drug stron. Nie jest, to a taki wysoki brzeg, ale zawsze. Znalazem kawaek dalej stosowne miejsce do zejcia. I tu nastpne ZDZIWKO! Na drugim brzegu jest kto. Facet. To jeszcze nic. Zdziwienie moje wzbudzia czynno, ktr w go wykonywa. Nie! adnych wistw nie robi. On po prostu pranie urzdzi sobie. Pra nie byle co, bo biae koszule. Wyprane rozkada na skaach na socu. Wyobraacie sobie taki widok??? Przeszedem na drugi brzeg i przywitaem si. Zanim ubraem buty poprosiem go o zrobienie mi zdjcia. Potem krtka rozmowa. Wyobracie sobie, e ten facet mieszka w Kronie i przyjecha tu sobie odpocz i przy okazji pranie uskuteczni. Janusz, moe znasz gocia? Pan ten zapyta, dokd id i opowiedzia mi o kilku miejscach, ktre warto zobaczy po drodze. Mio si gawdzio, ale czas lecia. Ostrzeg te mnie przed bydem, ktre chodzi po lesie. Zastanawiaem si przez chwil, czy to, aby nie takie samo bydo, jakie w Czarnej Dolnej widziaem. Nic mdrego nie wymyliem. Przez urocz k poszedem w kierunku drogi.
Go pranie robi, bydlta fajdaj, Ty nogi moczysz - wszystko to pynie do Rzeszowa, a ja pniej si dziwuj czego woda w kranie taka wonna i ta;)
Skd wiesz, e do Rzeszowa? A moe do Przemyla? ;)
Bertrand twj opis, przypomnia mi jak moja babcia, w czasach gdy dinozaury po wiecie biegay, rwniez w ten sposb pranie nad rzek urzdzaa. A jak to pranie wysuszone socem pachniay, niech si rne lenory schowaj ...
Bertrand Twoje pytanie
...mnie powalio.
A od kiedy to Wisok pynie przez Przemyl ?
Zamiecie przecie zdjcia na ktrych brodzisz po tej rzece.
Ogrzewam si ogniskiem twoich wspomnie, szczeglnie w taki chodny dzie jak dzisiaj i ciesz si e otworzye si na Niski , ktry ma takie fajne, mao znane miejsca jak te ktre pokazae.
Mam nadziej e otworzysz si rwnie kiedy na wschd i uda mi si namwi Ci choby na krtk eskapad.
Bd ponawia sw propozycj.
Bertrandzie wschd czeka. I nie ma co zwleka, bo przestaje powoli by tym dzikim wschodem...
Henek! Ja nie pisaem, e ta rzeka to Wisok. To Ty sobie tak wymylie. A moe i dobrze. ;)
Marcinie! Moe w tym roku dam si namwi? Kto wie?
Chyba bdzie przerwa w mojej opowieci. Mam zamiar wyjecha z Poznania. Tylko jeszcze temperatura ciaa za wysoka jest. Jeeli wyjad to rwnie zahacz o... Albo nie bd Was wkurza i nie napisz o co. Mam nadziej, e jak wyjad to bdziecie jakie szczapy tu dorzuca.
Droga bya bardzo botnista. To, e bya botnista, to Piku, wane, ze pusta bya. adnego czowieka, adnego pojazdu. To, co lubi. Id sobie t drog przez las i sucham jego odgosw. Nagle c mi przestao pasowa. Po chwili nadjechaa z przeciwnej strony terenwka z gomi w kapeluszach. Mieli je ze skry i nie uwaam, eby to by obciach. Zdjli kapelusze na powitanie i tyle ich widziaem. Po chwili smrd spalin te ustpi. Droga wreszcie opucia las i wyprowadzia mnie na pikne ki. Wedle poznanego niedawno pracza powinienem skrci teraz w lewo, nad rzek. atwo powiedzie tylko, w ktrym miejscu? Wreszcie widz jak ciek prowadzc w tym kierunku. Prowadzi mnie ona nad rzek. A tu przede wszystkim znowu wysoki skalisty brzeg po drugiej stronie. Okazuje si, e nie jest to miejsce zapomniane przez Boga i ludzi. Nie wiem jak z tym Bogiem, ale ludzie tu przychodz. I teraz was zaskocz. Wcale tego nie poznaem po mieciach. mieci tam nie byo. Byo miejsce na ognisko, ruszt, patelnia. Tak sobie myl, e to miejsce zrobili poawiacze ryb. api sobie ryby i od razu na patelni… Posiedziaem chwilk, piwko wypiem, puszk zabraem ze sob i poszedem dalej. Po lewej rce miaem rzek z kamienist pla. Na play w oddali dwoje ludzi. Myl, e mnie nie zauwayli. Byli zajci sob ;) . Po chwili doszedem do rozstaja drg. Wiem, e musze skrci w prawo, co wanie czyni. Na pobliskich drzewach widz przymocowane kartki. Znaczy si ogoszenia s jakie. Podchodz i czytam pierwsz: ‼ UWAGA!!! 5000z nagrody za pomoc w ujciu sprawcy podpalenia schroniska w… telefon itd.” O kurcz Dziki Zachd mamy w Beskidzie Niskim. Swoj drog skur.. yn jaki. Podpalacz jeden. Podchodz do drugiego ogoszenia i czytam: ‼UWAGA. Wypas byda. W stadzie znajduj si buhaje. Prosimy nie zblia si do stada.” Nie powiem zrobio to na mnie wraenie. Zwaszcza, e z pobliskich krzaczorw i lasu dochodzi mnie porykiwanie. Swoj drog ciekawe, kto odpowiadaby za poturbowanie mnie przez buhaja w lesie? Droga prowadzia wzdu potoku, ale z obu jego stron. Co rusz musiaem go przekracza, a porykiwanie mnie gonio. W kocu wyszedem z lasu na ki. Po chwili po lewej stronie zobaczyem ciekaw murowan budowl. Jej podstawa to kwadrat o boku ze 4-5 m. Za to dosy wysoka bya. Obok tej budowli cmentarz stary jest. Za niedalekim potem widz jakie zabudowania, czy wiaty. Wszedem do murowanej budowli, dzwonu brak. Wszak to pozostao po dzwonnicy jest. Cmentarz jest zaniedbany. Id dalej drog.
Henek! Ja nie pisaem, e ta rzeka to Wisok. To Ty sobie tak wymylie. No nie,kogo Ty chcesz nabi w balon? ;)
Ponad dzwonnic s kapitalne,najwiksze jakie widziaem Pola Poziomkowe.Zjazd rowerkiem tamtdy to czysty mid.
Polecam wietn ksik o tamtych terenach "Od Rymanowa do Jalisk" Potockiego.
Fajnie,e przypomniae mi fotkami to miejsce.No i do dzi czuj jeszcze gesi skrk na myl o tym stadzie i omijaniu go szerokim ukiem z dusz na ramieniu!Z opowieci opiekujcego si t rogacizn,wynikao e artw nie ma!Sam mia przygody mrozce krew w yach.
(...)
Ponad dzwonnic s kapitalne,najwiksze jakie widziaem Pola Poziomkowe. (...) Jak Horbki byy Polask to ze znajomymi nazywalimy j Poziomkow Gr. I Browarku, chyba te czasy pamitasz. Pniej przyszy byki i zeary poziomki a na stoku zostawiy efekt uboczny trawienia i teraz atwiej wdepn w marmolad ni w poziomki :twisted:. Kiedy wlazem w to stado i tumaczyem im eby ary niej - niby suchay i patrzyy na mnie z zainteresowaniem, adnej agresji, ale ju w trakcie wykadu niektre jawnie oleway ca spraw a reszta te jako sobie do serca tego nie wzia. Od tej pory woowina coraz czciej goci na moim stole :-D
P.S.
Bertrandzie - ja wiem, e mapa BN na pn koczy si na Doach Jasielsko-Sanockich, ale kurcz sprbuj uwierzy, e rzeka po ktrej azie pynie przez Rzeszw a nie Przemyl :mrgreen:
.... Znowu odkryem pikne miejsce. Januszu! Jak moge zwtpi we mnie? Mylae, ze si tak poddam bez walki? Jeeli czego nie znajd to rezygnuj.... Bertrand , nawet przez chwile nie zwtpiem w Ciebie. Przecie wiem ,e Wielkopalanie s "oszczedni" :roll: i do tego uparci w deniu do celu.
Tylko nie wiedziaem ,e tak "dobrej" mapy uywasz.
ps. co raz "cieplej" jest przy Twoim ognisku, dziki za to.
Po chwili widz dwa obejcia. Jedno cakiem, cakiem gotowe do przyjcia goci i drugie spalone. Chyba jest to, to schronisko, co zostao podpalone. Przy jego ndznych resztkach kilka osb si krci. Wchodz na teren tego caego. Jaki mody ciupie. Siekier ciupie. Podchodz i mwi mu Cze. Odpowiedzia Cze i nastpnie po angielsku powiedzia, e to jest tyle, co po polsku umie powiedzie. Zapytaem si go skd tu przyjecha, a on ku mojemu zdziwieniu, e z Australii. Boe myl sobie, te tereny to popularne bardzo s wrd Australijczykw. Kilka lat temu z Jabolem spotkalimy dwjk na rowerach. Na rowerach oni z Portugalii w Bieszczad przypedaowali. Po roku znowu byli w Bieszczadzie, bo si spotkalimy, ale wtedy bylimy ju umwieni. Teraz ten tutaj. Szok. Powiedzia, ze w chaupie jest Monika. Zanim doszedem do chaupy Monika przyniosa mi herbat ze wieo zbieranej mity. Oni ju sami s w tym miejscu kilka dni. Jak wypiem herbat chciaem si poegna, bo ju mao czasu miaem. Nic z tego. Dostaem obiad. Po obiedzie nieadnie jest od razu wyj, wic czas mija na sympatycznej rozmowie. W kocu si zdecydowaem i poegnaem si. Poszedem wprost do furtki. Zamknem j za sob i ruszyem ciek pod gr. Ani wysoka, ani stroma nie bya, ale troch czasu mino zanim wszedem na szczyt. A tam Jezusiczku! Jaki stamtd widok pikny jest!. Siadem sobie i patrzyem. Cisza, gra, widoki i ja. Nie wiem, po jakim czasie si opamitaem, ale sporo go mino. Wstaem i schodz t sam drog, co tu przyszedem. Nagle widz w oddali, ale na mojej ciece bydo z duymi rogami. Od razu sobie ogoszenie przypomniaem. Robi zdjcie, tak eby si bydldku przyjrze. Ogldam na zblieniu. Rogi due, patrzy w moim kierunku no i najwaniejsze, midzy tylnymi nogami nie ma wymion. To, co widz na pewno nie jest wymionem, chyba, e pojedynczym takim. Zrezygnowaem z tej drogi. Skrciem w prawo w krzaczory. Matko! Jakie tam krzaczory byy. aowaem, e maczety jakiej nie mam. W kocu wyszedem na k. Byda nie ma. Wchodz ponownie w krzaczory cay czas podajc na d. Wychodz na k, a tam piekne ruiny kaplicy jakiej stoj sobie. Zacne miejsce znalazem. Zapewne kilku z was tam byo, ale ja dopiero to miejsce odkryem. Poszedem w d do potoku. Po kadce przeszedem na drug jego stron i poszedem ciek w stron drogi. Na drodze stoj dwa traktory i co tam rozadowuj, chyba drewno. /Skleroza/. Zapytaem si a raczej upewniem si, co do kierunku dalszej wdrwki i si poegnaem. Mozolnie piem si pod gr tym razem drog. Za sob miaem pikny widok na gr, z ktrej miaem pikny widok na t drog. Nagle drog i cae pole ogradzaj zasieki z bardzo mocnego drutu kolczastego. Z dala sysz traktory. Czekam na nie. Moe na stopa si zabior. Kiedy nadjedaj zdejmuj zasieki i robi drog przejezdn. Traktorzysta ochoczo mnie zabiera na przyczep. Przyczepa! Duo powiedziane. Rura jaka, na ktr usiadem i ktra mocno mi si wrzynaa w .. Wiecie, w co. Nie powiem. Kawaek mnie podwieli. Potem wskazali kierunek dalszego marszu i si rozstalimy. Schodz betonowa drog w stron Drogi Karpackiej. Droga mao uczszczana jest z racji dziur i wyboi pomimo, e z pyt betonowych bya. Z daleka widz karawan, ktry pnie si betonk w moim kierunku. Ju si boje o podwozie. Renatka szybko spasowaa. Nawet nie nawracaa, tylko stana i czekaa na mnie. Ja schodzc z gry szukaem miejsca, w ktrym mgbym zawrci. Znalazem. Zostawiem Renatk i on kuzyna, bo obie panie po mnie wyjechay i delikatnie, na paluszkach pojechaem w miejsce, w ktrym mogem zawrci. Potem, to ju buka z masem. Zjechalimy do asfaltu. Terenwka na miejscowych blachach chciaa wjecha na betonk. Musiaa nas przepuci. Do dzi widz zdumiony wzrok kierowcy. T drog to terenwka albo cignik tylko przejedzie, a tu zadowolony facet wyjeda z dwoma kobiakami na dodatek. I to by byo na tyle z tego dnia. Aha jeszcze jedno. Ilekro Renatka po mnie gdziekolwiek przyjedaa zawsze w karawanie miaa zimne piwko. Tak byo i tym razem….
Ech Bertrandzie... Piszesz o miejscu, ktre ja kocham bardzo. Za kadym razem, jak jestem, to bardziej.
Tak wygldao to przed poarem, a na byczki trzeba uwaa:lol:
...Bertrandzie - ja wiem, e mapa BN na pn koczy si na Doach Jasielsko-Sanockich, ale kurcz sprbuj uwierzy, e rzeka po ktrej azie pynie przez Rzeszw a nie Przemyl :mrgreen: No, nie wiem;). Ale zbyt wiele osb w tym tygodniu przy piwku mwio mi to samo, co TY. Coraz bardziej si zastanawiam, czy aby nie macie przypadkowo racji :lol:.
Dziekuj wszystkim za te "konsultacje" i pozdrawiam
Dzie 13
Jestem zmczony. Nogi mnie bol. Pogoda nijaka jest. Po niadaniu zapada decyzja. Jedziemy na Sowacj. Z Komaczy jedziemy na wschd. Niedaleko. Potem skrcamy w prawo i przejedamy przez wie. Za wsi jest cudowne rdo i kaplica przy nim. Tam zarzdzam postj. Chrzeniak do kaplicy nie idzie. Nie wiem, dlaczego. Po krtkim postoju jedziemy dalej, znan na pami drog, ktra prowadzi do sklepu. Sklep mijamy i pdzimy dalej. Zatrzymujemy si dopiero przy murowanej cerkwi greckokatolickiej pw. Narodzenia Panny Marii z 1826 r. Niezbyt adna i okazaa budowla. Pogoda robi si coraz gorsza. Jedziemy dalej. Nastpna miejscowo jest celem naszej jazdy. Miejscowo ta nie zrobia na nas korzystnego wraenia. Sporo ebrzcych brudnych dzieci. Za to na wzgrzu stoi przepikna, wysoka, murowana cerkiew prawosawna pw. witego Ducha Wybudowana zostaa w 1949 r., w starym ‼ruskim” stylu, jako pomnik ku czci polegym w I i II wojnie wiatowej. Niestety zamknita bya. Obszedem j dookoa i tyle mojego. Weszlimy te do pobliskiego Muzeum Sztuki Wspczesnej, gdzie kupiem liczn ksik, album z cerkwiami sowackimi i polskimi. Droga bya, ale warto byo. Moe to nieadne, ale wszedem na fontann Andy Warhola. Nastpnie wrcilimy do Polski. Oczywicie zakupy zrobilimy w znajomym sklepie. Po powrocie do domku wszyscy zalegli w pozycji horyzontalnej. Kiedy przestao pada namwiem Renatk na krtki wypad. Podjechalimy do miejscowoci, ktr odwiedziem ostatnio podczas KIMBU. Poszedem na cmentarz i miejsce po cerkwi. Poszlimy te w stron lasu, ale deszcz znowu zacz pada. Wrcilimy do karawanu. Po drodze zatrzymaem si przy miejscowym kociele. Wszedem do rodka, bo otwarty by. Bardzo may i bardzo skromny jest. Nastpnie pomimo deszczu postanowiem znale wodospad. Po przedzieraniu si przez krzaczory i spacerze wezbranym potokiem znalazem go. Jest on tak adny, e cignem do Renatk. Kiedy szedem po Renatk zobaczyem, e korytem potoku, po kamieniach idzie moda niewiasta i niesie mae 2-3 letnie dziecko na plecach. Niewiasta owa obuta bya w ‼klapki”. Jak wyszedem na szos to zobaczyem mczyzn. Opowiedziaem mu o kobiecie w klapkach, a opowie moj zakoczyem tak ‼Na gupot ludzk nie ma rady”. Go ten odpowiedzia mi, e ta niewiasta, to jego ona osobista jest i idzie z ich dzieckiem. By oburzony moim stwierdzeniem, bo co jej si moe sta? Kiedy mu powiedziaem, e kamienie s liskie i moe si na nich noga omskn, kobieta moe si przewrci np. na plecy a dziecko wyrn gow o kamienie, to zrobio na nim wraenie… pobieg do ony. Po powrocie do Komaczy pojechalimy na kolacj do schroniska i to by byo na tyle tego dnia. Aha! ona kuzyna obmylia wycieczk na dzie nastpny…
Dzie 14
Po niadaniu wsiadamy do auta i jedziemy na pnocny wschd. Jedziemy bardzo niedaleko. Zatrzymujemy si przy zabudowaniach po lewej stronie i dalej wyruszamy pieszo. Idziemy drog szutrow. Po lewej rce mamy potok. W pewnym momencie potok zacz wydawa inny odgos ni do tej pory. Od razu skrciem w jego stron zobaczy, dlaczego zacz szumie. Okazao si, e w tym miejscu tworzy on niedu kaskad. Poszlimy spokojnie dalej mijajc po drodze drewniany krzy przybity do drzewa. Tak idc, artujc sobie doszlimy do niewielkiego zabudowania. Okazao si, e jest to pasieka. Droga si rozwidlaa. Postanowiem, ze pjdziemy w prawo. Po kilkudziesiciu metrach droga zrobia si baaardzo botnista. Caa moja grupa stana i zacza si zastanawia, co dalej. Wiedzc, co bdzie dalej od razu poprosiem Renatk, eby po mnie przyjechaa do miejscowoci, w ktrej Zdzisaw Pkalski zrobi w kociele Drog Krzyow. Dokadnie sobie nie przypominam, ale tak si rozpdzi, e chyba nawet jedn stacj wicej zrobi. Po tych konsultacjach z on miao wszedem w boto. Gboko si nie zapadem nawet, tak gdzie do kolana. W tym momencie wiedziaem, co si stanie. Wszyscy spasowali. Id sam. Po chwili jednak sysz takie: luup, luup. Odgos aenia po bocie. Dogoni mnie kuzyn. Dalej ju we dwch przemierzalimy przez boto. Boto po chwili si skoczyo. Przekroczylimy potok i wsk cieyn przez krzaczory przedzieralimy si pod gr. Jeszcze jeden potok i wychodzimy na ki. cieka, nasza przewodniczka si urwaa. Zostawia nas samopas z kami. Gdzie na rodku ki stoi drzewo. Przedzieramy si do niego. S tam ki takie, ktre lubi, nieskoszone. Znaczy si, e trawy /Marcin pewno wiedziaby, jakie to roliny, dla mnie to trawy/ sigaj mi, co najmniej do ramion. Trudno si przez nie przedziera. Dochodzimy do drzewa, a tu szok. Na drzewie stary, bo stary, ale czerwony znak cieki spacerowej. Tylko, co dalej? W ktr stron i? Na kach szlak wyznaczaj tyczki. Tutaj adnych tyczek nie ma. Idziemy, a raczej przedzieramy si w stron lasu. Na jednym z pni znowu jest czerwony znak. Idziemy wzdu drzew. Szmat drogi idziemy i znakw nie ma. Wracamy znowu kami. Z dala widzimy jak posta, ktra idzie dosy szybko. Znaczy nie przedziera si. Idziemy, wic w tym kierunku. Co tu duo mwi? Jary /szczcie, e niezbyt gbokie/, potoki, trawy. Gdzie po pl godzinie a moe duej wychodzimy na drog. Len drog. Siadam zmczony i upocony na kamieniu. Otwieram plecak i wyjmuje puszk ze zocistym nektarem. Razem z kuzynem raczymy si jej zawartoci. Na drzewach s znaki. Idziemy drog dalej. Dzisiaj z perspektywy czasu myl sobie, ze kiedy w czasach zaprzeszych szlak, czy cieka by wytyczony troch inaczej i my natknlimy si na stare oznaczenia. Po kilku minutach dochodzimy do przedziwnego miejsca. Po lewej strony drogi jest miejsce po cerkwi, na ktrym stoi nowa budowla sakralna. Bardzo ona skromna i maa jest. Wewntrz wida sztandary. Po prawej strony drogi jest cmentarz z nowymi grobami. Znaczy si cmentarz jest uytkowany wspczenie. Ludziska kawa drogi musz tupta za trumn…
Chtnie bym si od Was czego dowiedzia na temat tego cmentarza. Spdziem na nim par chwil, porobiem fotografie i poszlimy dalej. Niedaleko od tego miejsca droga zaprowadzia nas w inne bardzo ciekawe. Jest to baza studencka. Chaupa z paleniskiem w klepisku, awami i innym sprztem bazowym. Obok jaki loszek, albo piwniczka zamknita na klucz. W bazie byo dwoje ludzi. Nie byli oni zadowoleni z naszej wizyty. Nie wiem, dlaczego. Pokazali nam dalszy kierunek marszu i poszlimy sobie po krciutkim odpoczynku dalej. Powiedzieli na odchodnym, e zobaczymy po drodze bardzo due marnotrawstwo. Mwic to byli bardzo tajemniczy. cieka wyprowadzia nas pod gr na ki. W przeciwiestwie do tych poprzednich, te byy adnie wykoszone. Nie do, e cieka adna to obok ka prawie jak boisko pikarskie. Za to widoczki, im wyej tym adniejsze. Palce liza. Z naprzeciwka pojawili si jacy ludzie, ale przeszli bez sowa. Z daleka widzimy na szczycie betonowy trjng. Ju wiem, o co chodzio z tym marnotrawstwem. Ot na szczycie i obok niego s poukadane w pryzmy okoo 4 m wysokie bele z siana. Le i gnij. O.K. Czy aby na pewno marnotrawstwo. Moe prawa ekonomii porbane tu zadziaay. Uni znaczy Unia dopacaj jaki grosz od hektara wykoszonej ki, pod warunkiem, e siano jest zebrane. Natomiast z sianem tym nie ma, co zrobi. Kupca nie ma, a jak ju jest, to koszty transportu s tak wysokie, e nie opaca si kupowa. Wic ley i gnije sobie. Przynajmniej tak to sobie wytumaczylimy. Wierzcie mi, e z tych pryzm widok jest imponujcy na wszystkie strony wiata, bez wzgldu ile ich jest. Tam te by zasig i mogem poinformowa Renatk, o ktrej ma podjecha z piwkiem. Poln droga poprzez ki schodzilimy w d. Znowu jaka pasieka si znalaza przy drodze. Jak ju doszlimy prawie do Drogi Karpackiej to okazao si, e mamy problem, bo drog przecina szeroki i bardzo wartko pyncy potok. Nie takie przeszkody ju pokonywaem, wic i z t sobie poradzilimy. Doszlimy do asfaltu w najniszym punkcie wsi. Renatka musi ju by, ale chyba w innym jej punkcie, a tu zasigu telefonicznego niet. Idziemy pod gr asfaltem. Idzie si fatalnie. W pewnym momencie Kuzyn woa do mnie mam zasig. Siadamy w rowie i czekamy. I to by byo na tyle tego dnia. Super wycieczka i super, e troszku pobdzilimy…
Taaaa...tygrysy lubi to najbardziej.Czuj zapach tych k-bezcenne w lutowy wieczr.
tygrysy lubi to najbardziej Oj, lubi, lubi...wietnie si poda za bertrandem.
Racja, ale wiecie co? Skoro wieczr lutowy to patrzc na te przestrzenie wrcz nieograniczone, czy to na fotkach bertranda czy wasnymi ocztami niedawno zobaczone...wzdycham do zimy,ktrej nie byo i narciarskich wycieczek w tamtejszych stronach wci niewykonanych.
No dobra, ju wracam na swoje miejsce w drugim rzdzie tj.krgu by zaczeka na c.d. ;)
Chtnie bym si od Was czego dowiedzia na temat tego cmentarza. Czy to czasem nie ten cmentarz, gdzie zmarym przebijano serca osinowym kokiem aby po mierci nie zamienili si w upiory ?
A przez te boto przejechaam kiedy rowerem !
Boto jest tam wieczne i niezniszczalne.
Pozdrowienia
Basia
Czy to czasem nie ten cmentarz, gdzie zmarym przebijano serca osinowym kokiem aby po mierci nie zamienili si w upiory ? Niezupenie, tamten jest/by kawaek niej.
Bertrand !
Jak ju trafie w t dolink to nie kusio Ci o odszukanie rda z wod mineraln ?
Moe jest lepsza od zocistego napoju ?
W sumie takich rdeek jest w Bieszczadach tylko kilka.
Teraz mnie kusi. W sierpniu nic nie wiedziaem o rdeku. :( Dlatego TAM zawsze si wraca.
Pozdrawiam
Napicie wyborcze ronie! Wyglda na to, e jest niewiele osb, tak staych w uczuciach i swoim wyborze, jak ja. W tej turze zdania nie zmieni. Aby jednak cho na chwil oderwa Was od tych najwaniejszych od roku wyborw zammieszczam opis kolejnego dnia. Bdziecie troch zawiedzeni ale urlop, to nie tylko codzienne przedzieranie si przez chaszcze i boto...
Dzie 15
Przeprowadzka. Jedziemy do Zawozu. Oczywicie robimy to pomau z powag. Po drodze zatrzymujemy si w Cisnej. Rysiek opowiada o Bieszczadzkich Anioach, ktrych dziki Bogu i partii udao nam si nie widzie. Obok Atamanii stoi fajna Kapliczka Pamici. Cz kapliczki jest duta Zdzisawa Pkalskiego. Moecie powiedzie, e obciachowa ona jest, ale mi ona nie przeszkadza. Obok Atamanii kupujemy jakie pamitki, ale nie te z Chin. Nastpnie kawa mitow w Herbaciarni. Potem obiad w Zaciszu. Dojedamy w kocu do Zawozu. Danusia i Krzysztof witaj nas prawie jak rodzin. Zawsze chtnie tam jedziemy. Mieszkamy w odremontowanym domu dla turystw. Na dole 5 pokoi dwuosobowych i wsplna kuchnia i jeszcze jakie pokoje na pitrze. Obok zadaszone miejsce na grilla. Super to zrobili. Poniewa jest strasznie gorco idziemy nad wod. Renatka chrzeniak i ja zaywamy kpieli. Wracamy na pokoje. Rozpakowujemy si i pod dachem bez grilla grzejemy. Co grzejemy niech zostanie nasz tajemnic…
Dzie 16
Jest pochmurnie, parno i gorco. Po niadaniu aduj ekip do karawanu i jedziemy. Ja wiem dokd, Renatka wie, a reszta nie wie. Na pierwszej krzywce skrcam w lewo. Jedziemy drog niedawno wyremontowan. Po pewnym czasie skrcam w prawo. Mijam wypa, a potem odgazienie do WIELKIEJ posiadoci. Ta posiado mnie od jakiego czasu wkurza. Olbrzymi obszar Bieszczadu za murem i siatk. Z adnej strony nie wejdziesz tam… Jad dalej, niej i niej. W kocu przy odgazieniu w prawo zostawiam karawan przed szlabanem. Napis gosi, ze teren prywatny, a kto mi mwi, e jak wjad, to mog si zdziwi przy wyjedzie. Czsto szlaban jest w takim wypadku na kdk zamykany. Dalej idziemy wic pieszo szutrow drog najsamwpierw pod gr. Renatka opnia marsz, bo obera si jeynami. Peno ich tutaj. Po chwili w miar podchodzenia pod gr przed nami roztacza si coraz adniejszy widok. ki, gry, woda. Droga prowadzi delikatnie w d do wypau. Zaraz za nim skrcamy w lewo. W prawo na liczny cmentarz nie prowadz. Pomylaem sobie, ze wszyscy mamy mapy i moemy z nich wyczyta, co jest nieopodal nas. Moe to i nieadne byo, ale najlepszym si zdarza. Podamy dalej drog. Ona skrca w prawo, wic my te. Tu przed bram tak bez bramy skrcamy w prawo. Dalej drog wychodzimy na ki. Z daleka obserwujemy dom, ktry tam stoi. Miejsce naprawd zacne ale chyba tylko na lato. Zim hektary do odnieania, aby si wydosta. Dalej prowadz na przeaj przez ki. Tak na pami. Pami mnie jednak troch zawodzi i nie wiem, w ktrym miejscu mam zej. Schodz sam na pa i z dou znajduj ciek, ktr wracam po reszt. Renatka i ja znalimy to miejsce, ale dla reszty byo to duym zaskoczeniem. Bylimy w posiadoci Krla Wczgw. Krla nie byo. Moe i dobrze… Obszedem cae krlestwo i wrciem do reszty. Potem spokojnie t sam drog wrcilimy do karawanu. Na obiad pojechalimy do Polaczyka. Obiad jak zwykle w Polaczyku u Pani Leszkowej, a deser i MUZYKA u Pana Leszka. Takiej muzyki nie usyszycie nigdy w Bieszczadzie.
I jeszcze jedna refleksja z tego dnia. Bya to niedziela. Tak myl. Niedziela koczca sierpniowy ikd. Jaki kretyn w tym wyda zgod na zorganizowanie w tym dniu wycigu rowerowego. 90% ludzi, ktrzy przyjechali tego tygodnia w Bieszczad midzy innymi na Anioy, tego dnia chciao wyjecha. A tu dupa. Droga wyjazdowa z Bieszczadu zamknita, bo si Herosi na rowerach cigaj. Korek sta od Polaczyka do Wokowyi. Wyobraacie sobie to? A ten kretyn, co wyda zgod na wycig w tym dniu sobie tego nie wyobrazi….Szkoda, e nie sysza tego, co mwili, ci co w korku stali, a do domu mieli kilkaset kilosw
Do Twojego zdjcia nr 7 fragment mojego wiersza :
"Niczym zoto,db byszczy
posrd wodnej krainy.
Daj mi jeszcze raz, Panie,
takie urodziny"
...bo byy niezwyke i niepowtarzalne (chyba!)
Myl, e te strofy bardziej pasuj do zdjcia 8. Dzikuj.
Ale to zaley od interpretacji. Chyba mi Pan da. Teraz uwaga. Urodziny mam 11 maja. Jad w tym roku w tym czasie z Renatk. I to Ona mnie namwia. Dokd jad nie musz pisa.
Pozdrawiam
Nie,no db jest na nr 7 i lni w socu jak zoto a krl gosci malinow naleweczk .Moja opowie jest duuuga z pobytu TAM.A szlaban czasem "robi"przykre niespodzianki,niestety.A tomy s BYKI!!
Zdjcie w istocie sidme w kolejnoci, ale nazwa zdjcia 8.jpg i std to nieporozumienie :)
Pozdrawiam