bigos - mĂłj pamiÄtnik, wspomnienia, uczucia, przeĹźycia ...
Dzisiaj od znajomego weterynarza dowiedziałem się o tradedii w Maniowie. Podobno
J...es zaglodził na śmierć wszystkie swoje kozy, a pozostałe zwierzęta ledwo uszły z życiem.
Kozy konały z głodu i pragnienia zamknięte w oborze przez dwa miesiące.
Właściciela nie było podobno przez 2 miesiące.
Czy ktoś wie o przyczynach tej tragedii?
Jestem w szoku.. Nie wiem jak teraz ale kiedyś kóz tych miał dużo..
dopisano:
http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/1...Redirects=true
- Widok, jaki zastaliśmy w Maniowie, jest nie do opisania - mówi Stanisław Kaczor, powiatowy lekarz weterynarii z Sanoka. Zagłodzonych na śmierć zostało 20 kóz
Maniów to malutka miejscowość w gminie Komańcza. - Chyba osiem domów. Rozrzuconych daleko od siebie - opisuje Stanisław Kaczor. Jeden z mieszkańców produkuje ser z mleka koziego.
6 lutego do powiatowego lekarza weterynarii dotarł alarmujący anonimowy sygnał. Ktoś informował, że w gospodarstwie serowara wszystkie kozy zdechły z głodu. - Natychmiast tam pojechaliśmy. Poinformowaliśmy urząd gminy. Na miejscu była z nami policja - mówi Stanisław Kaczor. - Trudno znaleźć odpowiednie słowa, by oddać to, co zobaczyliśmy. Informacja się potwierdziła. 20 kóz leżało martwych. Padły z głodu. Sporządziłem stosowny wniosek do prokuratury - opowiada.
Oprócz kóz w gospodarstwie były jeszcze dwa konie kucyki, cztery psy i kot. Żyły, ale były w złym stanie. - Gdyby sygnał do nas nie dotarł, to jeszcze kilka dni i mogłyby podzielić los kóz - tłumaczy Stanisław Kaczor. Zwierzęta zostały zabrane. Trzy psy, w tym dwa duże w typie owczarka kaukaskiego, i kot trafiły do leskiego schroniska "Wesoły Kundelek". Konie do gospodarstwa rolnego, z którym gmina Komańcza ma umowę o przejmowanie bezdomnych zwierząt gospodarskich. Najmniejszy z psów pozostał w sąsiednim gospodarstwie.
Kiedy w gospodarstwie pojawili się urzędnicy i policjanci, właściciela nie było. Gdy przyszedł po jakimś czasie, nie był w stanie wytłumaczyć, dlaczego zaniedbał zwierzęta.
- To, co się stało, jest niewytłumaczalne. Tacy ludzie nie powinni posiadać zwierząt - komentuje Stanisław Kaczor.
Nadzór weterynaryjny w ostatnich dwóch latach trzy razy odwiedzał hodowcę z Maniowa. W 2014 roku przeprowadzono kompleksową kontrolę hodowli. W maju 2015 roku kontrola odbyła się łącznie z badaniem krwi wszystkich kóz. We wrześniu tego roku inspektorzy jeszcze raz tam byli, bo właściciel kóz był chory, a opiekowali się nimi wolontariusze. - Żadna z kontroli nie wykazała uchybień. Zwierzęta były w dobrym zdrowiu. Ich dobrostan nie był zagrożony - mówi dziś Stanisław Kaczor. Tym bardziej jest zaskoczony tym, co się stało.
- Głód musiał trwać kilka tygodni - mówi. Wyjaśnia, że inspekcja kontroluje rocznie około 5 proc. gospodarstw znajdujących się na podległym jej terenie. Nie jest w stanie skontrolować wszystkich. - Ponad te rutynowe kontrole zawsze natychmiast reagujemy na takie sygnały jak ten z Maniowa. Niestety, tym razem sygnał dotarł już po śmierci zwierząt - mówi lekarz weterynarii.
Psy i kot, które trafiły do schroniska w Lesku, są już w dobrym stanie. - Były jednak, z tego co wiem, trzymane w złych warunkach. Teraz szukamy dla nich nowych domów - informuje Karol Kusal z "Wesołego Kundelka".
Postępowanie w sprawie złego traktowania zwierząt w gospodarstwie w Maniowie prowadzi policja z Komańczy. Pod nadzorem Prokuratury Rejonowej z Sanoka.
- Policja otrzymała od nas dokumentację i wytyczne. Na tym etapie trudno powiedzieć coś szczegółowego. Postępowanie jest prowadzone na podstawie ustawy o ochronie zwierząt o znęcanie się nad zwierzętami. Postępowanie powinno zakończyć się do dwóch miesięcy - mówi Marta Leśniak-Popiel, zastępca prokuratora rejonowego z Sanoka.
Właścicielowi padłych z głodu kóz grozi nawet do trzech lat więzienia.
Cały tekst: http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/1...#ixzz41pBZKa8J
Trochę więcej tutaj
http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/1...-serowara.html
http://www.strefaagro.nowiny24.pl/ar...-psy-uratowano
Czy wie ktos jaki jest final tej historii? Jankes siedzi?
Jadąc kiedyś z Komańczy w kierunku Cisnej a było to parę lat temu, spotkałem przy drodze takie stadko. Mam nadzieję, że nie chodzi o te kozy i tego gospodarza. Chcę żeby ludziom podziałało na wyobrażnię o jakie straty mniej więcej może chodzić. Jeżeli w tym kontekście nie powinno się publikować takiego zdjęcia bo może niechcący urazić gospodarza, to proszę o wykasowanie.
Załącznik 40330
Coś jednak się działo wcześniej... "to najbrudniejsze miejsce, jakie widziałam, więc jeśli szukacie sterylnych warunków, to się głęboko rozczarujecie" --> http://krytykakulinarna.com/5-najlepszych-bieszczadzkich-serowarow-i-jeden-inny/ ...to mnie kiedyś odrzuciło by tam cokolwiek kupić.
chociaż tutaj --> http://lupkow.pl/historia.php?lang=EN to historycznie wspominają go dobrze.
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl brytfanna.keep.pl
J...es zaglodził na śmierć wszystkie swoje kozy, a pozostałe zwierzęta ledwo uszły z życiem.
Kozy konały z głodu i pragnienia zamknięte w oborze przez dwa miesiące.
Właściciela nie było podobno przez 2 miesiące.
Czy ktoś wie o przyczynach tej tragedii?
Jestem w szoku.. Nie wiem jak teraz ale kiedyś kóz tych miał dużo..
dopisano:
http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/1...Redirects=true
- Widok, jaki zastaliśmy w Maniowie, jest nie do opisania - mówi Stanisław Kaczor, powiatowy lekarz weterynarii z Sanoka. Zagłodzonych na śmierć zostało 20 kóz
Maniów to malutka miejscowość w gminie Komańcza. - Chyba osiem domów. Rozrzuconych daleko od siebie - opisuje Stanisław Kaczor. Jeden z mieszkańców produkuje ser z mleka koziego.
6 lutego do powiatowego lekarza weterynarii dotarł alarmujący anonimowy sygnał. Ktoś informował, że w gospodarstwie serowara wszystkie kozy zdechły z głodu. - Natychmiast tam pojechaliśmy. Poinformowaliśmy urząd gminy. Na miejscu była z nami policja - mówi Stanisław Kaczor. - Trudno znaleźć odpowiednie słowa, by oddać to, co zobaczyliśmy. Informacja się potwierdziła. 20 kóz leżało martwych. Padły z głodu. Sporządziłem stosowny wniosek do prokuratury - opowiada.
Oprócz kóz w gospodarstwie były jeszcze dwa konie kucyki, cztery psy i kot. Żyły, ale były w złym stanie. - Gdyby sygnał do nas nie dotarł, to jeszcze kilka dni i mogłyby podzielić los kóz - tłumaczy Stanisław Kaczor. Zwierzęta zostały zabrane. Trzy psy, w tym dwa duże w typie owczarka kaukaskiego, i kot trafiły do leskiego schroniska "Wesoły Kundelek". Konie do gospodarstwa rolnego, z którym gmina Komańcza ma umowę o przejmowanie bezdomnych zwierząt gospodarskich. Najmniejszy z psów pozostał w sąsiednim gospodarstwie.
Kiedy w gospodarstwie pojawili się urzędnicy i policjanci, właściciela nie było. Gdy przyszedł po jakimś czasie, nie był w stanie wytłumaczyć, dlaczego zaniedbał zwierzęta.
- To, co się stało, jest niewytłumaczalne. Tacy ludzie nie powinni posiadać zwierząt - komentuje Stanisław Kaczor.
Nadzór weterynaryjny w ostatnich dwóch latach trzy razy odwiedzał hodowcę z Maniowa. W 2014 roku przeprowadzono kompleksową kontrolę hodowli. W maju 2015 roku kontrola odbyła się łącznie z badaniem krwi wszystkich kóz. We wrześniu tego roku inspektorzy jeszcze raz tam byli, bo właściciel kóz był chory, a opiekowali się nimi wolontariusze. - Żadna z kontroli nie wykazała uchybień. Zwierzęta były w dobrym zdrowiu. Ich dobrostan nie był zagrożony - mówi dziś Stanisław Kaczor. Tym bardziej jest zaskoczony tym, co się stało.
- Głód musiał trwać kilka tygodni - mówi. Wyjaśnia, że inspekcja kontroluje rocznie około 5 proc. gospodarstw znajdujących się na podległym jej terenie. Nie jest w stanie skontrolować wszystkich. - Ponad te rutynowe kontrole zawsze natychmiast reagujemy na takie sygnały jak ten z Maniowa. Niestety, tym razem sygnał dotarł już po śmierci zwierząt - mówi lekarz weterynarii.
Psy i kot, które trafiły do schroniska w Lesku, są już w dobrym stanie. - Były jednak, z tego co wiem, trzymane w złych warunkach. Teraz szukamy dla nich nowych domów - informuje Karol Kusal z "Wesołego Kundelka".
Postępowanie w sprawie złego traktowania zwierząt w gospodarstwie w Maniowie prowadzi policja z Komańczy. Pod nadzorem Prokuratury Rejonowej z Sanoka.
- Policja otrzymała od nas dokumentację i wytyczne. Na tym etapie trudno powiedzieć coś szczegółowego. Postępowanie jest prowadzone na podstawie ustawy o ochronie zwierząt o znęcanie się nad zwierzętami. Postępowanie powinno zakończyć się do dwóch miesięcy - mówi Marta Leśniak-Popiel, zastępca prokuratora rejonowego z Sanoka.
Właścicielowi padłych z głodu kóz grozi nawet do trzech lat więzienia.
Cały tekst: http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/1...#ixzz41pBZKa8J
Trochę więcej tutaj
http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/1...-serowara.html
http://www.strefaagro.nowiny24.pl/ar...-psy-uratowano
Czy wie ktos jaki jest final tej historii? Jankes siedzi?
Jadąc kiedyś z Komańczy w kierunku Cisnej a było to parę lat temu, spotkałem przy drodze takie stadko. Mam nadzieję, że nie chodzi o te kozy i tego gospodarza. Chcę żeby ludziom podziałało na wyobrażnię o jakie straty mniej więcej może chodzić. Jeżeli w tym kontekście nie powinno się publikować takiego zdjęcia bo może niechcący urazić gospodarza, to proszę o wykasowanie.
Załącznik 40330
Coś jednak się działo wcześniej... "to najbrudniejsze miejsce, jakie widziałam, więc jeśli szukacie sterylnych warunków, to się głęboko rozczarujecie" --> http://krytykakulinarna.com/5-najlepszych-bieszczadzkich-serowarow-i-jeden-inny/ ...to mnie kiedyś odrzuciło by tam cokolwiek kupić.
chociaż tutaj --> http://lupkow.pl/historia.php?lang=EN to historycznie wspominają go dobrze.