ďťż

Samotny Włóczykij "Stachura i kowboje"

bigos - mój pamiętnik, wspomnienia, uczucia, przeżycia ...

"Stachura i kowboje. Pokolenie westmanów" nie jest książką ściśle o Bieszczadach. Jest to natomiast książka o Polsce kulturalnie zdominowanej przez Bieszczady - niestety, w dzisiejszej rzeczywistości temat tabu. Po bardzo długim czasie zbierania materiałów, pisania i poprawiania wreszcie udało mnie się ją ukończyć, choć w Internecie umieszczono na razie tylko pierwszą część. Na umieszczenie drugiej - a właściwie dwóch następnych, które opowiadają o tym, co się stało z tą rzeczywistością po tzw. odzyskaniu przez Polskę wolności - wciąż czekam.

Możne tę książkę poczytać tutaj:
http://ch.nstrefa.pl/stachuriada/sta...i-kowboje.html

Jako ilustrację jej klimatów podaję motto całej książki oraz cytat z samego końca, który niestety jeszcze nie jest dostępny:

Granice tej republiki nigdy nie zostały fizycznie określone, nigdy bowiem nie pokrywała się z granicami rzeczywistej Wetliny; to ludzie tworzyli ją swoimi charakterami. W czasie, gdy rzeczywistość naszych domów daleka była od normalności, gdy rzeczywistość ulicy ociekała od paranoi, wrogości i absurdów, a granice były zamknięte, wyjazd w góry, w Bieszczady, do Beskidu Niskiego, był odczuwany jak powiew wolności. Bo to wolność tam, w górach, była. Wolność, tolerancja, niezależność, prawda. To wielkie słowa, powiecie, ale jak inaczej mam to nazwać? Toż to po prostu tak było J. A w czasach, kiedy rozpoczynaliśmy naszą górską przygodę, góry kipiały od osobowości, od niezależnej rzeczywistości, od wyzwań, które rzucało się światu... Piosenką, przyjaźnią, trudem, który wkładało się we własny rozwój... (...)
Wolnej Republiki Wetliny już nie ma. Był to jakby odprysk tej wolności, która przepięknym, czystym płomieniem pierwszej Solidarności wypaliła zło. Cel jednak został osiągnięty, i gdy ze sceny zeszła ukochana pani, za nią podążyli jej kochankowie...”
(westmeni.pl; wersja poprawiona – z polską czcionką)

(‼Dżem”)
‼...I wiem, że coś jeszcze umarło tam (...). Marzenie naszych ludzi. Piękne marzenie... Krąg wspólnoty (...) rozprysł się na kawałki. Nie ma też środka. Święte drzewo umarło.”
(Czarny Łoś – za: Dee Brown ‼Pochowaj me serce w Wounded Knee”)

Z chlebakiem, plecakiem i przytroczonym doń namiotem, po górach, nizinach i wyżynach, po drogach kamienistych, piaszczystych i błotnistych, w różnych porach roku, dnia i nocy, wędruję tak po Polsce. Nie szukam żadnych nieziszczalnych marzeń, ani ‼szczęścia”, czyli stanu niekończącej się przyjemności. Szukam podobnych mnie wędrowców, resztek pokolenia westmanów, z jego zamiłowaniem do przygód i wiedzy, fachowym stosunkiem do turystyki i życzliwością dla ludzi, spotkanych na Szlaku. Szukam ludzi takich, jakich pamiętam z dzieciństwa, a jakich ostatnie przykłady widywałem jeszcze w liceum, w połowie lat dziewięćdziesiątych.
Niestety, szukam na próżno. Choć bowiem szlaki górskie i brzegi jezior wypełniają tłumy coraz większe, nie są to bynajmniej westmani. W karykaturalnych szczątkach środowisk post-westmańskich, które jeszcze istnieją, brak jest zainteresowań intelektualnych i fascynacji Przygodą. Nie widzi się braterstwa – raczej zamknięcie na innych i indywidualizm. Także i oni uciekają już nie od ‼cywilizacji”, lecz od innych ludzi – i czują się bardzo zawiedzeni, gdy w trakcie wędrówki spotkają kogoś innego. Widomy to przecież znak, że ucieczka się nie udała.... Nawet więc, jeśli mówią jeszcze ‼Cześć!”, myślą w rzeczywistości: ‼Bodajbyś przepadł!”. Gatunek turysty ‼przedkładającego cele poznawcze ponad inne” wyginął wraz z klęską pokolenia westmanów doszczętnie, niczym tur z Puszczy Jaktorowskiej. Można starać się go odradzać – tylko komu na tym dziś zależy? Jeśli było w tym coś dobrego, Niewidzialna Ręka Rynku odrodzi go sama. Jeśli nie odrodzi – widać był komunistyczny...
Co krok napotyka się za to w każdym ciekawszym i lepiej znanym miejscu tłumy konsumujących drobnomieszczan, spędzonych przez przemysł turystyczny i wszędobylską reklamę. Gdzie nie ma masowej turystyki – wyrastają domki letniskowe i wille oraz tablice: ‼TEREN PRYWATNY! WSTĘP WZBRONIONY!”. ‼Ludzi coraz więcej, człowieka coraz mniej”...
Rafał Ziemkiewicz pisał w cytowanym wcześniej artykule o ludziach ‼wypadniętych z czasu”. Im dłużej żyję, tym bardziej widzę, że jestem jakby ostatnim wojownikiem z wybitego do nogi plemienia, chodzącym po świecie, który był niegdyś jego, ale w którym nikt już nawet nie jest w stanie zrozumieć jego języka.
Czasem zdaje mnie się, że oto właśnie odnalazłem klimat pokolenia westmanów, jak choćby dwa lata temu na ‼Stachuriadzie” w Grochowicach, lub w bacówce pod Małą Rawką w Bieszczadach. Niestety, po bliższym przyjrzeniu się czar pryska jak bańka mydlana, zostawiając poczucie zawodu i nienasycenia.
Warszawa, grudzień 2010


A zszedłeś ostatnio ze szlaku żeby z młodzieżą pogadać? usiąść przy ogniu wieczorem i snuć zwykłą szczerą rozmowę do rana.. o tym jak jest, jak było, jakbyśmy chcieli żeby było? Czy tylko chodzisz, obserwujesz i oceniasz? Wieje tęsknotą za tym co w naszej głowie a nie dookoła...

A zszedłeś ostatnio ze szlaku żeby z młodzieżą pogadać? usiąść przy ogniu wieczorem i snuć zwykłą szczerą rozmowę do rana.. o tym jak jest, jak było, jakbyśmy chcieli żeby było? Czy tylko chodzisz, obserwujesz i oceniasz? Wieje tęsknotą za tym co w naszej głowie a nie dookoła... Oj, narozmawiałem się, narozmawiałem... Tam, gdzie było to możliwe, bo bardzo często różne grupy są hermetycznie zamknięte i traktują ludzi z zewnątrz jak powietrze. Niestety, dzisiejsi ludzie mają bardzo rozdęte ego. Na wszelkie uwagi reagują albo negatywnie, albo nie chcą wierzyć, że kiedyś mogło być lepiej - albo w ogóle ich to nie obchodzi, bo ich interesuje tylko indywidualne "tu i teraz". Przy czym nie chodzi tu wcale tylko o ludzi młodych - najgorsi są ci przez czterdziestką. Ludzi młodych mi jest autentycznie żal, bo tamte czasy wyparto ze świadomości zbiorowej tak skutecznie, że nawet nie mieli się oni od kogo o nich dowiedzieć. I oni nawet nie wyobrażają sobie, że mogła istnieć rzeczywistość lepsza, niż ta, w której żyją.

Całe szczęście, że jeszcze chociaż w mojej głowie istnieje ta rzeczywistość, którą opisuję. Choć, niestety, z czasem pamięć o tym rozmywa się coraz bardziej - mówię "niestety", bo z pamięci o tamtych czasach czerpię energię do życia. Świadczy to, że nie jest to jakaś zwykła nostalgia - to jest opowiadanie człowieka, który poniekąd stracił ojczyznę. Cały rozdział swojej książki - niestety, jeszcze niezamieszczony - poświęciłem dyskusji z takimi poglądami, jak Twoje, gdzie na podstawie źródeł wykazuję, że opisywany przeze mnie świat nie jest wytworem mojej wyobraźni, idealizującej dawne czasy. Że po prostu wtedy ludzie zupełnie inaczej myśleli, inne wartości wyznawali, i to wpływało na odmienność postaw. Zresztą wiele procesów, o których pisałem, można obserwować do dziś.

Oczywiście, nie można traktować zupełnie dosłownie tego, co piszę. Dziś już raczej nie szukam pozostałych środowisk "westmanów" - staram się je natomiast odradzać, to tylko taki chwyt retoryczny. Jestem też pewien, że moja działalność nie przeszła bez echa i że ona, a zwłaszcza ta książka, spowoduje także pewne odrodzenie.

O tej książce miałem okazję usłyszeć takie opinie (ostatnia pochodzi od pewnego wysoko postawionego instruktora ZHR):

Natomiast ludzie, którzy po 1989 r. sprzedali ideały za mamonę, po prostu nie są w stanie tego czytać. Książka parzy ich w ręce i w oczy. I to też świadczy przeciwko założeniu, że jest to tylko tęsknota starego pryka - zresztą wcale nie jestem stary, ja tylko od bardzo wczesnej młodości nasiąkałem tamtymi klimatami.
..z tym odrodzeniem bym nie przesadzał... bo nie ma co odradzać... kijem rzeki nie cofniesz... nie ma zresztą takiej potrzeby żeby wracać do tamtych czasów.. po co się cofać? jest nowe!



... kijem rzeki nie cofniesz... Porównujesz rzeczy stworzone przez człowieka z działaniem sił przyrody? To przecież ludzie stworzyli ten obecny syf, nie Bóg. Nawet mógłbym wymienić nazwiska tych ludzi. Tylko że oni wmówili wszystkim, że ich pomysły są jedynie słuszne, jedynie racjonalne i jedynie nieutopijne, naturalne jak sama przyroda.

A uważasz, że nowe jest lepsze tylko dlatego, że jest nowe? Bo jeśli to stare jest lepsze, to może lepiej cofnąć się do źródeł, gdzie rzeka była jeszcze czysta? To, co prezentujesz, to się nazywa heglizm - wiara w "ducha czasów". Gdyby nasi przodkowie w to wierzyli, to nie staraliby się odzyskać niepodległości w czasie rozbiorów ani podczas okupacji hitlerowskiej, bo "teraz mamy nowe" i trzeba się pogodzić z rządami Hitlera w Polsce oraz dostosować do nich.
Proponuję przeczytać książkę - tę jej część, która została już umieszczona - i przekonać, się, co było lepsze - stare, czy nowe.

To, co prezentujesz, to się nazywa heglizm - wiara w "ducha czasów". Gdyby nasi przodkowie w to wierzyli, to nie staraliby się odzyskać niepodległości w czasie rozbiorów ani podczas okupacji hitlerowskiej, bo "teraz mamy nowe" i trzeba się pogodzić z rządami Hitlera w Polsce oraz dostosować do nich. To co prezentujesz to szufladkowanie ludzi (w różnych wątkach!) i totalna nadinterpretacja opinii innych. Postawienie znaku równości jak wyżej to jakaś totalna bzdura.
I jeszcze masz monopol na rację.

Mnie skutecznie zniechęciłeś do czytania "książki".
nie... to nie porównanie tylko metafora w moim mniemaniu, czyli autora tych słów, choć rozumiem że interpretacja dowolna i świat tak właśnie tworzy plotki...
...a czemu nie? to coś złego? żyć tu gdzie żyję? Bywa że bujam w obłokach, ale chyba nie aż tak jak ten od kija co chce cofnąć czas i zamiast konstruować wehikuł - pieprzy głupoty

Proponuję przeczytać książkę - tę jej część, która została już umieszczona - i przekonać, się, co było lepsze - stare, czy nowe. Czytałem.... mógłbym napisać że dawno już nie czytałem takiej słabizny w kwestii literackiej i treściowej, ale napiszę że naciągane to strasznie, jęczenie i nic więcej... nie tylko moja ocena ale i znajomych którym podrzuciłem... szkoda że tytuł malkontenta roku na forum już nie funkcjonuje... och szkoda... Wyłączam się z dyskusji... miłego stękania :)

...a czemu nie? to coś złego? żyć tu gdzie żyję? Bywa że bujam w obłokach, ale chyba nie aż tak jak ten od kija co chce cofnąć czas i zamiast konstruować wehikuł - pieprzy głupoty Ja też żyję tu, gdzie żyję. Ale to coś innego, niż akceptacja wszystkiego, co jest obecnie. Zresztą konstruowanie wehikułu też wymaga nie biernego płynięcia z prądem i życia w tej rzeczywistości, która jest - co proponujesz - lecz niezgody na to, że człowiek nie może podróżować w czasie. I prawdziwego bujania w obłokach, bo ja piszę o faktach historycznych, a natomiast taki konstruktor robi coś, co istnieje tylko w literaturze fantastycznonaukowej. Tak na marginesie - tytuł malkontenta należałby raczej przyznać śp. Ryśkowi Riedlowi, bo ja go tylko cytowałem.

Widzę, że kultura osobista kwitnie. Szkoda, że przed wyłączeniem się nie zdążyłeś poinformować mnie, co konkretnie jest tak słabego literacko i treściowego w mojej książce. Bo dopóki tego nie umotywujesz, to będę uważał, że jesteś jeszcze jednym człowiekiem, którego ta książka parzy w ręce, a żeby usprawiedliwić samemu przed sobą swoje uprzedzenia, swój strach i ucieczkę od niej, wymyśla całkiem wyssane z palca zarzuty. To tak, jak z Cejrowskim - wieszano psy na muzyce country tylko dlatego, żeby mu dokopać.
Moi znajomi, także ci, co pokończyli polonistykę i filologie języków obcych, mieli o tej książce zupełnie inne zdanie.


To co prezentujesz to szufladkowanie ludzi (w różnych wątkach!) i totalna nadinterpretacja opinii innych. Postawienie znaku równości jak wyżej to jakaś totalna bzdura. Tak, bo w 1989 r. nastał koniec historii i wszystko jest już zupełnie inne, niż przedtem. Wtedy były inne zasady, teraz zrobiliśmy "zwrot o 360 stopni", jak powiedział nasz były prezydent. Właśnie takie bajeczki, które zrobiły nam wodę z mózgów i doprowadziły do upadku Społeczność Wolnych Wędrówców, opisuję w mojej książce.

Nie widzisz różnicy między monopolem a przekonaniem? Ktoś, kto studiował temat przez wiele lat, zebrał dziesiątki cytatów, przy tym był świadkiem tego, co opisuje - ma chyba prawo być przekonany o swojej racji nie mniej, niż nauczyciel, przekazujący wiedzę uczniom - a raczej bardziej? Bo przecież nauczyciel ma często tylko "wykutą" wiedzę, której nie sprawdził.
Oczywiście, chętnie przyjmuję głosy krytyki, uważając je za cenne uzupełnienie. Tutaj krytyki nie widzę - tylko pretensję, że nie wyznaję relatywizmu.

Aha, chcesz mnie ukarać, pozbawiając samego siebie wiedzy. Przezabawne.

Ja się zupełnie nie przejmuję fochami, które mi strzelają niektóre osoby. W końcu ludzie przeżywają szok, jak czytają, że to, co uważają za głupotę i utopię, za co ich zdaniem należy się wstydzić i co należało zapomnieć, nie tylko było możliwe, ale mądre i dobre. 20 lat ich czegoś uczono - a tu nagle ktoś dowodzi, że było inaczej. Nie martwcie się, oswoicie się z tym, a wtedy szok minie. Zrozumiecie i w znacznym stopniu zgodzicie się ze mną.



Aha, Mohikaninie. Ludzie się sami dzielą na różne kategorie. To nie jest tak, że kategorie ludzi nie istnieją, bo "nie wolno uogólniać" i istnieją tylko "wolne jednostki", które są tak wydelikacone, że mogą to odczuć jako "krzywdę". Bez uogólniania cała socjologia byłaby do wyrzucenia na śmietnik. A sondaży należałoby zakazać, strategii politycznych też, bo one opierają się właśnie na "szufladkowaniu".
‼Ludzi coraz więcej, człowieka coraz mniej”... dobre stwierdzenie, bardzo nawet...

a czym sie charakteryzuje "westman"? bo ogolnie wydaje mi sie ze to musial byc ktos calkiem fajny- szkoda tylko ze sie tak nie po polsku nazywa...


[I]Także i oni uciekają już nie od ‼cywilizacji”, lecz od innych ludzi – i czują się bardzo zawiedzeni, gdy w trakcie wędrówki spotkają kogoś innego. Widomy to przecież znak, że ucieczka się nie udała.... Nawet więc, jeśli mówią jeszcze ‼Cześć!”, myślą w rzeczywistości: ‼Bodajbyś przepadł!”. . wydaje mi sie ze w tym nie masz racji... ja spotykam w wielu miejscach ludzi ktorzy wlasnie w gorach, bagnach, jeziorach, bunkrach szukaja ludzi podobnych sobie.. szukaja ucieczki od cywilizacji, swiata spaskudzonego komercha , jakby kawalka innego, lepszego swiata.. to fakt- tych ludzi nie jest duzo, ale wciaz sa.. wiec jesli ja takich spotykam a ty nie to albo zle szukasz albo musisz tych napotkanych jakos do siebie zniechecac..


[I] Gatunek turysty ‼przedkładającego cele poznawcze ponad inne” wyginął wraz z klęską pokolenia westmanów doszczętnie, niczym tur z Puszczy Jaktorowskiej. nie rozumiem o jakich turystach i jakim "przedkladaniu celow poznawczych mowisz"..?

czasem klimatyczna jest rowniez totalnie bezcelowa wloczega :-)

też wymaga nie biernego płynięcia z prądem. mozna nie plynac biernie z pradem.. to najgorsze co moze byc.. ale czy desperackie chlapanie sie pod prad ma jakis cel?? rzeka i tak poplynie dalej.. czy nie lepiej zamiast walk z pradem - jak najczesciej wychodzic na zarosniete brzegi i szukac na nich pieknych miejsc?

‼Ludzi coraz więcej, człowieka coraz mniej”... dobre stwierdzenie, bardzo nawet...

a czym sie charakteryzuje "westman"? bo ogolnie wydaje mi sie ze to musial byc ktos calkiem fajny- szkoda tylko ze sie tak nie po polsku nazywa...
W książce jest wyjaśnione, kim byli westmani. Było to ostatnie pokolenie inteligencji polskiej, pokolenie ludzi, którzy w czasach PRL-u poszukiwali wolności w naturalnym krajobrazie.

Jest ich tak niewielu, że praktycznie w ogóle ich nie widać. Giną po prostu w masie myślących inaczej. I w dodatku obecnie oni zwykle nie szukają świata, w którym będą mogli się sprawdzić, przyjąć jakieś wyzwanie i właśnie dzięki temu będzie on lepszy. Oni szukają świata, w którym byłoby miło, przyjemnie i bez wysiłku.

O ludziach, dla których najważniejsze na wędrówkach nie było to, żeby wypocząć i pobyć z kumplami, tylko żeby czegoś się nauczyć.

Tyle, że wtedy ona nie jest bezcelowa. Tylko się nie zna celu, albo dopiero go szuka. U mnie tak było z Bieszczadzką Inicjacją:

http://forum.bieszczady.info.pl/show...dzka-Inicjacja


mozna nie plynac biernie z pradem.. to najgorsze co moze byc.. ale czy desperackie chlapanie sie pod prad ma jakis cel?? rzeka i tak poplynie dalej.. czy nie lepiej zamiast walk z pradem - jak najczesciej wychodzic na zarosniete brzegi i szukac na nich pieknych miejsc? To pozór, bo najładniejsze widoki są z góry. A na brzegach w naturalnym krajobrazie znajduje się tu i ówdzie łączka, ale przeważnie porasta je gąszcz i pokrzywy, tak, że droga w jakąkolwiek stronę musiałaby trwać dużo dłużej.


Jest ich tak niewielu, że praktycznie w ogóle ich nie widać. Giną po prostu w masie myślących inaczej. I w dodatku obecnie oni zwykle nie szukają świata, w którym będą mogli się sprawdzić, przyjąć jakieś wyzwanie i właśnie dzięki temu będzie on lepszy. .
mam wrazenie ze jesli sie przyjmie i bedzie wierzyc ze swiat jest totalnie beznadziejny a wszyscy ludzie podli - to on taki rzeczywiscie dla nas bedzie.. i z takim nastawieniem niezmiernie ciezko jest odnalezc klimatyczne miejsca i wartosciowych ludzi.. jest takie przyslowie "smiej sie do swiata a on usmiechnie sie do ciebie"...


O ludziach, dla których najważniejsze na wędrówkach nie było to, żeby wypocząć i pobyć z kumplami, tylko żeby czegoś się nauczyć. kazda podroz czegos uczy... kazde nowe miejsce czy spotkanie nieznajomego na swojej drodze..
a wypoczynek i wspolne dzielenie wedrowki z przyjaciolmi to chyba nic zlego..

moi rodzice chyba "westmanami" nie byli...nawet jak byli to pewnie nie mieli tego swiadomosci i tak tego nie nazywali.. ale wedrowali duzo po gorach w minionych czasach o ktorych piszesz.. wedrowali glownie dla przyjemnosci (nie dla udreki- masochistami nie sa ;) ) dla radosci zapatrzenia sie plynaca wode, w dal drogi , zar ogniska czy ploty chalup.. aby dzielic owa chwile wedrowki z bliskimi.. ja mam podobnie, choc moje wlasne wedrowki przypadly juz na inne czasy.. zwykle sprawiaja mi radosc, raczej nie odczuwam "beznadziei" w fajnych miejscach (no chyba ze w dzikiej dolince gdzie bylam rok temu odkryje budujace sie burzujskie osiedle..) a jak juz mam zly nastroj to przez bardzo krotko i staram sie o tych chwilach zapomniec..

wiec pewnie jakbysmy sie gdzies przypadkiem spotkali to bys mnie uznal za kogos z kim nawet nie warto pogadac..


przeważnie porasta je gąszcz i pokrzywy nie ma nic lepszego jak chaszcz i pokrzywy!!! a jaka dobra herbata z pokrzyw!! :-) :-)

mam wrazenie ze jesli sie przyjmie i bedzie wierzyc ze swiat jest totalnie beznadziejny a wszyscy ludzie podli - to on taki rzeczywiscie dla nas bedzie.. i z takim nastawieniem niezmiernie ciezko jest odnalezc klimatyczne miejsca i wartosciowych ludzi.. jest takie przyslowie "smiej sie do swiata a on usmiechnie sie do ciebie"... Ja nie twierdzę, że świat jest zły. Gdyby wszystko było złe, nie miałoby sensu życie. Ale dominują ludzie, którzy dążą do tego, żeby zła było jak najwięcej.

Uwierz mi, że nie każda. I obecnie najczęściej nie ma przyjaciół, tylko kumple. A wypoczynek to tylko fizjologia i najwyżej prymitywna psychologia (na najniższym, zwierzęcym poziomie).

Ja myślę, że byli westmanami, tylko o tym nie wiedzieli. Dopiero ja wymyśliłem nazwę "pokolenie westmanów". Jakoś to pokolenie trzeba było nazwać. Nazwa jest co prawda (jak wcześniej zauważyłaś) obca, ale bierze się to stąd, że tamtych ludzi cechowała niezwykła fascynacja Dzikim Zachodem.

Przyjemność przyjemności nierówna. Dla jednego przyjemnością jest się urżnąć, dla drugiego - patrzeć w dal drogi albo coś poznać. I nie można z czegoś robić kryterium oceny na podstawie tego, że jest to przyjemne. Bo wtedy nikomu się nie będzie chciało zajmować tymi przyjemnościami, które są wartościowe. Bo one wymagają wysiłku - a po co się męczyć?

To jest aluzja do Bieszczadzkiej Inicjacji? Nietrafiona, bo to nie był skutek jakiegoś mojego pesymizmu, lecz droga do uzyskania wyjątkowych przeżyć. Nic nie ma za darmo.

Ale przemieszczać się jest trochę trudno.

Uwierz mi, że nie każda. I obecnie najczęściej nie ma przyjaciół, tylko kumple. A wypoczynek to tylko fizjologia i najwyżej prymitywna psychologia (na najniższym, zwierzęcym poziomie).

.
krajasz się sam na kanapkę... zjedzą Cię... i mi nie szkoda...
Bzdury takie że mała głowa..
Generalizujesz krzycząc żeby nie generalizować... BZDURA... ciągnie mi hipokryzją
Ponieważ kilka wątków założonych przez Samotnego Włóczykija zaczyna ciążyć ku temu samemu tematowi, tracąc przy okazji związek z działem forum w którym zostały utworzone, zostawiam otwarty jeden a pozostałe zamykam. Proszę się przenieść z dyskusją do zakapiora.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl