X
ďťż

Co to znaczy "Otrytczyk"? Do artykułu fenomenologi

bigos - mój pamiętnik, wspomnienia, uczucia, przeżycia ...

Odpalam nowy wątek. Mam nadzieję, że wypowiedzi będzie wiele i złożą się na nowy artykuł o chacie w ujęciu "fenomenologicznym".
Wolność myślenia i robienia jest zapisana w konstytucji Otrytu.
Otryt zawsze był otwarty dla wszystkich - wystarczyło "chcieć".
Dlatego ludzie Otrytu są najprzeróżniejsi pod kazdym względem.

Ale musi być coś wspólnego wszystkim Otrytczykom. Co to jest?
Co nas łączy? I co sprawiło, że chata stoi i skupia starych i młodych od ponad 30 lat?
I nawet to, że się spaliła nie zmieniło nic poza nowymi ścianami.

Zachecam do krótkich, przemyslanych wypowiedzi. To może być naprawde ciekawe.
Piszcie o fenomenie Chaty.


Dla mnie fenomenem tego miejsca jest integracja pokoleń i wypowiadam sie tu nie tylko w moim imieniu ale również moich znajomych których przywiozłem w ostatnim roku na Otryt. To że starsi tak bezpośrenio podchodzą do młodzieży, w nas młodych ludziach wywołuje zapał i chęc pokazania sie z jak najlepszej strony i tak sie to wszystko nakreca. :lol:
fenomenem Otrytu jest magia otaczająca to miejsce. Nie można przejść koło Chaty obojętnie. Albo ją pokochasz, albo odejdziesz i nie wrócisz. Atmosfera tego miejsca sprawia, że zostają pewne typy ludzi, i nie są to osoby nijakie. A najważniejsze w tym wszystkim jest to, że Otryt wciąga, staje się niezwykle szybko Twoim DOMEM i już zawsze do niego wracasz
Otrytczyk to człowiek zakręcony. Oryginalny. Niedojrzały. Poszukujący. Otwarty. Postaram się pokrótce to rozwinąć.

Żeby jechać pół, a czasem całą dobę w jedna stronę na koniec Polski po to, aby pobyć tam dobę - trzeba być zakręconym. Żeby wracać tam kilka razy do roku, tylko po to by zobaczyc Połoniny i wyciągnąć nogi na balkonie - trzeba być zakręconym. Żeby lubić wieczory przy świecach, całonocne: 1) wrzaski przy gitarze i wódce, bądź 2) dyskusje po świt, żeby nie potrzebować prysznica z ciepłą wodą, żeby wystarczyła tylko miska na świeżym powietrzu - trzeba byc zakręconym. Czasem po latach spotyka się ludzi na ulicy, ktorych sie poznało na Otrycie i odżywają dziecięce fascynacje. Nawet jeśli ktoś był tam raz, kilka, bądź kilkanaście lat temu - pamieta: "to był rok taki a taki, byliśmy wtedy w Chatce na Otrycie, ale się działo". Także Otryt zakręca.

Oryginał dobrze sie czuje na Otrycie, bo tam przestaje wzbudzać strach i zdziwienie, a wzbudza, jak każdy: ciekawość człowieka. Tego co w środku. Jednocześnie polityczna poprawność jest na Otrycie zawieszona na kołku przy drzwiach wejściowych. Masz garba - podyskutujemy o Twoim garbie, o jego zaletach i wadach. Masz hopla na punkcie goretexu - rozbierzemy Twojego hopla na czynniki pierwsze. Jesteś takim samym człowiekiem jak każdy i nie ma powodu dla którego będziesz traktowany ulgowo z powodu garba, albo dla którego ktoś będzie Cię nienawidził, bo Twój dziadek był w wermahcie.

Prawdziwy Otrytczyk jest niedojrzały. Gdy ktoś dojrzewa, staje się zbyt pewny swoich przekonań, staje się skostniały, łatwo wtedy go wyprowadzić z równowagi lub doprowadzić do sytuacji, która zagrozi jego misternie skonstruowanemu światu. Niedojrzałość wyzwala ciekawość i potrzebę poszukiwań. Sprawia, że człowiek ciągle otwarty jest na nowe doświadczenia nigdy nie do końca pewny, czy to co twierdzi to faktycznie prawda.

Nie mylmy tak rozumianej niedojrzałości z chorobliwą potrzebą potwierdzenia własnej wizji świata pięścią w stół, jak czynią to fani flayersów czy burakowego andiego. Z otryckiej niedojrzałości wypływa otwartość nieustających poszukiwań. Gdy ktoś zbuduje swój świat w wystarczającym dla niego stopniu - Otryt przestaje mu odpowiadać, gdyż jest to miejsce nieustajacej weryfikacji. Wtedy Otryt staje się sentymentalną częścią życia ustępując miejsca budowaniu własnej indywidualnej skrystalizowanej wizji świata. Otrytczyk taki staje się osobą wyrosłą z ruchu, nie przestając jednak do niego należeć, zachowując otrycką tożsamość już do końca życia. Służy radą, pomocą, nie czerpie już jednak energii z procesu weryfikacji własnych poglądów, ale raczej z dzielenia się własnymi wnioskami.

Oczywiście, że nie da się krótko scharakteryzować Otrytczyka, bo każdy to odrębna indywidualność. Lecz fakt, że ideał jest nieosiągalny wcale nie oznacza że nie należy do niego dążyć. Dlatego gońmy dalej tego króliczka. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Pozdrawiam. :twisted:


To, głęboko wierzę, opowiesz mi o tym dokładnie 17-go lutego :) Ja też mam Ci sporo do powiedzenia, ale z góry uprzedzam - nie będa to rzeczy niemiłe. Chata jest czymś jeszcze, przynajmniej mam taka nadzieję - warszawskim azylem w tej pięknej krainie :) Pozdrawiam cały Klub
I róbcie swoje! Niech karawana jedzie dalej! Małe pieski zawsze będą szczekać i - jak to mi kiedyś ripostowano - dodawać "dziekciu" (pisownia w skopkach, bo taka była w oryginale postu). Tak czy inaczej- 17go lutego przed zachodem słońca :)
A moze wlasnie w pojecie "Otrytczyk" z definicji wpisana jest nieokreslonosc, brak mozliwosci zakwalifikowania, skatalogowania, kategoryzacji, ktora - zeby zaistniec - musi zakladac pewne uproszczenie?.

Moze wlasnie to nas okresla, ze jestesmy kompletnie rozni od siebie, ze jestesmy grupa tak totalnie INNYCH jednostek, ze trudno nas jakkolwiek zbiorowo zdefiniowac?

Oczywiscie mozna mnozyc pewne przymiotniki-cechy, ktore w mniejszym lub wiekszym stopniu moglyby pasowac do wiekszosci (?!?) Otrytczykow: swoiste nieprzystosowanie, tolerancja dla innosci, pewna nadaktywnosc psychoruchowa (stad przymus lazenia po gorach, noszenia wody, etc.), cos, co moznaby okreslic socjalalkoholizmem, czy tez to, ze muzyka generalnie nie przeszkadza nam w spiewaniu i dobrej zabawie oraz pewnie jeszcze kilka innych, ale co z tego? Czy one rzeczywiscie nas okreslaja? Czy definiuja nas jako grupe rozna od innych grup? Czy pozwalaja zdefiniowac "do przodu" czy ktos do tej grupy pasuje czy nie?

Watpie...
Ja chciałem powiedzieć, że super, że ten wątek został podjęty, bo bez względu na to, co z tego wyjdzie, to co tu piszemy, jest właśnie próbą dosłownego określenia się (nas jako Otrytczyków). Jak dotąd to, to co jest wpólne dla nas w większości wypowiedzi, to paradoksalnie pewna nieokreśloność. Extra jest to, że każda wypowiedź prezentuje inne podejście, inne przemyślenia.
Ja się osobiście zgadzam z Andrzejem, bardzo podobnie to widzę, ale uważam, że poszukiwanie tych przymiotników i cech jest bardzo ciekawe.

Co do tego, co pisał Igor- tej niedojrzałości i płynącej z niej otwartości- z tym też się zgadzam. Ja widzę Chatę jako tak obiektyw, w którym każdy jest inną soczewką. Każdy trochę inaczej załamuje światło i każdy ma trochę inny kolor, każdy jest jakoś tam przybrudzony, ma na sobie oddciski paluchów losu, z których można wyczytać jak i przez kogo było dotykany. Obraz świata, który z tego powstaje jest dla mnie trochę psychodeliczny. Nie wiem, czy będąc na Otrycie jestem trochę jak we śnie, czy ja ogólnie "żyję w tym kraju jak na haju", ale napewno świat widziany a przedewszystkim "myślany" z Otrytu bardzo, bardzo różni się aktualnie odczuwanego.
Jak zuważyłem na moim przykładzie Otryt jest mocno uzależniający, czym częściej sie tam pojawiam tym bardziej chcę tam wrócić. Kiedy schodzę z góru już planuje kolejny wyjazd. Chwilami zastanawiam sie czy nie jest tak że żyje między wyjazdami na Góre. Jest to pewnie związane możliwością prawie całkowitego oderwania sie od problemów codziennych a skupieniem sie błachostkach z punktu widzenia wielkomiejskiego i odwrotnie będąc w pracy czy na studiach codzienne czynności i niedogodności związane z życiem w Chacie wydają sie byś czymś abstrakcyjnym. Pewnie dzięki temu pomimo często bardzo aktywnego spedzania czasu na Otrycie da sie tam naprawdę wypocząć oderwać umysł od trudów dnia codziennego
Kriss, mam nadzieję, że to nie było do mnie, bo 19-tego lutego nie mogę być w chacie. Mam bardzo ważne zebranie w domu mojej niepełnosprawnej siostry. Przykro mi, bo planowałem.
Będę za to 23-26 marca.
Ale będzie dużo fajniejszych ode mnie osób, więc baw się dobrze.
A Wodnikom Wszystkiego Najdłuższego życzę.
Przeglądając wątki znalazłem ten "Co to znaczy Otrytczyk". Nie znając Was, sam nie należę do Waszego grona. Różne rzeczy o Was słyszałem. Zamknięta klika, lewicowa sekta, pijacka grupa. I tego typu inne epitety. Ciekawe, że nic dodatniego. Wy sami o Sobie mówicie różne superlatywy. Pierwszy raz zobaczyłem kilkunastu ludzi pracujących przy odbudowie chaty na Otrycie w 2004 roku. To było moje pierwsze spojrzenie na Otrytczyków. Tak się zdarzyło, że kilku Otrytczyków poznałem. Moje spostrzeżenia są takie -jesteście normalnymi ludźmi. Wśród Was jak w każdej społeczności są ludzie bardzo wartościowi i też tacy trochę mniej. Ot i całe znaczenie słowa "Otrytczyk".
Masz rację ;-) Trafiłeś w sedno. Jesteśmy NORMALNI. A w dzisiejszym zwariowanym świecie to już niestety coraz rzadsze... ;)
:) Pozdrawiam. Krzysztof
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl