bigos - mĂłj pamiÄtnik, wspomnienia, uczucia, przeĹźycia ...
Kto był w bieszczadach zimą niech się podzieli w tym temacie swoimi doświadczeniami. Bo jest tu duzo osób które jeszcze zimą nie były a chciały by pewnie z chęcią pojechać. Dzielmy się doświadczenie. Piszcie co jest niezbędnego i czego wam zabrako lub jest coś zbędnego ... CZekamy na wasze opinie
serwus
Gorąco popieram wspomnianą inicjatywę!
Sama mam zamiar odwiedzić Bieszczady w styczniu lub lutym, a zielonego pojęcia nie mam jak się do tego przygotować ponieważ nie miałam okazji zimą buszować po górach. Do tej pory perspektywa zimowych wakacji w górach mnie nie nęciła, bo uważałam, że jako osoba nie uprawiająca sportów zimowych (za wyjątkiem figurowego potykania się na lodzie i tradycyjnego saneczkarstwa:) ) nie mam tam czego szukać. Ale cóż "la donna e mobile" :)
Wszystko co napiszecie o zimowych rajdach w góry zostanie przeze mnie pilnie przestudiowane, zapamiętane i (miejmy nadzieję) wykorzystane.
pozdrawiam
Domina
Dziekuje to wspaniale, ze zamiesciłeś ten post z zapytaniem. Sama od kilkunastu dni zastanawiam się nad tym problemem. Co z zimą?
Bieszczady zima są piekne. Chyba nie musze do tego przekonywac. Są ośrodki wypoczynkowe przygtowane do przyjmowania turystów. Tu polecam szczególnie Bystre w Bystrem i Arłamów (www.arlamow.com.pl www.zelmer.pl). Znakomicie przygotowane trasy, dobrze rozbudowana infrastruktura towarzysząca, dobrze przygotowane pakiety.
Istnieją tez alternatywne sposoby spędzenia zimy w Bieszczadach. Dla tych co nie lubia tłoku polecam...Cisnę, Smerek i Wetlinę. Tu są też swietne duze ośrodki Perła w Cisnej i Smerek www.naturatour.pl/ow. Bazę w Wetlinie znacie. Polecam tę miejscowość miłośnikom narciarstwa biegowego. Dobrze przygotowane trasy.
Moim zdaniem furorę robią psie zaprzegi. Uwielbiam psy i wszystkim miłosnikom tych czworonogów polecam wycieczke zaprzegiem. Bieszczady to tez skitour. Rakiety snieżne. Jest coraz więcej propozycji. Dla miłosników przyrody zima jest wprost wymarzona do obserwacji.
Mam prosbę. Moze Wy powiedzielibyscie czego od nas oczekujecie. Takie sugestie.
Nie realne. Tutaj jest jednak pewien myk. Mianowicie zima nasze drogi są lepsze niż latem. Między bajki należy włożyc informacje o zasypanych bieszczadach. Opowiem Wam taka historię. Zaręczam, że prawdziwa. Jeden z moich kumpli miał goprowski dyżur. Przyjeżdża dziennikarka z TVN i prosi go aby pomógł jej zrealizowac news o zasypanych Bieszczadach. Na to Leszek: to sobie k... zasyp.
No to może zaczniemy wkońcu wymieniać jakie rzycze są nam potrzebne zimą?
Może zaczne najpierw samemu ze swojego doświadczenia:
-kilka metrów liny (i na początek rarabinczyki którymi się przypniemy do liny)
-Nóż (zawsze się przyjdaje)
-Saperka
-termos z gorącą cherbatą
-mile widziane rakiety, raki i czekany(choć to drogi wydatek)
-porządne buty
-APTECZKA(zawsze WAŻNA)
-2 czapki 3 pary rękawiczek
-ubierać się jak "cebula" Wiecej wartw cienkich niż jedna gruba
-kijki teleskopowe lub zwykłe, narciarskie (ułatwiają chodzenie i trochę odciążają kręgosłup i stawy)
- latarka(najlepiej czołowa)
- zapałki
- telefon (z naładowaną baterią, w czasie wycieczki najlepiej wyłączony)
- scyzoryk
- mapa (dobra mapa to obowiązkowe wyposażenie - dobrze aby miała podane czasy przejść i była czytelna)
- gwizdek (może służyć do wzywania pomocy)
NO to Dopiszcie coś do tej listy czekam ...
-kijki teleskopowe lub zwykłe, narciarskie (ułatwiają chodzenie i trochę odciążają kręgosłup i stawy Kijki to znakomite rozwiązanie także w sezonie letnim. Byłam tak zmęczona pracą, ze miałam problemy z chodzeniem po górach. Połonina wetlińska to juz był dla mnie problem i cieknące z oczu łzy. Kupiłam kijki i problem został złagodzony. teraz sobie nie wyobrażam łażenia po górach bez kijków.
- Buty- raczej dwie pary jak ci jedne przemokna- a raczej przemokną to co? a do butów impregnat
-ciepłe skarpety- najlepiej wełniane-ze 3 pary
-z tymi czekanami i rakami to bym nie przesadzała, a rakiety faktycznie mogą się przydać
-kurtka nieprzemakalna, oddychająca
-polar
-termos z gorącą cherbatą No i oczywiście z "wkładeczką" :D
No to te raki i czekam dodałem (dla bardziej zaawansowanych) A co do skarpetek to ja proponuje skarpety typow0o górskie do np: - 30 stopni C cena tych skarpet to koło 35zł ale są cienkie jak zwykłe a zarazem bardzo ciepłe. Kijki są Super sprawą niektórzy obliczli żę na 4 dniowej wyceczce w gury nogi obciązamy o 4 tony a to naprawde dużo.
No to te raki i czekam dodałem (dla bardziej zaawansowanych) A co do skarpetek to ja proponuje skarpety typow0o górskie do np: - 30 stopni C cena tych skarpet to koło 35zł ale są cienkie jak zwykłe a zarazem bardzo ciepłe. Kijki są Super sprawą niektórzy obliczli żę na 4 dniowej wyceczce w gury nogi obciązamy o 4 tony a to naprawde dużo. mam jakieś górskie skarpety- nie odczuwam ich cudownych właściwości
a z kijkami jakoś nie potrafię chodzić
ale jak to komuś pomaga to czemu nie?
No to te raki i czekam dodałem (dla bardziej zaawansowanych). ROTFL
Chyba dla takich zaawansowanych o których dowcip krązy po róznych grupach i forach od dawna (albo z życia wzięte):
"Podczas jednego z obozów wspinaczkowych w Tatry pojechalismy w rejon
Morskiego Oka. Dotarlismy pod sciane. Jako ze bylismy dobrze przygotowani
na wyprawe, pod kazdym wzgledem, nasz instruktor zaproponowal, zebysmy
sobie strzelili po jednym: "zeby nam sie sciana troche polozyla - bedzie
sie lepiej wchodzic". Towarzystwo nie namyslalo sie dlugo i zaczeli "klasc
sciany" dosyc intensywnie. Z czasem flaszki zaczely topniec jedna po
drugiej i skonczylo sie na kompletnym uboju. Gdy grupa ocknela sie równo
ze switem zauwazyli, ze brakuje wsród nich prowodyra libacji -
instruktora, więc wezwali TOPR...
I tutaj nastepuje wersja TOPR-owców:
"Zapieprzamy gazikiem, wyjezdzamy zza zakretu, a tu jakis facet na srodku
drogi idzie na czworaka, wbija haki w asfalt i asekuruje sie liną...."
:)
Czesc.
No to te raki i czekam dodałem (dla bardziej zaawansowanych) Cos sie zmienilo od mojej ostatniej wizyty w bieszczadach? No nie robmy smiechu :D - bylby to lekki przerost formy nad trescia. No chyba ze w bieszczadach robia sie gdzies fajne lodospady? :twisted: Zamiast tego to moze jednak rakiety albo narty?
Nie no możę i macie racje że przesadzilem dlatego właśnie dałem ten temat by taki i inne sprawy się wyjaśniały przez Bieszczadników takich jak Wy. No ale zamiast pisać co nie potrzebne napiszcie też co jest potrzebne a nie napisane ... :) Pozdrawiam
Z tą saperką to też raczej dałbym sobie siana - no chyba , że ktoś wybiera sie samochodem.
Dopisąłbym za to do listy np. ogrzewacz benzynowy/chemiczny. Można takie ustrojstwo kupić w sklepach militarnych za ok 30-40 PLN. Do benzynowego nalewamy benzynki ekstrakcyjnej, zapalamy, zamykamy i już mamy w kieszeni cieplutko.
Z chemicznymi jest tak, że przełamujemy "ampułkę" i tez mamy cieplutko.
Benzynowe działają dłużej, i dają wieksza temperaturę od chemicznych.
1. Rakiety są potrzebne raczej tylko, gdy ktoś myśli o Granicznym, czy odcinku Cisna- Komańcza. W przypadku połonin stromizna i wiatr rozwiązują problem nadmiaru śniegu. Jedynie w partiach leśnych czasem śnieg zalega do wysokości kolano/ łydka, ale to tylko miejscowo.
2. Raki to wybitna przesada. Rozumiem, że na niektórych "windach" bywa ślizgawica, zwłaszcza, gdy dzieciaki rozjeżdżą ścieżki, ale pomimo to raki są zbędne. Jeśli ktoś odczuwa potrzebę asekruacji polecam zestaw raczki + kijki. Na podejściach kijki stabilizują, na muldach pomagają się wykopać. Lina może byc przydatna tylko w razie ostrej śnieżycy na połoninach, ale w takich warunkach nie warto wychodzić poza granicę lasu.
3. Obowiązkowe stuptuty i latarka. Te pierwsze to po polsku ochraniacze, nakładane na buty, chroniace cholewkę i nogawkę przed śniegiem. Dodałbym jeszcze folię NRC, jako awaryjne wyposażenie każdego uczestnika. W zimie przejścia częściej sie nie udają/ spóźniają i trzeba być gotowym na późny powrót.
4. W zimie chodzi się w bandach min. 3 osobowych, choć polecam wariant 3 * 2. Oczywiście obowiązuje zasada "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego".
5. Czasy przejść należy pomnożyć * 2, a dla początkujących zespołów * 3.
6. Na ski-tury polecam Dział , albo Rawki + Kremenaros. Dla zaawansowanych Bukowe Berdo. Mniej ludzi, ciekawsze warunki naciarskie. Dla "butowiczów" na rozgrzanie Połoniny, ale podchodzone wszerz. Dla zaawansowanych wzdłuż.
7. Polecam na pierwszy raz trasy znane z letnich wyjazdów. Orientacja w warunkach śnieżycy bywa mocno utrudniona.
8. Kilka innych uwag mojego autorstwa
http://www.miniportal.harcerski.pl/f...hp?id=1489&p=1
9.Relacja z nieudanego trawersu granicznego
http://forum.bieszczady.info.pl/bies...tml&highlight=
10. W razie innych pytań służę PW. Choć moje doświadczenie zimowe jest średnie (tylko 3 sezony i 2 łagodne hipotermie) być może będę mógł pomóc.
Dopisąłbym za to do listy np. ogrzewacz benzynowy/chemiczny. A mi się przypomniało że jest coś takiego jak termiczne wkładki do butów które grzeją
pozdrawiam
Ps.Temat na czasie u mnie już śnieg i zimno
1. Rakiety są potrzebne raczej tylko, gdy ktoś myśli o Granicznym, czy odcinku Cisna- Komańcza. W przypadku połonin stromizna i wiatr rozwiązują problem nadmiaru śniegu. Jedynie w partiach leśnych czasem śnieg zalega do wysokości kolano/ łydka, ale to tylko miejscowo. Heh! kolego jezeli uwarzasz ze rakiety nie sa potrzebne w bieszczadach to sie grubo mylisz....Juz kilka lat jezdze w biesy zima i caly czas sobie obiecuje zakup rakiet:) Jak na razie bez skutku... Chodzenie w sniegu po pas z plecakiem i wyszukiwanie gruntu w glebszym sniegu badz lazenie na czworakacoby sie nie zapadac po jakims czasie robi sie troche uciazliwe...:)
pracuję przez cały rok pod (prawie) gołym niebem i pomyślałam, że zimowa wyprawa w Bieszczady nie będzie ponad moje siły...
...ale jak pomyślę ile sprzętu przyjdzie mi nosić Nie przejmuj się, na szczęcie z całej tej listy niezbędne sa jedynie buty, czapka, rękawiczki i reszta ubrania :) Natomiast do gadżetów nalezy bezględnie dodać okulary przeciwsłoneczne z filtrem UV. Z braku laku zwykłe też conieco pomagają.
Kol. Bison: Przeszedłeś sporo bez rakiet? Ja też !
I też co sezon obiecuję sobie zakup, i co sezon jeżdżę bez nich i mam ubaw po pachy :-) .
Stukanie w klawiaturę przestało być dla mnie erzacem, a zaczęło być formą dzielenia się górami. Choć fakt, że śnieg za oknem sprawia, że posty mądrzeją. Jeśli dzięki moim radom ktośtam w Biechach zimowych się rozkocha to będzie mój prywatny powód do satysfakcji.
Osobiście proponuję zimy uczyć się w Gorcach i Pieninach. Krótsze trasy,statystycznie łatwiejsze warunki śniegowe i lepsza baza schroniskowa. Wielu moich znajomych właśnie w Gorcach zaczynało i potwierdzają moje opinie. GiP są lepiej rozchodzone i mają krotsze szlaki.
Natomiast do gadżetów nalezy bezględnie dodać okulary przeciwsłoneczne z filtrem UV. Z braku laku zwykłe też conieco pomagają. Tu się Piotrze stanowczo nie zgodzę. W żadnym wypadku nie zalecam noszenia okularów przeciwsłonecznych bez filtra UV !!! W ten sposób tylko zwiększamy naświetlenie oczu promieniami UV. Chodząc zimą bez okularów nasze źrenice sa wielkości główki od szpilki, co wydatnie odbija się na minimalnej ilości promieniowania UV (nie tylko słonecznego, ale i odbitego od powierzchni sniegu), które dostaje sie do gałki ocznej. Zakładając okulary p.słon. nasze źrenice rozszerzają się, i jesli są to okulary bez filtra UV do gałki ocznej dociera wielokrotnie większa dawka szkodliwego promieniowania UV, niz miałoby to miejsce bez okularów. Dlatego tez jesli juz ktoś nie ma okularów z filtrem - lepiej chodzić bez.
Co do rakiet śnieznych, to może wreszcie w tym roku sprawię sobie je, ale co roku tak mówię, i nie kupuję. Zobaczymy jak bedzie teraz :-)
A zasadnośc uzywania rakiet w Bieszczadach, pozostawiam ocenie każdego z nas. Na pewno bardziej komfortowo się chodzi w rakietach, ale nie przesadzajmy - bez rakiet tez da się zyć :-)
Co do rakiet śnieznych, to może wreszcie w tym roku sprawię sobie je, ale co roku tak mówię, i nie kupuję. hehe Myślałem że tylko ja jż od 11lat co roku myślę o rakietach na nowy sezon :lol:
bez rakiet tez da się zyć jakby sie nie dało to już po pierwszym razie bym odpuścił. :) Rakiety to jeden z gadżetów zwiekszający komfort wędrowania, tak jak gore-texy i tym podobne...Jeździło się ze spiworem typu waciak-szmatka-wariatka i kocem do pomocy i dało sie biwakować :lol: Chcieć to móc... na temat podstawowych klamotów do plecaka mam ochotę cos napisać ale cierpię nsa brak czasu :cry:
Zakładając okulary p.słon. nasze źrenice rozszerzają się, i jesli są to okulary bez filtra UV do gałki ocznej dociera wielokrotnie większa dawka szkodliwego promieniowania UV, niz miałoby to miejsce bez okularów Tego nie wziąłem pod uwage - człowiek uczy sie przez całe zycie :) Dla mnie zawsze najwazniejsze było aby mnie nie oslepiało, a to dawały jakiekolwiek przyciemniane okulary.
Właśnie ktoś z allegro mi sprzatnął jedną parę, ale nie były najtańsze. Te były najtańsze :lol: jakość adekwatna do ceny i nieadekwatna do wkładu poniesionej pracy :twisted: hehe...W maju jeszcze wisiały w chacie...Sa do wzięcia
No to już wiele dowiedzialiśmy się z postów ... okulary rakiety ... Mówimy cały czas o dogadzających gażetach a możę czas na coś z bez kturego lepiej nie myślec o wycieczce zimą w Bieszczzady ...
PISZEMY PISZEMY !!!!
Nie przejmuj się, na szczęcie z całej tej listy niezbędne sa jedynie buty, czapka, rękawiczki i reszta ubrania Smile Natomiast do gadżetów... Co do tego jednak nie moge sie zgodzić. Wiem ze Bieszczady nie sa dużymi górami ale także nie powinniśmy ich niedoceniać. Pogoda zimą może byc naprawde ekstremalna i czasem te "Gadżety" mogą komuś bardzo pomóc... W sumie po to je ktos wymyslił zeby nam ułatwic życie :D Mały spiwór, folia NRC w plecaku duzo nie waży a nawet na jednodniowa wycieczke warto je zabrac. Termos z cieplym napojem a do tego maszynka gazowa i kubek metalowy z jakas herbata. Stuptuty to bardzo fajny wynalazek i goraco polecam, nie muszato byc jakies orginalne z goretexu na allegro mozna znalezc za 35-40pln i dają rade... Kijki trekingowe albo i nawet narciarskie zimą bomba! :D Latarka zawsze i wszedzie z zapasowymi bateriami a najlepiej z żarówka diodową. Zima baterie padaja w zastraszającym tempie. Telefon komórkowy to tez całkiem przyjazny Gadzet :D :D Jak cosik mi jeszcze wpadnie do tej mojej kudłatej łepetyny to dopisze.
Aaaa Biwakowanie w śniegu to juz w ogóle inna bajka :mrgreen:
Pozdrawiam z bezsnieżnej północy
Może teraz coś wypowiecie się na temat tego POWERA ... Trzeba być skończonym durniem, żeby w sytuacji zmęczenia zastosowac jakiś "doping"
Jesteś farmaceutą, że polecasz takie środki ? :evil: :evil: :evil:
Stary - myśle, że powinienes wyedytować swój post i usunąc ten wpis, bo jeszcze ktoś Cię posłucha, i może być nieszczęście.
No masz racje jakoś nie pomysłałem że ... no ale mam nadzieje że rozmawiam z inteligentnymi środkami ... A co do tego środka to jest on jeden z bezpieczniejszych leków- oczywiscie jeśli ktoś nie jest chory na choroby wymienione w ulotce- nawet przy przedawkowaniu nie zaszkodzi to człowiekowi. Nio ALe masz racje lepiej nie pisać tego typu spraw bo zawsze znajdzie się mądry. A farmaceutą nie jestem... No ale mam pytanie do ciebie. CO byś zrobiłgdybyś spotkał czlowieka na szlaku daleko oddalonego od jakiejś goprówki czy też mało uczęstrzany który jest wyczerpany żady jego krok to jest wielki wysiłek a macie do przejścia 10 km ? Ja nie polecam używać tego lego lecz w ogólnym spisie ekwipunku w góry został umieszczony ten środek ... Wiec nie ja wymyśliłem ten środek i wsadziłęm do spisu ... lecz doświatczeni Survivalowce wraz z konsultacją lekarską ...
Pozdrawiam i czekam na odpowiedź :)
CO byś zrobiłgdybyś spotkał czlowieka na szlaku daleko oddalonego od jakiejś goprówki czy też mało uczęstrzany który jest wyczerpany żady jego krok to jest wielki wysiłek a macie do przejścia 10 km ? Gdyby to był przypadkowo spotkany człowiek zadzwoniłbym po GOPR. To żaden wstyd.
A co do tego środka to jest on jeden z bezpieczniejszych leków- oczywiscie jeśli ktoś nie jest chory na choroby wymienione w ulotce- nawet przy przedawkowaniu nie zaszkodzi to człowiekowi. Choćby nie wiem jak był bezpieczny - nie jest to środek, który powinien się znaleźć w apteczce turysty. Nie ma leków obojetnych dla organizmu.
Wiec nie ja wymyśliłem ten środek i wsadziłęm do spisu ... lecz doświatczeni Survivalowce wraz z konsultacją lekarską ... Survivalowcy robią różne rzeczy. Jedzą jakieś robactwo, mrówki (próbowałem) i wiele innych rzeczy. Czy to znaczy, że turysta tez tak ma robić ?
W Polsce mamy ten komfort, że przestrzeni bezludnych nei mamy prawie wcale. W zasadzie gdziekolwiek byś sie nie znalazł - jestes w stanie w kilka godzin dotrzeć do jakiejś cywilizacji, więc nie przesadzajmy.
No masz racje jakoś nie pomysłałem że ... no ale mam nadzieje że rozmawiam z inteligentnymi środkami ... ale czytają wszyscy. Co innego porozmawiać przy ognisku, a co innego pisać na forum, gdzie kazdy ma dostęp do takiej informacji.
Zadzwonił po GOPR, wyjął karimatę i NRC , zagotował wodę na herbatę i ogrzewał delikwenta własnym ciałem. W miarę warunków rozpalił ognisko. Gdyby na GOPR przyszło czekać powyżej przez noc, pomyślałbym nad jamą śnieżną. 10 km od GOPRówki to chyba tylko Worek, albo Graniczny. W razie potrzeby zadzwoniłbym do Parkowych, bądź SG.
Wszystko przy użyciu podstawowego sprzętu wymienionego powyżej. Za żadne skarby nie podałbym środków farmakologicznych. Działanie leków na wycieńcczonych organizamach jest za słabo poznane, a ja się na nim nie znam.
Tutaj przypomnę jeszcze o jednej rzeczy. W zimie komórki nie trzymamy w plecaku, ale w sakiewce pod koszulą. W ten sposób wpływ zimna na rozładowywanie się baterii będzie zminimalizowany. Rzecz jasna komórkę nosimy wyłączoną.
Wygraliście ... Zupełnie nie miałem racji ... Ale nawet dobrze że rozwiną się wontek bo przy okazji zobaczyliśmy jak można ratować !!! :) A tu właśnie o to nam chodzi ... No dobra powracamy do Głownego wontku czyli dalszy ekwipunek ... :)
doszłedł do nich od Ezechiela jakąś czystą wodę palnik oraz garneczek ...:) żeby na cherbatkę :D Super dalej czekamy na dalsze ...
Pozdrawiam
doszłedł do nich od Ezechiela jakąś czystą wodę Zimą - odpada. Można roztopić snieg.
Z braku herbaty, można wodę nieco posłodzić lub nawet posolić, byleby nie była to sama woda z pozyskanego sniegu, bo mozna się odwodnić.
Woda ze śniegu nie zawiera żadnych substancji mineralnych, a przez to nie jest przyswajalna przez organizm, i pomimo, że wydaje nam się, że pijąc ja nie odwodnimy się - jestesmy w błędzie.
Palnik wziąłbym tylko na dalszą wyrypę, w stylu wzimankowanych 10 km, gdzie istnieje niebzpieczeństwo przymusowego noclegu. Na takie dziwactwa śpiwór, płachta biwakowa i karimata , wspomagane żywnością etc. ważą ok. 10 kg.
Na krótsze wyrypy proponuję termos, karimatę, NRC i latarkę. Jakaś żywność, ubranie i komorka wystarczą. Dodałbym jeszcze stuptuty.
A co myślicie o Przejściu z Wołosatego na Tarnice i z tarnicy przez Szeroki Wierch do Ustrzyk Gornych w Zimie? I jaki tam proponujecie ekwipunek ?
A co myślicie o Przejściu z Wołosatego na Tarnice i z tarnicy przez Szeroki Wierch do Ustrzyk Gornych w Zimie? I jaki tam proponujecie ekwipunek ? Ciepła odzież, termos z ciepłym napojem, kijki terkkingowe jakieś słodycze do jedzenia.
Jak wyżej. + NRC, karimata, latarka, stuptuty, komórka (choć pewnie będzie rozchodzone).
W sumie po to je ktos wymyslił zeby nam ułatwic życie :D Dokładnie. Nie lekceważę gór, nawet takich jak Bieszczady bo nie raz mialem okazję się przekonać że nie warto. Chodzi mi raczej o to by nie wrzucać wszystkich turystów zimowych do jednego worka i nie proponować im sztywnej listy w której dla wielu znajdą się wtedy niepotrzebne rzeczy. Co innego na spacery, co innego na krótkie szlaki, co innego na dłuższe wypady, a jeszcze co innego dla maniaków co nawet zimą łażą na przełaj.
Aaaa Biwakowanie w śniegu to juz w ogóle inna bajka :mrgreen: Inna. A budowaliście kiedyś igloo? :)
Niestety największym minusem jest czas potrzebny do wykonania i fakt, że bardzo rzadko wystepuje odpowiedni śnieg. Kiedyś po odwilzy przyszły mrozy po 30st, zrobiła się fajna skorupa ok.15cm a pod spodem "piasek".. Idealnie z tego można było nożem wycinać prostokątne bloki na igloo. Na dół duże, potem coraz mniejsze, oczywiście pochylone tak aby zeszły sie na górze i układane w okrąg. Średnica jakieś 2,5m, zeszło sie na wys. ok.2m. Po ukończeniu szczeliny zaklajstrowaliśmy sniegiem, a całość skropiliśmy lekko wodą. Otwór wejściowy zasłaniany grubą szmatą (nie pamietam) W nocy znowu -30 więc ładnie wszystko związało. W środku było gorąco jak diabli już po 2-3 godzinach siedzenia w końcu wycieliśmy okienko bo nie szło wytrzymać.. Spać w tym nie spałem, żeby czasem jako budzik nie spadło na łeb pół tony śniegu :) Igloo zbudowane w ten sposób (styczeń) stało do wiosny, a sterta śniegu po jego zawaleniu była chyba najdłużej utrzymująca się "zaspą" tej zimy w Komańczy mimo że stało to na południowo-zachodnim stoku :)
A co myślicie o Przejściu z Wołosatego na Tarnice i z tarnicy przez Szeroki Wierch do Ustrzyk Gornych w Zimie? I jaki tam proponujecie ekwipunek ? również chciałbym usłyszeć odpowiedź na to pytanie (bo do tej pory zimą "schodziłem" niższe partie Tatr, Beskid Niski oraz swe ojczyste strony- pogórze ciężkowickie ) - - chciałbym zimą przejść trasę przez Rozsypaniec i Halicz- tylko zastanawiam się czy przy dużej ilośc śniegu bez nart są szanse na przejście do Ustrzyk Grn przy tak krótkim dniu (zamierzam wybrać się gdy spdnie już ciekawej grubości warstwa śniegu)
quote="Pawciosnk"]A co myślicie o Przejściu z Wołosatego na Tarnice i z tarnicy przez Szeroki Wierch do Ustrzyk Gornych w Zimie? I jaki tam proponujecie ekwipunek ?[/quote
również chciałbym usłyszeć odpowiedź na to pytanie (bo do tej pory zimą "schodziłem" niższe partie Tatr, Beskid Niski oraz swe ojczyste strony- pogórze ciężkowickie ) - - chciałbym zimą przejść trasę przez Rozsypaniec i Halicz- tylko zastanawiam się czy przy dużej ilośc śniegu bez nart są szanse na przejście do Ustrzyk Grn przy tak krótkim dniu (zamierzam wybrać się gdy spdnie już ciekawej grubości warstwa śniegu) Wołosate-Tarnica-UG...jeżeli zimą chodziłeś po terenach o których piszesz(Tatry,B.Niski)to dasz radę i dnia wystarczy(oczywiście przy dobrej pogodzie)Jednak chcąc przedłużyc wędrówkę o Halicz musisz się liczyc z możliwością powrotu w ciemnościach a tego ci nie życzę :lol:
chodz mi o to czy ta trasa jest uczęszczana przy dużych opadach , bo jednak inaczej się chodzi po przetartych szlakach - no i nie wiem czy uda się zdąrzyć przed nocą
chodz mi o to czy ta trasa jest uczęszczana przy dużych opadach , bo jednak inaczej się chodzi po przetartych szlakach - no i nie wiem czy uda się zdąrzyć przed nocą Generalnie jest kilku zapaleńców którzy preferują zimowe eskapady... :lol:
W Tatrach Wysokich często zdarzało mi się przecierac "szlaki" zimą.W śniegu po pas szedłem np.z Czarnego Stawu na Granaty prawie 5 godzin.Schodziłem zaś 7 ale minut...na dupce :!: W Bieszczadzie byłem zimą tylko 2 razy i zawsze miałem przetarty szlak :cry: Co do nocy,to po prostu zabierz latarkę :wink:
Zapewne podejście pod Tarnicę z UG, czy z Wołosatego będzie drożne. (Z Wołostaego pewnie mniej zaśnieżone bo krótsze i większy spad). Potem trawers spod siodła Tarnicy pod Rozsypańcem będzie przewiany i raczej zmrożony. Na otwartych partiach wiatr i mróz będą większym problemem niż śnieg. O drogę do Wołosatego z przeł. najlepiej zapytać SG, bo to oni najczęściej tam jeżdżą.
Ogółem rzecz do zrobienia w dzień, pod warunkiem wyjścia około 4 rano i obrych warunków. Na tak długej trasie polecam latarkę i NRCa.
No właśnie Latarka jest jedną z podstawowych elementów ... szczególnie w zimie gdy mrok zapada szybko, ja tu proponuje latarkę czołową firmy petzl TIKKA Plus. kosztuje około 127zł na allegro a jakoś bez porównania do innych.
No właśnie Latarka jest jedną z podstawowych elementów ... szczególnie w zimie gdy mrok zapada szybko, Ale trasa, którą podałeś Wołosate - Tarnica - Szeroki Wierch - UG jest spokojnie do przejścia w ciągu dnia, zwłaszcza, że ten szlak na pewno bedzie przetarty w mniejszym lub większym stopniu, więc latarka IMO nie jest elementem niezbędnym. O telkomie nie wspominam, bo to chyba ma już każdy, i nosi przy sobie jak portfel :-)
Co do stuptutów to zgadzam się - zimą sie bardzo przydają. Mam juz jedne takie stare, i co roku obiecuję sobie, że to ich ostatni sezon, i co roku żal mi je wyrzucić :-)
ja tu proponuje latarkę czołową firmy petzl TIKKA Plus. kosztuje około 127zł na allegro A to już jest spoiler ;-)
To w sklepie już taniej mozna kupić. W Horyzontach są po ok.109 PLN albo i jeszcze taniej po wprowadzniu serii XP
Ja jednak polecałbym coś na diodzie Luxeon. Światło nieporównywalnie lepsze, zbliżone do żarowego kolorem, i zasięg o niebo lepszy. Z konkretnych modeli moge polecić MyoXP cena ok 240 PLN lub Tikka XP cena ok 160 PLN. Naprawdę warto.
co myślicie o Przejściu z Wołosatego na Tarnice i z tarnicy przez Szeroki Wierch do Ustrzyk Gornych w Zimie? I jaki tam proponujecie ekwipunek ? Troche przerażacie mnie. Takie przejścia zimą. Nie odważyłabym się. Zbyt duże niebezpieczeństwo. To wyryp dla niewielkiego grona turystów. Kolega organizuje nam czasami przejscia zimowe w ramach szkolenia. To koszmar. Zapadanie się po pas w sniegu, osunięcia po skorupie zlodowaciałego śniegu. W ub. roku kursanci musieli zawrócić w połowie szlaku wiodącego na Małą Rawkę. Dwa lata temu weszłam na Dużą Rawkę, niechcący kolezanka podcieła mi nogi. Pięknie zjeżdzałąm po skorupie snieżnej. Zatrzymałam się na buku. Przez około dwa tygodnie byłam cudownie kolorowa od żółtego po czarne.
Proponuje przede wszystkim każdorazowo powiadamiać GOPR.
Druga rzecz którą poruszyliście. Medykamenty. Pragnę przypomieć, że obowiązujące standady medyczne zakazuja podawania lekarstw osobom nieupowaznionym. Nawet GOPR nie moze tego robić.
O podwaniu lekow osobom wypadku to chyba kazdy wie że nie wolno, bo nikt na siebie nie będzie brat takiej odpowiedzialności.
Pragnę przypomieć, że obowiązujące standady medyczne zakazuja podawania lekarstw osobom nieupowaznionym.
O podwaniu lekow osobom wypadku to chyba kazdy wie że nie wolno, bo nikt na siebie nie będzie brat takiej odpowiedzialności. Ja akurat nie wiedziałem. Jednak gdybym miał do wyboru wziąć na siebie taką odpowiedzialność albo patrzeć, jak ktoś umiera, to pewnie bym zaryzykował. Oczywiście jeśli byłbym pewien kuracji.
oprócz osoby upowarznione nikt wicej nie możę podać nawet takiego leku jak na ból głowy "niby" najbezpieczny lek, bo później jak lekarz przyjedzie to ofiary głowy boleć nie będzie i nie będzie zwracał uwagi na to że go boli głowa i może to wszystko doporowadzić do śmierci przez apap a potem rodzina poszkodowanego ściaga cię po sądach. dlatego każdy powinien wiedzieć że NIE PODWAĆ LEKÓW OFIARĄ
Sposób na Zimę w Bieszczadach...
Co by się nie namęczyć, nie zapocić i/lub nie zamarznąć polecam lekkie szlaki z finałem w schronisku czy bacówce. Koniecznie na grzańca i bigosik. A i przenocować można, kiedy jeden grzaniec nie wystarczy. Z rana gry i zabawy na śniegu - najlepsze na kaca.
Szczytów zdobywać nie polecam, szczególnie kiedy śnieg po kolana, a szlaki nie wydeptane. Mokro, zimno i wieje.
A do listy ekwipunku zimowego dopisuję DUPOLOTKI, tzn. dupoślizgi, tzn. jabłuszka zjazdowe - te, co to po 5 zł w marketach sprzedają. Radochy po pachy i znacznie przyspieszają schodzenie ze szlaku :lol: A jaką prędkość można rozwinąć .... ho ho
Co do ślizgów to jestem przeciwnikiem. Albo zjeżdżasz po szlaku i rozślizgujesz go i wbijasz się w turystów, albo wbijasz się w drzewa poza szlakiem. Oba warianty głupie i niebezpieczne. Dupoślizg jest fajny, ale przy schronisku.
Po namyśle zgadzam się całkowicie z Lucyną. Opisałem powyższą trasę z perspektywy miłośnika zimy a nie początkującego. Dla osoby nieobeznanej z zimą takie przejście może łatwo stać się ostatnim.
Na omawiane przez Lucynę warunki recepta jest prosta. Albo kijki + raczki, albo turówki. Oba warianty dla doświadczonych miłośników hipotermii.
Pawciosnk. To była moja ostatnia odpowiedź na Twoje posty, zawierające błędy językowo-ortograficzne. Jeśli chcesz dyskusji, uszanuj mnie i wrzucaj posty do edytora ze słownikiem.
Hej!
Lucyna - spraw sobie narty turowe, a wędrówka w zimie stanie się przyjemnością Albo rakiety. Dla laików odpada nauka jazdy a i koszta zakupu znacznie niższe. Poza tym na rakietach można swobodnie poszwędać się "na kreskę" po bieszczadzkich rubieżach. Oczywiście ani narty turowe ani rakiety nie są niezbędne do zimowych wędrówek, ale znacznie skracają czas przejścia (co przy krótkim dniu ma pierwszorzędne znaczenie) jak również pozwalają na znaczne zaoszczędzenie sił na co kto lubi wieczorem :D . Pozdrowionka!
Mam pytanie do wszystkich… Jaki proponujecie plecak turystyczny?
-rozmiar
-firma
-materiał
-funkcje dodatkowe
-stelaż
Czekam na propozycje … :) Pozdrawiam
Jaki proponujecie plecak turystyczny? Ładny
-rozmiar Taki, aby pomiescił wszystkie graty
-firma Musi być dobra
-funkcje dodatkowe Może miec pokrowiec przeciwdeszczowy
-stelaż może być.
To tyle.
Jak sprecyzujesz na jakie wypady, ile dni i jaki teren potrzebujesz ten plecak, to wtedy poważnie odpowiem.
Jednym słowem jak chcesz dokładniejsza odpowiedź formułuj bardziej szczegółowe pytania, bo na takie ogólne pytanie można tylko ogólnie odpowiedzieć.
Plecak ma na razie służyć w Bieszczadach na wycieczkach 2-3 dniowych, Jakieś jeszcze szczegółowe pytania?
Jakieś jeszcze szczegółowe pytania? Przydałoby się jeszcze sprecyzowanie, czy sypiasz pod namiotem, czy raczej nastawiasz się na noclegi w schroniskach, czy jedzenie masz zamiar dźwigać ze sobą, czy tez będziesz się stołował w oparciu o bazę gastronomiczną.
Podpisuje sie pod postem Docza. Musisz sprecyzowac ile masz zamiar wydac na plecak i do czego bedziesz go uzywał. Osobiscie polecam plecaki firmy Karrimor. Sa to plecaki nie do zdarcia z dożywotnia gwarancją jednakże sa dosyć drogie wyprawowo turystyczne o.k 500-600zł. Osobiscie używam od paru dobrych lat plecaka firmy Janysport "Grot" i nie narzekam wręcz jestem zadowolony... A co do pojemnosci nie warto przesadzac myślę ze na bieszczady Wystarczy plecak 60-65l wiecej to przesada :mrgreen:
Pozdrawiam
Osobiscie polecam plecaki firmy Karrimor Bison pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Obecny Karrimor, to już nie ten sam Karrimor co kiedyś, z plecakami nie do zdarcia. Obecnie modele w cenie 500-600 PLN to słabizna, za wygórowaną kasę. Taki JanySport zjada je na przystawkę, zarówno pod względem trwałości, jakości wykonania, jak i wygody noszenia. A dożywotnia gwarancja, to po pierwsze mit i chwyt marketingowy, a po drugie o ile się nie mylę w modelach w tej kategorii cenowej raczej nie ma takiej opcji.
A co do pojemnosci nie warto przesadzac myślę ze na bieszczady Wystarczy plecak 60-65l wiecej to przesada Mam nadzieję że to żart. W taki plecak to spokojnie w 2 osoby można się spakować z namiotem i śpiworami.
Na 2-3 dni, przy założeniu że nocujemy pod namiotem wystarczy plecak 40L. Jesli założymy spanie pod chmurką, albo pod płachtą biwakową lub korzystamy z bazy noclegowej byłbym w stanie zmieścić się w 30L.
Hmm....w 30 litórw ..nie nie...nie ma szans..wszak ja kobieta :twisted: :wink: Ale tak całkiem serio, ja na 3-4 dniowe wyjzady biorę 65 litrowy plecak...lepiej dzwigać niż ścigac i nie uważam tego za przesadę :lol: Pozdrówka.
Ale tak całkiem serio, ja na 3-4 dniowe wyjzady biorę 65 litrowy plecak...lepiej dzwigać niż ścigac i nie uważam tego za przesadę Hmm.. Dla mnie to przesada. No ale rzeczywiście kobiety to lubia zabierać jakieś fatałaszki itp.
Z 65L plecakiem chodziłem tylko raz, i podziękowałem. Kolana mi wysiadły zupełnie. porażka na maxa.
Od czasów tego mojego wypadu, ostro wziąłem się za weryfikację tego czego potrzebuję, i okazuje się, że wcale nie potrzebuje wiele :-)
Generalnie czy to jadę na 2-3 dni, czy na tydzień, a ostatnio nawet na Sobote i niedzielę zabieram plecak 40 L Dla mnie jest to wartośc uniwersalna na tyle, że chyba sprzedam swój 65L plecak, bo tylko się marnuje w szafie.
Rózni się za to zawartość plecaka. Na ostatni weekend brałem głównie konserwy do wspólnej potrawy, oraz piwa i alkohol, oraz kilka drobnych rzeczy no i śpiwór.
Ale na tygodniowe pobyty w bieszczadach starczają mi 2 koszulki termoaktywne, 2 pary spodni (długie i krótkie), 3 pary skarpet (2 grubych i 1 cienkich) spiwór, recznik ze szmaty do podłogi i ze 2 piwa + jakieś zupy chińskie. To się mieści w komorze głównej. W pozostałych kieszeniach inne drobiazgi, oraz reszta jedzenia i 1,5 L wody. Chleb zazwyczaj mam przytroczony na zewnątrz, podobnie jak kurtkę przeciwdeszczową, choć tą ostatnią chyba już zmieszczę w plecaku, bo kupiłem na lato zwykła ortalionówkę zamiast Gore szmat.
Gdyby nie śpiówr, który zajmuje za duzo miejsca mógłbym się zmieścić nawet do plecaka 30L lub takiego "Grota" 25
Mam nadzieję że to żart. W taki plecak to spokojnie w 2 osoby można się spakować z namiotem i śpiworami.
Na 2-3 dni, przy założeniu że nocujemy pod namiotem wystarczy plecak 40L. Jesli założymy spanie pod chmurką, albo pod płachtą biwakową lub korzystamy z bazy noclegowej byłbym w stanie zmieścić się w 30L. Zgadzam sie z toba że można sie spakowac w plecak 30L kiedys chodziłem z wojskowa "kostką" i też potrafiłem sie spakować na tydzień. A to że masz plecak 65L nie oznacza tego że masz mieć go zawsze wypakowanego. Z turystycznym 60 jeżdże i na 3 dni i na dwa tygodnie i nie przeszkadza mi że czasem plecak nie jest cały zapakowany. A po drugie ma wygodniejszy system nośny i lepiej sie z nim chodzi. Szerszy pas biodrowy i szelki naprawde dużo potrafia zdziałać. Do tego wygoda pakowania standardowo masz dwie komory nie tak jak w małych plecakach jedna gdzie przy wyciaganiu jakiejs rzeczy z dna niekiedy musisz wypakowac cały plecak. Takie jest moje zdanie i rozumiem że tobie może sie chodzić lepiej z małym plecaiem :mrgreen:
Bison pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Obecny Karrimor, to już nie ten sam Karrimor co kiedyś, z plecakami nie do zdarcia. Obecnie modele w cenie 500-600 PLN to słabizna, za wygórowaną kasę A ja dalej trwam przy swoim. Mam znajomych którzy jeżdżą po świecie z Karrimorami na naprawde Ekstremalne Wyprawy i chwalą sobie plecaki tej firmy... Nie wiem czy pamietasz pierwsze Woodpecery Alpinusa, tez były dobrze wykonane i warte swojej ceny . Kolega miał dwa i przy nim i nie dały rady . W końcu zakupił Karrimora Bodaj model Panther i nie oszczędzając go dotrwał do dziś. :mrgreen:
A to że masz plecak 65L nie oznacza tego że masz mieć go zawsze wypakowanego. Wiesz - w moim wypadku obserwuję dziwną zależność, że im plecak większy, tym więcej zabieram ze sobą. jak się później okazuje niepotrzebnych rzeczy. Dlatego wypracowałem sobie taką zasadę, że zabieram tylko to bez czego nie będę się mógł obejść, a to co "może się przydać" zostawiam w domu. Gdybym zabrał plecak 65L to zawsze mimo wczesniejszych obietnic, że nie bedę go wypełniał po brzegi - nie udaje mi się to, i zawsze jest pełny.
A po drugie ma wygodniejszy system nośny i lepiej sie z nim chodzi. Szerszy pas biodrowy i szelki naprawde dużo potrafia zdziałać. Do tego wygoda pakowania standardowo masz dwie komory nie tak jak w małych plecakach Ja mam to szczęście, że moja 40 spełnia te wszystkie wymagania, dlatego jeżdżę z nim :-) Jedyny minus jaki daje mi się we znaki do tej pory to za krótkie troki z boku :-(
A ja dalej trwam przy swoim. Mam znajomych którzy jeżdżą po świecie z Karrimorami na naprawde Ekstremalne Wyprawy i chwalą sobie plecaki tej firmy... Nie wątpię. Jednak obecnie Karrimor zszedł na psy, i nikt przy zdrowych zmysłach nie poleci Ci go. Zwłaszcza że w porównywalnych cenach są sporo lepsze produkty konkurencji - JanySportu, Pajaka czy tez VauDe lub Tatonki.
Nie wiem czy pamietasz pierwsze Woodpecery Alpinusa, tez były dobrze wykonane i warte swojej ceny . Pamiętam, pamiętam. Ale nie wiem czy Ty pamiętasz, że Alpinus nie zrobił potem równie dobrego plecaka. Nawet kontynuacje Woodpeckera nie przystawały do poprzednika. A wszystko to dlatego, że Alpinus szył na poczatku na licencji VauDe, i musieli spełniac ostre niemieckie normy, aby utrzymac licencję.
Tak czy inaczej - spory czy lepszy plecak większy, czy mniejszy, czy ma to być Karrimor czy inna firma nie mają tu sensu, bo kazdy ma inne potrzeby, i co dla mnie jest zaletą dla innych może być wadą. Największy właśnie problem polega na doborze indywidualnym, dlatego tak ważne jest w miarę dokładne sprecyzowanie jak plecak będzie eksploatowany.
++++++++++EDIT+++++++++++++
Acha i przy okazji - Karrimor Panther nie ma "wieczystej gwarancji"
Ostatnio korzystałam z plecaczka 60 l na tydzień. Nie uważam, żeby okazał się za duży - bynajmniej nie dlatego, że jestem kobietą. Połowę jego zawartości stanowiło jedzonko, z którym trudno by mi było się rozstać z uwagi na niewystarczającą ładowność plecaka. Z drugiej strony przyjemną rzeczą jest fakt, że w takich wypadkach balast staje się z dnia na dzień coraz lżejszy - nogi nie mają prawa narzekać. Przyznaję, że nadmiar miejsca w plecaku zachęca do dźwigania ciężarów, ale wolałabym to, niż ekwipunek pewnego hiszpana, który wybrał się w Himalaje z "kostką" zaopatrzoną w szczoteczkę do zębów, czekoladę i majtki na zmianę. Nie wiem niestety jak się zakończyła jego wędrówka, ale pomimo wielkiej mojej miłości do czekolady jestem raczej pesymistką...
pozdrawiam
W jednej kwesti sie nie moge zgodzic. w tej chwili zeby kupic karrimora w granicach 65 litrow trzeba wydac ok 1000 zl.
A co do opini ze Karrimory juz nie takie jak kiedys to nie wiem jak jest z plecakami ale na przykladzie butow widze ze wysoko cana nie do konca oznacza dobra (stosunkowo lepsza) ich wytrzymalosc, czy inne parametry. za cene nizsza mozna kupic buty o podobnych parametrach a za podobna nawet lepsze. wydaje sie ze Karrimor tez zdaje sobie z tego sprawe - ostatnie obnizki.
Tak czytam i czytam. Znane marki ceny zawrotne. Trzy lata temu kupiłam sobie malutkiego Campusa za 80 zł. Służy mi dzielnie chociaż jest eksplatowany w sposób ekstremalny. Nie miał ani jednego dnia wolnego od trzech lat. Nie skarży się, nie dziurawi tylko bardzo nie lubi jak go koty znaczą.
dobry plecak tanio kupic to ciezka sprawa. ale trzeba uwarzac zeby drogo nie kupic slabizny.
dobry plecak tanio kupic to ciezka sprawa. ale trzeba uwarzac zeby drogo nie kupic slabizny. miałem sie nie odzywać , bo sie nie znam na "markach" -- ale... ???? to jest tak z tymi markami ... znam kogoś , kto tak sobie przecietnie jeżdzi na nartach , ale ma super markowy drogi sprzęt i jest bardzo dumny z niego :) jak w większości czasu postawi te narty w knajpie w szatni na Krupówkach, a wszyscy goście zachwycają się .... duma go po prostu rozpiera :D
tylko bardzo nie lubi jak go koty znaczą. to jest fajne i trafne
ps . nigdy nie oceniam ludzi po "metkach"
znam kogoś , kto tak sobie przecietnie jeżdzi na nartach , ale ma super markowy drogi sprzęt i jest bardzo dumny z niego Smile jak w większości czasu postawi te narty w knajpie w szatni na Krupówkach, a wszyscy goście zachwycają się .... duma go po prostu rozpiera Very Happy tak tez bywa. chociaz zarowno ja jak i osoby z ktorymi chodze znakomitego sprzetu nie posiadaj gdyz nas po prostu nie stac ale fajnie jest sobie poogladac na obrazkach i troche o nich poczytac :lol: dla tego nie pisze dokladnie o modelach jakichs marek. z wlasnego doswiadczenia wiele o sprzecie nie moge powiedziec. troche poczytalem i chcialem sie takim ksiazkowym doswiadczeniem podzielic.
ps. ja w ogole staram sie ludzi nie oceniac (przynajmniej swiadomie)
zgadzam się z poprzednikami : nieważne jaki ma się sprzet - ważne , aby wędrowanie sprawiało danej osobie przyjemność i tu taka moja myśl :" nie gore-tex czyni turystę-wędrowca" (nic nie mam do gore-texu , to był tylko przykład) - nasi przodkowie szwędali się po górach i nie mieli takiego sprzętu jak jest dostępny w chwili obecnej
Żeby była jasność - nie mam zamiaru gloryfikować posiadaczy Goreszmaty, ani poniżac posiadaczy otralionu. nie o to tu chodzi.
Jednak sztuka jest nie wydac zawrotnej kasy, za markowy sprzet, podczas gdy mozna mieć sprzęt spełniający nasze wymagania za połowę tej ceny, i być z niego zadowolonym.
Ktoś powie - na dobry sprzęt trzeba wydac konkretną kasę - ale prawda jest taka, ze nie każdy potrzebuje takiego sprzetu 9to raz) a po drugie nie wszystko złoto co się świeci. Sprzet firm polskich lub podobnych można miec za połowe ceny sprzetu markowego, a wcale nie musi on być gorszej ajkości niż sprzet markowy. Ja obecnie gdybym miał kupować, to skupiałbym się na firmach "Janysport", "Natalex" niż na Karrimorach czy Deuterach :-(
ale czy wałęsanie po górach jest przeznaczone tylko dla ludzi mających forsę - - moim zdaniem NIE! - nie ważne czy masz kurtke z gore-texu czy starą szmatę z demobilu , gdyż nie chodzimy w góry po to aby się pokazać i pięknić ,lecz po to aby odpocząć , oderwać sie na chwile od świata (przynajmniej ja tak uważam), aczkolwiek nie kwestionuje przydatności tych dodatków jakimi są dobre buty, kurtka czy inne takie badziewie, które napewno pomagają nam w drodze
Pierwszy Sylwestrer z dala od Bieszczadów od dwóch lat. Czuję się jakbym zdradził ukochaną kobietę. Niestety ilość turystów i dystans zniechęciły mnie do grudniowych wypadów sylwestrowych. Zamiast taplać się w śniegu na połoninie pójdę w Bory Tucholskie. Bliżej, puściej, ciekawiej - bo mniej mi znane.
W lutym będę na Wetlińskiej. Zdaje się, że będę miał prawo pierwszego śladu :-P. Więc jednak ta zima nie będzie całkiem stracona.
Właśnie z polejem wymieniliśmy maile marząc w nich o wyprawie zimowej w Bieszczady... Tak sobie przejść przez Hulskie, Krywe, Tworylne... Albo "zaliczyć" Rawki, przejść przez Bukowe Berdo, Halicz, Rozsypaniec... Powłóczyć się po Stołach...
Może się to wkrótce spełni? Taką mam nadzieję, zwłaszcza, że jako "młody" jeszcze (burzliwy rocznik 56) od Nowego Roku zaczynając emerycki okres swojego życia, będę miał dużo, dużo wiecej czasu na Bieszczady (i nie tylko! :D ). Tylko żeby kasy starczyło... :wink:
Bertrandzie, szczególne pozdrowaśki dla Ciebie! Wiesz dlaczego!
Dołączę do Was na 100%, Doczu i Ezechielu. Znak rozpoznawczy: siwobrody w zielonkawej kurtce bergsona, z oliwkowym plecakiem salewy, w jednej ręce będę trzymał inną, troszkę mniejszą ale bardzo, bardzo sympatyczną :D, w drugiej zaś kijek Fizan :lol: ).
19 - 26, okolice Smereka i Połoniny Wetlińskiej. 3 brzydali, (duży, średni i mały). Cecha charakterystyczna - namiot przy plecaku i podwójne karimaty.
Hasło : Najlepsze pierogi są w knajpie w Dwerniku
Odzew: Admin lubi je tylko jesienią. Przesyła Ci świeżą partię.
czesc!!
pytasz co zabrac w Bieszczady zima?? a co zabralabys ze soba??
porzadne buty to chyba podstawa.a w zasadzie powinien byc wymog na zimowe wyjscia w gory!moga sie przydac ochraniacze sniegowe(mozna kupic, lub uszyc samemu z grubego ortalionu), bo snieg nie wlezie w buty od gory! :)
skoro nogi mamy juz suche, polecalbym jakas fajna bielizne, ktora odciaga pot od skory i podkoszulke na zmiane(jesli po zejsciu ze szlaku mamy gdzies dotrzec dalej np. z Wetliny do Cisnej) tak aby miec cos suchego na plecach i korzonkach.pamietajmy jednak, zeby nie zmieniac garderoby na mrozie, ale w schroniku, czy np knajpie.
zima w gorach jest zimno i pada - a wiec po prostu cos co nie przemaka jako kurtka(chyba, ze to cos dluuuuuuuuugooooo namaka,ale wtedy zaczyna wazyc).
skoro jest juz nam cieplo i sucho, wezmy sie za kalorie-duzo ich stracimy chodzac po gorach, a napewno zrobimy sie glodni.kanapki sie sprawdzaja, ale ja wole czekolade, jakiegos batona lub chalwe.jakis taki dostawca energii!!no i naturalnie termos z goracym napojem!!
skoro juz nam cieplo,sucho i mamy kalorie, warto wiedziec gdzie idziemy- MAPA!!jak ktos ma mozliwosc, to GPS tez moze sie przydac, gdyz zima mozna nie zauwazyc kolejnej tyczki!jesli mamy zasieg, to telefon GSM z numerem do GOPR'u i naladowana bateria, a takze jesli nie ma zasiegu, a ktos ma mozliwosc, to moze sie przydac CB - to wrecz jest wymog bezpieczenstwa/ratunku - komunikacja z sluzbami ratunkowymi!!
no i najwazniejsze - ZDROWY ROZSADEK!! !! !! jesli widzimy, ze za oknem jest fatalnie, sypie, widocznosc - tzw. zerowa - lepiej isc do knajpy, poszukac jakiegos miejsca do posiedzenia, zostac w schronisku niz wpedzac sie w tarapaty i narazac zycie ratownikow!!i swoje tym bardziej - miejmy szacunek chocby dla samych siebie!!najlepiej tez poinformowac kogos w schronisku dokad sie wybieramy i kiedy mamy zamiar wrocic - potem zameldujmy sie z powrotem.
kolejna NAJWAZNIEJSZA RZECZ - nie zasmiecajmy miejsc po ktorych chodzimy - trzymajmy sie szlakow, a smieci zbierajmy do worka i umiesmy je w najblizszym smietniku!!
to chyba wszystkie podstawowe informacje!
pozdrawiam i do zobaczenia bezpiecznie na szlaku!!
Wątek został przesortowany zgodnie z sugestiami, reszta postów z tego wątku jest w Koszu (pt. Odpady z "Bieszczady zimą"). Prosze zatem od tej pory trzymac się tematu.
Nie chcę nikogo odstraszać od Bieszczadów zimowych, bo piękne są niewymownie. Sugeruję tylko, by przygody z górami nie rozpoczynać od zimy, zaś przygody z zimą od Bieszczadów.
Gorce i Pieniny, choć wyższe, są łatwiejsze do poznawania, niż zaśnieżone stoki Bieszczadu. Sam uczyłem się zimy (bo to nowy kierunek w Akademii Gór) właśnie na Pieninach. Krótsze szlaki, mniej śniegu i gęstsza sieć schronisk sprzyjają bezbolesnemu nabywaniu doświadczeń.
Przed każdą zimową miniwyprawą starałem się poznać dany szlak na jesień. Choć wygląd szlaku zmieniał się nie do poznania, jego bieg pozostawał znany. Polecam tę metodę każdemu.
www.gopr.com.pl -bezpłatne szkolenie "rycerzy szartoki", jakie warto odbyć przed każdym wyjściem. Choć niektóre części, w kontekście Bieszczadów wydają się śmieszne, to jednak rzetelna wiedza (bądź jej powtórka) nie szkodzą nigdy.
W zimie nie idzie się na szlak samemu. Można samemu pójść do Mgiełki, Siekierki czy Eskulapa, ale nie na Wetlińską, czy choćby Jawornik. Może nieco demonizuję zimę, ale w kontaktach z tą panią (z innymi zresztą też) nadmiar ostrożnosci nigdy nie zawadzi.
W B. lawin należy się obawiać w zasadzie tylko w okolicach Rawki, w reszcie partii nie ma groźnych stromizn. Natomiast zalegający śnieg niejednokrotnie tworzy zaporę, z którą trzeba dosłownie walczyć. Bo brnięcia po pas w mokrej brei wędrówką nie nazwę. Przyjemnością natomiast tak :twisted:
Na niektórych szlakach ("windach") z powodu dużego ruchu (i głupich miłośników ślizgów) szlak jest oblodzony i wyślizgany. Mocno przydają się wtedy kijki, ew. raczki.
Problem dotyczy głównie połonin podchodzonych wszerz.
Uważać na jedzenie i picie. Brak kalorii, odwodnienie i temperatura pochłonęły w Bieszczadach więcej ofiar niż wilki.
Wychodzić w góry z samego rana, tak, aby mieć rezerwę czasu na powrót. Latarka powinna być częścią zestawu awaryjnego, podbnie jak NRC, czekolada, herbata i komórka.
Uwaga na baterie we wszystkim co elektryczne. Zimno źle wpływa na ich żywotność. Baterie nosi się pod koszulą, w woreczku, prawie na gołym ciele. Baterie do komórki, latarki są wrażliwsze niż te "fotograficzne", ale wszystkie warto trzymać przy ciele do czasu użycia.
Uwaga na wiatr.Przy 0 C przy 30 km/ h odczucie zimna jest takie samo jak przy -15 C.
Uwaga na słońce. Śnieg odbija prawie całe padające światło (dlatego się od razu nie topi), więc na oczy pada więcej UV, niż na plaży w Sopocie.
Telefon do GOPRu nie jest ujmą na honorze, a odznaką zdrowego rozsądku i szacunku do gór. Brakiem owego rozsądku i szacunku jest wspomaganie się zimą, na szlaku rozgrzewaczami żytnio-chmielowo-chemicznymi.
W przypadku napotkania zbyt trudnych warunków (śnieg, śnieżyca, wiatr, temperatura, lód, szreń) lepiej powrócić i mieć co wspominać, niż samemu zostac przedmiotem owych wspomnień.
W razie dalszych pytań (sprzęt, żywność, trasy, noclegi pod namiotem) proszę pisać, a w miarę możliwości odpowiem. Znawców zapraszam do polemiki.
Uważać na jedzenie i picie. Brak kalorii, odwodnienie i temperatura pochłonęły w Bieszczadach więcej ofiar niż wilki. Nie są znane wypadki ofiar pochłoniętych przez wilki. Cała reszta do zastosowania. Przy przecieraniu szlaku w śniegu powyżej kolan 3 osoby są mokre z wysiłku po godzinie marszu. Lżej jest jak liczba osób jest większa. Wiele osób doprowadza się do skarjnego wyczerpanie, często z koniecznością interwencji GOPR i lekarza tylko dlatego, że wstydzili się zawrócić.
Wędrówka zimą to piękna przygoda. Polecam dla bardziej wprawnych Smerek od Suchych Rzek lub Jaworca. Szlak często nie przetarty. Pyszna zabawa.
Pozdrawiam zmarźlaków
Długi
Długi, Ezechiel - Władcy Północy :twisted: .
Naprawdę chodzenie zimą byłoby całkiem łatwe, gdyby nie ten śnieg, wiatr i temperatura.
Wiem, że nie są, ale łatwiej kogoś przekonywać do racji nawiązując do mitologii bieszczadzkiej. ;-)
Temat na dziś JEDZENIE.
Człowiek torujący drogę, nawet na zmianę z innymi potrzebuje około 3500 kalorii, Doliczywszy do tego energię idącą na utrzymanie ciepła otrzymujemy wynik około 4500. To prawie dwa razy więcej niż na codzień. Podstawą jest solidne śniadanie (koniecznie na ciepło) Płatki, muesli, czekolada, mielona, chleb, i dużo wody. Warto wchłonąć nieco soli (np. w platkach), aby zapobiec odwodnieniu, ale bez przesady. Jedna czy dwie łyżeczki wystarczą na dzień marszu. Marek Kamiński, w trakcie wypraw do muesli dodawał łyżeczkę oleju, aby uzupełnić tłuszcz.
Chyba od następnej wyprawy (Cisna-Smerek-Kalnica-Połonina Wetlińska-Połonina Caryńska, luty, namiot, 3 osoby) zacznę stosować ten patent.
W trakcie wędrówki nieoceniony jest termos z ciepłą herbatą, kanapki i batoniki. Jeśli ktoś nie zna swojego organizmu nie polecam Gluckardiamidu, choć działa najskuteczniej w chwilach kryzysowych. Podobno Polopiryna, z powodu zmniejszenia krzepliwości krwi, pomaga zapobiegać odmrożeniom.Jak sprawdzę to opowiem.
Nie warto lekceważyć obiadu, po powrocie z wyprawy. Wbrew pozorom człowiekowi nie zawsze chce się jeść. Czasem apatia zniechęca do jedzenia i picia i trzeba się zmuszać do konsumpcji. Regeneracja sił jest ważna.
Na pocieszenie dodam, że marsze w kopnym śniegu wyrabiają piękną sylwetkę. Po prostu tłuszcz jest szybko zamieniany na kalorie. Ja po każdym namiotowaniu zimowym chudnę ok. 3 kg.
Na deser polecam swoją relację z Sylwestra.
Co do jedzenie to polecam by przyrządzić samemu tak zwane musli. Kupić w sklepie suszone owoce (rodzynki, jabłka, śliwki) wszystko w domu zmielić drobno i wsypać do woreczka i wsadzić do kieszenie podczas drogi od czasu do czasu w małych ilościach jeść ( a przed połknięciem żuć). Wtedy nie jesteśmy głodni a w dodatku nasza kondycja się poprawia. A w dodatku mała garść takiego przysmaku jest porównywalna do 3 dużych kromek kanapek.
Pawciosnk ma rację. Sucha zagryzka, regularnie przeżuwana w trakcie marszu, rzeczywiście daje kopa. Sam do mieszanki dodaję chałwę, rodzynki, suszone jabłka, śliwki i banany. Polecam nie tylko w zimie.
Kalorie uwalniane stopniowo, w trakcie mielenia papki w buzi, to efektywny sposólb napędzania organizmu.
Gdy się męczymy to automatycznie otwieramy usta żeby brać większe oddechy a gdy mamy coś w „japie” to nie możemy otwierać jej i nasz organizm jest odporniejszy na większe zmęczenie i wysiłek. To samo proponuje by wziąć do ust wodę i iść aż będziemy musieli ją wylać bo nasze płuca potrzebują większej dawki tlenu. Im dłużej wytrzymywać będziemy tym lepsza nasza kondycja. Trening czyni Mistrza.
A co do wilków ... To w zimie są one bardzo niebezpieczne.
Ostatnio Wracał chłopaczek do domu ze szkoły pod wieczór. Nagle z za krzaków wylazła wataha wilków (6) gdzie go okrązyły i chciały zaatakować lecz miał szczęscie bo nadjechał samochód i szybko wsiadł do niego. Wiec gdyby nie przypadkowy nadjeżający to było by po nim. Wilki z natury nie są groźnymi zwierzętami lecz jeżeli są chore bąć bardzo głodne to mogą zaatakować ludzi. A polecam na obrone przed wilkami kupić pare petard hukowych lecz bardzo mocnych. Napewno uciekną nawet chore czy głodne.
Wiesz w wątkach technicznych należby bzdury prostować.
Wilki w Bieszczadach nie atakują ludzi nie sprowokowane. Innym zagrożeniem jest zwierzę chore na wściekliznę. O ile wiem takiego nie było od pewnego czasu. Wilk głodny prędzej zaatakuje owce, czy bezpańskiego psa, niż człowieka.
Chodzę po zimowych Bieszczadach od paru lat, gadam z ludźmi którzy znają te góry lepiej ode mnie i nikt takiego przypadku nie pamięta, nawet w łagodne zimy. Już odpalanie petard hukowych ze zmarzniętymi dłońmi jest bardziej niebezpieczne od tych wilków, ktore chcesz odstraszyć.
Źródło proszę. Może być raport policji, albo i leśniczego. W zeznania dziecka nie uwierzę, bo zimą mróz , nuda i wyobraźnia działają cuda.
Ostatnia moja wypowiedź nie na temat ...
Ten artykuł był opisany w gazecie. Chłopak 3 dni nic nie mówił i leżał w szpitalu.
Przepraszam za posty nie na temat ...
Nadal nie poznałem źródła. Zapewnie też nie artykuł był opisany, ale wypadek w artykule.
Jest na temat, bo zagrożenia zimowe, to według Ciebie również wilki. Ja zaś twierdzę, że nie. Gotów jestem zapytać bohaterów reportażu Stacha, via email.
Ten artykuł był opisany w gazecie Ja też to czytałem w "Dzienniku Polskim" w którymś numerze sprzed świąt.
Moim zdaniem chłopca wystraszyła grupka wygłodniałych psów.Zresztą taką samą hipotezę podawał sam autor tegoż artykułu.
Nie Nie Nie i jeszcze raz nie to nie były psy bo ślady są i wskazują na wilki. Potwierdzone przez eksperta.
Ja też to czytałem w "Dzienniku Polskim" w którymś numerze sprzed świąt. Odnalazłem: Dziennik Polski numer 294 z dnia 17 grudnia 2005 roku,autor Piotr Subik,tutuł: "Oddech bestii."
Potwierdzone przez eksperta. Jakiego eksperta :?: :lol:
Serwus
Wracając do kwestii jedzonka; polecam mleko zagęszczane słodzone (najlepiej te z dodatkiem kawy naturalnej) - dosyć kaloryczne, a do tego smakowite :). Jest z nim mały problem - przy bardziej "efektownych" tempeaturach tubka przymarza do ust (pakowane w metalowe tubki) - średnio przyjemne :).
Polecam również orzechy - bardzo kaloryczne; te osolone pomogą w zapobieganiu odwodnieniu - jedyna ich wada to wywoływane przez nie pragnienie.
...ale wszyscy wiemy, że najlepsza jest nieśmiertelna czekolada, najlepiej gorzka (dla wielbiciei gorzkich smaków polecam tę z 70% kakao - mnie wykręca pyska :)).
polecam mleko zagęszczane słodzone Na rynku pojawiło się ukraińskie w słoikach. Rewelacja.
Na rynku w Ustrzykach :lol:
Długi
. Wiec gdyby nie przypadkowy nadjeżający to było by po nim. To jest w innych postach. Ja znam jeszcze Czerwonego Kapturka. Też chciały go zjeśc wilki i także pomgół lesniczy.
Ja mam pytanie troche innego typu.. czy da się w Bieszczadki dojechać stopem? tzn. chodzi mi o trase Sanok-Wetlina lub Sanok-Ustrzyki? Bo też mi sie marzy straszliwie w końcu Moje Kochane odwiedzić, ale ja zwykle kaski brakuje ;)
A co do tego ekwipunku.. hmm.. bo tak sobie myślę, że 20, 30 czy 40 lat temu ludzie też w góry zimą jeździli, prawda? Nie mieli goretexów, polarów i innych cudów na patyku. No i w zasadzie ja też goretexów nie mam, butów super-extra-wypasionych też nie, a jedyną znacząca inwestycją sa porządne stoptuty i gruba warstwa "impregnatu" na butach (czy. pasta do butów). Czy wyjazd w góry z takim ekwipunkiem jest lekkomyślnością?
To chyba nie tak.. przy sporej dozie zdrowego rozsądku, to się chyba może udać. Jasne, trzeba mierzyć siły na zamiary, ale trzeba tez nie bac się marzyć..
Pozdrawiam Bieszczadników:)
ps. fotki niestety nie z Bieszczad, bo tam się dopiero wybiorę.. ale tu, na dolnym śląsku, tez czasem jest bardzo śnieznie i są zakątki, gdzi idzie sie 9 godzin nieprzetartym szlakiem:)
...bez skarpet termicznych -30 i bez goretxsów;)
Witam na forum i pozdrawiam
czy da się w Bieszczadki dojechać stopem? tzn. chodzi mi o trase Sanok-Wetlina lub Sanok-Ustrzyki? odpowiadam: Da się :D znam takich, co tak podróżują
tak.. ale nas będzie 3 osoby.. i plecaki.. ale namiotu nie będzie:) wic może się da..
poważnie - tak mi sie marza te Bieszczadki w zimie, a jak się naczytałam co tu jest potrzebne, jakie sprzęty i cuda inne różne, to można sie przestraszyć;) ale jak ktoś upartym jest, to sie nie zniechęci..
aha - upór nie wyklucza się ze zdrowym rozsądkiem:)
pozdr ciepło zdolnego śląska..;)
Witam!
tak.. ale nas będzie 3 osoby.. i plecaki.. ale namiotu nie będzie:) wic może się da.. Trzy osoby...Zimą z plecarami myśle że może byc cieżko. Najlepsza ekipa na autostop to dwie osoby... Ale fakt faktem są jeszcze dobre ludziska które wiedza co to znaczy stac na mrozie i ogladajac sie na kazdy przejezdzajacy samochod marzyc aby sie zatrzymał... :mrgreen:
a jak się naczytałam co tu jest potrzebne, jakie sprzęty i cuda inne różne, to można sie przestraszyć ale jak ktoś upartym jest, to sie nie zniechęci.. A że bez goretexów kiedys dawali rade to ja wiem... Ale po to zostały te wszystkie sprzety i cudeńka wymyślone żeby nam życie ułatwić. :mrgreen:
Pozdrawiam i Pamietajcie bądżcie hardzi i żwawi! :wink:
innych cudów na patyku Świat cały idzie z postępem. Wszystko po to aby umilić życie. Jak kto ma gdzie suszyć buty, i inne ciuchy to mogą przemakać, a jak kto nie ma gdzie suszyć....
W LO bawiła mnie jedna kumpela co piewszy raz jechała do Zakopca, a wykupiła chyba pół sklepu Alpinusa- nigdy więcej nie pojechała w góry. Jeśłi już ktoś jeździ często w góry inwestowanie w sprzęt jest moim zdaniem normalnym dążeniem do wygody.
Równie dobrze można uważać "cudem na patyku" radio samochodowe - 50 lat temu ich nie było, a ludzie jeździli samochodem, chyba z jeszcze większą radością. Taki tok myślenie jest chyba błędny... no ale każdy ma do tego prawo
Jak jest zimno, to trzeba się ciepło ubrać :lol: :lol:
Zaczynałem zimowe chodzenie w zwykłych "szarikach", ciepłe gacie, skarpety wełniane robione na drutach przez znajomą babcię. Ochraniacze na nogawki zrobione z rękawów starego płaszcza ortalionowego :lol: koszula flanelowa, swetr wełniany, z kilograma surowej owczej wełny - grzał przez gryzienie. Od deszczu i wiatru sztormiak rybacki kupiony w sklepie zaopatrzenia rybackiego we Władysławowie. Był tani jak przysłowiowy barszcz i wściekle żółty. Od wielkiego mrozu kurtka puchowa "Kętrzyn" cudem zdobyta w sklepie fabrycznym. Jedynym w pełni profesjonalnym wyposażeniem były buty. Produkowane w Wałbrzychu "Himalaje". Później na zwykłe portki wkładałem spodnie narciarskie, kupione tanio na giełdzie. Można usiąść w śniegu, bez obawy o przemoknięcie i ... wilka.Rękawice wełniane z palcami i na nie wkładałem ortalionowe "łapki". Ostatnio (z dziesięć lat temu :lol: ) kupiłem ocieplany anorak - kombinezon roboczy, z ortalionu. Liczne zamki w przeróżnych miejscach pozwalają na przewietrzanie i marsz z obciążeniem i nie ugotować się. Gdzieś w dziale miłośników chatek jest moje zdjęcie w tym anoraku.
Miałem też na dogrzanie grzejnik katalityczny (benzynowy). Wrzucony do śpiwora pozwalał przetrwać chłodną noc w byle jakich warunkach ( na stryszku w Łopience ).
Mam mało zdjęć z tego okresu, bo robiłem slajdy, a w skrajnych warunkach aparat "zamarzał", nie działa automatyka lub migawka.
Poczytaj inne posty o zimowych wędrówkach - wynika z nich jedno: w skrajnych warunkach trzeba umieć powiedzieć sobie - dość i zawrócić. Zbyt ambitnych potem znosi GOPR.
Miłych wędrówek
Długi
bawiła mnie jedna kumpela co piewszy raz jechała do Zakopca, a wykupiła chyba pół sklepu Alpinusa- nigdy więcej nie pojechała w góry. Serdeczny kolega(zapalony narciarz)pyta mnie: Wiesz jak rozpoznac Polaka będąc na nartach w Alpach? No nie wiem.Odpowiadam.
A on: Bardzo prosto.Polak ma najlepszy sprzęt,najlepsze ciuchy i...najgorzej szusuje! :lol:
Ja przygodę z naturą zacząłem w ZHP. Wszyscy nosili to co się podobało drużynowemu, i wszyscy płacili srogo za jego konserwatywny gust. Docelowo mieliśmy wyglądać jak nasze wojsko sprzed iluś tam lat (zalezy na co się spojrzało). Dumny jestem z tego tylko, że wszyscy wyglądali tak samo. Taki start z kiepskim oporządzeniem jest moim zdaniem dobry! Człowiek wtedy wie, co jest konieczne, co przydatne, co zbędne, a co "bajerem".
są jeszcze dobre ludziska które wiedza co to znaczy stac na mrozie i ogladajac sie na kazdy przejezdzajacy samochod marzyc aby sie zatrzymał Dzięki. Są nawet tacy, co potrafią podjechać zimą po autostopowiczów np. na Żebrak i się ich nie doczekać. :wink: :D
Pozdrawiam
Dzięki. Są nawet tacy, co potrafią podjechać zimą po autostopowiczów np. na Żebrak i się ich nie doczekać.
Pozdrawiam Dziekuje takim ludziom za to jacy są... I niech się nie zmieniają :mrgreen: A co do Zimy w bieszczadach to wiesz drogi Bertrandzie że czasem potrafi zaskoczyc zmęczonych wędrowników... :mrgreen:
Ja przygodę z naturą zacząłem w ZHP. Wszyscy nosili to co się podobało drużynowemu, i wszyscy płacili srogo za jego konserwatywny gust. Docelowo mieliśmy wyglądać jak nasze wojsko sprzed iluś tam lat (zalezy na co się spojrzało). Dumny jestem z tego tylko, że wszyscy wyglądali tak samo. Taki start z kiepskim oporządzeniem jest moim zdaniem dobry! Człowiek wtedy wie, co jest konieczne, co przydatne, co zbędne, a co "bajerem". To musiałeś miec naprawde słabego Druzynowego... Swoje łażenie zacząłem dzieki mojemu Bratu < I naprawde bardzo dziekuję mu za to :lol: > A w zethapie dopiero to rozwinęłem. Łaziłem w teren z wojskową " kostką", wojskowym kocem i pałatką... Niektórzy nazywaja to teraz "survival"... Ale z czasem i z przypływem gotówki zacząłem dostrzegać uroki śpiworów do -15... Namiotów z podwójnym wejściem czy tez zwykłych kijków narciarskich<bo nie posiadam trekingowych> :mrgreen: Człowiek który chodził zimą do lasu w ubrany na "cebulke" w zwykłej kurtce lesniczance miał z tego wiele frajdy ale gdy zakupił cosik np: lepszego polara czy goreteksa od razu dostrzegał różnicę <to tak jakby przerzucić sie z trabanta na mercedesa... :mrgreen: zupełnie inny komfort jazdy> Człowiek który łazi po górach czy też wspina się inwestuje w sprzęt bo wie że mu się to kiedys może przydać... :)
Pozdrowienia z < o dziwo> zaśnierzonej północy...
Witam forumowiczów
Wątek troszeczkę zapomniany ale bardzo interesujący dlatego kliknę coś w tym temacie. Wybieram się na moją pierwszą zimową wyprawę w Bieszczady pod koniec stycznia 2009 r. szukam informacji odnośnie odpowiedniego przygotowania, sprzętu, itp. Dobrze poczytać uwagi osób doświadczonych w tym temacie. Ezechiel, piszesz bardzo rzeczowo, podobają mi się takie konkretne posty. Generalnie zrozumiałem że wyprawa na Tarnicę to nie wejście na K2. Bez przesady ze sprzętem, liczy się zdrowy rozsądek. W Bieszczady jeżdżę już od dwunastu lat w różnych porach roku oprócz zimy. Najwyższy czas na zimowy wypad. Mam nadzieję że pogoda będzie OK i trafimy na inwersję.
To mój pierwszy post na tym forum :lol:
Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku
Witam. Koniec lutego - początek marca - w tym terminie zamierzam być w Biesach. Zwykle łaziłem po tych ślicznych górach latem i jesienią, a teraz chyba dorosłem na wybranie się tam zimą. Piechur ze mnie nie najgorszy, ale to co innego łazić latem, a co innego zimą. Moje plany wyglądają mniej więcej tak: Dotrzeć do Chaty Socjologa - tam nocleg i z samiutkiego ranka (4 - 5 rano) Wyruszyć do bazy na Łopienniku. Tam spanko i odpoczyneczek, a potem do bazy Rabe. I teraz moje pytanie: czy aby nie przesadzam z trasą Ch.S - Ł? Wiem, że to jest kawałek drogi. Latem no problem (jak to mawiali starożytni Francuzi), ale zimą? Doradźcie czy jest sens i może jakąś traskę na dojście.
Pozdrawiam - erem
Bieszczady zimą to totalny spontan :razz:!!! BdPN zakupił kilka bardzo przydatnych samochodów,którymi pomykają pracownicy jak i sam Dyro;) .Myślę,że pomogą w potrzebie i podrzucą gdzieś zmęczonych turystów.
Witaj Bolszoj na forum.
Dobrze, że odgrzebałeś ten wątek. 11 stron wpisów, z tego większość zawiera odpowiedź na Twoje pytanie. Jeżeli czegoś jeszcze nie wiesz, zapytaj konkretnie: np czy warto zabrać ... świeczkę?
To już chyba zostało uznane za kanon, czyż nie?;)
Ja w każdym razie zanim plecak z szafy wyciągnę, świeczkę w kieszeni mieć będę.
no tak....glupie pytanie to i odpowiedz nie najmadrzejsza, ale wiezcie mi ze to nie ja wymysliłem taka scieche. moj kolo, ktory juz zimował troche w biesach sam tak zaproponowal, choc mnie nie wydawała sie ta trasa za madra, ale......wolalem zapytac bardziej doswiadczonych bieszczadnikow
Pytanie jak pytanie erem;) Jeno ostatnimi czasy świeczka jest hitem;)
Tak z ciekawości zapytam, bo trochę przeżarty jestem i przepity, a ta baza na Łopienniku, to baza w Łopience?
Trasa, nawet tak "po najmniejszej linii oporu", trochę długa, opcje awaryjne jakoweś w razie W masz? Sam chyba nie idziesz?
Tak z ciekawości zapytam, bo trochę przeżarty jestem i przepity, a ta baza na Łopienniku, to baza w Łopience?
Chyba nie od to chodzi.
Kiedyś kiedyś dawno temu obok podejścia na Łopiennik od północy stała chatka studencka, już nie pamiętam jakiego wydziału, ale się spaliła.
Nie pamiętam, który to był rok, ale pamiętam że akurat wtedy byłam w Bieszczadach pierwszy raz, mieliśmy zaplanowany nocleg w tej właśnie chatce a tu już w czasie wyjazdu dogoniła nas wiadomość o jej spaleniu i podchodząc parę dni potem na Łopiennik przechodziliśmy obok dymiących jeszcze zgliszcz. Smutne to było :-(
Tym bardziej ze chatka w tamtym miejscu nigdy już nie powstała.
Pozdrowienia
Basia
erem, pisząc baza na Łopienniku miałeś na myśli ruiny spalonego schroniska ?
Mój plan jest taki:
- wejście na Połoninę Wetlińską od strony Przełęczy Wyżnej
- nocleg w Chatce Puchatka
- zejście tą samą drogą
- nocleg w bacówce pod Małą Rawką
- wejście na Małą i Wielką Rawkę (w schronisku istnieje możliwość
wypożyczenia rakiet śnieżnych)
- jeżeli pogoda będzie ok pójdziemy dalej do trójstyku na Krzemieńcu
- powrót do bacówki
- i jeszcze Tarnica, wejście od strony Wołosatego, powrót tą samą drogą w jeden dzień
A świeczki mogą się przydać w Chatce Puchatka, chyba że ostatnio podłączyli im prund ;)
Nie powinniście mieć problemów. W sumie bardzo bezpieczne i łatwe trasy. Rakiety śnieżne znakomicie spisuja się w warunkach bieszczadzkich. Plus kijki oczywiście.
Kurczaczki......ech....ja to zawsze coś muszę przekręcić (za szybki jestem). Oczywiście, że chodziło mi o Łopienkę 49,15N 22,22E. Mniej więcej na takiej długosci i szerokości ta baza leży i na pewno wszyscy wiedza o so mi choziło ;-).Połapałem sie za późno i tak juz zostało bo nie mogłem usunąc tego posta. Chyba lepiej mi idzie czytanie niż pisanie postów. Zamilkne na wszelki wypadek na jakis czas coby już głupot nie wypisywać.:-)
Oj zaraz głupoty, błądzić rzecz ludzka;)
No to powodzenia i po powrocie relacja sie należy lub choć kilka zdjęć:)
Witam wszystkich Miłośników Bieszczad.
To ja namówiłem EREM'a na zimowy wjazd w Bieszczady. Trasa w założeniu ma przebiegać tak jak ją opisał EREM, wiadomo wszystko może się zmienić, tu władczynią jest pogoda. W rachubę może wejść nocleg na szlaku. Może to niektórych zdziwić, jednak dla mnie to nie nowość. Aby rozwiać wątpliwości Łopienki, jest to baza i wiata zarazem Akademickiego Klubu Turystycznego SGGW Warszawa.
Pozdrawiam DaWi
chodziło mi o Łopienkę 49,15N 22,22E. Mniej więcej na takiej długosci i szerokości ta baza leży Nie wchodźcie tak wysoko. Współrzędne bazy SGGW to N49 15.333 E22 21.740 (wg mapy GPS Maniaka).
Erem i Bolszoj...
Chata Socjologa - Łopienka ma wiele możliwości. wszystkie są naprawdę długie nawet jak na letnią porę. Nie polecałbym wam takiej extremy bo jak będzie śnieg o tej porze roku, to z pewnością ją skrócicie (jak jesteście rozważni).
Jak chcecie iść...? Przez Otryt do Studennego i Terkę?
Czy przez Hulskie, Krywe, Tworylne, Studenne...? Czy macie coś innego na myśli? Chcecie to na nogach robić czy mając samochód w odwodzie? Z Łopienki do Rabego przy dużym śniegu również możecie mieć kłopoty jak wybierzecie się np. przez Stary Majdan, Habkowce, Sasów...
Czemu was jeszcze nikt tu za taką trasę nie ochrzanił?
Czemu was jeszcze nikt tu za taką trasę nie ochrzanił? bo czekaliśmy na odpowiedniego malkontenta!
bo czekaliśmy na odpowiedniego malkontenta! ohoho jaki optymista się znalazł...
Post wcześniej miałem na myśli Dawiego nie Bolszoja...
Bolszoj uważaj na lawiny na Wielkiej Rawce niekiedy schodzą samoistnie.
No właśnie...... czemu nikt nas nie ochrzanił? To dawi tak wymyślił, a ja nic nie robię od kilku dni tylko patrze na mapę, a oczy robią mi się coraz większe. Dlatego wolałem zapytać bardziej doświadczonych ode mnie. I tyle.
No to powodzenia i po powrocie relacja sie należy lub choć kilka zdjęć:) Relację to jak na razie mogę "zdać" z wrześniowego pobytu. Oczywiście jak chcecie:wink:
A fotki z września są tu:
http://picasaweb.google.com/eremrm/B...dyWrzesie2008#
Popieram trzykropkiinic, nie można narzekać w sprawach Bieszczad jestem optymistą:grin:. Jeśli w lutym 2009 miałoby być tak jak w tym roku w lutym to nie ma się czego obawiać. Wiem, że trasa nie należy do łatwych, jak wspomniałem to pogoda rządzi nie my. Będą trudne warunki to część wyrypy odpuścimy, mówi się trudno, będzie na następny raz.
Pozdro DaWi
Odpowiem na Twoje pytanie, Marcin. Nie mamy żadnej podwody jeno własne nogi, a z Łopienki do Rabego to tylko WYSOKIM DZIAŁEM.
Pozdro DaWi
Nie mamy żadnej podwody jeno własne nogi, a z Łopienki do Rabego to tylko WYSOKIM DZIAŁEM.
Pozdro DaWi Marcin, czas rozpocząć przygotowanie się do akcji.:smile:
Walicie ściemy tu wszyscy,a pani Lucyna to zostawiam bez komentarza!!!Pani Lucyno jest Pani niezniszczalana...Zamiast spac to juz klepie w klawiaturę.
Walicie ściemy tu wszyscy,a pani Lucyna to zostawiam bez komentarza!!!Pani Lucyno jest Pani niezniszczalana...Zamiast spac to juz klepie w klawiaturę. Witam na forum eksperta. Nie mogę spać. Przede mną zimowe zdobycie pewnego zwornika w paśmie Łopiennika.:smile::smile:
Świeczkę zabieram z sobą. Co tam jedną. Od razu dwie. Jedną zapalę w kapliczce w intencji szczęśliwego powotu do domu. Marcin jakbym tak nie pojawiła się wieczorem w internecie to rozpocznijcie poszukiwania. W kopaniu jam jestem słaba więc spodziewajcie się mnie gdzieś na dębie z niską koroną. W sumie wicy w okolicy więc jakoś będę musiała się zabezpieczyć, a spirytus mi się skończył.
dziekuję za miłe przywitanie!Z tym spaniem to pewnie tak przed wyprawą !!!Lepiej niech się Pani wyśpi i weżmie ciepłe skarpety ,bo ziąb jak licho :)
Ziąb? A tak ziiiąb, już zęby mi szczękają. Straszne mrozy panują na zewnątrz aż -4.
Co do wełnianych skarpet nie posiadam takowyż. Idę z postępem. Mam założone śliczne nowiusieńkie godne przewodnickiej nogi czyli z dodatkiem teflonu. Marcin jak po wilczej konsumpcji mojej skromnej osoby znajdziecie nogę z wypasionymi skarpetkami godnymi zdobycia K-2 to będziecie wiedzieć nad kim macie zapłakać. A teraz papa. Zwornik czeka.
No tak zapomniałam,że mam do czynieni z Panią Przewodnik :)nie wiem gdzie jesteś w tej chwili ,ale masz pewnie spieprzony termometr,bo wczoraj w było -17,dzisiaj troszkę mniej.
Witam
Mam takie pytanie. Czy jak dojade do Wetliny o 13 to dam rade przed zachodem słońca (ok 15.30) dotrzeć do chatki puchatka? Planuje iść zółtym szlakiem. I czy zima na trasie Wetlina - Ustrzyki Górne ciężko o stopa?
W 2,5 godziny zrobienie trasy, gdzie czas "mapowy", to 3 godz. 10 minut?
Możliwe, ale zimą mało prawdopodobne.
Nie lepiej z Wyżniej dotarabanić się na luzie, a rankiem ruszyć na szlak?
Ze stopami rożnie bywa, zależy od stanu drogi.
Pozdrawiam :)
Do wyżniej nie jeżdżą zimą autobusy:(
duzo bimbru ,liny szkoda nosic ,dobry namiot,czosnek żurek i suszona kielbacha ,ciepłe ubranko i nie czytaj tych bzdur bo jak zaczniesz ładować sprzet to bedziesz musiał skuter sobie załatwic ,biesy to nie ALPY.I NR DO GOPR. A mialem juz przyjemnosc widywac takich co byli wposazeni jak na front tylko kondycji nic nie zastapi i okowitki dużo która pomoże przetrwac najgorsze.Pozdrawiam.
Tak dużo okowity i prościutka droga na smentarz.
Lucyno uważaj... w tym śniegu nawet rakiety się zapadają... nie było jeszcze odwilży.
uważajcie se..
Wszystkim życzę szczęśliwych i udanych powrotów w doliny w nowym roku.
Nie jest tak źle. Przetrzymałam góry, przeżyłam sannę ale pokonała mnie zimnica w cerkwi. Czuję się jak bydle niskopienne przepuszczone prze wyrzymaczkę przy odczuwalnej temperaturze -50.
Jakby coś 1 wołało z Korbanii to będę ja.
Do wyżniej nie jeżdżą zimą autobusy:( ja bym mimo wszystko atakował Wyżnią - a nóż widelec jakiś stop się trafi,a jak nie to z buta po asfalcie, nawet schowanym po metrem śniegu, łatwiej - to w końcu chyba nie więcej niż 10 km od Starego Sioła.
Gdyby pogoda dupiasta była, to po ciemku bym wolał do Chatki drałować tą alejką - raczej trudno się zgubić, czy gdzieś utknąć.
A nic nie tracisz, bo przecież w Chatce nocujesz - drugi dzień od rańca masz dla siebie...no i nikomu głowy nie trza zawracać, by szukali gdzie na szlaku;)
Pozdrawiam:)
Taki mam plan. Tylko zmartwiłeś mnie bo miałem nadzieje, że ten autobus jedzie troche dalej niż tylko do starego sioła.
Pozdrawiam
Nie wiem dokąd dojeżdża autobus. Dojeżdżam najczęściej własnym autem, czasem tylko autobusem, czy stopem.
Ale ktos pewnie Ci zaraz powie dokąd zima te autobusy dojeżdżają.
Wspomniałeś o ruszeniu na szlak w Stary Siole.
O ile dobrze Cie zrozumiałem, to chciałeś ruszyć żółtym szlakiem na przeł. Orłowicza i połonina dojść do Chatki Puchatka.
Myślę, że opcja z Wyżniej jest bezpieczniejsza...no ale gdybyś nie szedł sam i pogoda była idealna i jeszcze zdołam dotrzeć do Wetliny troche wcześniej...;)
Pozdrawiam:)
Na pierwszy rzut oka, to Bieszczady zimą to nie są, tylko reklama schroniska...pewnie linki pomyliłeś, więc dawaj jeszcze raz tę zimę;)
Dzisiaj w Biesach idealne warunki pogodowe,było widać Tatry z Wetlińskiej :razz:
poniżej foto pozdro
http://lesko.net.pl/biesy/bieszczady1.jpg
http://lesko.net.pl/biesy/bieszczady2.jpg
http://lesko.net.pl/biesy/bieszczady3.jpg
http://lesko.net.pl/biesy/bieszczady4.jpg
Kurna...mam nadzieję, że się tak jeszcze ze 3 tygodnie utrzyma...
Piknie Leszczu, szczególnie 3
Leszczu, ależ widoki! Zazdroszczę tym, którzy mogą sobie ot tak wskoczyć na weekend w góry. A ja coraz dalej na północ. :-(
Nie ma sprawiedliwości na świecie! Jak ja właziłam we wtorek na Wetlińską, to nie było takich widoków! A konkretnie żadnych widoków, poza zamgleniem. Wypizgało mnie okrutnie na przełęczy. Musiałm założyć drugą czapkę...szkoda, że nie miałam drugiej pary rękawiczek:(. Pod Hnatowe brnęłam po uda w śniegu dwie godziny - do szczytu nie doszłam. Choć w teorii do Chatki było bliżej niż do Wetliny, zawróciłam. Sama, z plecakiem, zmarznięta, potwornie zmęczona wygrzebywaniem się ze śniegu doszałm do chyba sensownego:) wniosku, że mimo wczesnej pory (13) i zapasu świeczek:D, bezpieczniej będzie zawrócić - i pierwszy raz w życiu zawróciłam:(. A to przecież taka krótka trasa,ha ha (ha, ha z domieszką goryczy). Zimą to jednak ZUPEŁNIE inny świat! Wracając do przełęczy nie znalazłam już własnych śladów...
Za to na pocieszenie złapałam już po zmroku stopa z Wety do UG:).
A do Smolnika jechałam na stopa pługiem:D.
Reasumując - to był mój najzabawniejszy tydzień w Bieszczadzie; Zima okazała się piękną i wredną zarazem jędzą; żadna z wytyczonych tras nie skończyła się tak jak zaplanowałm (jedna skończyła się nawet w bagnie w Lasach Seredyńskich); kupa przygód z akcentem na kupę śniegu:D.
Pozdrawiam i radzę zmiennikom - miejcie plan B...i wyobraźnię, samo poczucie humoru zimą może nie wystarczyć.
...No bo kto w taką pizgawicę włazi na Wetlińską?Nie trza było poczekać do środy?Obudzić się ,zobaczyć błękitne niebo i zadecydować,że to dziś na połoninę!!!No i warto było:)) Teraz się mogę przyznać ,że to mój pierwszy zimowy wypad w Bieszczad-w każdym razie nikt nas nie musiał ściągać żadnym sprzętem:)Ale zachód słońca tośmy ujrzeli...Na szczęście już przy Chatce (a tam pustki...Wywiało Lutka ,czy co?) (a może jestem nie nabieżąco...) Ale dla tych widoków warto żyć!!!!
Mój tydzień w Biesach bardzo miło upłynął!!! Ludzi już nie było na szlakach,no i o to chodziło!!!!!!!!!Tłumy w pracy i na urlopie to już byłaby przesada...
Wypraszam sobie!:) Z Wetliny wcale nie widać czy na przełęczy jest pizgawica, czy też jest w Warszawie! Nikt mnie ściągać niczym nie musiał, bo sama sobie jestem panią, sterem i goprowcem...czy coś takiego. :D
I ja miałem okazję w tym roku (po raz pierwszy w życiu) zobaczyć i poczuć bieszczadzką zimę... :grin:
coś NIESAMOWITEGO! jestem totalnie oczarowany i jeśli tylko czas (sesja zimowa) dopisze, to z pewnością zawitam tam po raz kolejny w lutym :-)
Wyjazd niestety liczył tylko 3 dni (29-31.XII), ale udało mi się zobaczyć więcej, niż mogłem sobie wymarzyć w najpiękniejszych snach :-)
Polecam każdemu choćby małą wycieczkę, wejście na którąś z połonin, przy odrobinie szczęścia można zobaczyć Tatry jak na dłoni. Może jak znajdę chwilkę to napiszę małe 'sprawozdanie' :wink:
Póki co wrzucam 4 zdjęcia - 1 i 2 na zachętę, 3 i 4 ku przestrodze...
Pozdrawiam! :-)
jesli w bieszczady zawita zima to jest pieknie ..i ciezko.trzeba miec troche sprzetu m.in rakiety sniezne albo narty typu skitour.bez tego ani rusz.kiedys przelazlem z komanczy do wolosatego.trwalo to kilka dni.po drodze spalem w namiocie.nikogo nie spotkalem.gwizdalo,padal snieg,byl mroz i bylem nareszcie sam w kosmosie.polecam
Aż żal pewną część ciała ściska, że tam mnie nie było. Ale jeszcze nic straconego. Ale foty fajne.
jesli w bieszczady zawita zima to jest pieknie ..i ciezko.trzeba miec troche sprzetu m.in rakiety sniezne albo narty typu skitour.bez tego ani rusz. to zależy gdzie i w jakich warunkach się idzie :-) nie miałem nart ani rakiet, a byłem na Małej i Wielkiej Rawce, przeszedłem pół Caryńskiej i całą Wetlińską. Daje radę, choć momentami lepsze zastosowanie od butów miałyby sanki... :wink:
PS. dzięki Marku :)
mam na mysli zime z prawdziwego zdarzenia.gleboki snieg.
to z pewnością inna sprawa. oprócz tego trzeba mieć jeszcze kompas, mapę i niezłą orientację w terenie... ;-)
napisała Domina:
" Z Wetliny wcale nie widać czy na przełęczy jest pizgawica, czy też jest w Warszawie! Nikt mnie ściągać niczym nie musiał, bo sama sobie jestem panią, sterem i goprowcem...czy coś takiego. :D[/quote]"
Oj Domina,przecie ja nie pije do Ciebie-z tym ściąganiem,tylko się cieszę ,że dałam radę ,że nie przeczytam o sobie w gazecie ,necie ,czy w następnym wydaniu "WOŁANIA Z POŁONIN"...
Z wypadami jest tak,że raz się uda a dwa razy nie (to wersja optymistyczna;)) Mam takie wspomnienia z maja i września ub.r. ...Taki mały pech-dwa razy z rzędu żeby na Caryńskiej mleko się rozlało:!: No a po drodze super słońce i błękit...Przecież wiem ,że z Wetliny dużo nie widać.Nawet jakby było widać to i tak trzeba brać na to poprawkę bo 10 razy może się to zmienić...
Domino!Pozdrawiam :-P ze słonecznej Wa-wy.
Domino-nie lam sie jeszcze nie raz zima tam zawitasz.Dla pociechy dodam ze w dzien po swietach tez musialem sie wycofac z Wetlinskiej pozdrawiam
Ależ ja się nie łamię - jestem elastyczna;D. To był jeden z najfajniejszych moich bieszczadzkich eskapad! Nawet bagno nie dało mi rady:). A na "osłodę" wyjazdu, dostałam od bieszczadzkich przyjaciół litrowy słoik zacnego bimbru:DDD...
Zawitam tam nie raz jeszcze, chyba, że szlag mnie wcześniej trafi!
pozdrawiam tych z Warszawy, tych z Wetliny i innych, biesi wiedzą skąd jeszcze
nie mow tego ze Smereka-wyrob przedni iglowa po nim nie boli
masa śniegu! polecam...
Mój akurat z Bóbrki, ale jest więcej miejsc w Bieszczadach, gdzie dobre tradycje i stare receptury nadal mają się świetnie;D.
Witam.
Na początku lutego chcemy wybrać się w Bieszczady. Chcielibyśmy zrobić wyjście z Mucznego przez Bukowe Berdo na Tarnice z zejściem w Wołosatem, oraz Połoninę Caryńską z Przełęczy Wyżniańskiej zejście w Ustrzykach Górnych. Na dzień dzisiejszy planujemy takie wyjścia, lecz problem w tym, że jedziemy samochodem i musimy zaplanować sobie wszystko dokładnie, aby zchodzic z trasy w pnkcie gdzie mamy nocleg lub gdzie pozostawimy samochód. Wyjścia planujemy wcześnie rano lecz pewnie będzie problem z dosaniem się na szlaki - brak busów, autobusów i turystów którzy podrzuciliby na stopa. Chciałbm uzyskać informację, czy z UG na Przełęcz Wyżniańską ok godz. 6:00 jest szansa dostać się w jakiś sposób, oraz jesli chodzi o wyjście na Bukowe Berdo z Mucznego to jak lepiej zaplanować sobie to wyjście, mam dwa pomysły - pierwszy z nich to nocleg w UG, o 6 autobusem do Stuposian - złapanie stopa, przejście trasy do Wołosatego a z Wołosatego też na szczęście, może ktoś weźmie na stopa do UG. A drugi pomysł to dzień wcześniej zostawić samochód w Wołosatem o 14:41 przejechać autobusem na nocleg do UG a puźniej w sposób jak wyżej, bądź spróbować pojechać dalej do Stuposian i tam ok godz. 15:10 próować dostać się na nocleg do Mucznego. Tylko czy o tej godzinie czymś się dostanimy do Mucznego?
Proszę o radę. Ze względu na słabą komunikację w tym okresie może być problem z dostanim się na ww. szlaki. A może w inny sposób sobie to wszysko zaplanować? Za rady z góry dziękuję.
Co do komunikacji to wiele nie podpowiem ale jeśli chodzi o Bukowe Berdo to zalecam dużą ostrożność.Dla przykładu podam że czas podejścia od przełęczy GOPR do przełęczy pod Tarnicą zamiast 20 minut wyniósł prawie 1,5godziny,a nasze ślady już po chwili były zawiane.A na Berdzie o wypadek latem nietrudno więc zimą tym bardziej
kilka zdjęć na zimowo
http://picasaweb.google.pl/taxus10/P...linska18X2009#
http://picasaweb.google.pl/taxus10/BieszczadyII2009#
Co do komunikacji to wiele nie podpowiem ale jeśli chodzi o Bukowe Berdo to zalecam dużą ostrożność.Dla przykładu podam że czas podejścia od przełęczy GOPR do przełęczy pod Tarnicą zamiast 20 minut wyniósł prawie 1,5godziny,a nasze ślady już po chwili były zawiane.A na Berdzie o wypadek latem nietrudno więc zimą tym bardziej Dzięki za odpowiedz. Jeżeli warunki będą trudne to napewno nie będziemy się pchać na siłę.
Ponowie pytanie, może jednak ktoś odpowie, czy jest szansa dostać się do Mucznego na stopa w środku tygodnia, np. czwartek ok. godz. 15:30, oraz czy jest szansa dostać się na stopa z UG na Przełęcz Wyżniańską w godzinach ranych?
jak ktoś będzie jechał, to jest możliwe
co prawda w tygodniu ruch znikomy ale w bieszczadach ludzie bardziej skorzy do pomocy więc i szanse większe, straż graniczna często jeździ można się z nimi zabrać ;)
Ponowie pytanie, może jednak ktoś odpowie, czy jest szansa dostać się do Mucznego na stopa w środku tygodnia, np. czwartek ok. godz. 15:30, oraz czy jest szansa dostać się na stopa z UG na Przełęcz Wyżniańską w godzinach ranych? powiem ci na pocieche: każdy z nas wybierając sie na stopa zadawałby takie samo pytanie. Pamiętaj tylko że przy obfitych opadach odcinek Wetlina - UG jest bardzo jakby tu powiedzieć... no... Kierowcy pługów nie są tam zbyt natrętnymi gośćmi 8) czasem może być nieprzejezdnie. Ale sprawdź, popytaj na miejscu. W UG najlepiej śmiało pytać sympatycznych chłopaków ze Straży Granicznej, są najlepiej zorientowani w bieżącej sytuacji. Panowie zak...spożywający spod sklepów często lubią widzieć zdziwienie i strach w oczach turystów więc nie traktuj ich jak wyrocznię. pzdr!
Nigdy nie miałam problemu z autostopem w Bieszczadach. W ulewie zabrali mnie leśnicy. W zamieci śnieżnej - kierowca pługa:). W nowy rok - niemiecki skrzypek. I wielu sympatycznych rodaków...np. z Wołosatego - pozdrawiam. Jeśli ktoś będzie jechał po waszej trasie, to Was nie zostawi...prawie na pewno.
Mamy teraz dobrą zimę -ja potrafię mieć czasy przejść 8krotnie dłuższe niż w sezonach bezśniegowych. Szybciej się męczę. Szybko jest ciemno. Jednym słowem -policzcie jeszcze raz trasę przez Berdo w opcji pesymistycznej.
Ale oczywiście warto. Powodzenia.
Mamy teraz dobrą zimę -ja potrafię mieć czasy przejść 8krotnie dłuższe niż w sezonach bezśniegowych. Szybciej się męczę. Szybko jest ciemno. Powodzenia. Jaką dobrą zimę? Dawno takiej kiepskiej nie było, śniegu malutko, tylko mróz jak narazie duży.
Według wczorajszej zapowiedzi ma sypać więc trzeba uważać.I jeszcze jedno-zgłoszenie wyjścia u gospodarza schroniska o planowanej trasie i godzinie powrotu,ewentualnym noclegu w innym miejscu to żdaen obciach tylko zdrowy rozsądek.
Chciałbym spytać o to, jak po tak obfitych opadach śniegu wyglądją szlaki (w lesie, powyżej granicy lasu oraz na samych połoninach)? Śledze komunikaty w któryh znajdują się informacje, że dosypało dużo śniegu, potworzyły się miejscami 3-4 metrowe zaspy. Planowałem wyjazd w najbliższy weekend ale może lepiej po takich opadach śniegu wyjazd przełożyć na inny termin? Poczekać aż pogoda zrobi się stabilniejsza.
do soboty szlaki napewno będą przetarte przynajmniej te najcześciej uczęszczane drogi też ok pod warunkiem że nie zacznie wiać no i zobaczymy ile dzisiaj i jutro spadnie śniegu
Chciałbym spytać o to, jak po tak obfitych opadach śniegu wyglądją szlaki (w lesie, powyżej granicy lasu oraz na samych połoninach)? Śledze komunikaty w któryh znajdują się informacje, że dosypało dużo śniegu, potworzyły się miejscami 3-4 metrowe zaspy. Planowałem wyjazd w najbliższy weekend ale może lepiej po takich opadach śniegu wyjazd przełożyć na inny termin? Poczekać aż pogoda zrobi się stabilniejsza. Nie odkładaj, jedz!
przejscie szlaku od punktu A do punktu B nie jest obowiązkowe, zawsze mozna wrócić po sladach, w zaspach można iglo robić, i inne zabawy radosne.
Kelly Rafal ma racje ja bym z powodu pogody nie odłożyła wyjazdu w Bieszczady. A teraz nawet sobie przyspieszyłam wyjazd .....
Do zobaczenia na szlaku
Kelly nie ma się co zastanawiać.
W sobotę od rana będziemy z Diabłem i Czapą próbować się z czerwonym szlakiem od strony Komańczy.
Także zapraszamy. Nocleg przewidujemy gdzieś po drodze. Miejsce w namiocie masz zarezerwowane. Jeżeli wolisz spać sam, to też nie ma problemu:)
Powrotu jednak nie przewidujemy.:)
Witam.
Mam pytanie o aktualne warunki [stan na dziś i przypuszczenia na jutro rano ;)] na drogach w Bieszczadach.
Interesuje mnie odcinek (Dukla-) Komańcza-Cisna-Wetlina-przeł. Wyżniańska.
Wczoraj wiało mocno, ale dziś był spokój, przynajmniej w BN, więc mam nadzieję że powinno być ok.
Wybieram się jutro z Gorlic i waham się czy nie jechać dookoła na Sanok-Ustrzyki Dln.-Grn.
Drogi generalnie na biało utrzymane czy asfalt się 'przebija' miejscami?
pozdrawiam z Beskidu Niskiego
Piotrze dzięki za zaproszenie ale w planach mam tę część czerwonego szlaku wysuniętą nieco bardziej na wschód. Jadę z narzeczoną więc potrzebowalibyśmy dwa wolne miejsca a poza tym spanie w namiocie w warunkach zimowych na pewno by się jej nie spodobało.
Może spotkamy się na szlaku innym razem, gdyż wczoraj podjęliśmy decyzje, :cry: że przekładamy wyjazd na może za tydzień lub za dwa no i wtedy dopiero będziemy :grin:.
no a my w planach mamy cały czerwony, więc może jednak, dwa miejsca też się znajdą, mamy ze sobą zapasowy namiot
Może innym razem. Myślę, że jeszcze w tym roku na taką ekspedycję nie jesteśmy gotowi. Zazdroszczę i życzę powodzenia. Może spotkamy się na szlaku pod koniec tygodnia. Pozdrawiamy i jeszcze raz życzymy powodzenia.
Witam!
Nie jestem pewien czy to odpowiedni post, ale i tak mam pytanie.
Wie ktoś może jak teraz wyglądają warunki na szlakach z Ustrzyk Górnych na Tarnicę lub Rawki. Jadę za dwa dni i mam zamiar choć jedno z tych miejsc odwiedzić, pogody może rewelacyjnej nie zapowiadają ale to nic.
Proszę o info.
Pozdrawiam.
Leży śnieg, ale zapowiadają, że trochu jeszcze dopada.
Najlepiej zadzwonić do GOPR i podadzą aktualne warunki.Ale pamiętajcie o ostrożności.Dwa dni przed naszym zejściem GOPR zdejmował jakąś turystkę z Rawki.Przyszło załamanie pogody i miała problemy
Dzięki za pomoc, jednak akcja odwołana. Niestety ostatnia prognoza pogody przekreśliła moje plany, miałem nadzieje na niewielkie przebłyski słońca, a nie na oglądanie chmur z bliska. Trudno, może jakoś przeżyje do kwietnia bez widoku połonin.
Pozdrawiam.
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl brytfanna.keep.pl
serwus
Gorąco popieram wspomnianą inicjatywę!
Sama mam zamiar odwiedzić Bieszczady w styczniu lub lutym, a zielonego pojęcia nie mam jak się do tego przygotować ponieważ nie miałam okazji zimą buszować po górach. Do tej pory perspektywa zimowych wakacji w górach mnie nie nęciła, bo uważałam, że jako osoba nie uprawiająca sportów zimowych (za wyjątkiem figurowego potykania się na lodzie i tradycyjnego saneczkarstwa:) ) nie mam tam czego szukać. Ale cóż "la donna e mobile" :)
Wszystko co napiszecie o zimowych rajdach w góry zostanie przeze mnie pilnie przestudiowane, zapamiętane i (miejmy nadzieję) wykorzystane.
pozdrawiam
Domina
Dziekuje to wspaniale, ze zamiesciłeś ten post z zapytaniem. Sama od kilkunastu dni zastanawiam się nad tym problemem. Co z zimą?
Bieszczady zima są piekne. Chyba nie musze do tego przekonywac. Są ośrodki wypoczynkowe przygtowane do przyjmowania turystów. Tu polecam szczególnie Bystre w Bystrem i Arłamów (www.arlamow.com.pl www.zelmer.pl). Znakomicie przygotowane trasy, dobrze rozbudowana infrastruktura towarzysząca, dobrze przygotowane pakiety.
Istnieją tez alternatywne sposoby spędzenia zimy w Bieszczadach. Dla tych co nie lubia tłoku polecam...Cisnę, Smerek i Wetlinę. Tu są też swietne duze ośrodki Perła w Cisnej i Smerek www.naturatour.pl/ow. Bazę w Wetlinie znacie. Polecam tę miejscowość miłośnikom narciarstwa biegowego. Dobrze przygotowane trasy.
Moim zdaniem furorę robią psie zaprzegi. Uwielbiam psy i wszystkim miłosnikom tych czworonogów polecam wycieczke zaprzegiem. Bieszczady to tez skitour. Rakiety snieżne. Jest coraz więcej propozycji. Dla miłosników przyrody zima jest wprost wymarzona do obserwacji.
Mam prosbę. Moze Wy powiedzielibyscie czego od nas oczekujecie. Takie sugestie.
Nie realne. Tutaj jest jednak pewien myk. Mianowicie zima nasze drogi są lepsze niż latem. Między bajki należy włożyc informacje o zasypanych bieszczadach. Opowiem Wam taka historię. Zaręczam, że prawdziwa. Jeden z moich kumpli miał goprowski dyżur. Przyjeżdża dziennikarka z TVN i prosi go aby pomógł jej zrealizowac news o zasypanych Bieszczadach. Na to Leszek: to sobie k... zasyp.
No to może zaczniemy wkońcu wymieniać jakie rzycze są nam potrzebne zimą?
Może zaczne najpierw samemu ze swojego doświadczenia:
-kilka metrów liny (i na początek rarabinczyki którymi się przypniemy do liny)
-Nóż (zawsze się przyjdaje)
-Saperka
-termos z gorącą cherbatą
-mile widziane rakiety, raki i czekany(choć to drogi wydatek)
-porządne buty
-APTECZKA(zawsze WAŻNA)
-2 czapki 3 pary rękawiczek
-ubierać się jak "cebula" Wiecej wartw cienkich niż jedna gruba
-kijki teleskopowe lub zwykłe, narciarskie (ułatwiają chodzenie i trochę odciążają kręgosłup i stawy)
- latarka(najlepiej czołowa)
- zapałki
- telefon (z naładowaną baterią, w czasie wycieczki najlepiej wyłączony)
- scyzoryk
- mapa (dobra mapa to obowiązkowe wyposażenie - dobrze aby miała podane czasy przejść i była czytelna)
- gwizdek (może służyć do wzywania pomocy)
NO to Dopiszcie coś do tej listy czekam ...
-kijki teleskopowe lub zwykłe, narciarskie (ułatwiają chodzenie i trochę odciążają kręgosłup i stawy Kijki to znakomite rozwiązanie także w sezonie letnim. Byłam tak zmęczona pracą, ze miałam problemy z chodzeniem po górach. Połonina wetlińska to juz był dla mnie problem i cieknące z oczu łzy. Kupiłam kijki i problem został złagodzony. teraz sobie nie wyobrażam łażenia po górach bez kijków.
- Buty- raczej dwie pary jak ci jedne przemokna- a raczej przemokną to co? a do butów impregnat
-ciepłe skarpety- najlepiej wełniane-ze 3 pary
-z tymi czekanami i rakami to bym nie przesadzała, a rakiety faktycznie mogą się przydać
-kurtka nieprzemakalna, oddychająca
-polar
-termos z gorącą cherbatą No i oczywiście z "wkładeczką" :D
No to te raki i czekam dodałem (dla bardziej zaawansowanych) A co do skarpetek to ja proponuje skarpety typow0o górskie do np: - 30 stopni C cena tych skarpet to koło 35zł ale są cienkie jak zwykłe a zarazem bardzo ciepłe. Kijki są Super sprawą niektórzy obliczli żę na 4 dniowej wyceczce w gury nogi obciązamy o 4 tony a to naprawde dużo.
No to te raki i czekam dodałem (dla bardziej zaawansowanych) A co do skarpetek to ja proponuje skarpety typow0o górskie do np: - 30 stopni C cena tych skarpet to koło 35zł ale są cienkie jak zwykłe a zarazem bardzo ciepłe. Kijki są Super sprawą niektórzy obliczli żę na 4 dniowej wyceczce w gury nogi obciązamy o 4 tony a to naprawde dużo. mam jakieś górskie skarpety- nie odczuwam ich cudownych właściwości
a z kijkami jakoś nie potrafię chodzić
ale jak to komuś pomaga to czemu nie?
No to te raki i czekam dodałem (dla bardziej zaawansowanych). ROTFL
Chyba dla takich zaawansowanych o których dowcip krązy po róznych grupach i forach od dawna (albo z życia wzięte):
"Podczas jednego z obozów wspinaczkowych w Tatry pojechalismy w rejon
Morskiego Oka. Dotarlismy pod sciane. Jako ze bylismy dobrze przygotowani
na wyprawe, pod kazdym wzgledem, nasz instruktor zaproponowal, zebysmy
sobie strzelili po jednym: "zeby nam sie sciana troche polozyla - bedzie
sie lepiej wchodzic". Towarzystwo nie namyslalo sie dlugo i zaczeli "klasc
sciany" dosyc intensywnie. Z czasem flaszki zaczely topniec jedna po
drugiej i skonczylo sie na kompletnym uboju. Gdy grupa ocknela sie równo
ze switem zauwazyli, ze brakuje wsród nich prowodyra libacji -
instruktora, więc wezwali TOPR...
I tutaj nastepuje wersja TOPR-owców:
"Zapieprzamy gazikiem, wyjezdzamy zza zakretu, a tu jakis facet na srodku
drogi idzie na czworaka, wbija haki w asfalt i asekuruje sie liną...."
:)
Czesc.
No to te raki i czekam dodałem (dla bardziej zaawansowanych) Cos sie zmienilo od mojej ostatniej wizyty w bieszczadach? No nie robmy smiechu :D - bylby to lekki przerost formy nad trescia. No chyba ze w bieszczadach robia sie gdzies fajne lodospady? :twisted: Zamiast tego to moze jednak rakiety albo narty?
Nie no możę i macie racje że przesadzilem dlatego właśnie dałem ten temat by taki i inne sprawy się wyjaśniały przez Bieszczadników takich jak Wy. No ale zamiast pisać co nie potrzebne napiszcie też co jest potrzebne a nie napisane ... :) Pozdrawiam
Z tą saperką to też raczej dałbym sobie siana - no chyba , że ktoś wybiera sie samochodem.
Dopisąłbym za to do listy np. ogrzewacz benzynowy/chemiczny. Można takie ustrojstwo kupić w sklepach militarnych za ok 30-40 PLN. Do benzynowego nalewamy benzynki ekstrakcyjnej, zapalamy, zamykamy i już mamy w kieszeni cieplutko.
Z chemicznymi jest tak, że przełamujemy "ampułkę" i tez mamy cieplutko.
Benzynowe działają dłużej, i dają wieksza temperaturę od chemicznych.
1. Rakiety są potrzebne raczej tylko, gdy ktoś myśli o Granicznym, czy odcinku Cisna- Komańcza. W przypadku połonin stromizna i wiatr rozwiązują problem nadmiaru śniegu. Jedynie w partiach leśnych czasem śnieg zalega do wysokości kolano/ łydka, ale to tylko miejscowo.
2. Raki to wybitna przesada. Rozumiem, że na niektórych "windach" bywa ślizgawica, zwłaszcza, gdy dzieciaki rozjeżdżą ścieżki, ale pomimo to raki są zbędne. Jeśli ktoś odczuwa potrzebę asekruacji polecam zestaw raczki + kijki. Na podejściach kijki stabilizują, na muldach pomagają się wykopać. Lina może byc przydatna tylko w razie ostrej śnieżycy na połoninach, ale w takich warunkach nie warto wychodzić poza granicę lasu.
3. Obowiązkowe stuptuty i latarka. Te pierwsze to po polsku ochraniacze, nakładane na buty, chroniace cholewkę i nogawkę przed śniegiem. Dodałbym jeszcze folię NRC, jako awaryjne wyposażenie każdego uczestnika. W zimie przejścia częściej sie nie udają/ spóźniają i trzeba być gotowym na późny powrót.
4. W zimie chodzi się w bandach min. 3 osobowych, choć polecam wariant 3 * 2. Oczywiście obowiązuje zasada "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego".
5. Czasy przejść należy pomnożyć * 2, a dla początkujących zespołów * 3.
6. Na ski-tury polecam Dział , albo Rawki + Kremenaros. Dla zaawansowanych Bukowe Berdo. Mniej ludzi, ciekawsze warunki naciarskie. Dla "butowiczów" na rozgrzanie Połoniny, ale podchodzone wszerz. Dla zaawansowanych wzdłuż.
7. Polecam na pierwszy raz trasy znane z letnich wyjazdów. Orientacja w warunkach śnieżycy bywa mocno utrudniona.
8. Kilka innych uwag mojego autorstwa
http://www.miniportal.harcerski.pl/f...hp?id=1489&p=1
9.Relacja z nieudanego trawersu granicznego
http://forum.bieszczady.info.pl/bies...tml&highlight=
10. W razie innych pytań służę PW. Choć moje doświadczenie zimowe jest średnie (tylko 3 sezony i 2 łagodne hipotermie) być może będę mógł pomóc.
Dopisąłbym za to do listy np. ogrzewacz benzynowy/chemiczny. A mi się przypomniało że jest coś takiego jak termiczne wkładki do butów które grzeją
pozdrawiam
Ps.Temat na czasie u mnie już śnieg i zimno
1. Rakiety są potrzebne raczej tylko, gdy ktoś myśli o Granicznym, czy odcinku Cisna- Komańcza. W przypadku połonin stromizna i wiatr rozwiązują problem nadmiaru śniegu. Jedynie w partiach leśnych czasem śnieg zalega do wysokości kolano/ łydka, ale to tylko miejscowo. Heh! kolego jezeli uwarzasz ze rakiety nie sa potrzebne w bieszczadach to sie grubo mylisz....Juz kilka lat jezdze w biesy zima i caly czas sobie obiecuje zakup rakiet:) Jak na razie bez skutku... Chodzenie w sniegu po pas z plecakiem i wyszukiwanie gruntu w glebszym sniegu badz lazenie na czworakacoby sie nie zapadac po jakims czasie robi sie troche uciazliwe...:)
pracuję przez cały rok pod (prawie) gołym niebem i pomyślałam, że zimowa wyprawa w Bieszczady nie będzie ponad moje siły...
...ale jak pomyślę ile sprzętu przyjdzie mi nosić Nie przejmuj się, na szczęcie z całej tej listy niezbędne sa jedynie buty, czapka, rękawiczki i reszta ubrania :) Natomiast do gadżetów nalezy bezględnie dodać okulary przeciwsłoneczne z filtrem UV. Z braku laku zwykłe też conieco pomagają.
Kol. Bison: Przeszedłeś sporo bez rakiet? Ja też !
I też co sezon obiecuję sobie zakup, i co sezon jeżdżę bez nich i mam ubaw po pachy :-) .
Stukanie w klawiaturę przestało być dla mnie erzacem, a zaczęło być formą dzielenia się górami. Choć fakt, że śnieg za oknem sprawia, że posty mądrzeją. Jeśli dzięki moim radom ktośtam w Biechach zimowych się rozkocha to będzie mój prywatny powód do satysfakcji.
Osobiście proponuję zimy uczyć się w Gorcach i Pieninach. Krótsze trasy,statystycznie łatwiejsze warunki śniegowe i lepsza baza schroniskowa. Wielu moich znajomych właśnie w Gorcach zaczynało i potwierdzają moje opinie. GiP są lepiej rozchodzone i mają krotsze szlaki.
Natomiast do gadżetów nalezy bezględnie dodać okulary przeciwsłoneczne z filtrem UV. Z braku laku zwykłe też conieco pomagają. Tu się Piotrze stanowczo nie zgodzę. W żadnym wypadku nie zalecam noszenia okularów przeciwsłonecznych bez filtra UV !!! W ten sposób tylko zwiększamy naświetlenie oczu promieniami UV. Chodząc zimą bez okularów nasze źrenice sa wielkości główki od szpilki, co wydatnie odbija się na minimalnej ilości promieniowania UV (nie tylko słonecznego, ale i odbitego od powierzchni sniegu), które dostaje sie do gałki ocznej. Zakładając okulary p.słon. nasze źrenice rozszerzają się, i jesli są to okulary bez filtra UV do gałki ocznej dociera wielokrotnie większa dawka szkodliwego promieniowania UV, niz miałoby to miejsce bez okularów. Dlatego tez jesli juz ktoś nie ma okularów z filtrem - lepiej chodzić bez.
Co do rakiet śnieznych, to może wreszcie w tym roku sprawię sobie je, ale co roku tak mówię, i nie kupuję. Zobaczymy jak bedzie teraz :-)
A zasadnośc uzywania rakiet w Bieszczadach, pozostawiam ocenie każdego z nas. Na pewno bardziej komfortowo się chodzi w rakietach, ale nie przesadzajmy - bez rakiet tez da się zyć :-)
Co do rakiet śnieznych, to może wreszcie w tym roku sprawię sobie je, ale co roku tak mówię, i nie kupuję. hehe Myślałem że tylko ja jż od 11lat co roku myślę o rakietach na nowy sezon :lol:
bez rakiet tez da się zyć jakby sie nie dało to już po pierwszym razie bym odpuścił. :) Rakiety to jeden z gadżetów zwiekszający komfort wędrowania, tak jak gore-texy i tym podobne...Jeździło się ze spiworem typu waciak-szmatka-wariatka i kocem do pomocy i dało sie biwakować :lol: Chcieć to móc... na temat podstawowych klamotów do plecaka mam ochotę cos napisać ale cierpię nsa brak czasu :cry:
Zakładając okulary p.słon. nasze źrenice rozszerzają się, i jesli są to okulary bez filtra UV do gałki ocznej dociera wielokrotnie większa dawka szkodliwego promieniowania UV, niz miałoby to miejsce bez okularów Tego nie wziąłem pod uwage - człowiek uczy sie przez całe zycie :) Dla mnie zawsze najwazniejsze było aby mnie nie oslepiało, a to dawały jakiekolwiek przyciemniane okulary.
Właśnie ktoś z allegro mi sprzatnął jedną parę, ale nie były najtańsze. Te były najtańsze :lol: jakość adekwatna do ceny i nieadekwatna do wkładu poniesionej pracy :twisted: hehe...W maju jeszcze wisiały w chacie...Sa do wzięcia
No to już wiele dowiedzialiśmy się z postów ... okulary rakiety ... Mówimy cały czas o dogadzających gażetach a możę czas na coś z bez kturego lepiej nie myślec o wycieczce zimą w Bieszczzady ...
PISZEMY PISZEMY !!!!
Nie przejmuj się, na szczęcie z całej tej listy niezbędne sa jedynie buty, czapka, rękawiczki i reszta ubrania Smile Natomiast do gadżetów... Co do tego jednak nie moge sie zgodzić. Wiem ze Bieszczady nie sa dużymi górami ale także nie powinniśmy ich niedoceniać. Pogoda zimą może byc naprawde ekstremalna i czasem te "Gadżety" mogą komuś bardzo pomóc... W sumie po to je ktos wymyslił zeby nam ułatwic życie :D Mały spiwór, folia NRC w plecaku duzo nie waży a nawet na jednodniowa wycieczke warto je zabrac. Termos z cieplym napojem a do tego maszynka gazowa i kubek metalowy z jakas herbata. Stuptuty to bardzo fajny wynalazek i goraco polecam, nie muszato byc jakies orginalne z goretexu na allegro mozna znalezc za 35-40pln i dają rade... Kijki trekingowe albo i nawet narciarskie zimą bomba! :D Latarka zawsze i wszedzie z zapasowymi bateriami a najlepiej z żarówka diodową. Zima baterie padaja w zastraszającym tempie. Telefon komórkowy to tez całkiem przyjazny Gadzet :D :D Jak cosik mi jeszcze wpadnie do tej mojej kudłatej łepetyny to dopisze.
Aaaa Biwakowanie w śniegu to juz w ogóle inna bajka :mrgreen:
Pozdrawiam z bezsnieżnej północy
Może teraz coś wypowiecie się na temat tego POWERA ... Trzeba być skończonym durniem, żeby w sytuacji zmęczenia zastosowac jakiś "doping"
Jesteś farmaceutą, że polecasz takie środki ? :evil: :evil: :evil:
Stary - myśle, że powinienes wyedytować swój post i usunąc ten wpis, bo jeszcze ktoś Cię posłucha, i może być nieszczęście.
No masz racje jakoś nie pomysłałem że ... no ale mam nadzieje że rozmawiam z inteligentnymi środkami ... A co do tego środka to jest on jeden z bezpieczniejszych leków- oczywiscie jeśli ktoś nie jest chory na choroby wymienione w ulotce- nawet przy przedawkowaniu nie zaszkodzi to człowiekowi. Nio ALe masz racje lepiej nie pisać tego typu spraw bo zawsze znajdzie się mądry. A farmaceutą nie jestem... No ale mam pytanie do ciebie. CO byś zrobiłgdybyś spotkał czlowieka na szlaku daleko oddalonego od jakiejś goprówki czy też mało uczęstrzany który jest wyczerpany żady jego krok to jest wielki wysiłek a macie do przejścia 10 km ? Ja nie polecam używać tego lego lecz w ogólnym spisie ekwipunku w góry został umieszczony ten środek ... Wiec nie ja wymyśliłem ten środek i wsadziłęm do spisu ... lecz doświatczeni Survivalowce wraz z konsultacją lekarską ...
Pozdrawiam i czekam na odpowiedź :)
CO byś zrobiłgdybyś spotkał czlowieka na szlaku daleko oddalonego od jakiejś goprówki czy też mało uczęstrzany który jest wyczerpany żady jego krok to jest wielki wysiłek a macie do przejścia 10 km ? Gdyby to był przypadkowo spotkany człowiek zadzwoniłbym po GOPR. To żaden wstyd.
A co do tego środka to jest on jeden z bezpieczniejszych leków- oczywiscie jeśli ktoś nie jest chory na choroby wymienione w ulotce- nawet przy przedawkowaniu nie zaszkodzi to człowiekowi. Choćby nie wiem jak był bezpieczny - nie jest to środek, który powinien się znaleźć w apteczce turysty. Nie ma leków obojetnych dla organizmu.
Wiec nie ja wymyśliłem ten środek i wsadziłęm do spisu ... lecz doświatczeni Survivalowce wraz z konsultacją lekarską ... Survivalowcy robią różne rzeczy. Jedzą jakieś robactwo, mrówki (próbowałem) i wiele innych rzeczy. Czy to znaczy, że turysta tez tak ma robić ?
W Polsce mamy ten komfort, że przestrzeni bezludnych nei mamy prawie wcale. W zasadzie gdziekolwiek byś sie nie znalazł - jestes w stanie w kilka godzin dotrzeć do jakiejś cywilizacji, więc nie przesadzajmy.
No masz racje jakoś nie pomysłałem że ... no ale mam nadzieje że rozmawiam z inteligentnymi środkami ... ale czytają wszyscy. Co innego porozmawiać przy ognisku, a co innego pisać na forum, gdzie kazdy ma dostęp do takiej informacji.
Zadzwonił po GOPR, wyjął karimatę i NRC , zagotował wodę na herbatę i ogrzewał delikwenta własnym ciałem. W miarę warunków rozpalił ognisko. Gdyby na GOPR przyszło czekać powyżej przez noc, pomyślałbym nad jamą śnieżną. 10 km od GOPRówki to chyba tylko Worek, albo Graniczny. W razie potrzeby zadzwoniłbym do Parkowych, bądź SG.
Wszystko przy użyciu podstawowego sprzętu wymienionego powyżej. Za żadne skarby nie podałbym środków farmakologicznych. Działanie leków na wycieńcczonych organizamach jest za słabo poznane, a ja się na nim nie znam.
Tutaj przypomnę jeszcze o jednej rzeczy. W zimie komórki nie trzymamy w plecaku, ale w sakiewce pod koszulą. W ten sposób wpływ zimna na rozładowywanie się baterii będzie zminimalizowany. Rzecz jasna komórkę nosimy wyłączoną.
Wygraliście ... Zupełnie nie miałem racji ... Ale nawet dobrze że rozwiną się wontek bo przy okazji zobaczyliśmy jak można ratować !!! :) A tu właśnie o to nam chodzi ... No dobra powracamy do Głownego wontku czyli dalszy ekwipunek ... :)
doszłedł do nich od Ezechiela jakąś czystą wodę palnik oraz garneczek ...:) żeby na cherbatkę :D Super dalej czekamy na dalsze ...
Pozdrawiam
doszłedł do nich od Ezechiela jakąś czystą wodę Zimą - odpada. Można roztopić snieg.
Z braku herbaty, można wodę nieco posłodzić lub nawet posolić, byleby nie była to sama woda z pozyskanego sniegu, bo mozna się odwodnić.
Woda ze śniegu nie zawiera żadnych substancji mineralnych, a przez to nie jest przyswajalna przez organizm, i pomimo, że wydaje nam się, że pijąc ja nie odwodnimy się - jestesmy w błędzie.
Palnik wziąłbym tylko na dalszą wyrypę, w stylu wzimankowanych 10 km, gdzie istnieje niebzpieczeństwo przymusowego noclegu. Na takie dziwactwa śpiwór, płachta biwakowa i karimata , wspomagane żywnością etc. ważą ok. 10 kg.
Na krótsze wyrypy proponuję termos, karimatę, NRC i latarkę. Jakaś żywność, ubranie i komorka wystarczą. Dodałbym jeszcze stuptuty.
A co myślicie o Przejściu z Wołosatego na Tarnice i z tarnicy przez Szeroki Wierch do Ustrzyk Gornych w Zimie? I jaki tam proponujecie ekwipunek ?
A co myślicie o Przejściu z Wołosatego na Tarnice i z tarnicy przez Szeroki Wierch do Ustrzyk Gornych w Zimie? I jaki tam proponujecie ekwipunek ? Ciepła odzież, termos z ciepłym napojem, kijki terkkingowe jakieś słodycze do jedzenia.
Jak wyżej. + NRC, karimata, latarka, stuptuty, komórka (choć pewnie będzie rozchodzone).
W sumie po to je ktos wymyslił zeby nam ułatwic życie :D Dokładnie. Nie lekceważę gór, nawet takich jak Bieszczady bo nie raz mialem okazję się przekonać że nie warto. Chodzi mi raczej o to by nie wrzucać wszystkich turystów zimowych do jednego worka i nie proponować im sztywnej listy w której dla wielu znajdą się wtedy niepotrzebne rzeczy. Co innego na spacery, co innego na krótkie szlaki, co innego na dłuższe wypady, a jeszcze co innego dla maniaków co nawet zimą łażą na przełaj.
Aaaa Biwakowanie w śniegu to juz w ogóle inna bajka :mrgreen: Inna. A budowaliście kiedyś igloo? :)
Niestety największym minusem jest czas potrzebny do wykonania i fakt, że bardzo rzadko wystepuje odpowiedni śnieg. Kiedyś po odwilzy przyszły mrozy po 30st, zrobiła się fajna skorupa ok.15cm a pod spodem "piasek".. Idealnie z tego można było nożem wycinać prostokątne bloki na igloo. Na dół duże, potem coraz mniejsze, oczywiście pochylone tak aby zeszły sie na górze i układane w okrąg. Średnica jakieś 2,5m, zeszło sie na wys. ok.2m. Po ukończeniu szczeliny zaklajstrowaliśmy sniegiem, a całość skropiliśmy lekko wodą. Otwór wejściowy zasłaniany grubą szmatą (nie pamietam) W nocy znowu -30 więc ładnie wszystko związało. W środku było gorąco jak diabli już po 2-3 godzinach siedzenia w końcu wycieliśmy okienko bo nie szło wytrzymać.. Spać w tym nie spałem, żeby czasem jako budzik nie spadło na łeb pół tony śniegu :) Igloo zbudowane w ten sposób (styczeń) stało do wiosny, a sterta śniegu po jego zawaleniu była chyba najdłużej utrzymująca się "zaspą" tej zimy w Komańczy mimo że stało to na południowo-zachodnim stoku :)
A co myślicie o Przejściu z Wołosatego na Tarnice i z tarnicy przez Szeroki Wierch do Ustrzyk Gornych w Zimie? I jaki tam proponujecie ekwipunek ? również chciałbym usłyszeć odpowiedź na to pytanie (bo do tej pory zimą "schodziłem" niższe partie Tatr, Beskid Niski oraz swe ojczyste strony- pogórze ciężkowickie ) - - chciałbym zimą przejść trasę przez Rozsypaniec i Halicz- tylko zastanawiam się czy przy dużej ilośc śniegu bez nart są szanse na przejście do Ustrzyk Grn przy tak krótkim dniu (zamierzam wybrać się gdy spdnie już ciekawej grubości warstwa śniegu)
quote="Pawciosnk"]A co myślicie o Przejściu z Wołosatego na Tarnice i z tarnicy przez Szeroki Wierch do Ustrzyk Gornych w Zimie? I jaki tam proponujecie ekwipunek ?[/quote
również chciałbym usłyszeć odpowiedź na to pytanie (bo do tej pory zimą "schodziłem" niższe partie Tatr, Beskid Niski oraz swe ojczyste strony- pogórze ciężkowickie ) - - chciałbym zimą przejść trasę przez Rozsypaniec i Halicz- tylko zastanawiam się czy przy dużej ilośc śniegu bez nart są szanse na przejście do Ustrzyk Grn przy tak krótkim dniu (zamierzam wybrać się gdy spdnie już ciekawej grubości warstwa śniegu) Wołosate-Tarnica-UG...jeżeli zimą chodziłeś po terenach o których piszesz(Tatry,B.Niski)to dasz radę i dnia wystarczy(oczywiście przy dobrej pogodzie)Jednak chcąc przedłużyc wędrówkę o Halicz musisz się liczyc z możliwością powrotu w ciemnościach a tego ci nie życzę :lol:
chodz mi o to czy ta trasa jest uczęszczana przy dużych opadach , bo jednak inaczej się chodzi po przetartych szlakach - no i nie wiem czy uda się zdąrzyć przed nocą
chodz mi o to czy ta trasa jest uczęszczana przy dużych opadach , bo jednak inaczej się chodzi po przetartych szlakach - no i nie wiem czy uda się zdąrzyć przed nocą Generalnie jest kilku zapaleńców którzy preferują zimowe eskapady... :lol:
W Tatrach Wysokich często zdarzało mi się przecierac "szlaki" zimą.W śniegu po pas szedłem np.z Czarnego Stawu na Granaty prawie 5 godzin.Schodziłem zaś 7 ale minut...na dupce :!: W Bieszczadzie byłem zimą tylko 2 razy i zawsze miałem przetarty szlak :cry: Co do nocy,to po prostu zabierz latarkę :wink:
Zapewne podejście pod Tarnicę z UG, czy z Wołosatego będzie drożne. (Z Wołostaego pewnie mniej zaśnieżone bo krótsze i większy spad). Potem trawers spod siodła Tarnicy pod Rozsypańcem będzie przewiany i raczej zmrożony. Na otwartych partiach wiatr i mróz będą większym problemem niż śnieg. O drogę do Wołosatego z przeł. najlepiej zapytać SG, bo to oni najczęściej tam jeżdżą.
Ogółem rzecz do zrobienia w dzień, pod warunkiem wyjścia około 4 rano i obrych warunków. Na tak długej trasie polecam latarkę i NRCa.
No właśnie Latarka jest jedną z podstawowych elementów ... szczególnie w zimie gdy mrok zapada szybko, ja tu proponuje latarkę czołową firmy petzl TIKKA Plus. kosztuje około 127zł na allegro a jakoś bez porównania do innych.
No właśnie Latarka jest jedną z podstawowych elementów ... szczególnie w zimie gdy mrok zapada szybko, Ale trasa, którą podałeś Wołosate - Tarnica - Szeroki Wierch - UG jest spokojnie do przejścia w ciągu dnia, zwłaszcza, że ten szlak na pewno bedzie przetarty w mniejszym lub większym stopniu, więc latarka IMO nie jest elementem niezbędnym. O telkomie nie wspominam, bo to chyba ma już każdy, i nosi przy sobie jak portfel :-)
Co do stuptutów to zgadzam się - zimą sie bardzo przydają. Mam juz jedne takie stare, i co roku obiecuję sobie, że to ich ostatni sezon, i co roku żal mi je wyrzucić :-)
ja tu proponuje latarkę czołową firmy petzl TIKKA Plus. kosztuje około 127zł na allegro A to już jest spoiler ;-)
To w sklepie już taniej mozna kupić. W Horyzontach są po ok.109 PLN albo i jeszcze taniej po wprowadzniu serii XP
Ja jednak polecałbym coś na diodzie Luxeon. Światło nieporównywalnie lepsze, zbliżone do żarowego kolorem, i zasięg o niebo lepszy. Z konkretnych modeli moge polecić MyoXP cena ok 240 PLN lub Tikka XP cena ok 160 PLN. Naprawdę warto.
co myślicie o Przejściu z Wołosatego na Tarnice i z tarnicy przez Szeroki Wierch do Ustrzyk Gornych w Zimie? I jaki tam proponujecie ekwipunek ? Troche przerażacie mnie. Takie przejścia zimą. Nie odważyłabym się. Zbyt duże niebezpieczeństwo. To wyryp dla niewielkiego grona turystów. Kolega organizuje nam czasami przejscia zimowe w ramach szkolenia. To koszmar. Zapadanie się po pas w sniegu, osunięcia po skorupie zlodowaciałego śniegu. W ub. roku kursanci musieli zawrócić w połowie szlaku wiodącego na Małą Rawkę. Dwa lata temu weszłam na Dużą Rawkę, niechcący kolezanka podcieła mi nogi. Pięknie zjeżdzałąm po skorupie snieżnej. Zatrzymałam się na buku. Przez około dwa tygodnie byłam cudownie kolorowa od żółtego po czarne.
Proponuje przede wszystkim każdorazowo powiadamiać GOPR.
Druga rzecz którą poruszyliście. Medykamenty. Pragnę przypomieć, że obowiązujące standady medyczne zakazuja podawania lekarstw osobom nieupowaznionym. Nawet GOPR nie moze tego robić.
O podwaniu lekow osobom wypadku to chyba kazdy wie że nie wolno, bo nikt na siebie nie będzie brat takiej odpowiedzialności.
Pragnę przypomieć, że obowiązujące standady medyczne zakazuja podawania lekarstw osobom nieupowaznionym.
O podwaniu lekow osobom wypadku to chyba kazdy wie że nie wolno, bo nikt na siebie nie będzie brat takiej odpowiedzialności. Ja akurat nie wiedziałem. Jednak gdybym miał do wyboru wziąć na siebie taką odpowiedzialność albo patrzeć, jak ktoś umiera, to pewnie bym zaryzykował. Oczywiście jeśli byłbym pewien kuracji.
oprócz osoby upowarznione nikt wicej nie możę podać nawet takiego leku jak na ból głowy "niby" najbezpieczny lek, bo później jak lekarz przyjedzie to ofiary głowy boleć nie będzie i nie będzie zwracał uwagi na to że go boli głowa i może to wszystko doporowadzić do śmierci przez apap a potem rodzina poszkodowanego ściaga cię po sądach. dlatego każdy powinien wiedzieć że NIE PODWAĆ LEKÓW OFIARĄ
Sposób na Zimę w Bieszczadach...
Co by się nie namęczyć, nie zapocić i/lub nie zamarznąć polecam lekkie szlaki z finałem w schronisku czy bacówce. Koniecznie na grzańca i bigosik. A i przenocować można, kiedy jeden grzaniec nie wystarczy. Z rana gry i zabawy na śniegu - najlepsze na kaca.
Szczytów zdobywać nie polecam, szczególnie kiedy śnieg po kolana, a szlaki nie wydeptane. Mokro, zimno i wieje.
A do listy ekwipunku zimowego dopisuję DUPOLOTKI, tzn. dupoślizgi, tzn. jabłuszka zjazdowe - te, co to po 5 zł w marketach sprzedają. Radochy po pachy i znacznie przyspieszają schodzenie ze szlaku :lol: A jaką prędkość można rozwinąć .... ho ho
Co do ślizgów to jestem przeciwnikiem. Albo zjeżdżasz po szlaku i rozślizgujesz go i wbijasz się w turystów, albo wbijasz się w drzewa poza szlakiem. Oba warianty głupie i niebezpieczne. Dupoślizg jest fajny, ale przy schronisku.
Po namyśle zgadzam się całkowicie z Lucyną. Opisałem powyższą trasę z perspektywy miłośnika zimy a nie początkującego. Dla osoby nieobeznanej z zimą takie przejście może łatwo stać się ostatnim.
Na omawiane przez Lucynę warunki recepta jest prosta. Albo kijki + raczki, albo turówki. Oba warianty dla doświadczonych miłośników hipotermii.
Pawciosnk. To była moja ostatnia odpowiedź na Twoje posty, zawierające błędy językowo-ortograficzne. Jeśli chcesz dyskusji, uszanuj mnie i wrzucaj posty do edytora ze słownikiem.
Hej!
Lucyna - spraw sobie narty turowe, a wędrówka w zimie stanie się przyjemnością Albo rakiety. Dla laików odpada nauka jazdy a i koszta zakupu znacznie niższe. Poza tym na rakietach można swobodnie poszwędać się "na kreskę" po bieszczadzkich rubieżach. Oczywiście ani narty turowe ani rakiety nie są niezbędne do zimowych wędrówek, ale znacznie skracają czas przejścia (co przy krótkim dniu ma pierwszorzędne znaczenie) jak również pozwalają na znaczne zaoszczędzenie sił na co kto lubi wieczorem :D . Pozdrowionka!
Mam pytanie do wszystkich… Jaki proponujecie plecak turystyczny?
-rozmiar
-firma
-materiał
-funkcje dodatkowe
-stelaż
Czekam na propozycje … :) Pozdrawiam
Jaki proponujecie plecak turystyczny? Ładny
-rozmiar Taki, aby pomiescił wszystkie graty
-firma Musi być dobra
-funkcje dodatkowe Może miec pokrowiec przeciwdeszczowy
-stelaż może być.
To tyle.
Jak sprecyzujesz na jakie wypady, ile dni i jaki teren potrzebujesz ten plecak, to wtedy poważnie odpowiem.
Jednym słowem jak chcesz dokładniejsza odpowiedź formułuj bardziej szczegółowe pytania, bo na takie ogólne pytanie można tylko ogólnie odpowiedzieć.
Plecak ma na razie służyć w Bieszczadach na wycieczkach 2-3 dniowych, Jakieś jeszcze szczegółowe pytania?
Jakieś jeszcze szczegółowe pytania? Przydałoby się jeszcze sprecyzowanie, czy sypiasz pod namiotem, czy raczej nastawiasz się na noclegi w schroniskach, czy jedzenie masz zamiar dźwigać ze sobą, czy tez będziesz się stołował w oparciu o bazę gastronomiczną.
Podpisuje sie pod postem Docza. Musisz sprecyzowac ile masz zamiar wydac na plecak i do czego bedziesz go uzywał. Osobiscie polecam plecaki firmy Karrimor. Sa to plecaki nie do zdarcia z dożywotnia gwarancją jednakże sa dosyć drogie wyprawowo turystyczne o.k 500-600zł. Osobiscie używam od paru dobrych lat plecaka firmy Janysport "Grot" i nie narzekam wręcz jestem zadowolony... A co do pojemnosci nie warto przesadzac myślę ze na bieszczady Wystarczy plecak 60-65l wiecej to przesada :mrgreen:
Pozdrawiam
Osobiscie polecam plecaki firmy Karrimor Bison pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Obecny Karrimor, to już nie ten sam Karrimor co kiedyś, z plecakami nie do zdarcia. Obecnie modele w cenie 500-600 PLN to słabizna, za wygórowaną kasę. Taki JanySport zjada je na przystawkę, zarówno pod względem trwałości, jakości wykonania, jak i wygody noszenia. A dożywotnia gwarancja, to po pierwsze mit i chwyt marketingowy, a po drugie o ile się nie mylę w modelach w tej kategorii cenowej raczej nie ma takiej opcji.
A co do pojemnosci nie warto przesadzac myślę ze na bieszczady Wystarczy plecak 60-65l wiecej to przesada Mam nadzieję że to żart. W taki plecak to spokojnie w 2 osoby można się spakować z namiotem i śpiworami.
Na 2-3 dni, przy założeniu że nocujemy pod namiotem wystarczy plecak 40L. Jesli założymy spanie pod chmurką, albo pod płachtą biwakową lub korzystamy z bazy noclegowej byłbym w stanie zmieścić się w 30L.
Hmm....w 30 litórw ..nie nie...nie ma szans..wszak ja kobieta :twisted: :wink: Ale tak całkiem serio, ja na 3-4 dniowe wyjzady biorę 65 litrowy plecak...lepiej dzwigać niż ścigac i nie uważam tego za przesadę :lol: Pozdrówka.
Ale tak całkiem serio, ja na 3-4 dniowe wyjzady biorę 65 litrowy plecak...lepiej dzwigać niż ścigac i nie uważam tego za przesadę Hmm.. Dla mnie to przesada. No ale rzeczywiście kobiety to lubia zabierać jakieś fatałaszki itp.
Z 65L plecakiem chodziłem tylko raz, i podziękowałem. Kolana mi wysiadły zupełnie. porażka na maxa.
Od czasów tego mojego wypadu, ostro wziąłem się za weryfikację tego czego potrzebuję, i okazuje się, że wcale nie potrzebuje wiele :-)
Generalnie czy to jadę na 2-3 dni, czy na tydzień, a ostatnio nawet na Sobote i niedzielę zabieram plecak 40 L Dla mnie jest to wartośc uniwersalna na tyle, że chyba sprzedam swój 65L plecak, bo tylko się marnuje w szafie.
Rózni się za to zawartość plecaka. Na ostatni weekend brałem głównie konserwy do wspólnej potrawy, oraz piwa i alkohol, oraz kilka drobnych rzeczy no i śpiwór.
Ale na tygodniowe pobyty w bieszczadach starczają mi 2 koszulki termoaktywne, 2 pary spodni (długie i krótkie), 3 pary skarpet (2 grubych i 1 cienkich) spiwór, recznik ze szmaty do podłogi i ze 2 piwa + jakieś zupy chińskie. To się mieści w komorze głównej. W pozostałych kieszeniach inne drobiazgi, oraz reszta jedzenia i 1,5 L wody. Chleb zazwyczaj mam przytroczony na zewnątrz, podobnie jak kurtkę przeciwdeszczową, choć tą ostatnią chyba już zmieszczę w plecaku, bo kupiłem na lato zwykła ortalionówkę zamiast Gore szmat.
Gdyby nie śpiówr, który zajmuje za duzo miejsca mógłbym się zmieścić nawet do plecaka 30L lub takiego "Grota" 25
Mam nadzieję że to żart. W taki plecak to spokojnie w 2 osoby można się spakować z namiotem i śpiworami.
Na 2-3 dni, przy założeniu że nocujemy pod namiotem wystarczy plecak 40L. Jesli założymy spanie pod chmurką, albo pod płachtą biwakową lub korzystamy z bazy noclegowej byłbym w stanie zmieścić się w 30L. Zgadzam sie z toba że można sie spakowac w plecak 30L kiedys chodziłem z wojskowa "kostką" i też potrafiłem sie spakować na tydzień. A to że masz plecak 65L nie oznacza tego że masz mieć go zawsze wypakowanego. Z turystycznym 60 jeżdże i na 3 dni i na dwa tygodnie i nie przeszkadza mi że czasem plecak nie jest cały zapakowany. A po drugie ma wygodniejszy system nośny i lepiej sie z nim chodzi. Szerszy pas biodrowy i szelki naprawde dużo potrafia zdziałać. Do tego wygoda pakowania standardowo masz dwie komory nie tak jak w małych plecakach jedna gdzie przy wyciaganiu jakiejs rzeczy z dna niekiedy musisz wypakowac cały plecak. Takie jest moje zdanie i rozumiem że tobie może sie chodzić lepiej z małym plecaiem :mrgreen:
Bison pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Obecny Karrimor, to już nie ten sam Karrimor co kiedyś, z plecakami nie do zdarcia. Obecnie modele w cenie 500-600 PLN to słabizna, za wygórowaną kasę A ja dalej trwam przy swoim. Mam znajomych którzy jeżdżą po świecie z Karrimorami na naprawde Ekstremalne Wyprawy i chwalą sobie plecaki tej firmy... Nie wiem czy pamietasz pierwsze Woodpecery Alpinusa, tez były dobrze wykonane i warte swojej ceny . Kolega miał dwa i przy nim i nie dały rady . W końcu zakupił Karrimora Bodaj model Panther i nie oszczędzając go dotrwał do dziś. :mrgreen:
A to że masz plecak 65L nie oznacza tego że masz mieć go zawsze wypakowanego. Wiesz - w moim wypadku obserwuję dziwną zależność, że im plecak większy, tym więcej zabieram ze sobą. jak się później okazuje niepotrzebnych rzeczy. Dlatego wypracowałem sobie taką zasadę, że zabieram tylko to bez czego nie będę się mógł obejść, a to co "może się przydać" zostawiam w domu. Gdybym zabrał plecak 65L to zawsze mimo wczesniejszych obietnic, że nie bedę go wypełniał po brzegi - nie udaje mi się to, i zawsze jest pełny.
A po drugie ma wygodniejszy system nośny i lepiej sie z nim chodzi. Szerszy pas biodrowy i szelki naprawde dużo potrafia zdziałać. Do tego wygoda pakowania standardowo masz dwie komory nie tak jak w małych plecakach Ja mam to szczęście, że moja 40 spełnia te wszystkie wymagania, dlatego jeżdżę z nim :-) Jedyny minus jaki daje mi się we znaki do tej pory to za krótkie troki z boku :-(
A ja dalej trwam przy swoim. Mam znajomych którzy jeżdżą po świecie z Karrimorami na naprawde Ekstremalne Wyprawy i chwalą sobie plecaki tej firmy... Nie wątpię. Jednak obecnie Karrimor zszedł na psy, i nikt przy zdrowych zmysłach nie poleci Ci go. Zwłaszcza że w porównywalnych cenach są sporo lepsze produkty konkurencji - JanySportu, Pajaka czy tez VauDe lub Tatonki.
Nie wiem czy pamietasz pierwsze Woodpecery Alpinusa, tez były dobrze wykonane i warte swojej ceny . Pamiętam, pamiętam. Ale nie wiem czy Ty pamiętasz, że Alpinus nie zrobił potem równie dobrego plecaka. Nawet kontynuacje Woodpeckera nie przystawały do poprzednika. A wszystko to dlatego, że Alpinus szył na poczatku na licencji VauDe, i musieli spełniac ostre niemieckie normy, aby utrzymac licencję.
Tak czy inaczej - spory czy lepszy plecak większy, czy mniejszy, czy ma to być Karrimor czy inna firma nie mają tu sensu, bo kazdy ma inne potrzeby, i co dla mnie jest zaletą dla innych może być wadą. Największy właśnie problem polega na doborze indywidualnym, dlatego tak ważne jest w miarę dokładne sprecyzowanie jak plecak będzie eksploatowany.
++++++++++EDIT+++++++++++++
Acha i przy okazji - Karrimor Panther nie ma "wieczystej gwarancji"
Ostatnio korzystałam z plecaczka 60 l na tydzień. Nie uważam, żeby okazał się za duży - bynajmniej nie dlatego, że jestem kobietą. Połowę jego zawartości stanowiło jedzonko, z którym trudno by mi było się rozstać z uwagi na niewystarczającą ładowność plecaka. Z drugiej strony przyjemną rzeczą jest fakt, że w takich wypadkach balast staje się z dnia na dzień coraz lżejszy - nogi nie mają prawa narzekać. Przyznaję, że nadmiar miejsca w plecaku zachęca do dźwigania ciężarów, ale wolałabym to, niż ekwipunek pewnego hiszpana, który wybrał się w Himalaje z "kostką" zaopatrzoną w szczoteczkę do zębów, czekoladę i majtki na zmianę. Nie wiem niestety jak się zakończyła jego wędrówka, ale pomimo wielkiej mojej miłości do czekolady jestem raczej pesymistką...
pozdrawiam
W jednej kwesti sie nie moge zgodzic. w tej chwili zeby kupic karrimora w granicach 65 litrow trzeba wydac ok 1000 zl.
A co do opini ze Karrimory juz nie takie jak kiedys to nie wiem jak jest z plecakami ale na przykladzie butow widze ze wysoko cana nie do konca oznacza dobra (stosunkowo lepsza) ich wytrzymalosc, czy inne parametry. za cene nizsza mozna kupic buty o podobnych parametrach a za podobna nawet lepsze. wydaje sie ze Karrimor tez zdaje sobie z tego sprawe - ostatnie obnizki.
Tak czytam i czytam. Znane marki ceny zawrotne. Trzy lata temu kupiłam sobie malutkiego Campusa za 80 zł. Służy mi dzielnie chociaż jest eksplatowany w sposób ekstremalny. Nie miał ani jednego dnia wolnego od trzech lat. Nie skarży się, nie dziurawi tylko bardzo nie lubi jak go koty znaczą.
dobry plecak tanio kupic to ciezka sprawa. ale trzeba uwarzac zeby drogo nie kupic slabizny.
dobry plecak tanio kupic to ciezka sprawa. ale trzeba uwarzac zeby drogo nie kupic slabizny. miałem sie nie odzywać , bo sie nie znam na "markach" -- ale... ???? to jest tak z tymi markami ... znam kogoś , kto tak sobie przecietnie jeżdzi na nartach , ale ma super markowy drogi sprzęt i jest bardzo dumny z niego :) jak w większości czasu postawi te narty w knajpie w szatni na Krupówkach, a wszyscy goście zachwycają się .... duma go po prostu rozpiera :D
tylko bardzo nie lubi jak go koty znaczą. to jest fajne i trafne
ps . nigdy nie oceniam ludzi po "metkach"
znam kogoś , kto tak sobie przecietnie jeżdzi na nartach , ale ma super markowy drogi sprzęt i jest bardzo dumny z niego Smile jak w większości czasu postawi te narty w knajpie w szatni na Krupówkach, a wszyscy goście zachwycają się .... duma go po prostu rozpiera Very Happy tak tez bywa. chociaz zarowno ja jak i osoby z ktorymi chodze znakomitego sprzetu nie posiadaj gdyz nas po prostu nie stac ale fajnie jest sobie poogladac na obrazkach i troche o nich poczytac :lol: dla tego nie pisze dokladnie o modelach jakichs marek. z wlasnego doswiadczenia wiele o sprzecie nie moge powiedziec. troche poczytalem i chcialem sie takim ksiazkowym doswiadczeniem podzielic.
ps. ja w ogole staram sie ludzi nie oceniac (przynajmniej swiadomie)
zgadzam się z poprzednikami : nieważne jaki ma się sprzet - ważne , aby wędrowanie sprawiało danej osobie przyjemność i tu taka moja myśl :" nie gore-tex czyni turystę-wędrowca" (nic nie mam do gore-texu , to był tylko przykład) - nasi przodkowie szwędali się po górach i nie mieli takiego sprzętu jak jest dostępny w chwili obecnej
Żeby była jasność - nie mam zamiaru gloryfikować posiadaczy Goreszmaty, ani poniżac posiadaczy otralionu. nie o to tu chodzi.
Jednak sztuka jest nie wydac zawrotnej kasy, za markowy sprzet, podczas gdy mozna mieć sprzęt spełniający nasze wymagania za połowę tej ceny, i być z niego zadowolonym.
Ktoś powie - na dobry sprzęt trzeba wydac konkretną kasę - ale prawda jest taka, ze nie każdy potrzebuje takiego sprzetu 9to raz) a po drugie nie wszystko złoto co się świeci. Sprzet firm polskich lub podobnych można miec za połowe ceny sprzetu markowego, a wcale nie musi on być gorszej ajkości niż sprzet markowy. Ja obecnie gdybym miał kupować, to skupiałbym się na firmach "Janysport", "Natalex" niż na Karrimorach czy Deuterach :-(
ale czy wałęsanie po górach jest przeznaczone tylko dla ludzi mających forsę - - moim zdaniem NIE! - nie ważne czy masz kurtke z gore-texu czy starą szmatę z demobilu , gdyż nie chodzimy w góry po to aby się pokazać i pięknić ,lecz po to aby odpocząć , oderwać sie na chwile od świata (przynajmniej ja tak uważam), aczkolwiek nie kwestionuje przydatności tych dodatków jakimi są dobre buty, kurtka czy inne takie badziewie, które napewno pomagają nam w drodze
Pierwszy Sylwestrer z dala od Bieszczadów od dwóch lat. Czuję się jakbym zdradził ukochaną kobietę. Niestety ilość turystów i dystans zniechęciły mnie do grudniowych wypadów sylwestrowych. Zamiast taplać się w śniegu na połoninie pójdę w Bory Tucholskie. Bliżej, puściej, ciekawiej - bo mniej mi znane.
W lutym będę na Wetlińskiej. Zdaje się, że będę miał prawo pierwszego śladu :-P. Więc jednak ta zima nie będzie całkiem stracona.
Właśnie z polejem wymieniliśmy maile marząc w nich o wyprawie zimowej w Bieszczady... Tak sobie przejść przez Hulskie, Krywe, Tworylne... Albo "zaliczyć" Rawki, przejść przez Bukowe Berdo, Halicz, Rozsypaniec... Powłóczyć się po Stołach...
Może się to wkrótce spełni? Taką mam nadzieję, zwłaszcza, że jako "młody" jeszcze (burzliwy rocznik 56) od Nowego Roku zaczynając emerycki okres swojego życia, będę miał dużo, dużo wiecej czasu na Bieszczady (i nie tylko! :D ). Tylko żeby kasy starczyło... :wink:
Bertrandzie, szczególne pozdrowaśki dla Ciebie! Wiesz dlaczego!
Dołączę do Was na 100%, Doczu i Ezechielu. Znak rozpoznawczy: siwobrody w zielonkawej kurtce bergsona, z oliwkowym plecakiem salewy, w jednej ręce będę trzymał inną, troszkę mniejszą ale bardzo, bardzo sympatyczną :D, w drugiej zaś kijek Fizan :lol: ).
19 - 26, okolice Smereka i Połoniny Wetlińskiej. 3 brzydali, (duży, średni i mały). Cecha charakterystyczna - namiot przy plecaku i podwójne karimaty.
Hasło : Najlepsze pierogi są w knajpie w Dwerniku
Odzew: Admin lubi je tylko jesienią. Przesyła Ci świeżą partię.
czesc!!
pytasz co zabrac w Bieszczady zima?? a co zabralabys ze soba??
porzadne buty to chyba podstawa.a w zasadzie powinien byc wymog na zimowe wyjscia w gory!moga sie przydac ochraniacze sniegowe(mozna kupic, lub uszyc samemu z grubego ortalionu), bo snieg nie wlezie w buty od gory! :)
skoro nogi mamy juz suche, polecalbym jakas fajna bielizne, ktora odciaga pot od skory i podkoszulke na zmiane(jesli po zejsciu ze szlaku mamy gdzies dotrzec dalej np. z Wetliny do Cisnej) tak aby miec cos suchego na plecach i korzonkach.pamietajmy jednak, zeby nie zmieniac garderoby na mrozie, ale w schroniku, czy np knajpie.
zima w gorach jest zimno i pada - a wiec po prostu cos co nie przemaka jako kurtka(chyba, ze to cos dluuuuuuuuugooooo namaka,ale wtedy zaczyna wazyc).
skoro jest juz nam cieplo i sucho, wezmy sie za kalorie-duzo ich stracimy chodzac po gorach, a napewno zrobimy sie glodni.kanapki sie sprawdzaja, ale ja wole czekolade, jakiegos batona lub chalwe.jakis taki dostawca energii!!no i naturalnie termos z goracym napojem!!
skoro juz nam cieplo,sucho i mamy kalorie, warto wiedziec gdzie idziemy- MAPA!!jak ktos ma mozliwosc, to GPS tez moze sie przydac, gdyz zima mozna nie zauwazyc kolejnej tyczki!jesli mamy zasieg, to telefon GSM z numerem do GOPR'u i naladowana bateria, a takze jesli nie ma zasiegu, a ktos ma mozliwosc, to moze sie przydac CB - to wrecz jest wymog bezpieczenstwa/ratunku - komunikacja z sluzbami ratunkowymi!!
no i najwazniejsze - ZDROWY ROZSADEK!! !! !! jesli widzimy, ze za oknem jest fatalnie, sypie, widocznosc - tzw. zerowa - lepiej isc do knajpy, poszukac jakiegos miejsca do posiedzenia, zostac w schronisku niz wpedzac sie w tarapaty i narazac zycie ratownikow!!i swoje tym bardziej - miejmy szacunek chocby dla samych siebie!!najlepiej tez poinformowac kogos w schronisku dokad sie wybieramy i kiedy mamy zamiar wrocic - potem zameldujmy sie z powrotem.
kolejna NAJWAZNIEJSZA RZECZ - nie zasmiecajmy miejsc po ktorych chodzimy - trzymajmy sie szlakow, a smieci zbierajmy do worka i umiesmy je w najblizszym smietniku!!
to chyba wszystkie podstawowe informacje!
pozdrawiam i do zobaczenia bezpiecznie na szlaku!!
Wątek został przesortowany zgodnie z sugestiami, reszta postów z tego wątku jest w Koszu (pt. Odpady z "Bieszczady zimą"). Prosze zatem od tej pory trzymac się tematu.
Nie chcę nikogo odstraszać od Bieszczadów zimowych, bo piękne są niewymownie. Sugeruję tylko, by przygody z górami nie rozpoczynać od zimy, zaś przygody z zimą od Bieszczadów.
Gorce i Pieniny, choć wyższe, są łatwiejsze do poznawania, niż zaśnieżone stoki Bieszczadu. Sam uczyłem się zimy (bo to nowy kierunek w Akademii Gór) właśnie na Pieninach. Krótsze szlaki, mniej śniegu i gęstsza sieć schronisk sprzyjają bezbolesnemu nabywaniu doświadczeń.
Przed każdą zimową miniwyprawą starałem się poznać dany szlak na jesień. Choć wygląd szlaku zmieniał się nie do poznania, jego bieg pozostawał znany. Polecam tę metodę każdemu.
www.gopr.com.pl -bezpłatne szkolenie "rycerzy szartoki", jakie warto odbyć przed każdym wyjściem. Choć niektóre części, w kontekście Bieszczadów wydają się śmieszne, to jednak rzetelna wiedza (bądź jej powtórka) nie szkodzą nigdy.
W zimie nie idzie się na szlak samemu. Można samemu pójść do Mgiełki, Siekierki czy Eskulapa, ale nie na Wetlińską, czy choćby Jawornik. Może nieco demonizuję zimę, ale w kontaktach z tą panią (z innymi zresztą też) nadmiar ostrożnosci nigdy nie zawadzi.
W B. lawin należy się obawiać w zasadzie tylko w okolicach Rawki, w reszcie partii nie ma groźnych stromizn. Natomiast zalegający śnieg niejednokrotnie tworzy zaporę, z którą trzeba dosłownie walczyć. Bo brnięcia po pas w mokrej brei wędrówką nie nazwę. Przyjemnością natomiast tak :twisted:
Na niektórych szlakach ("windach") z powodu dużego ruchu (i głupich miłośników ślizgów) szlak jest oblodzony i wyślizgany. Mocno przydają się wtedy kijki, ew. raczki.
Problem dotyczy głównie połonin podchodzonych wszerz.
Uważać na jedzenie i picie. Brak kalorii, odwodnienie i temperatura pochłonęły w Bieszczadach więcej ofiar niż wilki.
Wychodzić w góry z samego rana, tak, aby mieć rezerwę czasu na powrót. Latarka powinna być częścią zestawu awaryjnego, podbnie jak NRC, czekolada, herbata i komórka.
Uwaga na baterie we wszystkim co elektryczne. Zimno źle wpływa na ich żywotność. Baterie nosi się pod koszulą, w woreczku, prawie na gołym ciele. Baterie do komórki, latarki są wrażliwsze niż te "fotograficzne", ale wszystkie warto trzymać przy ciele do czasu użycia.
Uwaga na wiatr.Przy 0 C przy 30 km/ h odczucie zimna jest takie samo jak przy -15 C.
Uwaga na słońce. Śnieg odbija prawie całe padające światło (dlatego się od razu nie topi), więc na oczy pada więcej UV, niż na plaży w Sopocie.
Telefon do GOPRu nie jest ujmą na honorze, a odznaką zdrowego rozsądku i szacunku do gór. Brakiem owego rozsądku i szacunku jest wspomaganie się zimą, na szlaku rozgrzewaczami żytnio-chmielowo-chemicznymi.
W przypadku napotkania zbyt trudnych warunków (śnieg, śnieżyca, wiatr, temperatura, lód, szreń) lepiej powrócić i mieć co wspominać, niż samemu zostac przedmiotem owych wspomnień.
W razie dalszych pytań (sprzęt, żywność, trasy, noclegi pod namiotem) proszę pisać, a w miarę możliwości odpowiem. Znawców zapraszam do polemiki.
Uważać na jedzenie i picie. Brak kalorii, odwodnienie i temperatura pochłonęły w Bieszczadach więcej ofiar niż wilki. Nie są znane wypadki ofiar pochłoniętych przez wilki. Cała reszta do zastosowania. Przy przecieraniu szlaku w śniegu powyżej kolan 3 osoby są mokre z wysiłku po godzinie marszu. Lżej jest jak liczba osób jest większa. Wiele osób doprowadza się do skarjnego wyczerpanie, często z koniecznością interwencji GOPR i lekarza tylko dlatego, że wstydzili się zawrócić.
Wędrówka zimą to piękna przygoda. Polecam dla bardziej wprawnych Smerek od Suchych Rzek lub Jaworca. Szlak często nie przetarty. Pyszna zabawa.
Pozdrawiam zmarźlaków
Długi
Długi, Ezechiel - Władcy Północy :twisted: .
Naprawdę chodzenie zimą byłoby całkiem łatwe, gdyby nie ten śnieg, wiatr i temperatura.
Wiem, że nie są, ale łatwiej kogoś przekonywać do racji nawiązując do mitologii bieszczadzkiej. ;-)
Temat na dziś JEDZENIE.
Człowiek torujący drogę, nawet na zmianę z innymi potrzebuje około 3500 kalorii, Doliczywszy do tego energię idącą na utrzymanie ciepła otrzymujemy wynik około 4500. To prawie dwa razy więcej niż na codzień. Podstawą jest solidne śniadanie (koniecznie na ciepło) Płatki, muesli, czekolada, mielona, chleb, i dużo wody. Warto wchłonąć nieco soli (np. w platkach), aby zapobiec odwodnieniu, ale bez przesady. Jedna czy dwie łyżeczki wystarczą na dzień marszu. Marek Kamiński, w trakcie wypraw do muesli dodawał łyżeczkę oleju, aby uzupełnić tłuszcz.
Chyba od następnej wyprawy (Cisna-Smerek-Kalnica-Połonina Wetlińska-Połonina Caryńska, luty, namiot, 3 osoby) zacznę stosować ten patent.
W trakcie wędrówki nieoceniony jest termos z ciepłą herbatą, kanapki i batoniki. Jeśli ktoś nie zna swojego organizmu nie polecam Gluckardiamidu, choć działa najskuteczniej w chwilach kryzysowych. Podobno Polopiryna, z powodu zmniejszenia krzepliwości krwi, pomaga zapobiegać odmrożeniom.Jak sprawdzę to opowiem.
Nie warto lekceważyć obiadu, po powrocie z wyprawy. Wbrew pozorom człowiekowi nie zawsze chce się jeść. Czasem apatia zniechęca do jedzenia i picia i trzeba się zmuszać do konsumpcji. Regeneracja sił jest ważna.
Na pocieszenie dodam, że marsze w kopnym śniegu wyrabiają piękną sylwetkę. Po prostu tłuszcz jest szybko zamieniany na kalorie. Ja po każdym namiotowaniu zimowym chudnę ok. 3 kg.
Na deser polecam swoją relację z Sylwestra.
Co do jedzenie to polecam by przyrządzić samemu tak zwane musli. Kupić w sklepie suszone owoce (rodzynki, jabłka, śliwki) wszystko w domu zmielić drobno i wsypać do woreczka i wsadzić do kieszenie podczas drogi od czasu do czasu w małych ilościach jeść ( a przed połknięciem żuć). Wtedy nie jesteśmy głodni a w dodatku nasza kondycja się poprawia. A w dodatku mała garść takiego przysmaku jest porównywalna do 3 dużych kromek kanapek.
Pawciosnk ma rację. Sucha zagryzka, regularnie przeżuwana w trakcie marszu, rzeczywiście daje kopa. Sam do mieszanki dodaję chałwę, rodzynki, suszone jabłka, śliwki i banany. Polecam nie tylko w zimie.
Kalorie uwalniane stopniowo, w trakcie mielenia papki w buzi, to efektywny sposólb napędzania organizmu.
Gdy się męczymy to automatycznie otwieramy usta żeby brać większe oddechy a gdy mamy coś w „japie” to nie możemy otwierać jej i nasz organizm jest odporniejszy na większe zmęczenie i wysiłek. To samo proponuje by wziąć do ust wodę i iść aż będziemy musieli ją wylać bo nasze płuca potrzebują większej dawki tlenu. Im dłużej wytrzymywać będziemy tym lepsza nasza kondycja. Trening czyni Mistrza.
A co do wilków ... To w zimie są one bardzo niebezpieczne.
Ostatnio Wracał chłopaczek do domu ze szkoły pod wieczór. Nagle z za krzaków wylazła wataha wilków (6) gdzie go okrązyły i chciały zaatakować lecz miał szczęscie bo nadjechał samochód i szybko wsiadł do niego. Wiec gdyby nie przypadkowy nadjeżający to było by po nim. Wilki z natury nie są groźnymi zwierzętami lecz jeżeli są chore bąć bardzo głodne to mogą zaatakować ludzi. A polecam na obrone przed wilkami kupić pare petard hukowych lecz bardzo mocnych. Napewno uciekną nawet chore czy głodne.
Wiesz w wątkach technicznych należby bzdury prostować.
Wilki w Bieszczadach nie atakują ludzi nie sprowokowane. Innym zagrożeniem jest zwierzę chore na wściekliznę. O ile wiem takiego nie było od pewnego czasu. Wilk głodny prędzej zaatakuje owce, czy bezpańskiego psa, niż człowieka.
Chodzę po zimowych Bieszczadach od paru lat, gadam z ludźmi którzy znają te góry lepiej ode mnie i nikt takiego przypadku nie pamięta, nawet w łagodne zimy. Już odpalanie petard hukowych ze zmarzniętymi dłońmi jest bardziej niebezpieczne od tych wilków, ktore chcesz odstraszyć.
Źródło proszę. Może być raport policji, albo i leśniczego. W zeznania dziecka nie uwierzę, bo zimą mróz , nuda i wyobraźnia działają cuda.
Ostatnia moja wypowiedź nie na temat ...
Ten artykuł był opisany w gazecie. Chłopak 3 dni nic nie mówił i leżał w szpitalu.
Przepraszam za posty nie na temat ...
Nadal nie poznałem źródła. Zapewnie też nie artykuł był opisany, ale wypadek w artykule.
Jest na temat, bo zagrożenia zimowe, to według Ciebie również wilki. Ja zaś twierdzę, że nie. Gotów jestem zapytać bohaterów reportażu Stacha, via email.
Ten artykuł był opisany w gazecie Ja też to czytałem w "Dzienniku Polskim" w którymś numerze sprzed świąt.
Moim zdaniem chłopca wystraszyła grupka wygłodniałych psów.Zresztą taką samą hipotezę podawał sam autor tegoż artykułu.
Nie Nie Nie i jeszcze raz nie to nie były psy bo ślady są i wskazują na wilki. Potwierdzone przez eksperta.
Ja też to czytałem w "Dzienniku Polskim" w którymś numerze sprzed świąt. Odnalazłem: Dziennik Polski numer 294 z dnia 17 grudnia 2005 roku,autor Piotr Subik,tutuł: "Oddech bestii."
Potwierdzone przez eksperta. Jakiego eksperta :?: :lol:
Serwus
Wracając do kwestii jedzonka; polecam mleko zagęszczane słodzone (najlepiej te z dodatkiem kawy naturalnej) - dosyć kaloryczne, a do tego smakowite :). Jest z nim mały problem - przy bardziej "efektownych" tempeaturach tubka przymarza do ust (pakowane w metalowe tubki) - średnio przyjemne :).
Polecam również orzechy - bardzo kaloryczne; te osolone pomogą w zapobieganiu odwodnieniu - jedyna ich wada to wywoływane przez nie pragnienie.
...ale wszyscy wiemy, że najlepsza jest nieśmiertelna czekolada, najlepiej gorzka (dla wielbiciei gorzkich smaków polecam tę z 70% kakao - mnie wykręca pyska :)).
polecam mleko zagęszczane słodzone Na rynku pojawiło się ukraińskie w słoikach. Rewelacja.
Na rynku w Ustrzykach :lol:
Długi
. Wiec gdyby nie przypadkowy nadjeżający to było by po nim. To jest w innych postach. Ja znam jeszcze Czerwonego Kapturka. Też chciały go zjeśc wilki i także pomgół lesniczy.
Ja mam pytanie troche innego typu.. czy da się w Bieszczadki dojechać stopem? tzn. chodzi mi o trase Sanok-Wetlina lub Sanok-Ustrzyki? Bo też mi sie marzy straszliwie w końcu Moje Kochane odwiedzić, ale ja zwykle kaski brakuje ;)
A co do tego ekwipunku.. hmm.. bo tak sobie myślę, że 20, 30 czy 40 lat temu ludzie też w góry zimą jeździli, prawda? Nie mieli goretexów, polarów i innych cudów na patyku. No i w zasadzie ja też goretexów nie mam, butów super-extra-wypasionych też nie, a jedyną znacząca inwestycją sa porządne stoptuty i gruba warstwa "impregnatu" na butach (czy. pasta do butów). Czy wyjazd w góry z takim ekwipunkiem jest lekkomyślnością?
To chyba nie tak.. przy sporej dozie zdrowego rozsądku, to się chyba może udać. Jasne, trzeba mierzyć siły na zamiary, ale trzeba tez nie bac się marzyć..
Pozdrawiam Bieszczadników:)
ps. fotki niestety nie z Bieszczad, bo tam się dopiero wybiorę.. ale tu, na dolnym śląsku, tez czasem jest bardzo śnieznie i są zakątki, gdzi idzie sie 9 godzin nieprzetartym szlakiem:)
...bez skarpet termicznych -30 i bez goretxsów;)
Witam na forum i pozdrawiam
czy da się w Bieszczadki dojechać stopem? tzn. chodzi mi o trase Sanok-Wetlina lub Sanok-Ustrzyki? odpowiadam: Da się :D znam takich, co tak podróżują
tak.. ale nas będzie 3 osoby.. i plecaki.. ale namiotu nie będzie:) wic może się da..
poważnie - tak mi sie marza te Bieszczadki w zimie, a jak się naczytałam co tu jest potrzebne, jakie sprzęty i cuda inne różne, to można sie przestraszyć;) ale jak ktoś upartym jest, to sie nie zniechęci..
aha - upór nie wyklucza się ze zdrowym rozsądkiem:)
pozdr ciepło zdolnego śląska..;)
Witam!
tak.. ale nas będzie 3 osoby.. i plecaki.. ale namiotu nie będzie:) wic może się da.. Trzy osoby...Zimą z plecarami myśle że może byc cieżko. Najlepsza ekipa na autostop to dwie osoby... Ale fakt faktem są jeszcze dobre ludziska które wiedza co to znaczy stac na mrozie i ogladajac sie na kazdy przejezdzajacy samochod marzyc aby sie zatrzymał... :mrgreen:
a jak się naczytałam co tu jest potrzebne, jakie sprzęty i cuda inne różne, to można sie przestraszyć ale jak ktoś upartym jest, to sie nie zniechęci.. A że bez goretexów kiedys dawali rade to ja wiem... Ale po to zostały te wszystkie sprzety i cudeńka wymyślone żeby nam życie ułatwić. :mrgreen:
Pozdrawiam i Pamietajcie bądżcie hardzi i żwawi! :wink:
innych cudów na patyku Świat cały idzie z postępem. Wszystko po to aby umilić życie. Jak kto ma gdzie suszyć buty, i inne ciuchy to mogą przemakać, a jak kto nie ma gdzie suszyć....
W LO bawiła mnie jedna kumpela co piewszy raz jechała do Zakopca, a wykupiła chyba pół sklepu Alpinusa- nigdy więcej nie pojechała w góry. Jeśłi już ktoś jeździ często w góry inwestowanie w sprzęt jest moim zdaniem normalnym dążeniem do wygody.
Równie dobrze można uważać "cudem na patyku" radio samochodowe - 50 lat temu ich nie było, a ludzie jeździli samochodem, chyba z jeszcze większą radością. Taki tok myślenie jest chyba błędny... no ale każdy ma do tego prawo
Jak jest zimno, to trzeba się ciepło ubrać :lol: :lol:
Zaczynałem zimowe chodzenie w zwykłych "szarikach", ciepłe gacie, skarpety wełniane robione na drutach przez znajomą babcię. Ochraniacze na nogawki zrobione z rękawów starego płaszcza ortalionowego :lol: koszula flanelowa, swetr wełniany, z kilograma surowej owczej wełny - grzał przez gryzienie. Od deszczu i wiatru sztormiak rybacki kupiony w sklepie zaopatrzenia rybackiego we Władysławowie. Był tani jak przysłowiowy barszcz i wściekle żółty. Od wielkiego mrozu kurtka puchowa "Kętrzyn" cudem zdobyta w sklepie fabrycznym. Jedynym w pełni profesjonalnym wyposażeniem były buty. Produkowane w Wałbrzychu "Himalaje". Później na zwykłe portki wkładałem spodnie narciarskie, kupione tanio na giełdzie. Można usiąść w śniegu, bez obawy o przemoknięcie i ... wilka.Rękawice wełniane z palcami i na nie wkładałem ortalionowe "łapki". Ostatnio (z dziesięć lat temu :lol: ) kupiłem ocieplany anorak - kombinezon roboczy, z ortalionu. Liczne zamki w przeróżnych miejscach pozwalają na przewietrzanie i marsz z obciążeniem i nie ugotować się. Gdzieś w dziale miłośników chatek jest moje zdjęcie w tym anoraku.
Miałem też na dogrzanie grzejnik katalityczny (benzynowy). Wrzucony do śpiwora pozwalał przetrwać chłodną noc w byle jakich warunkach ( na stryszku w Łopience ).
Mam mało zdjęć z tego okresu, bo robiłem slajdy, a w skrajnych warunkach aparat "zamarzał", nie działa automatyka lub migawka.
Poczytaj inne posty o zimowych wędrówkach - wynika z nich jedno: w skrajnych warunkach trzeba umieć powiedzieć sobie - dość i zawrócić. Zbyt ambitnych potem znosi GOPR.
Miłych wędrówek
Długi
bawiła mnie jedna kumpela co piewszy raz jechała do Zakopca, a wykupiła chyba pół sklepu Alpinusa- nigdy więcej nie pojechała w góry. Serdeczny kolega(zapalony narciarz)pyta mnie: Wiesz jak rozpoznac Polaka będąc na nartach w Alpach? No nie wiem.Odpowiadam.
A on: Bardzo prosto.Polak ma najlepszy sprzęt,najlepsze ciuchy i...najgorzej szusuje! :lol:
Ja przygodę z naturą zacząłem w ZHP. Wszyscy nosili to co się podobało drużynowemu, i wszyscy płacili srogo za jego konserwatywny gust. Docelowo mieliśmy wyglądać jak nasze wojsko sprzed iluś tam lat (zalezy na co się spojrzało). Dumny jestem z tego tylko, że wszyscy wyglądali tak samo. Taki start z kiepskim oporządzeniem jest moim zdaniem dobry! Człowiek wtedy wie, co jest konieczne, co przydatne, co zbędne, a co "bajerem".
są jeszcze dobre ludziska które wiedza co to znaczy stac na mrozie i ogladajac sie na kazdy przejezdzajacy samochod marzyc aby sie zatrzymał Dzięki. Są nawet tacy, co potrafią podjechać zimą po autostopowiczów np. na Żebrak i się ich nie doczekać. :wink: :D
Pozdrawiam
Dzięki. Są nawet tacy, co potrafią podjechać zimą po autostopowiczów np. na Żebrak i się ich nie doczekać.
Pozdrawiam Dziekuje takim ludziom za to jacy są... I niech się nie zmieniają :mrgreen: A co do Zimy w bieszczadach to wiesz drogi Bertrandzie że czasem potrafi zaskoczyc zmęczonych wędrowników... :mrgreen:
Ja przygodę z naturą zacząłem w ZHP. Wszyscy nosili to co się podobało drużynowemu, i wszyscy płacili srogo za jego konserwatywny gust. Docelowo mieliśmy wyglądać jak nasze wojsko sprzed iluś tam lat (zalezy na co się spojrzało). Dumny jestem z tego tylko, że wszyscy wyglądali tak samo. Taki start z kiepskim oporządzeniem jest moim zdaniem dobry! Człowiek wtedy wie, co jest konieczne, co przydatne, co zbędne, a co "bajerem". To musiałeś miec naprawde słabego Druzynowego... Swoje łażenie zacząłem dzieki mojemu Bratu < I naprawde bardzo dziekuję mu za to :lol: > A w zethapie dopiero to rozwinęłem. Łaziłem w teren z wojskową " kostką", wojskowym kocem i pałatką... Niektórzy nazywaja to teraz "survival"... Ale z czasem i z przypływem gotówki zacząłem dostrzegać uroki śpiworów do -15... Namiotów z podwójnym wejściem czy tez zwykłych kijków narciarskich<bo nie posiadam trekingowych> :mrgreen: Człowiek który chodził zimą do lasu w ubrany na "cebulke" w zwykłej kurtce lesniczance miał z tego wiele frajdy ale gdy zakupił cosik np: lepszego polara czy goreteksa od razu dostrzegał różnicę <to tak jakby przerzucić sie z trabanta na mercedesa... :mrgreen: zupełnie inny komfort jazdy> Człowiek który łazi po górach czy też wspina się inwestuje w sprzęt bo wie że mu się to kiedys może przydać... :)
Pozdrowienia z < o dziwo> zaśnierzonej północy...
Witam forumowiczów
Wątek troszeczkę zapomniany ale bardzo interesujący dlatego kliknę coś w tym temacie. Wybieram się na moją pierwszą zimową wyprawę w Bieszczady pod koniec stycznia 2009 r. szukam informacji odnośnie odpowiedniego przygotowania, sprzętu, itp. Dobrze poczytać uwagi osób doświadczonych w tym temacie. Ezechiel, piszesz bardzo rzeczowo, podobają mi się takie konkretne posty. Generalnie zrozumiałem że wyprawa na Tarnicę to nie wejście na K2. Bez przesady ze sprzętem, liczy się zdrowy rozsądek. W Bieszczady jeżdżę już od dwunastu lat w różnych porach roku oprócz zimy. Najwyższy czas na zimowy wypad. Mam nadzieję że pogoda będzie OK i trafimy na inwersję.
To mój pierwszy post na tym forum :lol:
Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku
Witam. Koniec lutego - początek marca - w tym terminie zamierzam być w Biesach. Zwykle łaziłem po tych ślicznych górach latem i jesienią, a teraz chyba dorosłem na wybranie się tam zimą. Piechur ze mnie nie najgorszy, ale to co innego łazić latem, a co innego zimą. Moje plany wyglądają mniej więcej tak: Dotrzeć do Chaty Socjologa - tam nocleg i z samiutkiego ranka (4 - 5 rano) Wyruszyć do bazy na Łopienniku. Tam spanko i odpoczyneczek, a potem do bazy Rabe. I teraz moje pytanie: czy aby nie przesadzam z trasą Ch.S - Ł? Wiem, że to jest kawałek drogi. Latem no problem (jak to mawiali starożytni Francuzi), ale zimą? Doradźcie czy jest sens i może jakąś traskę na dojście.
Pozdrawiam - erem
Bieszczady zimą to totalny spontan :razz:!!! BdPN zakupił kilka bardzo przydatnych samochodów,którymi pomykają pracownicy jak i sam Dyro;) .Myślę,że pomogą w potrzebie i podrzucą gdzieś zmęczonych turystów.
Witaj Bolszoj na forum.
Dobrze, że odgrzebałeś ten wątek. 11 stron wpisów, z tego większość zawiera odpowiedź na Twoje pytanie. Jeżeli czegoś jeszcze nie wiesz, zapytaj konkretnie: np czy warto zabrać ... świeczkę?
To już chyba zostało uznane za kanon, czyż nie?;)
Ja w każdym razie zanim plecak z szafy wyciągnę, świeczkę w kieszeni mieć będę.
no tak....glupie pytanie to i odpowiedz nie najmadrzejsza, ale wiezcie mi ze to nie ja wymysliłem taka scieche. moj kolo, ktory juz zimował troche w biesach sam tak zaproponowal, choc mnie nie wydawała sie ta trasa za madra, ale......wolalem zapytac bardziej doswiadczonych bieszczadnikow
Pytanie jak pytanie erem;) Jeno ostatnimi czasy świeczka jest hitem;)
Tak z ciekawości zapytam, bo trochę przeżarty jestem i przepity, a ta baza na Łopienniku, to baza w Łopience?
Trasa, nawet tak "po najmniejszej linii oporu", trochę długa, opcje awaryjne jakoweś w razie W masz? Sam chyba nie idziesz?
Tak z ciekawości zapytam, bo trochę przeżarty jestem i przepity, a ta baza na Łopienniku, to baza w Łopience?
Chyba nie od to chodzi.
Kiedyś kiedyś dawno temu obok podejścia na Łopiennik od północy stała chatka studencka, już nie pamiętam jakiego wydziału, ale się spaliła.
Nie pamiętam, który to był rok, ale pamiętam że akurat wtedy byłam w Bieszczadach pierwszy raz, mieliśmy zaplanowany nocleg w tej właśnie chatce a tu już w czasie wyjazdu dogoniła nas wiadomość o jej spaleniu i podchodząc parę dni potem na Łopiennik przechodziliśmy obok dymiących jeszcze zgliszcz. Smutne to było :-(
Tym bardziej ze chatka w tamtym miejscu nigdy już nie powstała.
Pozdrowienia
Basia
erem, pisząc baza na Łopienniku miałeś na myśli ruiny spalonego schroniska ?
Mój plan jest taki:
- wejście na Połoninę Wetlińską od strony Przełęczy Wyżnej
- nocleg w Chatce Puchatka
- zejście tą samą drogą
- nocleg w bacówce pod Małą Rawką
- wejście na Małą i Wielką Rawkę (w schronisku istnieje możliwość
wypożyczenia rakiet śnieżnych)
- jeżeli pogoda będzie ok pójdziemy dalej do trójstyku na Krzemieńcu
- powrót do bacówki
- i jeszcze Tarnica, wejście od strony Wołosatego, powrót tą samą drogą w jeden dzień
A świeczki mogą się przydać w Chatce Puchatka, chyba że ostatnio podłączyli im prund ;)
Nie powinniście mieć problemów. W sumie bardzo bezpieczne i łatwe trasy. Rakiety śnieżne znakomicie spisuja się w warunkach bieszczadzkich. Plus kijki oczywiście.
Kurczaczki......ech....ja to zawsze coś muszę przekręcić (za szybki jestem). Oczywiście, że chodziło mi o Łopienkę 49,15N 22,22E. Mniej więcej na takiej długosci i szerokości ta baza leży i na pewno wszyscy wiedza o so mi choziło ;-).Połapałem sie za późno i tak juz zostało bo nie mogłem usunąc tego posta. Chyba lepiej mi idzie czytanie niż pisanie postów. Zamilkne na wszelki wypadek na jakis czas coby już głupot nie wypisywać.:-)
Oj zaraz głupoty, błądzić rzecz ludzka;)
No to powodzenia i po powrocie relacja sie należy lub choć kilka zdjęć:)
Witam wszystkich Miłośników Bieszczad.
To ja namówiłem EREM'a na zimowy wjazd w Bieszczady. Trasa w założeniu ma przebiegać tak jak ją opisał EREM, wiadomo wszystko może się zmienić, tu władczynią jest pogoda. W rachubę może wejść nocleg na szlaku. Może to niektórych zdziwić, jednak dla mnie to nie nowość. Aby rozwiać wątpliwości Łopienki, jest to baza i wiata zarazem Akademickiego Klubu Turystycznego SGGW Warszawa.
Pozdrawiam DaWi
chodziło mi o Łopienkę 49,15N 22,22E. Mniej więcej na takiej długosci i szerokości ta baza leży Nie wchodźcie tak wysoko. Współrzędne bazy SGGW to N49 15.333 E22 21.740 (wg mapy GPS Maniaka).
Erem i Bolszoj...
Chata Socjologa - Łopienka ma wiele możliwości. wszystkie są naprawdę długie nawet jak na letnią porę. Nie polecałbym wam takiej extremy bo jak będzie śnieg o tej porze roku, to z pewnością ją skrócicie (jak jesteście rozważni).
Jak chcecie iść...? Przez Otryt do Studennego i Terkę?
Czy przez Hulskie, Krywe, Tworylne, Studenne...? Czy macie coś innego na myśli? Chcecie to na nogach robić czy mając samochód w odwodzie? Z Łopienki do Rabego przy dużym śniegu również możecie mieć kłopoty jak wybierzecie się np. przez Stary Majdan, Habkowce, Sasów...
Czemu was jeszcze nikt tu za taką trasę nie ochrzanił?
Czemu was jeszcze nikt tu za taką trasę nie ochrzanił? bo czekaliśmy na odpowiedniego malkontenta!
bo czekaliśmy na odpowiedniego malkontenta! ohoho jaki optymista się znalazł...
Post wcześniej miałem na myśli Dawiego nie Bolszoja...
Bolszoj uważaj na lawiny na Wielkiej Rawce niekiedy schodzą samoistnie.
No właśnie...... czemu nikt nas nie ochrzanił? To dawi tak wymyślił, a ja nic nie robię od kilku dni tylko patrze na mapę, a oczy robią mi się coraz większe. Dlatego wolałem zapytać bardziej doświadczonych ode mnie. I tyle.
No to powodzenia i po powrocie relacja sie należy lub choć kilka zdjęć:) Relację to jak na razie mogę "zdać" z wrześniowego pobytu. Oczywiście jak chcecie:wink:
A fotki z września są tu:
http://picasaweb.google.com/eremrm/B...dyWrzesie2008#
Popieram trzykropkiinic, nie można narzekać w sprawach Bieszczad jestem optymistą:grin:. Jeśli w lutym 2009 miałoby być tak jak w tym roku w lutym to nie ma się czego obawiać. Wiem, że trasa nie należy do łatwych, jak wspomniałem to pogoda rządzi nie my. Będą trudne warunki to część wyrypy odpuścimy, mówi się trudno, będzie na następny raz.
Pozdro DaWi
Odpowiem na Twoje pytanie, Marcin. Nie mamy żadnej podwody jeno własne nogi, a z Łopienki do Rabego to tylko WYSOKIM DZIAŁEM.
Pozdro DaWi
Nie mamy żadnej podwody jeno własne nogi, a z Łopienki do Rabego to tylko WYSOKIM DZIAŁEM.
Pozdro DaWi Marcin, czas rozpocząć przygotowanie się do akcji.:smile:
Walicie ściemy tu wszyscy,a pani Lucyna to zostawiam bez komentarza!!!Pani Lucyno jest Pani niezniszczalana...Zamiast spac to juz klepie w klawiaturę.
Walicie ściemy tu wszyscy,a pani Lucyna to zostawiam bez komentarza!!!Pani Lucyno jest Pani niezniszczalana...Zamiast spac to juz klepie w klawiaturę. Witam na forum eksperta. Nie mogę spać. Przede mną zimowe zdobycie pewnego zwornika w paśmie Łopiennika.:smile::smile:
Świeczkę zabieram z sobą. Co tam jedną. Od razu dwie. Jedną zapalę w kapliczce w intencji szczęśliwego powotu do domu. Marcin jakbym tak nie pojawiła się wieczorem w internecie to rozpocznijcie poszukiwania. W kopaniu jam jestem słaba więc spodziewajcie się mnie gdzieś na dębie z niską koroną. W sumie wicy w okolicy więc jakoś będę musiała się zabezpieczyć, a spirytus mi się skończył.
dziekuję za miłe przywitanie!Z tym spaniem to pewnie tak przed wyprawą !!!Lepiej niech się Pani wyśpi i weżmie ciepłe skarpety ,bo ziąb jak licho :)
Ziąb? A tak ziiiąb, już zęby mi szczękają. Straszne mrozy panują na zewnątrz aż -4.
Co do wełnianych skarpet nie posiadam takowyż. Idę z postępem. Mam założone śliczne nowiusieńkie godne przewodnickiej nogi czyli z dodatkiem teflonu. Marcin jak po wilczej konsumpcji mojej skromnej osoby znajdziecie nogę z wypasionymi skarpetkami godnymi zdobycia K-2 to będziecie wiedzieć nad kim macie zapłakać. A teraz papa. Zwornik czeka.
No tak zapomniałam,że mam do czynieni z Panią Przewodnik :)nie wiem gdzie jesteś w tej chwili ,ale masz pewnie spieprzony termometr,bo wczoraj w było -17,dzisiaj troszkę mniej.
Witam
Mam takie pytanie. Czy jak dojade do Wetliny o 13 to dam rade przed zachodem słońca (ok 15.30) dotrzeć do chatki puchatka? Planuje iść zółtym szlakiem. I czy zima na trasie Wetlina - Ustrzyki Górne ciężko o stopa?
W 2,5 godziny zrobienie trasy, gdzie czas "mapowy", to 3 godz. 10 minut?
Możliwe, ale zimą mało prawdopodobne.
Nie lepiej z Wyżniej dotarabanić się na luzie, a rankiem ruszyć na szlak?
Ze stopami rożnie bywa, zależy od stanu drogi.
Pozdrawiam :)
Do wyżniej nie jeżdżą zimą autobusy:(
duzo bimbru ,liny szkoda nosic ,dobry namiot,czosnek żurek i suszona kielbacha ,ciepłe ubranko i nie czytaj tych bzdur bo jak zaczniesz ładować sprzet to bedziesz musiał skuter sobie załatwic ,biesy to nie ALPY.I NR DO GOPR. A mialem juz przyjemnosc widywac takich co byli wposazeni jak na front tylko kondycji nic nie zastapi i okowitki dużo która pomoże przetrwac najgorsze.Pozdrawiam.
Tak dużo okowity i prościutka droga na smentarz.
Lucyno uważaj... w tym śniegu nawet rakiety się zapadają... nie było jeszcze odwilży.
uważajcie se..
Wszystkim życzę szczęśliwych i udanych powrotów w doliny w nowym roku.
Nie jest tak źle. Przetrzymałam góry, przeżyłam sannę ale pokonała mnie zimnica w cerkwi. Czuję się jak bydle niskopienne przepuszczone prze wyrzymaczkę przy odczuwalnej temperaturze -50.
Jakby coś 1 wołało z Korbanii to będę ja.
Do wyżniej nie jeżdżą zimą autobusy:( ja bym mimo wszystko atakował Wyżnią - a nóż widelec jakiś stop się trafi,a jak nie to z buta po asfalcie, nawet schowanym po metrem śniegu, łatwiej - to w końcu chyba nie więcej niż 10 km od Starego Sioła.
Gdyby pogoda dupiasta była, to po ciemku bym wolał do Chatki drałować tą alejką - raczej trudno się zgubić, czy gdzieś utknąć.
A nic nie tracisz, bo przecież w Chatce nocujesz - drugi dzień od rańca masz dla siebie...no i nikomu głowy nie trza zawracać, by szukali gdzie na szlaku;)
Pozdrawiam:)
Taki mam plan. Tylko zmartwiłeś mnie bo miałem nadzieje, że ten autobus jedzie troche dalej niż tylko do starego sioła.
Pozdrawiam
Nie wiem dokąd dojeżdża autobus. Dojeżdżam najczęściej własnym autem, czasem tylko autobusem, czy stopem.
Ale ktos pewnie Ci zaraz powie dokąd zima te autobusy dojeżdżają.
Wspomniałeś o ruszeniu na szlak w Stary Siole.
O ile dobrze Cie zrozumiałem, to chciałeś ruszyć żółtym szlakiem na przeł. Orłowicza i połonina dojść do Chatki Puchatka.
Myślę, że opcja z Wyżniej jest bezpieczniejsza...no ale gdybyś nie szedł sam i pogoda była idealna i jeszcze zdołam dotrzeć do Wetliny troche wcześniej...;)
Pozdrawiam:)
Na pierwszy rzut oka, to Bieszczady zimą to nie są, tylko reklama schroniska...pewnie linki pomyliłeś, więc dawaj jeszcze raz tę zimę;)
Dzisiaj w Biesach idealne warunki pogodowe,było widać Tatry z Wetlińskiej :razz:
poniżej foto pozdro
http://lesko.net.pl/biesy/bieszczady1.jpg
http://lesko.net.pl/biesy/bieszczady2.jpg
http://lesko.net.pl/biesy/bieszczady3.jpg
http://lesko.net.pl/biesy/bieszczady4.jpg
Kurna...mam nadzieję, że się tak jeszcze ze 3 tygodnie utrzyma...
Piknie Leszczu, szczególnie 3
Leszczu, ależ widoki! Zazdroszczę tym, którzy mogą sobie ot tak wskoczyć na weekend w góry. A ja coraz dalej na północ. :-(
Nie ma sprawiedliwości na świecie! Jak ja właziłam we wtorek na Wetlińską, to nie było takich widoków! A konkretnie żadnych widoków, poza zamgleniem. Wypizgało mnie okrutnie na przełęczy. Musiałm założyć drugą czapkę...szkoda, że nie miałam drugiej pary rękawiczek:(. Pod Hnatowe brnęłam po uda w śniegu dwie godziny - do szczytu nie doszłam. Choć w teorii do Chatki było bliżej niż do Wetliny, zawróciłam. Sama, z plecakiem, zmarznięta, potwornie zmęczona wygrzebywaniem się ze śniegu doszałm do chyba sensownego:) wniosku, że mimo wczesnej pory (13) i zapasu świeczek:D, bezpieczniej będzie zawrócić - i pierwszy raz w życiu zawróciłam:(. A to przecież taka krótka trasa,ha ha (ha, ha z domieszką goryczy). Zimą to jednak ZUPEŁNIE inny świat! Wracając do przełęczy nie znalazłam już własnych śladów...
Za to na pocieszenie złapałam już po zmroku stopa z Wety do UG:).
A do Smolnika jechałam na stopa pługiem:D.
Reasumując - to był mój najzabawniejszy tydzień w Bieszczadzie; Zima okazała się piękną i wredną zarazem jędzą; żadna z wytyczonych tras nie skończyła się tak jak zaplanowałm (jedna skończyła się nawet w bagnie w Lasach Seredyńskich); kupa przygód z akcentem na kupę śniegu:D.
Pozdrawiam i radzę zmiennikom - miejcie plan B...i wyobraźnię, samo poczucie humoru zimą może nie wystarczyć.
...No bo kto w taką pizgawicę włazi na Wetlińską?Nie trza było poczekać do środy?Obudzić się ,zobaczyć błękitne niebo i zadecydować,że to dziś na połoninę!!!No i warto było:)) Teraz się mogę przyznać ,że to mój pierwszy zimowy wypad w Bieszczad-w każdym razie nikt nas nie musiał ściągać żadnym sprzętem:)Ale zachód słońca tośmy ujrzeli...Na szczęście już przy Chatce (a tam pustki...Wywiało Lutka ,czy co?) (a może jestem nie nabieżąco...) Ale dla tych widoków warto żyć!!!!
Mój tydzień w Biesach bardzo miło upłynął!!! Ludzi już nie było na szlakach,no i o to chodziło!!!!!!!!!Tłumy w pracy i na urlopie to już byłaby przesada...
Wypraszam sobie!:) Z Wetliny wcale nie widać czy na przełęczy jest pizgawica, czy też jest w Warszawie! Nikt mnie ściągać niczym nie musiał, bo sama sobie jestem panią, sterem i goprowcem...czy coś takiego. :D
I ja miałem okazję w tym roku (po raz pierwszy w życiu) zobaczyć i poczuć bieszczadzką zimę... :grin:
coś NIESAMOWITEGO! jestem totalnie oczarowany i jeśli tylko czas (sesja zimowa) dopisze, to z pewnością zawitam tam po raz kolejny w lutym :-)
Wyjazd niestety liczył tylko 3 dni (29-31.XII), ale udało mi się zobaczyć więcej, niż mogłem sobie wymarzyć w najpiękniejszych snach :-)
Polecam każdemu choćby małą wycieczkę, wejście na którąś z połonin, przy odrobinie szczęścia można zobaczyć Tatry jak na dłoni. Może jak znajdę chwilkę to napiszę małe 'sprawozdanie' :wink:
Póki co wrzucam 4 zdjęcia - 1 i 2 na zachętę, 3 i 4 ku przestrodze...
Pozdrawiam! :-)
jesli w bieszczady zawita zima to jest pieknie ..i ciezko.trzeba miec troche sprzetu m.in rakiety sniezne albo narty typu skitour.bez tego ani rusz.kiedys przelazlem z komanczy do wolosatego.trwalo to kilka dni.po drodze spalem w namiocie.nikogo nie spotkalem.gwizdalo,padal snieg,byl mroz i bylem nareszcie sam w kosmosie.polecam
Aż żal pewną część ciała ściska, że tam mnie nie było. Ale jeszcze nic straconego. Ale foty fajne.
jesli w bieszczady zawita zima to jest pieknie ..i ciezko.trzeba miec troche sprzetu m.in rakiety sniezne albo narty typu skitour.bez tego ani rusz. to zależy gdzie i w jakich warunkach się idzie :-) nie miałem nart ani rakiet, a byłem na Małej i Wielkiej Rawce, przeszedłem pół Caryńskiej i całą Wetlińską. Daje radę, choć momentami lepsze zastosowanie od butów miałyby sanki... :wink:
PS. dzięki Marku :)
mam na mysli zime z prawdziwego zdarzenia.gleboki snieg.
to z pewnością inna sprawa. oprócz tego trzeba mieć jeszcze kompas, mapę i niezłą orientację w terenie... ;-)
napisała Domina:
" Z Wetliny wcale nie widać czy na przełęczy jest pizgawica, czy też jest w Warszawie! Nikt mnie ściągać niczym nie musiał, bo sama sobie jestem panią, sterem i goprowcem...czy coś takiego. :D[/quote]"
Oj Domina,przecie ja nie pije do Ciebie-z tym ściąganiem,tylko się cieszę ,że dałam radę ,że nie przeczytam o sobie w gazecie ,necie ,czy w następnym wydaniu "WOŁANIA Z POŁONIN"...
Z wypadami jest tak,że raz się uda a dwa razy nie (to wersja optymistyczna;)) Mam takie wspomnienia z maja i września ub.r. ...Taki mały pech-dwa razy z rzędu żeby na Caryńskiej mleko się rozlało:!: No a po drodze super słońce i błękit...Przecież wiem ,że z Wetliny dużo nie widać.Nawet jakby było widać to i tak trzeba brać na to poprawkę bo 10 razy może się to zmienić...
Domino!Pozdrawiam :-P ze słonecznej Wa-wy.
Domino-nie lam sie jeszcze nie raz zima tam zawitasz.Dla pociechy dodam ze w dzien po swietach tez musialem sie wycofac z Wetlinskiej pozdrawiam
Ależ ja się nie łamię - jestem elastyczna;D. To był jeden z najfajniejszych moich bieszczadzkich eskapad! Nawet bagno nie dało mi rady:). A na "osłodę" wyjazdu, dostałam od bieszczadzkich przyjaciół litrowy słoik zacnego bimbru:DDD...
Zawitam tam nie raz jeszcze, chyba, że szlag mnie wcześniej trafi!
pozdrawiam tych z Warszawy, tych z Wetliny i innych, biesi wiedzą skąd jeszcze
nie mow tego ze Smereka-wyrob przedni iglowa po nim nie boli
masa śniegu! polecam...
Mój akurat z Bóbrki, ale jest więcej miejsc w Bieszczadach, gdzie dobre tradycje i stare receptury nadal mają się świetnie;D.
Witam.
Na początku lutego chcemy wybrać się w Bieszczady. Chcielibyśmy zrobić wyjście z Mucznego przez Bukowe Berdo na Tarnice z zejściem w Wołosatem, oraz Połoninę Caryńską z Przełęczy Wyżniańskiej zejście w Ustrzykach Górnych. Na dzień dzisiejszy planujemy takie wyjścia, lecz problem w tym, że jedziemy samochodem i musimy zaplanować sobie wszystko dokładnie, aby zchodzic z trasy w pnkcie gdzie mamy nocleg lub gdzie pozostawimy samochód. Wyjścia planujemy wcześnie rano lecz pewnie będzie problem z dosaniem się na szlaki - brak busów, autobusów i turystów którzy podrzuciliby na stopa. Chciałbm uzyskać informację, czy z UG na Przełęcz Wyżniańską ok godz. 6:00 jest szansa dostać się w jakiś sposób, oraz jesli chodzi o wyjście na Bukowe Berdo z Mucznego to jak lepiej zaplanować sobie to wyjście, mam dwa pomysły - pierwszy z nich to nocleg w UG, o 6 autobusem do Stuposian - złapanie stopa, przejście trasy do Wołosatego a z Wołosatego też na szczęście, może ktoś weźmie na stopa do UG. A drugi pomysł to dzień wcześniej zostawić samochód w Wołosatem o 14:41 przejechać autobusem na nocleg do UG a puźniej w sposób jak wyżej, bądź spróbować pojechać dalej do Stuposian i tam ok godz. 15:10 próować dostać się na nocleg do Mucznego. Tylko czy o tej godzinie czymś się dostanimy do Mucznego?
Proszę o radę. Ze względu na słabą komunikację w tym okresie może być problem z dostanim się na ww. szlaki. A może w inny sposób sobie to wszysko zaplanować? Za rady z góry dziękuję.
Co do komunikacji to wiele nie podpowiem ale jeśli chodzi o Bukowe Berdo to zalecam dużą ostrożność.Dla przykładu podam że czas podejścia od przełęczy GOPR do przełęczy pod Tarnicą zamiast 20 minut wyniósł prawie 1,5godziny,a nasze ślady już po chwili były zawiane.A na Berdzie o wypadek latem nietrudno więc zimą tym bardziej
kilka zdjęć na zimowo
http://picasaweb.google.pl/taxus10/P...linska18X2009#
http://picasaweb.google.pl/taxus10/BieszczadyII2009#
Co do komunikacji to wiele nie podpowiem ale jeśli chodzi o Bukowe Berdo to zalecam dużą ostrożność.Dla przykładu podam że czas podejścia od przełęczy GOPR do przełęczy pod Tarnicą zamiast 20 minut wyniósł prawie 1,5godziny,a nasze ślady już po chwili były zawiane.A na Berdzie o wypadek latem nietrudno więc zimą tym bardziej Dzięki za odpowiedz. Jeżeli warunki będą trudne to napewno nie będziemy się pchać na siłę.
Ponowie pytanie, może jednak ktoś odpowie, czy jest szansa dostać się do Mucznego na stopa w środku tygodnia, np. czwartek ok. godz. 15:30, oraz czy jest szansa dostać się na stopa z UG na Przełęcz Wyżniańską w godzinach ranych?
jak ktoś będzie jechał, to jest możliwe
co prawda w tygodniu ruch znikomy ale w bieszczadach ludzie bardziej skorzy do pomocy więc i szanse większe, straż graniczna często jeździ można się z nimi zabrać ;)
Ponowie pytanie, może jednak ktoś odpowie, czy jest szansa dostać się do Mucznego na stopa w środku tygodnia, np. czwartek ok. godz. 15:30, oraz czy jest szansa dostać się na stopa z UG na Przełęcz Wyżniańską w godzinach ranych? powiem ci na pocieche: każdy z nas wybierając sie na stopa zadawałby takie samo pytanie. Pamiętaj tylko że przy obfitych opadach odcinek Wetlina - UG jest bardzo jakby tu powiedzieć... no... Kierowcy pługów nie są tam zbyt natrętnymi gośćmi 8) czasem może być nieprzejezdnie. Ale sprawdź, popytaj na miejscu. W UG najlepiej śmiało pytać sympatycznych chłopaków ze Straży Granicznej, są najlepiej zorientowani w bieżącej sytuacji. Panowie zak...spożywający spod sklepów często lubią widzieć zdziwienie i strach w oczach turystów więc nie traktuj ich jak wyrocznię. pzdr!
Nigdy nie miałam problemu z autostopem w Bieszczadach. W ulewie zabrali mnie leśnicy. W zamieci śnieżnej - kierowca pługa:). W nowy rok - niemiecki skrzypek. I wielu sympatycznych rodaków...np. z Wołosatego - pozdrawiam. Jeśli ktoś będzie jechał po waszej trasie, to Was nie zostawi...prawie na pewno.
Mamy teraz dobrą zimę -ja potrafię mieć czasy przejść 8krotnie dłuższe niż w sezonach bezśniegowych. Szybciej się męczę. Szybko jest ciemno. Jednym słowem -policzcie jeszcze raz trasę przez Berdo w opcji pesymistycznej.
Ale oczywiście warto. Powodzenia.
Mamy teraz dobrą zimę -ja potrafię mieć czasy przejść 8krotnie dłuższe niż w sezonach bezśniegowych. Szybciej się męczę. Szybko jest ciemno. Powodzenia. Jaką dobrą zimę? Dawno takiej kiepskiej nie było, śniegu malutko, tylko mróz jak narazie duży.
Według wczorajszej zapowiedzi ma sypać więc trzeba uważać.I jeszcze jedno-zgłoszenie wyjścia u gospodarza schroniska o planowanej trasie i godzinie powrotu,ewentualnym noclegu w innym miejscu to żdaen obciach tylko zdrowy rozsądek.
Chciałbym spytać o to, jak po tak obfitych opadach śniegu wyglądją szlaki (w lesie, powyżej granicy lasu oraz na samych połoninach)? Śledze komunikaty w któryh znajdują się informacje, że dosypało dużo śniegu, potworzyły się miejscami 3-4 metrowe zaspy. Planowałem wyjazd w najbliższy weekend ale może lepiej po takich opadach śniegu wyjazd przełożyć na inny termin? Poczekać aż pogoda zrobi się stabilniejsza.
do soboty szlaki napewno będą przetarte przynajmniej te najcześciej uczęszczane drogi też ok pod warunkiem że nie zacznie wiać no i zobaczymy ile dzisiaj i jutro spadnie śniegu
Chciałbym spytać o to, jak po tak obfitych opadach śniegu wyglądją szlaki (w lesie, powyżej granicy lasu oraz na samych połoninach)? Śledze komunikaty w któryh znajdują się informacje, że dosypało dużo śniegu, potworzyły się miejscami 3-4 metrowe zaspy. Planowałem wyjazd w najbliższy weekend ale może lepiej po takich opadach śniegu wyjazd przełożyć na inny termin? Poczekać aż pogoda zrobi się stabilniejsza. Nie odkładaj, jedz!
przejscie szlaku od punktu A do punktu B nie jest obowiązkowe, zawsze mozna wrócić po sladach, w zaspach można iglo robić, i inne zabawy radosne.
Kelly Rafal ma racje ja bym z powodu pogody nie odłożyła wyjazdu w Bieszczady. A teraz nawet sobie przyspieszyłam wyjazd .....
Do zobaczenia na szlaku
Kelly nie ma się co zastanawiać.
W sobotę od rana będziemy z Diabłem i Czapą próbować się z czerwonym szlakiem od strony Komańczy.
Także zapraszamy. Nocleg przewidujemy gdzieś po drodze. Miejsce w namiocie masz zarezerwowane. Jeżeli wolisz spać sam, to też nie ma problemu:)
Powrotu jednak nie przewidujemy.:)
Witam.
Mam pytanie o aktualne warunki [stan na dziś i przypuszczenia na jutro rano ;)] na drogach w Bieszczadach.
Interesuje mnie odcinek (Dukla-) Komańcza-Cisna-Wetlina-przeł. Wyżniańska.
Wczoraj wiało mocno, ale dziś był spokój, przynajmniej w BN, więc mam nadzieję że powinno być ok.
Wybieram się jutro z Gorlic i waham się czy nie jechać dookoła na Sanok-Ustrzyki Dln.-Grn.
Drogi generalnie na biało utrzymane czy asfalt się 'przebija' miejscami?
pozdrawiam z Beskidu Niskiego
Piotrze dzięki za zaproszenie ale w planach mam tę część czerwonego szlaku wysuniętą nieco bardziej na wschód. Jadę z narzeczoną więc potrzebowalibyśmy dwa wolne miejsca a poza tym spanie w namiocie w warunkach zimowych na pewno by się jej nie spodobało.
Może spotkamy się na szlaku innym razem, gdyż wczoraj podjęliśmy decyzje, :cry: że przekładamy wyjazd na może za tydzień lub za dwa no i wtedy dopiero będziemy :grin:.
no a my w planach mamy cały czerwony, więc może jednak, dwa miejsca też się znajdą, mamy ze sobą zapasowy namiot
Może innym razem. Myślę, że jeszcze w tym roku na taką ekspedycję nie jesteśmy gotowi. Zazdroszczę i życzę powodzenia. Może spotkamy się na szlaku pod koniec tygodnia. Pozdrawiamy i jeszcze raz życzymy powodzenia.
Witam!
Nie jestem pewien czy to odpowiedni post, ale i tak mam pytanie.
Wie ktoś może jak teraz wyglądają warunki na szlakach z Ustrzyk Górnych na Tarnicę lub Rawki. Jadę za dwa dni i mam zamiar choć jedno z tych miejsc odwiedzić, pogody może rewelacyjnej nie zapowiadają ale to nic.
Proszę o info.
Pozdrawiam.
Leży śnieg, ale zapowiadają, że trochu jeszcze dopada.
Najlepiej zadzwonić do GOPR i podadzą aktualne warunki.Ale pamiętajcie o ostrożności.Dwa dni przed naszym zejściem GOPR zdejmował jakąś turystkę z Rawki.Przyszło załamanie pogody i miała problemy
Dzięki za pomoc, jednak akcja odwołana. Niestety ostatnia prognoza pogody przekreśliła moje plany, miałem nadzieje na niewielkie przebłyski słońca, a nie na oglądanie chmur z bliska. Trudno, może jakoś przeżyje do kwietnia bez widoku połonin.
Pozdrawiam.