bigos - mĂłj pamiÄtnik, wspomnienia, uczucia, przeĹźycia ...
Poszukuję porady : jak odchudzić plecak?
A wszystko to przez Orłowicza , któremu zdażyło się napisać że daleko ładniejsze widoki niż w Bieszczadach można obejżeć w Gorganach.
Więc za tydzień jedziemy to sprawdzić.
Gorgany wymagają jednak pełnego wyposażenia (prowiant, nocleg, alc..) na co najmniej 4 dni.
Czytając relacje ludzi którzy wychodząc w trasę taszczyli plecaki przygniatające ich do ziemi zadaję sobie pytanie : co naprawdę jest potrzebne w plecaku ?
Goście taszczą 25-kilogramowe garby na dokładkę w rekach dwie butelki 1,5 l z wodą.
Moja kondycja tego by nie wytrzymała, wię chcę odchudzić maxymalnie plecak.
Zejdę poniżej 10 kg czy sie nie uda ?
Macie jakieś sugestie lub własne doświadczenia .
Czekam na doradę - przypomnę 4 dni bez cywilizacji - jak przeżyć ?
P.S. Aparat na pewno wezmę
Hehe.
plecak - 2,5 kg
pol namiotu 2-os (zakladajac ze drugie pol niesie kumpel) - 2 kg
spiwor - 1,5 kg
zarcie na 4 dni - min 2 kg
1,5 l wody - 1,5 kg
karimata- 0,2 kg
aparat - 0,2 kg
razem 10 kg :D
do tego kurtka, zapasowy polar i spodnie, majtki,skarpety, koszulka, telefon, portwel, menazka, gaz i palnik, lyzka i scyzoryk, latarka, mapy, kompas, ochraniacze na buty, czapka, worki foliowe.. Herbata, kawa, cukier, jakieś slodycze. Mydlo, pasta, szczoteczka, recznik opcjonalnie :P
I może jeszcze o czyms zapomnialam...
Aaaaa! Pywo albo horyłka!
Powodzenia,
Szaszka
No juz nie przesadzaj 25kg to nie az tak duzo zeby nie dalo sie z tym chodzic. chyba ze chcesz przejsc to lekkim truchtem :-)
Jak chodziłem po Biesach i zaopatrzenie też uzupełniałem co około cztery dni dni, to mój garb ważył jakieś 15 - 17... ale sporo z tego było niepotrzebne - miałem tak dwa razy więcej ciuchów (prócz kurtek i polara - te miałem pojedyńcze) niż pisze Szaszka. I sam niosłem namiot (trójka, 4,5 kg). Za to nie miałem środków dopingujących - ja w ogóle pijam mało %, a w górach praktycznie wcale.
Do 15 kg spokojnie zejdziesz,. a z tym się biegać nie da - ale chodzić można bez problemu
A poza tym, dostrzeż dobre strony tachania ciężkiego garba: człowiek staje się cudownie lekki, jak go zdejmie :D A jaki jest lekki, gdy stanie na wadze po powrocie do domu :D :D :D
Polecam jeszcze:
maczeta lub siekiera do rąbania kosówki :lol: kociołek, naprawdę bardzo solidne spodnie i solidne ochraniacze (mogą się podrzeć) - a na przyszłość polecam gormagany w końcu kwietnia kiedy dzień już nie jest najkrótszy a zalegający śnieg ułatwia poruszanie się po kosówce (pod warunkiem, że w zimie sporo go napadało)
pozdrawiam
gormagany Hmm......czyżby jakieś nowe pasmo górskie :wink: :wink:
Hmm......czyżby jakieś nowe pasmo górskie Nie uczyłas sie geografii? GORMAGANY to najdzikszy zakątek w Karpatach Wschodnich - nie należy się tam zapuszczać bez wideł i topora (na niedźwiedzie jakby kto nie wiedział) :lol:
Nie uczyłas sie geografii? Cholerka, widocznie czytałam nie te książki co trzeba :roll:
A więc brać kociołek jak radzi Barszczu
czy też menażkę butlę gaz itp jak sugeruje Saszka.
Dzieki za podpowiedzi
Najbardziej interesują mnie sugestie dotyczące żarcia. Co brać aby nie ważyło ale dawało szansę przeżycia .
Na pewno nie będę brał żadnych polarów ręczników i zapasowych ciuchów. Bez tego można żyć.
PS. To co pisze Frugo ,że można chodzić z 25-kilogramowym plecakiem to prawda. Z takim plecakiem chodziłem 20 lat temu. Ale teraz chętnie wynająłbym Frugo jako szerpa
Pozdrówka
17zl/h plus zarcie. Nie widze problemu.
więc brać kociołek jak radzi Barszczu
czy też menażkę butlę gaz itp jak sugeruje Saszka wiesz - gotowanie na ognisku w kociołku ma swój urok - ja np mam bardzo lekki kociołek - jest on lżejszy niz moja kuchenka i duza butla z gazem do niej. Jednakze pogoda bywa kaprysna i jesli nie znasz chatek w gorganach to gaz moze byc niezbedny.
Pozdrawiam
Podczas naszego wyjazdu w G. 2 lata temu wzięliśmy 2 CG na zapas. Przydały się do gotowania herbaty, bez wychodzenia ze śpiwora.
Mówiąc inaczej. Gotowanie na ognichu jest szybsze i tańsze. Kociołek wzięty na 4 osoby nie zawadza specjalnie.
Żarcie:
Śniadania
Na 4 dni można brać chleb + puszki. My na 14 dni wzięliśmy kaszki, otręby, mleko, itd. Do kaszek rodzynki, orzechy, czekolady itd. Generalnie utwardzacze kaszki, która jest z kolei wypełniaczem. Jeśli ktoś nie pzeada za kaszką niech weźmie mleko instant i płatki.
Obiady
Ryż, Kasza, Kasza z soczewicą.
Sosy do spaghtetti
Menu powyższe sprawdziło się w 75 %
Teraz wziałbym skłądniki do brei SKPT/B i więcej kisielków instant. Kisielki idealnie poprawiają perystatykę jelit, czyli pomagają w zatruciach i biegunkach. Przy przejściu na dietę jw są niezbędne.
Uwaga przepis na breję.
cebula + kiełbasa dusić pod przekryciem około 8 min, potem dodajemy kukurydzę, groszek, fasolę i przyprawy itd. Potem następne 5 min i dodjemy czosnek. Po 2 min jadalne z kaszą, ryżem, itd.
Breja daje większego kopa niż sosy z torebki, a waży tylko trochę więcej. Zwłaszcza w grupach 6/10 osobowych rozkład ciężrau przemawia za breją.
Pamiętaj o przyprawach. Zioła Prowansalskie, pieprz ziołowy, papryka. W sumie kosztuje około 4 zł, a ratuje życie.
Doradzam kijaszki trekingowe
Tutaj więcej o kulinarach
http://www.klub-karpacki.org/
Na 14 dni z pełnym żarciem plecak mój ważył 23 kg. Można spokojnie dać sobie radę.
Heniek,
Ognisko jest bez wątpienia tańsze, ale czym będziesz tam palil? Kosodrzewiną? Ludzie, pomyślcie o tych co przyjdą po was! Jeśli każdy będzie lamal kosówkę na ugotowanie sobie zupki chińskiej, to za parę lat w Gorganach zrobi się lyso...
A co do brania tylko tego ubrania "co na sobie" - no można, ale co, jeśli przemoczy Cię ulewa, zejdzie mgla i temperatura spadnie do paru stopni. Dupa zimna, i to doslownie...
Przepis na śniadanie: platki owsiane i jeczmienne blyskawiczne, platki ryzowe, mleko w proszku, kaszka ryzowa np bananowa, rodzynki, inne suszone owoce. Oplaca sie robić to w ilościach hurtowych, wychodzi taniej. 150 g takiej mieszanki zalanej wrzątkiem i jesteś obżarty po uszy.
Obiad:
a/ do purre ziemniaczanego wrzucasz kostke rosolową, pokrojone kabanosy i zalewasz wrzątkiem
b/ kus-kus z kostką rosolową (dla odmiany np grzybową) zalewasz wrzątkiem, wkrajasz konserwe, do popicia gorący kubek - zupa pomidorowa
c/ makaron, sos do makaronu, kawalek zoltego sera
pozdrawiam,
SZaszka
Ognisko jest bez wątpienia tańsze, ale czym będziesz tam palil? Kosodrzewiną? Ludzie, pomyślcie o tych co przyjdą po was! Jeśli każdy będzie lamal kosówkę na ugotowanie sobie zupki chińskiej, to za parę lat w Gorganach zrobi się lyso... W Biesach, na polu, preferuję ognisko. Susz zbieram po okolicy.
Wyżej i w niepogodę - stara niezawodna "kostka", zagariełka, handgranat - czyli benzynowy prymus. 1/2 litra benzyny starcza na kilka dni i raczej nie ma problemu z uzupełnieniem. Spala benzynę samochodową.
Długi
1. W Gorganach zatrzymywałem się na przełęczach a nie w partiach szczytowych. Stąd paliłem gałęziami buczyny a nie kosówką. Kosówka jako opał jest chyba kiepskim pomysłem bo
a) świeża jest zbyt wilgotna
b) zeschnięta mało energetyczna
O ile mnie pamięć nie myli to idąc przez Konia Grofeckiego, Grofę, Parenkie aż do Sywuli można napotkać kilka przełęczy zalesionych liściastymi.
2. Oczywiście Szaszka ma rację zwracając mi uwagę na przyszłe pokolenia. Z tego powodu nie palę gałęziami zrywanymi z drzew (również dlatego, że są zbyt świeże), ale wiatrołomami. Nie uważam tego faktu za usprawiedliwienie, ale za wybór mniejszego zła.
Zdaję sobie sprawę ze znaczenia wiatrołomów, jednak spalenie kilku wysuszonych gałęzi nie jest tożsame z paleniem całych pni. A to w pniach gnieździ się większość fauny .
3. Zapasowe rzeczy. Jednak bielizna na zmianę + krótkie spodnie potrafią cuda. Zwłaszcza , że w G. jest zdecydowanie zimno. (nam się trafił przymrozek w lipcu).
Sporo tu widzę kulinariów... Pospisuję sobie i wypróbuję te wasze przepisy :D :D :D
Ja w Biesach stosuję system dwuposiłkowy. Sprawdzony empirycznie w 100%. Konsumuje się tylko rano i wieczorem, na noclegach. W ciągu dnia - tylko picie, ile dusza zapragnie & ile się ma ze sobą. Do uzupełnienia w prawie każdym strumieniu :D. Glodunie czuję w ogóle.
Menu: chleb, chleb, chleb. Jakoweś smarowidło, najlepiej takie fabrycznie zapuszkowane, coby się nie wybejałlo. Do tego ser żółty (w Biesach obowiązkowo wędzony:D) i końserwy.
W roli czegoś ciepłego występują chińskie zupki & gorące kubki & tym podobne. Czasem kiełbacha z ognicha.
I obowiązkowo herbata
I wsio
I przygodnie napotkane maliny, borówki i czereśnie, ostatnio w Łopience
:D :D :D
A tak w ogóle, to wiecie co? Miało być o odchudzaniu, a piszemy o żarciu.... :D
Co do plecakai jego zawartości to stwierdzam ze z roku na rok robie sie coraz bardziej wygodny a mój plecak coraz cieższy...Ale co do poprzednich postów... Palnik gazowy z butla jest juz nieodłaczna cześcią mego ekwipunku szczególnie zimowego, osobiście preferuje menazkę ale nie wojskową 'lornetkę" tylko zwykłą turystyczną można w niej gotować wode na palniku i na ognisku,można skombinowac takze jakąś pokrywkę zaoszczędzi to czas gotowani. Polar musi być na bank bez niego jak bez ręki. Wedrujac latem zawsze mam 3l wody i naprawde czasem jest jej za mało.Co do posiłków to mozna powiedzieć "Student Styl" pasztety, konserwy,ryż, dżemy...Ale z czasem jest jedzenia coraz mniej i pieniadze sie kończą ale co sie robi żeby zostac w bieskach dłuzej...Latem zamiast namiotu biore plandeke 2-3m zwykłą kupioną w sklepie rolniczym bądż też pałatkę. Mozna zrobić z tego całkiem przyzwoite schronienie.Aaaa... i oczywiscie kijki trekingowe. Kiedyś byłem nastawiony do nich negatywnie ale mi szybko przeszło...Niestety nie mam przy sobie swego notatnika ze spisem gratów w góry i jak go odnajdę to cosik dopiszę...
Pozdrówka:)
P.s Polecam równiez link strony www.survival.abc.pl dawno nie było tam żadnej aktualizacji ale kiedys tą stronke chwalono.
Wszystkie manele opakowane workami foliowymi ładuję do plecaka.
Wyciągam wage łazienkową . Wskazówka reaguje na moje wejście.
Teraz najważniejsze. Sięgam po plecak i nerwowo zerkam na wskazówkę.
Poszła ostro do przodu. Całe 14 kilogramów, a przecież tam nie ma jeszcze picia. Na butelkę mineralnej i ze dwa piwa trzeba spokojnie dołożyc ze 2 kg
Nie ma lekko
Dziękuję wszyskim za sugestie i porady. Były one żródłem przemyśleń i dociekań.
Wszystkie manele opakowane workami foliowymi ładuję do plecaka.
Wyciągam wage łazienkową . Wskazówka reaguje na moje wejście.
Teraz najważniejsze. Sięgam po plecak i nerwowo zerkam na wskazówkę.
Poszła ostro do przodu. Całe 14 kilogramów, a przecież tam nie ma jeszcze picia. Na butelkę mineralnej i ze dwa piwa trzeba spokojnie dołożyc ze 2 kg
Nie ma lekko
Dziękuję wszyskim za sugestie i porady. Były one żródłem przemyśleń i dociekań. Henek, zależy ile osób jedzie i jak są 'żarte'. Ja w nieskończoność taszczę wór przeładowany żarłem, bo wciąż liczę na 2 twarze nie licząc, że druga twarz postępuje dokładnie tak samo. Efekt - w Czarnohorze miałem około 5-6 kg zbędnego żarła:P
Tu jest największe pole do popisu dla racjonalizatorów. Weź pod uwagę rady Szaszki. Wspólnie wypracowaliśmy ten zestaw menu, który ona poleca i zaprawdę, powiadam, jest najlżejszy. Ogniska są fajne ale żeby szybko napalić spory ogień, to warto mieć siekierkę, a ta też waży, co zapewne nie zmniejsza masy wora. No i deszcz. Wyjżyj za okno - leje na okrągło i pogoda chyba się ustabilizowała na cały sezon. Więc gaz i menażka.
I odstaw piwo!! Wiesz jak wspaniale wreszcie po kilku dniach w dziczy zejść i zamówić 'Obołona' w sklepiku wiejskim? :) Smakuje niczym nektar z ambrozją.
Powodzenia w 'odchudzaniu' :)
Co do plecakai jego zawartości to stwierdzam ze z roku na rok robie sie coraz bardziej wygodny a mój plecak coraz cieższy... Wielu na to cierpi :P Ale pocieszę Cię - dochodzi się do jakiegoś momentu, od którego wygodnictwo każe pozbywać się wszystkiego. Vide przypadek Henka :P A i mnie to już chyba czeka ;)
moim rozwiązaniem na odchudzenie plecaka jest zakup mniejszego!zawsze gdy planuję zabranie mniejszej ilości rzeczy a zostanie mi miejsce to i tak napcham pierdół ktore potem się wcale nie przydadzą np dodatkowa bluza.W tym roku biorę mniejszy plecak, więc siłą rzeczy znajdą się w nim same niezbędne gadżety!
Cześć,
Niestety czeka mnie ten problem już niedługo! W połowie lipca ruszam (po sprawdzianie w Bieszczadzie w dn. 3.06- ostre wejście na Rawki i Kremenaros - jest nieźle- <niestety, Derty, wystraszyłem sie pogody na Babiej Górze i ruszyłem w Bieszczad>) w Czarnohorę i chyba też Świdowiec. Nie mam doświadczenia w pakowaniu plecaka (Salewa Capehorn 70+10) i boję się, że wezmę czegoś za dużo lub coś, co mi się nie przyda. Przeglądam to kiedy tylko wzrok na "tę kupę" rzeczy padnie. Podejrzewam, że plecak osiągnie jakieś 20 kg (mam nadzieję, ze tylko!!!!). Jak go odchudzić? Ot i problem!
Pozdrowaśki!
PS: Jak się czujesz Ziomalka w "bieszczadzkiej mafii"?
dzięki, czuję sie bardzo dobrze :)
Ja wypracowałem sobie metodę zabierania tylko tego, bez czego nie będę mógł się obyć. Wszystko co "może sie przydać" zostawiam w domu. Jak na razie skutkuje bezbłędnie, choć i tak zawsze znajdzie się coś, co jeszcze mogłem zostawić w domu, bo tego nie uzywałem :-)
Znane z dalekiej historii :D
Nijaki Diogenes gdy odkrył, że można napić się wody dłonią, pozbył się kubka. Od tej pory jedynymi rzeczami, jakie posiadał były : kałamarz, pióro, papier i skromne ubranie.
Długi
długi a przy okazji to Twój wpis ???
O ten wpis mi chodzi
Nie jednemu psu Burek
Długi
Nie jednemu psu Burek Pewnie, że tak, ale jednak ten wpis znajdował się w miejscu, gdzie bywają ludzie dobrze znający Bieszczady, stąd wniosek, że to mogłes być Ty.
Jednak nie mój wpis
ludzie dobrze znający Bieszczady Hłe, hłe hłe :oops:
dziękuję łaskawco
Długi
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl brytfanna.keep.pl
A wszystko to przez Orłowicza , któremu zdażyło się napisać że daleko ładniejsze widoki niż w Bieszczadach można obejżeć w Gorganach.
Więc za tydzień jedziemy to sprawdzić.
Gorgany wymagają jednak pełnego wyposażenia (prowiant, nocleg, alc..) na co najmniej 4 dni.
Czytając relacje ludzi którzy wychodząc w trasę taszczyli plecaki przygniatające ich do ziemi zadaję sobie pytanie : co naprawdę jest potrzebne w plecaku ?
Goście taszczą 25-kilogramowe garby na dokładkę w rekach dwie butelki 1,5 l z wodą.
Moja kondycja tego by nie wytrzymała, wię chcę odchudzić maxymalnie plecak.
Zejdę poniżej 10 kg czy sie nie uda ?
Macie jakieś sugestie lub własne doświadczenia .
Czekam na doradę - przypomnę 4 dni bez cywilizacji - jak przeżyć ?
P.S. Aparat na pewno wezmę
Hehe.
plecak - 2,5 kg
pol namiotu 2-os (zakladajac ze drugie pol niesie kumpel) - 2 kg
spiwor - 1,5 kg
zarcie na 4 dni - min 2 kg
1,5 l wody - 1,5 kg
karimata- 0,2 kg
aparat - 0,2 kg
razem 10 kg :D
do tego kurtka, zapasowy polar i spodnie, majtki,skarpety, koszulka, telefon, portwel, menazka, gaz i palnik, lyzka i scyzoryk, latarka, mapy, kompas, ochraniacze na buty, czapka, worki foliowe.. Herbata, kawa, cukier, jakieś slodycze. Mydlo, pasta, szczoteczka, recznik opcjonalnie :P
I może jeszcze o czyms zapomnialam...
Aaaaa! Pywo albo horyłka!
Powodzenia,
Szaszka
No juz nie przesadzaj 25kg to nie az tak duzo zeby nie dalo sie z tym chodzic. chyba ze chcesz przejsc to lekkim truchtem :-)
Jak chodziłem po Biesach i zaopatrzenie też uzupełniałem co około cztery dni dni, to mój garb ważył jakieś 15 - 17... ale sporo z tego było niepotrzebne - miałem tak dwa razy więcej ciuchów (prócz kurtek i polara - te miałem pojedyńcze) niż pisze Szaszka. I sam niosłem namiot (trójka, 4,5 kg). Za to nie miałem środków dopingujących - ja w ogóle pijam mało %, a w górach praktycznie wcale.
Do 15 kg spokojnie zejdziesz,. a z tym się biegać nie da - ale chodzić można bez problemu
A poza tym, dostrzeż dobre strony tachania ciężkiego garba: człowiek staje się cudownie lekki, jak go zdejmie :D A jaki jest lekki, gdy stanie na wadze po powrocie do domu :D :D :D
Polecam jeszcze:
maczeta lub siekiera do rąbania kosówki :lol: kociołek, naprawdę bardzo solidne spodnie i solidne ochraniacze (mogą się podrzeć) - a na przyszłość polecam gormagany w końcu kwietnia kiedy dzień już nie jest najkrótszy a zalegający śnieg ułatwia poruszanie się po kosówce (pod warunkiem, że w zimie sporo go napadało)
pozdrawiam
gormagany Hmm......czyżby jakieś nowe pasmo górskie :wink: :wink:
Hmm......czyżby jakieś nowe pasmo górskie Nie uczyłas sie geografii? GORMAGANY to najdzikszy zakątek w Karpatach Wschodnich - nie należy się tam zapuszczać bez wideł i topora (na niedźwiedzie jakby kto nie wiedział) :lol:
Nie uczyłas sie geografii? Cholerka, widocznie czytałam nie te książki co trzeba :roll:
A więc brać kociołek jak radzi Barszczu
czy też menażkę butlę gaz itp jak sugeruje Saszka.
Dzieki za podpowiedzi
Najbardziej interesują mnie sugestie dotyczące żarcia. Co brać aby nie ważyło ale dawało szansę przeżycia .
Na pewno nie będę brał żadnych polarów ręczników i zapasowych ciuchów. Bez tego można żyć.
PS. To co pisze Frugo ,że można chodzić z 25-kilogramowym plecakiem to prawda. Z takim plecakiem chodziłem 20 lat temu. Ale teraz chętnie wynająłbym Frugo jako szerpa
Pozdrówka
17zl/h plus zarcie. Nie widze problemu.
więc brać kociołek jak radzi Barszczu
czy też menażkę butlę gaz itp jak sugeruje Saszka wiesz - gotowanie na ognisku w kociołku ma swój urok - ja np mam bardzo lekki kociołek - jest on lżejszy niz moja kuchenka i duza butla z gazem do niej. Jednakze pogoda bywa kaprysna i jesli nie znasz chatek w gorganach to gaz moze byc niezbedny.
Pozdrawiam
Podczas naszego wyjazdu w G. 2 lata temu wzięliśmy 2 CG na zapas. Przydały się do gotowania herbaty, bez wychodzenia ze śpiwora.
Mówiąc inaczej. Gotowanie na ognichu jest szybsze i tańsze. Kociołek wzięty na 4 osoby nie zawadza specjalnie.
Żarcie:
Śniadania
Na 4 dni można brać chleb + puszki. My na 14 dni wzięliśmy kaszki, otręby, mleko, itd. Do kaszek rodzynki, orzechy, czekolady itd. Generalnie utwardzacze kaszki, która jest z kolei wypełniaczem. Jeśli ktoś nie pzeada za kaszką niech weźmie mleko instant i płatki.
Obiady
Ryż, Kasza, Kasza z soczewicą.
Sosy do spaghtetti
Menu powyższe sprawdziło się w 75 %
Teraz wziałbym skłądniki do brei SKPT/B i więcej kisielków instant. Kisielki idealnie poprawiają perystatykę jelit, czyli pomagają w zatruciach i biegunkach. Przy przejściu na dietę jw są niezbędne.
Uwaga przepis na breję.
cebula + kiełbasa dusić pod przekryciem około 8 min, potem dodajemy kukurydzę, groszek, fasolę i przyprawy itd. Potem następne 5 min i dodjemy czosnek. Po 2 min jadalne z kaszą, ryżem, itd.
Breja daje większego kopa niż sosy z torebki, a waży tylko trochę więcej. Zwłaszcza w grupach 6/10 osobowych rozkład ciężrau przemawia za breją.
Pamiętaj o przyprawach. Zioła Prowansalskie, pieprz ziołowy, papryka. W sumie kosztuje około 4 zł, a ratuje życie.
Doradzam kijaszki trekingowe
Tutaj więcej o kulinarach
http://www.klub-karpacki.org/
Na 14 dni z pełnym żarciem plecak mój ważył 23 kg. Można spokojnie dać sobie radę.
Heniek,
Ognisko jest bez wątpienia tańsze, ale czym będziesz tam palil? Kosodrzewiną? Ludzie, pomyślcie o tych co przyjdą po was! Jeśli każdy będzie lamal kosówkę na ugotowanie sobie zupki chińskiej, to za parę lat w Gorganach zrobi się lyso...
A co do brania tylko tego ubrania "co na sobie" - no można, ale co, jeśli przemoczy Cię ulewa, zejdzie mgla i temperatura spadnie do paru stopni. Dupa zimna, i to doslownie...
Przepis na śniadanie: platki owsiane i jeczmienne blyskawiczne, platki ryzowe, mleko w proszku, kaszka ryzowa np bananowa, rodzynki, inne suszone owoce. Oplaca sie robić to w ilościach hurtowych, wychodzi taniej. 150 g takiej mieszanki zalanej wrzątkiem i jesteś obżarty po uszy.
Obiad:
a/ do purre ziemniaczanego wrzucasz kostke rosolową, pokrojone kabanosy i zalewasz wrzątkiem
b/ kus-kus z kostką rosolową (dla odmiany np grzybową) zalewasz wrzątkiem, wkrajasz konserwe, do popicia gorący kubek - zupa pomidorowa
c/ makaron, sos do makaronu, kawalek zoltego sera
pozdrawiam,
SZaszka
Ognisko jest bez wątpienia tańsze, ale czym będziesz tam palil? Kosodrzewiną? Ludzie, pomyślcie o tych co przyjdą po was! Jeśli każdy będzie lamal kosówkę na ugotowanie sobie zupki chińskiej, to za parę lat w Gorganach zrobi się lyso... W Biesach, na polu, preferuję ognisko. Susz zbieram po okolicy.
Wyżej i w niepogodę - stara niezawodna "kostka", zagariełka, handgranat - czyli benzynowy prymus. 1/2 litra benzyny starcza na kilka dni i raczej nie ma problemu z uzupełnieniem. Spala benzynę samochodową.
Długi
1. W Gorganach zatrzymywałem się na przełęczach a nie w partiach szczytowych. Stąd paliłem gałęziami buczyny a nie kosówką. Kosówka jako opał jest chyba kiepskim pomysłem bo
a) świeża jest zbyt wilgotna
b) zeschnięta mało energetyczna
O ile mnie pamięć nie myli to idąc przez Konia Grofeckiego, Grofę, Parenkie aż do Sywuli można napotkać kilka przełęczy zalesionych liściastymi.
2. Oczywiście Szaszka ma rację zwracając mi uwagę na przyszłe pokolenia. Z tego powodu nie palę gałęziami zrywanymi z drzew (również dlatego, że są zbyt świeże), ale wiatrołomami. Nie uważam tego faktu za usprawiedliwienie, ale za wybór mniejszego zła.
Zdaję sobie sprawę ze znaczenia wiatrołomów, jednak spalenie kilku wysuszonych gałęzi nie jest tożsame z paleniem całych pni. A to w pniach gnieździ się większość fauny .
3. Zapasowe rzeczy. Jednak bielizna na zmianę + krótkie spodnie potrafią cuda. Zwłaszcza , że w G. jest zdecydowanie zimno. (nam się trafił przymrozek w lipcu).
Sporo tu widzę kulinariów... Pospisuję sobie i wypróbuję te wasze przepisy :D :D :D
Ja w Biesach stosuję system dwuposiłkowy. Sprawdzony empirycznie w 100%. Konsumuje się tylko rano i wieczorem, na noclegach. W ciągu dnia - tylko picie, ile dusza zapragnie & ile się ma ze sobą. Do uzupełnienia w prawie każdym strumieniu :D. Glodunie czuję w ogóle.
Menu: chleb, chleb, chleb. Jakoweś smarowidło, najlepiej takie fabrycznie zapuszkowane, coby się nie wybejałlo. Do tego ser żółty (w Biesach obowiązkowo wędzony:D) i końserwy.
W roli czegoś ciepłego występują chińskie zupki & gorące kubki & tym podobne. Czasem kiełbacha z ognicha.
I obowiązkowo herbata
I wsio
I przygodnie napotkane maliny, borówki i czereśnie, ostatnio w Łopience
:D :D :D
A tak w ogóle, to wiecie co? Miało być o odchudzaniu, a piszemy o żarciu.... :D
Co do plecakai jego zawartości to stwierdzam ze z roku na rok robie sie coraz bardziej wygodny a mój plecak coraz cieższy...Ale co do poprzednich postów... Palnik gazowy z butla jest juz nieodłaczna cześcią mego ekwipunku szczególnie zimowego, osobiście preferuje menazkę ale nie wojskową 'lornetkę" tylko zwykłą turystyczną można w niej gotować wode na palniku i na ognisku,można skombinowac takze jakąś pokrywkę zaoszczędzi to czas gotowani. Polar musi być na bank bez niego jak bez ręki. Wedrujac latem zawsze mam 3l wody i naprawde czasem jest jej za mało.Co do posiłków to mozna powiedzieć "Student Styl" pasztety, konserwy,ryż, dżemy...Ale z czasem jest jedzenia coraz mniej i pieniadze sie kończą ale co sie robi żeby zostac w bieskach dłuzej...Latem zamiast namiotu biore plandeke 2-3m zwykłą kupioną w sklepie rolniczym bądż też pałatkę. Mozna zrobić z tego całkiem przyzwoite schronienie.Aaaa... i oczywiscie kijki trekingowe. Kiedyś byłem nastawiony do nich negatywnie ale mi szybko przeszło...Niestety nie mam przy sobie swego notatnika ze spisem gratów w góry i jak go odnajdę to cosik dopiszę...
Pozdrówka:)
P.s Polecam równiez link strony www.survival.abc.pl dawno nie było tam żadnej aktualizacji ale kiedys tą stronke chwalono.
Wszystkie manele opakowane workami foliowymi ładuję do plecaka.
Wyciągam wage łazienkową . Wskazówka reaguje na moje wejście.
Teraz najważniejsze. Sięgam po plecak i nerwowo zerkam na wskazówkę.
Poszła ostro do przodu. Całe 14 kilogramów, a przecież tam nie ma jeszcze picia. Na butelkę mineralnej i ze dwa piwa trzeba spokojnie dołożyc ze 2 kg
Nie ma lekko
Dziękuję wszyskim za sugestie i porady. Były one żródłem przemyśleń i dociekań.
Wszystkie manele opakowane workami foliowymi ładuję do plecaka.
Wyciągam wage łazienkową . Wskazówka reaguje na moje wejście.
Teraz najważniejsze. Sięgam po plecak i nerwowo zerkam na wskazówkę.
Poszła ostro do przodu. Całe 14 kilogramów, a przecież tam nie ma jeszcze picia. Na butelkę mineralnej i ze dwa piwa trzeba spokojnie dołożyc ze 2 kg
Nie ma lekko
Dziękuję wszyskim za sugestie i porady. Były one żródłem przemyśleń i dociekań. Henek, zależy ile osób jedzie i jak są 'żarte'. Ja w nieskończoność taszczę wór przeładowany żarłem, bo wciąż liczę na 2 twarze nie licząc, że druga twarz postępuje dokładnie tak samo. Efekt - w Czarnohorze miałem około 5-6 kg zbędnego żarła:P
Tu jest największe pole do popisu dla racjonalizatorów. Weź pod uwagę rady Szaszki. Wspólnie wypracowaliśmy ten zestaw menu, który ona poleca i zaprawdę, powiadam, jest najlżejszy. Ogniska są fajne ale żeby szybko napalić spory ogień, to warto mieć siekierkę, a ta też waży, co zapewne nie zmniejsza masy wora. No i deszcz. Wyjżyj za okno - leje na okrągło i pogoda chyba się ustabilizowała na cały sezon. Więc gaz i menażka.
I odstaw piwo!! Wiesz jak wspaniale wreszcie po kilku dniach w dziczy zejść i zamówić 'Obołona' w sklepiku wiejskim? :) Smakuje niczym nektar z ambrozją.
Powodzenia w 'odchudzaniu' :)
Co do plecakai jego zawartości to stwierdzam ze z roku na rok robie sie coraz bardziej wygodny a mój plecak coraz cieższy... Wielu na to cierpi :P Ale pocieszę Cię - dochodzi się do jakiegoś momentu, od którego wygodnictwo każe pozbywać się wszystkiego. Vide przypadek Henka :P A i mnie to już chyba czeka ;)
moim rozwiązaniem na odchudzenie plecaka jest zakup mniejszego!zawsze gdy planuję zabranie mniejszej ilości rzeczy a zostanie mi miejsce to i tak napcham pierdół ktore potem się wcale nie przydadzą np dodatkowa bluza.W tym roku biorę mniejszy plecak, więc siłą rzeczy znajdą się w nim same niezbędne gadżety!
Cześć,
Niestety czeka mnie ten problem już niedługo! W połowie lipca ruszam (po sprawdzianie w Bieszczadzie w dn. 3.06- ostre wejście na Rawki i Kremenaros - jest nieźle- <niestety, Derty, wystraszyłem sie pogody na Babiej Górze i ruszyłem w Bieszczad>) w Czarnohorę i chyba też Świdowiec. Nie mam doświadczenia w pakowaniu plecaka (Salewa Capehorn 70+10) i boję się, że wezmę czegoś za dużo lub coś, co mi się nie przyda. Przeglądam to kiedy tylko wzrok na "tę kupę" rzeczy padnie. Podejrzewam, że plecak osiągnie jakieś 20 kg (mam nadzieję, ze tylko!!!!). Jak go odchudzić? Ot i problem!
Pozdrowaśki!
PS: Jak się czujesz Ziomalka w "bieszczadzkiej mafii"?
dzięki, czuję sie bardzo dobrze :)
Ja wypracowałem sobie metodę zabierania tylko tego, bez czego nie będę mógł się obyć. Wszystko co "może sie przydać" zostawiam w domu. Jak na razie skutkuje bezbłędnie, choć i tak zawsze znajdzie się coś, co jeszcze mogłem zostawić w domu, bo tego nie uzywałem :-)
Znane z dalekiej historii :D
Nijaki Diogenes gdy odkrył, że można napić się wody dłonią, pozbył się kubka. Od tej pory jedynymi rzeczami, jakie posiadał były : kałamarz, pióro, papier i skromne ubranie.
Długi
długi a przy okazji to Twój wpis ???
O ten wpis mi chodzi
Nie jednemu psu Burek
Długi
Nie jednemu psu Burek Pewnie, że tak, ale jednak ten wpis znajdował się w miejscu, gdzie bywają ludzie dobrze znający Bieszczady, stąd wniosek, że to mogłes być Ty.
Jednak nie mój wpis
ludzie dobrze znający Bieszczady Hłe, hłe hłe :oops:
dziękuję łaskawco
Długi