bigos - mĂłj pamiÄtnik, wspomnienia, uczucia, przeĹźycia ...
Witam!
Gdzie i jak często można spotkać w Bieszczadach te zwierzęta? Czy widzieliście je kiedykolwiek?
Jeśli chodzi o miśki,to w masywie Chryszczatej-Działu oraz w okolicy Tarnawy Niżnej można dość łatwo się spotkać z nimi.W lesie trudno je zobaczyć bo schodzą z drogi zanim się zbliżysz,a jak misia dopadniesz podczas żerowania to Cię odstraszy warknięciem zanim go zobaczysz.Można też spróbować w okolicy gawry,ale to zabawa dla twardzieli (i trzeba wiedzieć gdzie gawra-leśnicy wiedzą,nie wiem czy powiedzą).Ale za to jak miś łowi rybki to ma cię gdzieś jak się nie zbliżasz na mniej niż 100 metrów.Proponuję most na Łokciu na Osławie,niestety 5-6 rano.
Z wilkami trochę gorzej,musisz mieć dobrego przewodnika i duuużo cierpliwości,są 1000x czujniejsze niż misie.Czasem przypadkiem z zaskoczenia się można nadziać na nie.Błysk ciupagi i już ich niema...Jest jeszcze jeden sposób,muszą cię znaleźć same :D
Mnie tak znalazły jak szedłem z przełęczy Żebrak zimą na Chryszczatą po jaja w ciastowatym śniegu.To tylko 3,5 km ale bez plecaka zajęło to 7 godzin i jak już zapomniałem jak się nazywam,o zachodzie słońca na szczycie Chryszczatej zobaczyłem trzy pary fosforyzujących oczu w krzaczkach...Okazało się że nie byłem zmęczony :mrgreen: .Szły za mną aż do Prełuk(baza),najpierw 150 m za mną a na końcu już tylko 50 m.
Ale tak naprawdę to groźne są dziki i borsuki a mistrzostwem jest podglądnąć rysia,gniewosza i sowę śnieżną.Powodzenia
Wilki tej zimy były częstymi gośćmi na Krywem, również w dzień. Można było z ganku obserwować polującą na łanie watachę. Polowanie było udane.
Jesienią nad Krywem pasły się żubry. W Sanie obok resztek mostu jest wydra. Na stokówce przy zjeździe do Hulskiego można było spotkać młode rysie. Teoretycznie masz szansę zobaczyć węża eskulapa. Prawdopodobnie jeszcze kilka sztuk tam żyje.
Chryszczata i okolice od lat są ostoją niedźwiedzia. Również w dolinie Osławy spotkamy żubry, rysie, a z ptaków czarnego bociana, orlika krzykliwego, puszczyka płomykówkę i puchacza.
W Bieszczadach żyje ponad setka niedźwiedzi. W wioskach ich nie ma, na Połoninach też, bo co by tam robiły :lol:
Więc w każdej dolince z potokiem, bez chałup, powinno być ich cztery :mrgreen:
Ja tam ich nie jestem ciekaw i mam nadzieję, że one mnie też nie będą szukać.
Długi
Ja tam ich nie jestem ciekaw i mam nadzieję, że one mnie też nie będą szukać.
Długi Nie pękaj Długi :D SB sobie radzi z niedźwiedzicą, a Ty się boisz? :D
A ja ostatnio nie widziałem dzikich zwierząt - znak, że czas w góry...
Aha...na Otrycie też się obija miś.
Wilki tej zimy były częstymi gośćmi na Krywem, również w dzień. W ubiegłym roku w sierpniu, też w biały dzień napotkaliśmy wilka samotnika na Otrycie, na wysokości Rezerwatu Hulskie.
Tej zimy jeden z GOPRowców wędrując z Tworylnego zadzwonił do Tosi, że ma wilki przed sobą i za sobą, więc nie wie, czy będzie na herbacie :D
Na stronie GOPR brak danych o stratach, więc dotarł bez uszczerbku.
Długi
Wczoraj na Tworylnem spotkałyśmy stado żubrów. Widok nieziemski, przynajmniej dla mnie bo po raz pierwszy widziałam te zwierzątka na żywo :lol: Zdjęcie niezbyt wyraźne tutaj http://www.forum.bieszczady.info.pl/...y2012-300.html
A pozatym na Stołach krążył niedźwiedź i mam wrażenie że byłyśmy obserwowane :wink:
Wielkie dzięki za odpowiedź! :)
Nie wrażenie byłyśmy obok gawry.Byłyśmy tam następnego dnia.Nie dość, że nas obsewował to jeszcze potem sprawdził kto naruszał jego spokój. Wczoraj byłam na wielkiej wyprawie tam gdzie nie wolno wejść i wyoberaź sobie wjechaliśmy w stado kruków liczące kilkadziesiąt sztuk. Delektowały się padliną obok drogi. Widok jak z filmu Ptaki.
Rozmawiałam z bardzo kompetentna osobą która mi powiedziała, że w okolicy Smolika jest pięć niedzwiedzi w tym jeden stara niedźwiedzica urodziła dwoje młodych więc na stan dzisiejszy jest tam pięć gawr i siedem naszych przyjaciół brunatnych.
Niestety znowu niedźwiedź popieścił pracownika leśnego ale niegroźnie.
Czesc Witam . Zazdroszcze wam szczerze takich chwil w których czuje sie podstepne oko króla bieszczadzkich lasów ,to jest niesamowite uczucie poplatane z lekkim dreszczykiem i gesia skórka Ja doswiadczylem takiego w Nasicznem na terenie bazy ZHP z Gdanska.Bylo mozna wyczuc jego obecnosc nosem,jak równiez uslyszec wydobywal z siebie gluchy pomruk którym podkreslal stanowczo swoja obecnosc krecil sie tam prawie do samego rana.Wilki natomiast wywoluja u mnie calkiem inne uczucie jestem zakochany,i zafascynowany tymi zwierzetami kiedys mialem wspaniala przygode bedac na rybach w olchowcu.Byla juz stosunkowo pózna jesien temperatura po zmroku spadla ponizej zera ryby braly niesamowicie trwala cisza czasami przerywana pluskiem wody zapewne spowodowanym jakims wodnym drapieznikiem lub jakims zyjatkiem.Zblzala sie pólnoc i cisze przerwala piekna melodja splywajaca od pasma otrytu cos cudownego,najpierw odezwaly sie dwa moze trzy wilki których wycie potegowal poglos przedzierajacy sie przez las i wode potem dolaczyly do nich nastepne a na samym koncu i to bylo najpiekniejsze dolaczyly te najmlodsze które chcialy dorównac doroslym trwalo to moze minute dwie,ale mi sie wydawalo o wiele dluzej,wlasnie tamtego uczucia nie zapomne.Przygód bylo wiele i z róznymi zwierzetami,i dlugo by opowiadac. Serdecznie Pozdrawiam.
Nie wrażenie byłyśmy obok gawry. Turyści ruszyli szeroką ławą no i teraz się nie dziwmy że któryś może nas w lesie zaskoczyć. Te tropy zostały wyłuskane na masywie Żuków przed dwoma tygodniami.
Misie już żerują
A bardzo pouczający link natrafiłem w sprawie bieszczadzkich wilków:
http://wolfpunk.most.org.pl/ulve/prop2002.htm
lub wygodniej w googlu
http://64.233.183.104/search?q=cache...&ct=clnk&cd=18
Chyba admin, się na mnie wkuffi, ale ja nie umiem skracać linków.
Cytuję za "Nowinami"
No i co zaczynamy bać się wilków. Bestie są w stanie rzucić się na człowieka. Najśmieszniejsze, że trochę się wystraszyłam i Borysa nie zabieram w głąb lasu. Kupiłam mu nawet czerwoną obrożę, szelki i smycz. Św. Mikołaj broni od wilków to przy najbliższej wizycie w cerkwi zapalę w intencji mojego skretyniałego psa kilka świeczek. Acha do lasu będę chodzić z dobrym, mocnym kijem od szczotki.
Uraz u psa pozostanie. Zuza Nikosa także po pogryzieniu i pożarciu jej szczeniaków przez wilki zmieniła swoje zachowanie.
„Było po godzinie 20, gdy wypuściłem z domu psa – opowiada Tomasz Polakiewicz. – Chciałem, żeby sobie pobiegał, ale wilki już na niego czekały...
Polakiewicz nie słyszał, co działo się na drodze w pobliżu gospodarstwa”
„…nie będzie ten sam pies, co przedtem. Za dużo ran, no i straszny uraz. A przecież to żaden ułomek, lecz wielkie psisko, w dodatku dość agresywne.”
Browar, kurcze nie prowokuj! Bo jak coś takiego czytam to mnie szlag trafia!
Niedawno, po zejściu z gór oganiałem się od takiego psa samopas wypuszczonego w Dwerniczku i na szczęście miałem przy sobie kij, który mi w tym pomógł.
„..To zdarzenie może wydawać się śmieszne, jednak jest dowodem, że wilki przestały bać się ludzi – uważa Polakiewicz.”
A może po prostu wilki uważają, że ludzie którzy swoje agresywne psy wypuszczają na drogę w celu pobiegania sobie są już delikatnie rzecz ujmując baranami.
No tom sobie ulżył.
Pozdrówka - Bazyl
-> sir Bazyl
Bez prowokacji nikt nie chce dyskutować.A że się z Twoim zdaniem w tym temacie zgadzam to inna rzecz ;-)
-> sir Bazyl
Bez prowokacji nikt nie chce dyskutować. Ok, zdaję sobie z tego sprawę - tak tylko mi się napisało. Wracając do tematu, żal mi psa, który został pokiereszowany tylko z winy i przez głupotę, lenistwo (itp., itd.) swojego właściciela.
Pozdrówka - Bazyl
Hej:)
Jeśli w tym roku kogoś bez kija od szczotki zobaczę w Bieszczadach, to osobiście mu wleję za głupotę i brak odpowiedzialności;> Aha!! Dzieci noszą do obrony blaszane szufelki!!;> A dla właścicieli psów nasiczańskich jedna rada - zanim się ukochanego Azorka na kłusowanie po lesie wypuści, na wabia trza wypuszczać pudelki - tanie to, marne i żal nie będzie, gdy wilcy pożrą:) Pudelki w miarę możliwości można zastępować redaktorami z GC Nowiny...
PS: Ciekawy przypadek medyczny - 5 cm rozdarcie tchawicy leczy się dobrze antybiotykami. Pamiętajcie obywatele...
Rozumiem znak rozpoznawczy bieszczadników to kij od szczotki. Fajnie bedzie to wyglądać na KIMBie. Z tego co wiem bez trudu w Sękowcu można spotkać wilki. Zresztą niedźwiedzie też. Kiedyś byliśmy na szkoleniu w rezerwacie Hulskie. Najpierw świerzuteńkie ślady niedźwiedzia, a potem na starym osuwisku ślady uczty wilków. Most na Sanie trochę niżej to najlepsze miejsce do obserwacji niedźwiedzi. Szczególnie w księżycową noc pięknie wygląda niedźwiedź w kąpieli. Studenne to także miejsce, gdzie widziałam tropy wilcze.
"Wilki atakują
Alicja Wosik
Drapieżniki rozzuchwaliły się tak bardzo, że coraz częściej zaglądają na podwórka gospodarstw i atakują zwierzęta domowe. Od jesieni wilki zagryzły w Wetlinie około 20 psów.
Do tej pory takie ataki zdarzały się raczej w niewielkich miejscowościach, a nie w ośrodkach turystycznych. Jak obliczają mieszkańcy, w Wetlinie i kilku okolicznych wsiach wilki zagryzły od jesieni aż 40 psów.
Od jesieni - jak obliczają mieszkańcy - wilki zagryzły w Wetlinie około 20 psów, a w okolicznych wsiach drugie tyle. Miejscowi boją się nie tylko zuchwalstwa drapieżników, ale również tego, że podobne przypadki mogą zniechęcić turystów do przyjazdu w Bieszczady.
Mieszkańcy prowadzą dokumentację wilczych ataków. Chcą się nią posłużyć, by złożyć wniosek do ministra środowiska o odstrzał wilków, które wyspecjalizowały się w atakach na gospodarstwa.
Naukowcy tłumaczą, że psy stanowią około 5 procent wilczej diety. Jeśli jednak okaże się, że ataki są nadmierne minister środowiska może wydać zgodę na odstrzał najbardziej uciążliwych drapieżników. Taką zgodę uzyskali w ubiegłym roku mieszkańcy innej bieszczadzkiej miejscowości - Rabego w gminie Czarna."
źródło: http://tvp.pl/400,20070103440984.strona
BTW: a może dałoby się jakoś uświadomić niektórym miejscowym, jakie prawo obowiązuje odnośnie puszczania psów luzem po wsi i poza nią? I wcale nie żartuje - bo jeśli coś z tych rzeczy ma odstraszać turystów, to właśnie szwendające się psy nieodpowiedzialnych właścicieli. To nie dotrze, ale można spróbować, jakaś kampania cy cuś? ;)
Jednym słowem wilki robią to,do czego zobligowani są myśliwi a więc kasacja szwędających się burków.Wniosek prosty-to myśliwi do selekcji :evil:
Jednym słowem wilki robią to,do czego zobligowani są myśliwi a więc kasacja szwędających się burków.Wniosek prosty-to myśliwi do selekcji :evil: Rozmawiamy poważnie? To kasacji w pierwszym rzędzie właściciele psów, a raczej byli właściciele psów których pozbyli się w Bieszczadach. Znudził się takiemu owakiemu pies ,więc go wyrzuca z samochodu. Rocznie w tamtym regionie conajmniej kilkanaście psów. Kilka sama uratowałam ściągając z gór. Wilki przyzwyczaiły się do zobywania łatwego pokarmu i zasmakowały w psim mięsie.
Wolę aby te psy szwendały się po wsiach niż były wiązane na krótkim łańcuchu przy budach. Taki pies na póltorametrowym łańcuchu, często, gęsto głodny jak wyrwie się na wolność to bywa dokuczliwy. To nie jest winien pies ale jego właściciel. Takie psy też kłusują po lasach. Nie dla przyjemności ale z głodu. W ten sposób też mogły wilki posmakować psiny.
Rację masz,howgh! ;-)
Przykład że coś nie istnieje dopóki nie pokażą tego media:))) Miśki łażą po lesie jak łaziły. A po górach nie sposób przejść kilometra żeby nie widzieć tropow wilka... Derty 5-ka :) Celne uwagi :)
Rację masz,howgh! ;-) ;-) Nawet nie można na tym forum troszeczkę się pokłócić. Jestem w nastroju bojowym, chcę wytoczyć najcięźsze działa i co... Masz rację. Ciężki jest los choleryków. Muszę poczekać aż wypowie się nasz znajomy z forum , znany dziennikarz z GC Nowiny. Może jutro ta szacowna gazeta opublikuje jakiś sążnisty artykuł na temat wilczych watah, które przygotowały desant na Krywe. A co, wilki już zbierają się w watahy.
To kasacji w pierwszym rzędzie właściciele psów, a raczej byli właściciele psów których pozbyli się w Bieszczadach. Znudził się takiemu owakiemu pies ,więc go wyrzuca z samochodu. Nie desperuj, to jest margines - cała reszta wałęsających się psów jest po prostu puszczana luzem i łazi gdzie chce. W Sanoku za psa luzem zapłacisz 200zł i nikogo nie będzie obchodzić, że psu lepiej tak niż przy budzie. Natomiast na wsiach ludzie w ogóle nie dopuszczają myśli, że mając psa, oprócz praw są również obowiązki. Gdyby dopuszczali to nie produkowaliby tyle kundli (nie wszystkie w końcu idą do wiadra), powinnaś doskonale wiedzieć że te psy mnożą się bez ograniczeń (a sterylizacja kosztuje, na oddanie w "dobre ręce" też chętnych coraz mniej).
I wcale nie żartuje, że bardzo mnie korci, aby puścić w obieg serie "artykułów", takich jak ten wyżej, tylko wilka zamienić na psa, a psa na turystów, z ostrzeżeniem turystów przed wałęsającymi się psami i z opisem kilku przypadków wiejącego przybysza (ludzie wszak zazwyczaj psów się boją). Widzielibyśmy jaka wtedy byłaby reakcja. Nie byłoby w tym ani grama kłamstwa, a na własnej skórze też co nieco w tej materii doświadczyłem.
p.s - Szanowny turysto: nie chcesz mieć pogryzionych nogawek, albo co gorsza - nóg, pamiętaj gdzie Bieszczadów próg. I go nie przekraczaj ;)
p.s2 - jak się tak przegląda czasem niektóre fora czy grupy, to da się znaleźć parę wątków na temat jak się zabezpieczyć na wypadek spotkania wilka. Natomiast znacznie więcej da się znaleźć o tym jak zabezpieczyć się przed psami. Przypadek?
A jeśli trzeba odstrzelić parę wilków, to odstrzelić. Ale nie pieprzyć, że trzeba odstrzelić wszystkie, aby dogodzić każdemu szykanowanemu przez wilki hrabiemu, bo tylko w ten sposób udałoby się to zrobić.
Nigdy nie zwróciłam na to uwagi. Nie boję się psów. Wprost przeciwnie bardzo je lubię. Nigdy nie zostałam zaatakowana przez psa. Kilka razy pies pokazał mi moje miejsce tzn. gdybym poważnie nie potraktowała jego ostrzeżenia to mógłby mnie pogryźć. Z większością psów jestem po imieniu. Przez cały czas zastanawiam się , czy czasami nie ucierpiał od wilczych kłów Budrys. Ten pies z Nasicznego. Jego właściciel twierdził, że ten pies bywa groźny. No i wałęsał się po wsi. Zawsze daję do wąchania psu rękę. Każde zwierzę, gdy nie wyczuwa ze strony człowieka agresji uspokaja się. Chyba, że jest przez człowieka bardzo doświadczone. Poza tym psy wyczuwają zapach innych zwierzaków, a ja dosłownie jestem zapachami przesączona. Moi ulubieńcy plus zapach tych kotków i piesków z którymi się codziennie witam to balsam na dusze wałęsających się burków. Jeżeli czegoś się w górach boję to ludzi.
Myślę że ów(z Nasicznego) kij od szczotki czy też miotły dobry i na psy i wilki.Ale też myślę sobie że dużo bardziej boję się psów niż wilków.
Myślę że ów(z Nasicznego) kij od szczotki czy też miotły dobry i na psy i wilki.Ale też myślę sobie że dużo bardziej boję się psów niż wilków. Nie dziwię się. Psy częściej spotykasz niż wilki. Nie każdego wilki sprawdzały. Nie boję się ani psów ani wilków. Muszę się przyznać, że jeżeli już to niedźwiedzi i dzików. Kiedyś napisałeś, że borsuki są niebezpieczne. Pawda to?
Mnie wilki sprawdzały.Borsuki są łasicowate i duże,mają pazurki do kopania nor wielkości moich palców,toteż potrafią zrobić ziazi.Jaźwiec nie ucieka-Ty się musisz wycofać.Były wypadki nieświadomych ludzi w Krakowie,w Lesie Wolskim.
Widziałam tylko raz na wolnści borsuki, a raczej ich młode. Uśmiałam się setnie. Trzy maluchy bawiły się w berka, a potem jeden przeskakiwał przez drugiego. Wyglądało to jak lekcja w f. Było to bardzo dawno. Lisy i pewien kłusownik z Ropienki czy Wańkowej je wytępił. Robi borsuczy smalec. Mam nadzieję, źe kiedyś jakiś jeźwiec zrobi mu zazi.
http://wiadomosci.onet.pl/1653221,11...rach,item.html
niezle sie usmialam z tego tekstu!!! "nalezy sie poruszac jedynie wyznaczonymi szlakami ktore niedzwiedzie omijaja" - madre te bieszczadzkie misie ;)
i niemądra Buba i niemądry Barnaba.
..ano pobudziły się Misie bo wdepbnąłem w ślad niedawno niedaleko Matragony, pech chciał że aparatu nie zabrałem bo się wystawia w komisie, demoniszcze, ..a ostatnio odkryłem norke borsuczą, znaczy się nie ja tylko pies bo wlazł do niej szczekając , jakieś 300 m od blokowisak w Sanoku... szpiedzy jacyś?
Koniecznie przeczytajcie:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...404/-1/weekend
Koniecznie przeczytajcie:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...404/-1/weekend Niezmiernie ciekawe. Czekam niecierpliwie na nową książkę pana Marszałka. Mam nadzieję, że Kolega pospieszy się i jeszcze w przyszłym roku będziemy mogli poczytać o tych skromnych, a jakże pięknych skarbach naszej ziemi. Gorąco polecam inne książki autorstwa pana Marszałka: "Skarby podkarpackich lasów", "Ballady o drzewach" i " Leśne opowieści z Beskidu". Szczególnie ta ostatnia pięknie wpisuje się w temat. Są tam opowieści o kurhanach, kapliczkach, łemkowskich cmentarzach i innych tajemnicach, które kryją beskidzkie lasy. Zaś " Skarby podkarpackich lasów Przewodnik po rezerwatach przyrody" wydany przez Ruthenus to perełka edytorska, jedna z najpiękniejszych książek jaką posiadam.
Część druga:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...937/-1/weekend
Cytuję z w/w artykułu
Czy może ma ktoś zdjęcie tego obelisku?
Czy może ma ktoś zdjęcie tego obelisku? podejrzewam że o tym mowa... Dość sumiennie sie tam pokręciłem na jesieni... To odpowiada opisowi bo kiedys był tam jeszcze chrest.
Dzięki.No to jest solidny powód do penetracji ;)
Lucyna, uważaj...:)
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...-1/aktualnosci
Sam w tym tygodniu widziałem na świerzym śniegu sporo tropów miśka. Może zdobędę sie na jakąś relację ale na razie mi się nie chce.
Pozdrawiam
Nareszcie
..ano łażą łażą... tez już widziałem... i ludzi w lesie i misia... a głodneeeeee
Niedźwiedź poranił kobietę w Bieszczadach:http://www.esanok.pl/?ak=news_c&pan=...937&wroc=index
No to miała babka fuksa. :)
"â Odwilży nie było, pokrywa śniegu jest spora, więc można przypuszczać, że spokój zakłóciła mu prowadzona niedaleko zrywka drzew i huk pił motorowych â spekuluje myśliwy."
Boki można zrywać. Ten myśliwy chyba był z innej branży niż leśnictwo, jeśli zrywali drzewa. hehehe ! Spekulant.:mrgreen:
..sie mu przysnęło na ambonie po ostatnim "polowaniu" i przegapił pobudkę misiowatych...
za słowami piosenki "..najlepiej jest zbudzić się, w marcu nad ranem; ...z dachu upite przez czarownice, biedne polskie diabły w łapciach"
..a tu coś z innej strony o Misiach : http://www.taraka.pl/index.php?id=ni..._kalendarz.htm
Śledztwo w sprawie tego misia, który pogryzł kobietę, jest wielowątkowe. Jeden z tropów prowadzi do pewnej niedźwiedzicy z Otrytu i dalej ... sami wiecie :mrgreen:
"â Odwilży nie było, pokrywa śniegu jest spora, więc można przypuszczać, że spokój zakłóciła mu prowadzona niedaleko zrywka drzew i huk pił motorowych â spekuluje myśliwy."
Boki można zrywać. Ten myśliwy chyba był z innej branży niż leśnictwo, jeśli zrywali drzewa. hehehe ! Spekulant.:mrgreen: A cóż to Cię tak rozbawiło? :???:
Za http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...INIE/854234439
WYWIADY
13 marca 2008 - 0:01
Przeżyłam atak niedźwiedzia
W lesie nad Zalewem Solińskim rodzina Marii i Stanisława R. z Teleśnicy przeżyła dramatyczne spotkanie z niedźwiedziem.
Poraniona pazurami 150-kilogramowego zwierza kobieta, po zabiegach chirurgicznych, przebywa w ustrzyckim szpitalu, gdzie rozmawiała z nią Inka Wieczeńska.
- Boleśnie przeżyła pani spotkanie "twarzą w twarzâ z niedźwiedziemâŚ
- Od trzydziestu lat chodzę po lesie. Spotykałam i dziki, i jelenie, i niedźwiedzie, ale takiej sytuacji jeszcze nie miałam. Zbyt późno zauważyłam miśka. Zobaczyłam jego pysk nad swoją twarzą. Był zbyt blisko, żeby uciekać.
- Nie było słychać jak podchodził?
- Nie. To był jeden skok. Zaczęłam się wycofywać zygzakiem przez młodniki.
- I wtedy niedźwiedź zaatakował?
- Tak. Powalił mnie na ziemię. Zdążyłam tylko ręką zasłonić twarz. To był potężny samiec. Strzelił mnie łapą w szyję. Gorączkowo myślałam, jak odegnać go od siebie, ale w głębi duszy byłam pewna, że mnie poturbuje. Najpierw uderzył mnie łapą w żebra, przerysował pazurami przedramię i pierś. Poranił też pośladek. Byłam przerażona. Modliłam się tylko żeby mnie kłapnął zębami, bo pysk miał olbrzymi.
- W lesie była pani z mężem i synem, ich niedźwiedź nie atakował?
- Oni byli dosyć daleko ode mnie. Na szczęście usłyszeli jego ryk, bo echo niosło go po lesie i przybiegli. Zaczęli krzyczeć. Początkowo niedźwiedź wcale nie reagował, ale w końcu odszedł.
- Jak pani myśli, dlaczego niedźwiedź panią napadł, przecież to się prawie nie zdarza?
- Nie mam żalu do niedźwiedzia. Rozumiem go. Za blisko podeszłam. Myślę, że to tak jakby ktoś wszedł na moje podwórko, też bym była zła. To taki instynkt zwierzęcy. Zresztą przez tę wiosną w zimie niedźwiedzie są na wpół wybudzone i nie zachowują się naturalnie.
- Widzę, że jedna z ran jest blisko tętnicy?
- Gdyby ją uszkodził, byłoby po wszystkim. Jestem mocno poharatana i obolała, ale wyjdę z tego. Czuję się już dobrze.
- Po takim przypadku do lasu pewnie nie wybierze się pani zbyt szybkoâŚ
- Ależ skąd! Kocham las i nie zamierzam ze spacerów po nim rezygnować.
- Wspominała pani na wstępie, że już wcześniej zdarzało się natknąć na niedźwiedzie. Rozumiem, że tamte spotkania nie były aż tak niebezpieczne.
- Niedźwiedzia widziałam kilka razy. Pierwszy raz prawie weszłam w niego⌠Stał na pniaku. Tuż przede mną. Na szczęście tyłem do mnie. Poczułam wtedy, jakby nogi zapadały mi się w ziemię. Otrząsnęłam się jednak i szybko zaczęłam uciekać. Udało się.
- A innym razem?
- Wyszłam na dróżkę i w takim młodniku zobaczyłam niedźwiedzia. Ten był jeszcze młody. Stanął na tylnich łapach i tylko tak fuknął na mnie "Uffâ, a potem odwrócił się i poszedł.
- Prawdziwa z pani weteranka, ale po ostatniej przygodzie będzie pani już chyba ostrożniejsza w lesie?
- Na pewno. Dzisiaj już wiem, że trzeba unikać gęstych, mrocznych lasów. Lepiej też nie zbliżać się do młodników, bo właśnie tam można spotkać te zwierzęta. A nie życzę nikomu tak bliskiego spotkania z niedźwiedziem, jak moje.
Ja proponuję zrzutę zróbmy na kilka znaków ostrzegawczych...
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ory=bieszczady
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/786399403
Znowu nas straszą (nie penetruj ostoi,nie schodź ze szlaku)
Teraz już wiem po co są szlaki znakowane-żeby miśki wiedziały gdzie ostoja dla ludzi :twisted:
Znowu nas straszą (nie penetruj ostoi,nie schodź ze szlaku)
Teraz już wiem po co są szlaki znakowane-żeby miśki wiedziały gdzie ostoja dla ludzi :twisted: Ano... Nad Halą Stoły w Tatrach urywa się legalny szlak, który onegdaj wiódł na Tylkowe Kominy i do Dudowej jako nieznakowana perć. Wbito tam kiedyś za barierą zamykajacą szlak tabliczkę 'Uwaga niedźwiedź':D A ktoś dopisał niedźwiedziom z drugiej strony 'Tu można jeść ludzi'.
Pozdrawiam,
Derty
To jest ścieżka podejścia do Bańdziocha Kominiarskiego(zwłaszcza do dolnego otworu),dalej chodzona.A zamknęli ją równocześnie ze szlakiem z Iwaniackiej z powodu gniazdowania orłów.
To jest ścieżka podejścia do Bańdziocha Kominiarskiego(zwłaszcza do dolnego otworu),dalej chodzona.A zamknęli ją równocześnie ze szlakiem z Iwaniackiej z powodu gniazdowania orłów. O nie - stanowczy sprzeciw :-)
Tą ścieżką można również wejść na sam Kominiarski (byłam nielegalnie dokładnie pamiętam że w roku 1982, ale się przedawniło ;-) ).
To był szlak znakowany przez Mieczyslawa Karłowicza na pocz. XX w. (o ile pamiętam z głowy nie z googli to w roku 1907). Trasa jest zupełnie łatwa, jej najwiekszą wadą jest to ze całą ścieżkę jak na dłoni widać z Polany Pisanej.
Do Bańdziocha owszem też się tamtędy chodzi, ale w pewnym miejscu należy skręcić (ja tego wariantu nie znam, nie łażę po jaskiniach).
Nie wiem kiedy zamknięto szlak na Kominiarski od tej trony, w każdym razie dużo wcześniej niż "za moich czasów", chyba w latach 40 lub 50 lub nawet wcześniej.
Natomiast szlak niebieski od strony przeł. Iwaniackiej zamnięto albo w II poł. lat 80 albo w I pol. lat 90 XX w.
Przez bardzo długie lata wejście na szczyt i powrot było tą samą trasą od przeł. Iwaniackiej.
Na Kominiarskim Wierchu byłam ze 4 razy, ale zanim tam zaczęły gniazdować orły.
Tyle tatrzańskiego OT.
Pozdrowienia
Basia
Do autora watku Wilka widziałem coś z 10 razy Niedźwiedzia tylko 2 ale unikałem jak mogłem acha jeszcze były tropy wchodzące do gawry ale nie wychodzące (to się nie liczy nie?).Najtrudniej to Rysia zobaczyć ale w zeszłym roku widziałem dorosłego samca chyba z ok 25m pod Trochańcem. W tym roku były wśród moich ziomków 2 ataki miśka i nikt nie narzeka każdy lezie do lasu na wlasną odpowiedzialność. Derty to z tymi psami kłusownikami w Nasicznem było udane. Co tam Polakiewicz na podwórku lał nie wiem ale znam ludzi co mieli podobne akcje z autentycznym wilkiem i śmieszą mnie ludzie którzy twierdzą że to nieeemooożżliweee. Jeden kolo po ataku na psa gonił wilka autem po wsi i o mało go nie puknął zderzakiem.
http://esanok.pl/?ak=news_c&pan=n&do...116&wroc=index
Bieszczsadzkie misie widac przepadaja za wedrowkami a teraz pytanko do naukowcow .Ile wobec tego mamy misiow wspolnych z naszymi oboma sasiadami?
I jak tu liczyc populacje krajowa kiedy co roku moga to byc inne liczby.
Z moich obserwacji winika ze w Bieszczadach zdarzaja sie wyraznie widoczne zmiany liczebnosciowe niedzwiedzi w kolejnych latach. Miejscowi to potwierdza obecny rok jest jednym z niedzwiedziowych bum.
W takim roku idac na dluga wycieczke do lasu wprawny obserwator moze dostrzec tropy nawet 4 roznych misiow. Czesc z nich to miejscowi rezydenci swoich rewirow tzw miski terytorialne reszta z kad?
Ostatnio to slyszalem ze po Stolach to piatka grasuje matka +2 piastuny +2 nowe mlode niezla banda misiow ludzie po lasach przestaja chodzic niedzwiedzi bardziej sie obawiaja niz wilkow.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/113647662
Czternastak
Zgoda, co do tego, że niedźwiedzica była z czterema maluchami to bardzo rzadki widok (bardzo budujący) ale miśki musiały być w jednym wieku, a nie jak od kogoś usłyszałeś że dwa były starsze a dwa młodsze.
Siema Grzesiek czy znaczy to ze ty widziales? Bo ja faktycznie powtarzam co slyszalem od kumpli z dystansu paru tys. km slabo widac bieszczczady nawet slychac cienko. Ale to siem wkrotce zmieni he he he osobiscie sprawdze pare spraw rogi primo. Czytam co tam Grzesiek piszesz na forum od jakiegos czasu zastanawialem sie czy sie odezwiesz. Foty wilka twoje? Jak tak to gratulacje bylyby lepsze z mocniejszym obiektywem narazie.
No tak trzeba mieć sokole oko żeby coś dostrzec z takiej odległości. Gdybym to widział to pewnie siadłbym sobie z wrażenia a później aparat w ruch i byłoby co oglądać. Pozwoliłem sobie wtrącić kilka słów do tego wątku, gdyż moim zdaniem taka sytuacja jest wątpliwa, z tego co gdzieś wyczytałem na odchów miśków mamuśka poświęca około dwóch lat, a po tym okresie młode muszą dawać sobie radę same. Wilk trafił mi się jak ziarnko ślepej kurze, następnym razem postaram się zrobić lepsze :-)
Masz racje Grzesiek opcja z czterema tegorocznymi mlodymi jest bardziej prawdopodobna. Nie zrozum mnie zle zdjatka sa oki tylko rura lepsza by sie przydala powodzenia
Myślę ze i tym razem przyznasz mi trochę racji, sam aparat (i całe dodatkowe ustrojstwo) nie załatwi wszystkiego przydają się umiejętności i wiedza. Które to przychodzą z czasem. A ja jestem wybitnie początkującym i stąd nie zawsze wszystko wychodzi jak należy.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/934153790
Cytat:
W Bieszczadach obudziły się niedźwiedzie
Krzysztof Potaczała I nie tylko w Bieszczadach...szurając po Orawie kolega napotkał świeżutkie ślady w sobotę 7 lutego...a ja dostałem pamiątkowe fotki:
http://tiny.pl/v8rf i http://tiny.pl/v8r5
cytuję za e-sanok:
''A jednak niedźwiedzie chodzą stadami
(16-02-2009 )
BIESZCZADY. Niecodzienne spotkanie ośmiu niedźwiedzi przy paśniku, gdzie leśnicy wykładają karmę dla jeleni zaobserwował w ubiegłym tygodniu leśniczy Teodor Furs z Buka (Nadleśnictwo Cisna). Dwie dorosłe niedźwiedzice wraz z szóstką swego potomstwa obżerały się kukurydzą i burakami.
Jedna z nich to na pewno âźSolinaâ, którą można poznać po obroży z nadajnikiem telemetrycznym, wodząca za sobą trójkę rocznych misiów, druga zaś widywana jest w towarzystwie swych zeszłorocznych bliźniaków i trzymającego się wciąż matki starszego âźpiastunaâ. Trojaczki to wielka rzadkość u niedźwiedzi, a już spotkanie w jednym miejscu tak âźrodzinnegoâ towarzystwa jest wielką przyrodniczą ciekawostką, zwłaszcza, że muszą one bytować na tym samym, niezbyt rozległym terenie Nadleśnictwa Cisna. A przecież stare leśne porzekadło mówi, że âźniedźwiedzie nie chodzą stadamiâ.
Od kilku dni, po obfitych opadach śniegu, niedźwiedzie znów zaszyły się gdzieś w leśnym gąszczu, zapadając pewnie w kolejną tej zimy drzemkę.
Edward Marszałek
rzecznik prasowy RDLP w Krośnie
http://www.krosno.lasy.gov.pl/web/rd...no/aktualnosciWilk utonął w nurtach Wetliny
http://www.krosno.lasy.gov.pl/image/...=1234772585002Znane są już wyniki sekcji martwego wilka znalezionego przed tygodniem nieopodal siedziby Nadleśnictwa Wetlina w nurcie potoku o tej samej nazwie. Prawdopodobna przyczyna śmierci to utonięcie spowodowane szokiem termicznym podczas ataku na jelenia w głębokiej wodzie.
Nie każdy wilczy atak na jelenia jest udany. Bywa, że w czasie walki nawet tęgi basior może polec od uderzenia jeleniej racicy. Tak mogło być i tym razem w Wetlinie, gdzie wataha âźwjechałaâ na tęgim byku niemal do centrum wsi. Nocą nikt nie słyszał odgłosów walki, ale kilka dni później na środku rzeki, nieopodal mostu, ktoś wypatrzył ścierwo wilka opłukiwane wodą. Po przeprowadzeniu weterynaryjnej obdukcji okazało się, że martwy drapieżnik był w doskonałej kondycji, bez obrażeń, miał jedynie niewielki obrzęk płuc. Jego pusty żołądek świadczył o głodzie, który pchał go do walki o zdobycz, zaś w pysku kurczowo zacisnął pęk jeleniej sierści, świadczący o tym, że tę zdobycz miał już niemal w garści. Być może uderzony racicą, wpadł do rzeki, gdzie utonął. Inna hipoteza zakłada szok termiczny w czasie walki z jeleniem w głębokiej na ponad metr lodowatej wodzie.
- Na szok termiczny wskazuje niewielka ilość spienionego płynu w drogach oddechowych, sierść jelenia między zębami wilka i jednocześnie całkowicie pusty żołądek, a także miejsce odnalezienia martwego ciała na dnie potoku w pobliżu upolowanego jelenia. â napisał w protokole oględzin dr Wojciech Śmietana z Instytutu Ochrony Przyrody PAN.
W każdym razie martwy wilk nie wziął już udziału w uczcie, którą jego wataha âźwyprawiłaâ na zabitym około 100 metrów wyżej jeleniu.
Basior liczył sobie 4 lata, ważył 35 kilogramów. Skórę z niego przekazano do ekspozycji Muzeum Bieszczadzkiego Parku Narodowego
Wilki podchodzą już naprawdę blisko.W zeszłym roku nad ranem,praktycznie w samej Cisnej(na wylocie do Dołżycy przed stacją paliw)na srodku drogi wilk wcinał psa.
Nie wiem,czy to prawda,ale psie mięso podobno wilki uwielbiają:(
my też będziemy wcinać psy jak nas kryzys dopadnie... to normalka... nie przejmuj się..., człowiek jest bardzo żylasty.
my też będziemy wcinać psy jak nas kryzys dopadnie... to normalka... nie przejmuj się..., człowiek jest bardzo żylasty. ...tia,jednak ja nie jestem żylasty:)
Taa,i na szczęście ..szybko biegasz!
Taa,i na szczęście ..szybko biegasz! WUKA.....jak chcesz sobie w Biesach popatrzeć na basiora to w Cisnej w przeciwnym kierunku do Biegu Rzeźnika,w Hotelu Nadleśnictwa są dwa wypchane wilki...jeden to naprawdę robi wrażenie!
Widziałam kilka razy żywe więc wypchany to tylko może portfel zrobić na mnie wrażenie,ale też bez emocji !
Widziałam kilka razy żywe więc wypchany to tylko może portfel zrobić na mnie wrażenie,ale też bez emocji ! No dobra...już o niczym wypchanym na tym forum nie powiem:evil:
Nie denerwuj się:)
WUKA wcale nie kazała Ci się wypchać;)
Pozdrawiam:)
Przepraszam że tak off-owo ale jak Was czytam to przypomniała mi się scenka z praktyk na bloku operacyjnym, kiedy to doktorek do piguły rzecze: -Siostro, jak Siostra kiedyś mi padnie pod nożem, to ja sobie siostrę wypcham i postawię w kącie.
Na co siostra: - a czym Pan Doktór chce mnie wypchać?
to by było tyle co do wypychania... a wracając do Niedźwiedzi i Wilków... czytam właśnie "Syberię" J. Pałkiewicza... i jakoś tak mdło...o zwierzątkach i w ogóle...
z tymi atakami wilkow na psy jest tak poniewaz wilki oszczedzaja energie badania dowiodly ze wilki zaczynajac łowy ida na poczatek do zabudowań po łatwiejszy łup jak sie nie uda to dopiero szukaja jeleni,do tego jeszcze pojedyncze wilki ktore same jelenia nie upoluja zostaje im padlina albo psina nawet z łancucha
Wprawdzie Trzykropek zapodawał ale dla przypomnienia...
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/569760756
Wprawdzie Trzykropek zapodawał ale dla przypomnienia...
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/569760756 ojej, to one nie śpią?
Miśki już wstały wiosna idzie ;)
http://www.bieszczady.net.pl/?fn_mod...ews&fn_id=1314
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/568997064
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...INIE/697977211
Kiedyś obiło mi się o uszy, żeby rzucić coś na ziemię jak ucieka się przed niedźwiedziem np. plecak, ma to dać kilka dodatkowych sekund (chodzi mi o zapach, a nie o ciężar plecaka ;)).
PS
Pozdrawiam wszystkich w swoim pierwszym poście.
http://ww6.tvp.pl/400,20090525908691.strona
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/542723611
Nie radził bym nikomu spotkać się z misiem w oko w oko
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/467814878
Około (pi razy drzwi) 90% pokarmu wilków stanowią jelenie,tyle samo % pokarmu rysi stanowią sarny.Dopóki kmioty z giwerami będą kasowały naturalny przyrost populacji jelenia i sarny,to rysie będą zdychać,a wilki grasować w obejściach i wśród owiec.A kmioty z giwerami muszą kasować,bo jak nie, to zapłacą karę nadleśnictwom za szkody wyrządzone w młodnikach przez zwierzynę płową.I tak wszyscy psy wieszają na uzbrojonych burakach, a nadleśnictwo "z zadumą pochyla się" nad losem dużych drapieżników i twierdzi jakoby je chroniło.A przecież plan odstrzału ustalany jest między nadleśnictwem a kołem łowieckim,i nadleśnictwo ma tu głos decydujący.Jak w tym kawale o partyzantach - to gajowy(czyt. nadleśniczy) rządzi. Mam takie dziwne wrażenie że leśnicy (instytucjonalnie, nie prywatnie) byliby szczęśliwi gdyby w lesie nie było żadnej zwierzyny,tylko same drzewa.
Tak myślę że trzeba te psy choć częściowo przewiesić ze strzelbatych pedałów na leśnych...
Jedna banda Browar jedna banda... przynajmniej w Bieszczadach. Ale zarowno wsrod mysliwych jak i lesnych zdarzaja sie egzemplarze w porzadku.
Browar......
Masz zupelna racje,najlepiej wine zwalic za wszysko na NIEDZWIEDZIE-WILKI-RYSIE.Tak manipulowac ludzmi i wywolac strach,aby mozna bylo sobie postrzelac-zdobywajac TROFEA,ktore ozdobia sciany "snobow" i bochaterow z strzelba w reku.To ze te zwierzeta zyja na tym ,a nie innym terenie powinnismy byc dumi,gdyz to oznacza ze srodowisko jest jeszcze czyste.Jednak kogo to obchodzi o tym sie jeszcze nie mowi,gdyz nam przeszkadzaja sasiedzi lesni,ktorzy zyja wedlug ich prawa.My jednak ciagle ingerujemy i niszczymy ich srodowisko,a tego nikt nie chce widziec.Udajemy ze nic sie nie dzieje i wszystko jest w jak najlepszym pozadku,a gdy sie ocniemy z tego co robimy moze byc juz za pozno.
Zaprzestanie odstrzału jeleni czy saren nie zlikwiduje problemu "mordowania" owiec itp. przez wilki - trzeba sobie uświadomić, że każdy drapieżnik (ssak, ptak, ryba itp.) wybiera taką ofiarę, którą mu najłatwiej upolować.
Drapieżnik instynktownie "kalkuluje" sobie, czy pogoń za daną ofiarą warta jest wysiłku (a takie gonienie jelenia, to przecież spora strata energii) - więc np. wilk wybiera łatwiejszą ofiarę tj. owcę.
Wilki w Bieszczadach już dawno przestały się obawiać ludzi - zwiększenie populacji jeleni nie zlikwiduje problemu (tj. ataków na zwierzęta hodowlane), co najwyżej częściowo go ograniczy.
Trzeba również zrozumieć sytuację ludzi, którzy żyją np. z hodowli owiec czy bydła - każda rozszarpana sztuka, to strata dla hodowli - nawet, gdy rolnik dostanie odszkodowanie, to i tak ma kilka/kilkanaście miesięcy "w plecy", zanim za pieniążki z (ewentualnego) odszkodowania zakupi i wyhoduje np. owcę do wieku "rozpłodowego" (na miejsce rozszarpanej sztuki).
Nie jestem myśliwym, nie za myślistwem nie przepadam, ale rozwiązanie problemu nie jest takie proste, jak się niektórym osobom wydaje.
W chwili obecnej, Lasów Państwowych itp. instytucji raczej nie stać, na wypłacanie tak licznych odszkodowań (w przypadku zaprzestania odstrzału wilków) zanim populacja jeleni wróciła by do w miarę normalnego poziomu (co i tak nie zlikwidowało by problemu ataków na zwierzęta hodowlane).
Takie błędne koło...
Może to się kiedyś unormuje, oby wilki oraz inne drapieżniki tego doczekały...
Szczepan czesciowo masz racje.
Wilk idzie na latwizne dlatego trzeba mu maksymalnie utrudnic zdobycie takiej owcy. Dodatkowo liczebnosc zwierzyny plowej powinna byc odpowiednio wysoka gdyz i to nie zaszkodzi. Jednak nawet wtedy pasterze wypasajacy w rejonach typu Bieszczady powinni sie liczyc z obecnoscia wilkow.
Alternatywa to wybic te wilkolaki do nogi lub prawie tak aby im przywrocic strach przed istota ludzka
Zaprzestanie odstrzału jeleni czy saren nie zlikwiduje problemu "mordowania" owiec itp. przez wilki ... Jasne,ale hodowcy mogą nabyć psy pasterskie (ze specjalnymi obrożami,zapodałem kiedyś zdjęcia) lub zamontować elektrycznego pastucha.W górach Ukrainy i Rumunii jest sto razy więcej wilków a owce nieźle się mają.A jak się im nie opłaca to mogą zwinąć interes i już.Zresztą wilków jest kilkaset sztuk i w tym kontekście mało mnie żale hodowców obchodzą.Zgadzam się że państwo powinno bez szemrania wypłacać odszkodowania,to w sumie groszowe historie.
Tutaj ta obroża "antywilkowa"
http://forum.bieszczady.info.pl/show...&postcount=363
A taką można zobaczyć w cerkwi w Bystrem
Dzika Polska - Wilczym Tropem
Fajny program z bieszczadzkimi wilkami i dr. Śmietaną
Jasne,ale hodowcy mogą nabyć psy pasterskie (ze specjalnymi obrożami,zapodałem kiedyś zdjęcia) lub zamontować elektrycznego pastucha.W górach Ukrainy i Rumunii jest sto razy więcej wilków a owce nieźle się mają.A jak się im nie opłaca to mogą zwinąć interes i już.Zresztą wilków jest kilkaset sztuk i w tym kontekście mało mnie żale hodowców obchodzą.Zgadzam się że państwo powinno bez szemrania wypłacać odszkodowania,to w sumie groszowe historie. Browar chłopie, Ty chyba nie wiesz o czym piszesz.
Po pierwsze, to utrzymanie takich dużych pasterskich psów "trochę" kosztuje (każdy żre tyle, co dorosły mężczyzna)...
O kosztach "elektrycznego pastucha" nie wspomnę.
Na Ukrainie oraz w Rumunii życie jest nieporównywalnie "tańsze" (utrzymanie psów) a ludzie często radzą sobie z wilkami "siłom i odwagom osobistom"...(słyszałeś coś o kłusownictwie w tych krajach ? - niestety jest, i ma się tam "dobrze").
Co do "zwijania interesu" przez hodowców owiec, to może Ty im zapewnisz alternatywne miejsca pracy ? - po prostu rozbrajają mnie tego typu infantylne pomysły. A czy Ty byś się wyprowadził z Krakowa, gdyby np. na trawniku przed Twoim miejscem pracy ekolodzy wykryli np. chroniony gatunek owada ?:wink: - bo ktoś miał takie widzimisię, że masz sobie znaleźć robotę gdzie indziej - w Bieszczadach trudniej o dobrą pracę, niż w dużym mieście (taki eksperyment myślowy).
Tak na marginesie, to wypłacanie odszkodowań odbywa się z kieszeni wszystkich podatników - wolał bym, aby z tych pieniążków naprawiono jakąś drogę.
Ponadto odszkodowania za rozszarpane sztuki, pokrywają jedynie straty hodowców (za konkretną sztukę), a nie brak zysku z powodu strat (gdy ktoś np. zakontraktował sprzedaż np. dokładnie 20-stu szt.) - czyli taki hodowca nadal traci - jak ktoś prowadzi jakiś biznes, to wie o czym piszę.
Dlaczego uważasz, że Twoje widzimisię (tj.ochrona wilków) jest ważniejsze, niż możliwość normalnego życia (opłacalnej hodowli) dla części np. hodowców owiec ? (to są straty finansowe - coś jak wybicie szyby w samochodzie co kilka miesięcy, przez łysego karka) - przełożyłem to na warunki miejskie, aby niektórym było łatwiej to sobie uświadomić 8-)
PS
mam pomysł, niech odszkodowania za rozszarpane sztuki wypłacają hodowcom owiec organizacje ekologiczne, oraz osoby prywatne np. Browar:wink:
A póki co, to proszę się nie dziwić, że w Bieszczadach nadal będą ginęły wilki...(żaby była jasność, to ja tego nie popieram).
Mam nadzieję Browarze, że nie potraktujesz mojej wypowiedzi jako napastliwej - ja również lubię dziką przyrodę, ale troszeczkę mnie rozbroiłeś swoim tekstem.
Szczepanie,
Napisałem, ale edytowałem swój post,wydawało mi się to mało eleganckie,ale napiszę jeszcze raz: tych hodowców nikt nie zmuszał do przyjazdu w góry,nie są tutaj ( w Bieszczadzie) "z dziada pradziada".Jest mi obojętne czym zajmą się zamiast nieopłacalnej hodowli owiec.Jak Tobie nie pasuje, że się płaci z Twoich podatków odszkodowania, to głosuj na gości którzy to zmienią.Mi pasuje,więc wolę łożyć na wilki, miast na nierentowne (lub niedbale prowadzone) hodowle.
PS Oczywiście że nie traktuję Twojej wypowiedzi napastliwie,dyskutujemy ;)
No, to dyskutujmy :wink:
1.Jakie to ma znaczenie, czy ktoś mieszkał w Bieszczadach (w ogóle gdziekolwiek) "z dziada pradziada" ? - czy takim osobom, to już "mniej wolno" ? (tj.np. prowadzić hodowlę wiec, bydła itp.) - a czy np. Rusini Karpaccy, to już mogą ? :-D
Sądzę, że te osoby (hodowcy) wybrały Bieszczady z przyczyn podobnych jak my, oraz (ewentualnie) z powodu niższych cen gruntów rolnych, ale tego nie jestem pewien - jak z tymi cenami (ziemi pod pastwiska) w Bieszczadzie.
2. Hodowla może być i jest opłacalna, ale za sprawą wilków - niekoniecznie.
To tak jak ze sklepem - jest opłacalny, dopóki go ktoś kilkakrotnie np. nie okradnie :roll:
3. Z odszkodowaniami, to tak, jak z demokracją (większość "ma rację") - to są moje, ciężko zarobione pieniążki, które (nie)rząd mi kradnie (wysokie podatki) a później trwoni na bzdety (np. premie poselskie, budowa stadionów na jeden mecz, odszkodowania za zagryzione owce itp.) - ale zostawmy (proszę) politykę na boku.
4. Co rozumiesz pod pojęciem "niedbale prowadzona hodowla" ? - bo dla mnie to taka, gdzie np. zwierzęta chorują z powodu niedbalstwa właściciela.
Myślę, że na zabezpieczenie pastwiska na 100% przed wilkami, stać może kilku hodowców :idea: (w skali całej Polski).
PS
gdybyś nie wiedział, to w zeszłym roku na Podkarpaciu, kilka wilków z (prawdopodobnie) Bieszczad, urządziło sobie "rajd" po powiatach: rzeszowskim, niskim, kolbuszowskim, strzyżowskim, łańcuckim i prawdopodobnie w kilku innych.
Efekt:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ON00/154547385
Ten pan z pod Łańcuta również ma sobie ogrodzić 180 ha "elektrycznym pastuchem" ?, a może zakupić 20-30 owczarków podhalańskich do pilnowania tak dużego terenu ?
Jak ktoś wie ile kosztuje dobrej klasy np. koń arabski, to właściwie komentarz jest zbędny (poraniony, nie nadaje się właściwie do użytkowania typu "sportowego").
Ile wilki zeżarły (tak, zeżarły - a nie pogryzły) psów na Podkarpaciu, to juz temat na rozprawę naukową...
Dlaczego państwo ma bulić ciężką kasę na odszkodowania, za głupie pomysły ekologów lub myśliwych (nadmierny odstrzał saren i jeleni) ? - jak ekolodzy kochają wilki do bólu, to niech płacą (ekolodzy) odszkodowania za szkody przez nie wyrządzone 8) - ja tam wilki, oraz inne zwierzaki lubię, ale bez popadania w fanatyzm.
Hmmm argumenty obu panow do mnie trafiaja
No, to dyskutujmy :wink:
1.Jakie to ma znaczenie, czy ktoś mieszkał w Bieszczadach (w ogóle gdziekolwiek) "z dziada pradziada" ? - czy takim osobom, to już "mniej wolno" ? (tj.np. prowadzić hodowlę wiec, bydła itp.) - a czy np. Rusini Karpaccy, to już mogą ? :-D
Sądzę, że te osoby (hodowcy) wybrały Bieszczady z przyczyn podobnych jak my, oraz (ewentualnie) z powodu niższych cen gruntów rolnych, ale tego nie jestem pewien - jak z tymi cenami (ziemi pod pastwiska) w Bieszczadzie.
2. Hodowla może być i jest opłacalna, ale za sprawą wilków - niekoniecznie.
To tak jak ze sklepem - jest opłacalny, dopóki go ktoś kilkakrotnie np. nie okradnie :roll:
3. Z odszkodowaniami, to tak, jak z demokracją (większość "ma rację") - to są moje, ciężko zarobione pieniążki, które (nie)rząd mi kradnie (wysokie podatki) a później trwoni na bzdety (np. premie poselskie, budowa stadionów na jeden mecz, odszkodowania za zagryzione owce itp.) - ale zostawmy (proszę) politykę na boku.
4. Co rozumiesz pod pojęciem "niedbale prowadzona hodowla" ? - bo dla mnie to taka, gdzie np. zwierzęta chorują z powodu niedbalstwa właściciela.
Myślę, że na zabezpieczenie pastwiska na 100% przed wilkami, stać może kilku hodowców :idea: (w skali całej Polski).
PS
gdybyś nie wiedział, to w zeszłym roku na Podkarpaciu, kilka wilków z (prawdopodobnie) Bieszczad, urządziło sobie "rajd" po powiatach: rzeszowskim, niskim, kolbuszowskim, strzyżowskim, łańcuckim i prawdopodobnie w kilku innych.
Efekt:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ON00/154547385
Ten pan z pod Łańcuta również ma sobie ogrodzić 180 ha "elektrycznym pastuchem" ?, a może zakupić 20-30 owczarków podhalańskich do pilnowania tak dużego terenu ?
Jak ktoś wie ile kosztuje dobrej klasy np. koń arabski, to właściwie komentarz jest zbędny (poraniony, nie nadaje się właściwie do użytkowania typu "sportowego").
Ile wilki zeżarły (tak, zeżarły - a nie pogryzły) psów na Podkarpaciu, to juz temat na rozprawę naukową...
Dlaczego państwo ma bulić ciężką kasę na odszkodowania, za głupie pomysły ekologów lub myśliwych (nadmierny odstrzał saren i jeleni) ? - jak ekolodzy kochają wilki do bólu, to niech płacą (ekolodzy) odszkodowania za szkody przez nie wyrządzone 8) - ja tam wilki, oraz inne zwierzaki lubię, ale bez popadania w fanatyzm. Mości Szczepanie. przez kilka lat jeździłem do hodowców wraz z komisją zajmującą się szacowaniem szkód i przyznawaniem odszkodowania za stratę w inwentarzu od wilków.
Gdyby te odszkodowania nie były przyznawane obligatoryjnie to uwierz mi, szybko znalazły by się i pieniądze i chęci do zabezpieczenia swojego dobytku przed tymi wstrętnymi wilkami.
Porównując wielkość szkód wilczych wśród hodowców, wynik był taki, że najmniejsze szkody i zarazem najrzadziej atakowane były te hodowle, w których prócz ogrodzenia i psa, występował jeszcze ten co pilnuje - czyli popularny juhas. Dla jasności dodam, że były to hodowle prowadzone przez doświadczonych hodowców z Podhala a nie tych przypadkowych, którym nawet nie chce się dobrze zabezpieczyć własnych stad przed wilkami. To by była odpowiedź na Twói 1 punkt.
Teraz drugi.
Nie za sprawą wilków a niedbalstwa i chęci szybkiego dorobienia się "dużej kasy" małym nakładem pracy. Czy ubezpieczysz dom od piorunów jeżeli go najpierw przed nimi nie zabezpieczysz? Przypomnij sobie program dr Śmietany i zobacz jak większość tych tzw. hodowców wykorzystała i psy i ogrodzenia, które dostali w ramach tego programu. Większość tych ogrodzeń nadal gnije za stodołą bo przecież lepiej dostać odszkodowanie jak włożyć chociaż miniumum pracy w zabezpieczenie się przed atakami wilków.
Trzeci.
Jak już wcześniej wspomniałem odszkodowania wypłacane są obligatoryjnie. Jeżeli wysokość odszkodowania jak i samo jego przyznanie miało by zależeć od stopnia zabezpieczenia przed wilkami to bardzo szybko hodowle przerzedziłyby się i pozostały tylko te, które rzeczywiście są prowadzone przez hodowców "znających się na rzeczy" lub w bardzo szybkim stopniu okazało by się, że nagle można skutecznie bronić swoich stad przed wilkami.
Czwarty punkcik.
Niedbale prowadzona hodowla to na przykład taka, gdzie gospodarz wypędza swoje stada i ma w d...e co się z nimi dzieje, aż do momentu gdzie wilk zakąsi co nieco z jego inwentarza, bądź też trzeba spieniężyć owieczki. Niedbale prowadzona hodowla to też taka pozostawiona sobie samopas bez dozoru.
A teraz do Twojego PS
Ach te bieszczadzkie wilkołaki. Niedługo to już i pod Sczecin się zapuszczą. Poczytaj o biologii i behawiorze a potem pisz bzdury o "rajdach" wilczych. Co do piesków to temat rzeka, ale pokrótce to zawsze są one kochane tylko wtedy jak je wilk zabierze z połową budy i łańcuchem. Nie raz te biedne pieski spotkać można samopas w lesie jak się watahami uganiają za zwierzyną.
Mnie jak nie stać na prowadzenie i utrzymanie firmy to jej nie zakładam. Podobnie z hodowcami. Jak ich nie stać na zabezpieczenie i dopilnowanie to niech się przerzucą na uprawę marchewki. Najpierw trzeba odpowiednio zabezpieczyć i dopilnować a potem dopiero wołać o pomste.
Dlaczego państwo ma bulić za szkody wilcze? A już Ci odpowiadam. Ano dlatego, że jako właściciel tychże wilków i innego dzikiego stworzenia odpowiada za szkody wyrządzone przez własny inwentarz. Co do Twojej propozycji wypłat odszkodowań przez ekologów i osoby kochające wilki to jestem za. Mam tylko jedno zastrzeżenie: zapłacę dopiero wtedy jak zobaczę, że Ty jako hodowca zrobiłeś wszystko by ustrzec się przed wilkami.
zubr..........przylaczam sie do tego co napisales,swieta racja.Prawie wszyscy pragna zarobic szybkie i DUZE pieniadze nic nie robiac zwalajac swoje niedbalstwo na innych.
Porównując wielkość szkód wilczych wśród hodowców, wynik był taki, że najmniejsze szkody i zarazem najrzadziej atakowane były te hodowle, w których prócz ogrodzenia i psa, występował jeszcze ten co pilnuje - czyli popularny juhas. Dla jasności dodam, że były to hodowle prowadzone przez doświadczonych hodowców z Podhala a nie tych przypadkowych, którym nawet nie chce się dobrze zabezpieczyć własnych stad przed wilkami Czyli sam przyznajesz, że nawet hodowle ogrodzone, oraz pilnowane przez psy i juhasów nie zabezpieczają np. owiec w stu procentach.
A jak hodowca jest za stary (np.słaby fizycznie), aby był w stanie ogrodzić np. kilkadziesiąt hektarów ?
A co z hodowcami z poza Bieszczad ? - "wilcze zagrożenie" nadal występuje, ale forsy na psy (utrzymanie) oraz "elektrycznego pastucha" brak.
Skoro wspominasz o Podhalu, to poza owczarkami i juhasami, istniała dawniej branża "wioskowego kłusownika", któremu górale stawiali sporo bimberku, oraz innych fantów, a ten załatwiał "wilczy problem" po swojemu...
Nie za sprawą wilków a niedbalstwa i chęci szybkiego dorobienia się "dużej kasy" małym nakładem pracy. Tak się składa, że opłacalna hodowla polega na tym, aby minimalnymi nakładami pracy oraz kosztów, uzyskać jak największy zysk.
W taki sposób się prowadzi się każdy biznes, a hodowla owiec to biznes.
A przepraszam, czy tym ludziom nie wolno dorobić się "dużej kasy" w szybkim czasie ? - w dużych miastach można ?, a w Bieszczadach to już nie ?
Trzeci.
Jak już wcześniej wspomniałem odszkodowania wypłacane są obligatoryjnie. Jeżeli wysokość odszkodowania jak i samo jego przyznanie miało by zależeć od stopnia zabezpieczenia przed wilkami to bardzo szybko hodowle przerzedziłyby się i pozostały tylko te, które rzeczywiście są prowadzone przez hodowców "znających się na rzeczy" lub w bardzo szybkim stopniu okazało by się, że nagle można skutecznie bronić swoich stad przed wilkami. Bronić, a obronić to dosyć spora różnica :wink:
Czwarty punkcik.
Niedbale prowadzona hodowla to na przykład taka, gdzie gospodarz wypędza swoje stada i ma w d...e co się z nimi dzieje, aż do momentu gdzie wilk zakąsi co nieco z jego inwentarza, bądź też trzeba spieniężyć owieczki. Niedbale prowadzona hodowla to też taka pozostawiona sobie samopas bez dozoru. Owce są właśnie takim fenomenem hodowlanym, gdzie wystarczy zapewnić pastwisko, oraz dostęp do wody (w lecie), a hodowla właściwie prowadzi się sama...
Jeśli owce utrzymywane w ten sposób nie padają, ani nie chorują, to znaczy, że hodowla prowadzona jest właściwie :idea: (patrz - definicja chowu lub hodowli).
Ach te bieszczadzkie wilkołaki. Niedługo to już i pod Sczecin się zapuszczą. Poczytaj o biologii i behawiorze a potem pisz bzdury o "rajdach" wilczych. Co do piesków to temat rzeka, ale pokrótce to zawsze są one kochane tylko wtedy jak je wilk zabierze z połową budy i łańcuchem. Nie raz te biedne pieski spotkać można samopas w lesie jak się watahami uganiają za zwierzyną. Zapewne chodzi Ci o to, że wilki są gatunkiem bardzo mobilnym ?
O.K - racja, ale w moim powiecie, pojawiły się (kilku świadków, w tym myśliwi) pierwszy raz, od kilkudziesięciu lat. Pierwszy raz od tak długiego czasu, zwierzyna "niedrapieżna" w tak wielkich ilościach pojawiła się na skraju lasów, niszcząc uprawy kilkukrotnie "intensywniej' niż zazwyczaj.
Czy jest to powód aby strzelać do wilków ? - uważam, że nie.
Co do piesków pełna zgoda, z tym, że zdarzały się przypadki, że wilki wlazły na podwórko i zjadły komuś np. jamnika ;)
Mnie jak nie stać na prowadzenie i utrzymanie firmy to jej nie zakładam. Podobnie z hodowcami. Jak ich nie stać na zabezpieczenie i dopilnowanie to niech się przerzucą na uprawę marchewki. Najpierw trzeba odpowiednio zabezpieczyć i dopilnować a potem dopiero wołać o pomste. A jak Ci ktoś np. okradnie chałupę (czego Ci oczywiście nie życzę), gdy Ty wędrujesz po Biesach, i po powrocie zgłosisz to na policję, a funkcjonariusz wyskakuje "z ryjem" i mówi: "trzeba było założyć lepsze zamki i alarm" - to to już by było "w porządku" ? - bo moim zdaniem, przedstawiasz właśnie taki punkt widzenia.
Poza tym mięsko nie bierze się ze sklepu, tylko od hodowcy, a likwidacja kolejnych hodowli z powodu ich bankructwa (spowodowanego przez wilki) to wyższe koszty mięska, co odczujemy my - jako konsumenci.
Chyba, że mięska nie jadasz - to sorry, marchewka też jest bardzo smaczna.:wink:
Dlaczego państwo ma bulić za szkody wilcze? A już Ci odpowiadam. Ano dlatego, że jako właściciel tychże wilków i innego dzikiego stworzenia odpowiada za szkody wyrządzone przez własny inwentarz. Co do Twojej propozycji wypłat odszkodowań przez ekologów i osoby kochające wilki to jestem za. Mam tylko jedno zastrzeżenie: zapłacę dopiero wtedy jak zobaczę, że Ty jako hodowca zrobiłeś wszystko by ustrzec się przed wilkami. Za szkody wyrządzone np. przez dziki - płacą koła łowieckie, niech za szkody wyrządzone przez wilki (gatunek chroniony) bulą ekolodzy.
Nie wiem jak Ty, ale ja wolałbym, aby Państwo zajmowało się bardziej poważnymi rzeczami - np. naprawą dróg, walką z przestępczością itp.
Ja tam hodowcą owiec ani bydła nie jestem, ale co proponujesz hodowcom np. z pod Łańcuta czy Niska ? - również mają się "zastawić" aby ogrodzić pastwiska, a może przenieść się za Wisłę ? :lol:
PS
przepraszam, że nie będę mógł odpowiedzieć na kolejne "zarzuty" ;), ale chwilowo nie mam na to czasu.
Trochę za dużo w tym temacie "politykierstwa" i... owiec, a za mało o Bieszczadach...8)
Czyli sam przyznajesz, że nawet hodowle ogrodzone, oraz pilnowane przez psy i juhasów nie zabezpieczają np. owiec w stu procentach.
A jak hodowca jest za stary (np. słaby fizycznie), aby był w stanie ogrodzić np. kilkadziesiąt hektarów ?
A co z hodowcami z poza Bieszczad ? - "wilcze zagrożenie" nadal występuje, ale forsy na psy (utrzymanie) oraz "elektrycznego pastucha" brak.
Skoro wspominasz o Podhalu, to poza owczarkami i juhasami, istniała dawniej branża "wioskowego kłusownika", któremu górale stawiali sporo bimberku, oraz innych fantów, a ten załatwiał "wilczy problem" po swojemu... Nigdy nie masz 100% pewności ale z pewnością mniejsze straty bądź też i zredukowane do minimum są w tych hodowlach gdzie je się zabezpiecza, niż tam gdzie nic się nie robi w tym kierunku by je zminimalizować.
O Podhalu wspomniałem w innym kontekście, a jak byś nie zauważył to kłusownictwo jest raczej dość tradycyjne i zdecydowanie niezależne od regionów czy krajów. Poza tym współcześnie występuje też problem nielegalnych odstrzałów wilka ale to na inną dyskusję.
A czym się różnią hodowcy z poza Bieszczadu? Bo nie za bardzo załapałem o co Ci chodzi? Bo jak dla mnie to tylko tym, że mieszkają poza Bieszczadami. A skoro i tu i tu występuje drapieżnik to dla mnie oczywistym jest, że trzeba się przed nim zabezpieczyć. Czy tylko Ci w Bieszczadach są do tego zobowiązani?
Jak kogoś nie stać na prowadzenie hodowli to niech zmieni branże. Mi jak założę dajmy na to sklep i nie będę miał klientów to do kogo mam mieć pretensje? Albo biadolę jakie to mam przeszkody albo likwiduje albo też zmieniam branże na coś bardziej dochodowego.
Tak się składa, że opłacalna hodowla polega na tym, aby minimalnymi nakładami pracy oraz kosztów, uzyskać jak największy zysk.
W taki sposób się prowadzi się każdy biznes, a hodowla owiec to biznes.
A przepraszam, czy tym ludziom nie wolno dorobić się "dużej kasy" w szybkim czasie ? - w dużych miastach można ?, a w Bieszczadach to już nie ? Można jak najbardziej ale ten typ dorobkiewiczostwa można porównać do otworzonego sklepu gdzie przecież klient zapłaci a tu jak go nie przypilnujesz to Ci połowę towaru wyniesie.
Bronić, a obronić to dosyć spora różnica :wink: Bronić a nie bronić też jest różnica :wink: To wg Ciebie lepiej nie robić nic niż się zabezpieczyć?
Owce są właśnie takim fenomenem hodowlanym, gdzie wystarczy zapewnić pastwisko, oraz dostęp do wody (w lecie), a hodowla właściwie prowadzi się sama...
Jeśli owce utrzymywane w ten sposób nie padają, ani nie chorują, to znaczy, że hodowla prowadzona jest właściwie :idea: (patrz - definicja chowu lub hodowli). Chyba idealnego bo z praktyką to raczej nie ma to nic wspólnego. Ziemniaki też zasadzisz i niech rosną bez żadnego okopywania czy oprysków na szkodniki?
Zapewne chodzi Ci o to, że wilki są gatunkiem bardzo mobilnym ?
O.K - racja, ale w moim powiecie, pojawiły się (kilku świadków, w tym myśliwi) pierwszy raz, od kilkudziesięciu lat. Pierwszy raz od tak długiego czasu, zwierzyna "niedrapieżna" w tak wielkich ilościach pojawiła się na skraju lasów, niszcząc uprawy kilkukrotnie "intensywniej' niż zazwyczaj.
Czy jest to powód aby strzelać do wilków ? - uważam, że nie.
Co do piesków pełna zgoda, z tym, że zdarzały się przypadki, że wilki wlazły na podwórko i zjadły komuś np. jamnika ;) Co do myśliwych to jestem baaardzo sceptyczny jeżeli chodzi o ich obserwacje czy opinie. Co do tej zwierzyny to może przyczyna jest w zwiększonej ilości upraw, które są dotowane unijnie przez co więcej jest ich zakładanych a nie w drapieżnikach? Kilka wilków i nagle wszystkie kopytne boją się siedzieć w lesie?
Co do piesków to czy jamnik jest jakimś wyjątkowym psem, że o nim piszesz? Jest bardzo prosty sposób by w miejscu występowania wilka nie zżarły Ci pupilka. A mianowicie zaproś go na noc do domu :) . Owszem są i przypadki, że zabierze Ci wilczysko psiaka w dzień ale to niestety taki urok życia w sąsiedztwie z drapieżnikami.
A jak Ci ktoś np. okradnie chałupę (czego Ci oczywiście nie życzę), gdy Ty wędrujesz po Biesach, i po powrocie zgłosisz to na policję, a funkcjonariusz wyskakuje "z ryjem" i mówi: "trzeba było założyć lepsze zamki i alarm" - to to już by było "w porządku" ? - bo moim zdaniem, przedstawiasz właśnie taki punkt widzenia.
Poza tym mięsko nie bierze się ze sklepu, tylko od hodowcy, a likwidacja kolejnych hodowli z powodu ich bankructwa (spowodowanego przez wilki) to wyższe koszty mięska, co odczujemy my - jako konsumenci.
Chyba, że mięska nie jadasz - to sorry, marchewka też jest bardzo smaczna.:wink: Kiepskie to porównanie.
Ja twój model hodowli opisał bym tak: wyjeżdżasz w Biesy szwędasz się po krzaczorach a po powrocie w domu pustki bo Ci go ktoś naszabrował, zgłaszasz a tam policjant drze ryja, że trzeba było chociaż drzwi zamknąć jak już się nie chciało okien i klucza z zamka wyjąć.
Tak właśnie przedstawia się hodowla owieczek na zasadzie niech idzie i żre trawsko. Nic nie robi by się ustrzec przed szkodą a drze ryja, że mu wilki zżarły inwentarz.
Chyba jednak nie zrozumiałeś tej marchewki. :mrgreen: Bankructwo nie będzie spowodowane przez wilki a niedbalstwo i brak zabezpieczeń. To tak jak by oskarżyć stonkę o zżarcie ziemniaków nie opryskawszy ich przed nią.
Za szkody wyrządzone np. przez dziki - płacą koła łowieckie, niech za szkody wyrządzone przez wilki (gatunek chroniony) bulą ekolodzy.
Nie wiem jak Ty, ale ja wolałbym, aby Państwo zajmowało się bardziej poważnymi rzeczami - np. naprawą dróg, walką z przestępczością itp.
Ja tam hodowcą owiec ani bydła nie jestem, ale co proponujesz hodowcom np. z pod Łańcuta czy Niska ? - również mają się "zastawić" aby ogrodzić pastwiska, a może przenieść się za Wisłę ? :lol:
PS
przepraszam, że nie będę mógł odpowiedzieć na kolejne "zarzuty" ;), ale chwilowo nie mam na to czasu.
Trochę za dużo w tym temacie "politykierstwa" i... owiec, a za mało o Bieszczadach...8) Owszem płacą podobnie jak za inną zwierzynę łowną a wynika to z ustawy o prawie łowieckim.
No z tymi drogami czy przestępczością to rzeczywiście trafiłeś. Jak byś nie zauważył to państwo zajmuje się wieeeeeloma kwestiami a jedną z nich jest ochrona przyrody. A skoro jest też w imieniu społeczeństwa jej zarządcą to odpowiada za szkody powstałe w wyniku działalności swoich podopiecznych.
Jak to co proponuje tym z pod Łańcuta czy Niska? Skoro jest drapieżnik to trzeba hodowle zabezpieczyć przed nim a nie pi...ć że mi zwierzaki zjadają. Czy będziesz narzekał że mokniesz jak pada czy może wyciągniesz parasol?
Hehehe no to chyba tyle w tym temacie 10 pkt dla Zubra. Osobiscie tez nie lubie cwaniakow co chca za szybko duzo zarobic. To tak jak z tym pierwszym milionem dolarow co go nie idzie zarobic tylko trza podpierdolic....szybko to se w lotka mozna... przegrac.
No, to dyskutujmy :wink:
1.Jakie to ma znaczenie, czy ktoś mieszkał w Bieszczadach (w ogóle gdziekolwiek) "z dziada pradziada" ? - czy takim osobom, to już "mniej wolno" ? (tj.np. prowadzić hodowlę wiec, bydła itp.) - a czy np. Rusini Karpaccy, to już mogą ? :-D Żubr w zasadzie odpowiedział na wszystko,ja się tylko odniosę do powyższego - uważam że między tubylcami zamieszkującymi od pokoleń wytworzyła się równowaga ze środowiskiem,tak jak np na Podhalu czy w Czarnohorze.A w Bieszczadach... są sobie wilki,nagle ktoś przyjeżdża i chce hodować owce w związku z czym wilki mają spadać na drzewo.Takie współczesne wypełnienie przykazania "czyńcie sobie ziemię poddaną".No sorry, ale już dość zniszczyliśmy,nie ma przyzwolenia dla dalszej dewastacji, a przynajmniej w niektórych rejonach.I w tym sensie pisałem, że jak komuś warunki zastane nie pasują, to niech sam spada na drzewo, a nie wilki.
A czym się różnią hodowcy z poza Bieszczadu? Bo nie za bardzo załapałem o co Ci chodzi? Bo jak dla mnie to tylko tym, że mieszkają poza Bieszczadami. A skoro i tu i tu występuje drapieżnik to dla mnie oczywistym jest, że trzeba się przed nim zabezpieczyć. Czy tylko Ci w Bieszczadach są do tego zobowiązani? A no niczym się nie różnią.
Ale wymagać od np. starej babinki gdzieś z pod Łańcuta (lub gdzieś bliżej Bieszczad) aby sobie zainwestowała emeryturę w "elektrycznego pastucha" na ogrodzenie pastwiska dla np. dwóch krów, to czyste sk*********wo.
Tym bardziej, że zwiększenie się populacji wilków przynosi jedynie satysfakcję iluś tam ekologom, a ciężko pracujący ludzie muszą dodatkowo zap******ać, aby zarobić na zabezpieczenie pastwiska "elektrycznym pastuchem", psami itp.
Spójrz na to troszeczkę szerzej niż ze swojego punktu siedzenia.
Jak kogoś nie stać na prowadzenie hodowli to niech zmieni branże. Mi jak założę dajmy na to sklep i nie będę miał klientów to do kogo mam mieć pretensje? Albo biadolę jakie to mam przeszkody albo likwiduje albo też zmieniam branże na coś bardziej dochodowego. Nie mieć klientów, a być np. okradzionym do dosyć spora różnica (porównanie z wilkami).
Powtarzam, że np. hodowla owiec jest opłacalna, ale na skutek wilczych ataków - niekoniecznie.
A hodowcy powinni mieć pretensje do ekologów (a nie do wilków), bo to właśnie ekolodzy forsują pomysły (np.całkowity zakaz odstrzału wilków), z powodu których ci pierwsi ponoszą dodatkowe straty finansowe.
Jak Ci łatwo zmienić branże, to ją zmień - na bardziej dochodową, na Podkarpaciu, w Bieszczadach...
Jak ktoś ma np. 50 lat, to również ma sobie "zmienić branże" ? - dlatego, że wilków się namnożyło ?
Widocznie mamy za małe bezrobicie w Polsce, więc niech kolejne osoby zbankrutują np. z powodu strat powodowanych przez wilki - oczywiście ekolodzy mają to w d***e.
Można jak najbardziej ale ten typ dorobkiewiczostwa można porównać do otworzonego sklepu gdzie przecież klient zapłaci a tu jak go nie przypilnujesz to Ci połowę towaru wyniesie. A jeśli wilki pojawiły się na terenie, gdzie np. 30 lat wcześniej nie stanowiły zagrożenia ?
Czy zdajesz sobie sprawę jakie to są koszty (grodzenie pastwisk, psy pasterskie) w skali kraju, czy chociażby województwa ?
Może akcja "cała Polska grodzi pastwiska" ? - za czyje pieniądze ? - z budżetu państwa ? - jeśli za pieniądze ekologów, to O.K
"Polska skansenem Europy" - super, tylko jakoś nie bardzo nam się to bycie "skansenem" opłaca (satysfakcją z dużej populacji wilków, to się chyba jeszcze nikt nie najadł).
Bronić a nie bronić też jest różnica :wink: To wg Ciebie lepiej nie robić nic niż się zabezpieczyć? Oczywiście, że lepiej zabezpieczać - tylko nie każdego na to stać - mało kogo stać na wynajęcie przysłowiowego juhasa, albo utrzymanie kilku owczarków podhalańskich.
Co do myśliwych to jestem baaardzo sceptyczny jeżeli chodzi o ich obserwacje czy opinie. Co do tej zwierzyny to może przyczyna jest w zwiększonej ilości upraw, które są dotowane unijnie przez co więcej jest ich zakładanych a nie w drapieżnikach? Kilka wilków i nagle wszystkie kopytne boją się siedzieć w lesie? Jak byś nie zauważył różnicy, to obecnie uprawia się dużo mniej ziemi, niż np. 20-25 lat temu - przynajmniej w moich stronach. Sporo dawnych gruntów ornych uległo zalesieniu - ciekawe ile będzie kosztował chlebuś za 5-10 lat...
Wilki przeniosły się w inne miejsce - problemy ze zwierzyną "plądrującą" się zmniejszyły.
A ja nie wierzę ani ekologom, ani myśliwym - np. "argument" dr Śmietany, że wilki nie polują na zwierzęta hodowlane w zimie - tyż prawda, ale tylko dlatego, że są one zamykane na zimę w oborach/owczarniach 8-)
Tak na marginesie, to gdyby np. dr Śmietana musiał wybulić z własnej skarbonki z 5 tyś. zł za szkody spowodowane przez wilki, to chyba by się troszeczkę zważył...
Co do piesków to czy jamnik jest jakimś wyjątkowym psem, że o nim piszesz? Jest bardzo prosty sposób by w miejscu występowania wilka nie zżarły Ci pupilka. A mianowicie zaproś go na noc do domu :) . Owszem są i przypadki, że zabierze Ci wilczysko psiaka w dzień ale to niestety taki urok życia w sąsiedztwie z drapieżnikami. Nie, jamnik nie jest jakimś wyjątkiem - podałem tylko konkretny przykład, kiedy wilki wlazły w dzień na podwórko, i zjadły kobicie jamnika :roll:
Chyba jednak nie zrozumiałeś tej marchewki. :mrgreen: Bankructwo nie będzie spowodowane przez wilki a niedbalstwo i brak zabezpieczeń. To tak jak by oskarżyć stonkę o zżarcie ziemniaków nie opryskawszy ich przed nią. Powtarzam, że wielu ludzi nie stać na dodatkowe zabezpieczenia (np. psy pasterskie) - "troszeczkę" inna skala kosztów
Owszem płacą podobnie jak za inną zwierzynę łowną a wynika to z ustawy o prawie łowieckim. Gdyby weszła ustawa (tak sobie "gdybam") zakazująca polowań, a za straty spowodowane przez zwierzynę musieli by płacić ekolodzy z własnej kieszeni, to sądzę, że ich podejście do problemu zmieniło by się diametralnie (może zrozumieli by, w jak trudnej sytuacji znajdują się np. hodowcy owiec), oraz dlaczego myśliwi strzelają czasem więcej niż potrzeba... (aby uniknąć płacenia odszkodowań).
Jak to co proponuje tym z pod Łańcuta czy Niska? Skoro jest drapieżnik to trzeba hodowle zabezpieczyć przed nim a nie pi...ć że mi zwierzaki zjadają Znamienne jest, że takie tezy wygłaszają zawsze anonimowe osoby na forach internetowych, ale jakoś głupio (albo straszno :mrgreen:) było by takim osobom powiedzieć to wprost do rolnika.
Jak drechol rozbije Ci "bejsbolem" szybę w aucie - to Twoja wina - mogłeś parkować gdzie indziej, albo założyć szybę pancerną.
Browar - obecnie nie ma czegoś takiego jak "równowaga pomiędzy tubylcami a środowiskiem" - pomiędzy "nie-tubylcami" również.
Równowaga biologiczna to jest sobie może gdzieś (jeszcze ?) w Parku Narodowym Yellowstone w USA (obszar mniej-więcej połowy woj. podkarpackiego).
A owce w Bieszczadach hodowano od setek lat, z tym, że ówcześni hodowcy nie musieli np. płacić tak wysokich podatków jak obecnie :roll: także straty spowodowane przez wilki były przez to mniej dotkliwe :wink:
Jak problem się powtarzał, to polowali na wiki... - najczęściej na te, które podchodziły do stad (zresztą takie najłatwiej wytropić).
Tak na marginesie - to przed II WŚ owiec w Bieszczadach hodowało się więcej niż obecnie.
No, dziękuję za dyskusję - nie chce mi się więcej pisać na ten temat, wyraziłem swój punkt widzenia - wystarczy.
A no niczym się nie różnią.
Ale wymagać od np. starej babinki gdzieś z pod Łańcuta (lub gdzieś bliżej Bieszczad) aby sobie zainwestowała emeryturę w "elektrycznego pastucha" na ogrodzenie pastwiska dla np. dwóch krów, to czyste sk*********wo.
Tym bardziej, że zwiększenie się populacji wilków przynosi jedynie satysfakcję iluś tam ekologom, a ciężko pracujący ludzie muszą dodatkowo zap******ać, aby zarobić na zabezpieczenie pastwiska "elektrycznym pastuchem", psami itp.
Spójrz na to troszeczkę szerzej niż ze swojego punktu siedzenia. Czystym s.............m jest uprawiane takiej demagogi, gdyż jakoś sobie nie przypominam o wilczych atakach na bydło domowe. Jeżeli nie widzisz korzyści z bioróżnorodności to współczuje. Jakoś tak dziwne to jest, że jak mówi się o bogactwie lasów to jednym z pierwszych zwierzaków wymieniany jest wilk i to właśnie nim chwalą się gminy czy nadleśńictwa.
Nie mieć klientów, a być np. okradzionym do dosyć spora różnica (porównanie z wilkami).
Powtarzam, że np. hodowla owiec jest opłacalna, ale na skutek wilczych ataków - niekoniecznie.
A hodowcy powinni mieć pretensje do ekologów (a nie do wilków), bo to właśnie ekolodzy forsują pomysły (np.całkowity zakaz odstrzału wilków), z powodu których ci pierwsi ponoszą dodatkowe straty finansowe.
Jak Ci łatwo zmienić branże, to ją zmień - na bardziej dochodową, na Podkarpaciu, w Bieszczadach...
Jak ktoś ma np. 50 lat, to również ma sobie "zmienić branże" ? - dlatego, że wilków się namnożyło ?
Widocznie mamy za małe bezrobicie w Polsce, więc niech kolejne osoby zbankrutują np. z powodu strat powodowanych przez wilki - oczywiście ekolodzy mają to w d***e. Znów się powtarzasz. Hodowcy powinni mieć pretensji tylko i wyłącznie do siebie a nie zwalać winę na wszystko dokoła a wszczególności na wilki.
No a teraz ten sklep: znów nie trafiłeś bo jak mam sklep to zabezpieczam go przed kradzieżą (szyby antywłamaniowe, alarmy, kraty itp. itd) - patrz ogrodzenie, pastuch, pies.... Gdybym tego nie zrobił to żaden ubezpieczyciel nie wypłacił by mi odszkodowania.
A jeśli wilki pojawiły się na terenie, gdzie np. 30 lat wcześniej nie stanowiły zagrożenia ?
Czy zdajesz sobie sprawę jakie to są koszty (grodzenie pastwisk, psy pasterskie) w skali kraju, czy chociażby województwa ?
Może akcja "cała Polska grodzi pastwiska" ? - za czyje pieniądze ? - z budżetu państwa ? - jeśli za pieniądze ekologów, to O.K
"Polska skansenem Europy" - super, tylko jakoś nie bardzo nam się to bycie "skansenem" opłaca (satysfakcją z dużej populacji wilków, to się chyba jeszcze nikt nie najadł). No to pojechałeś na całego z tą akcją ale slogan dobry: "Cała Polska grodzi".
Pożartowaliśmy a teraz na poważnie. Dlaczego wciąż podpierasz się tym państwem czy ekologami a nie wspomniesz, że ten hodowca poza tym, że ma owieczki to musi cokolwiek więcej zrobić.
Ja jak biorę się za interes to kalkuluję koszty i albo go zakładam i prowadzę albo rezygnuję.
Nie demonizuj wilka i nie wmawiaj wszystkim dookoła, że gdzie się tylko pojawi to wszystko zeżre - łącznie z babcią.
Oczywiście, że lepiej zabezpieczać - tylko nie każdego na to stać - mało kogo stać na wynajęcie przysłowiowego juhasa, albo utrzymanie kilku owczarków podhalańskich. To samemu za...ć a nie siedzieć i tylko liczyć na łatwy zysk. Na samochód stać a na pieska, dzięki któremu zminimalizuje bąź ograniczy do zera (czyli w konsekwencji będzie miał większy dochód) straty już nie? Znów podam przykład tego nieszczęsnego sklepu: jak mnie nie stać na pracownika to sam stoję za ladą.
Jak byś nie zauważył różnicy, to obecnie uprawia się dużo mniej ziemi, niż np. 20-25 lat temu - przynajmniej w moich stronach. Sporo dawnych gruntów ornych uległo zalesieniu - ciekawe ile będzie kosztował chlebuś za 5-10 lat...
Wilki przeniosły się w inne miejsce - problemy ze zwierzyną "plądrującą" się zmniejszyły. Ale do kogo ten płacz? Dziwne. Bo ja zauważyłem wręcz odwrotną tendencję co do upraw. Nie słyszałeś o dotacjach unijnych do chociaż by skoszonej łąki? Właśnie przez te dotacje współcześnie znów coraz więcej obszarów rolnych jest zagospodarowywanych na nowo.
Co do tego zalesienia to coś jak by brano pieniądze na zalesienia i pozbywano się ziemi uprawnej, więc samo się nie zalesiło. Ciekawe ile będziemy zarabiać za 5-10 lat...
A ja nie wierzę ani ekologom, ani myśliwym - np. "argument" dr Śmietany, że wilki nie polują na zwierzęta hodowlane w zimie - tyż prawda, ale tylko dlatego, że są one zamykane na zimę w oborach/owczarniach 8-)
Tak na marginesie, to gdyby np. dr Śmietana musiał wybulić z własnej skarbonki z 5 tyś. zł za szkody spowodowane przez wilki, to chyba by się troszeczkę zważył... Czyli sam sobie zaprzeczasz bo z tego co napisałeś to jasno wynika ZABEZPIECZONY INWENTARZ = BEZPIECZNY INWENTARZ.
Tak na marginesie: jak dr Śmietana w ramach projektu (nie pomne teraz nazwy) rozdawał - dobrze czytasz - rozdawał, ogrodzenia i psy to chętni byli w bardzo małej ilości a już z postawieniem tych ogrodzeń to był naprawdę bardzo duży problem. Samo się nie postawiło a co poniektórym to nawet i tego się nie chciało zrobić. Lepiej brać odszkodowania niż włożyć chociaż minimum pracy by się ustrzec przed szkodą.
No cóż oświecę Cię troszeczkę i zarówno dr Śmietana jak i ja płacę na odszkodowania spowodowane przez wilki - ze swoich podatków. I jak by Ci tu powiedzieć: szlag mnie trafia, że są one wypłacane wszystkim nierobom, którym poza tym, że na początku wiosny wypędzili owieczki na poastwisko, nic nie chce się więcej przy nich zrobić.
Powtarzam, że wielu ludzi nie stać na dodatkowe zabezpieczenia (np. psy pasterskie) - "troszeczkę" inna skala kosztów
Gdyby weszła ustawa (tak sobie "gdybam") zakazująca polowań, a za straty spowodowane przez zwierzynę musieli by płacić ekolodzy z własnej kieszeni, to sądzę, że ich podejście do problemu zmieniło by się diametralnie (może zrozumieli by, w jak trudnej sytuacji znajdują się np. hodowcy owiec), oraz dlaczego myśliwi strzelają czasem więcej niż potrzeba... (aby uniknąć płacenia odszkodowań) Ale dlaczego ma wejść tylko ustawa zakazująca polowań? Razem z nią powinna też wejść ustawa zakazująca gospodarki i eksploatacji lasu bo kamieniami te zwierzaki się nie wyżywią.
Strzelają więcej niż trzeba z bardzo prozaicznej przyczyny a nie dlatego by uniknąć odszkodowań - po prostu za to mają kasę.
Powiem tak. Skoro koła łowieckie są gospodarzami i "właścicielami" zwierzyny łownej to oczywistym jest, że odpowiadają za szkody wyrządzone przez swój inwentarz. Tak samo jak Ty odpowiadasz za szkody wyrządzone przez swój. Więc takie żonglowanie słówkami typu "niech ekolodzy płacą" jest co najmniej nie na miejscu. Co innego gdyby to oni zarządzali i byli "właścicielami" tejże zwierzyny. To mniej więcej tak samo jak byś Ty miał płacić za szkody wyrządzone przez sąsiada.
Znamienne jest, że takie tezy wygłaszają zawsze anonimowe osoby na forach internetowych, ale jakoś głupio (albo straszno :mrgreen:) było by takim osobom powiedzieć to wprost do rolnika.
Jak drechol rozbije Ci "bejsbolem" szybę w aucie - to Twoja wina - mogłeś parkować gdzie indziej, albo założyć szybę pancerną. Jak by Ci tu powiedzieć. Moje zdanie i opinię na ten temat wygłaszam nie tylko na tym forum i nie tylko anonimiwo. Brałem czynny udział w szacowaniu i oględzinach szkód wilczych przez kilka lat. Jeździłem też do gospodarzy na wywiady o szkodach i nie raz dochodziło do ciętej dyskusji ale zawsze jakoś zgadzali się z tym, że trzeba przypilnować inwentarza.
Z tymi łysymi dresami to nie trafiłeś bo za tą szkodę masz wypłacone odszkodowanie. Oczywiście jak wcześniej opłacisz ubezpieczenie, natomiast za szkody od wilków masz płacone obligatoryjnie niezależnie czy zabezpieczysz się czy nie (takie AC, OC, NW samochodowe).
Browar - obecnie nie ma czegoś takiego jak "równowaga pomiędzy tubylcami a środowiskiem" - pomiędzy "nie-tubylcami" również.
Równowaga biologiczna to jest sobie może gdzieś (jeszcze ?) w Parku Narodowym Yellowstone w USA (obszar mniej-więcej połowy woj. podkarpackiego). Bo równowaga biologiczna to coś więcej niż tylko branie. Czasami trzeba też i dać coś od siebie.
Ja jednak zauważyłem, że taka równowaga no może nie wszędzie ale jednak wystepuje. Do tego trzeba jednak troche świadomości ekologicznej a nie tylko chęci zysku i eksploatacji środowiska. Może napiszę sloganem ale nasze wnuki też chciały by mieć wilka a nie tylko oglądać go na obrazkach.
A owce w Bieszczadach hodowano od setek lat, z tym, że ówcześni hodowcy nie musieli np. płacić tak wysokich podatków jak obecnie :roll: także straty spowodowane przez wilki były przez to mniej dotkliwe :wink:
Jak problem się powtarzał, to polowali na wiki... - najczęściej na te, które podchodziły do stad (zresztą takie najłatwiej wytropić).
Tak na marginesie - to przed II WŚ owiec w Bieszczadach hodowało się więcej niż obecnie.
No, dziękuję za dyskusję - nie chce mi się więcej pisać na ten temat, wyraziłem swój punkt widzenia - wystarczy. No to się ubawiłem. Czyli wniosek taki, że im wieksze podatki tym straty od wilków bardziej odczówalne. A tak poza tym to wszystko dobrze? Ja bym to napisał tak: im większe nieróbstwo - tym straty większe. o podatki pretensje miej do ustawodawcy nie ekologów bo oni przysłowiowe g..o mogą w tej sprawie.
Dobry problem poruszyłeś z tym polowaniem. Najczęściej na te, które podchodziły do stad. Teraz jak byś nie zauważył to też jest taka możliwość odstrzału, tylko jakoś tak żadnemu z myśliwych nie chce się siedzieć i czekać na tego konkretnego wilka. Nie krzycz tylko, że powinni to robić ekolodzy czy marsjanie gdyż w Polsce prawo do posiadania broni łowieckiej i ogólnie broni jest jasno określone i bynajmniej tym znienawidzonym przez Ciebie ekologom nie daje takiej możliwości.
Tak hodowało się więcej niż obecnie ale hodowano je i z psem i z pastuchem - juhasem więc też nie trafione porównanie.
Czystym s.............m jest uprawiane takiej demagogi, gdyż jakoś sobie nie przypominam o wilczych atakach na bydło domowe. Jeżeli nie widzisz korzyści z bioróżnorodności to współczuje. Jakoś tak dziwne to jest, że jak mówi się o bogactwie lasów to jednym z pierwszych zwierzaków wymieniany jest wilk i to właśnie nim chwalą się gminy czy nadleśńictwa. To masz chłopie słabą pamięć, albo jesteś nieuważny (ewentualnie nie chcesz o tym wiedzieć).
Wystarczyło ruszyć mózgownicą i poszukać sobie np. w Internecie.
Proszę (pierwszy link z brzegu dotyczy wilków z Bieszczad):
http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie...3,article,2008
http://www.ekologia.pl/artykuly/17_W...uja_bydlo.html
http://www.biolog.pl/article823.html
Czy nadal twierdzisz, że uprawiam demagogię ?
Stosunkowo mała ilość ataków na bydło w Bieszczadach (w porównaniu do np. owiec) bierze się min. z tego, że większość współcześnie hodowanych ras bydła nie nadaje się do wypasu na terenach górzystych, w związku z czym wilki mają mniej okazji do ich atakowania (zostają owce, kozy i konie).
Jak sytuacja przedstawia się na innych terenach, to możesz sobie doczytać.
Co do drugiego "zarzutu", to raczył byś mi nie imputować takich stwierdzeń (nic takiego nie pisałem, więc nie rozumiem, na jakiej podstawie doszedłeś do takich wniosków, tudzież domysłów).
Znów się powtarzasz. Hodowcy powinni mieć pretensji tylko i wyłącznie do siebie a nie zwalać winę na wszystko dokoła a wszczególności na wilki. O kto im zagryza owce ? - ślimaki, biedronki ? :lol:
A kto blokuje odstrzał wilków ? - ekolodzy, czy Krecik z bajki czeskiej ?8-)
No to pojechałeś na całego z tą akcją ale slogan dobry: "Cała Polska grodzi".
Pożartowaliśmy a teraz na poważnie. Dlaczego wciąż podpierasz się tym państwem czy ekologami a nie wspomniesz, że ten hodowca poza tym, że ma owieczki to musi cokolwiek więcej zrobić.
Ja jak biorę się za interes to kalkuluję koszty i albo go zakładam i prowadzę albo rezygnuję. Uważam, że skoro ekolodzy z UE wymyślili projekt "Natura 2000" to oni (lub UE) powinni ponosić koszty wypłat odszkodowań dla rolników i hodowców, którzy na obszarach objętych tym projektem ponieśli straty spowodowane przez zwierzęta objęte tym programem ochrony - dlaczego za pomysły ekologów z Brukseli mają płacić polscy podatnicy ?
Aha - może Ci przypomnę, że nie wszystkie wydatki daje się przewidzieć.
Raczej ciężko przewidzieć np. zagryzienie kilku czy kilkunastu owiec w ciągu jednej doby (skoro jesteś taki dociekliwy, to mogę podać konkretne przykłady) i wliczyć to sobie wcześniej w koszty prowadzenia hodowli.
Nie demonizuj wilka i nie wmawiaj wszystkim dookoła, że gdzie się tylko pojawi to wszystko zeżre - łącznie z babcią. No, to sobie pożartowaliśmy ;)
Gdzie ja demonizuję wilka ? - może tworzę jakąś mitologię, czy przedstawiam fakty ? - jeśli uważasz, że gdzieś skłamałem, to proszę o dowody.
Zaniżasz poziom dyskusji tego typu wstawkami.
To samemu za...ć a nie siedzieć i tylko liczyć na łatwy zysk. Na samochód stać a na pieska, dzięki któremu zminimalizuje bąź ograniczy do zera (czyli w konsekwencji będzie miał większy dochód) straty już nie? Znów podam przykład tego nieszczęsnego sklepu: jak mnie nie stać na pracownika to sam stoję za ladą. Jak hodowca ma jakiś np. wyjazd rodzinny, albo np. zachoruje - to co ? - ma na drugi dzień zlikwidować hodowlę ?
Na co taki gość wydaje swoje pieniążki, to już jego sprawa.
Ale do kogo ten płacz? Dziwne. Bo ja zauważyłem wręcz odwrotną tendencję co do upraw. Nie słyszałeś o dotacjach unijnych do chociaż by skoszonej łąki? Właśnie przez te dotacje współcześnie znów coraz więcej obszarów rolnych jest zagospodarowywanych na nowo. Po pierwsze - jaki płacz ?
Po drugie - Unia owszem dopłaca, ale również narzuca wysoki VAT itp. opłaty na np. nawozy, środki ochrony roślin itp. - że dla niektórych rolników uprawa roślin przestaje być opłacalna (o ile jesteś ciekawy, to mogę podać Ci kilka przykładów na PW).
Czyli sam sobie zaprzeczasz bo z tego co napisałeś to jasno wynika ZABEZPIECZONY INWENTARZ = BEZPIECZNY INWENTARZ. Cóż - manipulujesz moją wypowiedzią, ale będę miły, i nie nazwę tego dosadniej (po "imieniu").
W zimie (pod śniegiem) owce nie są sobie w stanie znaleźć pokarmu na pastwisku więc siłą rzeczy muszą podczas zimy przebywać w pomieszczeniach zamkniętych lub pół-zamkniętych (tj.owczarniach).
Natomiast w czasie wypasów (tj. okres wiosenno-letnio-jesienny) owiec nie da się w stu procentach zabezpieczyć przed atakami wilków.
Myślałem, że się sam tych przyczyn (zamykania owiec w zimie) domyślisz, ale cóż...
Tak na marginesie: jak dr Śmietana w ramach projektu (nie pomne teraz nazwy) rozdawał - dobrze czytasz - rozdawał, ogrodzenia i psy to chętni byli w bardzo małej ilości a już z postawieniem tych ogrodzeń to był naprawdę bardzo duży problem. Samo się nie postawiło a co poniektórym to nawet i tego się nie chciało zrobić. Lepiej brać odszkodowania niż włożyć chociaż minimum pracy by się ustrzec przed szkodą. Jakbyś czytał dokładnie, to mógłbyś wyczytać, że pisałem o kosztach utrzymania psów pasterskich, a nie o kosztach ich zakupu.
Szczeniak np. owczarka podhalańskiego wcale nie jest taki drogi. Natomiast koszt utrzymania dorosłego owczarka (a raczej owczarków - jeden pies niewiele zdziała) jest już spory.
Co do ogrodzeń, to nie znam szczegółów, ale zakładając, że ktoś ma do ogrodzenia np. kilkadziesiąt (lub więcej) hektarów pastwisk, to się tym ludziom nie dziwię - zwłaszcza, że wilk pod ogrodzeniem może się np. podkopać - i całą harówę przy zakładaniu ogrodzenia można o kant...itp.
No cóż oświecę Cię troszeczkę i zarówno dr Śmietana jak i ja płacę na odszkodowania spowodowane przez wilki - ze swoich podatków. I jak by Ci tu powiedzieć: szlag mnie trafia, że są one wypłacane wszystkim nierobom, którym poza tym, że na początku wiosny wypędzili owieczki na poastwisko, nic nie chce się więcej przy nich zrobić. Ile to płacisz ? 2-3 grosze ? (z całości) - może 20 gr ?
Teraz ja Cię "oświecę" - hodowcy owiec również płacą podatki min. na pensje dr Śmietany (pracownika "budżetówki") mimo, że (z całym szacunkiem dla jego dorobku naukowego) badania tego pana mają znaczenie dla kilkunastu-kilkudziesięciu osób w Polsce. Poza tym takie badania nie służą niczemu (a opłacane są z kieszeni podatników).
Powiem tak. Skoro koła łowieckie są gospodarzami i "właścicielami" zwierzyny łownej to oczywistym jest, że odpowiadają za szkody wyrządzone przez swój inwentarz. Tak samo jak Ty odpowiadasz za szkody wyrządzone przez swój. Więc takie żonglowanie słówkami typu "niech ekolodzy płacą" jest co najmniej nie na miejscu. Co innego gdyby to oni zarządzali i byli "właścicielami" tejże zwierzyny. To mniej więcej tak samo jak byś Ty miał płacić za szkody wyrządzone przez sąsiada. Zaraz, zaraz - ale to ekolodzy, jak to raczyłeś określić "drą ryja", że nie wolno strzelać (najlepiej do niczego). Do tego stopnia "drą ryja", że utrudniają (swoją działalnością) życie np. rolnikom czy hodowcom owiec.
A co w przypadku, gdy np. lokalna populacja wilków nadmiernie "wyeksploatuje" zasoby zwierzyny na danym terenie (tj. rozmnoży się nadmiernie) ? - dr. Śmietana połapie je w siatkę ?
Przypomnę, że nawet dr. Śmietana dopuszcza odstrzał wilków (oczywiście nie całej populacji).
Jak by Ci tu powiedzieć. Moje zdanie i opinię na ten temat wygłaszam nie tylko na tym forum i nie tylko anonimiwo. Brałem czynny udział w szacowaniu i oględzinach szkód wilczych przez kilka lat. Jeździłem też do gospodarzy na wywiady o szkodach i nie raz dochodziło do ciętej dyskusji ale zawsze jakoś zgadzali się z tym, że trzeba przypilnować inwentarza. Czy podczas rozmów z gospodarzami również używałeś w stosunku do nich zwrotów typu; "darcie ryja", "darcie mordy", "pie****isz" itp. ?
Śmiem twierdzić, że nie miałeś na to odwagi - natomiast na forum internetowym, anonimowo fajnie tak sobie odreagować, co ?
Troszeczkę szacunku dla drugiej osoby, oraz jej pracy - to nie są złodzieje itp. abyś sobie na nich trenował wulgaryzmy na forum publicznym.
Z tymi łysymi dresami to nie trafiłeś bo za tą szkodę masz wypłacone odszkodowanie. Oczywiście jak wcześniej opłacisz ubezpieczenie, natomiast za szkody od wilków masz płacone obligatoryjnie niezależnie czy zabezpieczysz się czy nie (takie AC, OC, NW samochodowe). Gdyby hodowcy owiec mogli strzelać do wilków przebywających na ich (hodowców) terenie, to ja byłbym za zlikwidowaniem wszelkich odszkodowań (ekolodzy wpadli by w histerię) - sądzę, że taki sposób rozwiązywania problemów sprawdził by się również w stosunku do "dresów" ;)
Raczej się na to nie zanosi, więc (moim zdaniem) za szkody spowodowane przez wilki, powinni płacić ludzie, którzy pośrednio się do tych strat przyczyniają (czyli ekolodzy, pomysłodawcy projektu "Natura 2000" itp.)
Bo równowaga biologiczna to coś więcej niż tylko branie. Czasami trzeba też i dać coś od siebie.
Ja jednak zauważyłem, że taka równowaga no może nie wszędzie ale jednak wystepuje. Do tego trzeba jednak troche świadomości ekologicznej a nie tylko chęci zysku i eksploatacji środowiska. Może napiszę sloganem ale nasze wnuki też chciały by mieć wilka a nie tylko oglądać go na obrazkach. Takie tezy, to może sobie wygłaszać osoba, która nie ponosi strat rzędu np. kilka tyś. złotych rocznie na rzecz tej "równowagi biologicznej".
Jak masz jakiś pomysł na wyżywienie zwiększającej się populacji ludzkiej bez nadmiernej eksploatacji środowiska, to przedstaw ten projekt - może otrzymasz za to nagrodę Nobla 8-)
Poza tym, ja nigdzie nie pisałem, że jestem zwolennikiem wytępienia wilków, albo przeniesienia wszystkich np. do ogrodów zoologicznych.
Uważam natomiast, że częściowy odstrzał jest niestety konieczny, a wypłatą odszkodowań za szkody spowodowane przez np. wilki powinny się zajmować osoby, którym zależy na ochronie wilków (czyli np. ekolodzy, a nie całe społeczeństwo w tym np. hodowcy owiec, czy ich rodziny - jako podatnicy).
No to się ubawiłem. Czyli wniosek taki, że im wieksze podatki tym straty od wilków bardziej odczówalne. A tak poza tym to wszystko dobrze? Ja bym to napisał tak: im większe nieróbstwo - tym straty większe. o podatki pretensje miej do ustawodawcy nie ekologów bo oni przysłowiowe g..o mogą w tej sprawie. Postaram się być wyrozumiały - wytrzeźwiej, albo przynajmniej się wyśpij, przeczytaj jeszcze raz, i pomyśl nad kontekstem mojej wypowiedzi (skierowanej zresztą do innej osoby).
Dobry problem poruszyłeś z tym polowaniem. Najczęściej na te, które podchodziły do stad. Teraz jak byś nie zauważył to też jest taka możliwość odstrzału, tylko jakoś tak żadnemu z myśliwych nie chce się siedzieć i czekać na tego konkretnego wilka. Nie krzycz tylko, że powinni to robić ekolodzy czy marsjanie gdyż w Polsce prawo do posiadania broni łowieckiej i ogólnie broni jest jasno określone i bynajmniej tym znienawidzonym przez Ciebie ekologom nie daje takiej możliwości. 1.Nie krzyczę.
2. Nie twierdziłem, że odstrzałem wilków powinni się zajmować ekolodzy (ani Marsjanie ;)).
3. Dlaczego znienawidzonym ? - na jakiej podstawie wysnuwasz to przypuszczenie ?
4. Niech sprawą (ewentualnego) odstrzału wilków zajmą się hodowcy owiec (można by zmienić prawo) ale tylko na własnych gruntach, oraz w ramach limitów - przy okazji zmobilizowało by to ich do częstszego doglądania stad.
Tak hodowało się więcej niż obecnie ale hodowano je i z psem i z pastuchem - juhasem więc też nie trafione porównanie. Zapomniałeś dodać, że w np. okresie 20-sto lecia międzywojennego na wilki polowano znacznie intensywniej niż obecnie, a owce i tak tym juhasom (z psami) czasem ginęły na skutek wilczych ataków.
"Żubrze" - zwróciłeś niedawno uwagę pewnemu użytkownikowi forum (zresztą słusznie) aby przykładał większą wagę do tzw. kultury wypowiedzi, oraz zachowywał szacunek dla dyskutantów. Postanowiłem odpowiedzieć na niektóre "zarzuty" ponieważ Ty "Żubrze" zarzuciłeś mi to, iż manipuluję faktami (czyli kłamię).
Odpowiedziałem więc, przedstawiając swój punkt widzenia - dziękuję, oraz przepraszam (ewentualnych) czytających, za oddalenie się od głównego tematu.
Mam ciekawsze zajęcia, niż kłócenie się z kimś na forum internetowym.
Howgh ! :grin:
Szczepan non stop podkreslasz ze nie jestes przeciwnikiem wilka (hehehe) jestes, jestes, tylko sprytnym i madrze argumentujesz zeby nie wyjsc na twardoglowego zwolennika poprzedniej epoki i akcji wilczej.
Sam mowisz ze nieznaczne zredukowanie populacji wilka nie zlikwiduje szkod, do tego obecnie dopuszczony jest odstrzal klopotliwych osobnikow a wiec o co chodzi o co sie spinac.
Dawniej wilki byly i pod Poznaniem a babinki jakos po rowach kozy pasly.
Znajomy jak jedzie zalatwiac sprawy to dzwoni do ziomka zeby ze stadem zostal tak, tak pasterstwo wymaga wyrzeczen pogadaj z goralami scisnij im lapy od czego ten uscisk od dojenia lowiec a nie od dlubania w nosie.
Czepiasz sie ekologow, moze i slusznie ale nie zrownuj ich z dr.Smietana wiesz ile ten gosciu zarabia jak zyje itp. jest naukowcem a nauka jest obiektywna dlatego min dopuszcza on odstrzal wilka a ze zdarzy mu sie czasem czyms uchybic ...nikt nie jest doskonaly. Ty cos do niego osobiscie masz zgadlem?
Ciagle powtarzasz ze konczysz...juz cie nie ma i jkos ci ten temat spokoju nie daje jak starej gwardii gdy im wilki pod nosem hasaja to je czasem polikwiduja.
Co właściwie kolega Szczepan proponuje, eksterminacje gatunku? A może wszystkich gatunków drapieżnych? W Indiach tygrysy bengalskie zjadają nie tylko zwierzęta domowe, ale nawet ludzi, pewnie proponujesz odstrzał gatunku tak?
Właściwie coś się tak przyczepił tych wilków, jest ich w Polsce ledwie 600, na pewno sarny czy dziki powodują większe straty, wiec o co chodzi ? Postuluj eksterminacje żurawi, wiesz ile one ziarna wyjadają na polach?
Co właściwie kolega Szczepan proponuje, eksterminacje gatunku? ... Właściwie coś się tak przyczepił tych wilków, jest ich w Polsce ledwie 600, na pewno sarny czy dziki powodują większe straty, wiec o co chodzi ? Postuluj eksterminacje żurawi, wiesz ile one ziarna wyjadają na polach? Chodzi o to, że każdy atak wilka jest nagłaśniany przez media. W wielu relacjach straty spowodowane przez wilka urastają wręcz do niewyobrażalnych rozmiarów a zagrożenie dla ludzi - strach się bać i lepiej z domu nie wychodzić.
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl brytfanna.keep.pl
Gdzie i jak często można spotkać w Bieszczadach te zwierzęta? Czy widzieliście je kiedykolwiek?
Jeśli chodzi o miśki,to w masywie Chryszczatej-Działu oraz w okolicy Tarnawy Niżnej można dość łatwo się spotkać z nimi.W lesie trudno je zobaczyć bo schodzą z drogi zanim się zbliżysz,a jak misia dopadniesz podczas żerowania to Cię odstraszy warknięciem zanim go zobaczysz.Można też spróbować w okolicy gawry,ale to zabawa dla twardzieli (i trzeba wiedzieć gdzie gawra-leśnicy wiedzą,nie wiem czy powiedzą).Ale za to jak miś łowi rybki to ma cię gdzieś jak się nie zbliżasz na mniej niż 100 metrów.Proponuję most na Łokciu na Osławie,niestety 5-6 rano.
Z wilkami trochę gorzej,musisz mieć dobrego przewodnika i duuużo cierpliwości,są 1000x czujniejsze niż misie.Czasem przypadkiem z zaskoczenia się można nadziać na nie.Błysk ciupagi i już ich niema...Jest jeszcze jeden sposób,muszą cię znaleźć same :D
Mnie tak znalazły jak szedłem z przełęczy Żebrak zimą na Chryszczatą po jaja w ciastowatym śniegu.To tylko 3,5 km ale bez plecaka zajęło to 7 godzin i jak już zapomniałem jak się nazywam,o zachodzie słońca na szczycie Chryszczatej zobaczyłem trzy pary fosforyzujących oczu w krzaczkach...Okazało się że nie byłem zmęczony :mrgreen: .Szły za mną aż do Prełuk(baza),najpierw 150 m za mną a na końcu już tylko 50 m.
Ale tak naprawdę to groźne są dziki i borsuki a mistrzostwem jest podglądnąć rysia,gniewosza i sowę śnieżną.Powodzenia
Wilki tej zimy były częstymi gośćmi na Krywem, również w dzień. Można było z ganku obserwować polującą na łanie watachę. Polowanie było udane.
Jesienią nad Krywem pasły się żubry. W Sanie obok resztek mostu jest wydra. Na stokówce przy zjeździe do Hulskiego można było spotkać młode rysie. Teoretycznie masz szansę zobaczyć węża eskulapa. Prawdopodobnie jeszcze kilka sztuk tam żyje.
Chryszczata i okolice od lat są ostoją niedźwiedzia. Również w dolinie Osławy spotkamy żubry, rysie, a z ptaków czarnego bociana, orlika krzykliwego, puszczyka płomykówkę i puchacza.
W Bieszczadach żyje ponad setka niedźwiedzi. W wioskach ich nie ma, na Połoninach też, bo co by tam robiły :lol:
Więc w każdej dolince z potokiem, bez chałup, powinno być ich cztery :mrgreen:
Ja tam ich nie jestem ciekaw i mam nadzieję, że one mnie też nie będą szukać.
Długi
Ja tam ich nie jestem ciekaw i mam nadzieję, że one mnie też nie będą szukać.
Długi Nie pękaj Długi :D SB sobie radzi z niedźwiedzicą, a Ty się boisz? :D
A ja ostatnio nie widziałem dzikich zwierząt - znak, że czas w góry...
Aha...na Otrycie też się obija miś.
Wilki tej zimy były częstymi gośćmi na Krywem, również w dzień. W ubiegłym roku w sierpniu, też w biały dzień napotkaliśmy wilka samotnika na Otrycie, na wysokości Rezerwatu Hulskie.
Tej zimy jeden z GOPRowców wędrując z Tworylnego zadzwonił do Tosi, że ma wilki przed sobą i za sobą, więc nie wie, czy będzie na herbacie :D
Na stronie GOPR brak danych o stratach, więc dotarł bez uszczerbku.
Długi
Wczoraj na Tworylnem spotkałyśmy stado żubrów. Widok nieziemski, przynajmniej dla mnie bo po raz pierwszy widziałam te zwierzątka na żywo :lol: Zdjęcie niezbyt wyraźne tutaj http://www.forum.bieszczady.info.pl/...y2012-300.html
A pozatym na Stołach krążył niedźwiedź i mam wrażenie że byłyśmy obserwowane :wink:
Wielkie dzięki za odpowiedź! :)
Nie wrażenie byłyśmy obok gawry.Byłyśmy tam następnego dnia.Nie dość, że nas obsewował to jeszcze potem sprawdził kto naruszał jego spokój. Wczoraj byłam na wielkiej wyprawie tam gdzie nie wolno wejść i wyoberaź sobie wjechaliśmy w stado kruków liczące kilkadziesiąt sztuk. Delektowały się padliną obok drogi. Widok jak z filmu Ptaki.
Rozmawiałam z bardzo kompetentna osobą która mi powiedziała, że w okolicy Smolika jest pięć niedzwiedzi w tym jeden stara niedźwiedzica urodziła dwoje młodych więc na stan dzisiejszy jest tam pięć gawr i siedem naszych przyjaciół brunatnych.
Niestety znowu niedźwiedź popieścił pracownika leśnego ale niegroźnie.
Czesc Witam . Zazdroszcze wam szczerze takich chwil w których czuje sie podstepne oko króla bieszczadzkich lasów ,to jest niesamowite uczucie poplatane z lekkim dreszczykiem i gesia skórka Ja doswiadczylem takiego w Nasicznem na terenie bazy ZHP z Gdanska.Bylo mozna wyczuc jego obecnosc nosem,jak równiez uslyszec wydobywal z siebie gluchy pomruk którym podkreslal stanowczo swoja obecnosc krecil sie tam prawie do samego rana.Wilki natomiast wywoluja u mnie calkiem inne uczucie jestem zakochany,i zafascynowany tymi zwierzetami kiedys mialem wspaniala przygode bedac na rybach w olchowcu.Byla juz stosunkowo pózna jesien temperatura po zmroku spadla ponizej zera ryby braly niesamowicie trwala cisza czasami przerywana pluskiem wody zapewne spowodowanym jakims wodnym drapieznikiem lub jakims zyjatkiem.Zblzala sie pólnoc i cisze przerwala piekna melodja splywajaca od pasma otrytu cos cudownego,najpierw odezwaly sie dwa moze trzy wilki których wycie potegowal poglos przedzierajacy sie przez las i wode potem dolaczyly do nich nastepne a na samym koncu i to bylo najpiekniejsze dolaczyly te najmlodsze które chcialy dorównac doroslym trwalo to moze minute dwie,ale mi sie wydawalo o wiele dluzej,wlasnie tamtego uczucia nie zapomne.Przygód bylo wiele i z róznymi zwierzetami,i dlugo by opowiadac. Serdecznie Pozdrawiam.
Nie wrażenie byłyśmy obok gawry. Turyści ruszyli szeroką ławą no i teraz się nie dziwmy że któryś może nas w lesie zaskoczyć. Te tropy zostały wyłuskane na masywie Żuków przed dwoma tygodniami.
Misie już żerują
A bardzo pouczający link natrafiłem w sprawie bieszczadzkich wilków:
http://wolfpunk.most.org.pl/ulve/prop2002.htm
lub wygodniej w googlu
http://64.233.183.104/search?q=cache...&ct=clnk&cd=18
Chyba admin, się na mnie wkuffi, ale ja nie umiem skracać linków.
Cytuję za "Nowinami"
No i co zaczynamy bać się wilków. Bestie są w stanie rzucić się na człowieka. Najśmieszniejsze, że trochę się wystraszyłam i Borysa nie zabieram w głąb lasu. Kupiłam mu nawet czerwoną obrożę, szelki i smycz. Św. Mikołaj broni od wilków to przy najbliższej wizycie w cerkwi zapalę w intencji mojego skretyniałego psa kilka świeczek. Acha do lasu będę chodzić z dobrym, mocnym kijem od szczotki.
Uraz u psa pozostanie. Zuza Nikosa także po pogryzieniu i pożarciu jej szczeniaków przez wilki zmieniła swoje zachowanie.
„Było po godzinie 20, gdy wypuściłem z domu psa – opowiada Tomasz Polakiewicz. – Chciałem, żeby sobie pobiegał, ale wilki już na niego czekały...
Polakiewicz nie słyszał, co działo się na drodze w pobliżu gospodarstwa”
„…nie będzie ten sam pies, co przedtem. Za dużo ran, no i straszny uraz. A przecież to żaden ułomek, lecz wielkie psisko, w dodatku dość agresywne.”
Browar, kurcze nie prowokuj! Bo jak coś takiego czytam to mnie szlag trafia!
Niedawno, po zejściu z gór oganiałem się od takiego psa samopas wypuszczonego w Dwerniczku i na szczęście miałem przy sobie kij, który mi w tym pomógł.
„..To zdarzenie może wydawać się śmieszne, jednak jest dowodem, że wilki przestały bać się ludzi – uważa Polakiewicz.”
A może po prostu wilki uważają, że ludzie którzy swoje agresywne psy wypuszczają na drogę w celu pobiegania sobie są już delikatnie rzecz ujmując baranami.
No tom sobie ulżył.
Pozdrówka - Bazyl
-> sir Bazyl
Bez prowokacji nikt nie chce dyskutować.A że się z Twoim zdaniem w tym temacie zgadzam to inna rzecz ;-)
-> sir Bazyl
Bez prowokacji nikt nie chce dyskutować. Ok, zdaję sobie z tego sprawę - tak tylko mi się napisało. Wracając do tematu, żal mi psa, który został pokiereszowany tylko z winy i przez głupotę, lenistwo (itp., itd.) swojego właściciela.
Pozdrówka - Bazyl
Hej:)
Jeśli w tym roku kogoś bez kija od szczotki zobaczę w Bieszczadach, to osobiście mu wleję za głupotę i brak odpowiedzialności;> Aha!! Dzieci noszą do obrony blaszane szufelki!!;> A dla właścicieli psów nasiczańskich jedna rada - zanim się ukochanego Azorka na kłusowanie po lesie wypuści, na wabia trza wypuszczać pudelki - tanie to, marne i żal nie będzie, gdy wilcy pożrą:) Pudelki w miarę możliwości można zastępować redaktorami z GC Nowiny...
PS: Ciekawy przypadek medyczny - 5 cm rozdarcie tchawicy leczy się dobrze antybiotykami. Pamiętajcie obywatele...
Rozumiem znak rozpoznawczy bieszczadników to kij od szczotki. Fajnie bedzie to wyglądać na KIMBie. Z tego co wiem bez trudu w Sękowcu można spotkać wilki. Zresztą niedźwiedzie też. Kiedyś byliśmy na szkoleniu w rezerwacie Hulskie. Najpierw świerzuteńkie ślady niedźwiedzia, a potem na starym osuwisku ślady uczty wilków. Most na Sanie trochę niżej to najlepsze miejsce do obserwacji niedźwiedzi. Szczególnie w księżycową noc pięknie wygląda niedźwiedź w kąpieli. Studenne to także miejsce, gdzie widziałam tropy wilcze.
"Wilki atakują
Alicja Wosik
Drapieżniki rozzuchwaliły się tak bardzo, że coraz częściej zaglądają na podwórka gospodarstw i atakują zwierzęta domowe. Od jesieni wilki zagryzły w Wetlinie około 20 psów.
Do tej pory takie ataki zdarzały się raczej w niewielkich miejscowościach, a nie w ośrodkach turystycznych. Jak obliczają mieszkańcy, w Wetlinie i kilku okolicznych wsiach wilki zagryzły od jesieni aż 40 psów.
Od jesieni - jak obliczają mieszkańcy - wilki zagryzły w Wetlinie około 20 psów, a w okolicznych wsiach drugie tyle. Miejscowi boją się nie tylko zuchwalstwa drapieżników, ale również tego, że podobne przypadki mogą zniechęcić turystów do przyjazdu w Bieszczady.
Mieszkańcy prowadzą dokumentację wilczych ataków. Chcą się nią posłużyć, by złożyć wniosek do ministra środowiska o odstrzał wilków, które wyspecjalizowały się w atakach na gospodarstwa.
Naukowcy tłumaczą, że psy stanowią około 5 procent wilczej diety. Jeśli jednak okaże się, że ataki są nadmierne minister środowiska może wydać zgodę na odstrzał najbardziej uciążliwych drapieżników. Taką zgodę uzyskali w ubiegłym roku mieszkańcy innej bieszczadzkiej miejscowości - Rabego w gminie Czarna."
źródło: http://tvp.pl/400,20070103440984.strona
BTW: a może dałoby się jakoś uświadomić niektórym miejscowym, jakie prawo obowiązuje odnośnie puszczania psów luzem po wsi i poza nią? I wcale nie żartuje - bo jeśli coś z tych rzeczy ma odstraszać turystów, to właśnie szwendające się psy nieodpowiedzialnych właścicieli. To nie dotrze, ale można spróbować, jakaś kampania cy cuś? ;)
Jednym słowem wilki robią to,do czego zobligowani są myśliwi a więc kasacja szwędających się burków.Wniosek prosty-to myśliwi do selekcji :evil:
Jednym słowem wilki robią to,do czego zobligowani są myśliwi a więc kasacja szwędających się burków.Wniosek prosty-to myśliwi do selekcji :evil: Rozmawiamy poważnie? To kasacji w pierwszym rzędzie właściciele psów, a raczej byli właściciele psów których pozbyli się w Bieszczadach. Znudził się takiemu owakiemu pies ,więc go wyrzuca z samochodu. Rocznie w tamtym regionie conajmniej kilkanaście psów. Kilka sama uratowałam ściągając z gór. Wilki przyzwyczaiły się do zobywania łatwego pokarmu i zasmakowały w psim mięsie.
Wolę aby te psy szwendały się po wsiach niż były wiązane na krótkim łańcuchu przy budach. Taki pies na póltorametrowym łańcuchu, często, gęsto głodny jak wyrwie się na wolność to bywa dokuczliwy. To nie jest winien pies ale jego właściciel. Takie psy też kłusują po lasach. Nie dla przyjemności ale z głodu. W ten sposób też mogły wilki posmakować psiny.
Rację masz,howgh! ;-)
Przykład że coś nie istnieje dopóki nie pokażą tego media:))) Miśki łażą po lesie jak łaziły. A po górach nie sposób przejść kilometra żeby nie widzieć tropow wilka... Derty 5-ka :) Celne uwagi :)
Rację masz,howgh! ;-) ;-) Nawet nie można na tym forum troszeczkę się pokłócić. Jestem w nastroju bojowym, chcę wytoczyć najcięźsze działa i co... Masz rację. Ciężki jest los choleryków. Muszę poczekać aż wypowie się nasz znajomy z forum , znany dziennikarz z GC Nowiny. Może jutro ta szacowna gazeta opublikuje jakiś sążnisty artykuł na temat wilczych watah, które przygotowały desant na Krywe. A co, wilki już zbierają się w watahy.
To kasacji w pierwszym rzędzie właściciele psów, a raczej byli właściciele psów których pozbyli się w Bieszczadach. Znudził się takiemu owakiemu pies ,więc go wyrzuca z samochodu. Nie desperuj, to jest margines - cała reszta wałęsających się psów jest po prostu puszczana luzem i łazi gdzie chce. W Sanoku za psa luzem zapłacisz 200zł i nikogo nie będzie obchodzić, że psu lepiej tak niż przy budzie. Natomiast na wsiach ludzie w ogóle nie dopuszczają myśli, że mając psa, oprócz praw są również obowiązki. Gdyby dopuszczali to nie produkowaliby tyle kundli (nie wszystkie w końcu idą do wiadra), powinnaś doskonale wiedzieć że te psy mnożą się bez ograniczeń (a sterylizacja kosztuje, na oddanie w "dobre ręce" też chętnych coraz mniej).
I wcale nie żartuje, że bardzo mnie korci, aby puścić w obieg serie "artykułów", takich jak ten wyżej, tylko wilka zamienić na psa, a psa na turystów, z ostrzeżeniem turystów przed wałęsającymi się psami i z opisem kilku przypadków wiejącego przybysza (ludzie wszak zazwyczaj psów się boją). Widzielibyśmy jaka wtedy byłaby reakcja. Nie byłoby w tym ani grama kłamstwa, a na własnej skórze też co nieco w tej materii doświadczyłem.
p.s - Szanowny turysto: nie chcesz mieć pogryzionych nogawek, albo co gorsza - nóg, pamiętaj gdzie Bieszczadów próg. I go nie przekraczaj ;)
p.s2 - jak się tak przegląda czasem niektóre fora czy grupy, to da się znaleźć parę wątków na temat jak się zabezpieczyć na wypadek spotkania wilka. Natomiast znacznie więcej da się znaleźć o tym jak zabezpieczyć się przed psami. Przypadek?
A jeśli trzeba odstrzelić parę wilków, to odstrzelić. Ale nie pieprzyć, że trzeba odstrzelić wszystkie, aby dogodzić każdemu szykanowanemu przez wilki hrabiemu, bo tylko w ten sposób udałoby się to zrobić.
Nigdy nie zwróciłam na to uwagi. Nie boję się psów. Wprost przeciwnie bardzo je lubię. Nigdy nie zostałam zaatakowana przez psa. Kilka razy pies pokazał mi moje miejsce tzn. gdybym poważnie nie potraktowała jego ostrzeżenia to mógłby mnie pogryźć. Z większością psów jestem po imieniu. Przez cały czas zastanawiam się , czy czasami nie ucierpiał od wilczych kłów Budrys. Ten pies z Nasicznego. Jego właściciel twierdził, że ten pies bywa groźny. No i wałęsał się po wsi. Zawsze daję do wąchania psu rękę. Każde zwierzę, gdy nie wyczuwa ze strony człowieka agresji uspokaja się. Chyba, że jest przez człowieka bardzo doświadczone. Poza tym psy wyczuwają zapach innych zwierzaków, a ja dosłownie jestem zapachami przesączona. Moi ulubieńcy plus zapach tych kotków i piesków z którymi się codziennie witam to balsam na dusze wałęsających się burków. Jeżeli czegoś się w górach boję to ludzi.
Myślę że ów(z Nasicznego) kij od szczotki czy też miotły dobry i na psy i wilki.Ale też myślę sobie że dużo bardziej boję się psów niż wilków.
Myślę że ów(z Nasicznego) kij od szczotki czy też miotły dobry i na psy i wilki.Ale też myślę sobie że dużo bardziej boję się psów niż wilków. Nie dziwię się. Psy częściej spotykasz niż wilki. Nie każdego wilki sprawdzały. Nie boję się ani psów ani wilków. Muszę się przyznać, że jeżeli już to niedźwiedzi i dzików. Kiedyś napisałeś, że borsuki są niebezpieczne. Pawda to?
Mnie wilki sprawdzały.Borsuki są łasicowate i duże,mają pazurki do kopania nor wielkości moich palców,toteż potrafią zrobić ziazi.Jaźwiec nie ucieka-Ty się musisz wycofać.Były wypadki nieświadomych ludzi w Krakowie,w Lesie Wolskim.
Widziałam tylko raz na wolnści borsuki, a raczej ich młode. Uśmiałam się setnie. Trzy maluchy bawiły się w berka, a potem jeden przeskakiwał przez drugiego. Wyglądało to jak lekcja w f. Było to bardzo dawno. Lisy i pewien kłusownik z Ropienki czy Wańkowej je wytępił. Robi borsuczy smalec. Mam nadzieję, źe kiedyś jakiś jeźwiec zrobi mu zazi.
http://wiadomosci.onet.pl/1653221,11...rach,item.html
niezle sie usmialam z tego tekstu!!! "nalezy sie poruszac jedynie wyznaczonymi szlakami ktore niedzwiedzie omijaja" - madre te bieszczadzkie misie ;)
i niemądra Buba i niemądry Barnaba.
..ano pobudziły się Misie bo wdepbnąłem w ślad niedawno niedaleko Matragony, pech chciał że aparatu nie zabrałem bo się wystawia w komisie, demoniszcze, ..a ostatnio odkryłem norke borsuczą, znaczy się nie ja tylko pies bo wlazł do niej szczekając , jakieś 300 m od blokowisak w Sanoku... szpiedzy jacyś?
Koniecznie przeczytajcie:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...404/-1/weekend
Koniecznie przeczytajcie:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...404/-1/weekend Niezmiernie ciekawe. Czekam niecierpliwie na nową książkę pana Marszałka. Mam nadzieję, że Kolega pospieszy się i jeszcze w przyszłym roku będziemy mogli poczytać o tych skromnych, a jakże pięknych skarbach naszej ziemi. Gorąco polecam inne książki autorstwa pana Marszałka: "Skarby podkarpackich lasów", "Ballady o drzewach" i " Leśne opowieści z Beskidu". Szczególnie ta ostatnia pięknie wpisuje się w temat. Są tam opowieści o kurhanach, kapliczkach, łemkowskich cmentarzach i innych tajemnicach, które kryją beskidzkie lasy. Zaś " Skarby podkarpackich lasów Przewodnik po rezerwatach przyrody" wydany przez Ruthenus to perełka edytorska, jedna z najpiękniejszych książek jaką posiadam.
Część druga:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...937/-1/weekend
Cytuję z w/w artykułu
Czy może ma ktoś zdjęcie tego obelisku?
Czy może ma ktoś zdjęcie tego obelisku? podejrzewam że o tym mowa... Dość sumiennie sie tam pokręciłem na jesieni... To odpowiada opisowi bo kiedys był tam jeszcze chrest.
Dzięki.No to jest solidny powód do penetracji ;)
Lucyna, uważaj...:)
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...-1/aktualnosci
Sam w tym tygodniu widziałem na świerzym śniegu sporo tropów miśka. Może zdobędę sie na jakąś relację ale na razie mi się nie chce.
Pozdrawiam
Nareszcie
..ano łażą łażą... tez już widziałem... i ludzi w lesie i misia... a głodneeeeee
Niedźwiedź poranił kobietę w Bieszczadach:http://www.esanok.pl/?ak=news_c&pan=...937&wroc=index
No to miała babka fuksa. :)
"â Odwilży nie było, pokrywa śniegu jest spora, więc można przypuszczać, że spokój zakłóciła mu prowadzona niedaleko zrywka drzew i huk pił motorowych â spekuluje myśliwy."
Boki można zrywać. Ten myśliwy chyba był z innej branży niż leśnictwo, jeśli zrywali drzewa. hehehe ! Spekulant.:mrgreen:
..sie mu przysnęło na ambonie po ostatnim "polowaniu" i przegapił pobudkę misiowatych...
za słowami piosenki "..najlepiej jest zbudzić się, w marcu nad ranem; ...z dachu upite przez czarownice, biedne polskie diabły w łapciach"
..a tu coś z innej strony o Misiach : http://www.taraka.pl/index.php?id=ni..._kalendarz.htm
Śledztwo w sprawie tego misia, który pogryzł kobietę, jest wielowątkowe. Jeden z tropów prowadzi do pewnej niedźwiedzicy z Otrytu i dalej ... sami wiecie :mrgreen:
"â Odwilży nie było, pokrywa śniegu jest spora, więc można przypuszczać, że spokój zakłóciła mu prowadzona niedaleko zrywka drzew i huk pił motorowych â spekuluje myśliwy."
Boki można zrywać. Ten myśliwy chyba był z innej branży niż leśnictwo, jeśli zrywali drzewa. hehehe ! Spekulant.:mrgreen: A cóż to Cię tak rozbawiło? :???:
Za http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...INIE/854234439
WYWIADY
13 marca 2008 - 0:01
Przeżyłam atak niedźwiedzia
W lesie nad Zalewem Solińskim rodzina Marii i Stanisława R. z Teleśnicy przeżyła dramatyczne spotkanie z niedźwiedziem.
Poraniona pazurami 150-kilogramowego zwierza kobieta, po zabiegach chirurgicznych, przebywa w ustrzyckim szpitalu, gdzie rozmawiała z nią Inka Wieczeńska.
- Boleśnie przeżyła pani spotkanie "twarzą w twarzâ z niedźwiedziemâŚ
- Od trzydziestu lat chodzę po lesie. Spotykałam i dziki, i jelenie, i niedźwiedzie, ale takiej sytuacji jeszcze nie miałam. Zbyt późno zauważyłam miśka. Zobaczyłam jego pysk nad swoją twarzą. Był zbyt blisko, żeby uciekać.
- Nie było słychać jak podchodził?
- Nie. To był jeden skok. Zaczęłam się wycofywać zygzakiem przez młodniki.
- I wtedy niedźwiedź zaatakował?
- Tak. Powalił mnie na ziemię. Zdążyłam tylko ręką zasłonić twarz. To był potężny samiec. Strzelił mnie łapą w szyję. Gorączkowo myślałam, jak odegnać go od siebie, ale w głębi duszy byłam pewna, że mnie poturbuje. Najpierw uderzył mnie łapą w żebra, przerysował pazurami przedramię i pierś. Poranił też pośladek. Byłam przerażona. Modliłam się tylko żeby mnie kłapnął zębami, bo pysk miał olbrzymi.
- W lesie była pani z mężem i synem, ich niedźwiedź nie atakował?
- Oni byli dosyć daleko ode mnie. Na szczęście usłyszeli jego ryk, bo echo niosło go po lesie i przybiegli. Zaczęli krzyczeć. Początkowo niedźwiedź wcale nie reagował, ale w końcu odszedł.
- Jak pani myśli, dlaczego niedźwiedź panią napadł, przecież to się prawie nie zdarza?
- Nie mam żalu do niedźwiedzia. Rozumiem go. Za blisko podeszłam. Myślę, że to tak jakby ktoś wszedł na moje podwórko, też bym była zła. To taki instynkt zwierzęcy. Zresztą przez tę wiosną w zimie niedźwiedzie są na wpół wybudzone i nie zachowują się naturalnie.
- Widzę, że jedna z ran jest blisko tętnicy?
- Gdyby ją uszkodził, byłoby po wszystkim. Jestem mocno poharatana i obolała, ale wyjdę z tego. Czuję się już dobrze.
- Po takim przypadku do lasu pewnie nie wybierze się pani zbyt szybkoâŚ
- Ależ skąd! Kocham las i nie zamierzam ze spacerów po nim rezygnować.
- Wspominała pani na wstępie, że już wcześniej zdarzało się natknąć na niedźwiedzie. Rozumiem, że tamte spotkania nie były aż tak niebezpieczne.
- Niedźwiedzia widziałam kilka razy. Pierwszy raz prawie weszłam w niego⌠Stał na pniaku. Tuż przede mną. Na szczęście tyłem do mnie. Poczułam wtedy, jakby nogi zapadały mi się w ziemię. Otrząsnęłam się jednak i szybko zaczęłam uciekać. Udało się.
- A innym razem?
- Wyszłam na dróżkę i w takim młodniku zobaczyłam niedźwiedzia. Ten był jeszcze młody. Stanął na tylnich łapach i tylko tak fuknął na mnie "Uffâ, a potem odwrócił się i poszedł.
- Prawdziwa z pani weteranka, ale po ostatniej przygodzie będzie pani już chyba ostrożniejsza w lesie?
- Na pewno. Dzisiaj już wiem, że trzeba unikać gęstych, mrocznych lasów. Lepiej też nie zbliżać się do młodników, bo właśnie tam można spotkać te zwierzęta. A nie życzę nikomu tak bliskiego spotkania z niedźwiedziem, jak moje.
Ja proponuję zrzutę zróbmy na kilka znaków ostrzegawczych...
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ory=bieszczady
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/786399403
Znowu nas straszą (nie penetruj ostoi,nie schodź ze szlaku)
Teraz już wiem po co są szlaki znakowane-żeby miśki wiedziały gdzie ostoja dla ludzi :twisted:
Znowu nas straszą (nie penetruj ostoi,nie schodź ze szlaku)
Teraz już wiem po co są szlaki znakowane-żeby miśki wiedziały gdzie ostoja dla ludzi :twisted: Ano... Nad Halą Stoły w Tatrach urywa się legalny szlak, który onegdaj wiódł na Tylkowe Kominy i do Dudowej jako nieznakowana perć. Wbito tam kiedyś za barierą zamykajacą szlak tabliczkę 'Uwaga niedźwiedź':D A ktoś dopisał niedźwiedziom z drugiej strony 'Tu można jeść ludzi'.
Pozdrawiam,
Derty
To jest ścieżka podejścia do Bańdziocha Kominiarskiego(zwłaszcza do dolnego otworu),dalej chodzona.A zamknęli ją równocześnie ze szlakiem z Iwaniackiej z powodu gniazdowania orłów.
To jest ścieżka podejścia do Bańdziocha Kominiarskiego(zwłaszcza do dolnego otworu),dalej chodzona.A zamknęli ją równocześnie ze szlakiem z Iwaniackiej z powodu gniazdowania orłów. O nie - stanowczy sprzeciw :-)
Tą ścieżką można również wejść na sam Kominiarski (byłam nielegalnie dokładnie pamiętam że w roku 1982, ale się przedawniło ;-) ).
To był szlak znakowany przez Mieczyslawa Karłowicza na pocz. XX w. (o ile pamiętam z głowy nie z googli to w roku 1907). Trasa jest zupełnie łatwa, jej najwiekszą wadą jest to ze całą ścieżkę jak na dłoni widać z Polany Pisanej.
Do Bańdziocha owszem też się tamtędy chodzi, ale w pewnym miejscu należy skręcić (ja tego wariantu nie znam, nie łażę po jaskiniach).
Nie wiem kiedy zamknięto szlak na Kominiarski od tej trony, w każdym razie dużo wcześniej niż "za moich czasów", chyba w latach 40 lub 50 lub nawet wcześniej.
Natomiast szlak niebieski od strony przeł. Iwaniackiej zamnięto albo w II poł. lat 80 albo w I pol. lat 90 XX w.
Przez bardzo długie lata wejście na szczyt i powrot było tą samą trasą od przeł. Iwaniackiej.
Na Kominiarskim Wierchu byłam ze 4 razy, ale zanim tam zaczęły gniazdować orły.
Tyle tatrzańskiego OT.
Pozdrowienia
Basia
Do autora watku Wilka widziałem coś z 10 razy Niedźwiedzia tylko 2 ale unikałem jak mogłem acha jeszcze były tropy wchodzące do gawry ale nie wychodzące (to się nie liczy nie?).Najtrudniej to Rysia zobaczyć ale w zeszłym roku widziałem dorosłego samca chyba z ok 25m pod Trochańcem. W tym roku były wśród moich ziomków 2 ataki miśka i nikt nie narzeka każdy lezie do lasu na wlasną odpowiedzialność. Derty to z tymi psami kłusownikami w Nasicznem było udane. Co tam Polakiewicz na podwórku lał nie wiem ale znam ludzi co mieli podobne akcje z autentycznym wilkiem i śmieszą mnie ludzie którzy twierdzą że to nieeemooożżliweee. Jeden kolo po ataku na psa gonił wilka autem po wsi i o mało go nie puknął zderzakiem.
http://esanok.pl/?ak=news_c&pan=n&do...116&wroc=index
Bieszczsadzkie misie widac przepadaja za wedrowkami a teraz pytanko do naukowcow .Ile wobec tego mamy misiow wspolnych z naszymi oboma sasiadami?
I jak tu liczyc populacje krajowa kiedy co roku moga to byc inne liczby.
Z moich obserwacji winika ze w Bieszczadach zdarzaja sie wyraznie widoczne zmiany liczebnosciowe niedzwiedzi w kolejnych latach. Miejscowi to potwierdza obecny rok jest jednym z niedzwiedziowych bum.
W takim roku idac na dluga wycieczke do lasu wprawny obserwator moze dostrzec tropy nawet 4 roznych misiow. Czesc z nich to miejscowi rezydenci swoich rewirow tzw miski terytorialne reszta z kad?
Ostatnio to slyszalem ze po Stolach to piatka grasuje matka +2 piastuny +2 nowe mlode niezla banda misiow ludzie po lasach przestaja chodzic niedzwiedzi bardziej sie obawiaja niz wilkow.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/113647662
Czternastak
Zgoda, co do tego, że niedźwiedzica była z czterema maluchami to bardzo rzadki widok (bardzo budujący) ale miśki musiały być w jednym wieku, a nie jak od kogoś usłyszałeś że dwa były starsze a dwa młodsze.
Siema Grzesiek czy znaczy to ze ty widziales? Bo ja faktycznie powtarzam co slyszalem od kumpli z dystansu paru tys. km slabo widac bieszczczady nawet slychac cienko. Ale to siem wkrotce zmieni he he he osobiscie sprawdze pare spraw rogi primo. Czytam co tam Grzesiek piszesz na forum od jakiegos czasu zastanawialem sie czy sie odezwiesz. Foty wilka twoje? Jak tak to gratulacje bylyby lepsze z mocniejszym obiektywem narazie.
No tak trzeba mieć sokole oko żeby coś dostrzec z takiej odległości. Gdybym to widział to pewnie siadłbym sobie z wrażenia a później aparat w ruch i byłoby co oglądać. Pozwoliłem sobie wtrącić kilka słów do tego wątku, gdyż moim zdaniem taka sytuacja jest wątpliwa, z tego co gdzieś wyczytałem na odchów miśków mamuśka poświęca około dwóch lat, a po tym okresie młode muszą dawać sobie radę same. Wilk trafił mi się jak ziarnko ślepej kurze, następnym razem postaram się zrobić lepsze :-)
Masz racje Grzesiek opcja z czterema tegorocznymi mlodymi jest bardziej prawdopodobna. Nie zrozum mnie zle zdjatka sa oki tylko rura lepsza by sie przydala powodzenia
Myślę ze i tym razem przyznasz mi trochę racji, sam aparat (i całe dodatkowe ustrojstwo) nie załatwi wszystkiego przydają się umiejętności i wiedza. Które to przychodzą z czasem. A ja jestem wybitnie początkującym i stąd nie zawsze wszystko wychodzi jak należy.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/934153790
Cytat:
W Bieszczadach obudziły się niedźwiedzie
Krzysztof Potaczała I nie tylko w Bieszczadach...szurając po Orawie kolega napotkał świeżutkie ślady w sobotę 7 lutego...a ja dostałem pamiątkowe fotki:
http://tiny.pl/v8rf i http://tiny.pl/v8r5
cytuję za e-sanok:
''A jednak niedźwiedzie chodzą stadami
(16-02-2009 )
BIESZCZADY. Niecodzienne spotkanie ośmiu niedźwiedzi przy paśniku, gdzie leśnicy wykładają karmę dla jeleni zaobserwował w ubiegłym tygodniu leśniczy Teodor Furs z Buka (Nadleśnictwo Cisna). Dwie dorosłe niedźwiedzice wraz z szóstką swego potomstwa obżerały się kukurydzą i burakami.
Jedna z nich to na pewno âźSolinaâ, którą można poznać po obroży z nadajnikiem telemetrycznym, wodząca za sobą trójkę rocznych misiów, druga zaś widywana jest w towarzystwie swych zeszłorocznych bliźniaków i trzymającego się wciąż matki starszego âźpiastunaâ. Trojaczki to wielka rzadkość u niedźwiedzi, a już spotkanie w jednym miejscu tak âźrodzinnegoâ towarzystwa jest wielką przyrodniczą ciekawostką, zwłaszcza, że muszą one bytować na tym samym, niezbyt rozległym terenie Nadleśnictwa Cisna. A przecież stare leśne porzekadło mówi, że âźniedźwiedzie nie chodzą stadamiâ.
Od kilku dni, po obfitych opadach śniegu, niedźwiedzie znów zaszyły się gdzieś w leśnym gąszczu, zapadając pewnie w kolejną tej zimy drzemkę.
Edward Marszałek
rzecznik prasowy RDLP w Krośnie
http://www.krosno.lasy.gov.pl/web/rd...no/aktualnosciWilk utonął w nurtach Wetliny
http://www.krosno.lasy.gov.pl/image/...=1234772585002Znane są już wyniki sekcji martwego wilka znalezionego przed tygodniem nieopodal siedziby Nadleśnictwa Wetlina w nurcie potoku o tej samej nazwie. Prawdopodobna przyczyna śmierci to utonięcie spowodowane szokiem termicznym podczas ataku na jelenia w głębokiej wodzie.
Nie każdy wilczy atak na jelenia jest udany. Bywa, że w czasie walki nawet tęgi basior może polec od uderzenia jeleniej racicy. Tak mogło być i tym razem w Wetlinie, gdzie wataha âźwjechałaâ na tęgim byku niemal do centrum wsi. Nocą nikt nie słyszał odgłosów walki, ale kilka dni później na środku rzeki, nieopodal mostu, ktoś wypatrzył ścierwo wilka opłukiwane wodą. Po przeprowadzeniu weterynaryjnej obdukcji okazało się, że martwy drapieżnik był w doskonałej kondycji, bez obrażeń, miał jedynie niewielki obrzęk płuc. Jego pusty żołądek świadczył o głodzie, który pchał go do walki o zdobycz, zaś w pysku kurczowo zacisnął pęk jeleniej sierści, świadczący o tym, że tę zdobycz miał już niemal w garści. Być może uderzony racicą, wpadł do rzeki, gdzie utonął. Inna hipoteza zakłada szok termiczny w czasie walki z jeleniem w głębokiej na ponad metr lodowatej wodzie.
- Na szok termiczny wskazuje niewielka ilość spienionego płynu w drogach oddechowych, sierść jelenia między zębami wilka i jednocześnie całkowicie pusty żołądek, a także miejsce odnalezienia martwego ciała na dnie potoku w pobliżu upolowanego jelenia. â napisał w protokole oględzin dr Wojciech Śmietana z Instytutu Ochrony Przyrody PAN.
W każdym razie martwy wilk nie wziął już udziału w uczcie, którą jego wataha âźwyprawiłaâ na zabitym około 100 metrów wyżej jeleniu.
Basior liczył sobie 4 lata, ważył 35 kilogramów. Skórę z niego przekazano do ekspozycji Muzeum Bieszczadzkiego Parku Narodowego
Wilki podchodzą już naprawdę blisko.W zeszłym roku nad ranem,praktycznie w samej Cisnej(na wylocie do Dołżycy przed stacją paliw)na srodku drogi wilk wcinał psa.
Nie wiem,czy to prawda,ale psie mięso podobno wilki uwielbiają:(
my też będziemy wcinać psy jak nas kryzys dopadnie... to normalka... nie przejmuj się..., człowiek jest bardzo żylasty.
my też będziemy wcinać psy jak nas kryzys dopadnie... to normalka... nie przejmuj się..., człowiek jest bardzo żylasty. ...tia,jednak ja nie jestem żylasty:)
Taa,i na szczęście ..szybko biegasz!
Taa,i na szczęście ..szybko biegasz! WUKA.....jak chcesz sobie w Biesach popatrzeć na basiora to w Cisnej w przeciwnym kierunku do Biegu Rzeźnika,w Hotelu Nadleśnictwa są dwa wypchane wilki...jeden to naprawdę robi wrażenie!
Widziałam kilka razy żywe więc wypchany to tylko może portfel zrobić na mnie wrażenie,ale też bez emocji !
Widziałam kilka razy żywe więc wypchany to tylko może portfel zrobić na mnie wrażenie,ale też bez emocji ! No dobra...już o niczym wypchanym na tym forum nie powiem:evil:
Nie denerwuj się:)
WUKA wcale nie kazała Ci się wypchać;)
Pozdrawiam:)
Przepraszam że tak off-owo ale jak Was czytam to przypomniała mi się scenka z praktyk na bloku operacyjnym, kiedy to doktorek do piguły rzecze: -Siostro, jak Siostra kiedyś mi padnie pod nożem, to ja sobie siostrę wypcham i postawię w kącie.
Na co siostra: - a czym Pan Doktór chce mnie wypchać?
to by było tyle co do wypychania... a wracając do Niedźwiedzi i Wilków... czytam właśnie "Syberię" J. Pałkiewicza... i jakoś tak mdło...o zwierzątkach i w ogóle...
z tymi atakami wilkow na psy jest tak poniewaz wilki oszczedzaja energie badania dowiodly ze wilki zaczynajac łowy ida na poczatek do zabudowań po łatwiejszy łup jak sie nie uda to dopiero szukaja jeleni,do tego jeszcze pojedyncze wilki ktore same jelenia nie upoluja zostaje im padlina albo psina nawet z łancucha
Wprawdzie Trzykropek zapodawał ale dla przypomnienia...
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/569760756
Wprawdzie Trzykropek zapodawał ale dla przypomnienia...
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/569760756 ojej, to one nie śpią?
Miśki już wstały wiosna idzie ;)
http://www.bieszczady.net.pl/?fn_mod...ews&fn_id=1314
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/568997064
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...INIE/697977211
Kiedyś obiło mi się o uszy, żeby rzucić coś na ziemię jak ucieka się przed niedźwiedziem np. plecak, ma to dać kilka dodatkowych sekund (chodzi mi o zapach, a nie o ciężar plecaka ;)).
PS
Pozdrawiam wszystkich w swoim pierwszym poście.
http://ww6.tvp.pl/400,20090525908691.strona
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/542723611
Nie radził bym nikomu spotkać się z misiem w oko w oko
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/467814878
Około (pi razy drzwi) 90% pokarmu wilków stanowią jelenie,tyle samo % pokarmu rysi stanowią sarny.Dopóki kmioty z giwerami będą kasowały naturalny przyrost populacji jelenia i sarny,to rysie będą zdychać,a wilki grasować w obejściach i wśród owiec.A kmioty z giwerami muszą kasować,bo jak nie, to zapłacą karę nadleśnictwom za szkody wyrządzone w młodnikach przez zwierzynę płową.I tak wszyscy psy wieszają na uzbrojonych burakach, a nadleśnictwo "z zadumą pochyla się" nad losem dużych drapieżników i twierdzi jakoby je chroniło.A przecież plan odstrzału ustalany jest między nadleśnictwem a kołem łowieckim,i nadleśnictwo ma tu głos decydujący.Jak w tym kawale o partyzantach - to gajowy(czyt. nadleśniczy) rządzi. Mam takie dziwne wrażenie że leśnicy (instytucjonalnie, nie prywatnie) byliby szczęśliwi gdyby w lesie nie było żadnej zwierzyny,tylko same drzewa.
Tak myślę że trzeba te psy choć częściowo przewiesić ze strzelbatych pedałów na leśnych...
Jedna banda Browar jedna banda... przynajmniej w Bieszczadach. Ale zarowno wsrod mysliwych jak i lesnych zdarzaja sie egzemplarze w porzadku.
Browar......
Masz zupelna racje,najlepiej wine zwalic za wszysko na NIEDZWIEDZIE-WILKI-RYSIE.Tak manipulowac ludzmi i wywolac strach,aby mozna bylo sobie postrzelac-zdobywajac TROFEA,ktore ozdobia sciany "snobow" i bochaterow z strzelba w reku.To ze te zwierzeta zyja na tym ,a nie innym terenie powinnismy byc dumi,gdyz to oznacza ze srodowisko jest jeszcze czyste.Jednak kogo to obchodzi o tym sie jeszcze nie mowi,gdyz nam przeszkadzaja sasiedzi lesni,ktorzy zyja wedlug ich prawa.My jednak ciagle ingerujemy i niszczymy ich srodowisko,a tego nikt nie chce widziec.Udajemy ze nic sie nie dzieje i wszystko jest w jak najlepszym pozadku,a gdy sie ocniemy z tego co robimy moze byc juz za pozno.
Zaprzestanie odstrzału jeleni czy saren nie zlikwiduje problemu "mordowania" owiec itp. przez wilki - trzeba sobie uświadomić, że każdy drapieżnik (ssak, ptak, ryba itp.) wybiera taką ofiarę, którą mu najłatwiej upolować.
Drapieżnik instynktownie "kalkuluje" sobie, czy pogoń za daną ofiarą warta jest wysiłku (a takie gonienie jelenia, to przecież spora strata energii) - więc np. wilk wybiera łatwiejszą ofiarę tj. owcę.
Wilki w Bieszczadach już dawno przestały się obawiać ludzi - zwiększenie populacji jeleni nie zlikwiduje problemu (tj. ataków na zwierzęta hodowlane), co najwyżej częściowo go ograniczy.
Trzeba również zrozumieć sytuację ludzi, którzy żyją np. z hodowli owiec czy bydła - każda rozszarpana sztuka, to strata dla hodowli - nawet, gdy rolnik dostanie odszkodowanie, to i tak ma kilka/kilkanaście miesięcy "w plecy", zanim za pieniążki z (ewentualnego) odszkodowania zakupi i wyhoduje np. owcę do wieku "rozpłodowego" (na miejsce rozszarpanej sztuki).
Nie jestem myśliwym, nie za myślistwem nie przepadam, ale rozwiązanie problemu nie jest takie proste, jak się niektórym osobom wydaje.
W chwili obecnej, Lasów Państwowych itp. instytucji raczej nie stać, na wypłacanie tak licznych odszkodowań (w przypadku zaprzestania odstrzału wilków) zanim populacja jeleni wróciła by do w miarę normalnego poziomu (co i tak nie zlikwidowało by problemu ataków na zwierzęta hodowlane).
Takie błędne koło...
Może to się kiedyś unormuje, oby wilki oraz inne drapieżniki tego doczekały...
Szczepan czesciowo masz racje.
Wilk idzie na latwizne dlatego trzeba mu maksymalnie utrudnic zdobycie takiej owcy. Dodatkowo liczebnosc zwierzyny plowej powinna byc odpowiednio wysoka gdyz i to nie zaszkodzi. Jednak nawet wtedy pasterze wypasajacy w rejonach typu Bieszczady powinni sie liczyc z obecnoscia wilkow.
Alternatywa to wybic te wilkolaki do nogi lub prawie tak aby im przywrocic strach przed istota ludzka
Zaprzestanie odstrzału jeleni czy saren nie zlikwiduje problemu "mordowania" owiec itp. przez wilki ... Jasne,ale hodowcy mogą nabyć psy pasterskie (ze specjalnymi obrożami,zapodałem kiedyś zdjęcia) lub zamontować elektrycznego pastucha.W górach Ukrainy i Rumunii jest sto razy więcej wilków a owce nieźle się mają.A jak się im nie opłaca to mogą zwinąć interes i już.Zresztą wilków jest kilkaset sztuk i w tym kontekście mało mnie żale hodowców obchodzą.Zgadzam się że państwo powinno bez szemrania wypłacać odszkodowania,to w sumie groszowe historie.
Tutaj ta obroża "antywilkowa"
http://forum.bieszczady.info.pl/show...&postcount=363
A taką można zobaczyć w cerkwi w Bystrem
Dzika Polska - Wilczym Tropem
Fajny program z bieszczadzkimi wilkami i dr. Śmietaną
Jasne,ale hodowcy mogą nabyć psy pasterskie (ze specjalnymi obrożami,zapodałem kiedyś zdjęcia) lub zamontować elektrycznego pastucha.W górach Ukrainy i Rumunii jest sto razy więcej wilków a owce nieźle się mają.A jak się im nie opłaca to mogą zwinąć interes i już.Zresztą wilków jest kilkaset sztuk i w tym kontekście mało mnie żale hodowców obchodzą.Zgadzam się że państwo powinno bez szemrania wypłacać odszkodowania,to w sumie groszowe historie. Browar chłopie, Ty chyba nie wiesz o czym piszesz.
Po pierwsze, to utrzymanie takich dużych pasterskich psów "trochę" kosztuje (każdy żre tyle, co dorosły mężczyzna)...
O kosztach "elektrycznego pastucha" nie wspomnę.
Na Ukrainie oraz w Rumunii życie jest nieporównywalnie "tańsze" (utrzymanie psów) a ludzie często radzą sobie z wilkami "siłom i odwagom osobistom"...(słyszałeś coś o kłusownictwie w tych krajach ? - niestety jest, i ma się tam "dobrze").
Co do "zwijania interesu" przez hodowców owiec, to może Ty im zapewnisz alternatywne miejsca pracy ? - po prostu rozbrajają mnie tego typu infantylne pomysły. A czy Ty byś się wyprowadził z Krakowa, gdyby np. na trawniku przed Twoim miejscem pracy ekolodzy wykryli np. chroniony gatunek owada ?:wink: - bo ktoś miał takie widzimisię, że masz sobie znaleźć robotę gdzie indziej - w Bieszczadach trudniej o dobrą pracę, niż w dużym mieście (taki eksperyment myślowy).
Tak na marginesie, to wypłacanie odszkodowań odbywa się z kieszeni wszystkich podatników - wolał bym, aby z tych pieniążków naprawiono jakąś drogę.
Ponadto odszkodowania za rozszarpane sztuki, pokrywają jedynie straty hodowców (za konkretną sztukę), a nie brak zysku z powodu strat (gdy ktoś np. zakontraktował sprzedaż np. dokładnie 20-stu szt.) - czyli taki hodowca nadal traci - jak ktoś prowadzi jakiś biznes, to wie o czym piszę.
Dlaczego uważasz, że Twoje widzimisię (tj.ochrona wilków) jest ważniejsze, niż możliwość normalnego życia (opłacalnej hodowli) dla części np. hodowców owiec ? (to są straty finansowe - coś jak wybicie szyby w samochodzie co kilka miesięcy, przez łysego karka) - przełożyłem to na warunki miejskie, aby niektórym było łatwiej to sobie uświadomić 8-)
PS
mam pomysł, niech odszkodowania za rozszarpane sztuki wypłacają hodowcom owiec organizacje ekologiczne, oraz osoby prywatne np. Browar:wink:
A póki co, to proszę się nie dziwić, że w Bieszczadach nadal będą ginęły wilki...(żaby była jasność, to ja tego nie popieram).
Mam nadzieję Browarze, że nie potraktujesz mojej wypowiedzi jako napastliwej - ja również lubię dziką przyrodę, ale troszeczkę mnie rozbroiłeś swoim tekstem.
Szczepanie,
Napisałem, ale edytowałem swój post,wydawało mi się to mało eleganckie,ale napiszę jeszcze raz: tych hodowców nikt nie zmuszał do przyjazdu w góry,nie są tutaj ( w Bieszczadzie) "z dziada pradziada".Jest mi obojętne czym zajmą się zamiast nieopłacalnej hodowli owiec.Jak Tobie nie pasuje, że się płaci z Twoich podatków odszkodowania, to głosuj na gości którzy to zmienią.Mi pasuje,więc wolę łożyć na wilki, miast na nierentowne (lub niedbale prowadzone) hodowle.
PS Oczywiście że nie traktuję Twojej wypowiedzi napastliwie,dyskutujemy ;)
No, to dyskutujmy :wink:
1.Jakie to ma znaczenie, czy ktoś mieszkał w Bieszczadach (w ogóle gdziekolwiek) "z dziada pradziada" ? - czy takim osobom, to już "mniej wolno" ? (tj.np. prowadzić hodowlę wiec, bydła itp.) - a czy np. Rusini Karpaccy, to już mogą ? :-D
Sądzę, że te osoby (hodowcy) wybrały Bieszczady z przyczyn podobnych jak my, oraz (ewentualnie) z powodu niższych cen gruntów rolnych, ale tego nie jestem pewien - jak z tymi cenami (ziemi pod pastwiska) w Bieszczadzie.
2. Hodowla może być i jest opłacalna, ale za sprawą wilków - niekoniecznie.
To tak jak ze sklepem - jest opłacalny, dopóki go ktoś kilkakrotnie np. nie okradnie :roll:
3. Z odszkodowaniami, to tak, jak z demokracją (większość "ma rację") - to są moje, ciężko zarobione pieniążki, które (nie)rząd mi kradnie (wysokie podatki) a później trwoni na bzdety (np. premie poselskie, budowa stadionów na jeden mecz, odszkodowania za zagryzione owce itp.) - ale zostawmy (proszę) politykę na boku.
4. Co rozumiesz pod pojęciem "niedbale prowadzona hodowla" ? - bo dla mnie to taka, gdzie np. zwierzęta chorują z powodu niedbalstwa właściciela.
Myślę, że na zabezpieczenie pastwiska na 100% przed wilkami, stać może kilku hodowców :idea: (w skali całej Polski).
PS
gdybyś nie wiedział, to w zeszłym roku na Podkarpaciu, kilka wilków z (prawdopodobnie) Bieszczad, urządziło sobie "rajd" po powiatach: rzeszowskim, niskim, kolbuszowskim, strzyżowskim, łańcuckim i prawdopodobnie w kilku innych.
Efekt:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ON00/154547385
Ten pan z pod Łańcuta również ma sobie ogrodzić 180 ha "elektrycznym pastuchem" ?, a może zakupić 20-30 owczarków podhalańskich do pilnowania tak dużego terenu ?
Jak ktoś wie ile kosztuje dobrej klasy np. koń arabski, to właściwie komentarz jest zbędny (poraniony, nie nadaje się właściwie do użytkowania typu "sportowego").
Ile wilki zeżarły (tak, zeżarły - a nie pogryzły) psów na Podkarpaciu, to juz temat na rozprawę naukową...
Dlaczego państwo ma bulić ciężką kasę na odszkodowania, za głupie pomysły ekologów lub myśliwych (nadmierny odstrzał saren i jeleni) ? - jak ekolodzy kochają wilki do bólu, to niech płacą (ekolodzy) odszkodowania za szkody przez nie wyrządzone 8) - ja tam wilki, oraz inne zwierzaki lubię, ale bez popadania w fanatyzm.
Hmmm argumenty obu panow do mnie trafiaja
No, to dyskutujmy :wink:
1.Jakie to ma znaczenie, czy ktoś mieszkał w Bieszczadach (w ogóle gdziekolwiek) "z dziada pradziada" ? - czy takim osobom, to już "mniej wolno" ? (tj.np. prowadzić hodowlę wiec, bydła itp.) - a czy np. Rusini Karpaccy, to już mogą ? :-D
Sądzę, że te osoby (hodowcy) wybrały Bieszczady z przyczyn podobnych jak my, oraz (ewentualnie) z powodu niższych cen gruntów rolnych, ale tego nie jestem pewien - jak z tymi cenami (ziemi pod pastwiska) w Bieszczadzie.
2. Hodowla może być i jest opłacalna, ale za sprawą wilków - niekoniecznie.
To tak jak ze sklepem - jest opłacalny, dopóki go ktoś kilkakrotnie np. nie okradnie :roll:
3. Z odszkodowaniami, to tak, jak z demokracją (większość "ma rację") - to są moje, ciężko zarobione pieniążki, które (nie)rząd mi kradnie (wysokie podatki) a później trwoni na bzdety (np. premie poselskie, budowa stadionów na jeden mecz, odszkodowania za zagryzione owce itp.) - ale zostawmy (proszę) politykę na boku.
4. Co rozumiesz pod pojęciem "niedbale prowadzona hodowla" ? - bo dla mnie to taka, gdzie np. zwierzęta chorują z powodu niedbalstwa właściciela.
Myślę, że na zabezpieczenie pastwiska na 100% przed wilkami, stać może kilku hodowców :idea: (w skali całej Polski).
PS
gdybyś nie wiedział, to w zeszłym roku na Podkarpaciu, kilka wilków z (prawdopodobnie) Bieszczad, urządziło sobie "rajd" po powiatach: rzeszowskim, niskim, kolbuszowskim, strzyżowskim, łańcuckim i prawdopodobnie w kilku innych.
Efekt:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ON00/154547385
Ten pan z pod Łańcuta również ma sobie ogrodzić 180 ha "elektrycznym pastuchem" ?, a może zakupić 20-30 owczarków podhalańskich do pilnowania tak dużego terenu ?
Jak ktoś wie ile kosztuje dobrej klasy np. koń arabski, to właściwie komentarz jest zbędny (poraniony, nie nadaje się właściwie do użytkowania typu "sportowego").
Ile wilki zeżarły (tak, zeżarły - a nie pogryzły) psów na Podkarpaciu, to juz temat na rozprawę naukową...
Dlaczego państwo ma bulić ciężką kasę na odszkodowania, za głupie pomysły ekologów lub myśliwych (nadmierny odstrzał saren i jeleni) ? - jak ekolodzy kochają wilki do bólu, to niech płacą (ekolodzy) odszkodowania za szkody przez nie wyrządzone 8) - ja tam wilki, oraz inne zwierzaki lubię, ale bez popadania w fanatyzm. Mości Szczepanie. przez kilka lat jeździłem do hodowców wraz z komisją zajmującą się szacowaniem szkód i przyznawaniem odszkodowania za stratę w inwentarzu od wilków.
Gdyby te odszkodowania nie były przyznawane obligatoryjnie to uwierz mi, szybko znalazły by się i pieniądze i chęci do zabezpieczenia swojego dobytku przed tymi wstrętnymi wilkami.
Porównując wielkość szkód wilczych wśród hodowców, wynik był taki, że najmniejsze szkody i zarazem najrzadziej atakowane były te hodowle, w których prócz ogrodzenia i psa, występował jeszcze ten co pilnuje - czyli popularny juhas. Dla jasności dodam, że były to hodowle prowadzone przez doświadczonych hodowców z Podhala a nie tych przypadkowych, którym nawet nie chce się dobrze zabezpieczyć własnych stad przed wilkami. To by była odpowiedź na Twói 1 punkt.
Teraz drugi.
Nie za sprawą wilków a niedbalstwa i chęci szybkiego dorobienia się "dużej kasy" małym nakładem pracy. Czy ubezpieczysz dom od piorunów jeżeli go najpierw przed nimi nie zabezpieczysz? Przypomnij sobie program dr Śmietany i zobacz jak większość tych tzw. hodowców wykorzystała i psy i ogrodzenia, które dostali w ramach tego programu. Większość tych ogrodzeń nadal gnije za stodołą bo przecież lepiej dostać odszkodowanie jak włożyć chociaż miniumum pracy w zabezpieczenie się przed atakami wilków.
Trzeci.
Jak już wcześniej wspomniałem odszkodowania wypłacane są obligatoryjnie. Jeżeli wysokość odszkodowania jak i samo jego przyznanie miało by zależeć od stopnia zabezpieczenia przed wilkami to bardzo szybko hodowle przerzedziłyby się i pozostały tylko te, które rzeczywiście są prowadzone przez hodowców "znających się na rzeczy" lub w bardzo szybkim stopniu okazało by się, że nagle można skutecznie bronić swoich stad przed wilkami.
Czwarty punkcik.
Niedbale prowadzona hodowla to na przykład taka, gdzie gospodarz wypędza swoje stada i ma w d...e co się z nimi dzieje, aż do momentu gdzie wilk zakąsi co nieco z jego inwentarza, bądź też trzeba spieniężyć owieczki. Niedbale prowadzona hodowla to też taka pozostawiona sobie samopas bez dozoru.
A teraz do Twojego PS
Ach te bieszczadzkie wilkołaki. Niedługo to już i pod Sczecin się zapuszczą. Poczytaj o biologii i behawiorze a potem pisz bzdury o "rajdach" wilczych. Co do piesków to temat rzeka, ale pokrótce to zawsze są one kochane tylko wtedy jak je wilk zabierze z połową budy i łańcuchem. Nie raz te biedne pieski spotkać można samopas w lesie jak się watahami uganiają za zwierzyną.
Mnie jak nie stać na prowadzenie i utrzymanie firmy to jej nie zakładam. Podobnie z hodowcami. Jak ich nie stać na zabezpieczenie i dopilnowanie to niech się przerzucą na uprawę marchewki. Najpierw trzeba odpowiednio zabezpieczyć i dopilnować a potem dopiero wołać o pomste.
Dlaczego państwo ma bulić za szkody wilcze? A już Ci odpowiadam. Ano dlatego, że jako właściciel tychże wilków i innego dzikiego stworzenia odpowiada za szkody wyrządzone przez własny inwentarz. Co do Twojej propozycji wypłat odszkodowań przez ekologów i osoby kochające wilki to jestem za. Mam tylko jedno zastrzeżenie: zapłacę dopiero wtedy jak zobaczę, że Ty jako hodowca zrobiłeś wszystko by ustrzec się przed wilkami.
zubr..........przylaczam sie do tego co napisales,swieta racja.Prawie wszyscy pragna zarobic szybkie i DUZE pieniadze nic nie robiac zwalajac swoje niedbalstwo na innych.
Porównując wielkość szkód wilczych wśród hodowców, wynik był taki, że najmniejsze szkody i zarazem najrzadziej atakowane były te hodowle, w których prócz ogrodzenia i psa, występował jeszcze ten co pilnuje - czyli popularny juhas. Dla jasności dodam, że były to hodowle prowadzone przez doświadczonych hodowców z Podhala a nie tych przypadkowych, którym nawet nie chce się dobrze zabezpieczyć własnych stad przed wilkami Czyli sam przyznajesz, że nawet hodowle ogrodzone, oraz pilnowane przez psy i juhasów nie zabezpieczają np. owiec w stu procentach.
A jak hodowca jest za stary (np.słaby fizycznie), aby był w stanie ogrodzić np. kilkadziesiąt hektarów ?
A co z hodowcami z poza Bieszczad ? - "wilcze zagrożenie" nadal występuje, ale forsy na psy (utrzymanie) oraz "elektrycznego pastucha" brak.
Skoro wspominasz o Podhalu, to poza owczarkami i juhasami, istniała dawniej branża "wioskowego kłusownika", któremu górale stawiali sporo bimberku, oraz innych fantów, a ten załatwiał "wilczy problem" po swojemu...
Nie za sprawą wilków a niedbalstwa i chęci szybkiego dorobienia się "dużej kasy" małym nakładem pracy. Tak się składa, że opłacalna hodowla polega na tym, aby minimalnymi nakładami pracy oraz kosztów, uzyskać jak największy zysk.
W taki sposób się prowadzi się każdy biznes, a hodowla owiec to biznes.
A przepraszam, czy tym ludziom nie wolno dorobić się "dużej kasy" w szybkim czasie ? - w dużych miastach można ?, a w Bieszczadach to już nie ?
Trzeci.
Jak już wcześniej wspomniałem odszkodowania wypłacane są obligatoryjnie. Jeżeli wysokość odszkodowania jak i samo jego przyznanie miało by zależeć od stopnia zabezpieczenia przed wilkami to bardzo szybko hodowle przerzedziłyby się i pozostały tylko te, które rzeczywiście są prowadzone przez hodowców "znających się na rzeczy" lub w bardzo szybkim stopniu okazało by się, że nagle można skutecznie bronić swoich stad przed wilkami. Bronić, a obronić to dosyć spora różnica :wink:
Czwarty punkcik.
Niedbale prowadzona hodowla to na przykład taka, gdzie gospodarz wypędza swoje stada i ma w d...e co się z nimi dzieje, aż do momentu gdzie wilk zakąsi co nieco z jego inwentarza, bądź też trzeba spieniężyć owieczki. Niedbale prowadzona hodowla to też taka pozostawiona sobie samopas bez dozoru. Owce są właśnie takim fenomenem hodowlanym, gdzie wystarczy zapewnić pastwisko, oraz dostęp do wody (w lecie), a hodowla właściwie prowadzi się sama...
Jeśli owce utrzymywane w ten sposób nie padają, ani nie chorują, to znaczy, że hodowla prowadzona jest właściwie :idea: (patrz - definicja chowu lub hodowli).
Ach te bieszczadzkie wilkołaki. Niedługo to już i pod Sczecin się zapuszczą. Poczytaj o biologii i behawiorze a potem pisz bzdury o "rajdach" wilczych. Co do piesków to temat rzeka, ale pokrótce to zawsze są one kochane tylko wtedy jak je wilk zabierze z połową budy i łańcuchem. Nie raz te biedne pieski spotkać można samopas w lesie jak się watahami uganiają za zwierzyną. Zapewne chodzi Ci o to, że wilki są gatunkiem bardzo mobilnym ?
O.K - racja, ale w moim powiecie, pojawiły się (kilku świadków, w tym myśliwi) pierwszy raz, od kilkudziesięciu lat. Pierwszy raz od tak długiego czasu, zwierzyna "niedrapieżna" w tak wielkich ilościach pojawiła się na skraju lasów, niszcząc uprawy kilkukrotnie "intensywniej' niż zazwyczaj.
Czy jest to powód aby strzelać do wilków ? - uważam, że nie.
Co do piesków pełna zgoda, z tym, że zdarzały się przypadki, że wilki wlazły na podwórko i zjadły komuś np. jamnika ;)
Mnie jak nie stać na prowadzenie i utrzymanie firmy to jej nie zakładam. Podobnie z hodowcami. Jak ich nie stać na zabezpieczenie i dopilnowanie to niech się przerzucą na uprawę marchewki. Najpierw trzeba odpowiednio zabezpieczyć i dopilnować a potem dopiero wołać o pomste. A jak Ci ktoś np. okradnie chałupę (czego Ci oczywiście nie życzę), gdy Ty wędrujesz po Biesach, i po powrocie zgłosisz to na policję, a funkcjonariusz wyskakuje "z ryjem" i mówi: "trzeba było założyć lepsze zamki i alarm" - to to już by było "w porządku" ? - bo moim zdaniem, przedstawiasz właśnie taki punkt widzenia.
Poza tym mięsko nie bierze się ze sklepu, tylko od hodowcy, a likwidacja kolejnych hodowli z powodu ich bankructwa (spowodowanego przez wilki) to wyższe koszty mięska, co odczujemy my - jako konsumenci.
Chyba, że mięska nie jadasz - to sorry, marchewka też jest bardzo smaczna.:wink:
Dlaczego państwo ma bulić za szkody wilcze? A już Ci odpowiadam. Ano dlatego, że jako właściciel tychże wilków i innego dzikiego stworzenia odpowiada za szkody wyrządzone przez własny inwentarz. Co do Twojej propozycji wypłat odszkodowań przez ekologów i osoby kochające wilki to jestem za. Mam tylko jedno zastrzeżenie: zapłacę dopiero wtedy jak zobaczę, że Ty jako hodowca zrobiłeś wszystko by ustrzec się przed wilkami. Za szkody wyrządzone np. przez dziki - płacą koła łowieckie, niech za szkody wyrządzone przez wilki (gatunek chroniony) bulą ekolodzy.
Nie wiem jak Ty, ale ja wolałbym, aby Państwo zajmowało się bardziej poważnymi rzeczami - np. naprawą dróg, walką z przestępczością itp.
Ja tam hodowcą owiec ani bydła nie jestem, ale co proponujesz hodowcom np. z pod Łańcuta czy Niska ? - również mają się "zastawić" aby ogrodzić pastwiska, a może przenieść się za Wisłę ? :lol:
PS
przepraszam, że nie będę mógł odpowiedzieć na kolejne "zarzuty" ;), ale chwilowo nie mam na to czasu.
Trochę za dużo w tym temacie "politykierstwa" i... owiec, a za mało o Bieszczadach...8)
Czyli sam przyznajesz, że nawet hodowle ogrodzone, oraz pilnowane przez psy i juhasów nie zabezpieczają np. owiec w stu procentach.
A jak hodowca jest za stary (np. słaby fizycznie), aby był w stanie ogrodzić np. kilkadziesiąt hektarów ?
A co z hodowcami z poza Bieszczad ? - "wilcze zagrożenie" nadal występuje, ale forsy na psy (utrzymanie) oraz "elektrycznego pastucha" brak.
Skoro wspominasz o Podhalu, to poza owczarkami i juhasami, istniała dawniej branża "wioskowego kłusownika", któremu górale stawiali sporo bimberku, oraz innych fantów, a ten załatwiał "wilczy problem" po swojemu... Nigdy nie masz 100% pewności ale z pewnością mniejsze straty bądź też i zredukowane do minimum są w tych hodowlach gdzie je się zabezpiecza, niż tam gdzie nic się nie robi w tym kierunku by je zminimalizować.
O Podhalu wspomniałem w innym kontekście, a jak byś nie zauważył to kłusownictwo jest raczej dość tradycyjne i zdecydowanie niezależne od regionów czy krajów. Poza tym współcześnie występuje też problem nielegalnych odstrzałów wilka ale to na inną dyskusję.
A czym się różnią hodowcy z poza Bieszczadu? Bo nie za bardzo załapałem o co Ci chodzi? Bo jak dla mnie to tylko tym, że mieszkają poza Bieszczadami. A skoro i tu i tu występuje drapieżnik to dla mnie oczywistym jest, że trzeba się przed nim zabezpieczyć. Czy tylko Ci w Bieszczadach są do tego zobowiązani?
Jak kogoś nie stać na prowadzenie hodowli to niech zmieni branże. Mi jak założę dajmy na to sklep i nie będę miał klientów to do kogo mam mieć pretensje? Albo biadolę jakie to mam przeszkody albo likwiduje albo też zmieniam branże na coś bardziej dochodowego.
Tak się składa, że opłacalna hodowla polega na tym, aby minimalnymi nakładami pracy oraz kosztów, uzyskać jak największy zysk.
W taki sposób się prowadzi się każdy biznes, a hodowla owiec to biznes.
A przepraszam, czy tym ludziom nie wolno dorobić się "dużej kasy" w szybkim czasie ? - w dużych miastach można ?, a w Bieszczadach to już nie ? Można jak najbardziej ale ten typ dorobkiewiczostwa można porównać do otworzonego sklepu gdzie przecież klient zapłaci a tu jak go nie przypilnujesz to Ci połowę towaru wyniesie.
Bronić, a obronić to dosyć spora różnica :wink: Bronić a nie bronić też jest różnica :wink: To wg Ciebie lepiej nie robić nic niż się zabezpieczyć?
Owce są właśnie takim fenomenem hodowlanym, gdzie wystarczy zapewnić pastwisko, oraz dostęp do wody (w lecie), a hodowla właściwie prowadzi się sama...
Jeśli owce utrzymywane w ten sposób nie padają, ani nie chorują, to znaczy, że hodowla prowadzona jest właściwie :idea: (patrz - definicja chowu lub hodowli). Chyba idealnego bo z praktyką to raczej nie ma to nic wspólnego. Ziemniaki też zasadzisz i niech rosną bez żadnego okopywania czy oprysków na szkodniki?
Zapewne chodzi Ci o to, że wilki są gatunkiem bardzo mobilnym ?
O.K - racja, ale w moim powiecie, pojawiły się (kilku świadków, w tym myśliwi) pierwszy raz, od kilkudziesięciu lat. Pierwszy raz od tak długiego czasu, zwierzyna "niedrapieżna" w tak wielkich ilościach pojawiła się na skraju lasów, niszcząc uprawy kilkukrotnie "intensywniej' niż zazwyczaj.
Czy jest to powód aby strzelać do wilków ? - uważam, że nie.
Co do piesków pełna zgoda, z tym, że zdarzały się przypadki, że wilki wlazły na podwórko i zjadły komuś np. jamnika ;) Co do myśliwych to jestem baaardzo sceptyczny jeżeli chodzi o ich obserwacje czy opinie. Co do tej zwierzyny to może przyczyna jest w zwiększonej ilości upraw, które są dotowane unijnie przez co więcej jest ich zakładanych a nie w drapieżnikach? Kilka wilków i nagle wszystkie kopytne boją się siedzieć w lesie?
Co do piesków to czy jamnik jest jakimś wyjątkowym psem, że o nim piszesz? Jest bardzo prosty sposób by w miejscu występowania wilka nie zżarły Ci pupilka. A mianowicie zaproś go na noc do domu :) . Owszem są i przypadki, że zabierze Ci wilczysko psiaka w dzień ale to niestety taki urok życia w sąsiedztwie z drapieżnikami.
A jak Ci ktoś np. okradnie chałupę (czego Ci oczywiście nie życzę), gdy Ty wędrujesz po Biesach, i po powrocie zgłosisz to na policję, a funkcjonariusz wyskakuje "z ryjem" i mówi: "trzeba było założyć lepsze zamki i alarm" - to to już by było "w porządku" ? - bo moim zdaniem, przedstawiasz właśnie taki punkt widzenia.
Poza tym mięsko nie bierze się ze sklepu, tylko od hodowcy, a likwidacja kolejnych hodowli z powodu ich bankructwa (spowodowanego przez wilki) to wyższe koszty mięska, co odczujemy my - jako konsumenci.
Chyba, że mięska nie jadasz - to sorry, marchewka też jest bardzo smaczna.:wink: Kiepskie to porównanie.
Ja twój model hodowli opisał bym tak: wyjeżdżasz w Biesy szwędasz się po krzaczorach a po powrocie w domu pustki bo Ci go ktoś naszabrował, zgłaszasz a tam policjant drze ryja, że trzeba było chociaż drzwi zamknąć jak już się nie chciało okien i klucza z zamka wyjąć.
Tak właśnie przedstawia się hodowla owieczek na zasadzie niech idzie i żre trawsko. Nic nie robi by się ustrzec przed szkodą a drze ryja, że mu wilki zżarły inwentarz.
Chyba jednak nie zrozumiałeś tej marchewki. :mrgreen: Bankructwo nie będzie spowodowane przez wilki a niedbalstwo i brak zabezpieczeń. To tak jak by oskarżyć stonkę o zżarcie ziemniaków nie opryskawszy ich przed nią.
Za szkody wyrządzone np. przez dziki - płacą koła łowieckie, niech za szkody wyrządzone przez wilki (gatunek chroniony) bulą ekolodzy.
Nie wiem jak Ty, ale ja wolałbym, aby Państwo zajmowało się bardziej poważnymi rzeczami - np. naprawą dróg, walką z przestępczością itp.
Ja tam hodowcą owiec ani bydła nie jestem, ale co proponujesz hodowcom np. z pod Łańcuta czy Niska ? - również mają się "zastawić" aby ogrodzić pastwiska, a może przenieść się za Wisłę ? :lol:
PS
przepraszam, że nie będę mógł odpowiedzieć na kolejne "zarzuty" ;), ale chwilowo nie mam na to czasu.
Trochę za dużo w tym temacie "politykierstwa" i... owiec, a za mało o Bieszczadach...8) Owszem płacą podobnie jak za inną zwierzynę łowną a wynika to z ustawy o prawie łowieckim.
No z tymi drogami czy przestępczością to rzeczywiście trafiłeś. Jak byś nie zauważył to państwo zajmuje się wieeeeeloma kwestiami a jedną z nich jest ochrona przyrody. A skoro jest też w imieniu społeczeństwa jej zarządcą to odpowiada za szkody powstałe w wyniku działalności swoich podopiecznych.
Jak to co proponuje tym z pod Łańcuta czy Niska? Skoro jest drapieżnik to trzeba hodowle zabezpieczyć przed nim a nie pi...ć że mi zwierzaki zjadają. Czy będziesz narzekał że mokniesz jak pada czy może wyciągniesz parasol?
Hehehe no to chyba tyle w tym temacie 10 pkt dla Zubra. Osobiscie tez nie lubie cwaniakow co chca za szybko duzo zarobic. To tak jak z tym pierwszym milionem dolarow co go nie idzie zarobic tylko trza podpierdolic....szybko to se w lotka mozna... przegrac.
No, to dyskutujmy :wink:
1.Jakie to ma znaczenie, czy ktoś mieszkał w Bieszczadach (w ogóle gdziekolwiek) "z dziada pradziada" ? - czy takim osobom, to już "mniej wolno" ? (tj.np. prowadzić hodowlę wiec, bydła itp.) - a czy np. Rusini Karpaccy, to już mogą ? :-D Żubr w zasadzie odpowiedział na wszystko,ja się tylko odniosę do powyższego - uważam że między tubylcami zamieszkującymi od pokoleń wytworzyła się równowaga ze środowiskiem,tak jak np na Podhalu czy w Czarnohorze.A w Bieszczadach... są sobie wilki,nagle ktoś przyjeżdża i chce hodować owce w związku z czym wilki mają spadać na drzewo.Takie współczesne wypełnienie przykazania "czyńcie sobie ziemię poddaną".No sorry, ale już dość zniszczyliśmy,nie ma przyzwolenia dla dalszej dewastacji, a przynajmniej w niektórych rejonach.I w tym sensie pisałem, że jak komuś warunki zastane nie pasują, to niech sam spada na drzewo, a nie wilki.
A czym się różnią hodowcy z poza Bieszczadu? Bo nie za bardzo załapałem o co Ci chodzi? Bo jak dla mnie to tylko tym, że mieszkają poza Bieszczadami. A skoro i tu i tu występuje drapieżnik to dla mnie oczywistym jest, że trzeba się przed nim zabezpieczyć. Czy tylko Ci w Bieszczadach są do tego zobowiązani? A no niczym się nie różnią.
Ale wymagać od np. starej babinki gdzieś z pod Łańcuta (lub gdzieś bliżej Bieszczad) aby sobie zainwestowała emeryturę w "elektrycznego pastucha" na ogrodzenie pastwiska dla np. dwóch krów, to czyste sk*********wo.
Tym bardziej, że zwiększenie się populacji wilków przynosi jedynie satysfakcję iluś tam ekologom, a ciężko pracujący ludzie muszą dodatkowo zap******ać, aby zarobić na zabezpieczenie pastwiska "elektrycznym pastuchem", psami itp.
Spójrz na to troszeczkę szerzej niż ze swojego punktu siedzenia.
Jak kogoś nie stać na prowadzenie hodowli to niech zmieni branże. Mi jak założę dajmy na to sklep i nie będę miał klientów to do kogo mam mieć pretensje? Albo biadolę jakie to mam przeszkody albo likwiduje albo też zmieniam branże na coś bardziej dochodowego. Nie mieć klientów, a być np. okradzionym do dosyć spora różnica (porównanie z wilkami).
Powtarzam, że np. hodowla owiec jest opłacalna, ale na skutek wilczych ataków - niekoniecznie.
A hodowcy powinni mieć pretensje do ekologów (a nie do wilków), bo to właśnie ekolodzy forsują pomysły (np.całkowity zakaz odstrzału wilków), z powodu których ci pierwsi ponoszą dodatkowe straty finansowe.
Jak Ci łatwo zmienić branże, to ją zmień - na bardziej dochodową, na Podkarpaciu, w Bieszczadach...
Jak ktoś ma np. 50 lat, to również ma sobie "zmienić branże" ? - dlatego, że wilków się namnożyło ?
Widocznie mamy za małe bezrobicie w Polsce, więc niech kolejne osoby zbankrutują np. z powodu strat powodowanych przez wilki - oczywiście ekolodzy mają to w d***e.
Można jak najbardziej ale ten typ dorobkiewiczostwa można porównać do otworzonego sklepu gdzie przecież klient zapłaci a tu jak go nie przypilnujesz to Ci połowę towaru wyniesie. A jeśli wilki pojawiły się na terenie, gdzie np. 30 lat wcześniej nie stanowiły zagrożenia ?
Czy zdajesz sobie sprawę jakie to są koszty (grodzenie pastwisk, psy pasterskie) w skali kraju, czy chociażby województwa ?
Może akcja "cała Polska grodzi pastwiska" ? - za czyje pieniądze ? - z budżetu państwa ? - jeśli za pieniądze ekologów, to O.K
"Polska skansenem Europy" - super, tylko jakoś nie bardzo nam się to bycie "skansenem" opłaca (satysfakcją z dużej populacji wilków, to się chyba jeszcze nikt nie najadł).
Bronić a nie bronić też jest różnica :wink: To wg Ciebie lepiej nie robić nic niż się zabezpieczyć? Oczywiście, że lepiej zabezpieczać - tylko nie każdego na to stać - mało kogo stać na wynajęcie przysłowiowego juhasa, albo utrzymanie kilku owczarków podhalańskich.
Co do myśliwych to jestem baaardzo sceptyczny jeżeli chodzi o ich obserwacje czy opinie. Co do tej zwierzyny to może przyczyna jest w zwiększonej ilości upraw, które są dotowane unijnie przez co więcej jest ich zakładanych a nie w drapieżnikach? Kilka wilków i nagle wszystkie kopytne boją się siedzieć w lesie? Jak byś nie zauważył różnicy, to obecnie uprawia się dużo mniej ziemi, niż np. 20-25 lat temu - przynajmniej w moich stronach. Sporo dawnych gruntów ornych uległo zalesieniu - ciekawe ile będzie kosztował chlebuś za 5-10 lat...
Wilki przeniosły się w inne miejsce - problemy ze zwierzyną "plądrującą" się zmniejszyły.
A ja nie wierzę ani ekologom, ani myśliwym - np. "argument" dr Śmietany, że wilki nie polują na zwierzęta hodowlane w zimie - tyż prawda, ale tylko dlatego, że są one zamykane na zimę w oborach/owczarniach 8-)
Tak na marginesie, to gdyby np. dr Śmietana musiał wybulić z własnej skarbonki z 5 tyś. zł za szkody spowodowane przez wilki, to chyba by się troszeczkę zważył...
Co do piesków to czy jamnik jest jakimś wyjątkowym psem, że o nim piszesz? Jest bardzo prosty sposób by w miejscu występowania wilka nie zżarły Ci pupilka. A mianowicie zaproś go na noc do domu :) . Owszem są i przypadki, że zabierze Ci wilczysko psiaka w dzień ale to niestety taki urok życia w sąsiedztwie z drapieżnikami. Nie, jamnik nie jest jakimś wyjątkiem - podałem tylko konkretny przykład, kiedy wilki wlazły w dzień na podwórko, i zjadły kobicie jamnika :roll:
Chyba jednak nie zrozumiałeś tej marchewki. :mrgreen: Bankructwo nie będzie spowodowane przez wilki a niedbalstwo i brak zabezpieczeń. To tak jak by oskarżyć stonkę o zżarcie ziemniaków nie opryskawszy ich przed nią. Powtarzam, że wielu ludzi nie stać na dodatkowe zabezpieczenia (np. psy pasterskie) - "troszeczkę" inna skala kosztów
Owszem płacą podobnie jak za inną zwierzynę łowną a wynika to z ustawy o prawie łowieckim. Gdyby weszła ustawa (tak sobie "gdybam") zakazująca polowań, a za straty spowodowane przez zwierzynę musieli by płacić ekolodzy z własnej kieszeni, to sądzę, że ich podejście do problemu zmieniło by się diametralnie (może zrozumieli by, w jak trudnej sytuacji znajdują się np. hodowcy owiec), oraz dlaczego myśliwi strzelają czasem więcej niż potrzeba... (aby uniknąć płacenia odszkodowań).
Jak to co proponuje tym z pod Łańcuta czy Niska? Skoro jest drapieżnik to trzeba hodowle zabezpieczyć przed nim a nie pi...ć że mi zwierzaki zjadają Znamienne jest, że takie tezy wygłaszają zawsze anonimowe osoby na forach internetowych, ale jakoś głupio (albo straszno :mrgreen:) było by takim osobom powiedzieć to wprost do rolnika.
Jak drechol rozbije Ci "bejsbolem" szybę w aucie - to Twoja wina - mogłeś parkować gdzie indziej, albo założyć szybę pancerną.
Browar - obecnie nie ma czegoś takiego jak "równowaga pomiędzy tubylcami a środowiskiem" - pomiędzy "nie-tubylcami" również.
Równowaga biologiczna to jest sobie może gdzieś (jeszcze ?) w Parku Narodowym Yellowstone w USA (obszar mniej-więcej połowy woj. podkarpackiego).
A owce w Bieszczadach hodowano od setek lat, z tym, że ówcześni hodowcy nie musieli np. płacić tak wysokich podatków jak obecnie :roll: także straty spowodowane przez wilki były przez to mniej dotkliwe :wink:
Jak problem się powtarzał, to polowali na wiki... - najczęściej na te, które podchodziły do stad (zresztą takie najłatwiej wytropić).
Tak na marginesie - to przed II WŚ owiec w Bieszczadach hodowało się więcej niż obecnie.
No, dziękuję za dyskusję - nie chce mi się więcej pisać na ten temat, wyraziłem swój punkt widzenia - wystarczy.
A no niczym się nie różnią.
Ale wymagać od np. starej babinki gdzieś z pod Łańcuta (lub gdzieś bliżej Bieszczad) aby sobie zainwestowała emeryturę w "elektrycznego pastucha" na ogrodzenie pastwiska dla np. dwóch krów, to czyste sk*********wo.
Tym bardziej, że zwiększenie się populacji wilków przynosi jedynie satysfakcję iluś tam ekologom, a ciężko pracujący ludzie muszą dodatkowo zap******ać, aby zarobić na zabezpieczenie pastwiska "elektrycznym pastuchem", psami itp.
Spójrz na to troszeczkę szerzej niż ze swojego punktu siedzenia. Czystym s.............m jest uprawiane takiej demagogi, gdyż jakoś sobie nie przypominam o wilczych atakach na bydło domowe. Jeżeli nie widzisz korzyści z bioróżnorodności to współczuje. Jakoś tak dziwne to jest, że jak mówi się o bogactwie lasów to jednym z pierwszych zwierzaków wymieniany jest wilk i to właśnie nim chwalą się gminy czy nadleśńictwa.
Nie mieć klientów, a być np. okradzionym do dosyć spora różnica (porównanie z wilkami).
Powtarzam, że np. hodowla owiec jest opłacalna, ale na skutek wilczych ataków - niekoniecznie.
A hodowcy powinni mieć pretensje do ekologów (a nie do wilków), bo to właśnie ekolodzy forsują pomysły (np.całkowity zakaz odstrzału wilków), z powodu których ci pierwsi ponoszą dodatkowe straty finansowe.
Jak Ci łatwo zmienić branże, to ją zmień - na bardziej dochodową, na Podkarpaciu, w Bieszczadach...
Jak ktoś ma np. 50 lat, to również ma sobie "zmienić branże" ? - dlatego, że wilków się namnożyło ?
Widocznie mamy za małe bezrobicie w Polsce, więc niech kolejne osoby zbankrutują np. z powodu strat powodowanych przez wilki - oczywiście ekolodzy mają to w d***e. Znów się powtarzasz. Hodowcy powinni mieć pretensji tylko i wyłącznie do siebie a nie zwalać winę na wszystko dokoła a wszczególności na wilki.
No a teraz ten sklep: znów nie trafiłeś bo jak mam sklep to zabezpieczam go przed kradzieżą (szyby antywłamaniowe, alarmy, kraty itp. itd) - patrz ogrodzenie, pastuch, pies.... Gdybym tego nie zrobił to żaden ubezpieczyciel nie wypłacił by mi odszkodowania.
A jeśli wilki pojawiły się na terenie, gdzie np. 30 lat wcześniej nie stanowiły zagrożenia ?
Czy zdajesz sobie sprawę jakie to są koszty (grodzenie pastwisk, psy pasterskie) w skali kraju, czy chociażby województwa ?
Może akcja "cała Polska grodzi pastwiska" ? - za czyje pieniądze ? - z budżetu państwa ? - jeśli za pieniądze ekologów, to O.K
"Polska skansenem Europy" - super, tylko jakoś nie bardzo nam się to bycie "skansenem" opłaca (satysfakcją z dużej populacji wilków, to się chyba jeszcze nikt nie najadł). No to pojechałeś na całego z tą akcją ale slogan dobry: "Cała Polska grodzi".
Pożartowaliśmy a teraz na poważnie. Dlaczego wciąż podpierasz się tym państwem czy ekologami a nie wspomniesz, że ten hodowca poza tym, że ma owieczki to musi cokolwiek więcej zrobić.
Ja jak biorę się za interes to kalkuluję koszty i albo go zakładam i prowadzę albo rezygnuję.
Nie demonizuj wilka i nie wmawiaj wszystkim dookoła, że gdzie się tylko pojawi to wszystko zeżre - łącznie z babcią.
Oczywiście, że lepiej zabezpieczać - tylko nie każdego na to stać - mało kogo stać na wynajęcie przysłowiowego juhasa, albo utrzymanie kilku owczarków podhalańskich. To samemu za...ć a nie siedzieć i tylko liczyć na łatwy zysk. Na samochód stać a na pieska, dzięki któremu zminimalizuje bąź ograniczy do zera (czyli w konsekwencji będzie miał większy dochód) straty już nie? Znów podam przykład tego nieszczęsnego sklepu: jak mnie nie stać na pracownika to sam stoję za ladą.
Jak byś nie zauważył różnicy, to obecnie uprawia się dużo mniej ziemi, niż np. 20-25 lat temu - przynajmniej w moich stronach. Sporo dawnych gruntów ornych uległo zalesieniu - ciekawe ile będzie kosztował chlebuś za 5-10 lat...
Wilki przeniosły się w inne miejsce - problemy ze zwierzyną "plądrującą" się zmniejszyły. Ale do kogo ten płacz? Dziwne. Bo ja zauważyłem wręcz odwrotną tendencję co do upraw. Nie słyszałeś o dotacjach unijnych do chociaż by skoszonej łąki? Właśnie przez te dotacje współcześnie znów coraz więcej obszarów rolnych jest zagospodarowywanych na nowo.
Co do tego zalesienia to coś jak by brano pieniądze na zalesienia i pozbywano się ziemi uprawnej, więc samo się nie zalesiło. Ciekawe ile będziemy zarabiać za 5-10 lat...
A ja nie wierzę ani ekologom, ani myśliwym - np. "argument" dr Śmietany, że wilki nie polują na zwierzęta hodowlane w zimie - tyż prawda, ale tylko dlatego, że są one zamykane na zimę w oborach/owczarniach 8-)
Tak na marginesie, to gdyby np. dr Śmietana musiał wybulić z własnej skarbonki z 5 tyś. zł za szkody spowodowane przez wilki, to chyba by się troszeczkę zważył... Czyli sam sobie zaprzeczasz bo z tego co napisałeś to jasno wynika ZABEZPIECZONY INWENTARZ = BEZPIECZNY INWENTARZ.
Tak na marginesie: jak dr Śmietana w ramach projektu (nie pomne teraz nazwy) rozdawał - dobrze czytasz - rozdawał, ogrodzenia i psy to chętni byli w bardzo małej ilości a już z postawieniem tych ogrodzeń to był naprawdę bardzo duży problem. Samo się nie postawiło a co poniektórym to nawet i tego się nie chciało zrobić. Lepiej brać odszkodowania niż włożyć chociaż minimum pracy by się ustrzec przed szkodą.
No cóż oświecę Cię troszeczkę i zarówno dr Śmietana jak i ja płacę na odszkodowania spowodowane przez wilki - ze swoich podatków. I jak by Ci tu powiedzieć: szlag mnie trafia, że są one wypłacane wszystkim nierobom, którym poza tym, że na początku wiosny wypędzili owieczki na poastwisko, nic nie chce się więcej przy nich zrobić.
Powtarzam, że wielu ludzi nie stać na dodatkowe zabezpieczenia (np. psy pasterskie) - "troszeczkę" inna skala kosztów
Gdyby weszła ustawa (tak sobie "gdybam") zakazująca polowań, a za straty spowodowane przez zwierzynę musieli by płacić ekolodzy z własnej kieszeni, to sądzę, że ich podejście do problemu zmieniło by się diametralnie (może zrozumieli by, w jak trudnej sytuacji znajdują się np. hodowcy owiec), oraz dlaczego myśliwi strzelają czasem więcej niż potrzeba... (aby uniknąć płacenia odszkodowań) Ale dlaczego ma wejść tylko ustawa zakazująca polowań? Razem z nią powinna też wejść ustawa zakazująca gospodarki i eksploatacji lasu bo kamieniami te zwierzaki się nie wyżywią.
Strzelają więcej niż trzeba z bardzo prozaicznej przyczyny a nie dlatego by uniknąć odszkodowań - po prostu za to mają kasę.
Powiem tak. Skoro koła łowieckie są gospodarzami i "właścicielami" zwierzyny łownej to oczywistym jest, że odpowiadają za szkody wyrządzone przez swój inwentarz. Tak samo jak Ty odpowiadasz za szkody wyrządzone przez swój. Więc takie żonglowanie słówkami typu "niech ekolodzy płacą" jest co najmniej nie na miejscu. Co innego gdyby to oni zarządzali i byli "właścicielami" tejże zwierzyny. To mniej więcej tak samo jak byś Ty miał płacić za szkody wyrządzone przez sąsiada.
Znamienne jest, że takie tezy wygłaszają zawsze anonimowe osoby na forach internetowych, ale jakoś głupio (albo straszno :mrgreen:) było by takim osobom powiedzieć to wprost do rolnika.
Jak drechol rozbije Ci "bejsbolem" szybę w aucie - to Twoja wina - mogłeś parkować gdzie indziej, albo założyć szybę pancerną. Jak by Ci tu powiedzieć. Moje zdanie i opinię na ten temat wygłaszam nie tylko na tym forum i nie tylko anonimiwo. Brałem czynny udział w szacowaniu i oględzinach szkód wilczych przez kilka lat. Jeździłem też do gospodarzy na wywiady o szkodach i nie raz dochodziło do ciętej dyskusji ale zawsze jakoś zgadzali się z tym, że trzeba przypilnować inwentarza.
Z tymi łysymi dresami to nie trafiłeś bo za tą szkodę masz wypłacone odszkodowanie. Oczywiście jak wcześniej opłacisz ubezpieczenie, natomiast za szkody od wilków masz płacone obligatoryjnie niezależnie czy zabezpieczysz się czy nie (takie AC, OC, NW samochodowe).
Browar - obecnie nie ma czegoś takiego jak "równowaga pomiędzy tubylcami a środowiskiem" - pomiędzy "nie-tubylcami" również.
Równowaga biologiczna to jest sobie może gdzieś (jeszcze ?) w Parku Narodowym Yellowstone w USA (obszar mniej-więcej połowy woj. podkarpackiego). Bo równowaga biologiczna to coś więcej niż tylko branie. Czasami trzeba też i dać coś od siebie.
Ja jednak zauważyłem, że taka równowaga no może nie wszędzie ale jednak wystepuje. Do tego trzeba jednak troche świadomości ekologicznej a nie tylko chęci zysku i eksploatacji środowiska. Może napiszę sloganem ale nasze wnuki też chciały by mieć wilka a nie tylko oglądać go na obrazkach.
A owce w Bieszczadach hodowano od setek lat, z tym, że ówcześni hodowcy nie musieli np. płacić tak wysokich podatków jak obecnie :roll: także straty spowodowane przez wilki były przez to mniej dotkliwe :wink:
Jak problem się powtarzał, to polowali na wiki... - najczęściej na te, które podchodziły do stad (zresztą takie najłatwiej wytropić).
Tak na marginesie - to przed II WŚ owiec w Bieszczadach hodowało się więcej niż obecnie.
No, dziękuję za dyskusję - nie chce mi się więcej pisać na ten temat, wyraziłem swój punkt widzenia - wystarczy. No to się ubawiłem. Czyli wniosek taki, że im wieksze podatki tym straty od wilków bardziej odczówalne. A tak poza tym to wszystko dobrze? Ja bym to napisał tak: im większe nieróbstwo - tym straty większe. o podatki pretensje miej do ustawodawcy nie ekologów bo oni przysłowiowe g..o mogą w tej sprawie.
Dobry problem poruszyłeś z tym polowaniem. Najczęściej na te, które podchodziły do stad. Teraz jak byś nie zauważył to też jest taka możliwość odstrzału, tylko jakoś tak żadnemu z myśliwych nie chce się siedzieć i czekać na tego konkretnego wilka. Nie krzycz tylko, że powinni to robić ekolodzy czy marsjanie gdyż w Polsce prawo do posiadania broni łowieckiej i ogólnie broni jest jasno określone i bynajmniej tym znienawidzonym przez Ciebie ekologom nie daje takiej możliwości.
Tak hodowało się więcej niż obecnie ale hodowano je i z psem i z pastuchem - juhasem więc też nie trafione porównanie.
Czystym s.............m jest uprawiane takiej demagogi, gdyż jakoś sobie nie przypominam o wilczych atakach na bydło domowe. Jeżeli nie widzisz korzyści z bioróżnorodności to współczuje. Jakoś tak dziwne to jest, że jak mówi się o bogactwie lasów to jednym z pierwszych zwierzaków wymieniany jest wilk i to właśnie nim chwalą się gminy czy nadleśńictwa. To masz chłopie słabą pamięć, albo jesteś nieuważny (ewentualnie nie chcesz o tym wiedzieć).
Wystarczyło ruszyć mózgownicą i poszukać sobie np. w Internecie.
Proszę (pierwszy link z brzegu dotyczy wilków z Bieszczad):
http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie...3,article,2008
http://www.ekologia.pl/artykuly/17_W...uja_bydlo.html
http://www.biolog.pl/article823.html
Czy nadal twierdzisz, że uprawiam demagogię ?
Stosunkowo mała ilość ataków na bydło w Bieszczadach (w porównaniu do np. owiec) bierze się min. z tego, że większość współcześnie hodowanych ras bydła nie nadaje się do wypasu na terenach górzystych, w związku z czym wilki mają mniej okazji do ich atakowania (zostają owce, kozy i konie).
Jak sytuacja przedstawia się na innych terenach, to możesz sobie doczytać.
Co do drugiego "zarzutu", to raczył byś mi nie imputować takich stwierdzeń (nic takiego nie pisałem, więc nie rozumiem, na jakiej podstawie doszedłeś do takich wniosków, tudzież domysłów).
Znów się powtarzasz. Hodowcy powinni mieć pretensji tylko i wyłącznie do siebie a nie zwalać winę na wszystko dokoła a wszczególności na wilki. O kto im zagryza owce ? - ślimaki, biedronki ? :lol:
A kto blokuje odstrzał wilków ? - ekolodzy, czy Krecik z bajki czeskiej ?8-)
No to pojechałeś na całego z tą akcją ale slogan dobry: "Cała Polska grodzi".
Pożartowaliśmy a teraz na poważnie. Dlaczego wciąż podpierasz się tym państwem czy ekologami a nie wspomniesz, że ten hodowca poza tym, że ma owieczki to musi cokolwiek więcej zrobić.
Ja jak biorę się za interes to kalkuluję koszty i albo go zakładam i prowadzę albo rezygnuję. Uważam, że skoro ekolodzy z UE wymyślili projekt "Natura 2000" to oni (lub UE) powinni ponosić koszty wypłat odszkodowań dla rolników i hodowców, którzy na obszarach objętych tym projektem ponieśli straty spowodowane przez zwierzęta objęte tym programem ochrony - dlaczego za pomysły ekologów z Brukseli mają płacić polscy podatnicy ?
Aha - może Ci przypomnę, że nie wszystkie wydatki daje się przewidzieć.
Raczej ciężko przewidzieć np. zagryzienie kilku czy kilkunastu owiec w ciągu jednej doby (skoro jesteś taki dociekliwy, to mogę podać konkretne przykłady) i wliczyć to sobie wcześniej w koszty prowadzenia hodowli.
Nie demonizuj wilka i nie wmawiaj wszystkim dookoła, że gdzie się tylko pojawi to wszystko zeżre - łącznie z babcią. No, to sobie pożartowaliśmy ;)
Gdzie ja demonizuję wilka ? - może tworzę jakąś mitologię, czy przedstawiam fakty ? - jeśli uważasz, że gdzieś skłamałem, to proszę o dowody.
Zaniżasz poziom dyskusji tego typu wstawkami.
To samemu za...ć a nie siedzieć i tylko liczyć na łatwy zysk. Na samochód stać a na pieska, dzięki któremu zminimalizuje bąź ograniczy do zera (czyli w konsekwencji będzie miał większy dochód) straty już nie? Znów podam przykład tego nieszczęsnego sklepu: jak mnie nie stać na pracownika to sam stoję za ladą. Jak hodowca ma jakiś np. wyjazd rodzinny, albo np. zachoruje - to co ? - ma na drugi dzień zlikwidować hodowlę ?
Na co taki gość wydaje swoje pieniążki, to już jego sprawa.
Ale do kogo ten płacz? Dziwne. Bo ja zauważyłem wręcz odwrotną tendencję co do upraw. Nie słyszałeś o dotacjach unijnych do chociaż by skoszonej łąki? Właśnie przez te dotacje współcześnie znów coraz więcej obszarów rolnych jest zagospodarowywanych na nowo. Po pierwsze - jaki płacz ?
Po drugie - Unia owszem dopłaca, ale również narzuca wysoki VAT itp. opłaty na np. nawozy, środki ochrony roślin itp. - że dla niektórych rolników uprawa roślin przestaje być opłacalna (o ile jesteś ciekawy, to mogę podać Ci kilka przykładów na PW).
Czyli sam sobie zaprzeczasz bo z tego co napisałeś to jasno wynika ZABEZPIECZONY INWENTARZ = BEZPIECZNY INWENTARZ. Cóż - manipulujesz moją wypowiedzią, ale będę miły, i nie nazwę tego dosadniej (po "imieniu").
W zimie (pod śniegiem) owce nie są sobie w stanie znaleźć pokarmu na pastwisku więc siłą rzeczy muszą podczas zimy przebywać w pomieszczeniach zamkniętych lub pół-zamkniętych (tj.owczarniach).
Natomiast w czasie wypasów (tj. okres wiosenno-letnio-jesienny) owiec nie da się w stu procentach zabezpieczyć przed atakami wilków.
Myślałem, że się sam tych przyczyn (zamykania owiec w zimie) domyślisz, ale cóż...
Tak na marginesie: jak dr Śmietana w ramach projektu (nie pomne teraz nazwy) rozdawał - dobrze czytasz - rozdawał, ogrodzenia i psy to chętni byli w bardzo małej ilości a już z postawieniem tych ogrodzeń to był naprawdę bardzo duży problem. Samo się nie postawiło a co poniektórym to nawet i tego się nie chciało zrobić. Lepiej brać odszkodowania niż włożyć chociaż minimum pracy by się ustrzec przed szkodą. Jakbyś czytał dokładnie, to mógłbyś wyczytać, że pisałem o kosztach utrzymania psów pasterskich, a nie o kosztach ich zakupu.
Szczeniak np. owczarka podhalańskiego wcale nie jest taki drogi. Natomiast koszt utrzymania dorosłego owczarka (a raczej owczarków - jeden pies niewiele zdziała) jest już spory.
Co do ogrodzeń, to nie znam szczegółów, ale zakładając, że ktoś ma do ogrodzenia np. kilkadziesiąt (lub więcej) hektarów pastwisk, to się tym ludziom nie dziwię - zwłaszcza, że wilk pod ogrodzeniem może się np. podkopać - i całą harówę przy zakładaniu ogrodzenia można o kant...itp.
No cóż oświecę Cię troszeczkę i zarówno dr Śmietana jak i ja płacę na odszkodowania spowodowane przez wilki - ze swoich podatków. I jak by Ci tu powiedzieć: szlag mnie trafia, że są one wypłacane wszystkim nierobom, którym poza tym, że na początku wiosny wypędzili owieczki na poastwisko, nic nie chce się więcej przy nich zrobić. Ile to płacisz ? 2-3 grosze ? (z całości) - może 20 gr ?
Teraz ja Cię "oświecę" - hodowcy owiec również płacą podatki min. na pensje dr Śmietany (pracownika "budżetówki") mimo, że (z całym szacunkiem dla jego dorobku naukowego) badania tego pana mają znaczenie dla kilkunastu-kilkudziesięciu osób w Polsce. Poza tym takie badania nie służą niczemu (a opłacane są z kieszeni podatników).
Powiem tak. Skoro koła łowieckie są gospodarzami i "właścicielami" zwierzyny łownej to oczywistym jest, że odpowiadają za szkody wyrządzone przez swój inwentarz. Tak samo jak Ty odpowiadasz za szkody wyrządzone przez swój. Więc takie żonglowanie słówkami typu "niech ekolodzy płacą" jest co najmniej nie na miejscu. Co innego gdyby to oni zarządzali i byli "właścicielami" tejże zwierzyny. To mniej więcej tak samo jak byś Ty miał płacić za szkody wyrządzone przez sąsiada. Zaraz, zaraz - ale to ekolodzy, jak to raczyłeś określić "drą ryja", że nie wolno strzelać (najlepiej do niczego). Do tego stopnia "drą ryja", że utrudniają (swoją działalnością) życie np. rolnikom czy hodowcom owiec.
A co w przypadku, gdy np. lokalna populacja wilków nadmiernie "wyeksploatuje" zasoby zwierzyny na danym terenie (tj. rozmnoży się nadmiernie) ? - dr. Śmietana połapie je w siatkę ?
Przypomnę, że nawet dr. Śmietana dopuszcza odstrzał wilków (oczywiście nie całej populacji).
Jak by Ci tu powiedzieć. Moje zdanie i opinię na ten temat wygłaszam nie tylko na tym forum i nie tylko anonimiwo. Brałem czynny udział w szacowaniu i oględzinach szkód wilczych przez kilka lat. Jeździłem też do gospodarzy na wywiady o szkodach i nie raz dochodziło do ciętej dyskusji ale zawsze jakoś zgadzali się z tym, że trzeba przypilnować inwentarza. Czy podczas rozmów z gospodarzami również używałeś w stosunku do nich zwrotów typu; "darcie ryja", "darcie mordy", "pie****isz" itp. ?
Śmiem twierdzić, że nie miałeś na to odwagi - natomiast na forum internetowym, anonimowo fajnie tak sobie odreagować, co ?
Troszeczkę szacunku dla drugiej osoby, oraz jej pracy - to nie są złodzieje itp. abyś sobie na nich trenował wulgaryzmy na forum publicznym.
Z tymi łysymi dresami to nie trafiłeś bo za tą szkodę masz wypłacone odszkodowanie. Oczywiście jak wcześniej opłacisz ubezpieczenie, natomiast za szkody od wilków masz płacone obligatoryjnie niezależnie czy zabezpieczysz się czy nie (takie AC, OC, NW samochodowe). Gdyby hodowcy owiec mogli strzelać do wilków przebywających na ich (hodowców) terenie, to ja byłbym za zlikwidowaniem wszelkich odszkodowań (ekolodzy wpadli by w histerię) - sądzę, że taki sposób rozwiązywania problemów sprawdził by się również w stosunku do "dresów" ;)
Raczej się na to nie zanosi, więc (moim zdaniem) za szkody spowodowane przez wilki, powinni płacić ludzie, którzy pośrednio się do tych strat przyczyniają (czyli ekolodzy, pomysłodawcy projektu "Natura 2000" itp.)
Bo równowaga biologiczna to coś więcej niż tylko branie. Czasami trzeba też i dać coś od siebie.
Ja jednak zauważyłem, że taka równowaga no może nie wszędzie ale jednak wystepuje. Do tego trzeba jednak troche świadomości ekologicznej a nie tylko chęci zysku i eksploatacji środowiska. Może napiszę sloganem ale nasze wnuki też chciały by mieć wilka a nie tylko oglądać go na obrazkach. Takie tezy, to może sobie wygłaszać osoba, która nie ponosi strat rzędu np. kilka tyś. złotych rocznie na rzecz tej "równowagi biologicznej".
Jak masz jakiś pomysł na wyżywienie zwiększającej się populacji ludzkiej bez nadmiernej eksploatacji środowiska, to przedstaw ten projekt - może otrzymasz za to nagrodę Nobla 8-)
Poza tym, ja nigdzie nie pisałem, że jestem zwolennikiem wytępienia wilków, albo przeniesienia wszystkich np. do ogrodów zoologicznych.
Uważam natomiast, że częściowy odstrzał jest niestety konieczny, a wypłatą odszkodowań za szkody spowodowane przez np. wilki powinny się zajmować osoby, którym zależy na ochronie wilków (czyli np. ekolodzy, a nie całe społeczeństwo w tym np. hodowcy owiec, czy ich rodziny - jako podatnicy).
No to się ubawiłem. Czyli wniosek taki, że im wieksze podatki tym straty od wilków bardziej odczówalne. A tak poza tym to wszystko dobrze? Ja bym to napisał tak: im większe nieróbstwo - tym straty większe. o podatki pretensje miej do ustawodawcy nie ekologów bo oni przysłowiowe g..o mogą w tej sprawie. Postaram się być wyrozumiały - wytrzeźwiej, albo przynajmniej się wyśpij, przeczytaj jeszcze raz, i pomyśl nad kontekstem mojej wypowiedzi (skierowanej zresztą do innej osoby).
Dobry problem poruszyłeś z tym polowaniem. Najczęściej na te, które podchodziły do stad. Teraz jak byś nie zauważył to też jest taka możliwość odstrzału, tylko jakoś tak żadnemu z myśliwych nie chce się siedzieć i czekać na tego konkretnego wilka. Nie krzycz tylko, że powinni to robić ekolodzy czy marsjanie gdyż w Polsce prawo do posiadania broni łowieckiej i ogólnie broni jest jasno określone i bynajmniej tym znienawidzonym przez Ciebie ekologom nie daje takiej możliwości. 1.Nie krzyczę.
2. Nie twierdziłem, że odstrzałem wilków powinni się zajmować ekolodzy (ani Marsjanie ;)).
3. Dlaczego znienawidzonym ? - na jakiej podstawie wysnuwasz to przypuszczenie ?
4. Niech sprawą (ewentualnego) odstrzału wilków zajmą się hodowcy owiec (można by zmienić prawo) ale tylko na własnych gruntach, oraz w ramach limitów - przy okazji zmobilizowało by to ich do częstszego doglądania stad.
Tak hodowało się więcej niż obecnie ale hodowano je i z psem i z pastuchem - juhasem więc też nie trafione porównanie. Zapomniałeś dodać, że w np. okresie 20-sto lecia międzywojennego na wilki polowano znacznie intensywniej niż obecnie, a owce i tak tym juhasom (z psami) czasem ginęły na skutek wilczych ataków.
"Żubrze" - zwróciłeś niedawno uwagę pewnemu użytkownikowi forum (zresztą słusznie) aby przykładał większą wagę do tzw. kultury wypowiedzi, oraz zachowywał szacunek dla dyskutantów. Postanowiłem odpowiedzieć na niektóre "zarzuty" ponieważ Ty "Żubrze" zarzuciłeś mi to, iż manipuluję faktami (czyli kłamię).
Odpowiedziałem więc, przedstawiając swój punkt widzenia - dziękuję, oraz przepraszam (ewentualnych) czytających, za oddalenie się od głównego tematu.
Mam ciekawsze zajęcia, niż kłócenie się z kimś na forum internetowym.
Howgh ! :grin:
Szczepan non stop podkreslasz ze nie jestes przeciwnikiem wilka (hehehe) jestes, jestes, tylko sprytnym i madrze argumentujesz zeby nie wyjsc na twardoglowego zwolennika poprzedniej epoki i akcji wilczej.
Sam mowisz ze nieznaczne zredukowanie populacji wilka nie zlikwiduje szkod, do tego obecnie dopuszczony jest odstrzal klopotliwych osobnikow a wiec o co chodzi o co sie spinac.
Dawniej wilki byly i pod Poznaniem a babinki jakos po rowach kozy pasly.
Znajomy jak jedzie zalatwiac sprawy to dzwoni do ziomka zeby ze stadem zostal tak, tak pasterstwo wymaga wyrzeczen pogadaj z goralami scisnij im lapy od czego ten uscisk od dojenia lowiec a nie od dlubania w nosie.
Czepiasz sie ekologow, moze i slusznie ale nie zrownuj ich z dr.Smietana wiesz ile ten gosciu zarabia jak zyje itp. jest naukowcem a nauka jest obiektywna dlatego min dopuszcza on odstrzal wilka a ze zdarzy mu sie czasem czyms uchybic ...nikt nie jest doskonaly. Ty cos do niego osobiscie masz zgadlem?
Ciagle powtarzasz ze konczysz...juz cie nie ma i jkos ci ten temat spokoju nie daje jak starej gwardii gdy im wilki pod nosem hasaja to je czasem polikwiduja.
Co właściwie kolega Szczepan proponuje, eksterminacje gatunku? A może wszystkich gatunków drapieżnych? W Indiach tygrysy bengalskie zjadają nie tylko zwierzęta domowe, ale nawet ludzi, pewnie proponujesz odstrzał gatunku tak?
Właściwie coś się tak przyczepił tych wilków, jest ich w Polsce ledwie 600, na pewno sarny czy dziki powodują większe straty, wiec o co chodzi ? Postuluj eksterminacje żurawi, wiesz ile one ziarna wyjadają na polach?
Co właściwie kolega Szczepan proponuje, eksterminacje gatunku? ... Właściwie coś się tak przyczepił tych wilków, jest ich w Polsce ledwie 600, na pewno sarny czy dziki powodują większe straty, wiec o co chodzi ? Postuluj eksterminacje żurawi, wiesz ile one ziarna wyjadają na polach? Chodzi o to, że każdy atak wilka jest nagłaśniany przez media. W wielu relacjach straty spowodowane przez wilka urastają wręcz do niewyobrażalnych rozmiarów a zagrożenie dla ludzi - strach się bać i lepiej z domu nie wychodzić.