Dymy w Bieszczadach

bigos - mój pamiętnik, wspomnienia, uczucia, przeżycia ...

Zachecam do przeczytania reportazu o smolarzach bieszczadzkich, zamieszczonego w Polityce:
http://polityka.onet.pl/artykul.asp?...M=1111689&MP=1

Przyznaje, ze mi osobiscie najbardziej dalo do myslenia stwerdzenie jednego z nich, ze gdyby mogl, to na kolanach by z Bieszczadow uciekal.. I tak oto po raz kolejny rzeczywistosc brutalnie zderza sie z marzeniami...
Mam pytanie: czy gdybyscie mieli taka mozliwosc, zeby zamieszkac w Bieszczadach, zrobilibyscie to? Zakladajac wariant ekstraoptymistyczny, to znaczy, ze macie tam jakas prace.
I odwrotnie: mieszkancy Bieszczadow, gdybyscie mieli mozliwosc podjecia pracy w "wielkim miescie", czy byscie sie zdecydowali?
pozdrawiam,



Uciekaæ!!!!!!!!!! Ale nie ma dok±d....

Hmmm, zgodnie ze star± zasad±: wszêdzie dobrze, gdzie nas nie ma...
A tak naprawdê, to bardziej wyznajê zasadê "niewa¿ne gdzie, wa¿ne z kim" - gdybym z mê¿czyzn± mojego ¿ycia mia³a byæ akurat tam, by³abym pewnie szczê¶liwa. Wiem, trochê to idealistyczne i juz w ogóle superoptymistyczne!

Tak ca³kiem powa¿nie to jednak nie. Pewnie, ze ³a¿±c po Bieszczadach snuli¶my sobie czasem marzenia typu - o, tu by by³o cudownie zamieszkaæ... Ale to by³o tak, bez przekuwania planów na zamiary, choc jest tam jedno miejsce, które prywatnie okre¶lam mianem najpiekniejszej doliny swiata. Wiec mo¿e tam bym sie zdecydowa³a? Bojê siê jednak, ¿e jestem zbyt przywiazana do Krakowa i na wszelki wypadek nie pali³abym tu za sob± mostów czyli chcia³abym tu mieæ te¿ jakie¶ mieszkanie, by zawsze móc wróciæ...

No nic, ju¿ w ¶rodê kolejne losowanie totolotka, po którym moze sobie domek w Bieszczadach wybudujê... :)

Ano czasy smolarzy juz odchodza powoli w przeszlosc - jezeli Polska wejdzie do EU, a zdaje sie ze wejdzie, to bedzie musiala przystapic do programu Natura 2000, a tym samym retorty przestana dymic w Bieszczadach...

Temat ucieczki z Bieszczad to trudny temat i wlasciwie prowadzi do nikad. Zawsze ktos bedzie mial jakies za i przeciw.

Ja sprobowalem uciec z Bieszczadow pare lat temu i mieszkalem troche tu i tam w tzw. 'duzych miastach'. Nie wytrzymalem i wrocilem z bardzo prozaicznego i blahego powodu. To nie jest miejsce dla mnie.
Ludzie w wiekszosci przypadkow niestety patrza tylko na swoj koniec ogona. Mozliwosc uczestnicznia wydarzeniach kulturalnych i rozrywkowych kiedy sie ma na to ochote mnie mnie przekonala. 100x wole miec ten komfort psychiczny, ze jak mnie trafi jasny szlag, to moge w kazdej chwili wyjsc z pracy i pojechac sobie w moje ulubione miejsca, ktore sa doslownie za rogiem.
Wlasnie taki komfort psychiczny jest dla mnie najwazniejszy. Znalazlem tu naprawde bliskich mi ludzi i sie z nimi zzylem, a wszystkie te swiecidelka, kasa, samochody i jakies tam kariery czesto okupione zdrowiem i obluda mnie nie interesuja. Moze dlatego, ze nie wymagam zbyt duzo od zycia i dobrze mi z tym.

W Bieszczadach, gdzie mieszkam denerwuje mnie najbardziej to, ze ludzie bardzo latwo sie obrazaja, sa czesto zadufani w sobie, przyjmuja czesto roszczeniowa postawe i ciezko im sie przyznac sie bledow. Nawet jesli sami dojda do wniosku, ze nie maja racji, to i tak sie do tego nie przyznaja. To straszna wada, bo z niej rodza sie rozne czasami bardzo blahe, ale jakze szkodliwe konflikty i ogolnie zla atmosfera to robienia czegokolwiek razem.

Podoba mi sie mozliwosc/szansa robienia czegos dobrze od samego poczatku - tego w tzw. duzych miastach nie znajdziecie bo prawie wszystko, co mozna bylo zaczac robic, juz jest zrobione (raz zle raz dobrze) lub jest wlasnie robione.
Podoba mi sie brak pospiechu i w miare wzgledny spokoj.

Z drugiej strony nigdy nie mowie nigdy. Byc moze kiedys zmienie zdanie i stad wyjade bo uznam, ze bedzie to dla mnie lepsze. Wszystko zalezy od tego jak sie mi i moim bliskim pouklada w zyciu.

Na dzien dzisiejszy chce zostac i robic to co robie z ludzmi, z ktorymi chce to robic, a nie z tymi, z ktorymi musze.



"Dymy w Bieszczadach" a w³a¶ciwie dym z mojego komima, który wystaje z dachu mojej chy¿y. Zawsze, przynajmniej do niedawna s±dzi³em, ¿e bêdzie sta³a w mojej ukochanej Wetlinie. A teraz miewam pewne w±tpliwo¶ci co do jej usytowania.
Pewnikiem jest jedno - bêd± to BIESZCZADY.
Gdzie¶ tam daleko od wielkomiejskiego zgie³ku,
szalonego pêdu za wszystkim,
gdzie czas biegnie z predko¶ci± kwadratow±,
a w konsekwencji nie starcza go na nic i dla nikogo.

I nim siê cz³ek obejrzy, a tu emeryturka puka do drzwi,
a ty ci±gle w biegu.
No mo¿e ju¿ w bardzo powolnym truchcie pod±rzasz do drzwi,
bo tam Pan Listonosz czeka na ciê.

...... chcia³bym aby ten trucht do drzwi odbywa³ siê w moim bieszczadzkim siole.

pozdroowka

Nie dziwiê siê, stwierdzeniu smolarza,¿e gdyby móg³ to na kolanach by stamt±d ucieka³ - wierzê mu i wierzê wielu innym ludziom, ktorzy chc± to miejsce zostawic, bo ich racje s± na pewno uzasadnione.
Sami smolarze s± w bieszczadach potrzebni, jest to korzystne nie tylko dla ludzi, którzy bezpo¶rednio czerpi± z tego profity, ale tak¿e dla LP, oraz po¶rednio dla natury - przynajmniej w pewnym sensie. Jak juz wspomnia³ Stach konieczno¶æ przystapienia Polski do UE, a co za tym idzie programu Natura 2000 zakoñczy te dzia³ania - co uwa¿am osobi¶cie za G£UPOTÊ (nie przystapienie do UE, a niektóre punkty programu Natura 2000) - jak zwykle znajdzie siê paru przewra¿liwionych "fachowców", którzy musza wy³aziæ przed szereg.
Co do zamieszkania w Bieszczadach - gdybym mia³ ku temu okazjê to na pewno, najlepiej zreszt± na okazjê nie czekaæ, tylko jej trochê pomóc.
Cz³owiek po wielu latach zamieszkiwania w jednym miejscu zazwyczaj potrzebuje zmiany i ci±gnie go do tego czego nie ma, co w jego rozumieniu bedzie lepsze,a wiêc zarówno ludzi z innych regionów ci±gnie min. w Bieszczady,ale te¿ ich mieszkañców ci±gnie w stronê "miast" - to zrozumia³e.
Po swoim przyk³adzie mogê powiedzieæ, ¿e róznie z tym potrafi bywaæ. We wczesnym dzieciñstwie by³em w Bieszczadach 6-9 miesiêcy w roku, pó¼niej d³ugo, d³ugo 4-5, 6 miesiêcy rocznie - nie jako wczasowicz (czy jak kto chce to sobie nazwaæ), ale mieszkaniec w pe³ni zreszt± zaanga¿owany w zycie codzienne, prace "na" gospodarstwie, itd. I to pozwoli³o siê zorientowaæ,¿e to co jest w zasiêgu rêki,niekoniecznie juz jest takie atrakcyjne i ciekawe. W wolnych chwilach wola³em pograæ w pi³kê, ewentualnie pojechaæ gdzies rowerem, poje¼dziæ na nartach, pójsæ na ryby, a czasem na dyskoteke do Klubu Rolnika, co zreszt± by³o w owym czasie w zasadzie jedyn± atrakcj± dla m³odzie¿y - kawiarni nie by³o w ca³ej gminie, do knajpy chodziæ nie pasowa³o. Co¶ ze dwa razy w roku przyje¿dza³o kino objazdowe. Rewelka :) Nie ma siê co dziwiæ, ¿e czê¶c osób uznala iz zaczyna siê tam dusiæ, szczególnie dzieci i m³odzie¿ potzrebowa³y rozrywek, nowinek, odrobiny jak to siê mówi "nowoczesno¶ci" i wielu innych rzeczy, które tam by³y niemo¿liwe - tymczasem w owym okresie szczytem marzeñ by³ np.wyjazd na kolonie...do Krosna (autopsja :)) Natomiast w owym czasie, ¿eby pój¶æ gdzies w góry, np. na Chryszczat±, czy jeziorka duszatyñskie, które mialem niemal w zasiêgu rêki - gdzie tam - chocby mi ktos p³aci³ to bym nie poszed³. Zawsze sie od³ada³o na pó¼niej, bo by³o na miejscu i cz³owiek siê zastanawia³ po co ja mam tam w³a¶ciwie i¶æ - nic ciekawego, nie bêdê siê mêczy³ :)
Bardzo wielu moich kolegów i kolezanek, rówiesników i osob starszych lub m³odszych ode mnie - ca³y czas marzy³o o tym, aby jak najszybciej stamt±d wyjechaæ. Gdziekolwiek. I wielu wyjecha³o, jednym siê poszczê¶ci³o, innym mniej, mieszkaj± w wielkich miastach, albo w Kanadzie czy USA. Inni "uciekli" tylko do Sanoka - ale to ju¿ nawet by³ dla nich inny ¶wiat. Zostali w³a¶ciwie ci, którzy z jakich¶ przyczyn musieli zostaæ - zazwyczaj by³y to przyczyny ekonomiczne - chociaz nie zawsze.
Dzis zrobi³bym wiele ¿eby tam powrociæ - i robiê, mam nadziejê ¿e czas poka¿e i¿ skutecznie. Wiem jednak, ¿e jesli ju¿ uda mi siê kiedys tam zamieszkaæ, nadejdzie na pewno wiele takich dni, kiedy bedê Bieszczady przeklina³.
Pozdrawiam

Witam wszystkich i oczywi¶cie now± kole¿ankê te¿!!!
Przy opcji, ¿e mam prace, nic nie zatrzyma³oby mnie w Warszawie. Po mimo, ¿e to w³a¶nie tu mieszkam od urodzenia, mam tu przyjació³, najbli¿sze mi osoby i szczerze lubie to miasto. Piêknie to Stachu powiedzia³: móc robiæ to co siê lubi, z tymi, których lubimy i w razie czego uciec, aby oddetchn±æ w miejsca, które s± na wyci±gniêcie rêki. Marzenia, oczywi¶cie - ale w sytuacji, gdybym mog³a tam pracowaæ, nie zmarnowalabym mo¿liwo¶ci wyjazdu tam i zamieszkania. Tak naprawdê du¿o zale¿y od tego, jakie cz³owiek ma wymagania i czego oczekuje od ¿ycia. A ja u³atwieñ wielkomiejskich nie potrzebuje. Nie twierdzê, ¿e siê nie mylê. Ale napewno bym spróbowa³a, aby siê o tym przekonaæ.
Pozdrawiam Aleksandra
Olu - dokladnie - mysle ze polowa sukcesu lezy w tym, ze trzeba dokladnie spytac sie siebie samego czego sie chce i jakie ma sie oczekiwania. I uwazam, ze raczej trudno jest sie tutaj oszukiwac i wzdychac 'ahhh jak ja chcialabym/lbym mieszkac w Bieszczadach' - takie osoby raczej czulyby sie dobrze, gdyby mogly pomieszkac tutaj jakis czas i miec mozliwosc powrotu do miasta kiedy ma sie na to ochote, a mieszkanie tutaj na stale stanowiloby dla nich jednak zrodlo frustracji i zniechecenia...
Ja znam poruszony temat takze od innej strony. Moja siostra wyjechala z Bieszczad do Warszawy w polowie lat 90-tych bo ona wlasnie zyje miastem i tym co sie w nim dzieje a denerwowala ja malomiasteczkowa duchota. Mimo wszystko jest bardzo rozdarta miedzy miejscem, skad pochodzi a miejscem, gdzie chce mieszkac. Denerwuje ja ten stan zawieszenia i przyznaje, ze czasami zastanawia sie co gdyby jesli mialaby w Bieszczadach dobra prace, czy nic by jej w Warszawie nie trzymalo. Nie potrafi zaryzykowac powrotu bez pewnosci, ze ta prace bedzie miala. Calkowicie ja rozumiem, bo tej gwarancji nikt jej nie zapewni, szczegolnie naszych polskich realiach.
Mysle, ze nie ma co liczyc na cud i jesli chce sie tutaj zostac i czuc sie dobrze (nie mowie o tzw. poczuciu szczescia bo to zupelnie inna historia : ) to trzeba sobie ten stan dobrego samopoczucia stworzyc samemu. najgorsze co mozna zrobic, to popasc w marazm i przyjac wspomnaina przeze mnie roszczeniowa postawe. To pojscie na latwizne, ktore cie jeszcze tak naprawde dobija.

czesc.có¿,ja jestem z Bieszczdów.
I tak sobie przeczytalem wszystkie komentaze i wiecie tak sobie mysle...ze fajnie sobie mowic i idealizwac wszystko...wiecie ca³e te rozmowy o tym ¿eby dac sobie szanse i pomóc troszke losowi i spróbowaæ tu mieszkaæ (tu=w bieszczadach).
wiêc tak trzeba sobie rozró¿niæ...bieszczady.fajnie sobie mówiæ Lesko,Sanok..i tak dalej...ale w Lesku czy w Sanoku choæ s± to ma³e miasteczka to jednak ³atwiej jest znale¶æ prace ni¿ np w Wetlinie gdzie mo¿esz (poza sezonem) z³apaæ prace jako sprzedawca..wzglêdni jako sprz±taczka w jakim¶ pensjonacie lub koserwator...(i wcale a wcale nie umniejszam zadnym z tych zajêæ) ale niestety pracuj±c tak mo¿na mieæ wszystkiego do¶æ. Hehe i dziwi± mnie s³owa administratora który mówi³ ¿e trzudno jest siê dogadaæ z ludzmi ¿e patrz± na "koniec swojego ogona" ale tak jest wszêdzie i i w miescie i na wsi.
ale chodzi³o adminowi chyba o to ¿e nie ma szans na wspólne dzia³anie...o ¿ycie kulturalne...co to za bzdury??fakt ¿ycie takiego nie ma (kulturalnego) albo jest na minimalnym poziomie.ale czyja to wina??ludzi??i mo¿na sobie tak to rozwijac w nieskoñczonosæ ten temat bo gzdie le¿y problem w ludziach (mieszkañcach) czy wójtach (którzy siedz± jeszcze na sto³kach przyzwyczajeni do ostatniego ustroju) czy jeszcze gdzie indziej....

mo¿na dyskutowaæ..

pozdrawiam ...licze na odpowied¼..
bo strasznie mnie zaciekawi³ ten temat

>wiêc tak trzeba sobie rozró¿niæ...bieszczady

Oczywi¶cie, ¿e trzeba - zupe³nie inaczej ¿yje siê w miasteczkach, ja pisz±c posta mia³em na my¶li zycie na wsi i takie jak wspomnia³em znam. Miasteczek to jednak tam za du¿o nie ma (1?), a Sanoka to bym juz pod Bieszczady nie podpina³ - fakt, ¿e blisko - ale to ju¿ zupe³nie co innego.

>ale chodzi³o adminowi chyba o to ¿e nie ma szans na wspólne dzia³anie...o ¿ycie >kulturalne...co to za bzdury??[cut]
>pozdrawiam ...licze na odpowied¼..

Rozumiem,¿e post w tym miejscu znalaz³ siê pomy³kowo? Bo nie do mnie jest skierowane pytanie.
Równiez pozdrawiam

cze¶æ!!
ja niestety nie mieszkam w Bieszczadach, tylko tam je¿d¿ê tak czêsto jak to mo¿liwe. I d³ugo by tu wypisywaæ wszystkie za i przeciw, w zale¿no¶ci z jakiego punktu siê na to patrzy - " tubylec "/ sorki za okre¶lenie, bez urazy / czy "zach³ystuj±ca siê stonka "/ w pozytywnym s³owa tego zanczeniu /.
Ka¿da ze stron napewno ma swoj± racjê, i to te¿ uwazam za normalne. Bo problemy zwi±zane z bytem wszystko jedno gdzie one wystêpuj± zawsze s±, niestety takie same, tylko skala ich wielko¶ci jest adekwatna do ich umiejscowienia.
Rozumiem równie¿ ironiczne, acz dyskretne u¶miechy na twarzach mych rozmówców, mieszkañców Bieszczad, którym mówi³em o chêci zamieszkania tutaj.
A tak naprawdê, to przecie¿ chodzi o to, aby ¿yæ i realizowac swoje marzenia w miarê swoich mo¿liwo¶ci i w miejscach w których chcieliby¶my to czyniæ.
Tak siê sk³ada, ¿e niektórzy z Nas maj± takie marzenia i mo¿e uda siê je kiedy¶ zrealizowaæ wcze¶niej lub pó¼niej.
Maj±c na uwadze to co napisa³ Piotr :
>>Wiem jednak, ¿e jesli ju¿ uda mi siê kiedys tam zamieszkaæ, nadejdzie na pewno wiele takich dni, kiedy bedê Bieszczady przeklina³.<<
¿yczê sobie i tym wszystkim, którzy o tym marz± aby
TE MARZENIA SIÊ SPE£NI£Y
pozdroowka

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl