ďťż

Bieszczady - instrukcja obsługi :)

bigos - mój pamiętnik, wspomnienia, uczucia, przeżycia ...

Witajcie.
To mój pierwszy post na tym forum, proszę więc o wyrozumiałość. Przejrzałem zasoby strony głównej (w tym FAQ) oraz pogrzebałem trochę w archiwum forum. Niestety nie znalazłem wyczerpujących odpowiedzi na moje pytania, dlatego pozbierałem je do jednego worka i zadaję w tym wątku poniżej.
Są to pytania osoby, która jest wychowana na (mam nadzieję, że się nie narażę) Tatrach i która nigdy w Bieszczadach nie była. :)

1. Co możecie powiedzieć o Bieszczadach w II połowie maja? Czy jest coś, co powinno skłonić turystę do przełożenia wyjazdu na inny termin (powodzie błotne, rozdrażnione niedźwiedzie, kompletnie martwy sezon w kwestii busów, coś innego...)? Czy może maj jest całkiem ok? Dodam, że inne miesiące raczej nie wchodzą w grę na razie. Podkreślę też ponownie, że chodzi o DRUGĄ połowę maja, a nie o długi weekend. :)

2. Jakim stylem najlepiej połazić po tych górach, żeby łyknąć bakcyla, ale jednocześnie się nie zniechęcić? Z tego co wyczytałem do tej pory, bazować w jednym miejscu nie ma sensu (jak np. w Zakopanem pod Tatrami). W takim razie wędrówka od schroniska do schroniska (tak jak to robię w Tatrach, tylko czy jest w miarę gęsta sieć)? Czy może od pola namiotowego do pola? Od zagrody, do zagrody (przy założeniu że nie mam samochodu)?

3. A co w powyższym przypadku, jeśli biorę samochód? Jechać od miejscowości, do miejscowości, parkować w pensjonatach czy u gospodarzy i na 1 dzień w góry?

4. Noclegi: czy konieczne jest dźwiganie na plecach namiotu? Ile kosztują schrony? A jeśli schrony, to rozumiem że karimata niezbędna i nastawiać się tylko na podłogi?

5. Jaki gryplan polecacie na początek? Tzn. skąd wystartować, którędy pójść i gdzie skończyć (czas: około pięć dni) w opcji A. bez-samochodowej, B. samochodowej?

6. Jeśli ktoś z was jest z Mazowsza - jak z dojazdem (pociąg, PKS), gdzie przesiadki?

7. Czy tam jest jakaś gastronomia, czy nastawić się raczej na o'kurra-taka-ostra? Trzeba targać ze sobą kartusz i kuchenkę?

8. Jaką mapę i/lub przewodnik najlepiej nabyć?

9. Czy piwo należy zabrać ze sobą? ;)

Będę wdzięczny, jeśli otrzymam odpowiedź na choć część pytań.
Pozdrawiam was!

zarazek


Będę odpowiadał krótko:
1. II poł maja - termin extra: ciepło, długi dzień, malo ludzi, wręcz pusto.
2. Jeżeli idziesz pierwszy raz, to możesz założyć bazę w UG ( minimum 3 dni niezłego chodzenia), oczywiście sieć schronisk, bacówek jest taka, że ze spokojem zaplanujesz "trasę wędrowną", noclegi w bacówkach będa bez problemu w łóżkach
( w razie czego gleba)
3. Samochód zostawiam na parkingu pól namiotowych Wetlina, UG,
4. Jak pisałem w tym terminie jest pusto i z noclegami w schroniskach nie ma kłopotu - namiot zbędny. We wrzesniu ub. roku płaciliśmy 14-16 zł za łóżko,gleba była taniej
5. Dużo pisać daj znać na PW to odpiszę
7. Z gastronomią mogą być kłopoty my palnik i naboje bierzemy
8. Mapa Ruthenusa
9. Nie, tylko w bacówkach jest droższe.
Pozdrawiam. My idziemy w dniach 20-27.05 to się może spotkamy.
6. 20.23 pospieszny z Warszawy Wschodniej do Zagórza 8.37 (w II połowie maja kursuje tylko w noce z piątków na soboty)
8. przewodnik z wydawnictwa REWASZ
Powodzenia

1. Co możecie powiedzieć o Bieszczadach w II połowie maja? Czy jest coś, co powinno skłonić turystę do przełożenia wyjazdu na inny termin (powodzie błotne, rozdrażnione niedźwiedzie, kompletnie martwy sezon w kwestii busów, coś innego...)? Czy może maj jest całkiem ok? Dodam, że inne miesiące raczej nie wchodzą w grę na razie. Podkreślę też ponownie, że chodzi o DRUGĄ połowę maja, a nie o długi weekend. Jest spoko. turystów jeszcze nie ma za wiele, z busami tez nie powinno być problemów. Z PKSami trochę gorzej, bo najwięcej jeździ w okresie Lipiec - sierpień.


5. Jaki gryplan polecacie na początek? Tzn. skąd wystartować, którędy pójść i gdzie skończyć (czas: około pięć dni) w opcji A. bez-samochodowej, B. samochodowej? Aaaa takich pytań to tu sa krocie zwłaszcza na początku sezonu - polecam przejrzeć archiwum tego forum.


No jest super w Maju Piekna pogoda i Cisza oczywiscie Ale najlepiej jest pod koniec pazdziernika

6. 20.23 pospieszny z Warszawy Wschodniej do Zagórza 8.37 (w II połowie maja kursuje tylko w noce z piątków na soboty) w pozostałe dni można jechać pozniejszym pociagiem (tylko jedzie 1h dłużej)

a po za tym można wybrać busa/ pks

1. Co możecie powiedzieć o Bieszczadach w II połowie maja? Jest wtedy naprawde PIĘKNIE. Wszystko zaczyna kwitnąć, zielenią się połoniny, a te troche błota niżej.... :D czysta przyjemnośc troszke sie umazać.


9. Czy piwo należy zabrać ze sobą? Chyba zwariowałeś!!! Drzewo do lasu....???


5. Jaki gryplan polecacie na początek? Tzn. skąd wystartować, którędy pójść i gdzie skończyć (czas: około pięć dni) w opcji A. bez-samochodowej, B. samochodowej? Hmm... zalezy ile poświęcasz na to czasu. Jeżeli jedziesz na krótko 3-4 dni to warto wziąć samochód zeby nie tracic czasu na przejścia pomiędzy szlakami. Dekujesz się wtedy w jednym miejscu (np. PTTK w Wetlinie) i dojeżdżasz dgzie potrzebujesz. Jezli masz więcej czasu idź po prostu przed siebie. Wszędzie znajdziesz jak nie schronisko to prywatne kwatery. Namiot jeszcze odradzam. W maju troszke chłodno jest.
Musisz też brać pod uwagę, że gdzieniegdzie leży jeszcze śnieg. A zima "piekna była tego roku"...
Życzę powodzenia. Nie zawiedziesz się...
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Uciekam w Bieszczady prawdopodobnie 21/22 maja. :)

1. Co możecie powiedzieć o Bieszczadach w II połowie maja? ..... można częś tego forum na Kongresie spotkać :mrgreen:
rzecz jasna, jeżeli :


5. Jaki gryplan polecacie ...przewidzisz w gryplanie Zagrodę w Smolniku i pojedziesz już na 20 maja........
1. Co możecie powiedzieć o Bieszczadach w II połowie maja? jeszcze na szczytach leżą płaty sniegu, ale jest juz ciepło... No i te całe łaki kwiatów... cos przepięknego.

2. Jakim stylem najlepiej połazić po tych górach: Freestyle czyli co kto lubi.....czyli własna inoicjatywa...

3. A co w powyższym przypadku, jeśli biorę samochód? zaparkować się w jednym miejscu na pare dni i obłazic co sie da wokoło..... Np w Cisnej, Wetlinie lub UG

4. Noclegi: czy konieczne jest dźwiganie na plecach namiotu? Ile kosztują schrony? Nie ma schronisk w rozumieniu tatrzańskim. taniej i wygodniej poszukac kwatery. Spanie pod namiotem jest szkodliwe dla zdrowia, w nocy często jest poniżej zera....

5. Jaki gryplan polecacie na początek? Tak jak pisałem... pare miejscowości BAZOWYCH na wypady.

6. Jeśli ktoś z was jest z Mazowsza - Z warszawki jest taka masakra jak opisują... tak czy owak lepiej, taniej i szybciej jest mimo wszystko jechac samochodem.....

7. Czy tam jest jakaś gastronomia, czy nastawić się raczej na o'kurra-taka-ostra? A kto to widział targać drzewo do lasu. Poza sezonem nie jest może tyle tych punktów gastronomicznych ale z głodu się nie padnie....

8. Jaką mapę i/lub przewodnik najlepiej nabyć? Mapy do kupienia w księgarni mapowej pod dworcem centralnym, przewodniki jakie kto chce.....

9. Czy piwo należy zabrać ze sobą? No nie, znowu drewno do lasu.... Jest tego towaru ile dusza zapragnie, tańsze niz w warszawce....

Spanie pod namiotem jest szkodliwe dla zdrowia szkodliwe dla zdrowia jest pisanie takich rzeczy :P
Daj spokój, jeszcze Ci ktos uwierzy.
Przeciez żartuję...... Młody duch pod namiotem nie zamarznie. Spanie w namiocie ma jeszcze jedną zalete: łózko nie skrzypi.....

Spanie pod namiotem jest szkodliwe dla zdrowia szkodliwe dla zdrowia jest pisanie takich rzeczy :P
Daj spokój, jeszcze Ci ktos uwierzy. Ale zimno w maju kurna jeszcze jest, jak by nie patrzyć :?

Ale zimno w maju kurna jeszcze jest, jak by nie patrzyć Co nie uniemożliwia nocowania w namiocie. Wystarczy ciepły śpiwór.
Ale potem jest problem z wyrywaniem podłogi namiotu ze zmarzliny.....

Ale potem jest problem z wyrywaniem podłogi namiotu ze zmarzliny..... Problem podłogi mozna prosto rozwiązać - zamiast namiotu bierze sie pałatkę.
Tam nie trzeba wyrywać podłogi bo jej nie ma.
Zresztą pałatka ma krocie zalet i tylko jedną wadę: jej kolor jest bardzo maskujący, bywało że czasem miałem trudność z odnalezieniem gdy ją rozstawiłem. Przedprzedwczoraj w Łopience jak ją rozstawiłem to po zmroku znalazłem ją dopiero jak w nią weszłem.
Pytajcie Barnaby. Był maj, Był mróż, A ON był. Jutro to znaczy w sobotę będzie w domu. Jak nie napisze, to wyciagnę konsekwencje rodzicielkskie
Pozrpwienia

Pytajcie Barnaby. Był maj, Był mróż, A ON był. Jutro to znaczy w sobotę będzie w domu. Jak nie napisze, to wyciagnę konsekwencje rodzicielkskie. :D
Pozrpwienia

Ledwo wróciłem i już się rozpętało. Godzinę temu osiadłem na miejskim asfalcie....

Napiszę relację i będzie wiadomo co i jak.

Co do nocowania w namiocie.... śmiać mi się chce, bo kto nie spał nie wie, i wyrywanie podłogi namiotu jak to Irek zaproponował jest zupełnie bezpodstawne. Sam mam ISLANDIĘ II (Fjord Nansen) i jestem bardzo zadowolony z nocy poprzedzającej przejazd pociągiem. Namiot jest "maleńką dwójką" na tyle małą że nie da się w nim usiąść (bo się wadzi o sufit) nie da się też kimać z dużym plecakiem (bo namiot jest maleńki), jest lekki, i służy jedynie do spania. Granie w karty, czy jakieś baraszkowanie odpada. Spałem w tandetnym śpiworze, w bojówkach i polarze i nie było mi zimno. Nic a nic. Rankiem namiot był cały oszroniony. W środku było chłodnawo, ale jak kto lubi ciepło powinien siedzieć w domu.

Moim zdaniem to kwestia wygodnictwa. Ludzie patrzą na termometr i twierdzą "to nie dla mnie", następnie wymyślają argumenty typu "wyrywanie podłogi namiotu". Sam w Biesy jadę się wyszaleć, i co mam sobie żałować snu pod namiotem (niezależnie od warunków)?

Staram się jednak zrozumieć podejście ludzi którzy śmigają z namiotami DUŻYMI, takie serio trudno dogrzać, i na dobrą sprawę rozzsądny turysta nie narażałby się na kimanie w takiej wielkiej budowli. Jak się okazuje (ponownie na tym forum) wszystko to kwestia rozsądku i podejścia do sprawy.

Pozdrawiam serdecznie i zabieram się do pisania relacji...
Tym co wątpią zwracam uwagę na moją stopkę- cytat Alberta Camusa:)

Sam mam ISLANDIĘ II (Fjord Nansen) i jestem bardzo zadowolony Ja także. Zwłaszcza że mam wersję z alu stelazem, to namiocik jest naprawde leciutki :-)
W Bieszczad jednak jej już nie zabieram, bo po co - jak nie znajde miejsca do spania, to mam płachte wykonaną z PE (takiego jak podłoga w namiotach Marabuta) i kilka szpilek. Całość mieści się w kieszeni bocznej ze starego woodpeckera i wazy ok 300 g.
Spałem pod wojskową pałatką bez podłogi i zmarzłem jak diabli.
Doczu, może krótka instrukcja obsługi Twojej płachty PE.
zapewne zbliżona jak wspomniana pałatka.... Doczu, czy masz moze uwieczniane na zdjęciu zastosowanie owej płachty? Tak z czystej ciekawości pytam

Doczu, może krótka instrukcja obsługi Twojej płachty PE. zdjęcie mojej płachty mozna znależć tu http://www.namioty.pl/?d=list,,akcesoria na dole strony.
Tam jest pokazana płachta pod konkretne modele namiotów (bo słuzy ona jako podkład pod podłogę namiotu), jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby napisac do Marabuta, aby wykonano płachtę na zamówienie.
Ja zamówiłem sobie płachte 2x3m z 4 oczkami pod szpilki na długim boku i 3 ma krótkim.
Płachta jest w kamuflaż, a'la woodland więc doskonale maskuje. Koszt takiego ustrojstwa w zeszłym roku wynosił 30 PLN plus przesyłka 10. Więc gra warta świeczki.
A zastosowanie - cóż zalezy od własnej pomysłowości. Przykłady masz tutaj http://survival.strefa.pl/plachty.htm

Doczu, czy masz moze uwieczniane na zdjęciu zastosowanie owej płachty? Nie, nie mam bo spałem pod nią tylko raz w mojej okolicy, na próbę. W Bieszczadzie zazwyczaj udawało mi się dotrzec do miejsc gdzie mogłem przenocować, a płachte traktuję jako schronienie alarmowe.
Nie ma problemu,to zdjęcie z listopada zeszłego roku,było -6 każdej z czterech nocy :D
Browar - czy to Tarnawa ?
"I o to chodzi i o to chodzi" - rzekł bezwzględnie inteligentny doktor PLAMA :)
To jednak namiot, Doczu mógłbym mieć lekkie opory:)
A to przykład wykorzystania płachty,tym razem w charakterze wiaty-przeżyła nawet gradobicie,wichurę i niewielką(ale jednak) trąbkę powietrzną :D Stół i ławy zastane a stelaż z drągów
Tak Doczu,to Tarnawa

To jednak namiot, Doczu mógłbym mieć lekkie opory:) ale przed czym ?
Jeszcze jedno zastosowanie też w charakterze wiaty tyle że maszty dobrane ze starych dużych namiotów no i nad jeziorem.To kapitalne rozwiązanie na różne wojaże, namiot nie za duży do spania rodzinnie w cztery osoby i "wiata" gospodarczo-salonowa :D
no tak sobie myślę że taka płachta na -6 to nie przelewki.

no tak sobie myślę że taka płachta na -6 to nie przelewki. aaaa - o to chodzi. Zapewniam Cię, że jest całkiem przyjemna. Wprawdzie ja nie spałem ale kolega nocował przy -8 w nocy i miał się rano dobrze.
Zdjęcia zobaczysz na mojej stronie w dziale Gorce bodaj. Był to zimowy biwak Precla (pl.rec.gory)

EDIT
Nie na mojej stronie, tylko w jednym z webalbumów.
http://doczu.fajnafotka.pl/?linkedUs...ntentUID=22522
Porywanie się z taką płachetką na -8 to niezły wyczyn. Sam bym tego nie próbował. Co do zdjęć Browara: masz chyba niezłą ekipę w tym Krakowie. No i sprawną w budownictwie "budowli tymczasowych".
Jeśli chodzi o mróz czy biwaczek to świetny jest "kondon" na śpiwór.W Decathlonie kosztuje 114 zł,materiał oddychający,nieprzemakalny.Mam stary śpiwór puchowy(19 lat) ale go dozbroiłem tym pokrowcem i jest komfort termiczny jak w nowym.Przy -6 w listopadzie nawet nie zamykałem namiotu :D Na początku kwietnia spałem w tym pod drzewem,coś w nocy pokapało ale było ok.

"kondon" na śpiwór.W Decathlonie (...),materiał oddychający,nieprzemakalny. Coś taki zdalasiały jestem i nie kumam do końca. Czy możesz napisać coś więcej o tymże?
To taki pokrowiec z tkaniny typu gumowany ortalion tylko oddycha.Ma ściągacz,wygląda jak mumia(śpiwór).Włazisz do śpiwora a to naciągasz na śpiwór.Waży z 200 gram,ma swój pokrowiec i mieści się w kieszeni.Według mnie genialne.To + NRC-ta i można awaryjnie przetrwać każdą noc w każdym miejscu.Niestety nie mam zdjęć tego "kondona".Tak w ogóle to nawet nie wiem jak to inaczej nazwać... :roll:

Spałem pod wojskową pałatką bez podłogi i zmarzłem jak diabli. Ja w pałatce wytrzymywałem do pierwszego śniegu w listopadzie bez dodatkowych ubrań. A także lżejszą zimą, gdy w dzień było ok 0oC, a w nocy.... nie miałem termometra, gdzie byłem po całym dniu taplania się w bagnach niecałkiem płytkich.
Aha... i korzystając przy tym ze zwykłego śpiwora, a nie z jakichś tam puchów.
Tania pałatka, tani śpiwór - to przy minus kilku nocą mi spokojnie wystarczało.

Przyznam że z ustrojstw namiotowych nigdy nie spałem w niczym droższym niż 100pln. W tej kategorii pałatka jest bezkonkurencyjna.
Bardzo lubię jej trzy zalety, których nie spotykam w namiotach: a) można w nią nazbierać i nanosić opału, b) można ją błyskawicznie kilkoma ruchami rozbić po omacku co liczy się zwłascza w deszczu, c) nawet jak przepali się jakaś niewielka dziurka, bo za blisko było ognisko, to ten materiał tak odprowadza wodę że do środka nie naleje.
A i jeszcze pałatkę z opałem można tak związać, żeby wciągnąć liną na wysoką przeszkodę (np. na zamek). Dlatego niespieszno mi do namiotów.
-------
pzdr, malo :wink:

Aha... i korzystając przy tym ze zwykłego śpiwora, a nie z jakichś tam puchów. Spałem w tych samych warunkach ( do tej pory nie dorobiłem się puchowego), polowa kwietnia, , przeżyłem te kilka nocy, ale było mi zimno.
Przy okazji: czy któryś z Was testował może "goretexową" kurtkę + spodnie z magazynów Bundeswehry. Kupiłem takową na Allegro i chce ją sprawdzić w Bieszczadach. Kamuflaż całkiem fajny.

przeżyłem te kilka nocy, ale było mi zimno. A i tak o ostatecznie o wszystkich odczuciach decyduje indywidualność organizmu.
Pamiętam jak się zdziwiłem, gdy śpiąc (właść. leniuchując, paźdź/listop.) w takich warunkach, zimno zaczynałem odczuwać dopiero ok. godz 8. Czemu organizmowi nie było zimno w nocy ale właśnie rankiem, nawet nienajwcześniejszym?
(Nawiasem mówiąc zauważyłem to niedaleko Ciebie bo w Zielonce.)
No ale obecnie już wszystko "w normie" bo jeśli zimnawo to już raczej w nocy.
Więc to odczuwanie może być dziwnie zmienne nawet u jednej osoby.
Pozostaje mi tylko z sentymentem wspominać czasy, kiedy podobne rzeczy wyrabiałem. Teraz po latach wychodzi wszystko w placech, kolanach i łokciach. Ale co tam.....każdy kiedys był młody, ja przynajmniej miałem możliwość bycia w dzikich Bieszczadach, kiedy nie było jeszcze niektórych dróg, kolejka jeździła z Rzepedzi do Wetliny i Moczarnego, sklep w Wetlinie był jeden, w Cisnej także, a jak się wchodziło do schroniska na Połoninie Wetlińskej trzeba było odsunąć konia permanentnie zastawiającego drzwi wejściowe, bacząc jednocześnie by w coś nie wdepnąc po ciemku.....
A kto pamięta poranne budzenie w oślim wykonaniu...?
Chyba przesadzasz z tymi kolanami itp,też pamiętam tamte czasy a zimno było tak samo wtedy jak i dzisiaj :lol:
Może nawet dzisiaj mniej dokuczliwe bo i sprzęt nie ten...
Pmiętam noc w starym schronisku w UG chyba w `81 lub coś koło tego,jak rano w celu "odcedzenia" chciałem wyjść na zewnątrz i przymarzła mi ręka do klamki :D (od wewnątrz).Ja do termometru a tu słupka nie ma,a skala do -40.Chyba w Stuposianach było zmierzone tej nocy -41,8.A spało się w anilankach..Dzisiaj największy problem to jak zamarznie w nocy piwko.Ale i na to rada jest :mrgreen:
Jeśli chodzi o poznawanie Bieszczadów - polecam na pierwszy raz trasy chatkowo-studenckie / bazowe. Można próbnie przespać na sianie, aby ew. móc się do namiotowania przygotować.

Można skakać "bazowo", za punkt wypadkowy obierając Kolibę, bądź Kalnicę. W takim wypadku zmiana bazy następuje co ok. 4 dni, co ułatwia samochód.

Jeśli ktoś nie zna własnego organizmu, tolerancji na stres, wysiłek i głód namiotowanie/płachtowanie jest kiepskim pomysłem. Przymrozki zdarzają się przez cały rok, tolerancja na zimno jest kwestią indywidualną.Nie mówiąc już o wątpliwej legalności takiego rozwiązania.

Odnośnie innych punktów - sklepy są dość gęsto.Plecakując jedzenie na 1,5 dni się bierze najczęściej. W większości wsi są sklepy.

Dzisiaj największy problem to jak zamarznie w nocy piwko.Ale i na to rada jest Ooo własnie idzie do mnie przesyłka z takim Colemankiem :-)
a czy to to jest wydajniejsze niż te współczesne mi palniki? Czy to tylko przez sentyment?

a czy to to jest wydajniejsze niż te współczesne mi palniki? Na pewno mniej wygodne gdy się nieumięjętnie tym posługiwać i benzyna wylewa się na łapy i w ogóle.
Ale właśnie Browar, czyzbyś jeszcze używał (lub towarzysze) tego ustrojstwa?
(Po akcesoriach w tle wnioskuję że to współczesne zdjęcie.)
----------------
pozdrawiam
malo :wink:

Ale właśnie Browar, czyzbyś jeszcze używał (lub towarzysze) tego ustrojstwa?
(Po akcesoriach w tle wnioskuję że to współczesne zdjęcie.)
Ustroństwo???? A czy ktoś pamieta jeszcze kuchenki made in cccp rozsówane ze zbiorniczkiem obok w kształcie walca. To dopiero było g....o raz mało drewnianego domku nie spaliłem gdy próbowałem ugotować grochówke z proszku marki winiary (wtedy tylko taka była :? ). Zapalio się wszytko łęcznie z kuchenką a zupy i tak nie ugotowałem :lol:

To dopiero było g....o raz mało drewnianego domku nie spaliłem gdy próbowałem ugotować grochówke z proszku marki winiary (wtedy tylko taka była ). Zapalio się wszytko łęcznie z kuchenką a zupy i tak nie ugotowałem To nie gówno, tylko normalny objaw przegrzania zbiornika. Zadziałał zawór bezpieczeństwa i zaczeła pluć ogniem. Trzeba było o tym pamiętać.

a czy to to jest wydajniejsze niż te współczesne mi palniki? Zależy jakie palniki masz na myśli.
Czy wydajniejsze nie wiem, na pewno tańsze w eksploatacji, ale moc ma porównywalną a nawet nieco słabszą niż palniki gazowe, bo ok 2400W.
Poszukuję czegoś nie na gaz, na wyjazdy, gdzie gazu w kartuszach nakręcanych nie dostanę :-( W domyśle, na przysżłoroczną wyprawę nad Bajkał.

Na pewno mniej wygodne gdy się nieumięjętnie tym posługiwać i benzyna wylewa się na łapy i w ogóle. No ale tak jest ze wszystkim. Generalnie, gdy ktoś umie czytać, lub ma odrobine doświadczenia bardzo zacne ustrojstwo.
Dla kogoś nie studiującego wymyślono ostatnio "multi fuel", czyli takie coś na wszystko co się pali:) Na wschodzie może być to dobre całkiem, ale ile kosztuje, i jak się sprawuje- nie wiem. Ja mam jakieś coś "z dolnej półki" na gaz i nie narzekam:)

A czy ktoś pamieta jeszcze kuchenki made in cccp rozsówane ze zbiorniczkiem obok w kształcie walca. Nawet gdzieś w piwnicy taką kuchenkę mam. Faktycznie wg. instrukcji nalezalo najpierw wylać trochę paliwa pod zbiorniczek i podpalić, by go ogrzac, inaczej nie bylo ciągu i benzyna nie dochodzila do palnika. Palnik udawalo mi sie zapalić raz na dwie-trzy próby, benzynę pod zbiorniczkiem - zawsze. :lol:

Ustroństwo???? A czy ktoś pamieta jeszcze kuchenki made in cccp rozsówane ze zbiorniczkiem obok w kształcie walca. Ściśle mówiąc właśnie po doświadczeniach z tym typem napisałem. Mam dwa takie egzemplarze. Ale że rozpoznałem u Browara także typ na ciecz samoręcznie wlewaną, więc przy tej okazji zabrałem głos.

Palnik udawalo mi sie zapalić raz na dwie-trzy próby, benzynę pod zbiorniczkiem - zawsze Najlepszym sposobem na rozpalenie tego było chyba oblanie tego czegoś całego benzyną i czekac aż się się zacznie palić we właściwy sposób.
Ale pamiętasz Malo, że wtedy konkurencją było tylko tzw. paliwo turystyczne w kostkach.
Wszystcy moi koledzy (doświadczone bestie :D ) ostatnio zamówili Colemany w USA.Ja miałem palniki gazowe różne i podarowałem je różnym gościom.Ten na zdjęciu jest z 1984 roku,kupiony do klubu jaskiniowego KKTJ i działa znakomicie.Ubrany w dwie małe menażki Harcerz-nic nie śmierdzi-działa tak samo przy -30 i +30.Litr wody gotuje niezależnie od temperatury zewnętrznej 4,5 minuty.Łatwo się odpala nawet wewnątrz namiotu(grzaliśmy nim w namiocie rozstawionym na przednim stawie przy temp. zewnętrznej -28 ).
Poprzedniego lata spływaliśmy rodzinnie Czarną Hańczą.Wszystcy mieli gaz.Gaz się skończył i wszystcy gotowali na moim Colemanie ponieważ nie ma problemu z benzyną w okolicznych wioskach :twisted: A po gaz trzeba by do Augustowa albo Suwałk...
A, i jeszcze kuchenki też chyba radzieckie, gdzie po wlaniu paliwa do zbiornika trzeba było pompką wpompować do niego powietrza.

Ale pamiętasz Malo, że wtedy konkurencją było tylko tzw. paliwo turystyczne w kostkach. Tak, ale ja idea ognia w kostce była dla mnie nieprzyswajalna.

A, i jeszcze kuchenki też chyba radzieckie, gdzie po wlaniu paliwa do zbiornika trzeba było pompką wpompować do niego powietrza. A tego na komplecie nie miałem (zdekompletowane widać mam) i chyba wobec tego zawsze miałem więcej przygód przy zapalaniu niż powinienem.

Ja miałem palniki gazowe różne i podarowałem je różnym gościom.Ten na zdjęciu jest z 1984 roku,kupiony do klubu jaskiniowego KKTJ i działa znakomicie. Ale jak rozumiem ten na zdjęciu to nie gazowy, ale na ciecz chyba? No bo chyba korek wlewu widzę.
BTW: Fajnie że wspomniałeś, bo mimo że ja z pólnocy to Olkusz był moim instruktorem. KKTJ nadal siedzi w Lampo?
Nadal ,chociaż Kaukaz górą :D

Najlepszym sposobem na rozpalenie tego było chyba oblanie tego czegoś całego benzyną i czekac aż się się zacznie palić we właściwy sposób. to daleko idące uproszczenie.
Wystarczyło troszkę podlać na "kapselek" który jest koło palniczka, podnieść osłonkę zbiornika i poczekać ok minuty aż paliwo z "kapselka" się wypali. Następnie odkręcało się zaworek voila.

działa tak samo przy -30 i +30 Miedzy innymi i dlatego go kupiłem. Mam co prawda jeszcze Primusa nr 96, ale tego mmi szkoda, bo to prawie antyk :-)

Trzeba było o tym pamiętać. :? to było bardzo dawno temu bodajże ze 20 lat. Ja miałem 15 moze 16 lat i to był mój 1 raz z ta kuchenką.... Zresztą potem nie raz próbowałem z niej korzystać i zawsze sprawiała jakieś kłopoty...
Teraz tez myśle czy nie kupić kuchenke..... Gazowe są chyba praktyczniejsze choć droższe w eksploatacji a paliwowe ciężkie za to w porównaniu do gazowych. No i do pojemników z gazem można podłączać też inne urządzenia np. lampy.

Najlepszym sposobem na rozpalenie tego było chyba oblanie tego czegoś całego benzyną i czekac aż się się zacznie palić we właściwy sposób. Hehehe czyli 1 razem wszytstko z kuchenką było ok tylko zawiódł mnie mój lęk przed sfajczeniem domku w którym mieszkałaem :wink:
Tego Colemana ze zdjęcia nie trzeba podlewać tylko napompować,odpalałem go leżąc w śpiworku w namiocie.Służył jednocześnie za ogrzewanie namiotu - namiot był rozbity na przednim stawie (pięcistawy)(wiem że nie wolno),na zewnątrz -27 i wiaterek huraganik,a my imprezka w namiocie :D .W schronisku był "milion bułgarów" - sylwester...
Widzę, że niezły offtopic z mojego tematu powstał... ;)

Tymczasem mam parę głupich pytań. Ale muszę je zadać, bo po prostu nie wiem:
(przypomnę że chodzi o wyjazd w Bieszczady 20-27 maj)

1. Czy na połoninach potrafi porządnie powiać czy sypnąć śniegiem w maju? Brać czapę i ciepłe rękawice?

2. Czy w czasie wymienionym wyżej schroniska będą raczej niezatłoczone? Zastanawiam się, czy mi styknie zwykła alumata (w razie kimania na podłodze), czy może powinienem zabrać dużą zwijaną w rulon karimatę?

3. J.w. odnośnie śpiwora - styknie sztuczny puch o parametrach:
-6*C <-- RISK --> +7*C <-- TRANSITION --> +11*C <--COMFORT-->
..czy raczej zabierać dużą cięższy puchowy? (przewiduję przydatność śpiwora do spania ew. na podłodze schronu, a nie w namiocie, czy pod gołym niebem)

4. Jak wygląda kwestia otrzymania wrzątku w schroniskach czy bacówkach? Tzn. czy to w ogóle realne i jak jest z dostępnością wcześnie rano? Pytam pod kątem zabierania ze sobą jakichś zupek knorrowych itp...

5. Czy w II połowie maja leży jeszcze na połoninach śnieg, który wymuszałby konieczność noszenia ciemnych okularów (normalnie za nimi nie przepadam)?

6. Jak tam jest z bankomatami? Cisna, UG? Lepiej brać sakiewkę ze sobą? :)

1. A i owszem, potrafi potrafi... , śnieg nie, ale rok temu na Bukowym Berdzie zimny wiatr wybielił mi brodę! Zapuść brode i będzie ok.


2. Kwestia wygody. Jak jesteś duży to weź dużą........ karimatę, a propos..... alumata, hmm chodzi o folię nrc? Jeśłi tak to chyba kwestionowanie takiego wyposażenia nie jest rozsądne

3. Jak w 2. Pakujesz się do schroniska, potem sen pod gołym niebem..... w schronie, i pytasz co zabrać a czego nie. Z całym szacunkiem, ale czy to Twój pierwszy wyjazd?


4. Jak ładnie poprosisz, to zapewne dostaniesz wrzątku. Są miejsca gdzie czajniki nie giną, i są do pełnej dyspozycji turystów (Koliba pod Caryńską 3 lata temu), są miejsca gdzie czajniki też nie giną, ale są niedostępne dla plebsów (Wetlińska 3 lata temu).

5. Polecam kontakt z GOPR, kimkolwiek kto prowadzi agroturystykę, lub choćby zadzwonić na oślep (z książki telefonicznej) do kogoś z okolic wędrówki, i zapytać jak sprawa wygląda. BTW okulary przydadzą się w podróży.

6. Sakiewka- tylko i wyłącznie. Kartą magnetyczną to zbyt wiele nie zdziałasz, przynajmniej tak mi się mocno wydaje.

Pozytywnych wrażeń!

Sakiewka- tylko i wyłącznie. Kartą magnetyczną to zbyt wiele nie zdziałasz, przynajmniej tak mi się mocno wydaje. Eee no w Cisnej i UG karta powinien zapłacić. Przynajmniej w zeszłym roku płacili tam kartami w sklepie spozywczym.

alumata, hmm chodzi o folię nrc? Wydaje mi się, że tu bardziej chodzi o taką cieniutką (ok 2-3 mm) matę, której niektórzy czasem uzywają do zabezpieczenia samochodu przed słońcem. Lekkie to ale i niewygodne.
Ooo wygląda to trochę jak ekran za kaloryfery.

a propos..... alumata, hmm chodzi o folię nrc? Nie. Chodzi o cienką karimatę, która po zwinięciu zajmuje połowę objętości zwykłej karimaty. Zresztą, wklejam link do zdjęcia:
http://www.sklep.skalnik.pl/produkty/miniatury/262.jpg


Z całym szacunkiem, ale czy to Twój pierwszy wyjazd? W Bieszczady tak. W góry to już któryś-tam-nasty.

wklejam link do zdjęcia: A więc kumam o co chodzi. Osobiście mam pbmyślone perne rozwiązanie takiego problemu, stosuje to od paru lat i jestem zadowolony. A więc:
Uszyć worek, tak jak by na karimate, taki walcowaty, o średnicy nieco większej niż zwinięta karimata. Po włożeniu doń maty, ta się rozwija, dostosowując się do worka. Na koniec w środek wkładam śpiwór. Dzięki temu śpiwór mam po za plecakiem, a przez to że jest owinięty karimatą- i tak nie zmoknie. Dodatkowo, mogę szybko zrobić sobie spanie, nie ingerując w nienaganny ład w plecaku (ROTFL)

Takie rozwiązanie nie wymusza u mnie dylematów jaką matę zabrać- no bo różnica w masie tychże jest zapewne nieznaczna. Może z tą masą mat jestem w błędzie, ale jeśli nie, to po co sie szczypać z jakimiś gramami różnicy, skoro //jak Doczu stwierdził// różnica komfortu jest spora...

1. Czy na połoninach potrafi porządnie powiać czy sypnąć śniegiem w maju? Brać czapę i ciepłe rękawice? Śniegu może i nie spotkasz, ale temperatura na ostrym wietrze może byc naprawdę przykra.


2. Czy w czasie wymienionym wyżej schroniska będą raczej niezatłoczone? Zastanawiam się, czy mi styknie zwykła alumata (w razie kimania na podłodze), czy może powinienem zabrać dużą zwijaną w rulon karimatę? Nie powinno byc tłoczno ale co do tej alumaty... jak lubisz miec odbite gnaty to proszę bardzo. Nie zmarzniesz la dywanów w schroniskach się nie spodziewaj. Będzie twardo.


3. J.w. odnośnie śpiwora - styknie sztuczny puch o parametrach:
-6*C <-- RISK --> +7*C <-- TRANSITION --> +11*C <--COMFORT-->
Wystarczy


4. Jak wygląda kwestia otrzymania wrzątku w schroniskach czy bacówkach? Jak w każdym schroinisku tyle że w niektórych odpłatnie (np. Chatka Puchatka - tam wode trzeba dowozić)


5. Czy w II połowie maja leży jeszcze na połoninach śnieg, który wymuszałby konieczność noszenia ciemnych okularów (normalnie za nimi nie przepadam)? To się przydaje w górach także latem.


6. Jak tam jest z bankomatami? Cisna, UG? Lepiej brać sakiewkę ze sobą? Smile Ostatni bankomat jest w Lesku więc stanowczo gotówka. Niektóre sklapy i knajpy przyjmą kartę.

A tak wogóle... To w większości to elementarna wiedza dla kogoś kto :

W góry to już któryś-tam-nasty.

Uszyć worek, tak jak by na karimate, taki walcowaty, o średnicy nieco większej niż zwinięta karimata. Po włożeniu doń maty, ta się rozwija, dostosowując się do worka. Na koniec w środek wkładam śpiwór. Dzięki temu śpiwór mam po za plecakiem, a przez to że jest owinięty karimatą- i tak nie zmoknie. Dodatkowo, mogę szybko zrobić sobie spanie, nie ingerując w nienaganny ład w plecaku (ROTFL) Kupuje patent. Podoba mi sie :D

dywanów w schroniskach się nie spodziewaj Dywanów może i nie, ale np pod wspomnianą już Caryńską...... mmmmm miodzio te materace są! A propos schroniska- kiedyś, była tam szopa, w której siano trzymano... czy opcja spania tam na sianie jest aktualna- wie ktoś?

Ostatni bankomat jest w Lesku Nieprawda, bo w Ustrzykach Ddolnych - Bank PeKaO S.A. ok 500m od dworca PKS

Kupuje patent. Napisz jak się sprawdziło......weź jeszcze sobie ten worek dobrze zawiąż na końcach, i troki dobre kup. Jakieś takie jedne kupiłem i są do dupy. Generalnie jak dobrze pod plecakiem zaciągniesz troka to ci nic nie będzie dyndało w czasie wędrówki- jeśli by dydndało chodziłbym zły niebywale. U mnie pomysł ten funkcjonuje sprawnie przy pleckaku alice`a- gdzie toka opieram o dwa elementy plecaka- worek i stelaż, tak więc w turytycznych plecakach może to nie zdać egzaminu. Nie zmienia to jednak faktu że pomysł przedni miałem, i się udało!

Po włożeniu doń maty, ta się rozwija, dostosowując się do worka. Na koniec w środek wkładam śpiwór Kurcze, człowiek się chyba starzeje bo podczas pakowania coś mi nie pasowało - a minęło już parę ładnych lat od tego ostatniego.
Dzięki - przypomniałeś mi o tym sposobie. Może zdążę jeszcze się przepakować - wyjazd wieczorem a ja jeszcze do 16 w robocie.

Pozdrawiam

Uszyć worek, tak jak by na karimate, taki walcowaty Dzięki za odpowiedzi na część moich pytań. A twoje kpiny - no cóż, to normalka na forach, więc również przymykam oko. ;)


A tak wogóle... To w większości to elementarna wiedza dla kogoś kto: W góry to już któryś-tam-nasty. Tak, tyle że nigdy nie byłem w Bieszczadach. Jeśli w II połowie maja w schroniskach/bacówkach pełno wolnych łóżek, to karimatę zabieram tylko asekuracyjnie. A skoro tak, to wystarczy alumata.


jak lubisz miec odbite gnaty to proszę bardzo Szczerze mówiąc, moje gnaty czują się podobnie, po spędzeniu nocy na klasycznej karimacie, jak i na alumacie. Gdybym chciał te gnaty chronić, sprawiłbym sobie karimatę samopompującą, czy jak to się zwie.

Podsumowując: dziękuję za odpowiedzi na część pytań. Resztę sprawdzę empirycznie. :) Postaram się nie zawracać wam więcej głowy. Początkowo wydawało mi się, że to forum jest całkiem przyjazne dla żółtodziobów bieszczadzkich.

Postaram się nie zawracać wam więcej głowy. Początkowo wydawało mi się, że to forum jest całkiem przyjazne dla żółtodziobów bieszczadzkich. Bo jest, tyle że zadałeś pytania, na które najczęściej odpowiedź możesz sobie wyszukac tu na forum lub przez google. Pytań o śpiwór, karrimate czy o czapkę i rękawiczki nie skomentuję, bo sa to pytania w stylu czy zabierać 4 pary skarpet czy 2 wystarczą. Kazdy ma inne preferencje i na te pytania musisz sobie odpowiedzieć sam w zalezności od tego czy jesteś zmarzluchem, czy nie, oraz czy nie przeszkadza Ci twarda podłoga miast wygodnego materaca.
Skoro uzyskałeś odpowiedź, że problemu z noclegiem w tym okresie nie ma, to pytanie o branie alumaty czy karrimaty uważam za zbędne, ponieważ w schroniskach tych zazwyczaj nocuje się na łóżkach a nie na podłodze.
Dobra, rozumiem. Być może pytania zbyt szczegółowe, ale... pakowałem się akurat na wyjazd. ;) Sam często odpowiadam na podobne pytania odnośnie Tatr - wydaje mi się, że mam ciut więcej cierpliwości.

P.S. Nie działa link na stronie: http://www.twojebieszczady.pl/php/faq/faq.php?id=17

może pytania zbyt szczegółowe nie nie szczegółowe, ale banalne. Tak bym to nazwał. No ale kto pyta nie błądzi :-)
Udanego wyjzadu zycze.

Nieprawda, bo w Ustrzykach Ddolnych - Bank PeKaO S.A. ok 500m od dworca PKS Droga w zasadzie ta sama tyle ze do Wetliny czy UG z Polski bliżej i łatwiej jest się przemieszczać przez Lesko Cisna niż UD. Tak więc Ustrzyk Dolnych nie brałem pod uwagę.... Nie wiem jak w Polanczyku i Solinie bo tam nie bywam

tyle ze do Wetliny czy UG z Polski bliżej i łatwiej jest się przemieszczać przez Lesko Cisna niż UD Bym dyskutował. Atrakcyjniejsza widokowo na trasie Przysłup UG ale dlaczego łatwiejsza :?:

UG z Polski bliżej i łatwiej jest się przemieszczać przez Lesko Cisna niż UD To czemu dlaczego PKS do UG jedzie przez UD a nie Cisną? Skoro niby latwiej prościej?
Osobna sprawa że niektórzy niczym koty, mają swoje ścieżki, i koniec, basta

Nie wiem jak w Polanczyku i Solinie bo tam nie bywam Aaa no własnie przypomniałes mi - w Polańczyku tez jest bankomat bodaj PKO.BP (w jednym z domów wczasowych) - kiedyś musiałem z niego skorzystać, co dzięki uprzejmości kierowcy PKS, ktory na mnie poczekał, udało się :-)

To czemu dlaczego PKS do UG jedzie przez UD a nie Cisną? To proste - bo na tej trasie jest większa klientela.
Spójrz chociażby na liczbę miejscowości gminnych:
Na lini Lesko - U.G. (przez U.D.) są 4 gminne, w tym miasto powiatowe.
Na lini Lesko - U.G. (przez Baligród) są tylko 2 gminne i nic więcej.
A jak wiadomo PKS z samych turystów nie wyżyje (na pewno nie tutaj).
...dla firmy szukającej klientów - wybór jest oczywisty (przez U.D.), zwłaszcza że kilometrowo odległość praktycznie ta sama (73 a 71 km wg atlasu drog. PPWK).
...dla tych którzy chcą szybko dojechać, pomijając całe ciągi wsi - wybór też jest oczywisty (przez Baligród).
Pytanie do Browara i Docza (lub pozostałych osób używająych płacht):
Na jakiej sposób są podczepione linki odciągowe lub szpilki (to ma Doczu na swojej stronie) w płachtach. Czy to mocowanie jest firmowo robione czy samorobne?
Ta moja płachta http://forum.bieszczady.info.pl/atta...9&d=1146901359
to "plandeka"(w cudzysłowie bo to nie z plawilu) zakupiona w Castoramie za chyba 25 zł z metalowymi oczkami wzdłuż brzegów i w rogach.W te oczka sam zamotałem repsznurki z metra,za śledzie robią śledzie lub kołki.W Bieszczadzie zawsze duże kołki bo gleba miękka a naprężenia spore.A z tego co wiem to Doczu pisał o zupełnie innym rodzaju płachcie,biwakowej,coś na kształt mikronamiotu.
Tyle się naczytałem tutaj o narzędziach do gotowania, że aż się zaniepokoiłem.
Mam maszynkę, taką jak opisywaliście, produkcji radzieckiej, gdzie trzeba rozlać trochę benzyny, a potem pali się ja nie wiem co. Gotowałem na tym zupkę dla około 10 osób. Sprawdziło się jak nie wiem co. Tyle, że to było 25 lat temu. (Wtedy nie było zupek Knorr'a) Mam też i inną. Też produkcji radzieckiej. Tu trzeba tylko podpompować trochę ciśnienie w zbiorniku i już się pali. Tej w praktyce nie sprawdzałem, tylko co jakiś czas przepalam, żeby sprawdzić, czy jeszcze działa. Jest wielkości dwu złożonych menażek. No, prawie. Dlatego nigdy nie brałem do plecaka.
Byłem zadowolony z tego co mam, ale teraz to już nie wiem... Przez te parę lat wypadłem trochę z rytmu. Czy wymyślono coś lepszego od tamtego czasu? Czy ten mój sprzęt to już eksponaty muzealne (jeszcze działają)?
Nie przejmuj się,mój benzynowy Coleman jest z 1984r i działa doskonale,moi koledzy masowo olewają gaz i też sprowadzają podobne(u nas kosztuje 600zł,sprowadzany 80$)
Apropos kuchenek... były też denaturatowe :-) Korzystałem z wszystkich typów włącznie z tabletkami!!!! i generalnie tęsknie za miłym warkotem breżniewki... ech, to było gotowanie pełne przygód... Teraz na gazie jadę ale takim Colemanem nie pogardzę, dzięki twojej, Browar, reklamie sprawię sobie jakiś... Jak z benzyną?? masz zawsze pod ręką trochę czy na bieżąco dokupujesz?? bo mnie zawsze wkurzał zapach... generalnie cały plecak jechał benzyną, bez względu na to w czym i jak podróżował zapas benzyny...
Używałem "breżniewki" made in ZSRR przez lata, ale dość dawno temu. Benzyny nie nosiłem, bo faktycznie z plecaka waliło, jak z CPN-u. Ale miałem zawsze ze sobą wężyk i na campingach prosiłem kierowców o sprzedanie pół literka etyliny. Zazwyczaj dawali gratis :)
Dużo radości było z rozpalaniem. jak się rozlało za dużo "na rozgrzewkę", to płomień strzelał na 2-3 metry, ku przerażeniu sąsiadów. Ale skuteczne toto było nieprawdopododbnie, jeśli chodzi o szybkość gotowania. Gaz się nie umywa. Coleman ma tak samo?
Na Colemanie niezależnie od zewnętrznej temperatury ale w zależności od typu litr się gotuje 4,5 - 6,5 min.Co do walenia benzyną to w Colemanie nie występuje ten kłopot.Używam ekstrakcyjnej,ona nie śmierdzi a poza tym dzisiejsze butelki są superszczelne.Sam Coleman w przeciwieństwie do "breżniewki" i "szmiela" też jest szczelny.Ciśnienie nabyte trzyma nawet po kilku miesiącach.Noszę go zapakowanego w dwie menażki typu Harcerz,te wewnętrzne i po rozpakowaniu nie ma żadnego zapachu(no może nikły przez kilkanaście sekund.Benzyna ekstrakcyjna jest wszędzie czego nie można powiedzieć o gazie.O cenie wspomnę tylko tyle że bańka 5-cio litrowa benzynki kosztuje 25 zł-to w Krakowie,a w terenie półlitrowa ok. 3-4zł.
A ustrojstwo spala zbiornik 0,4 l na dzień na 4-ro osobową rodzinkę np. na kajakach a więc wszystko samemu,żadnych barów czy innych restauracji.
Od lat używam radzieckiej maszynki. Palę ekstrakcyjną, więc nie śmierdzi. Ciągle jeszcze działa.
Długi
Cieszy mnie, że moja "breżniewka" nic nie straciła z młodzieńczego wdzięku - ukłon w stronę Browara. Dziękuję za słowa pocieszenia.
Ja używam Bp95, ale jak tak mówicie, to może faktycznie przerzucę się na ekstakcyjną. Tylko nie wszędzie przecież można kupić takową, a samochodów jest wszędzie pełno.
Maszynkę traktuję raczej awaryjnie, paliwo do tej pory nosiłem w piersiówce metalowej, produkcji oczywiście ZSRR, którą kupiłem na targu w latach 80-tych, oczywiście od Rosjan.
Wczoraj znalazłem w sieci stronę sklepu SKALNIK z Wrocławia. Mają na stanie butelki na paliwo (trochę drogie - 65 zł za 0.85 l pojemności) ale chyba sobie kupię. Mam już dosyć wymiany uszczelek przed każdym użyciem piersiówki.
Co do tego sklepu, to miałem okazję kupować w nim osobiście. Wybór duży (pod kątem gór - od spacerowiczów po wspinaczy), a i obsługa miła i fachowa (4 lata temu).

I jeszcze jedno. Mam tę instrukcję do tej pory. Tam jest napisane, że maszynki "Primus turistskij" ("breżniewka") nie można używać w pomieszczeniach i najbliżej 0.5 m od namiotu i innych łatwopalnych materiałów. Niech pamiętają o tym ci, którym maszynka nagle zaczyna rzygać po ścianach benzyną.

Pozdrawiam. Może wreszcie przyjdzie ten dzień i pojadę.

Ja używam Bp95, ale jak tak mówicie, to może faktycznie przerzucę się na ekstakcyjną. Tylko nie wszędzie przecież można kupić takową, a samochodów jest wszędzie pełno. Zgadza się z samochodami ale weź pod uwagę że benzyna bezołowiowa(opary) jest silnie kancerogenna-dlatego wloty baków są z pistoletami uszczelniane.A ekstrakcyjną kupisz w każdej dziurze,bez problemu.
Z tą butelką na paliwo za 65zł to wybacz ale chyba ktoś dostał udaru:evil:
Zapewniam Cię że najlepszą butelką na benzynę ekstrakcyjną jest zwykła polietylenowa butelka po Coli,mineralnej itp.Zresztą w większości przypadków butelka w której kupujesz benzynę jest idealna.
Dawno benzyny ekstrakcyjnej nie kupowałem. Wtedy była bodajże w butelkach szklanych, a takich się boję.

Dawno benzyny ekstrakcyjnej nie kupowałem. Wtedy była bodajże w butelkach szklanych, a takich się boję. Owszem, zdarza się butelka szklana ale częściej są już plastikowe.
Z ekstrakcyjną bym uważał. To lżejsze frakcje o mniejszej temp. wrzenia. Można łatwiej zamienić "Kostkę" ("breżniewkę, "prymusa", Optimus 8(oryginalna wersja USA, którą ruscy zakosili)) w "Katiuszę" :)
Benzynę noszę w szklanej butli owiniętej szmatą i wsadzonej do obciętej 1.5-litrowej PET. Moja butla ma korek + zakrętkę i jest piekielnie szczelna, ale nie napełniam po czubek. Moje zawiniątko umieszczam w bocznej kieszeni plecaka. Plastykowa po np. benzynie estrakcyjnej, robi się nieco miękka po wlaniu zwykłej, więc nie próbowałem wtakowej nosić.
Osobiście gotuję na takiej właśnie kostce z kapselkiem. Ćwierć litra benzyny z baku ludkowie bez mrugnięcia okiem odlewiają "dla świra", niejednokrotnie nie chcąc przyjąć zapłaty :) Hałasuje ta moja "kosteczka" i czasem zamiast przezroczystych, bezwonnych spalin dymem smolnym zawieje, ale uwielbiam ją :) Ogień jak ze spawary.
BTW. patent na te jej przepalające się uszczelki gumowe przy zaworze - nieco pracy pilnikiem do pazurków (nie miałem pod Mirowem zestawu iglaków :) i mosiądz, jako metal "lepki", sam za uszczelkę robi.
Z gazowymi mam paskudne doświadczenia z harcerstwa - ciężkie, łatwo zdmuchnąć i trezba puste pojemniki dźwigać.

Mój plecak - stary "Atlas Sport Hofer" + szelki od innego + pas biodrowy od jeszcze inego + kilo dratwy, nici i żyłki wędkarskiej, jakimi go szyłem :) Starszy ode mnie i wciąż na chodzie.

Namiot - zamieniłem moje wysłużone "legionowo" na jakiś lekki, 2.5 kg ze stelażem z włokna szklanego za 35 zeta. Trochę tęskno za tropikiem, ale tylko jesienią. Dziwne, że dzisiaj chcąc zamienić "dwójkę" na coś nowoczesnego o tych samych wymiarach trzeba kupić "trójkę".

Pałatka - odkąd takową nabyłem, używam jej nawet w mieście. Rozmiar za duża, mieści mnie i plecak. Towarzysza podróży zaopatruję w drugą i mamy dodatkowy wigwam, często nie rozkładam głównego pałacu tylko pałatkę dolną cześcią o drzewo, kapturem do ziemi - cudny wynalazek.
Dziś w TOKFM była interesująca rozmowa nt mrozu - jak się przed nim chronić itp. Temat na czasie i mnie samą zawsze żywo interesujący, bo jestem strasznym zmarźluchem :-)
Jest na serwerze do odsłuchania:

http://www.tok.fm/TOKFM/0,94037.html

Magda
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl