bigos - mĂłj pamiÄtnik, wspomnienia, uczucia, przeĹźycia ...
Pisać â nie pisać - pisać â nie pisać â pisać! Wyskubany piąty barwinka płatek zadecydował, żeby jednak napisać. Czyli po prostu nie mogę nie napisać. Nie mogę i już! A dlaczego? Jest takie bardzo znane przysłowie: każdy Bazyl swego nosa chwali. W jeszcze innym, też znanym jest coś o pliszce i ogonku, ale to pierwsze plasuje się w rankingach popularności na równie wysokiej pozycji â zresztą ogonek u Bazyla? â tak troszkę skierował by uwagę czytających na inne rejony, a wiosna jest, kwiatki kwitną, ptaszki ćwierkają, pszczółki bzykają i nici z powagi sytuacji. Póki czas, to jednak z tego poziomu wznieśmy się na wysokość nosa. Tak się go czepiłem, bo już kiedyś, w tym wątku, znalazło się takie stwierdzenie
...toż to klasa sama w sobie.. również polecam.. zaraz po Pierwszym Nosie Forum 8)
Ale nie tamten wątek jest bezpośrednim sprawcą niniejszej pisaniny, lecz ten, z którym zapoznanie się być może pozwoli zrozumieć poniższy bełkot.
A wahałem się z napisaniem tego, co właśnie piszę, od ostatniego, sobotniego wieczoru, kiedy to zasiadłem przed komputerem i przeczytałem, że...
Ale zacznę od początku. Choć do końca nie wiadomo, co było na początku, co było pierwsze: jajko czy kura (ptak czyli)?
... I tu w mojej głowie narodziła się pewna idee fix, która zalęgła się, opierzyła a ulecieć nie chce... Załącznik 23361
Taka w kłębek zwinięta opierzona nierealność, przycupnięta na poboczu bieszczadzkiej drogi, powitała o świcie dwóch ludzkich dziwolągów w ostatnią, zaczarowaną sobotę.
Dalej nie mogło być już inaczej niż bajecznie. Po chwili, na śródleśnej polanie, oczom wędrowców ukazał się balet dwóch rozbrykanych koziołków.
Załącznik 23362 Załącznik 23363
Nieopodal czekał wehikuł czasu
Załącznik 23364
który uniósł ich przed oblicze Króla Świata Włóczęgów, Szachinszacha, Króla Bieszczadu, Rzeczpospolitej Obojga Narodów, Prusiech, Rusi, Żmudzi, Kurlandii, Inflantów i innych pomniejszych Księstw
Załącznik 23365
Zagryzając czarcie żebra niedźwiedzim czosnkiem słuchaliśmy opowieści Króla gotującego na wolnym ogniu
Załącznik 23367
zupę âźaâla Potocki czyli przypominającą krowie łajnoâ .
Później wylądowaliśmy na skrzypiącym tarasie wśród brzęczących trzmieli
Załącznik 23366 Załącznik 23368
gdzie piwo smakowało jak nektar a myśli żeglowały swobodnie lekką bryzą kołysane. Z widokiem na raczej senne bieszczadzkie morze, miło słuchało się gawęd snutych przez Wojomira Wojciechowskiego i Leszka Zająca o czasach budowy zalewu, odkrywaniu bogactwa bieszczadzkich lasów i bliskich spotkaniach ze zwierzętami. A w słuchaniu absolutnie nie przeszkadzało nam, że akurat w tym czasie i miejscu ich tam nie było â może kiedyś?
Po powrocie do domu czar nadal trzymał i coś mnie tknęło żeby zajrzeć na zielone forum, a tam w dziale mapy, przewodniki i inne wydawnictwa z regionu, w wątku zatytułowanym pamiętniki, wspomnienia, pojawiła się zachęcajka do przeczytania książki Ryszarda Wiktora Schramma âźPrywatna podróż pamięciâ. Ale dlaczego o tym tu piszę? Ano w tej recenzji znajduje się fragment innej wypowiedzi, po którego przeczytaniu, aż mnie lekki dreszczyk przeszedł, włosy dęba stanęły, szczena opadła a oczy z orbit wylazły! Myśl moja, ta opierzona, nie do końca na manowce zbłądziła â prawie trafiłem, a może nawet bardziej niż prawie, gdyż umieszczony tam znak interpunkcyjny âź...â( tak, tak â to ten znak i nic więcej) niczego nie przesądza i drogi do różnych imaginacji nie zamyka.
Czas, miejsce i bohaterowie niniejszej opowiastki zostali zmyśleni a ewentualne podobieństwo do czegoś, co bywa nazywane rzeczywistością jest jak najbardziej niezamierzone.
peryferie obwodnic... latem to wszystko jest gęstsze, nieprzystępne - wszędzie są pokrzywy... powietrze jest słodkie i lepkie...
wiosną tam jeszcze nie byłem. w tym roku tylko latem..., a może zimą?
jesienią czuć zgniły koniec od dzikich jabłek i śliwek wyżeranych przez dziki.
peryferie obwodnic... latem to wszystko jest gęstsze, nieprzystępne - wszędzie są pokrzywy... powietrze jest słodkie i lepkie... Racja, ja tam lato najmniej lubię ze wszystkich pór roku - skwar, gzy, komary i ludzi mnogość. Za to wszystkie pozostałe pory roku - cud malina!
I z całkiem innej beczki, dla uważnie czytających (tą recenzję na drugim forum):
Prof. Schramm napisał książkę "Lasy i Zwierzyna Gór Sanockich",
Prof. Schramm napisał książkę "Prywatna podróż pamięci".
To się wszystko zgadza, z tym, że pierwszą napisał prof. Wiktor Schramm, a drugą prof. Ryszard Wiktor Schramm, a to są dwie różne osoby (ojciec i syn).
oblicze Króla Świata Włóczęgów, Szachinszacha, Króla Bieszczadu, Rzeczpospolitej Obojga Narodów, Prusiech, Rusi, Żmudzi, Kurlandii, Inflantów i innych pomniejszych Księstw poprosiło wędrowców o dwie przysługi, z jednej właśnie się wywiązujemy. Drugiej zrealizować nie byliśmy w stanie, choć pojęliśmy wszelkie możliwe działania, przedsięwzięliśmy odpowiednie kroki a nawet zakupiliśmy odpowiednie napoje.
Bazylu, jak ja Ci dziękuje za te Trzmiele...lata mojej młodości tam spędzone i wydaje się że czas się dla tej "szopy" tam zatrzymał.
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl brytfanna.keep.pl
...toż to klasa sama w sobie.. również polecam.. zaraz po Pierwszym Nosie Forum 8)
Ale nie tamten wątek jest bezpośrednim sprawcą niniejszej pisaniny, lecz ten, z którym zapoznanie się być może pozwoli zrozumieć poniższy bełkot.
A wahałem się z napisaniem tego, co właśnie piszę, od ostatniego, sobotniego wieczoru, kiedy to zasiadłem przed komputerem i przeczytałem, że...
Ale zacznę od początku. Choć do końca nie wiadomo, co było na początku, co było pierwsze: jajko czy kura (ptak czyli)?
... I tu w mojej głowie narodziła się pewna idee fix, która zalęgła się, opierzyła a ulecieć nie chce... Załącznik 23361
Taka w kłębek zwinięta opierzona nierealność, przycupnięta na poboczu bieszczadzkiej drogi, powitała o świcie dwóch ludzkich dziwolągów w ostatnią, zaczarowaną sobotę.
Dalej nie mogło być już inaczej niż bajecznie. Po chwili, na śródleśnej polanie, oczom wędrowców ukazał się balet dwóch rozbrykanych koziołków.
Załącznik 23362 Załącznik 23363
Nieopodal czekał wehikuł czasu
Załącznik 23364
który uniósł ich przed oblicze Króla Świata Włóczęgów, Szachinszacha, Króla Bieszczadu, Rzeczpospolitej Obojga Narodów, Prusiech, Rusi, Żmudzi, Kurlandii, Inflantów i innych pomniejszych Księstw
Załącznik 23365
Zagryzając czarcie żebra niedźwiedzim czosnkiem słuchaliśmy opowieści Króla gotującego na wolnym ogniu
Załącznik 23367
zupę âźaâla Potocki czyli przypominającą krowie łajnoâ .
Później wylądowaliśmy na skrzypiącym tarasie wśród brzęczących trzmieli
Załącznik 23366 Załącznik 23368
gdzie piwo smakowało jak nektar a myśli żeglowały swobodnie lekką bryzą kołysane. Z widokiem na raczej senne bieszczadzkie morze, miło słuchało się gawęd snutych przez Wojomira Wojciechowskiego i Leszka Zająca o czasach budowy zalewu, odkrywaniu bogactwa bieszczadzkich lasów i bliskich spotkaniach ze zwierzętami. A w słuchaniu absolutnie nie przeszkadzało nam, że akurat w tym czasie i miejscu ich tam nie było â może kiedyś?
Po powrocie do domu czar nadal trzymał i coś mnie tknęło żeby zajrzeć na zielone forum, a tam w dziale mapy, przewodniki i inne wydawnictwa z regionu, w wątku zatytułowanym pamiętniki, wspomnienia, pojawiła się zachęcajka do przeczytania książki Ryszarda Wiktora Schramma âźPrywatna podróż pamięciâ. Ale dlaczego o tym tu piszę? Ano w tej recenzji znajduje się fragment innej wypowiedzi, po którego przeczytaniu, aż mnie lekki dreszczyk przeszedł, włosy dęba stanęły, szczena opadła a oczy z orbit wylazły! Myśl moja, ta opierzona, nie do końca na manowce zbłądziła â prawie trafiłem, a może nawet bardziej niż prawie, gdyż umieszczony tam znak interpunkcyjny âź...â( tak, tak â to ten znak i nic więcej) niczego nie przesądza i drogi do różnych imaginacji nie zamyka.
Czas, miejsce i bohaterowie niniejszej opowiastki zostali zmyśleni a ewentualne podobieństwo do czegoś, co bywa nazywane rzeczywistością jest jak najbardziej niezamierzone.
peryferie obwodnic... latem to wszystko jest gęstsze, nieprzystępne - wszędzie są pokrzywy... powietrze jest słodkie i lepkie...
wiosną tam jeszcze nie byłem. w tym roku tylko latem..., a może zimą?
jesienią czuć zgniły koniec od dzikich jabłek i śliwek wyżeranych przez dziki.
peryferie obwodnic... latem to wszystko jest gęstsze, nieprzystępne - wszędzie są pokrzywy... powietrze jest słodkie i lepkie... Racja, ja tam lato najmniej lubię ze wszystkich pór roku - skwar, gzy, komary i ludzi mnogość. Za to wszystkie pozostałe pory roku - cud malina!
I z całkiem innej beczki, dla uważnie czytających (tą recenzję na drugim forum):
Prof. Schramm napisał książkę "Lasy i Zwierzyna Gór Sanockich",
Prof. Schramm napisał książkę "Prywatna podróż pamięci".
To się wszystko zgadza, z tym, że pierwszą napisał prof. Wiktor Schramm, a drugą prof. Ryszard Wiktor Schramm, a to są dwie różne osoby (ojciec i syn).
oblicze Króla Świata Włóczęgów, Szachinszacha, Króla Bieszczadu, Rzeczpospolitej Obojga Narodów, Prusiech, Rusi, Żmudzi, Kurlandii, Inflantów i innych pomniejszych Księstw poprosiło wędrowców o dwie przysługi, z jednej właśnie się wywiązujemy. Drugiej zrealizować nie byliśmy w stanie, choć pojęliśmy wszelkie możliwe działania, przedsięwzięliśmy odpowiednie kroki a nawet zakupiliśmy odpowiednie napoje.
Bazylu, jak ja Ci dziękuje za te Trzmiele...lata mojej młodości tam spędzone i wydaje się że czas się dla tej "szopy" tam zatrzymał.