ďťż

A jednak nowy szlak... [Kińczyk Bukowski i Opołonek]

bigos - mój pamiętnik, wspomnienia, uczucia, przeżycia ...

Z tego co się dowiedziałem, wiosną rusza oznakowanie, nowej ścieżki historyczno-dydaktycznej (przyrodniczej chyba też?) biegnącej do źródeł Sanu. Wiadomość chyba dla wszystkich dobra(?). Świadczy to o nowym myśleniu decydentów, ale tak nie do końca...
Otóż naturalną konsekwencją tak poprowadzonej ścieżki (obojętnie jak ją nazwiemy) powinno być poprowadzenie jej dalej: na Opołonek, Kińczyk Bukowski i Przełęcz Bukowską (dalej starym szlakiem do Wołosatego). Ale przecież musiało to być załatwione "po polskiemu" czyli z zatrzymaniem się w pół drogi, by za kilka lat znów ponieść dodatkowe nakłady na badania, zgody "naprawdę ważnych urzędów" itp, itd.
Przedłużenie dotychczasowej ścieżki do "grobu Hrabiny" i dalej na punkt widokowy w Siankach jest w zasadzie usankcjonowaniem "lewego" szlaku "zagorzałych miłośników dzikich Bieszczadów". Teraz zacznie się "lewe" włażenie na Opołonek (niektórzy spróbują dojść do Kińczyka i dalej). Tak będzie to trwać znów parę lat aż znów ktoś obudzi się i stwierdzi, że trzeba zalegalizować przejścia nielegalnych "bieszczadników" w kierunku Wołosatego.
Moi drodzy, obserwując to co się dzieje w naszym kraju na wyżynach i tu w dolinach można mieć wszystkiego dość. Pytania: dlaczego u nas nie może być normalnie? dlaczego nie ma zdroworozsądkowego, perspektywicznego, strategicznego wręcz myślenia wśród decydentów? dlaczego tylko ich własne prywatne interesy są powodem, motorem jakichkolwiek zmian? - nadal pozostają retoryczne.
Mam ambiwalentne odczucia co do decyzji o powstaniu "nowego szlaku".
Niemniej życzę wszystkim, którzy przyczynili się do "powstania i realizacji tej inicjatywy" spokojnych snów.



Ale przecież musiało to być załatwione "po polskiemu" nic dodać ,nic ująć -- tak samo sobie pomyślałem... masz 100% racji


Teraz zacznie się "lewe" włażenie na Opołonek ale chyba taka jest już nasza Narodowa "choroba" --przykro ...ale ...

Moi drodzy, obserwując to co się dzieje w naszym kraju na wyżynach i tu w dolinach a szczególnie na "wyżynach"???
ps. ładne zdjącia i relacja z Twojego "wyjścia " w Bieszczady , .--następne z Opłonka ?
bo ja sie wybieram tam zanim oznakują szlak..po "staremu"...(też "Polskie"??)
Wojtku!
Dowiedziałem się o tym 27 grudnia. Mówił mi o tym facet, który pracuje w Parku. Też miał mieszane uczucia, ale przytaczał w miarę logiczne i sensowne argumenty, że jest jak jest. Spójrz na to inaczej. Jednak coś się dzieje i wytycza sie nowe szlaki. Ci co chcieli iść na Opołonek i Kińczyk i tak szli. Dla przeciętnego turysty droga z Bukowca do źródeł Sanu jest wystarczająco długa i co tu dużo mówić niezbyt ciekawa /w znacznej części drogą/. Jak już taki ktoś tam zajdzie i pomyśli sobie, że trzeba wracać do auta, to na Kińczyk nie pójdzie. Tak sądzę. Nie żebym bronił Parku. Prawie w całości się z Tobą zgadzam ale patrzę na to trochę z innej strony
Pozdrawiam
Drogi Bertrandzie,
Wszystko się zgadza. Chodzi mi jedynie o to, że skoro już ktoś zrozumiał potrzebę wytyczenia takiego szlaku do żródeł Sanu a więc powiedział A, niech pójdzie dalej i powie B,C,D, co przekłada sie na poprowadzenie szlaku aż do Przeł. Bukowskiej przez Opołonek, Kińczyk Bukowski. Będzie to taniej (ekspertyzy, badania, uzgodnienia itd.) i nie będzie tworzyło fikcji, że "zatwardziali" miłośnicy wędrówek bieszczadzkich nie będą tam wchodzić. Będą! (Mnie też korci :D :oops: ). A przecież mogliby zobaczyć te osobliwości legalnie, bez strachu, że zza krzaka wypadnie strażnik i wlepi mu mandat, którego wysokość spowoduje, że, biedak, nie przyjedzie w Bieszczady przez kilka miesięcy (lub lat). Jak sam zaznaczyłeś (a ja o tym też wiem), odległości są takie, że większość zrezygnuje i nie będzie "umartwiać się" tak długim łażeniem.


Z tego co dowiedział się Bertrand, może wynikać, że wcale motywy turystyczne nie musiały być zasadniczym powodem wytyczenia tego szlaku.
Myślę o tym, że być może wytyczono go jedynie ze względów problemów granicznych - nieuregulowanego wałęsania się turystów po granicy.
Oto przykład: Parę lat temu (ok. 7 lat temu) mój brat wybrał się z ekipą do źródeł Sanu. Chłopaki młode byli (liceum) no i czytali mape tak jak umieli. Z jego relacji wynkało że idąc wzdłuż rzeki natrafili na bagna, które zaczęli omijać. W trakcie tego omijania bagien zbliżyli się do jakiegoś budynku, który myśleli że to szkoła (bo tak wyglądał). Ale z tego budynku wyszli do nich tacy jacyś ludzie w mundurach...... którzy nie mówiąc po naszemu nakazali im pójść za sobą. Chłopaki poczuli że nie bardzo mają już jak odmówić.
(Mam pisać dalej....?)
Jak wrócili do domu to w szkole nauczyciele się z nich śmiali: "Wiecie co, żeby jeszcze do Szwecji uciekać, no to jeszcze. Ale na Ukrainę...???"
Skończyło się na umorzeniu sprawy przez prokuratora (a jakże, ściągnięto natychmiast z Przemyśla, a jeszcze do domu pózniej musiał policmajster przyjść żeby wywiad środowiskowy zrobić) i wpłacie po kilkadzisiąt zł na konto liceum w Lesku od łba.
Więc może ten szlak bardziej żeby unikać pogranicznikowm takiej zabawy (przekazywanie delikwentów przez obce służby przy słupku granicznym), niż na życzenie turystów.

Co do ewentualnych koniecznych znowu później kolejnych analiz, badań, ekspertyz - to myślę że nawet za kilka lat będzie problem z wydaniem pozytywnej takiej ekspertyzy.
A to ze względu że przy takiej odległości (Bukowiec-Opołonek-Wołosaty ok.30 km) chyba żadna ekspertyza która nie zapewni przepisowego miejsca noclegowego na tak długiej trasie nie będzie mogła być uznana za pozytywną. Statystyczny turysta tyle nie przejdzie w górach, a takich musiałaby uwzględniać owa ekspertyza.

przy takiej odległości (Bukowiec-Opołonek-Wołosaty ok.30 km) chyba żadna ekspertyza która nie zapewni przepisowego miejsca noclegowego na tak długiej trasie nie będzie mogła być uznana za pozytywną. Statystyczny turysta tyle nie przejdzie w górach, a takich musiałaby uwzględniać owa ekspertyza. Oczywiście nie jest to w połowie drogi, ale jeszcze w zeszłym roku był chyba czynny "schron" w Negrylowie (wielkość schroniska adekwatna do ruchu w tym rejonie). Czy ja o czymś nie wiem ...?
Pozdrawiam
Struna
Co do braku przepisowych noclegów (wspomniany schron istnieje, ale to tylko schron) - moim zdaniem, jak już ktoś się decyduje na tak daleką trasę, to wie, co robi. Równie dobrze można "zakwitnąć" na noc na szlaku granicznym, zwłaszcza jesienią czy zimą i jakoś nikt się tym nie przejmuje.
Zgadzam się z Wojtkiem - szlak powinno się przedłużyć.
Może niedokładnie to wszystko przeczytałem, ale coś mi się tu nie zgadza.

Przecież ścieżka turystyczna do tzw. Grobu Hrabiny, i dalej do punktu widokowego na ukraińskie Sianki, już dawno istnieje. Kilka razy nią szedłem, jest oznakowana - zdaje się, że białymi kwadratami z czerwoną przekątną.

To o co chodzi ? Zamiast ścieżki będzie szlak ? Czy można ścieżka zostanie poprowadzona inną trasą ?
jeśli mnie pamięć nie zawodzi (2002r) to chyba niebieskie znaki spacerowe 8) Prowadzą do punktu widokowego. A znakowanego dojścia brakuje od punktu do żródła...A schron tani, spartański i sympatyczne ludziska...

To o co chodzi ? Zamiast ścieżki będzie szlak ? Czy można ścieżka zostanie poprowadzona inną trasą ? Bo czytasz po łebkach ;) Ale sprawa jest skomplikowana, bo ścieżka nie będzie w miejscu istniejącej ścieżki tylko zostanie wyznaczona nowa ścieżka, która doprowadzi do ścieżki skąd będzie można wrócić do starej ścieżki...
A tak poważnie: imho pomysł jest dobry, punkt widokowy na Sianki to takie troche "nic" jak na zakończenie ścieżki historyczno-przyrodniczej, czegoś było brak - kończyła sie jakby autor zapomniał dopisac zakonczenia. Teraz cel będzie wyraźniejszy.
Nie obawiałbym się zwiekszenia wypraw na Kińczyk - w końcu o co tyle szumu? Przecież obelisk jest dwa rzuty beretem od punktu widokowego a więc rzekomy "skrót" jest żaden.
Byc moze lepiej tez byłoby wydłużyć istniejąca ściezkę zachowując oznakowanie a nie malowac kolejną - niepotrzebne zamieszanie.

Byc moze lepiej tez byłoby wydłużyć istniejąca ściezkę zachowując oznakowanie a nie malowac kolejną - niepotrzebne zamieszani Piotrze troche więcej zaufania do Frania Adamczyka. To najlepszy znakarz w Bieszczadach. Zna je jak własna kieszeń. Napewno wzięto pod uwagę dobro przyrody i turystów. Moim zdaniem aby uatrakcyjnić szlak powinien on miec formę pętli. Ale to jest tylko zdanie przewodnika. Nie sądzę aby ten szlak cieszył się dużą popularnością. Będzie tylko wykorzystywany przez koneserów.
BdPN w chwili obecnej przygotowuje sterowanie ruchem turystycznym. Na szkoleniu dyskutowaliśmy o tym. A raczej najpierw wykpiliśmy tego rodzaju pomysły, a potem zaczęliśmy merytorycznie o tym dyskutować. Wytyczanie nowych szlaków może być pomysłem na bardziej równomierne rozłozenie ruchu turystycznego. Sory, że pisze po łebkach. Jedna rękę mam poobijaną a druga poparzoną więc stukam z mozołem 1 palcem.
[quote="lucyna"]
więcej zaufania do Frania Adamczyka. To najlepszy znakarz w Bieszczadach.. Nie smiałbym podważać autorytetu żadnego znakarza a co dopiero najlepszego :) Miałem na mysli raczej to, że skoro jest już niebieska ścieżka z Bukowca do punktu widokowego, to mozna by ją było przedłużyć o ten nowy odcinek, zachowując dotychczasowe oznakowanie, innymi słowy właczyć ją do istniejącej ściezki jako przedłużenie, a nie znakowac nową - jako odrębną, innym kolorem - a tak zrozumiałem z tekstu, bo jako odrębna to przykrótkawa troche będzie, taka bardziej zaliczka na ściezkę niż ścieżka. Potem na mapach będą dziubdziać innymi kolorami i sie pozlewa z resztą, oczopląsu dostanie i w ogóle ;) a tak to prast - pare kresek tą samą farbą i po robocie :)

Wytyczanie nowych szlaków może być pomysłem na bardziej równomierne rozłozenie ruchu turystycznego. Skoro już jesteśmy przy nowych szlakach: co sądzicie na temat istniejącego kiedyś szlaku Wetlina - Moczarne? Teraz jest tam rezerwat ścisły, z tego względu szlak zamknięto. Może jednak warto byłoby otworzyć szlak z powrotem. Masowego ruchu turystycznego bym się tam nie spodziewał, bo dla przeciętnego urlopowicza to żadna atrakcja, ale ci, którzy lubią wędrówki po naprawdę dzikich okolicach, mieliby taką możliwość. Rezerwat chyba specjalnie by nie ucierpiał, choć specjalistą w tych sprawach nie jestem, dlatego pytam Was o opinię.
Nie mogę się zTobą zgodzić. Rezerwat ścisły powinien być dla nas swiętością. Ktoś kiedyś nazwał rezerwaty i parki narodowe sanktuarium natury. Sądzę, że to odpowiednie określenie. Następny argument przeciw to ten, że okolica ta jest matecznikiem. Każde pojawienie się człowieka może naruszyć dość wątłe poczucie bezpieczeństwa zwierzyny. Nie mówiąc juz o tym, że jakiś turysta spotkałby wilka. No i mogłaby pojawić się następna bajeczka o czerwonym kapturku. A tak na poważnie ostatnio poproszono naszego kolegę aby nie pozwolił nam sie włóczyć w okolicach Dwernika Kamienia. Misie zrobiły tam sobie legowisko. Moczarne słynie z tego, że znajduja się tam gawry niedźwiedzie. Możemy sobie tylko powspominać jak to się kiedyś wędrowało szlakiem. Muszę przyznać, że pokochałam puszczę bieszczadzką w tym miejscu pod Rawkami.

ostatnio poproszono naszego kolegę aby nie pozwolił nam sie włóczyć w okolicach Dwernika Kamienia. Misie zrobiły tam sobie legowisko. Dobrze o tym wiedzieć (że można spotkać tam misia :o )...
Powoli wraca (kolejny raz!) dyskusja, gdzie wolno, gdzie nie wolno, że rezerwat, że park itp. itd. Zapewne nigdy nie dojdzie do rozsądnego konsensusu miedzy zwolennikami wędrowania po rezerwatach i parkach a tymi, którzy stoją na stanowisku: zakaz i koniec, bo... i tu pojawiaja sie mniej lub bardziej racjonalne argumenty (raczej mniej ! - bo np. trudno podać konkretny powód zakazu wejścia na Opołonek po polskiej stronie skoro od strony ukraińskiej można?!)
Nie jestem zwolennikiem rozdeptywania szlaków bieszczadzkich, ale pojawienie się nowych wydaje sie być koniecznością. Argument, że przedłużenie obecnego szlaku z Sianek aż do Przeł. Bukowskiej z uwagi na długość (a co za tym idzie nie będą z niego korzystać tzw. "niedzielni turyści"!) chyba przemawia do każdego rozsądnego miłośnika przyrody Bieszczadów. Gdyby takowy powstał, zapewne nasilenie ruchu turystycznego byłoby takie jak na szlaku granicznym (czyli praktycznie żadne!).
Czy nie sądzicie, że zainteresowanie "ludzi BPN" chociażby opiniami na forum w tak ważnych sprawach jest praktycznie żadne?! Coś tu jest chyba nie tak. Być może już się wyalienowali ...i żyją we własnym wyidealizowanym bieszczadzkim świecie.
Nie wiem dlaczego ale od wielu lat mam przekonanie że to PARK powinien być dla ludzi a nie ludzie dla PARKU .
To osoby pracujące w PARKU mają pełnić służebną rolę względem turystów a nie traktować ich jako element przeszkadzający w trwaniu na etatach.

Oczywiście że powinien na nowo być odtworzony szlak na odcinku Sianki - Połonina Bukowska.

Wszystkie problemy które w związku z tym się pojawiają powinny być zadaniem do rozwiązania przez ludzi pracujących w PARKU. :
- kwestię odległości można zmniejszyć choćby przez stworzenie deszczochronów czy wysnaczenie pola biwakowego
- kwestię mnogości luda można regulować np. dodatkowymi opłatami na takim odcinku specjalnym bądż też okresowym zamykaniem (otwieraniem) szlaku
- kwestia szwędania się osób po granicy to sprawa (ewentualnego lenistwa ) pograniczników. Przecież ich praca polega na kontroli granicy a nie na zabranianiu.

Tak już jest że wygodniej jest powiedzieć NIE niż wziąć się za pracę za którą im płacą

Tak już jest że wygodniej jest powiedzieć NIE niż wziąć się za pracę za którą im płacą Strzał w "dychę"! Zgadzam się z Tobą. Mnie też nieraz się wydaje, że my wędrowcy jesteśmy traktowani jak zło konieczne. Zapewne co poniektórzy marzą o latach 60,70 i początku lat 80, kiedy prawie nic nie wolno było (zakaz na zakazie zakazem poganiał!)

Zapewne co poniektórzy marzą o latach 60,70 i początku lat 80, kiedy prawie nic nie wolno było (zakaz na zakazie zakazem poganiał!) No... w istnieniu zakazów było jeszcze coś takiego jak pociąg do ich łamania. Czy dobrze misię zdaje że kiedyś sam koniec worka był odcięty dla publiczności, a jedynie przeznaczony dla polujących notabli? To też wszak podkręcało formalną egzotykę miejsca. No i nie było co - walka z systemem też byłą "rozrywką" i wtedy się doceniało co się zdobyło, co sprzyjało temu że jak już ktoś znalazł się w wywalczonym miejscu to o nie dbał.

Oczywiście że powinien na nowo być odtworzony szlak na odcinku Sianki - Połonina Bukowska. Nie wystarczy o tym pisać na tym forum. Trzeba

1/ jasno i zdecydowanie powiedzieć to dyrekcji Parku aby otrzymać ich stanowisko w tej sprawie

2/ zorganizować się aby mieć wplyw na decyzję przez wywieranie nacisku na odpowiednie władze

Nie wiem dlaczego ale od wielu lat mam przekonanie że to PARK powinien być dla ludzi a nie ludzie dla PARKU No nie. Z tym zgodzic się nie mogę. Turyści są gośćmi w parku. Są tereny zamkniete i takie powinne pozostać. Nie rozumiem wielkiego halo o przejscie tym odcinkiem pasma granicznego. Nie wiem, czy jest aż tak atrakcyjny. Dziwnie się czuję. Na litośc boska jestem zawodowym przewodnikiem, a są miejsca nawet w Bieszczadach których nie znam. Czy wszystkie szlaki przeszliście. A scieżki spacerowe, dydatktyczne? ?est wiele miejsc przewspaniałych do których warto zajrzeć. Jaki jest sens tworzenia przedłużenia szlaku dla garstki osób? Czy orientujecie się jakie to sa koszty? Po za tem obserwując wątki forum zastanawia mnie jedno. Wiekszość sadzi, że ludzie zachowuja się podobnie do nas. Tak nie jest. Staram się za wszelka cenę przedstawiać jasna strone turystyki. Znam jednak drugie jej oblicze. Ludzie przychodzą w góry aby się wyszaleć, zachowują się czasami gorzej niż... tu na pewno nie wpisze zwierzeta. Dewastacja, celowe, bezmyślne niszczenie, zabijanie zwierząt, chlanie na szlakach taki jest tez obraz zachowania turystów na terenie parku. W niedzielę widziałm podobne zachowanie na szlaku. Mróz jak cholera a kilku podpitych nastolatków wrzeszcząc łaziło po śniegu. Panowie gór.
Obawiam się, że dalsze udostępnienie BdPN przyczyni się do jego dewastacji. Na razie nie można w żaden sposób wyegzekwować pozytywnych zachowań. To raczej kwestia wychowania. W Polsce przyrodę traktuje się jako dobro całkowicie podporządkowane człowiekowi. Nie mogę się z tgym zgodzić.

Turyści są gośćmi w parku. Są tereny zamkniete i takie powinne pozostać. Lucyno, masz rację. Nikt tu nie chce robić z Bieszczad deptaka. Zastanawiamy się tylko, czy udostępnienie niektórych miejsc nielicznym pasjonatom (bo pewnie nikt inny nie będzie się tam wybierał) byłoby aż tak bardzo szkodliwe.


Dewastacja, celowe, bezmyślne niszczenie, zabijanie zwierząt, chlanie na szlakach taki jest tez obraz zachowania turystów na terenie parku. W niedzielę widziałm podobne zachowanie na szlaku. Mróz jak cholera a kilku podpitych nastolatków wrzeszcząc łaziło po śniegu. Panowie gór. Tego rodzaju hołota nie wybierze się na Opołonek czy do Moczarnego. Za daleko i żadna dla nich atrakcja. Moim zdaniem powinno się nie tyle ograniczać dostęp do gór normalnym turystom, co bezlitośnie tępić i karać tego rodzaju postępowanie. To zadanie nie tylko dla służb parku - także dla nas. Choć zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma ochotę ryzykować konflikt np. z grupką podpitych gówniarzy. Ale jeśli wszyscy będziemy przechodzić bez reakcji obok tego rodzaju zachowań, to będzie, jak jest. Straż parku jest stosunkowo nieliczna i nie może być wszędzie jednocześnie.


Jaki jest sens tworzenia przedłużenia szlaku dla garstki osób? Trochę racji w tym jest... Więc może inaczej - może trochę zmienić politykę w sprawie wydawania zezwoleń na wstęp do tych miejsc? W tej chwili uzyskanie takiego zezwolenia jest bardzo trudne. A moim zdaniem jak już się komuś chce o nie ubiegać, to nie po to, żeby na Opołonku czy Kińczyku "zrobić flaszkę" i pośpiewać po pijaku... Można np. wprowadzić zasadę, że miesięcznie nie wydaje się więcej niż ... (liczba do dyskusji) zezwoleń. I wtedy ci, którym naprawdę zależy, mieliby możliwość legalnego odwiedzenia miejsc, które tak bardzo chcą zobaczyć.

Jaki jest sens tworzenia przedłużenia szlaku dla garstki osób? Czy orientujecie się jakie to sa koszty? Taki sam sens, jak i innych. Szkoda, że nie ma choć szacunkowych obliczeń np: ilu turystów przechodzi szlak graniczny czy też szlak z Terki do Krysowej. Sądząc po zarośniętych ścieżkach malutko! Natomiast jeżeli chodzi o koszty... połączywszy "siły" z SG Park na pewno nie zbankrutowałby, a poza tym wprowadzając np. podwyższoną opłatę za jego przejście (z uwagi na ... np.

Nie wiem, czy jest aż tak atrakcyjny , czy inne walory...) a jak pisał MF:

Można np. wprowadzić zasadę, że miesięcznie nie wydaje się więcej niż ... (liczba do dyskusji) zezwoleń. I wtedy ci, którym naprawdę zależy, mieliby możliwość legalnego odwiedzenia miejsc, które tak bardzo chcą zobaczyć. byłaby możliwość monitorowania stanu szlaku itp.
Ale, jak zwykle, możemy tu sobie pogadać, bo i tak tych naszych "wywnętrzań się" nikt, podejrzewam, z Parku nie czyta. Oni maja swoją politykę, klapki na oczach i szlus.
Za dużo w naszym kraju porobiło się "księstewek" bez wpływu i kontroli społecznej (to tak na marginesie).
Tak się składa że już była dyskusja na temat udostepnienia odcinka na Opołonek-Kińczyk-P.Bukowska i wtedy wszyscy byli przeciw , widzę że poglady się zmieniają. Uważam że ten odcinek należy przedłużyć i połączyć go zGłównym Szlakiem Beskidzkim który zaczyna się w Ustroniu. Ukraińcy mają wyznakowany szlak po swojej stronie, leżą kopy śmieci które przynosza, i to może być. Koszt wyznakowania takoego szlaku nie jest wcale taki duży w wiekszości miejsc jest wydeptana wygodna ścieżka, kwestia porozumienia się SG ze służbami ukraińskimi. Tym bardziej że Ukraińcy w końcu zaczną stwiać na turystykę i oni wyznaczą dalszy ciąg starego szlaku wschodnio-beskidzkiego. A jeszcze do Lucyny to Parki Narodowe są naszą wspólną własnością jak mówi sama nazwa i zamiast zakazywać to edukujmy i tu jest ogromna rola przewodników którzy prowadzą wycieczki w Bieszczady.

Jaki jest sens tworzenia przedłużenia szlaku dla garstki osób? Czy orientujecie się jakie to sa koszty? No własnie jakie są te koszty?

A dzisiaj, jak nie ma wytyczonego śladu, jakie są kryteria wydawania zezwoleń? Do kogo trzeba się zwrócić, aby dostać takie zezwolenie? Jakie formularze trzeba wypełnić? Jakie załączniki dostarczyć? Ile czasu czeka się na odpowiedź? Ile kosztuje takie zezwolenie? Gdzie można dostać na ten temat informację?

Co możesz, Lucyna, na to odpowiedzieć?
To dobrze Lucyno że wyrażasz swoje zdanie i bronisz go. Po to między innymi jest forum
Ale gdy piszesz czy to ma przemawiać za zamknięciem szlaku na którym ich spotkałaś?

Problemy trzeba rozwiązywać a nie zakazywać.
Lucynko,
A jak zostaną pozamykane (m.in. z takich wzgledów) szlaki, gdzie będziesz prowadzić turystów? :wink:

Problemy trzeba rozwiązywać a nie zakazywać. I o to właśnie chodzi.
Trzeba zawsze (nawet narażając się) reagować na przejawy chamstwa, wandalizmu czy wulgarności, bo tylko kiedy wszyscy zwracać będą na to uwagę można będzie je przynajmniej ograniczyć.
Mądre wyważenie, kompromis na lini: turysta-przyroda, poparte permanentną edukacją rozwiążą te problemy. Trzeba tylko chcieć coś w tej materii zrobić a nie trwać "na z góry upatrzonych pozycjach", które sprowadzają się do nicnierobienia.
Co do samej techniki udzielania jakichkolwiek zezwoleń:
Ma ona praktyczny sens tylko jeśli taki papierek ma instrument wykonawczy - np z papierkiem idzie razem przewodnik.
Natomiast jesli papierek jest tylko wydawanym papierkiem - to szybko zaczyna mieć tylko znaczenie zabawy w berka z odpowiednimi służbami.
(Znam z innej ochrony przyrody - gdzie grotołazom w jaskiniach tatrzańskich udziela się właśnie limitowanych zezwoleń na papierku, a gdy limit na rok się wyczerpuje - to dalej i tak się tam łazi, tylko juz bez papierka bawiąc w berka ze straznikami. I mimo że grotołazi to wąska branża - to jednak jest wśród nich część która degraduje nacieki, szkoda zwłaszcza rzadkich nacieków błotnych.
Ale gdy odkryto nowe jaskinie i od razu je zakratowano, jednocześnie wyznaczając osoby pod których nadzorem można je odwiedzać - wtedy taki instrument zdaje egzamin - i to co najcenniejsz zostaje nienaruszone. Co prawda tamto inne środowisko, bardziej wrażliwe na każde nadepnięcie człowieka - ale ogólne praktyczne wnioski chyba znajdą odzwierciedlenie.)
Ja tam nie mam jeszcze skrystalizowanych poglądów czy ten odcinek powinien być udostepniony czy tez nie, ale jak się czyta tę dyskusję to rzuca się w oczy kilka rzeczy:
Stwierdzenia, że park jest dla ludzi - a dalej z tego wynika że jak zbierze się określona grupa która zechce akurat isć tam i tam to trzeba jej to udostępnić a co za tym idzie również innym. Otóż nie, bo:
Ustawa o ochronie przyrody, Art. 12
1. Obszar parku narodowego jest udostępniany w celach naukowych, edukacyjnych, kulturowych, turystycznych, rekreacyjnych i sportowych w sposób, który nie wpłynie negatywnie na przyrodę w parku narodowym.
Czy wpłynie czy nie mogą i powinni wypowiedzieć się fachowcy.
Nadrzednym celem parku nie jest zastanawianie się jak ciągle włazić w tyłek turystom tylko:
Ustawa o ochronie przyrody, Art. 8
2. Park narodowy tworzy się w celu zachowania różnorodności biologicznej, zasobów, tworów i składników przyrody nieożywionej i walorów krajobrazowych, przywrócenia właściwego stanu zasobów i składników przyrody oraz odtworzenia zniekształconych siedlisk przyrodniczych, siedlisk roślin, siedlisk zwierząt lub siedlisk grzybów.
Obawy, że park nie czyta tych opinii sa jak sądzę nieuzasadnione. Jednak stawianie sprawy w ten sposób że sie nalezy, bardzo przypomina mi jeszcze ciepły konflikt Byrcyna z "Gubałówką", w trakcie którego pewien wysoki (wzrostem, rozumem wprost przeciwnie) polityk będzie chciał przepisów, które pozwolą wywłaszczyć wlascicieli działek jeśli zbierze się grupka narciarzy, którzy akurat tam będa chcieli sobie pojeździć. Człowiek wieszający psy na socjaliźmie, buduje nowy socjalizm nie zdając sobie z tego sprawy. Tu wygląda podobnie.
Ruch na tym odcinku - tu jest jakaś zupełna niekonsekwencja. Czytam że ten szlak nie będzie uczęszczany, że będzie jak graniczny - a dalej o wydawaniu zezwoleń, limitowaniu przejść, itp. Czy to nie jest brak logiki? Jeśli szlak będzie rzadko uczęszczany to po co limitować??? Wg mnie gdyby taki szlak powstał,ruch na tym szlaku należałoby rozpatrywać dzieląc go na conajmneij dwa odcinki, a nie traktować go całościowo. Sądzę, że stosunkowo niewielki ruch byłby na odcinku źródła Sanu (bo od czerwca tam będzie dochodzić ściezka) - Opołonek i ewentualnie dalej na Kińczyk. Natomiast z przeciwnej strony ruch byłby akurat bardzo duży w sezonie, ponieważ "masówka" zrobiłaby sobie punkt docelowy z Kińczyka. Wołosate - Kińczyk, akurat traska na takie wycieczki. Chodzą dookoła czerwonym, czy na Rawki - bez wątpienia poszliby na Kińczyk zwłaszcza że na tych pierwszych ciasnota cholerna w wakcje.
To tyle dywagacji, na pewno warto rozpatrywać to w kilku aspektach - a że taki szlak powstanie to jest pewne, tylko że zapewne dłuuugo przyjdzie na to poczekać.

Czytam że ten szlak nie będzie uczęszczany, że będzie jak graniczny - a dalej o wydawaniu zezwoleń, limitowaniu przejść, itp. Czy to nie jest brak logiki? Jeśli szlak będzie rzadko uczęszczany to po co limitować??? To nie tak - zezwolenia mogą być alternatywą dla wytyczania nowego szlaku, skoro niby nie opłaca się tego robić przy zakładanym niewielkim ruchu. Ścieżka i tak ponoć istnieje, więc doświadczony turysta nie zabłądzi.

Mam ambiwalentne odczucia co do decyzji o powstaniu "nowego szlaku". Jeżeli ktoś to przeoczył, jego sprawa... Ale nie o to chodzi...
Głównie problem polega na "załatwianiu" spraw. Załatwianiu w sposób typowo polski (o tym już pisałem i nie będę sie powtarzał). Nie ma tu nic do rzeczy "sprawa Byrcyna i Gubałówki" czy też powrotu socjalizmu :shock: :o :? .
Skoro dyskusja rozwinęła się w kierunku: ma być szlak, podparta "zamiarem" przedłużenia obecnej ścieżki do źródeł Sanu, to zrozumiałe jest, że wypowiedzi będą różne: kontrowersyjne, oportunistyczne, legalistyczne i ... jedynie słuszne (jak się zdążyłem przekonać). Podobnie ma sie z propozycjami rozwiązania problemu.
Chcąc chronić dobra narodowe (różne) nie powinno się, tak sądzę, przyjmować postawy "psa ogrodnika". Przecież i najwybitniejsze dzieła, skarby narodowe można oglądać bądź w muzeach czy bibliotekach. Dlaczego tego nie można zrobić w parkach narodowych? (Chyba, że chodzi o jakąś "niewielką grupę" chcących "zdewastować, zakłócić spokój" -chyba dyrekcji, czy jeszcze coś niegodziwego zrobić - a tylko na to czekają! :wink: ) Powtarzam: rozsądny kompromis między zarządami parku(ów) narodowych a chcącymi odwiedzić najpiękniejsze (w tym przypadku najdalej wysunięty na południe kraniec Polski), najciekawsze przyrodniczo, historycznie czy etnograficznie miejsca w parkach sprawiłby obopólną korzyść. Ale doprawdy trzeba chcieć :!: :!: i umieć słuchać się wzajemnie... czego wszystkim (zabierającym głos na forum też-a może szczególnie :wink: ?) życzę.

A dzisiaj, jak nie ma wytyczonego śladu, jakie są kryteria wydawania zezwoleń? Do kogo trzeba się zwrócić, aby dostać takie zezwolenie? Jakie formularze trzeba wypełnić? Jakie załączniki dostarczyć? Ile czasu czeka się na odpowiedź? Ile kosztuje takie zezwolenie? Gdzie można dostać na ten temat informację?

Co możesz, Lucyna, na to odpowiedzieć?
Ok nieźle narozrabiałam. Nigdy nie organizowałam wstępu dla grup na tereny "zamkniete" BdPN. Chodzę tam jednak na szkolenia organizowane dla przewodników. Ze zdobyciem zezwolenia nigdy nie miałam kłopotów. To kwestia rozmowy tel. opdpowidniego merytorycznego uzasadnienia i wydania zgody. Jezeli interesuje Cię pozwolenie to skontaktuj sie z dyrekcja parku w Ustrzykach Górnych. Wejscie do rezerwatu scisłego jest raczej niemożliwe chyba, że prowadzisz badania.

przechodzi szlak graniczny czy też szlak z Terki do Krysowej. Terka Krysowa nie wiem czy ze sto osób przechodzi tam rocznie. Byłam tam tylko na szkoleniu. Prowadzący przewodnik 5 razy zgubił szlak jest tak fatalnie oznakowany.

jeszcze do Lucyny to Parki Narodowe są naszą wspólną własnością jak mówi sama nazwa i zamiast zakazywać to edukujmy i tu jest ogromna rola przewodników którzy prowadzą wycieczki w Bieszczady Tak edukacja i jeszcze raz edukacja. Sądzę jednak, że tu często powinno apelować do rodziców aby zajęli sie wpajaniem zasad swioim pociechom. Inaczej rozumiem ideę parku. To teren podlegający ochronie, chroniony przed człowiekiem i jego nadmierną akspansywnością.

nielicznym pasjonatom Jest to mozliwe. Prośba do dyr BdPN pana Komornickiego. Najlepiej skontaktować się meilem. Tylko on może wyrazic zgodę.

czy to ma przemawiać za zamknięciem szlaku na którym ich spotka Nie to był argument za tym, że często nie jesteśmy sobie wyobrazić w jaki sposób zachować się mogą inni.

A jak zostaną pozamykane (m.in. z takich wzgledów) szlaki, gdzie będziesz prowadzić turystów Tu się nie poddam Jestem w konfortowej sytuacji, w większości sama tworzę programy. 1 wypad na teren BdPN szlak żółty na Połoninę Wetlińską, mój ukochany Muczne-Bukowe Berdo-Tarnica- Wołosate i ten, który promuję Przełęcz Wyżniańska-Mała Rawka-Dział.

Głównie problem polega na "załatwianiu" spraw. Załatwianiu w sposób typowo polski (o tym już pisałem i nie będę sie powtarzał). Nie ma tu nic do rzeczy "sprawa Byrcyna i Gubałówki" czy też powrotu socjalizmu :shock: :o :?. I słusznie, ale w takim systemie zyjemy. Sprawa "Byrcyna i gubałówki" - to analogia, przykład - oj chyba dosłownie nikt tego nie odbiera. A analogia jest: tam ludzie chcą jeździć na nartach i uważają że im sie nalezy (bez względu na to czyja to działak) a tu jest grupa ludzi ktora domaga sie otwarcia tego szlaku.

tu jest grupa ludzi ktora domaga sie otwarcia tego szlaku I to cię dziwi? Mnie nie... A czy uważasz, że nie byłoby normalniej, jakby ten szlak był?
Co do "sprawy Byrcyna"... szanuję własność prywatną, ale panu Byrcynowi nie chodzi o ochronę przyrody na własnej działce tylko o kasę!!! Czy w związku z tym uważasz, że jeden uparty człowiek np. właściciel działki, który blokuje przeprowadzenie przez nią wodociągów, kanalizacji czy linii telefonicznej do innych (sąsiadów) też jest fair wobec nich? (I tu i tam jest analogia, choć może ekstremalna!!!)
Dobrze, że zacytowałeś pierwsze zdanie, bo w nim tkwi sedno mojej wypowiedzi, w której (po raz kolejny przypominam) chodzi o sposób załatwiania spraw i, delikatnie mówiąc, olewania postulatów ludzi nie będących chyba wndalami czyhającymi na okazję by coś zdewastować. Nie sądzisz?
I naprawdę nie potrzeba tu włączać ideologii (miałeś chyba na myśli komunizm, który "deczko" różni się od socjalizmu :) ).
Zresztą to tylko spór semantyczny...dajmy sobie spokój :D
Przyznam że nieco wstydziłem wyjść ze swoją opinią, ale powiem otwarcie że nie jestem za stworzeniem takiego szlaku - aż do przeł. Bukowskiej. A napewno nie teraz, nie w najbliższych latach.
Uważam że wymagana do tego edukacja, o ile nawet postępuje - to zachodzi ona zbyt wolno. Bo ta edukacja nie jest efektem działań władz Parku (lub bardzo minimalnie), ale pochodną naszego rozwoju społeczno-gospodarczego. Niestety ale trzeba przyznać że w sensie wyedukowania postaw proekologicznych to mamy motłoch w ujęciu wczasowiczów, pseudoturystów, itp.
O ile Lycyna zbiera z własnymi klientami po kilka siatek śmieci na już udostępnionych połoninach, to nie łudźmy się że działania Parku zmienią tych ludzi. Trzeba by im postawić betonowe śmietniki co kilkanaoście metrów na szlaku, a i tak niczego to nie zagwarantuje.
Nawet jeśli na tamtym szlaku nie będzie gigantycznego ruchu, to i tak ruch na nim będzię szybciej rósł niż eduakcja proekologiczna.
Osobiście myślę że dopóki ten kraj nie wyjdzie bardziej na prostą (ludzie będa mieli zaspokojone podstawowe potrzeby i wtedy dopiero mogą zająć się wyższymi celami: myśleniem o przyrodzie, edukacją proekologiczną) to za ileś lat, wtedy będzie to możliwe bez szwanku dla przyrody.
Do tego czasu, dopóki będzie widoczne zagrożenie w już udostępnianych miejscach Parku, hamowałbym taką inicjatywę, i juz lepiej licząc się po cichu w praktyce jedynie z wyprawami co bardziej wytrwałych turystów.
Może to i nieco głupawa sytuacja, ale uważam że po otwarciu takiego szlaku nie będzie juz odwrotu przed degradacją przyrody, nie w naszych czasach (będzie można tylko minimalizować skutki). A nie poprawność formalna jest meritum problemu, ale skutki dla przyrody.

Po drugie - też jestem zwolennikiem że pewne nieliczne miejsca powinny mieć swoją świętość, nawet bez względu na przeciwne racjonalne argumenty.
95% ludzi miałoby ochotę wleźć w każde miejsce. Dlaczego nie może ostać się 5% obszarów wolnych od tych zakusów. Widzę że argumentów nigdy nie będzie brakowało na wejście z butami tam gdzie nie ma drogi, ale na to aby dać sobie na wstrzymanie i wstrzemięźliwie korzystać z wolności (też w stosunku do przyrody) - coraz mniej.
Kiedyś będąc na końcu szlaku do Sianek, wyobrażałem sobie, ze dalej już jest tylko dziewicza puszcza nietknięta przez człowieka. Nagle stamtąd pojawiło się 2 żołnierzy Straży Granicznej oraz grupa turystów. Zaintrygowani, zaczęliśmy pytać, skąd i dokąd idą. Przyszli z Przełęczy Bukowskiej. Niechętnie odpowiadali na nasze pytania i tak jak nagle się pojawili, tak szybko odeszli w kierunku na Bukowiec. Na dole miał czekać na nich samochód. Po co mieli iść aż do parkingu? Sadząc po ich strojach i minach musiały to być jakieś ważne osoby.

A teraz do rzeczy.

Po pierwsze, chciałbym, aby szlaków było jak najwięcej.

Po drugie, nie znam, i chyba reszta towarzystwa też nie zna, przyczyn,
które spowodowały, że kawałek szlaku zostanie otwarty, a reszta nie. Nie znam argumentów "za" i "przeciw" w tej konkretnej sprawie. Widząc ogromne ainteresowanie tym tematem, myślę, że byłoby dobrze, abyśmy najpierw poznali opinię na ten temat osób, które o tym decydują. Czy ich stanowisko jest gdzieś opublikowane? A może ktoś biegły w piśmie poprosi dyrekcję Parku o wypowiedź w tej sprawie.
Ja calkowicie podzielam zdanie Lucyny (wcale nie narozrabialas ) mamy udostepniona czesc parku która procentowo stanowi wiekszosc tez z cala pewnoscia stwierdzam ze ten szlak nie jest az tak atrakcyjny,chyba ze atrakcje stanowi jego wczesniesza niedostepnosc i o to tu wlasnie chodzi.Problem polega na tym ze Park Narodowy to nie jest park miejski tutaj przyroda jest najwazniejsza i akurat ty jako przyslowiowy turysta jestes napewno mniej wazny niz nasze narodowe skarby które tam sa,i skoro jest Narodowy to myslisz ,ze jest nasz ,czyli tez mój ,twój itd..,i masz racje ,ale ja nie chce zeby tam byl szlak,podobnie mysli duzo osób,wiec uszanujcie moje ,nasze zdanie.Zaloze sie,ze nieznacie jeszcze duzo miejsc w bieszczadach,które sa udostepnione i dlugo jeszcze nie poznacie.Kusi to co tajemnicze? I niech tak zostanie.Pozdrawiam

Ja calkowicie podzielam zdanie Lucyny (wcale nie narozrabialas ) mamy udostepniona czesc parku która procentowo stanowi wiekszosc tez z cala pewnoscia stwierdzam ze ten szlak nie jest az tak atrakcyjny,chyba ze atrakcje stanowi jego wczesniesza niedostepnosc i o to tu wlasnie chodzi.Problem polega na tym ze Park Narodowy to nie jest park miejski tutaj przyroda jest najwazniejsza i akurat ty jako przyslowiowy turysta jestes napewno mniej wazny niz nasze narodowe skarby które tam sa,i skoro jest Narodowy to myslisz ,ze jest nasz ,czyli tez mój ,twój itd..,i masz racje ,ale ja nie chce zeby tam byl szlak,podobnie mysli duzo osób,wiec uszanujcie moje ,nasze zdanie.Zaloze sie,ze nieznacie jeszcze duzo miejsc w bieszczadach,które sa udostepnione i dlugo jeszcze nie poznacie.Kusi to co tajemnicze? I niech tak zostanie.Pozdrawiam Ponieważ nie cytujesz wypowiedzi a wiele słów wskazuje na to, że to ja jestem adresatem twojej więc pozwolisz, że skomentuję to co napisałeś.
Gdybyś dobrze przeczytał to co pisałem, zapewne twoja wypowiedź ograniczyłaby się do jednego, może dwóch zdań.
Dziwnie jakoś się składa, że większość tych, którzy są przeciwni wydłużeniu tegoż szlaku (przypominam swoje stanowisko w tej sprawie z pierwszego postu!!!!) twierdzą, że jest mało atrakcyjny. A to ciekawe... Wniosek nasuwa się następujący:
byli już tam, a więc zaspokoili swoją ciekawość a teraz zachowują się jako wielcy obrońcy przyrody i broń Boże, aby ktoś inny mógł tam być ( a jak piszecie, istnieje również taka możliwość: wystarczy przesłać podanie, załatwić, poprosić itd. dyrekcję BPN, aby otrzymać takowe zezwolenie na przejście). Skoro ktoś, a Ty również, twierdzi, że nie ma tam atrakcji, to wytłumacz mi skąd znalazły się tam "nasze skarby narodowe".
O różnicy między parkiem narodowym a miejskim... tego nie warto komentować.
Nie kuś losu i nie zakładaj się :wink: , bo w tym przypadku przegrałbyś z kretesem :D a jeżeli nie kuszą cię tajemnice... szanuję to i niech tak zostanie. Mnie kuszą...i niech też tak zostanie, pozwolisz?

PS.
Jeszcze uwaga natury ogólnej. Starajmy się, moi drodzy (i nie chcę nikogo pouczać a raczej to moja prośba), w tematach kontrowersyjnych zachować zasadę, aby adwersarze wzajemnie nie musieli udowadniać sobie, że "nie są wielbłądami". Zapewniam, że jest to bardzo męczące! Nie mówiąc o tym, że wypacza główny wątek...

wiec uszanujcie moje ,nasze zdanie Bardzo istotna uwaga. Szanować powinno się jednak również zdanie tych, którzy chcieliby przedłużenia szlaku.


Kusi to co tajemnicze? I niech tak zostanie. Obawiam się, że dla wielu nie zostanie. I tak tam pójdą (wiadomo, że chodzą), tyle, że "na lewo". I zaryzykuję pogląd, że tak naprawdę nic strasznego się nie stanie, bo będzie ich bardzo niewielu. Tylko po co mają łamać prawo? Nie lepiej im na to pozwolić i jednocześnie mieć nad tym kontrolę? Mnie też kusi i zapewne kiedyś się tam wybiorę, ale legalnie, mam nadzieję kiedyś wybłagać zezwolenie z BdPN.
Jak w każdej sytuacji, gdzie ścierają się sprzeczne poglądy, możliwy jest KOMPROMIS. Tyle, że jego osiągnięcie wymaga rzeczowej dyskusji i wymiany zdań obu stron, a nie upierania się przy swoim na zasadzie "nie, bo nie".
Jak zwykle z Piotrem się zgadzam. Podobnie z Malo i moim Nieznanym Kolegą przewodnikiem znad osławy. Proszę tylko o jedno adwersarzy aby podali powody dlaczego szlak ma byc wydłużony. Prosze tylko o jednio aby nie brac pod uwagę tego, że ma byc wydłużony tylko dlatego, ze go tam nie ma.
Jeżeli chodzi o nas przewodników to mamy o wiele większe mozliwości niz turysci. To wynika z naszyc uprawnień.
Czy naprawde sądzicie, że nie ma miejsc w Bieszczadach do których nie chciałaby wejść? Sa. Moim mareniem było zobaczenie torfowiska wysokiego, połazenia po nim. U nas jest to niemozliwe rezerwaty. Pojechałam na Ukrainę, podeszłam do torfowiska i zatrzymałam się. Zdałam sobie sprawę, że jest ono cenne bez wzgledu na to, czy jest chronione czy nie. tu chodzi o szacunek dla przyrody i jej ochronę. Nasze marzenia i plany muszą być na drugim miejscu.
Jeżeli zas chodzi o pana Bercyna. On swoim zyciem udowodnił, że jest entuzjasta przyrody. Chyle przed nim i jego odwaga cywilną czoło. zainponował mi walcząc o swoje przekonania i o swięte prawo własności.

mam nadzieję kiedyś wybłagać zezwolenie z BdPN. Jak to właściwie wygląda z tymi zezwoleniami? Czy ktoś z Was próbował to załatwić?

Nikt, jak dotychczas, nie odpowiedział konkretnie na moje pytania:


Jakie są kryteria wydawania zezwoleń?

Do kogo trzeba się zwrócić, aby dostać takie zezwolenie?

Jakie formularze trzeba wypełnić?

Jakie załączniki dostarczyć?

Ile czasu czeka się na odpowiedź?

Ile kosztuje takie zezwolenie?

Gdzie można dostać na ten temat informację?

Co załatwić. wystarczy wysłać meila i czekac na odpowiedz. Można też zadzwonić. O co chodzi z tym załatwianiem?

Proszę tylko o jedno adwersarzy aby podali powody dlaczego szlak ma byc wydłużony. Proszę bardzo:

I tak tam pójdą (wiadomo, że chodzą), tyle, że "na lewo". I zaryzykuję pogląd, że tak naprawdę nic strasznego się nie stanie, bo będzie ich bardzo niewielu. Tylko po co mają łamać prawo? Nie lepiej im na to pozwolić i jednocześnie mieć nad tym kontrolę? To tylko jeden z powodów wymienionych w tym temacie. Zaznaczam: dla mnie osobiście nowy szlak nie jest jedynym rozwiązaniem. Wydawanie chętnym ograniczonej ilości zezwoleń na przejście jest też jakąś alternatywą. Tylko niech te zezwolenia będą nieco bardziej dostępne dla zwykłych śmiertelników. Z tego, co wiem od kolegi, który próbował, szanse dzisiaj są marne. Trzeba mieć jakieś ważne powody typu badania naukowe itp. A wystarczyłoby wprowadzić zasadę: wydajemy miesięcznie np. 20 (lub inną liczbę) sztuk dla turystów, którzy po prostu chcą odwiedzić te miejsca, wg kolejności zgłoszeń. 20 osób miesięcznie chyba nie zadepcze Opołonka...
Najpierw odpowiem w sprawie zezwolenia bo Andrzej domaga się informacji. Zezwolenie jest wydawane bezpłatnie ale trzeba dobrze umotywować powód dlaczego się tam wybierasz. Najlepiej jak by to była jakaś organizacja związana z ochroną przyrody lub np. PTTK. Piszesz podanie i czekasz na jego rozpatrzenie. A jaka odpowiedź otrzymasz to jest wielka niewiadoma. W podaniu musisz podać datę oraz ilość osób i osobę odpowiedzialną. Ostatnio jak byłem w tamtym rejonie to Sanok urządził tam spacernik. Grupa z Sanoka którą mijałem liczyła około 30 osób. O ile się nie mylę to organizatorem było Koło PTTK nr. 1 z Sanoka. Więc można zezwolenie dostać. Teraz do Lucyny chcesz powody dlaczego szlak ma być przedłużony jak tego tak nie traktuję , on ma być po prostu otwarty na nowo bo jak Wiesz to szlak prowadził kiedyś na przełęcz Użocką i dalej w Bieszczady Wschodnie. Trugi argument to na Kińczyk jest wyznakowany szlak z p. Użockiej po stronie Ukraińskiej i jakoś im to nie przeszkadza. A turystów chodzi niewielu. Sa nawet ustawiano kosze na śmieci tylko nikt ich stamtąd nie usuwa. Tak więc jeżeli trzeba dbać o przyrodę to może być to szlak otwarty okresowo np. od maja do końca października, a pozostałe miesiące byłby zakaz. To być może zadowoliło by obie strony.

Po drugie, nie znam, i chyba reszta towarzystwa też nie zna, przyczyn,
które spowodowały, że kawałek szlaku zostanie otwarty, a reszta nie. Nie znam argumentów "za" i "przeciw" w tej konkretnej sprawie. Widząc ogromne ainteresowanie tym tematem, myślę, że byłoby dobrze, abyśmy najpierw poznali opinię na ten temat osób, które o tym decydują. Czy ich stanowisko jest gdzieś opublikowane?
Andrzeju, chyba żartujesz :D . Ośrodek Informacyjno-Edukacyjny BPN ma swoją stronę internetową (www.oie.bdpn.pl) z wiadomościami "Z ostatniej chwili", tyle tylko, że ich ostatnia chwila to 30 kwietnia 2005 r. Jak widać nikt z BPN nie jest zainteresowany tym, o czym piszemy. Oni żyją swoim rytmem z "wystawioną przez szybkę kartką: Nie ma! Nie wolno! Zakaz wstępu!" To przecież nic nie kosztuje. Nie trzeba przecież nic robić! I teraz nasuwa mi się analogia z ruderą, na której wypisane jest "Zakaz wstępu. Wejście grozi śmiercią lub kalectwem".
Trudno więc mówić o jakiejkolwiek edukacji choć wystarczy śledzić opinie i podać na swojej( :!: :!: :!: ) stronie ich własne stanowisko i opinię. A chyba ktoś za to bierze konkretne pieniądze z budżetu państwa. (Tak na marginesie: ciekawy jestem kto z BPN za to personalnie jest odpowiedzialny). Może wreszcie czas ruszyć tę skostniałą administrację i pogonić ich do pracy.
Jak więc widać na edukacji proekologicznej bardziej zależy uczestnikom forum niż tym, którzy są do tego ustawowo powołani. Przykre... choć takie, niestety, polskie...

Mnie też kusi i zapewne kiedyś się tam wybiorę, ale legalnie, mam nadzieję kiedyś wybłagać zezwolenie z BdPN. Z tego co napisał Zbyszekj to widzę że nie jest aż takie trudne, jeśli wystarczy umotywować prośbę powołując się dodatkowo na jakąś organizację. Chyba duża część z nas przewinęła się przez stowarzyszenia turystyczne, a jeśli nie, to wyjście z propozycją o tym do jakiejś organizacji to nie koniec świata. To nie aż takie horrendalne zabiegi.


Dziwnie jakoś się składa, że większość tych, którzy są przeciwni wydłużeniu tegoż szlaku twierdzą, że jest mało atrakcyjny. A to ciekawe... Wniosek nasuwa się następujący: byli już tam, a więc zaspokoili swoją ciekawość a teraz zachowują się jako wielcy obrońcy przyrody i broń Boże, aby ktoś inny mógł tam być Gwoli ścisłości - sprzeciwiłem się powstaniu (przedłużeniu) tego szlaku, ale nigdy jeszcze nie zapędziłem się poza Przełęcz Bukowską. Choć nie przeczę że drzemie we mnie taka chęć.
Osobiście też nie twierdzę że jest mało ciekawy - bo jego zasadniczym "walorem" jest: być na końcu Polski (a to zawsze przyciąga, choćby tam była nawet betonowa pustynia).


Nie lepiej im na to pozwolić i jednocześnie mieć nad tym kontrolę? Oczywiście że lepiej.
Sam nawet uznaję pogląd że najlepiej chroni się poprzez udostępnianie. (Tak aby zwiedzanie nie było samowolą, lecz by było zorganizowane na poziomie.)
Tylko że zorganizowane udostępnienie (czyli dla powszechnego odbiorcy) które jednocześnie chroniłoby przyrodę, nie może polegać wyłącznie na narysowaniu szlaczków na drzewach czy kamieniach i wydeptaniu ścieżki. Bo to jest stwarzanie drogi do degradacji środowiska.
(Że osobiście interesuję się ochroną jaskiń wygląda tam tak: Zakratować, Wpuszczać za biletami jednocześnie Pilnując porządku. Jaskinie które nie są tak zorganizowane pozostają na pastwę losu, a nawet samo zakratowanie nie starcza nazbyt skutecznie jeśli nikt tego bezpośrednio nie pilnuje.)

Ośrodek Informacyjno-Edukacyjny BPN ma swoją stronę internetową (www.oie.bdpn.pl) z wiadomościami "Z ostatniej chwili", tyle tylko, że ich ostatnia chwila to 30 kwietnia 2005 r. Jak widać nikt z BPN nie jest zainteresowany tym, o czym piszemy. Strona OIE Lutowiska to strona OIE - rzeczywiscie słabo aktualizowana od kwietnia. Ale warto było zapytać tu na forum lub Google skąd się to wzieło. O ile dobrze pamietam to "lage" na aktualizacji tej strony połozono dokładnie w momencie odpalenia strony BdPN, której wówczas nie było. Tam masz informacje - skąpe bo skape - ale w miare na bieżąco oraz FORUM na którym możesz(-cie) te pytania zadać. Toć dopiero Jabol pisał, że pytał o przejazd przez Caryńskie i w mig dostał odpowiedź - więc to nie do końca jest tak jak wyżej przedstawiono.
Adres strony BdPN: http://www.bdpn.pl
"A to ciekawe... Wniosek nasuwa się następujący:
byli już tam, a więc zaspokoili swoją ciekawość a teraz zachowują się jako wielcy obrońcy przyrody i broń Boże, aby ktoś inny mógł tam być ( a jak piszecie, istnieje również taka możliwość: wystarczy przesłać podanie, załatwić, poprosić itd. dyrekcję BPN, aby otrzymać takowe zezwolenie na przejście." Dziwi mnie twój sposób podejscia samolubny i bez jakichkolwiek emocji,chcesz zobaczyc te nieznana czesc swiata o której tu mowa,prosze wyjdz na Halicz lub Rozsypaniec bez problemu bedziesz widzial to co Cie irytuje,po co tyle emocji.,a moze masz inny problem to sie z nami podziel.Jak tupniesz nie znaczy ,ze musisz miec,takie jest moje zdanie.Co do zakladu nie byl bym taki pewny dalej podtrzymuje moje zdanie,a z kretesem to mozesz tylko ty przegrac,chyba ,ze sie myle.Pozdrawiam
Gdybyś uważnie, starannie przeczytał, co napisałem, pewnie byś wiedział, jakie jest moje zdanie na ten temat, ale widocznie nawet ci się nie chce, więc wypisujesz co ci ślina na język przyniesie....
Przeczytaj też, proszę, swoje posty przed wysłaniem, zapewne stwierdzisz w nich wiele nielogiczności. Przykład? Proszę:


bez jakichkolwiek emocji i dalej w tym samym zdaniu:

po co tyle emocji Więc zdecyduj się na coś...


chcesz zobaczyc te nieznana czesc swiata o której tu mowa Tak się składa, że już ją znam :D

moze masz inny problem A, wybacz, to już mój problem... :lol:
Życzę udanych :D zakładów!
Nie wiem, czy wiecie ale od pewnego czasu BdPN ma rzecznika prasowego. Możecie go zapytac o oficjalne zdanie parku. Z tego co wiem to ten szlak jest wypracowanym kompromisem pomiedzy turystami a chraniaczami przyrody i strażą.

szlak jest wypracowanym kompromisem pomiedzy turystami a Hmmm a kto tych turystów reprezentuje? Szanowny Pan Dyrektor Parku może? Po mojemu to powinien być szak i już. Sporo jest szlaków w Bieszczadach i jakoś nie wszystkie są tak samo zadeptywane.... a co tam, niech by sobie był nowy szlak.. no ale jak to zwykle bywa zacytuję filmową muchę (co nie siada)

"chłowiek chce se polatać normalnie, k***, nie wiem, żeby coś tu fajnie było, ale .... Nie no, nie da sie zawsze k*** coś"

Nie wiem, czy wiecie ale od pewnego czasu BdPN ma rzecznika prasowego. Możecie go zapytac o oficjalne zdanie parku. Na stronie http://www.bdpn.pl/index.php?option=...mid=54&lang=pl znalazłem "oficjalne stanowisko Dyrekcji Parku w tej sprawie":


W ostatnim czasie lawinowo rośnie liczba zapytań kierowanych do Dyrekcji Bieszczadzkiego Parku Narodowego dotyczących możliwości przejścia poza szlakami znakowanymi w BPN. W szczególności chodzi tu o przejście w paśmie granicznym odcinkiem Przeł. Bukowska - Kińczyk Bukowski - Opołonek - Przeł. Użocka. W związku z tym przedstawiamy oficjalne stanowisko Dyrekcji Parku w tej sprawie.

Zgodnie z obowiązującym Regulaminem Parku poruszanie się po obszarze BPN może się odbywać tylko po specjalnie do tego celu wyznaczonych trasach, tj:

* znakowanych szlakach pieszych
* odpowiednio oznakowanych ścieżkach przyrodniczych i przyrodniczo-historycznych

Do poruszania się pieszego służą także wszystkie udostępnione dla ruchu kołowego drogi publiczne przebiegające przez teren Parku.

Zatem wszystkie inne obszary Parku położone poza znakowanymi szlakami i ścieżkami są zamknięte dla ruchu pieszego, rowerowego i kołowego. Dotyczy to także utwardzonych dróg wewnętrznych Parku, np. tzw. "stokówek".

Natomiast w wypadku koni przejazdy odbywają się po specjalnie do tego celu wyznaczonych trasach górskiej turystyki konnej, wokół Parku.

Poza wyznaczonymi szlakami pieszymi mogą się poruszać pracownicy Straży Parku, Służba Parku, Straż Graniczna oraz ratownicy GOPR podczas akcji ratowniczych i szkoleń, a także osoby prowadzące badania naukowe (za zgodą Dyrekcji Parku).

Przedstawione powyższej zasady poruszania się w BPN wynikają bezpośrednio ze szczegółowych założeń przyjętych w "Planie Ochrony dla Bieszczadzkiego Parku Narodowego i jego otuliny". Plan ten został sporządzony przez interdyscyplinarny zespól przyrodników i zatwierdzony przez Ministra Ochrony Środowiska Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Stanowi on oficjalny i nadal obowiązujący dokument, na którym m.in. opiera się bieżące funkcjonowanie BPN. Dyrekcja Parku jest zobowiązana ustawowo do przestrzegania i realizacja zapisów zawartych w tymże Planie.

Opracowanie tekstu: Grzegorz Sitko
Nic dodać nic ująć

Skończyło się na umorzeniu sprawy przez prokuratora (a jakże, ściągnięto natychmiast z Przemyśla, a jeszcze do domu pózniej musiał policmajster przyjść żeby wywiad środowiskowy zrobić) i wpłacie po kilkadzisiąt zł na konto liceum w Lesku od łba. To prawda.Słyszałem przed kilku laty, że na Połoninie Bukowskiej Ukraińcy łapią naszych i odwożą turystów do Polski przez Lwów. Ich wopiści dostają za to nadprogramowy urlop.
Cieszę się z legalizacji ścieżki do źródeł Sanu..Ci z nas co chodzą na azymut i tak będą chodzili , wiedząc czym ryzykują.
Ostatnio właściwie co roku jestem w rejonie Opołonka. Nie zdarzyło mi sie spotkać SG polskiej czy ukraińskiej. Zszedłem jednego razu w pobliże stargo schronu SG jeszcze radzieckiej, kiedy zagapiłem się i przy słupku 180 nie skręciłem w lewo na przełęcz Beskid Żydowski. Przez p0onad godzinę wedrowałem po stronie ukraińskiej. Co oczywiści nie oznacza że czsem ktoś z SG tamtędy nie przechodzi. Trzeba mieć pecha, i wtedy wraca się przez np. Krościenko. Mało też wędruje tam turystów ukraińskich mimo że mają wyznakowany szlak aż na Kińczyk Bukowski.

Ukraińcy łapią naszych i odwożą turystów do Polski przez Lwów.
Trzeba mieć pecha, i wtedy wraca się przez np. Krościenko. Gwoli szczegółów: mój braciszek (z grupą ok.5 chłopaków) którym trafiła się taka przygoda był odstawiany przez Ukraińców naszym służbom przy którymś ze słupków granicznych. (Gdzieś nawet w protokole zajścia prokuratora nawet wpisała nr słupka przekazania delikwentów.) Tak więc do Lwowa, czy Krościenka na dłuższą wyprawę nie chce im się robic zabiegów.
Ciekawa dyskusja, ale jak wielu z Was podkreślało nikt z decydentów jaj nie czyta i pewnie nie będzie brał pod uwagę przy planowaniu nowych szlaków. Sam należę do grupy, której obecny stan odpowiada. Uważam, że utrudnienia jakie mamy z przejściem np. na Opołonek wpływa tylko na atrakcyjność Bieszczadów. Dawno temu wszedłem na Opołonek bez papierów, w ub. roku miałem zezwolenie ( uzyskane bez kłopotów, sprawa załatwiona listownie, bez powoływania się na jakieś organizacje), ale zawsze na tej trasie odczuwa się pewien dreszcz emocji i przynajmniej dla mnie jest to przypomnienie "starych Bieszczadów", bo jest faktycznie pusto. Nie zgadzam sie z twierdzeniem, że wyznaczenie szlaku Przeł. Bukowska - Sianki nie wpłynie na ruch turystyczny na tym odcinku. Niech to pozostanie nadal "nieznane", ale nieznane, które przy odrobinie wysiłku nawet legalnie mozna poznać. Pozdrawiam wszystkich.
Wracając do ścieżki wiecie, że nie jest to rzeczywiste źródło Sanu...
wtak to moze ty określisz gdzie to źródło się znajduje, Ukraińcy postawili kamień z napisem jest to na samej granicy. Jak uważasz inaczej to podaj dokładne namiary.

Wracając do ścieżki wiecie, że nie jest to rzeczywiste źródło Sanu... Oto kamień o którym mowa.
Faktycznie, za "prawdziwe" źródło Sanu uważa się źródło potoku obecnie zwanego Niedźwiedzim biorącego początek na zboczach Opołonka. Teraz jest on traktowany jako dopływ Sanu.
Masz rację a źródło jest poniżej z prawej strony patrząc na Pieniaszkowy, co do źródła to zostało to zmienione o ile się nie mylę przez urzednikówC.K. Josefa, patrzac na mape to potok Niedźwiedzi jest dłuższy niż San wypływający z przełęczy Użockiej.
Powyższy obelisk postawiono prawdopodobnie po powstaniu niepodległej Ukrainy (tablica z tego okresu) lub na 40-lecie ukraińskiej SRR. Więc stoi tam najwyżej kilkanaście lat.
C.K. geodeci za źródło Sanu uznawali źródła potoku Niedźwiedziego, jednak na pocz. XX w ostatecznie uznano iż San wypływa pod przełęczą Użocką
Właściwie każda literatura (Bieszczady Krygowskiego, Bieszczdy Kłosa, Bieszczady Rewaszu, Słownik Geograficzny PWN itd) oraz większość map (reprinty WIG-u, mapy PPWK z czasów PRL, mapy Demart, mapy Compassu itd) wskazuje na źródło Sanu ok. 300 m na pd-zach od obelisku witik riki San.
Zauważcie, iż wysokość 950 m npm z obelisku to tylko 10 m poniżej szczytu Piniaszkowego, więc to zupełnie nie ta wysokość.
Ukraiński obelisk faktycznie stoi na początku pierwszego lewego dopływu Sanu.
Ciekawe co zrobi Park po wytyczeniu ścieżki.
Czy kilkunastoletni obelisk nie stanie się w świadomości turystów "faktycznym źródłem Sanu" ??

Zauważcie, iż wysokość 950 m npm z obelisku to tylko 10 m poniżej szczytu Piniaszkowego, więc to zupełnie nie ta wysokość. To akurat nie ma nic do rzeczy. Przy obelisku jest 843 (+/-) m n.p.m czyli nie 10m poniżej Piniaszkowego (960), jeśli tam byłeś to wiesz że to byłby absurd bo na Piniszkowy to jeszcze trzeba nieźle podejść. Jeśli to nie mi się cos pomerdało, to małe zadanie domowe: dlaczego na obelisku jest w takim razie 950m n.p.m? :)

To akurat nie ma nic do rzeczy. Przy obelisku jest 843 (+/-) m n.p.m czyli nie 10m poniżej Piniaszkowego (960), jeśli tam byłeś to wiesz że to byłby absurd... No właśnie w tym rzecz, że wysokość 950 m npm jest wzięta "z sufitu"
W ogóle to ten obelisk: nie stoi na deklarowanej wysokości i nie stoi przy głównym źródle Sanu.
I teraz gdy zaczniemy odwiedzać nowy odcinek ścieżki BdPN to to miejsce upowszechni się jako źródło Sanu... .

No właśnie w tym rzecz, że wysokość 950 m npm jest wzięta "z sufitu" Wszystko wskazuje na to, że nie jest wzięta z sufitu i obelisk stoi na deklarowanej wysokości :), przynamniej tak mi się wydaje,ale pewny jeszcze nie jestem.
Patrząc na dane geograficzne wyryte na obelisku oraz mapę (jeśli dobrze czytam współrz. z map Compass i ExpressMap) - wynikałoby że obelisk nie stoi we właściwym miejscu. Wyryte na nim współrzędne bardziej odpowiadają źródłom tego drugiego potoku położonego całkiem po stronie ukraińskiej (Ruthenus juz inaczej to narysował). (Czyli ktoś -mniej-więcej- dobrze wypisał współrzędne, ale postawił nie przy tym źródle co trzeba.)
Ale i w tamtym wypadku z mapy wynika że to nadmiarowa wysokość. (I raczej nie mają tu nic do rzeczy odmienne odniesienie wysokości na Ukrainie które czasem różnia się od polskich o 3m wysokości.)

Ale i w tamtym wypadku z mapy wynika że to nadmiarowa wysokość. (I raczej nie mają tu nic do rzeczy odmienne odniesienie wysokości na Ukrainie które czasem różnia się od polskich o 3m wysokości.) Tak, moja teoria legła w gruzach. Ukraina ma swoje morze, zatem poziom 0 na Ukrainie = Morze Czarne. Zakładałem że byc może oni w takim razie inaczej mierzą - okazuje się że nie.
Czyli jest 843 (+/-) m.npm a 950m n.p.m to albo pomyłka przez niedbalstwo, albo niedonieśli tam gdzie chcieli (za mało przepitki czy coś).

Wszystko wskazuje na to, że nie jest wzięta z sufitu i obelisk stoi na deklarowanej wysokości No ale sam powyżej napisałeś że stoi na 843 +/- ...

No ale sam powyżej napisałeś że stoi na 843 +/- ... Bo tak jest. Reszte skorygowałem w poprzednim poście.
Przy dyskusji o danych na mapach zastanawia mnie jeszcze jedna nieścisłość:
Compass na e-mapie (która na portalu twojebieszczdy.pl) podał dane źródła: 843mnpm, 49o00`10``N 22o52`30``E.
Jednak nawet papierowej mapie tej samej firmy Compassu (mam wyd. VI) wiadać z siatki GPS że to nie dane dla tego żródła, a raczej dla tego po ukraińskiej stronie (choć też nie najprecyzyjniej.)
Czyżby tylko zerżnęli współrzędne z obelisku? Ale już zweryfiikowali wysokość inaczej niż podaje obelisk. Ja już sam się gubię w informacjach podawanych na mapach.
A tak poza tym - mapa PPWK (wyd. r.1983, nie posiadam ich nowszego Coprnicusa) podaje jedynie źródło po ukraińskiej stronie, granicznego źródła w ogóle na niej nie ma.
-----------------------
pozdrawiam
malo :wink:
Z moich obserwacji wynika że obelisk jest umieszczony prawidłowo/nie mówię o opisie na nim/ spenetrowałem ten teren po obu stronach granicy. Od strony ukraińskiej ciek wodny zaczyna się pod przełęczą, natomiast źródło obok którego jest kamienny postument leży wyżej na zboczu Pieniaszkowego, idąc granicą w kierunku Pieniaszkowego po lewej stronie nie ma żadnych cieków powyżej tego oznaczonego. Po stronie ukraińskiej jest możliwość zerknięcia za pomnikiem który oznacza cmentarz z I wojny swiatowej. Patrzac w stronę granicy widać poczatek cieku ale ponizej przełęczy w stronę Sianek. Nigdy nie dowierzałem zbytnio mapom. To co napisałem to obserwacja naoczna. Zagadką jest opis, ale jak ktoś będzie miał GPS i znajdzie się w tamtym miejscu to może sprawdzi czy jest zgodny czy nie a także zmierzy dokładnie wysokość źródła które znajduje się poniżej polskiego słupka a nie na środku granicy jak postument i krzyż.
Zerknąłem na mapę Ruthenusa, swoją drogą mimo drobnych błedów uważam ją za najlepszą, i mapa potwierdza moje obserwacje w terenie,

uważam ją za najlepszą Brawo Jabol!!
No, ale jak wytłumaczycie fakt, iż chyba wszystkie wydawnictwa turystyczne (szczególnie te uznane jak Krygowski, Rewasz, PWN) piszą o źródłach Sanu poza granicą Polski, na terenie Ukrainy (lub ZSRR :) )
No i mapy WIGu, w końcu wojskowe, wskazują San także po tamtej stronie.
Zielony szlak Użańskiego Parku Narodowego z przeł. Użockiej na Kińczyk biegnie wzdłuż cieku który wypływa z "właściwego źródła" .
Czy ktoś może ustalił jego pozycję i wysokość... ?

No, ale jak wytłumaczycie fakt, iż chyba wszystkie wydawnictwa turystyczne (szczególnie te uznane jak Krygowski, Rewasz, PWN) piszą o źródłach Sanu poza granicą Polski, na terenie Ukrainy (lub ZSRR :) )
No i mapy WIGu, w końcu wojskowe, wskazują San także po tamtej stronie.
Bo źródła Sanu są po stronie ukraińskiej. To co jest zaznaczone na mapach Ruthenus i Compass jako źródło Sanu (Studnik) to jest raczej umowne źródło, znajduje się ono po stronie polskiej 15m od obelisku.
Natomiast mapa WIG (1936, arkusz Turka) pokazuje San inaczej chyba że ja niedowidze. San wypływa spod Piniaszkowego po stromnie ukraińskiej i płynie mniej więcej strona ukraińską.
IMHO to źródło (fotka poniżej) nalezy traktowac jako umowne a obelisk nie znajduje się we właściwym miejscu.

Bo źródła Sanu są po stronie ukraińskiej(...)San wypływa spod Piniaszkowego po stromnie ukraińskiej i płynie mniej więcej strona ukraińską. Podobnie uważam jak Ty i dlatego obawiam się, że BdPN swoją ścieżką historyczno-przyrodniczą "wylansuje" ukraińskie źródło jako rzeczywisty początek Sanu... .
Piotr powinieneś pamiętać właśnie w to miejsce /jak zrobiłeś to zdjęcie źródła/ dochodzi zielony szlak z przełeczy Użockiej i obok postumentu odbija w lewo w przecinkę graniczną. Wracajac do reprintu, szliśmy starą przecinką graniczną na której lezały powywracane słupki z czasów miedzywojennych a dzisia granica jest przesunięta o kilkanascie a może ciut więcej w stronę Ukrainy. polewej stronie granicy był widoczny szeroki pas na około 40 metrów, lepiej go widać z przełęczy Uzockiej, i nie było widać żadnego cieku. Dlatego zastanawiam się w jaki sposób on mógłby płynąć, bo to musiało być przy samej granicy, a nic nie było tam widać.Jak wszystko dobrze pójdzie to na przełomie czerwca i lipca wybiorę się w tamtą stronę to spróbuję przełęczą Użocką dojść do miejsca gdzie stok zaczyna się wznosić i sprawdzę to do samej granicy. Trzeba będzie poświęcić nico kieszonkowego, bo Ukraińcy mnie samego nie puszczą. Wtedy roztrzygną się watpliwości. Na sto procent jest ciek ale on wypływa z pod p. Użockiej, mniej więcej w połowie zielonego szlaku/od drogi do granicy/.

Piotr powinieneś pamiętać właśnie w to miejsce /jak zrobiłeś to zdjęcie źródła/ dochodzi zielony szlak z przełeczy Użockiej. Dokładnie i tam gdzies po lewej stronie powinien być jakis potok - kilkadziesiat metrów od granicy, moze miejscami nawet więcej. Jak podchodziliśmy pod Piniaszkowy to po stronie ukraińskiej (za tą drogą wzdłuż granicy) i za drutem były jakies parowy w których mógł płynać jakiś ciek (tam gdzie ten szałas stoi), natomiast powywracane słupki (granicy z Czechosłowacją) były chyba już znacznie dalej, ale skleroza mnie dopadła niestety.
Zastanawiam sie też czy podpowiedzią do rozwiązania zagadki nie powinno byc miejsce przy słupku wczesniej (225). Tam rozstaw pomiędzy słupkami polskim i ukraińskim jest wiekszy i o ile dobrze pamiętam to jeden potok płynie po po ich stronie a drugi (który wtedy przechodziliśmy, a Basia przejeżdzała na d..) wpada od strony polskiej.
Już ostatni raz w tym temacie , ale wrócę do niego jak wrócę z Ukrainy, patrząc od p. Uzockiej, a spenetrowałem lornetką/oczywiscie nie tą którą znalazłeś na Opołonku/ rejony stoku które wznoszą się powyżej przełęczy i nic tam nie było widać a teren jest odsłonięty, jedyne wyjscie to przejść się zielonym szlakiem od budki strażników do granicy jak się nie spotka zadnego cieku to bedzie znaczyło że Ukraińcy dobrze zaznaczyli ale cos pokiełbasili z wysokością. Bo ten ciek powinien przecinać zielony szlak bo jest on prawie prostopadły do granicy. Wrócę do Rutchnusa zaznaczone jest źródło przy słupku 224, a drugi ciek jest poniżej p. Uzockiej. Jest też zaznaczona droga którą widzieliśmy, za drogą i krzkami jest szeroka przecinka graniczna.
Z tego co pamiętam to z "ukraińskiego" źródełka rzeczka wpływa między niezalesione pagórki (to ta dolinka widoczna z końca ścieżki w BdPN, pagórek południowy nieco ogranicza widoczność stoku pod przełęczą ) spomiędzy których wypływa pod Dziwczami blisko linii kolejowej (tutaj powinna się łaczyć z "właściwym Sanem").
Główny nurt Sanu ciecze bardziej na pd znacznie bliżej linii kolejowej
A może szliście od obelisku wzdłuż cieku w dół rzeki ? Może popełniamy błąd i łączymy w terenie ukraińskie źródło z właściwym Sanem...

jedyne wyjscie to przejść się zielonym szlakiem od budki strażników do granicy nie wiem czy ci pogranicznicy ukraińscy pozwolą.... . Mnie pozwolili wyjść na zielony szlak dopiero w rejonie szczytu Piniaszkowego.
Mapa DEMART-u pokazuje przebieg zielonego szlaku wzdłuż cieku do źródła, które byloby właściwym źródłem Sanu. Nie wiem tylko czy można jej wierzyć :mrgreen:
Wtak to oczym mówisz co widać ciek pomiędzy słupkami to już San tylko które źródło jest wyżej, ja uważam że to które jest na granicy, ponieważ lewy ciek który łączy sie ciut ponizej przełęczy Użockiej jest krótszy a poza tym wypływa spod przełęczy . Ale miałem sie nie odzywać aż sprawdzę nba razie.
A może ktoś z Was wie jak postępują prace nad przedłużeniem ścieżki do "źródła ukraińskiego Sanu" mam na myśli to z obeliskiem na granicy :) prowadzone w Bieszczadzkim PN... ?

Natomiast mapa WIG (1936, arkusz Turka) pokazuje San inaczej chyba że ja niedowidze chyba dobrze widzisz Piotr-- mnie to też zastanawia , bo na mapie WIG z 1936 San wyrażnie wypływa poniżej 5 słupka granicznego troszkę niżej Piniaszkowy(a nie Piniaszkowe ,nie wiem kto ma rację w nazewnictwie ? W Krukar ,czy CK Austria) i wyrażnie znajduje się bliżej torów kolejowych.Potwierdza to sowiecka mapa wojskowa aktualizowana w 1972 r ,widać tam wyrażnie jak san wypływa i płynie (co pokrywa sie z WIG)pomiędzy dzisiejszą granicą , a przedwojenną granicą Polsko -Czechosłowacką Wygląda ,że obecna granica jest usytuowana na dopływie do początkowego biegu Sanu
mnie sie wydaję ,że to co jest większe to jest główne , a większy ciek jest po stronie Ukraińskiej
Jeśli ktoś był już na przedłużonej ścieżce historyczno-przyrodniczej do tzw Źródła Sanu to prosimy o relację i fotki :)
Odświeżam temat, bo ścieżkę podobno otwarto dopiero 28.06.2006. :razz:

Odświeżam temat, bo ścieżkę podobno otwarto dopiero 28.06.2006. :razz: Miała chyba być otwarta już 1.05.2006? Jak by nie było to 12.05.2006 już stał słupek końcowy ścieżki. Nie wiem co pomiędzy końcowym słupkiem na granicy a Siankami bo byłem przy "źródłach Sanu" od ukraińskiej strony.

Pozdrawiam
Bartek
Kilka dni temu jak byłem w Mucznym, rozmawialiśmy z miejscowymi, mówili że oddano nowy szlak na Opołonek.

Kilka dni temu jak byłem w Mucznym, rozmawialiśmy z miejscowymi, mówili że oddano nowy szlak na Opołonek. Czy ktoś może tę informację potwierdzić:?: :!: :?: :!:

Czy ktoś może tę informację potwierdzić? Przedłużona ścieżka "Dolina Górnego Sanu" kończy się teraz przy źródłach Sanu, stoi tam znak z informacją, że wracać trzeba jak się przyszło: przez Sianki do Bukowca. Więc ta ścieżka odpada a trudno się spodziewać, żeby nagle powstał jakiś zupełnie nowy szlak (ścieżka), raczej ktoś pomylił Opołonek ze źródłami Sanu... Coś mi się wydaje, że jak nie było wolno na Opołonek tak nie wolno nadal.

Pozdrawiam
Bartek

trudno się spodziewać, żeby nagle powstał jakiś zupełnie nowy szlak (ścieżka), raczej ktoś pomylił Opołonek ze źródłami Sanu... Coś mi się wydaje, że jak nie było wolno na Opołonek tak nie wolno nadal. Też mnie się tak wydawało..... ale promyk nadziei zabłysł na chwilkę:wink:

....Nie wiem co pomiędzy końcowym słupkiem na granicy a Siankami bo byłem przy "źródłach Sanu" od ukraińskiej strony.

Pozdrawiam
Bartek
a wiesz może jak wygląda źródlisko od strony UA. ? tzn czy dotarłeś może do "właściwego źródła" położonego wyżej pod Piniaszkowym ??

a wiesz może jak wygląda źródlisko od strony UA. ? tzn czy dotarłeś może do "właściwego źródła" położonego wyżej pod Piniaszkowym ?? Przeszedłem ukraiński szlak graniczny na Kińczyk Bukowski (i troszkę więcej, zainteresowanych zdjęciami zapraszam na moją stronę), ale na cieki i strumyki nie zwracałem baczniejszej uwagi :-/ Następnym razem się poprawię :)

Pozdrawiam
Bartek
rozumiem, żę ukraińska straż graniczna nie robiła problemów z dotarciem do obelisku... . Mnie na zielony szlak graniczny wypuścili dopiero w okolicach piniaszkowego. Nie miałem więc możliwości dotrzeć do obelisku witik riki sjan

rozumiem, żę ukraińska straż graniczna nie robiła problemów z dotarciem do obelisku... Nie. Ci na posterunku przy Przełęczy Użockiej byli co prawda najbardziej surowi, ale nawet i im wystarczyło pokazać kwitki zaświadczające o legalnym przekroczeniu granicy. Może dlatego, że my tylko schodziliśmy tam ze szlaku? Na Kińczyk Bukowski weszliśmy od Połoniny Bukowskiej, początek trasy był we wsi Łubnia. Byłem na wyjeździe zorganizowanym przez PTTK, oni załatwiali wszystkie kwity, pozwolenia i inne takie. Gdyby pogranicznicy ukraińscy nie zadowolili się kwitami z granicy to mieliśmy jeszcze jakieś pozwolenia na przebywanie w terenie nadgranicznym.

Pozdrawiam
Bartek

Wracając do ścieżki wiecie, że nie jest to rzeczywiste źródło Sanu...
Z moich obserwacji wynika że obelisk jest umieszczony prawidłowo/nie mówię o opisie na nim/ spenetrowałem ten teren po obu stronach granicy. ...
Zerknąłem na mapę Ruthenusa, swoją drogą mimo drobnych błedów uważam ją za najlepszą, i mapa potwierdza moje obserwacje w terenie, Ruthenus poprawił na najnowszym wydaniu mapy Bieszczady Wysokie położenie źródła Sanu. Znajduje się ono w miejscu o którym wyżej pisałem, a źródło z obeliskiem opisane jest jako "źródło dopływu Sanu".
Taka korekta ma być też wprowadzona na mapę Bieszczady w nowym wydaniu.
Ciekawe tylko, czy Park Narodowy właściwie opisał miejsce przy obelisku na swojej ścieźce dydaktycznej ?
Napewno już tam byliście :-) więc proszę o info i fotki...

właściwie opisał miejsce przy obelisku na swojej ścieźce dydaktycznej ? O ile dobrze pamiętam nic się tam w związku z wyznakowaniem nowej ścieżki nie zmieniło (oprócz znaków ścieżki i paru tabliczek po drodze). Znaczy chcesz żeby walnąć tablice "Źródło dopływu Sanu"?
:lol:
może lepiej strzałkę - źródło sanu 200 m za granicą :-D
Z mojego sylwestrowego spaceru w tej okolicy, który co prawda nie dotarł tym razem nawet do Bukowca, odniosłam wrażenie,że zaczęto stosować nazwę "Źródła" - w liczbie mnogiej. Ponieważ spacer był raczej z góry nastawiony na chodzenie i szperanie, a nie dotarcie do ...., kilka krotnie trafiłam na taką formę. Najciekawsze z tego wszystkiego była rozmowa ze Strażą graniczną, gdzie forma "Źródła" w liczbie mnogiej, wystąpiła w kilku odmianach. Droga do Źródeł Sanu; za późno, aby dojść do Źródeł... itp.

Mam wrażenie, że używanie tej formy jest całkiem trafne, zważywszy na prowadzoną w tym wątku dyskusję.

pozdrawiam
Aleksandra

Ruthenus poprawił na najnowszym wydaniu mapy Bieszczady Wysokie położenie źródła Sanu. . Proszę szczegóły pisane w sierpniu ..

http://forum.bieszczady.info.pl/show...?t=1927&page=9
i "wycinek" mapy
http://forum.bieszczady.info.pl/atta...9&d=1186922928
No faktycznie, nie śledziłem tego wątku :oops:
no to może to też już było...
...ale moze nie szkodzi powtórzyć...

http://karpaccy.pl/index.php?option=...=140&Itemid=31
Wtak masz racje dzisiaj dostałem sztabówki na których źródło Sanu jest powyżej obelisku, moje wyobrażenia i dojście po stronie ukrainskiej niestety byłe zza małe , na sztabówkach źródło sanu jest powyżej obelisku, długo czekałem na te materiały ale dostałem je w końcu, tak że sorry miałeś rację, mogłem tylko skonsultować to z dokładną mapą WOP,dwukrotne badanie źródeł Sanu spotkało się z odmową Pograniczników Ukraińskich mimo namowy. Pozdrawiam Zbyszek.
ostatecznie lokalizacja głównego źródła Sanu powyżej obelisku została potwierdzona przez moją "expedycję" :) w zeszłym tygodniu w terenie :)
20 maja 2011r , przeszedłem od parkingu w Bukowcu do Wołosatego przez; Beniowa - schron nad Negrylowem - Grobowiec Hrabiny - Żródła Sanu - Piniaszowy - Opołonek - Rozsypaniec - Kińczyk Bukowski - Połonina Bukowska - Przełęcz Bukowska. Czas przejścia 11 godzin. Od Żródeł Sanu do Wołosatego 7 godzin
Jakieś pozwolenia miałeś czy na dziko?
Przeszedłem ten odcinek, jako gość straży granicznej i w towarzystwie straży granicznej. Kiedyś miałem takie plany, aby przejść na dziko, ale teraz nigdy bym się na to nie odważył.
Chmm - bo zobaczyłeś jak jest chroniona granica, tak? A, była taka dyskusja w którymś wątku - czy dla pograniczników jestem "tym złym" jak mnie dorwą na Kińczyku(w sensie że wg jakichś przepisów nie mogę chodzić przy samej granicy z Ukrainą lub współpracują pod kątem przyrodniczym bezośrednio z BdPN), czy też mają na to olewkę?

dziękujęPiotrek

Generalnie chodzi mi o zasadę - wątpię bym miał od SG problemy w chodzeniu przy samej granicy z Ukrainą POZA BdPN, więc jestem ciekaw relacji w BdPN odnośnie takiego przemieszczania się.
Dla pograniczników nie jesteś tym złym pod warunkiem, że masz dokumenty. Problem jest ze strażnikiem BdPN jeśli Cię spotka oczywiście, bo jak wiadomo poruszanie sie poza szlakiem na terenie parku jest zabronione. I choć wędrując po bieszczadzkich szlakach nie napotkawszy nikogo z pracowników BdPN, to wolę nie ryzykować. Wszystko tak naprawdę zależy na kogo trafisz. Ja nie chcę ryzykować utarczek z żadnymi z nich. Osobny wątek to Ukraińska straż graniczna. Lepiej nie przechodzić na ich stronę. Ja mozna powiedziec wędrowałem "służbowo" tym odcinkiem.
...i niech BdPN nie zasłania się względami przyrodniczymi, bo zawałaszczają dla siebie i swoich znajomków ten rejon zupełnie i tkwią w głębokiej komunie (choć za PRL-u można tam było wzdłuż granicy lasu iść na Opołonek - zgodnie z prawem...). Polecam ten zamknięty dla tutystów...w 1945 r. szlak. Dobrze, że w czasie okupacji nie było BdPN bo kurierów na Węgry parkowi łapaliby! O Opołonku nie mówiąc nawet jak ważne to miejsce dla Piłsudczyków, co tam BdPN jest ważniejszy.
B.
W pełni popieram, a i parę innych tras należałoby wytyczyć, bo ich brak z ochroną przyrody nie ma nic wspólnego !!!
pseudonaukowe uzasadnienia nie mają nic do tego....za granica na UA nie mają takich problemów, na SK też nie...nagle wyspa pseudonaukowo eklogiczna BdPN. To bzdura i tyle. Komuchy się mocno trzymają w BdPN, choc to można inaczej traktować, bo to chodzi o myślenie nie o pochodzenie - milicjantom i WOP-isom nie przeszkadzałoby to, SG i Policji przedwojennej tym bardziej nie...to komu to przeszkadza???!!!

pseudonaukowe uzasadnienia nie mają nic do tego....nagle wyspa pseudonaukowo eklogiczna BdPN... Komuchy się mocno trzymają w BdPN Dlaczego pseudonaukowe?? Możesz uzasadnić ew dać jakieś linki?? I co to za komuchy?? Zaciekawiłeś mnie,zwłaszcza tymi komuchami.
Też mnie zafrapowały te komuchy. A może Bieśdziad jest jakim wysłannikiem elpeeru, tudzież innego sprawiedliwego prawa? W każdym bądź razie wrażenie robi jakby był z Torunia.
Taa następny chory z nienawiści do wszystkich i wszystkiego...

Też mnie zafrapowały te komuchy. A może Bieśdziad jest jakim wysłannikiem elpeeru, tudzież innego sprawiedliwego prawa? W każdym bądź razie wrażenie robi jakby był z Torunia. No, no, tylko nie z Torunia;) Od tego , co o nim myślisz do historycznych murów to z pół godziny pieszo. W średniowieczu tam były nieprzepastne lasy:lol:
Sorry za OT, ale muszę bronić mojej Małej Ojczyzny.
A kilka szlaków rzeczywiście by się przydało.
chodziło o metodyke działania z innych czasów, zmaknąć, zakazać, nie wpuścić (sowieckie może raczej podejście...) a dla siebie zachować. .....Choć może porównanie z PRL-em nie trafione, bo w tamtych czasach można było chodzić w więcej miejsc, a partnerem do rozmów w sprawie wejścia np. na szlak graniczny , czy na Kińczyk był komendant lokalny WOP i wszystko się z nimi załatwiło normalnie.... Spędziłem w okolicach Kinczyka kiedyś 14 dni i oni wiedzieli, że tam siedzimy, sami tylko zwracali uwagę na pograniczników radzieckich, żeby lepiej omijać ich z daleka, co się udawało parę razy. ...A w BPN zapomnieli o dawnej koncepcji bieszczadzkiego rezerwatu turystycznego, ale to zupełnie inna bajka. W każdym razie nie mogę zrozumieć dlaczego nie wraca się do tradycji przedwojennych (tutaj w przebiegu szlaku) a utrwala inną, z czasów PRL.
Rozwiązanie dopiero przyjdzie jak może kiedyś otworzą przejście turystyczne na przeł. Beskid w Wołosatem. A działania BPN będą nieskuteczne i co poradzą> Pamiętam dyskusje podobne o szlaku przez Rabią Skałę na Kremenaros, a nawet przywrócenie szlaku granicznego przez przeł. Nad Roztokami Grn. też były uzasadnienia naukowo-ekologiczne- jakieś tam, żeby tego nie było. Pewnie i z Kinczykiem i Opołonkiem w końcu coś drgnie, o zejściu z Halicza nad San nie mówiąc.
Więc uwaga do Marcinsa, jak Cię pisoory nie chciały wsadzić do puszki do nie wiesz o czym mówisz ...to tak by the way.
Browar,
do BdPN nie dotarły po prostu rezultaty badań amerykańskich naukowców w zakresie "wildland recreation" z lat 90-tych, tam też mieli kiedyś pomysły na zamykanie...zmienili na udostępnianie i zarządzanie tą dziedziną nawet w najdrobniejszych rozwiązaniach. Wszystko dla popularyzacji aktywnego, czynnego wypoczynku, np. zamiast mostków (kórych pełno i choć przoduje w tym TPN) na dojściach na szlaki , przerzucone drzewa, zamiast płotów na polach namiotowych głazy, duże kamienie, dużo wiecej schornów i szałasów turystycznych do noclegów, przygotowane miejsca na ogniska i biwaki (z drewnem na opał) itd itp...
Polecam Ci np. publikacje profesora Uniwersytetu w Knoxville (Tennessee) Williama E. Hammita oraz Davida N. Cole z Montany... i innych (strony internetowe służby parków narodowych). Zauważ np. , że tam gdzie nie ma łatwego dotarcia na szlak, na tym szlaku nie ma śmieci praktycznie...turysta , który chodzi " z plecakiem" po górach nie syfi w nich. Kiedyś nie było ułatwień na wejściach na połoniny, wielu specerowiczy nie było np po deszczu wejść na nie w rezultacie nie zadeptywali ich. Bo tzw aktywna turystyka, kwalifikowana jest proekologiczna....
Dziadku, jakbyś nie zauważył to od czasów przedwojennych wiele się u nas zmieniło. Trudno odtworzyć przedwojenny przebieg szlaku bo niezły jego kawałek leży obecnie poza granicami. A nawet to co mamy u siebie powinniśmy wyjątkowo szanować.

Nie twierdzę, że ten szlak ma po wsze czasy pozostać zamknięty, ale jakoś Twoje argumenty mnie nie przekonują. Samych Amerykanów też nie :twisted:


Park Narodowy Gates of the Arctic (ang. Gates of the Arctic National Park and Preserve) - park narodowy położony w południowo-zachodniej części stanu Alaska w Stanach Zjednoczonych. Park został utworzony w 1980 na powierzchni 34 287 km². [...]

Na terenie parku nie ma dróg, szlaków ani żadnej infrastruktury turystycznej.
To co, przenosimy to na nasz grunt? Tylko park musi sięgać pewnie aż pod moje okna.

I jeszcze jeden cytat:

Wychodzi mi po pobieżnych obliczeniach, że średnio każdy kilometr kwadratowy został odwiedzony w 2005 przez jednego turystę. Idąc tym tropem do naszego parku należałoby wpuszczać 300 turystów rocznie i pozwalać im na wszystko. Nawet na wejście na Kińczyk. Bardzo by mi się to podobało, ale pod warunkiem, że z tych 300 przepustek ja dostałbym tak ze 30.
ale tam jest inna skala, a nie chodzi o warunki 1:1 , a rozwiązania... W dodatku przykład ze specyficznego stanu, porównaj przykłady z Yosemite, czy Yellowstone, z Appalachów tam jest znacznie więcej osób, z resztą spotkałem w Polsce już kilka takich miejsc, tak zagospodarowywanych, więc można ....chłopczyku warto, aby i tak ten mały kawałek, który pozostał był przywrócony, a warto bo to tam już nie spoktałbyś żadnych tłumów (przy zamknięciu drogi z Wołosatego) - egalitaryzm, czy elitaryzm w górach (jeśli wiesz, co te słowa znaczą) to zawsze było różnie rozumiane przy organizacji turystyki w górach.

egalitaryzm, czy elitaryzm w górach (jeśli wiesz, co te słowa znaczą) Skoro sprowadzasz rozmowę na ten poziom to ja się wycofuję. Nie widzę sensu dyskutowania na takie argumenty.
nie ja sprowadziłem,....... po prostu nie obrażaj się, nie każdy młody człowiek wie co to znaczą te słowa w tym właśnie wypadku, dyskusja toczy się na ten temat od lat... sprawdź u takich klasyków "turystyki" jak Krygowski, Orłowicz....
Jeżeli Cię zdenerwowałem Dziadkiem to wyjaśnię tylko, że to z Twojego nicka.

I znikam, bo się będę musiał za OT zmoderować.
OK, a nick jest od doświadczeń moich z Bieszczadów, gdzie "dziadostwo organizacyjne" mnie osłabia często - "Bies dziady"

... czy Yellowstone... Ciężko skalę Yellowstone przyrównać do czegokolwiek w Polsce. Nasze parki to bardziej ogródki jordanowskie.

Zagęszczenie szlaków w Bieszczadach, a zwłaszcza w BdPN i tak wydaje się za duże. Czy ta jedna połonina to aż taki wielki ból dla Ciebie Dziadku? Wystarczy, że ruszysz się trochu dalej na wschód i południe a połonin będziesz miał tyle jak u nas lasu.
zgadza się, ale nie jest to dla mnie tak proste rozwiązanie... Tak ta jedna połonina to dla mnie ból,podobnie jak Rabia Skała kiedyś i wiele innych
problem może być w tym że teraz to granica UE i o ile kiedyś granica była bardzo strzeżona po tamtej stronie, to teraz jest dokładnie odwrotnie.
Co nie zmienia faktu że możliwośc pójścia na Kinczyk i Opołonek (niekoniecznie wyznakowanie szlaku) bardzo by miła była.
A ja uważam, że dobrze jest, że jest to fragment wyłączony. Poza grzbietem Krzemienia i Kopą Bukowską tylko po Połoninie Bukowskiej nie biegnie żaden szlak. Szkoda, żeby wszystko w Bieszczadach było obesrane przez turystów.
a kwestie graniczne tzn ochrony granicy to zupełnie inna sprawa, kiedyś w końcu były na szlakach w górach na granicy z SK miejsca, gdzie można przaechodzić w sezonie letnim, na Kasprowym kidyś patrol SG siedział kilka godzin w takim miejscu, niech i teraz otwierają w określone dni, w sezonie, od świtu do zmroku etc.... i tak tam na przełęcz podjeżdżają quadami i wzdłuż granicy jeżdżą
Chyba jednak nie chodzi tutaj o granice unijną bo przecież mamy szlak biegnący caly czas wzdłuż granicy z Ukraina tj. Wielka Rawka-Kremenaros
ale w końcu od niedawna szlak niebieski biegnie normalnie granicą bez sztuczek w Roztokach Grn i omijajac Rabią Skałę na olbrzymim odcinku.... gdzies czytałem na forum, że do schronu BdPN w "Siankach" byłyby taka frekfencja jak z Okrąglika na Kremenaros via Rabia Skała. Coś w tym może byc, wiec tym bardziej utzrymywanie zakazu ze względów ekologicznych na Połoninie Bukowskiej wydaje się mocno nietrafione... może dożyjemy sytuacji, że Głownym Szlakiem dojdziemy kiedyć na Popa Iwana...
Miejmy nadzieję, że takie czasy nie nastaną ;)

Poza tym wystarczy tych szlaków w Bieszczadach. Wszelkiego typu ścieżki, szlaczki i traski mnożą się w Karpatach jak bakterie kałowe w przewodzie pokarmowym. Polacy i Czesi nawet wzięli się za obmalowanie ukraińskich gór, bo bez znaczków się gubili. Dobrze, że choć Rumunii mają sporo gór i nie planują prowadzenia na każdy szczyt szlaku.
nastaną, to kwestia 5-10 lat najwyżej..... a w Amazoni też nie znakują .... i nad Orinoko też nie
Witam :)
To mój pierwszy post, ale we wrześniu nie pierwszy wyjazd w Bieszczady :)

Tym razem, zainteresowałem się tematem Połoniny Bukowskiej i Opołonka.
Już z trzecią godzinę przeglądam różne tematy + mapy, i doszedłem do takiego
wniosku:
Czy jedynym legalnym (poza zorganizowanymi wycieczkami - ktoś dostał taką
odpowiedź od SG w maju) sposobem dostania się na Połoninę Bukowską i Opołonek to
przekroczenie granicy autem w Krościenku i dojechanie do Przełęczy Użyckiej?
Wychodzi ok. 160km w jedną stronę z Wołosatego, plus pewnie ogromne korki
na przejściu granicznym.

Pozdrawiam :)
Od ukraińskiej strony też nie można.
Po piątkowych zachwytach "srebrnością" połonin, sobota stała się jakaś taka melancholijna. Chyba to za sprawą klimatu odwiedzanych Sokolików i Dźwiniacza, może też z powodu żółto-szarości otaczających nas łąk, a może ze zbliżającym się nieuchronnie (co prawda na trochę, mam nadzieję) pożegnaniem z Bieszczadem... A ponieważ zazwyczaj melancholii towarzyszą marzenia, więc także i one mnie dopadły...
Oto jestem w punkcie kasowym BPN na Przełęczy Bukowskiej. Tu za np. 30 PLN otrzymuję jednorazowe zezwolenie (mieszczę się w rocznym limicie np. 5 tys. wędrowców-szczęśliwców) i już bez strachu (mandat!) wraz z kilkoma innymi wędrowcami (szlakiem mogą poruszać się jedynie kilkuosobowe grupy) ruszamy na szlak na Kińczyk Bukowski, Opołonek, do źródeł Sanu i do "grobu hrabiny" w Siankach. Nie boję się też o "dach nad głową" - wszak jest nieźle wyposażone, prowadzone przez tenże Park, niewielkie, przytulne schronisko nad Negrylowem! To co prawda daleko, bo trzeba wędrować przez cały dzień, ale przecież jest późna wiosna (bądź lato, bądź wczesna jesień, gdyż tylko w tym czasie szlak jest otwarty), więc nie ma kolejnego strachu, że zastanie mnie noc, a w razie jakiegoś nieszczęścia pomogą towarzysze wędrówki... Następnego dnia, przez Beniową i Bukowiec docieramy do Tarnawy Niżnej. Tu również można dobrze wypocząć w hoteliku...
Z rozmarzenia wyrywają mnie słowa strażnika leśnego, "patrolującego" betonową drogę z Sokolik: "może podwieźć do Tarnawy?" Odetchnąłem z ulgą, bo przez chwilę żegnałem się już z "jednym tankowaniem benzyny" - wszak byłem "poza szlakiem"...
Całe szczęście, że za marzenia, jak na razie nie kamienują - za ich realizację bywa już różnie...
Ej Wojtku ! jakaś chandra Cię dopadła. Przecież jest dobrze, pytanie : dla kogo ?
A tak naprawdę Twoje senno-jesienne marzenia uzupełniłbym praktycznym działaniem które nazwiemy LIMITEM
"Oto jestem w punkcie kasowym BPN na Przełęczy Bukowskiej. " i chcę kupić wejściówkę na Opołonek.
- przykro mi ale na dziś został przekroczony limit 20 osób/dzień - słyszymy w
odpowiedzi, proszę następnym razem rezerwować wcześniej wejściówkę, mamy 4 miejsca na środę.
I tym sposobem wilk byłby syty i owca cała.
taki LIMIT ograniczałby liczę osób aby nie zakłócić równowagi w przyrodzie i nie dopuścić masówki, a jednocześnie dałby możliwość wejścia dla naprawdę chcących.
Z ostatniej chwili:
Przed punktem kasowym zawiązała się społeczna kolejka. Ludzie koczują po 2-3 dni w deszczu i marznącej mżawce aby zdobyć upragnione wejściówki. W Ustrzykach aresztowano zorganizowaną grupę przestępczą oferującą wejściówki po 300 euro. Wejściówki były fałszywe. Fałszerzom grozi kara do 5 lat

Nie wiem dlaczego ale od wielu lat mam przekonanie że to PARK powinien być dla ludzi a nie ludzie dla PARKU . Henku...zajrzyj do ustawy o ochronie przyrody i zobacz, co tam jest napisane o pn-ach. Po pierwsze - przyroda, po drugie - udostępnianie dla ludzi. Nie odwrotnie. Ludzie tacy są, że dasz im palec, to Cię całego zeżrą. To samo robią z przyrodą. Zrobisz szlak np na Kińczyk - tłumy tam wlezą i zarządają schroniska, bo daleko wracać. Albo szosy. Decyzje o nowych szlakach w parkach są podwójnie trudne dla dyrekcji Parków. Z jednej strony cisną ich ortodoksyjni ochroniarze, a z drugiej...no cóż. Rozwój musi być, nowoczesność...Szlak musi być itd, itd. Ciśnie całe gigantyczne lobby, które podpierane jest przez samorządowców z wójtami czyli 'organami ochrony przyrody' na czele. Obawiam się, że właśnie zaczyna się faza przygotowania jakichś inwestycji w Worku. Pozdrawiam zwolenników rozwoju;) Rozstawisz sobie Henku swój avatarowy kociołek w hoteliku **** nad górnym Sanem, może już za dwa-trzy latka:). Nie będzie tak źle, bo i będzie jak podjechać autkiem...
Pozdrawiam,
Derty
...pan/pani w kiosku na przełęczy dostaje w nos centralnie o pozamiatane
Derty ! a cóż to Cię wzięło za czytanie historycznych postów (2006)
i piszesz przekornie :
a nie odnosisz się do pomysłu - sprawdzonego u sąsiadów - z limitowanym wejściem.
Wiem, wiem, wiem. Wygodniej jest zabronić .

Derty ! a cóż to Cię wzięło za czytanie historycznych postów (2006) Pewnie dlatego, że już wszystko napisano :)

Można jeszcze iść za przykładem Norwegii, otworzyć lasy i góry do zwiedzania wszędzie, skanalizowany ruch rozlezie się nieco po zboczach, będzie spokojnie i przyjemnie. Przez Kińczyk i Opołonek istnieje ścieżka, więc jeśli będzie ktoś tamtędy chodził, nie będzie obciążenia dla środowiska (przechodzień idący ścieżką ma znikomy wpływ na otoczenie). Dodać trzeba, że szedłem z Negrylowa do UG, i zajęło mi to nieco czasu, w latach kiedy moja kondycja zaskakiwała pozytywnie nawet mnie samego. Teraz trasa się wydłużyła i wyobrażam sobie że niewiele śmiałków odważyłoby sie na tak długi spacer latem, a zimą to już idą tam tylko tacy- co i tak by poszli :).

Gdzieś na tym forum wyczytałem o tym, że największym szkodnikiem w lesie jest leśnik i myśliwy. Coś tym jest chyba, często wracam do tej sentencji czytając to forum.

Gdzieś na tym forum wyczytałem o tym, że największym szkodnikiem w lesie jest leśnik i myśliwy. Coś tym jest chyba, często wracam do tej sentencji czytając to forum. Dyskusja w tym temacie została wydzielona i przeniesiona do osobnego wątku.

[...] A tak naprawdę Twoje senno-jesienne marzenia uzupełniłbym praktycznym działaniem które nazwiemy LIMITEM
"Oto jestem w punkcie kasowym BPN na Przełęczy Bukowskiej. " i chcę kupić wejściówkę na Opołonek.
- przykro mi ale na dziś został przekroczony limit 20 osób/dzień - słyszymy w
odpowiedzi, proszę następnym razem rezerwować wcześniej wejściówkę, mamy 4 miejsca na środę.
I tym sposobem wilk byłby syty i owca cała.
taki LIMIT ograniczałby liczę osób aby nie zakłócić równowagi w przyrodzie i nie dopuścić masówki, a jednocześnie dałby możliwość wejścia dla naprawdę chcących.
Henku, o to właśnie mi chodziło (o czym napisałem wyżej) :-)


Z ostatniej chwili:
Przed punktem kasowym zawiązała się społeczna kolejka. Ludzie koczują po 2-3 dni w deszczu i marznącej mżawce aby zdobyć upragnione wejściówki. W Ustrzykach aresztowano zorganizowaną grupę przestępczą oferującą wejściówki po 300 euro. Wejściówki były fałszywe. Fałszerzom grozi kara do 5 lat
Długi, oj tam oj tam! Więcej wiary w rodaków-turystów ;). Nie sądzę jednak, aby było takie parcie na Opołonek (długi szlak!) :-) Poza tym, kwestię limitowanych wejść (przejść) na szlak przerobili nasi południowi sąsiedzi (Tatry) i można się od nich tego nauczyć. Przy, w sumie, dość wysokich opłatach za wejście na szlak, zainwestowaniu w "schron(isko)" np. nad Negrylowem, podejrzewam, że BPN miałby niezłe zyski.
I tak jak pisze Henek, wilk byłby syty i owca byłaby cała. Wystarczy trochę dobrej woli i wysiłku ze strony biurokracji.
Derty i MarcinS - bardzo lubię leśników, w przeciwieństwie do tych drugich na ambonach (polnych) :-)
a póki co dyrekcja BPN na pytania i sugestie nt. udostępnienia szlaku przełecz Bukowska - przełęcz Użocka odpowiada nieugięcie:
Tylko po wyznaczonych szlakach
i tak to ci i owca syta i wilk cały

Długi, oj tam oj tam! Więcej wiary w rodaków-turystów ;). Ja jestem człekiem bardzo małej wiary. I mało wierzę, że jakakolwiek aktywność turystyczna na Połoninie Bukowskiej będzie dopuszczona.
Dlatego tęsknie patrzę z Przełęczy na Kińczyk i ... skręcam na Rozsypaniec.
Podobno za każde "oj tam oj tam" gdzieś w świecie umiera małybiednypuchaty kotek
Pozdrawiam mających wiarę
Długi
...w końcu wróci szlak na Kińczyk na na przełęcz Użocką...np jak Ukrainę do UE przyjmą i do Shengen (nie to żart).....bo ten rejon bieszczadzki jest jeszcze nie zdekomunizowany
Czy wchodził ktoś na Kińczyk od Bukowca? Idąc wzdłuż potoku lub biorąc azymut na górę i kierując się kompasem? Trasa wzdłuż granicy przez Piniaszkowy wydaje mi się zbyt niebezpieczna i długa.
....potokiem na początku można iść, najlepiej jednym z tych co wzdłuż prowadziły leśne kolejki górskie (ślady można znaleźć), ale potem radzę odbić w prawo i dojść do jakiejś polanki rozejrześ się i potem już starym lasem do góry na krechę...przed samą połoniną sie zagęszcza karłowatymi drzewami, ale w sumie da się przejść sprawnie....

... może dożyjemy sytuacji, że Głownym Szlakiem dojdziemy kiedyć na Popa Iwana... I za to wypiję ;D
.........za to to wielu wypije i pije wciąż, na razie rezultaty marne, ale może coś się ruszy w ciągu kilku lat. Z Kaliningradem będzie mały ruch, z Ukrainą też jest, moze ktoś wpadnie na pomysł otwarcie przejścia chociaż na przeł. Beskid albo w Siankach.
Myślę, że nie chodzi o pomysł, ale o to by zaistniała jakas sprzyjająca sytuacja polityczyczna i aby taką wykorzystac gdy się pojawi.

.........za to to wielu wypije i pije wciąż, na razie rezultaty marne, ale może coś się ruszy w ciągu kilku lat. Z Kaliningradem będzie mały ruch, z Ukrainą też jest, moze ktoś wpadnie na pomysł otwarcie przejścia chociaż na przeł. Beskid albo w Siankach. sporo jest tez tych ktorzy pija za to aby tak sie nie stalo ;) wiec sie rownowazy :-P

Miejmy nadzieję, że takie czasy nie nastaną ;)

Poza tym wystarczy tych szlaków w Bieszczadach. Wszelkiego typu ścieżki, szlaczki i traski mnożą się w Karpatach jak bakterie kałowe w przewodzie pokarmowym. Polacy i Czesi nawet wzięli się za obmalowanie ukraińskich gór, bo bez znaczków się gubili. Dobrze, że choć Rumunii mają sporo gór i nie planują prowadzenia na każdy szczyt szlaku.
Witam!
Z pobieżnej (w zależności, jakie przyjąć granice obszaru) listy 60 bieszczadzkich szczytów o wybitności powyżej 100m, na 32 nie prowadzi szlak turystyczny.
Oczywiście, są wśród nich wierzchołki, na które prowadzą ścieżki oznakowane przez gminy lub pasjonatów, niejednokrotnie "nie istniejące" na mapie, a często zanikające w realu.
Wiadomo powszechnie, że panuje na nich wprost zatrważający ruch turystyczny ;-).
Z innej beczki: po ukraińskiej stronie jest wyznakowany szlak przez Kińczyk i Opołonek. Czy to prawda, że na ten szlak potrzebny jest papier od ukraińskich pograniczników?
I czy starać sie o niego można tylko w Mukaczewie?
pzdr
....ktos tu już pisał na forum , że Ukraińcy nie wpuszczają na te szlaki, ale znając ich zamiłowanie do łapówek można to załatwić, tyle że pewnie ta łapówka zrównoważy albo przewyższy mandat od darmozjadów z BdPN.....jak Cię złapią

....łapówka zrównoważy albo przewyższy mandat od darmozjadów z BdPN..... Pracownicy BdPN to wszyscy są "darmozjadami" czy tylko niektórzy? Nikt tam uczciwie nie pracuje? Możesz troszkę nam przybliżyć na czym opierasz swój osąd, czy to tylko takie "odważne" szkalowanie zza klawiatury?
skąd takie osąd? .......lata doświadczeń na styku z pracownikami, a właściwie filozofią działania parków narodowych w Polsce i jednocześnie doświadczenie z filozofią działalności parków narodowych w innych częściach świata. Tyle, to jest forum, z założenia krótkie formy literackie, a w tej sprawie, o którą pytasz potrzebna byłaby księga absurdów i małości ludzi. Oczywiście, że nie wszyscy są darmozjadami, bo zwykle takie uogólnienie krzywdziłoby wiele osób. Chodzi raczej o filozofię i "przyziemną" praktykę pracowników i szerzej parków nard.
ps.
Ponieważ to nie pierwsza taka dyskusja, więc ponownie proponuję dotrzeć chociażby do opracowań na temat funkcjonowanie parków narod. (nie tylko w USA) Uniwerytetu Tennessee w Knoxville - to jest filozofia, kótrej w Polsce brak.

...Oczywiście, że nie wszyscy są darmozjadami, bo zwykle takie uogólnienie krzywdziłoby wiele osób.
...
Dlatego właśnie zapytałem.
Witam serdecznie

post te chce zostawic ku przestrodze potomnych
Ukraina to juz Europa i niestety dobre czasy chyba bezpowrotnie minely ...

A wiec od poczatku:

Kilka lat temu za zgoda BPN udalo nam sie przejsc trase od Zrodel Sanu do Wolosatego.
Jak nam wszystkim wiadomo od kilku lat takie pozwolenia nie sa juz wydawane a szkoda bo trasa piekna.

W tym roku chcieliscy powtorzyc trase i znalezliscmy opis wyprawy od strony Ukrainskiej z 2011 roku (forum npm)

Tak wiec udalismy sie do Wierchowiny Bystrej celem zgloszenia sie do Ukrainskiej strazy granicznej naszej checi wejscia SZLAKIEM zielonym na Przelecz i dalej na Kinczyk.

Niestety pogranicznicy nie dali sie przekonac ze po szlakach turystycznych wolno chodzic a juz nawet nie chceili slyszec o zezwoleniu nam na przejscie z Przeleczy do Sianek.

Prosby, nawet proby korupcjii nic nie zdzialaly. Naczelkin mlody (nota bene bardzo mily) niestety boi sie o prace i mowi ze po 2012 roku wiele sie zmienilo. Takze chyba trasa z Sianek na Kinczyk pozostaje juz tylko marzeniem ...
Na pytanie dlaczego (rozmawialismy okolo 15 minut, plakalismy, prosilismy chcielismy korumpowac, nic nie dalo, nawet lokalny ukrainiec u ktorego spalismy mowil ze boja sie o prace i nie ma szans nic wskorac)

Podobno "Polaki" co chodzili ta trasa narobili jakis poroblemow w przeszlosci i teraz sie juz boja, moze to tylko wymowka, a moze po prostu Ukraina juz sie zmienila.

Jesli ktos zna inne sposoby (poza ryzykowaniem odwiezienia na koszt Ukrainskich podatnikow do Kijowa) to prosze o info

pzd

Adam
Witaj na Forum :)
Trzeba było zajrzeć do nas wcześniej. Dowiedziałbyś się, że jest jak jest i zaoszczędził nieco czasu. Teraz to już chyba tylko po znajomości albo służbowo można się tam legalnie dostać.
Ewentualnie ryzykując zapłacenie mandatu lub inne nieprzyjemności.
a ja się ciągle zastanawiam o co takie halo że nie puszczają ze strony Polskiej i ch. Jakoś kwestie przyrodnicze do mnie nie trafiają, w sytuacji gdy granicznym na pl-slo granicy można poginać, po stronie Ukraińskiej od Kińczyka leżą wioski... Po prostu nie rozumiem :) I jednych i drugich, ale bardziej to naszych rodaków nie rozumiem.

P.
~to porażka jest, parkowi rządzą, pewnie w domu nie podskoczą żonom to się realizują...to typowe dla nich, władza, mała ale jednak...no chycba , że ich znasz , wynajmujesz np. pokooje to Ci załatwią... Może to trzeba załatwić po linii politycznej, prowincjonalnej? Albo po prostu anty-PRLowskiej...bo w końcu chodzi tylko o przywrócenie po latach komuny (w BPN wciąż PRL trwa w tym zakresie) przebiegu szlaku im. Marszałkja J.Piłsudskiego.
do Kijowa nie, tylko do Lwowa...jakby co to pomogę
Chcę przejść od żródeł Sanu wzdłuż granicy, poprzez Opołonek, Kińczyk Bukowski i przełęcz Bukowską, czerwonym a od przełęczy Goprowskiej niebieskim i potem żółtym szlakiem do Mucznego. Z noclegiem w górach ( park narodowy ). Co jest " za " to wiem , a co jest " przeciw " ?
To już przeszedłeś, wiele razy o tym się pisało
chyba litera prawa. ale poczekaj, aż specjaliści się wypowiedzą ;) (poszukaj podobnego wątku)
Ok, próbowałem jakoś kiedyś się dowiedzieć, to może teraz na oficjalu takie pytania przy wątku :)

1. BdN nie wydaje pozwoleń bo nie i basta.
2. Jeżeli miałbym pozwolenie od BdPN to później i tak musiałbym mieć zezwolenie / zgłoszenie trasy do SG?
3. Jeżeli pójdę na partyzanta i złapią mnie funkcjonariusze SG że przebywam w rejonie granicy BEZ ich poinformowania to mandat/pouczenie/pasiak raczej nie
4. Jeżeli j.w. to czy dodatkowo zostaję przekazany do BdPN celem dodatkowych opłat
5. Jeżeli pójdę do SG i powiem - chciałbym się przejść granicą naszego kraju (na Bugu wystarczy że się zgłosi taki zamiar, trasę, miejsca nocegu + meldowanie o pobycie!!!) to dostanę informację jaką?
a/ że tak - tylko uważaj na BdPN
b/ że nie - bo BdPN (choć teoretycznie SG nic do tego)

Będę wdzięczny za pomoc :) Bo może ja żyję w błędnym przeświadczeniu, które mnie trochę powstrzymuje przed chodzeniem tam. Dzięki.
Petefijalkowski...
Ad. 1 - wydaje, ale po specjalnym umotywowaniu (nie turystyczne oczywiście, ale np. naukowe, geograficzne itp.) Zarządzenie nr 126/2012 BPN
Ad. 2 - tak, podczas odbioru pisemnej zgody dyrektora BPN dostajesz informację słowną abyś poinformował SG. Ja informowałem SG w UG w nowym budynku na portierni, podajesz datę i godzinę wyjścia i przyjścia, gdzie jesteś zameldowany. Zapisuje to dyżurny "gdzieś tam", spisuje z dowodu osobistego, nie dostałem papieru, ale poprosiłem o pisemne info na dokumencie otrzymanym z BPN,
Ad. 3 - Generalnie obowiązuje art. 54 kodeksu wykroczeń, ale mogą "coś" dołożyć np. za udowodnione zniszczenia itp. lub nawet za niechcący przekroczenie granicy to wtedy Przestępstwo przeciwko porządkowi publicznemu art. 264 (tutaj może być pasiak),
Ad. 4 - Generalnie nie ma podwójnych kar za to samo wykroczenia o ile ... patrz wyżej,
Ad. 5 - jeśli nie będziesz na terenie jakiegoś PN to wystarczy zgoda SG.

To moje uwagi, ale najbardziej wiarygodne są bezpośrednio w SG i BPN !!!
Dziekuję Recon i najbardziej interesuje mnie punkt 5. Czy jeżeli pójdę do SG w UG to odeślą mnie "bo nie ma Pan zezwolena od BdPN" czy im to rybka i
jak trafię SG na Kińczyku to dla nich ok, ale jak trafię strażników BdPN BEZ zezwolenia z parku to tylko od nich mi coś tam grozi...

P.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl