bigos - mĂłj pamiÄtnik, wspomnienia, uczucia, przeĹźycia ...
Piorun uderzył w kobietę wędrującą po Bieszczadach w okolicach Tarnicy. Przeżyła dzięki natychmiastowej akcji Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jej stan jest jednak krytyczny.
Do wypadku doszło w sobotę wczesnym popołudniem. 30-letnia mieszkanka Rzeszowa wybrała się z mężem na górską wędrówkę. Byli na szlaku pomiędzy Kopą Bukowską a Haliczem, gdy nadciągnęła burza. Szli obok siebie. Nagle w kobietę uderzył piorun. Straciła przytomność. Mężczyzna został poparzony. Nie wiadomo, co by się z nimi stało, gdyby nie grupka turystów, którzy znaleźli się w tym momencie na szlaku. To oni zaczęli reanimować kobietę i powiadomili ratowników. - Informacje o wypadku otrzymaliśmy o godz. 15.48. Natychmiast powiadomiliśmy Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Śmigłowiec wystartował 9 minut później. Piloci zdecydowali się na lot w fatalnych warunkach. Trwała przecież burza. Prawdopodobnie uratowali kobiecie życie - mówi Edward Stasiczak, ratownik dyżurny z Bieszczadzkiej Grupy GOPR. Turystka znalazła się w sanockim szpitala tuż po 17 i natychmiast trafiła na oddział intensywnej opieki medycznej. Męża, który towarzyszył kobiecie w wycieczce, piorun powalił na ziemię. - Jego stan fizyczny był w miarę dobry. Gorzej z psychicznym - był w olbrzymim stresie. Zdecydowaliśmy, aby po niego również przyleciał śmigłowiec i wziął go do szpitala - mówi Stanisław Gołąbek, ratownik z Ustrzyk Górnych. - Rodzina poszkodowanych prosiła, abyśmy nie udzielali żadnych informacji o stanie ich zdrowia. Robimy wszystko, aby kobietę uratować, i jesteśmy dobrej myśli - powiedział Wiesław Gucwa, lekarz dyżurny oddziału. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że decydujące będą najbliższe dwie doby.
Czy można było unikać tego nieszczęśliwego wypadku? - To było klasyczne zlekceważenie przez turystów nadciągającej burzy. Przecież słychać ją było kilkadziesiąt minut wcześniej. Należało więc jak najszybciej zejść z gór w jak najniższe tereny. Ludzie są przeświadczeni, że piorun uderza w najwyższy punkt. To nieprawda. On bije, gdzie chce - wyjaśnia Stasiczak.
Uciekać z gór
W górach przed burzą należy uciekać. Mamy na to zawsze ok. 20-30 minut. Nadciągającą burzę słychać wcześniej. Musimy unikać otwartych przestrzeni i zejść w doliny. Możemy się schronić w lesie, ale należy unikać sąsiedztwa wysokich drzew. Lepiej nie mieć na sobie żadnych metalowych przedmiotów, nawet łańcuszków na szyi.
źrodlo: "Gazeta Wyborcza" - Rzeszow, Maciej Chłodnicki
I koniecznie, ale to koniecznie, należy wyłączyć telefon komórkowy. Nawet jak ktoś zapomniał własnego PIN-u i boi się, że potem telefonu nie włączy.
Jakieś 2 lata temu piorun zabił młodą dziewczynę na warszawskiej Ochocie, gdy schroniła się przed deszczem pod daszkiem przystanku autobusowego. Tam ją znalazł ! Rozmawiała przez komórkę.
Ot taka sobie ciekawostka....
Podczas krótkiej rozmowy przez telefon komórkowy mózg użytkownika podgrzewa się o około 1stopień Celsjusza (pod wpływem fal elektromagnetycznych przenikających przez główkę). Wiec jak kiedyś pobłądzicie w zimie w górach i bedzie wam zimno, to żeby nie zamarznąć gadajcie przez komóraska non stop (przykładając go w różne części ciała). :D
Ot taka sobie ciekawostka....
Podczas krótkiej rozmowy przez telefon komórkowy mózg użytkownika podgrzewa się o około 1stopień Celsjusza (pod wpływem fal elektromagnetycznych przenikających przez główkę). Wiec jak kiedyś pobłądzicie w zimie w górach i bedzie wam zimno, to żeby nie zamarznąć gadajcie przez komóraska non stop (przykładając go w różne części ciała). :D co niektorzy w inny sposob uzywaja komorek aby sie rozgrzac ;)
Jaro:
Rozmawiają dwie dobre, zżyte z sobą, przyjaciółki:
- Kochanie, powiedz mi, ale tak szczerze. Czy ty ze swoim mężem rozmawiasz podczas stosunku ?
- Czemu nie ? Jeśli tylko zatelefonuje w tym czasie ...
:roll:
- Kochanie, dlaczego nigdy mi nie mówisz, kiedy masz orgazm....?
- Bo Ciebie nigdy wtedy w domu nie ma...
Nie wiem tylko, czy akurat przy okazji tak w sumie tragicznego wątku, nasze dowcipy są na miejscu?
Pozdrawiam
""Ludzie są przeświadczeni, że piorun uderza w najwyższy punkt. To nieprawda. On bije, gdzie chce - wyjaśnia Stasiczak. ""
-- :x dobre -i wybiera telefony komórkowe określonych firm - ludzie -piorun togłupie bydle jest BIJE PO NAJMNIEJSZEJ LINI OPORU! więc w dolinie gdzie jest mgła też mu nieżle idzie a jeżeli chodzi o metalowe przedmioty to wzięło sie to z mądrości chłopskiej - często padali ofiarami (p )chłopi z kosą NA RAMIENIU (patrz wyżej ) telefony komórkowe należy wyłączać w trosce o nie same - żle znoszą przepięcia elektromagnetyczne -kto wymieniał konwertery w satelicie po burzy ten wie> życze samych udanych ucieczek z telefonami i w metalowej zbroi przed burzą powodzenia na szlakach
PS a ja za tydzień :D :D :D
Ot taka sobie ciekawostka....
Podczas krótkiej rozmowy przez telefon komórkowy mózg użytkownika podgrzewa się o około 1stopień Celsjusza (pod wpływem fal elektromagnetycznych przenikających przez główkę). Wiec jak kiedyś pobłądzicie w zimie w górach i bedzie wam zimno, to żeby nie zamarznąć gadajcie przez komóraska non stop (przykładając go w różne części ciała). :D A, tak, nie mogłem się powstrzymać:
średnia moc emisji telefonu: około 1 W, masa mózgu > 1kg,
ciepło właściwe conajmniej takie jak wody czyli 4200 J na kg i K,
czyli tak długo by wyszło, ponad godzinę. Chyba że miejscowo.
btw: moc emisji żarówki 3.6V 0.75A to 2.7 W
Pozdrawiam
PMK
A, tak, nie mogłem się powstrzymać:
średnia moc emisji telefonu: około 1 W, masa mózgu > 1kg,
ciepło właściwe conajmniej takie jak wody czyli 4200 J na kg i K,
czyli tak długo by wyszło, ponad godzinę. Chyba że miejscowo.
btw: moc emisji żarówki 3.6V 0.75A to 2.7 W
To wszystko prawda. podgrzeje się, Tylko trzeba antenkę wsadzić sobie do mózgu.
Długi
W niedzielę , po Bieszczadzkich Aniołach, wędrowałem samotnie szlakiem Wołosate- Rozsypaniec-Halicz-Tarnica-Ustrzyki Górne. Schodząc z Halicza w stronę Tarnicy napotkałem przy szlaku świeży krzyż z zapalonym zniczem. Czy jest to miejsce , w którym na początku lipca została rażona piorunem turystka??? Bo jeśli tak to znaczy,że nie udało jej sie przeżyć wypadku...Czy ktoś zna odpowiedź?
Przedwczoraj mówił o tym jej znajomy.Pozdrawiam.
W niedzielę , po Bieszczadzkich Aniołach, wędrowałem samotnie szlakiem Wołosate- Rozsypaniec-Halicz-Tarnica-Ustrzyki Górne. Schodząc z Halicza w stronę Tarnicy napotkałem przy szlaku świeży krzyż z zapalonym zniczem. Czy jest to miejsce , w którym na początku lipca została rażona piorunem turystka??? Bo jeśli tak to znaczy,że nie udało jej sie przeżyć wypadku...Czy ktoś zna odpowiedź? fotka w zalaczniku, szlismy tamtedy z ewa, justyna i zaneta w poniedzialek
Znaczy się, już nie tylko drogi, ale i szlaki górskie zostaną upstrzone krzyżami, lampkami, pomniczkami lekkomyślności, braku wiedzy i obycia z górami, brawury, głupoty, pijaństwa, lekkomyślności, nieszczęśliwych zbiegów okoliczności*
*niepotrzebne skreślić
Pierwszy taki pomniczek powstał parę lat temu przy Jeziorkach Duszatyńskich.
Nieszczęście nieszczęściem, ale czy należy każde takie wydarzenie dokumentować w ten sposób dla potomnych? Tym bardziej, gdy jest to pomnik głupoty i braku wyobraźni.
Długi
Zgadzam się z długim. Uważam, że miejscem pamięci o zmarłych jest cmentarz, tam jest odpowiedni nastrój tam jest miejsce na znicze i krzyże. To jest przecież miejce gdzie fizycznie pochowany jest zmarły. Krzyże przy drogach ani nie są przestrogą, ani też nie skupiają wokół siebie bliskich, któży stracili w tym miejscu kogoś. Jeśli taki proceder będzie się rozprzestrzeniał, to na dobrą sprawę będziemy kluczyć w miastach, wsiach, górach, plażach w labiryncie krzyży. Wydaje mi się, że nie o to chodzi. Dla ludzi wierzących krzyż jest ważnym symbolem otoczonym szacunkiem a stawiany w przedziwnych, przypadkowych (bo wyznaczonych przez los) miejscach stale się zawadą i traci swoje znaczenie. Ponadto ja osobiście czuję się niezręcznie gdjy widzę np. na chodniku, jezdni, poboczu ścieżce leśnej czy szlaku znicze czy krzyże. A poza tym nie zamieniajmy w cmentarze całej ziemi, ludzie giną w tak różnych okolicznościach i miejscach, że gdyby je wszystkie upamiętniać to praktycznie co krok powinien stać znicz, czy krzyż. Budujemy piękne cmenratze i tam czcicjmy w ciszy i zadumie naszych zmarłych bliskich. Każdy nosi w sobie żal po stracie kogoś bliskiego. Nie czyńmy więc demonstracji w tak smutnej sprawie.
A bardziej trywialnie kto potem usunie wypalone znicze, zwiędłe kwiaty, które po jakimś czasie stają się zwykłymi śmiećmi, zwłaszcza w takich miejscach jak szlaki, pobocza itp.
Nie chcę nikogo urazić, ale zacznijmy myśleć nie tylko o sobie ale też o innych, ich uczuciach, poglądach. Każdy nosi w sobie swój ból i niestety musi się z nim zmagać.
Pozdrawiam
Ewa
długi napisał:
Znaczy się, już nie tylko drogi, ale i szlaki górskie zostaną upstrzone krzyżami, lampkami,
Efka napisała:
Uważam, że miejscem pamięci o zmarłych jest cmentarz, tam jest odpowiedni nastrój tam jest miejsce na znicze i krzyże.
Ja też sie zgadzam z przedmówcami, pamiętając przy tym, iż śmierć kogoś bliskiego bez względu na jej przyczyny pozostawia po sobie ból i smutek.
Powyższy wątek przypomniał mi krzyże stojące przy drodze do Siannek./ i nie tylko/
Ale z tego co wiem były to na ogół krzyże określane jako : pokutne, wotywne lub dziękczynne. Fundator takiego krzyża musiał ponieść pewne koszty na wykonanie tegoż , jak uzyskać zgodę na jego usytuowanie u ówczesnych władz kościelnych jak i "ziemskich".
Muszę sie przyznać, ze kamień spadł mi z seca po przeczytaniu postów Efki i Marekma. Długi ma wegług mnie całkowitą rację, ale znając odpustowy sentymentalizm niektórych Rodaków, poważnie obawiałem się, ze Jego wypowiedź spotka się z ostrą krytyką. A stało się inaczej. To dobrze.
Każdy z nas zdążył juz na pewno w swoim życiu stracić kogos bliskiego. Każdy jest w stanie zrozumieć żal i cierpienie tych, którzy pozostali w bólu... Tyle tylko, że miejscem pamięci i okazania żalu oraz szacunku dla każdej śmierci jest w naszej kulturze cmentarz. I niech tak zostanie...
Serdecznie współczuję rodzinie zmarłej tragicznie turystki.
Pozdrawiam
no to jeszcze cos dorzuce, wiecie gdzie znajduje sie ta tablica ?
Jeżeli dobrze poszperałem w I - necie to tablicę umieszczono na Dwerniku - Kamieniu.
Długi
Jeżeli dobrze poszperałem w I - necie to tablicę umieszczono na Dwerniku - Kamieniu.
Długi
Czy znasz okoliczności śmierci Artura Nowotarskiego?
Długi
Jeżeli dobrze poszperałem w I - necie to tablicę umieszczono na Dwerniku - Kamieniu.
Długi zgadza sie, ta tablica jest na dwerniku kamieniu, a co sie stalo z arturem niestety nie wiem
Był alpinistą, tuż przed otrzymaniem legitymacji GOPR, miłośnikiem Biesów
Może ktoś z Goprowców się odezwie.
Nie tylko w sprawie Artura, ale i tablic z różnych okazji umieszczanych w górach.
Długi
(...)
Może ktoś z Goprowców się odezwie.
Nie tylko w sprawie Artura, ale i tablic z różnych okazji umieszczanych w górach.
Długi Nie jestem GOPR-owcem, ale coś od siebie też dodam.
Wchodząc na Przełęcz Orłowicza, ale od strony Suchych Rzek, można (i trzeba) zauważyć tabliczkę umocowaną na drzewie (idąc w górę - po prawej stronie) - informującą, że w tym miejscu zmarł parę lat temu na serce pewien starszy dżentelmen, chyba przewodnik górski. Nazwiska, wieku ani daty jego śmierci nie zapamiętałem.
Więc jak?
Zabraniać, potępiać, dopuszczać i stosować powszechnie?
Tablic ku pamięci w miejscach śmierci osób jest wiele i z bardzo różnych powodów.
Niektóre jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować - wtopiły się w naszą obyczajowość. Np tablice "wojenne" w Warszawie umieszczone na kamienicach w miejscu rozstrzeliwań. Tablice "w służbie" - np. zginął w akcji ratowniczej. Tablice "katastroficzne" - autobus wpadł na drzewo - zginęło kilkadziesiąt osób (już moja akceptacja zaczyna się chwiać). Tablice "wypadkowe" - "Tu zginął śmiercią tragiczną nasz ukochany 19 letni synek wnuczek ....". Po pijaku, przy 160 km/h, bez kasku, przywalił hondą w latarnię. I wianuszek zniczy.
Tablica pod przełęczą pewnie mieści się w logice tablic "na służbie"
na Dwerniku - Kamieniu - nie wiem
Tej przy jeziorkach Duszatyńskich bliżej jest do "wypadkowych"
Długi
No właśnie.
Są takie okoliczności, które nie tylko usprawiedliwiają istnienie trwałego śladu, upamiętniającego kogoś tragicznie zmarłego, ale wręcz domagają się go. Ale przeciez nikt rozsądny nie będzie robił z tego problemu. Natomiast, chodniki, drogi, czy nawet szlaki górskie "ozdobione" krzyżami wzbudzają jednak - jak widzę - nie tylko mój sprzeciw. I tu już nie chodzi o to, czy śmierć była następstwem głupoty ( ten przytoczony młodzieniec w samochodzie rozpędzonym do 160, albo i 200 kilometrów... i do tego jeszcze pijany). Każda śmierć jest dramatem najbliższej rodziny. Myślę nawet, że im bardziej ta śmierć "głupia", tym tragedia większa. Ale nie o to chodzi. Jeszcze raz, po raz ostatni - zdecydowanie nie popieram tradycji naznaczania polskiej ziemi krzyżami - świadkami ludzkich tragedii.
Pozdrawiam
Tutają są zdjęcia z umieszczenia tablicy ku pamięci Artura Nowotarskiego na Dwerniku Kamieniu:
http://arturowespotkania.republika.pl/default.htm
http://arturowespotkania.republika.pl/default.htm
http://wyprawy.onet.pl/1812,503,1097162,ekspedycja.html
Myślę, że czasem ma sens stawianie tablic.....
Hej:)
Tak widać po wypowiedziach, że w ocenie konkretnych przypadków tablic niezmiernie liczy się perspektywa, z jakiej oceniamy. Gdy osoba upamiętniona była nam bliska, znana itd, to łatwiej uznajemy potrzebę zatabliczkowania terenu. Gdy nie - łatwiej odrzucamy cudzy pomysł. A przecież
... miejscem pamięci o zmarłych jest cmentarz, tam jest odpowiedni nastrój tam jest miejsce na znicze i krzyże... i tego ludzie winni się trzymać. Dla mnie przybicie do ostańcowej skałki na dwerniku tabliczki pamiątkowej jest dużym nieporozumieniem. Tu przypomnę los tatrzańskich tablic. Ich zalew groził jeszcze w XIX wieku i w początkach XX, gdy ludzie ginęli masowo, zabijani przez wraże góry. A ich przyjaciele i rodziny starały się upamiętniac te tragiczne zdarzenia na skałach. Wtedy, dawno temu, powstał pomysł cmentarza ofiar gór. Na Osterwie taki jest, po słowackiej stronie. Symboliczny cmentarz, symboliczne, pamiątkowe tablice, krzyże. Jest piękny choć smutny. Można tam studiować godzinami napisy i wspominać wspaniałych ludzi, których zabrały góry, można się po prostu skupić na przemijaniu w górach. A są tam wszyscy, którzy ginęli nie tylko na miejscu, ale i jak Żuławski - w Alpach, czy cały legion himalaistów polskich.
I tak sobie myślę, że tego typu obiekt powinien istnieć w każdych górach po to, aby pamięć o ludziach, którzy zginęli w górach, była uczczona należycie, aby tuż pod tabliczką wybitnego przewodnika czy goprowca jakiś menelowaty młodzian nie obalał flaszki w ramach weekendowej laby.
Myślę że pomysł Dertego jest bardzo sensowny. Za takie miejsce mogły by służyc znajdujace się często w stadium szczątkowym stare cmentarze, np. w Berehach Górnych.
Hmm... ja równiez jestem przeciwnikiem umieszczania w górach wszelkich tablic pamiątkowych itp. Irytuje mnie to.
Oczywiście wiąże się to z czyjąś tragedią, ale gory nie sa czyimś prywatnym folwarkiem, żeby sobie stawiać pomniki czy krzyże, bo JA chce upamiętnić czyjąs tragedię. A co z innymi ? Czy oni tez tego chcą ? Wątpię.
Niedługo bedzie w górach podobnie jak przy drogach. Pełno krzyzy, i nawet pomniki marmurowe można spotkac.
Dla mnie to jest szczyt bałwochwalstwa. Kto dał komuś prawo stawiania krzyża czy pomnika na niepoświęconej ziemi. Nie wspomnę, że w przydrożnym rowie :/
A tak aby byc w temacie i nieco odreagowac przypomniała mi się pewna anegdota , którą zobaczyłem w jakimś satyrycznym pisemku, jak tuz po minięciu granicy polsko-niemieckiej dwóch niemców z uznaniem patrzy las przydrożnych krzyży, które wystawiły ofiarom wypadkow ich rodziny, i z uznaniem kiwają głową, mówiąc: "Ta Polska to bardzo religijny kraj"
Mówią też: co nagrzeszyli ci ludzie, że ich przy drodze, w rowie pochowali?
Pomysł "górskiego cmentarza" podoba mi się.
Długi
Mówcie sobie co chcecie ale ja chciałabym, o ile oczywiście muszę umrzeć, zginąć w górach. Tak na szlaku gdzieś cichutko. I tam też zostać pogrzebana bez tablic, bez krzyży,bez ceremoniału. Tylko góry i ja
Mi również bardzo podoba się pomysł górskiego cmentarza.
Prawda, prosty pomysł, a ładny taki.... :)))
Mówcie sobie co chcecie ale ja chciałabym, o ile oczywiście muszę umrzeć, zginąć w górach. Tak na szlaku gdzieś cichutko. I tam też zostać pogrzebana bez tablic, bez krzyży,bez ceremoniału. Tylko góry i ja heheh... moja zona ma zapowiedziane, że moje prochy po kremacji ma zawieźć w Bieszczady i rozsypać.
Chociaż tym sposobem zmuszę ją od pojechania w Bieszczady :twisted::twisted::twisted::mrgreen:
Może trzeba nad nią popracowac zbiorowo? Zrobimy jakiś zlot w Sosnowcu. Co Ty na to?
Może trzeba nad nią popracowac zbiorowo? Zrobimy jakiś zlot w Sosnowcu. Co Ty na to? Obawiam się, że to beznadziejny przypadek, i wszelkie próby nakłonienia do zmiany decyzji spełzają na niczym, lub nawet osiągają skutek przeciwpołozny.
Niemniej nie mam nic naprzeciw zlotowi :mrgreen: 8)
heheh... moja zona ma zapowiedziane, że moje prochy po kremacji ma zawieźć w Bieszczady i rozsypać.
Chociaż tym sposobem zmuszę ją od pojechania w Bieszczady ..to je dobre - co najwyżej zmusisz ją do "polecenie" nad Bieszczady ,a nie do pojechania ... ;-)
juz teraz wybierz sobie Doczu któryś z tych samolocików ,na lotnisku nad Smolnikiem
( patrz zał.zdjęcie)--ale nie licz na wiele-- za te ..-dziesiątki lat (np 50 -dziesiąt )jakie Ci zostały... jak będzie "potrzeba" to te samolociki już nie bedą miały resursu:smile:
Obawiam się, że to beznadziejny przypadek, i wszelkie próby nakłonienia do zmiany decyzji spełzają na niczym, lub nawet osiągają skutek przeciwpołozny.
Niemniej nie mam nic naprzeciw zlotowi :mrgreen: 8) Każdy pretekst jest dobry, żeby się napić piwa w dobrym towarzystwie.;-)
Obawiam się, że to beznadziejny przypadek, i wszelkie próby nakłonienia do zmiany decyzji spełzają na niczym, lub nawet osiągają skutek przeciwpołozny.
Niemniej nie mam nic naprzeciw zlotowi :mrgreen: 8) Może pozwolicie, że odpowiem tu jako kobieta całkowicie łamiąc zasady kobiecej solidarności. Po 1 żaden facet nie zrozumie kobiety nawet jej rodzony mąż. Cel macie zbożny, chcecie pokazać Bieszczady. Proponuję zebrać się razem. Zamiast z piwem wpaść z bukietem kwiatów. Zebrać się w jednym pomieszczeniu zakazując kobietom do niego wstępu. Musicie się świetnie bawić we własnym gronie. Następnie Doczu wydaj jej całkowity zakaz zbliżania się pod żadnym pozorem do Bieszczadów. Jak to nie zadziała to twoja żona jest wyjątkową kobietą więc zafinduj jej walacje marzeń.
Lucyna, a ja zawsze chciałem na gorce pod lasem. Szukał sobie odpowiedniej górki w Bieszczadach.
Fajnie że tłumaczysz facetom nieco podstaw z przedmiotu: przygotowanie do życia w rodzinie. Czasami trzeba co nieco usłyszeć inaczej. To jak najbardziej potrzebne.
Lucyna, a ja zawsze chciałem na gorce pod lasem. Szukał sobie odpowiedniej górki w Bieszczadach.
Fajnie że tłumaczysz facetom nieco podstaw z przedmiotu: przygotowanie do życia w rodzinie. Czasami trzeba co nieco usłyszeć inaczej. To jak najbardziej potrzebne. Już mam Roztoki z widokiem na Bukowe Berdo, Krzemień, Kopę Bukowską:grin:
To moja ulubiona panorama
ja chciałabym mieć zamiast grobowca kamień z Wetlinki
dziwić się staruszkom , że za życia budują sobie grobowce....
Może pozwolicie, że odpowiem tu jako kobieta całkowicie łamiąc zasady kobiecej solidarności. No wreszcie ktoś łamie bariery :-)
Po 1 żaden facet nie zrozumie kobiety nawet jej rodzony mąż. A tu akurat masz rację. nawet nie wiesz jak bardzo.
Cel macie zbożny, chcecie pokazać Bieszczady. Proponuję zebrać się razem. Zamiast z piwem wpaść z bukietem kwiatów. Zebrać się w jednym pomieszczeniu zakazując kobietom do niego wstępu. Musicie się świetnie bawić we własnym gronie. Następnie Doczu wydaj jej całkowity zakaz zbliżania się pod żadnym pozorem do Bieszczadów. Jak to nie zadziała to twoja żona jest wyjątkową kobietą więc zafinduj jej walacje marzeń. hmmm... wypróbować nie zaszkodzi, ale jak znam moją żonę (już prawie 12 lat jako zonę), to nic to nie da. Próbowąłem prośbą, groźbą, podstępem, w przyszłe wakacje wypróbuję zdobyć sprzymierzeńca w postaci córki, która bardzo lubi obcować z przyrodą i chciałaby zobaczyć popielice.
Tylko musże ją przekonac do tego, że bez mamy, tez może być fajnie, a to trudne jest :-(
ja chciałabym mieć zamiast grobowca kamień z Wetlinki
dziwić się staruszkom , że za życia budują sobie grobowce.... Odbiło mi. Ostatnio byłam na punkcie widokowym w Roztokach. Tak na chwilę z gościem. Stanełam i mnie zamurowało. Surowe piękno, cisza, spokój. Warto życ dla takich chwil.
W takim razie Doczu poddaję się. Nic mądrzejszego nie wymyślę. Taki patent ma mój kumpel. Zawsze działa.
No wreszcie ktoś łamie bariery :-)
A tu akurat masz rację. nawet nie wiesz jak bardzo.
hmmm... wypróbować nie zaszkodzi, ale jak znam moją żonę (już prawie 12 lat jako zonę), to nic to nie da. Próbowąłem prośbą, groźbą, podstępem, w przyszłe wakacje wypróbuję zdobyć sprzymierzeńca w postaci córki, która bardzo lubi obcować z przyrodą i chciałaby zobaczyć popielice.
Tylko musże ją przekonac do tego, że bez mamy, tez może być fajnie, a to trudne jest :-( Miałem ten sam problem przez wiele lat moja żona nie chciała jeżdzić ze mną w Bieszczady.
Najpierw przekonałem córkę,która pojechała kilka lat temu po raz pierwszy,i WPADłA, teraz już jeżdzi sama wspólnie udało nam się namówić żonę.
Kilka lat temu pojechaliśmy wspólnie w Bieszczady.
I Wyobraż sobie,że od tamtej pory,wraca ma swoje ulubione pory roku maj i pażdziernik tak jest zafascynowana że nawet nie musiałem długo jej przekonywać nad kupnem działki .
więc próbuj kto wie,kto wie.
Pozdrawiam
Wojtku - tchnąłes we mnie nadzieję. Bedę próbował. Dzięki.
A ja mam swoje "upatrzone" miejsce w Dźwiniaczu. Piękna panorama na Kińczyk a i do Ukrainy niedaleko...( w testamencie to zapisałem!8) )
Wojtku - tchnąłes we mnie nadzieję. Bedę próbował. Dzięki. Niestety ja po swoim ostatnim pobycie przegiąłem i to sporo tak zasiedziałem się w pewnej chatce,ze najdalej byłem tylko w Cisnej a to i tak tylko by uzupełnic %zapasy.Chociaż towarzystwo było zacne to i się siedziało przy grzańcu.Zapomniałem że trzeba zadzwonic do domu itd,tylko jak ,.
jak tam nie ma zasięgu,a żubrowy telefon nie podłaczony
Oj nasłuchałem się nasłuchałem lepiej nie bedę powtarzał co.Myślę że już jej przeszło bo w piątek prawdopodobnie 14lub15 raz w tym roku Biesy.OBY PRZESZłO.
Pozdrawiam
. Bedę próbował. To chyba jednak taki sam przypadek jak "moja". Ja zrezygnowałem...:oops:
Niemniej jest też dobra strona tegoż: w marcu ruszam samotnie na półroczną pieszą wyprawę dookoła Polski...:-D
....w marcu ruszam samotnie na półroczną pieszą wyprawę dookoła Polski...:-D Ech, cudne przedsięwzięcie... Mam nadzieję, że relację z tej wyprawy, będziesz zamieszczał "na gorąco" na forum.... bo przecież pięknie potrafisz pisać...:razz:
Ech, cudne przedsięwzięcie... Mam nadzieję, że relację z tej wyprawy, będziesz zamieszczał "na gorąco" na forum.... bo przecież pięknie potrafisz pisać...:razz: Dzięki za miłe słowa. :-)
Z tym "na gorąco" będą problemy, ale cały opis znajdzie się na stronie wyprawy (ma wkrótce powstać) chyba już po powrocie 8-) . Jak mi się uda to wrzucę coś na Oftopik. Przepraszam za odbiegnięcie od tematu...
a chcesz isc dokladnie wzdluz granic?? strasznie fajna sprawa!! chyba zwlaszcza wschodnia czesc jest najfajniejsza :D i polnocna poki nie ma morza ;) ja wschodnia sciane objechalam autkiem i bylo cudownie- ale to nie to samo co na butach..auto za szybko jedzie zeby dokladnie sie rozgladac- a nie umiem jechac mniej niz 15 km/h bo mi gasnie ;)
kurcze to rzeczywiscie problem jak taka zona nie chce w bieszczady... :( zeby nie miec takiego problemu chyba trzeba jako pierwsze kryterium w szukaniu swojej polowki stosowac "musi miec instynkt wedrowny". Ja takie stosowalam i nie zaluje :D
choc moj chlopak tez czesto wykreca sie od wyjazdow w bieszczady, mowiac np. "nie jedzmy w bieszczady, teraz latem jest tam za duzo ludzi..ja nie chceeeeee!!! jezdzmy na ukraine". Takie wykrety mozna tolerowac ;) ;) ;) ;)
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl brytfanna.keep.pl
Do wypadku doszło w sobotę wczesnym popołudniem. 30-letnia mieszkanka Rzeszowa wybrała się z mężem na górską wędrówkę. Byli na szlaku pomiędzy Kopą Bukowską a Haliczem, gdy nadciągnęła burza. Szli obok siebie. Nagle w kobietę uderzył piorun. Straciła przytomność. Mężczyzna został poparzony. Nie wiadomo, co by się z nimi stało, gdyby nie grupka turystów, którzy znaleźli się w tym momencie na szlaku. To oni zaczęli reanimować kobietę i powiadomili ratowników. - Informacje o wypadku otrzymaliśmy o godz. 15.48. Natychmiast powiadomiliśmy Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Śmigłowiec wystartował 9 minut później. Piloci zdecydowali się na lot w fatalnych warunkach. Trwała przecież burza. Prawdopodobnie uratowali kobiecie życie - mówi Edward Stasiczak, ratownik dyżurny z Bieszczadzkiej Grupy GOPR. Turystka znalazła się w sanockim szpitala tuż po 17 i natychmiast trafiła na oddział intensywnej opieki medycznej. Męża, który towarzyszył kobiecie w wycieczce, piorun powalił na ziemię. - Jego stan fizyczny był w miarę dobry. Gorzej z psychicznym - był w olbrzymim stresie. Zdecydowaliśmy, aby po niego również przyleciał śmigłowiec i wziął go do szpitala - mówi Stanisław Gołąbek, ratownik z Ustrzyk Górnych. - Rodzina poszkodowanych prosiła, abyśmy nie udzielali żadnych informacji o stanie ich zdrowia. Robimy wszystko, aby kobietę uratować, i jesteśmy dobrej myśli - powiedział Wiesław Gucwa, lekarz dyżurny oddziału. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że decydujące będą najbliższe dwie doby.
Czy można było unikać tego nieszczęśliwego wypadku? - To było klasyczne zlekceważenie przez turystów nadciągającej burzy. Przecież słychać ją było kilkadziesiąt minut wcześniej. Należało więc jak najszybciej zejść z gór w jak najniższe tereny. Ludzie są przeświadczeni, że piorun uderza w najwyższy punkt. To nieprawda. On bije, gdzie chce - wyjaśnia Stasiczak.
Uciekać z gór
W górach przed burzą należy uciekać. Mamy na to zawsze ok. 20-30 minut. Nadciągającą burzę słychać wcześniej. Musimy unikać otwartych przestrzeni i zejść w doliny. Możemy się schronić w lesie, ale należy unikać sąsiedztwa wysokich drzew. Lepiej nie mieć na sobie żadnych metalowych przedmiotów, nawet łańcuszków na szyi.
źrodlo: "Gazeta Wyborcza" - Rzeszow, Maciej Chłodnicki
I koniecznie, ale to koniecznie, należy wyłączyć telefon komórkowy. Nawet jak ktoś zapomniał własnego PIN-u i boi się, że potem telefonu nie włączy.
Jakieś 2 lata temu piorun zabił młodą dziewczynę na warszawskiej Ochocie, gdy schroniła się przed deszczem pod daszkiem przystanku autobusowego. Tam ją znalazł ! Rozmawiała przez komórkę.
Ot taka sobie ciekawostka....
Podczas krótkiej rozmowy przez telefon komórkowy mózg użytkownika podgrzewa się o około 1stopień Celsjusza (pod wpływem fal elektromagnetycznych przenikających przez główkę). Wiec jak kiedyś pobłądzicie w zimie w górach i bedzie wam zimno, to żeby nie zamarznąć gadajcie przez komóraska non stop (przykładając go w różne części ciała). :D
Ot taka sobie ciekawostka....
Podczas krótkiej rozmowy przez telefon komórkowy mózg użytkownika podgrzewa się o około 1stopień Celsjusza (pod wpływem fal elektromagnetycznych przenikających przez główkę). Wiec jak kiedyś pobłądzicie w zimie w górach i bedzie wam zimno, to żeby nie zamarznąć gadajcie przez komóraska non stop (przykładając go w różne części ciała). :D co niektorzy w inny sposob uzywaja komorek aby sie rozgrzac ;)
Jaro:
Rozmawiają dwie dobre, zżyte z sobą, przyjaciółki:
- Kochanie, powiedz mi, ale tak szczerze. Czy ty ze swoim mężem rozmawiasz podczas stosunku ?
- Czemu nie ? Jeśli tylko zatelefonuje w tym czasie ...
:roll:
- Kochanie, dlaczego nigdy mi nie mówisz, kiedy masz orgazm....?
- Bo Ciebie nigdy wtedy w domu nie ma...
Nie wiem tylko, czy akurat przy okazji tak w sumie tragicznego wątku, nasze dowcipy są na miejscu?
Pozdrawiam
""Ludzie są przeświadczeni, że piorun uderza w najwyższy punkt. To nieprawda. On bije, gdzie chce - wyjaśnia Stasiczak. ""
-- :x dobre -i wybiera telefony komórkowe określonych firm - ludzie -piorun togłupie bydle jest BIJE PO NAJMNIEJSZEJ LINI OPORU! więc w dolinie gdzie jest mgła też mu nieżle idzie a jeżeli chodzi o metalowe przedmioty to wzięło sie to z mądrości chłopskiej - często padali ofiarami (p )chłopi z kosą NA RAMIENIU (patrz wyżej ) telefony komórkowe należy wyłączać w trosce o nie same - żle znoszą przepięcia elektromagnetyczne -kto wymieniał konwertery w satelicie po burzy ten wie> życze samych udanych ucieczek z telefonami i w metalowej zbroi przed burzą powodzenia na szlakach
PS a ja za tydzień :D :D :D
Ot taka sobie ciekawostka....
Podczas krótkiej rozmowy przez telefon komórkowy mózg użytkownika podgrzewa się o około 1stopień Celsjusza (pod wpływem fal elektromagnetycznych przenikających przez główkę). Wiec jak kiedyś pobłądzicie w zimie w górach i bedzie wam zimno, to żeby nie zamarznąć gadajcie przez komóraska non stop (przykładając go w różne części ciała). :D A, tak, nie mogłem się powstrzymać:
średnia moc emisji telefonu: około 1 W, masa mózgu > 1kg,
ciepło właściwe conajmniej takie jak wody czyli 4200 J na kg i K,
czyli tak długo by wyszło, ponad godzinę. Chyba że miejscowo.
btw: moc emisji żarówki 3.6V 0.75A to 2.7 W
Pozdrawiam
PMK
A, tak, nie mogłem się powstrzymać:
średnia moc emisji telefonu: około 1 W, masa mózgu > 1kg,
ciepło właściwe conajmniej takie jak wody czyli 4200 J na kg i K,
czyli tak długo by wyszło, ponad godzinę. Chyba że miejscowo.
btw: moc emisji żarówki 3.6V 0.75A to 2.7 W
To wszystko prawda. podgrzeje się, Tylko trzeba antenkę wsadzić sobie do mózgu.
Długi
W niedzielę , po Bieszczadzkich Aniołach, wędrowałem samotnie szlakiem Wołosate- Rozsypaniec-Halicz-Tarnica-Ustrzyki Górne. Schodząc z Halicza w stronę Tarnicy napotkałem przy szlaku świeży krzyż z zapalonym zniczem. Czy jest to miejsce , w którym na początku lipca została rażona piorunem turystka??? Bo jeśli tak to znaczy,że nie udało jej sie przeżyć wypadku...Czy ktoś zna odpowiedź?
Przedwczoraj mówił o tym jej znajomy.Pozdrawiam.
W niedzielę , po Bieszczadzkich Aniołach, wędrowałem samotnie szlakiem Wołosate- Rozsypaniec-Halicz-Tarnica-Ustrzyki Górne. Schodząc z Halicza w stronę Tarnicy napotkałem przy szlaku świeży krzyż z zapalonym zniczem. Czy jest to miejsce , w którym na początku lipca została rażona piorunem turystka??? Bo jeśli tak to znaczy,że nie udało jej sie przeżyć wypadku...Czy ktoś zna odpowiedź? fotka w zalaczniku, szlismy tamtedy z ewa, justyna i zaneta w poniedzialek
Znaczy się, już nie tylko drogi, ale i szlaki górskie zostaną upstrzone krzyżami, lampkami, pomniczkami lekkomyślności, braku wiedzy i obycia z górami, brawury, głupoty, pijaństwa, lekkomyślności, nieszczęśliwych zbiegów okoliczności*
*niepotrzebne skreślić
Pierwszy taki pomniczek powstał parę lat temu przy Jeziorkach Duszatyńskich.
Nieszczęście nieszczęściem, ale czy należy każde takie wydarzenie dokumentować w ten sposób dla potomnych? Tym bardziej, gdy jest to pomnik głupoty i braku wyobraźni.
Długi
Zgadzam się z długim. Uważam, że miejscem pamięci o zmarłych jest cmentarz, tam jest odpowiedni nastrój tam jest miejsce na znicze i krzyże. To jest przecież miejce gdzie fizycznie pochowany jest zmarły. Krzyże przy drogach ani nie są przestrogą, ani też nie skupiają wokół siebie bliskich, któży stracili w tym miejscu kogoś. Jeśli taki proceder będzie się rozprzestrzeniał, to na dobrą sprawę będziemy kluczyć w miastach, wsiach, górach, plażach w labiryncie krzyży. Wydaje mi się, że nie o to chodzi. Dla ludzi wierzących krzyż jest ważnym symbolem otoczonym szacunkiem a stawiany w przedziwnych, przypadkowych (bo wyznaczonych przez los) miejscach stale się zawadą i traci swoje znaczenie. Ponadto ja osobiście czuję się niezręcznie gdjy widzę np. na chodniku, jezdni, poboczu ścieżce leśnej czy szlaku znicze czy krzyże. A poza tym nie zamieniajmy w cmentarze całej ziemi, ludzie giną w tak różnych okolicznościach i miejscach, że gdyby je wszystkie upamiętniać to praktycznie co krok powinien stać znicz, czy krzyż. Budujemy piękne cmenratze i tam czcicjmy w ciszy i zadumie naszych zmarłych bliskich. Każdy nosi w sobie żal po stracie kogoś bliskiego. Nie czyńmy więc demonstracji w tak smutnej sprawie.
A bardziej trywialnie kto potem usunie wypalone znicze, zwiędłe kwiaty, które po jakimś czasie stają się zwykłymi śmiećmi, zwłaszcza w takich miejscach jak szlaki, pobocza itp.
Nie chcę nikogo urazić, ale zacznijmy myśleć nie tylko o sobie ale też o innych, ich uczuciach, poglądach. Każdy nosi w sobie swój ból i niestety musi się z nim zmagać.
Pozdrawiam
Ewa
długi napisał:
Znaczy się, już nie tylko drogi, ale i szlaki górskie zostaną upstrzone krzyżami, lampkami,
Efka napisała:
Uważam, że miejscem pamięci o zmarłych jest cmentarz, tam jest odpowiedni nastrój tam jest miejsce na znicze i krzyże.
Ja też sie zgadzam z przedmówcami, pamiętając przy tym, iż śmierć kogoś bliskiego bez względu na jej przyczyny pozostawia po sobie ból i smutek.
Powyższy wątek przypomniał mi krzyże stojące przy drodze do Siannek./ i nie tylko/
Ale z tego co wiem były to na ogół krzyże określane jako : pokutne, wotywne lub dziękczynne. Fundator takiego krzyża musiał ponieść pewne koszty na wykonanie tegoż , jak uzyskać zgodę na jego usytuowanie u ówczesnych władz kościelnych jak i "ziemskich".
Muszę sie przyznać, ze kamień spadł mi z seca po przeczytaniu postów Efki i Marekma. Długi ma wegług mnie całkowitą rację, ale znając odpustowy sentymentalizm niektórych Rodaków, poważnie obawiałem się, ze Jego wypowiedź spotka się z ostrą krytyką. A stało się inaczej. To dobrze.
Każdy z nas zdążył juz na pewno w swoim życiu stracić kogos bliskiego. Każdy jest w stanie zrozumieć żal i cierpienie tych, którzy pozostali w bólu... Tyle tylko, że miejscem pamięci i okazania żalu oraz szacunku dla każdej śmierci jest w naszej kulturze cmentarz. I niech tak zostanie...
Serdecznie współczuję rodzinie zmarłej tragicznie turystki.
Pozdrawiam
no to jeszcze cos dorzuce, wiecie gdzie znajduje sie ta tablica ?
Jeżeli dobrze poszperałem w I - necie to tablicę umieszczono na Dwerniku - Kamieniu.
Długi
Jeżeli dobrze poszperałem w I - necie to tablicę umieszczono na Dwerniku - Kamieniu.
Długi
Czy znasz okoliczności śmierci Artura Nowotarskiego?
Długi
Jeżeli dobrze poszperałem w I - necie to tablicę umieszczono na Dwerniku - Kamieniu.
Długi zgadza sie, ta tablica jest na dwerniku kamieniu, a co sie stalo z arturem niestety nie wiem
Był alpinistą, tuż przed otrzymaniem legitymacji GOPR, miłośnikiem Biesów
Może ktoś z Goprowców się odezwie.
Nie tylko w sprawie Artura, ale i tablic z różnych okazji umieszczanych w górach.
Długi
(...)
Może ktoś z Goprowców się odezwie.
Nie tylko w sprawie Artura, ale i tablic z różnych okazji umieszczanych w górach.
Długi Nie jestem GOPR-owcem, ale coś od siebie też dodam.
Wchodząc na Przełęcz Orłowicza, ale od strony Suchych Rzek, można (i trzeba) zauważyć tabliczkę umocowaną na drzewie (idąc w górę - po prawej stronie) - informującą, że w tym miejscu zmarł parę lat temu na serce pewien starszy dżentelmen, chyba przewodnik górski. Nazwiska, wieku ani daty jego śmierci nie zapamiętałem.
Więc jak?
Zabraniać, potępiać, dopuszczać i stosować powszechnie?
Tablic ku pamięci w miejscach śmierci osób jest wiele i z bardzo różnych powodów.
Niektóre jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować - wtopiły się w naszą obyczajowość. Np tablice "wojenne" w Warszawie umieszczone na kamienicach w miejscu rozstrzeliwań. Tablice "w służbie" - np. zginął w akcji ratowniczej. Tablice "katastroficzne" - autobus wpadł na drzewo - zginęło kilkadziesiąt osób (już moja akceptacja zaczyna się chwiać). Tablice "wypadkowe" - "Tu zginął śmiercią tragiczną nasz ukochany 19 letni synek wnuczek ....". Po pijaku, przy 160 km/h, bez kasku, przywalił hondą w latarnię. I wianuszek zniczy.
Tablica pod przełęczą pewnie mieści się w logice tablic "na służbie"
na Dwerniku - Kamieniu - nie wiem
Tej przy jeziorkach Duszatyńskich bliżej jest do "wypadkowych"
Długi
No właśnie.
Są takie okoliczności, które nie tylko usprawiedliwiają istnienie trwałego śladu, upamiętniającego kogoś tragicznie zmarłego, ale wręcz domagają się go. Ale przeciez nikt rozsądny nie będzie robił z tego problemu. Natomiast, chodniki, drogi, czy nawet szlaki górskie "ozdobione" krzyżami wzbudzają jednak - jak widzę - nie tylko mój sprzeciw. I tu już nie chodzi o to, czy śmierć była następstwem głupoty ( ten przytoczony młodzieniec w samochodzie rozpędzonym do 160, albo i 200 kilometrów... i do tego jeszcze pijany). Każda śmierć jest dramatem najbliższej rodziny. Myślę nawet, że im bardziej ta śmierć "głupia", tym tragedia większa. Ale nie o to chodzi. Jeszcze raz, po raz ostatni - zdecydowanie nie popieram tradycji naznaczania polskiej ziemi krzyżami - świadkami ludzkich tragedii.
Pozdrawiam
Tutają są zdjęcia z umieszczenia tablicy ku pamięci Artura Nowotarskiego na Dwerniku Kamieniu:
http://arturowespotkania.republika.pl/default.htm
http://arturowespotkania.republika.pl/default.htm
http://wyprawy.onet.pl/1812,503,1097162,ekspedycja.html
Myślę, że czasem ma sens stawianie tablic.....
Hej:)
Tak widać po wypowiedziach, że w ocenie konkretnych przypadków tablic niezmiernie liczy się perspektywa, z jakiej oceniamy. Gdy osoba upamiętniona była nam bliska, znana itd, to łatwiej uznajemy potrzebę zatabliczkowania terenu. Gdy nie - łatwiej odrzucamy cudzy pomysł. A przecież
... miejscem pamięci o zmarłych jest cmentarz, tam jest odpowiedni nastrój tam jest miejsce na znicze i krzyże... i tego ludzie winni się trzymać. Dla mnie przybicie do ostańcowej skałki na dwerniku tabliczki pamiątkowej jest dużym nieporozumieniem. Tu przypomnę los tatrzańskich tablic. Ich zalew groził jeszcze w XIX wieku i w początkach XX, gdy ludzie ginęli masowo, zabijani przez wraże góry. A ich przyjaciele i rodziny starały się upamiętniac te tragiczne zdarzenia na skałach. Wtedy, dawno temu, powstał pomysł cmentarza ofiar gór. Na Osterwie taki jest, po słowackiej stronie. Symboliczny cmentarz, symboliczne, pamiątkowe tablice, krzyże. Jest piękny choć smutny. Można tam studiować godzinami napisy i wspominać wspaniałych ludzi, których zabrały góry, można się po prostu skupić na przemijaniu w górach. A są tam wszyscy, którzy ginęli nie tylko na miejscu, ale i jak Żuławski - w Alpach, czy cały legion himalaistów polskich.
I tak sobie myślę, że tego typu obiekt powinien istnieć w każdych górach po to, aby pamięć o ludziach, którzy zginęli w górach, była uczczona należycie, aby tuż pod tabliczką wybitnego przewodnika czy goprowca jakiś menelowaty młodzian nie obalał flaszki w ramach weekendowej laby.
Myślę że pomysł Dertego jest bardzo sensowny. Za takie miejsce mogły by służyc znajdujace się często w stadium szczątkowym stare cmentarze, np. w Berehach Górnych.
Hmm... ja równiez jestem przeciwnikiem umieszczania w górach wszelkich tablic pamiątkowych itp. Irytuje mnie to.
Oczywiście wiąże się to z czyjąś tragedią, ale gory nie sa czyimś prywatnym folwarkiem, żeby sobie stawiać pomniki czy krzyże, bo JA chce upamiętnić czyjąs tragedię. A co z innymi ? Czy oni tez tego chcą ? Wątpię.
Niedługo bedzie w górach podobnie jak przy drogach. Pełno krzyzy, i nawet pomniki marmurowe można spotkac.
Dla mnie to jest szczyt bałwochwalstwa. Kto dał komuś prawo stawiania krzyża czy pomnika na niepoświęconej ziemi. Nie wspomnę, że w przydrożnym rowie :/
A tak aby byc w temacie i nieco odreagowac przypomniała mi się pewna anegdota , którą zobaczyłem w jakimś satyrycznym pisemku, jak tuz po minięciu granicy polsko-niemieckiej dwóch niemców z uznaniem patrzy las przydrożnych krzyży, które wystawiły ofiarom wypadkow ich rodziny, i z uznaniem kiwają głową, mówiąc: "Ta Polska to bardzo religijny kraj"
Mówią też: co nagrzeszyli ci ludzie, że ich przy drodze, w rowie pochowali?
Pomysł "górskiego cmentarza" podoba mi się.
Długi
Mówcie sobie co chcecie ale ja chciałabym, o ile oczywiście muszę umrzeć, zginąć w górach. Tak na szlaku gdzieś cichutko. I tam też zostać pogrzebana bez tablic, bez krzyży,bez ceremoniału. Tylko góry i ja
Mi również bardzo podoba się pomysł górskiego cmentarza.
Prawda, prosty pomysł, a ładny taki.... :)))
Mówcie sobie co chcecie ale ja chciałabym, o ile oczywiście muszę umrzeć, zginąć w górach. Tak na szlaku gdzieś cichutko. I tam też zostać pogrzebana bez tablic, bez krzyży,bez ceremoniału. Tylko góry i ja heheh... moja zona ma zapowiedziane, że moje prochy po kremacji ma zawieźć w Bieszczady i rozsypać.
Chociaż tym sposobem zmuszę ją od pojechania w Bieszczady :twisted::twisted::twisted::mrgreen:
Może trzeba nad nią popracowac zbiorowo? Zrobimy jakiś zlot w Sosnowcu. Co Ty na to?
Może trzeba nad nią popracowac zbiorowo? Zrobimy jakiś zlot w Sosnowcu. Co Ty na to? Obawiam się, że to beznadziejny przypadek, i wszelkie próby nakłonienia do zmiany decyzji spełzają na niczym, lub nawet osiągają skutek przeciwpołozny.
Niemniej nie mam nic naprzeciw zlotowi :mrgreen: 8)
heheh... moja zona ma zapowiedziane, że moje prochy po kremacji ma zawieźć w Bieszczady i rozsypać.
Chociaż tym sposobem zmuszę ją od pojechania w Bieszczady ..to je dobre - co najwyżej zmusisz ją do "polecenie" nad Bieszczady ,a nie do pojechania ... ;-)
juz teraz wybierz sobie Doczu któryś z tych samolocików ,na lotnisku nad Smolnikiem
( patrz zał.zdjęcie)--ale nie licz na wiele-- za te ..-dziesiątki lat (np 50 -dziesiąt )jakie Ci zostały... jak będzie "potrzeba" to te samolociki już nie bedą miały resursu:smile:
Obawiam się, że to beznadziejny przypadek, i wszelkie próby nakłonienia do zmiany decyzji spełzają na niczym, lub nawet osiągają skutek przeciwpołozny.
Niemniej nie mam nic naprzeciw zlotowi :mrgreen: 8) Każdy pretekst jest dobry, żeby się napić piwa w dobrym towarzystwie.;-)
Obawiam się, że to beznadziejny przypadek, i wszelkie próby nakłonienia do zmiany decyzji spełzają na niczym, lub nawet osiągają skutek przeciwpołozny.
Niemniej nie mam nic naprzeciw zlotowi :mrgreen: 8) Może pozwolicie, że odpowiem tu jako kobieta całkowicie łamiąc zasady kobiecej solidarności. Po 1 żaden facet nie zrozumie kobiety nawet jej rodzony mąż. Cel macie zbożny, chcecie pokazać Bieszczady. Proponuję zebrać się razem. Zamiast z piwem wpaść z bukietem kwiatów. Zebrać się w jednym pomieszczeniu zakazując kobietom do niego wstępu. Musicie się świetnie bawić we własnym gronie. Następnie Doczu wydaj jej całkowity zakaz zbliżania się pod żadnym pozorem do Bieszczadów. Jak to nie zadziała to twoja żona jest wyjątkową kobietą więc zafinduj jej walacje marzeń.
Lucyna, a ja zawsze chciałem na gorce pod lasem. Szukał sobie odpowiedniej górki w Bieszczadach.
Fajnie że tłumaczysz facetom nieco podstaw z przedmiotu: przygotowanie do życia w rodzinie. Czasami trzeba co nieco usłyszeć inaczej. To jak najbardziej potrzebne.
Lucyna, a ja zawsze chciałem na gorce pod lasem. Szukał sobie odpowiedniej górki w Bieszczadach.
Fajnie że tłumaczysz facetom nieco podstaw z przedmiotu: przygotowanie do życia w rodzinie. Czasami trzeba co nieco usłyszeć inaczej. To jak najbardziej potrzebne. Już mam Roztoki z widokiem na Bukowe Berdo, Krzemień, Kopę Bukowską:grin:
To moja ulubiona panorama
ja chciałabym mieć zamiast grobowca kamień z Wetlinki
dziwić się staruszkom , że za życia budują sobie grobowce....
Może pozwolicie, że odpowiem tu jako kobieta całkowicie łamiąc zasady kobiecej solidarności. No wreszcie ktoś łamie bariery :-)
Po 1 żaden facet nie zrozumie kobiety nawet jej rodzony mąż. A tu akurat masz rację. nawet nie wiesz jak bardzo.
Cel macie zbożny, chcecie pokazać Bieszczady. Proponuję zebrać się razem. Zamiast z piwem wpaść z bukietem kwiatów. Zebrać się w jednym pomieszczeniu zakazując kobietom do niego wstępu. Musicie się świetnie bawić we własnym gronie. Następnie Doczu wydaj jej całkowity zakaz zbliżania się pod żadnym pozorem do Bieszczadów. Jak to nie zadziała to twoja żona jest wyjątkową kobietą więc zafinduj jej walacje marzeń. hmmm... wypróbować nie zaszkodzi, ale jak znam moją żonę (już prawie 12 lat jako zonę), to nic to nie da. Próbowąłem prośbą, groźbą, podstępem, w przyszłe wakacje wypróbuję zdobyć sprzymierzeńca w postaci córki, która bardzo lubi obcować z przyrodą i chciałaby zobaczyć popielice.
Tylko musże ją przekonac do tego, że bez mamy, tez może być fajnie, a to trudne jest :-(
ja chciałabym mieć zamiast grobowca kamień z Wetlinki
dziwić się staruszkom , że za życia budują sobie grobowce.... Odbiło mi. Ostatnio byłam na punkcie widokowym w Roztokach. Tak na chwilę z gościem. Stanełam i mnie zamurowało. Surowe piękno, cisza, spokój. Warto życ dla takich chwil.
W takim razie Doczu poddaję się. Nic mądrzejszego nie wymyślę. Taki patent ma mój kumpel. Zawsze działa.
No wreszcie ktoś łamie bariery :-)
A tu akurat masz rację. nawet nie wiesz jak bardzo.
hmmm... wypróbować nie zaszkodzi, ale jak znam moją żonę (już prawie 12 lat jako zonę), to nic to nie da. Próbowąłem prośbą, groźbą, podstępem, w przyszłe wakacje wypróbuję zdobyć sprzymierzeńca w postaci córki, która bardzo lubi obcować z przyrodą i chciałaby zobaczyć popielice.
Tylko musże ją przekonac do tego, że bez mamy, tez może być fajnie, a to trudne jest :-( Miałem ten sam problem przez wiele lat moja żona nie chciała jeżdzić ze mną w Bieszczady.
Najpierw przekonałem córkę,która pojechała kilka lat temu po raz pierwszy,i WPADłA, teraz już jeżdzi sama wspólnie udało nam się namówić żonę.
Kilka lat temu pojechaliśmy wspólnie w Bieszczady.
I Wyobraż sobie,że od tamtej pory,wraca ma swoje ulubione pory roku maj i pażdziernik tak jest zafascynowana że nawet nie musiałem długo jej przekonywać nad kupnem działki .
więc próbuj kto wie,kto wie.
Pozdrawiam
Wojtku - tchnąłes we mnie nadzieję. Bedę próbował. Dzięki.
A ja mam swoje "upatrzone" miejsce w Dźwiniaczu. Piękna panorama na Kińczyk a i do Ukrainy niedaleko...( w testamencie to zapisałem!8) )
Wojtku - tchnąłes we mnie nadzieję. Bedę próbował. Dzięki. Niestety ja po swoim ostatnim pobycie przegiąłem i to sporo tak zasiedziałem się w pewnej chatce,ze najdalej byłem tylko w Cisnej a to i tak tylko by uzupełnic %zapasy.Chociaż towarzystwo było zacne to i się siedziało przy grzańcu.Zapomniałem że trzeba zadzwonic do domu itd,tylko jak ,.
jak tam nie ma zasięgu,a żubrowy telefon nie podłaczony
Oj nasłuchałem się nasłuchałem lepiej nie bedę powtarzał co.Myślę że już jej przeszło bo w piątek prawdopodobnie 14lub15 raz w tym roku Biesy.OBY PRZESZłO.
Pozdrawiam
. Bedę próbował. To chyba jednak taki sam przypadek jak "moja". Ja zrezygnowałem...:oops:
Niemniej jest też dobra strona tegoż: w marcu ruszam samotnie na półroczną pieszą wyprawę dookoła Polski...:-D
....w marcu ruszam samotnie na półroczną pieszą wyprawę dookoła Polski...:-D Ech, cudne przedsięwzięcie... Mam nadzieję, że relację z tej wyprawy, będziesz zamieszczał "na gorąco" na forum.... bo przecież pięknie potrafisz pisać...:razz:
Ech, cudne przedsięwzięcie... Mam nadzieję, że relację z tej wyprawy, będziesz zamieszczał "na gorąco" na forum.... bo przecież pięknie potrafisz pisać...:razz: Dzięki za miłe słowa. :-)
Z tym "na gorąco" będą problemy, ale cały opis znajdzie się na stronie wyprawy (ma wkrótce powstać) chyba już po powrocie 8-) . Jak mi się uda to wrzucę coś na Oftopik. Przepraszam za odbiegnięcie od tematu...
a chcesz isc dokladnie wzdluz granic?? strasznie fajna sprawa!! chyba zwlaszcza wschodnia czesc jest najfajniejsza :D i polnocna poki nie ma morza ;) ja wschodnia sciane objechalam autkiem i bylo cudownie- ale to nie to samo co na butach..auto za szybko jedzie zeby dokladnie sie rozgladac- a nie umiem jechac mniej niz 15 km/h bo mi gasnie ;)
kurcze to rzeczywiscie problem jak taka zona nie chce w bieszczady... :( zeby nie miec takiego problemu chyba trzeba jako pierwsze kryterium w szukaniu swojej polowki stosowac "musi miec instynkt wedrowny". Ja takie stosowalam i nie zaluje :D
choc moj chlopak tez czesto wykreca sie od wyjazdow w bieszczady, mowiac np. "nie jedzmy w bieszczady, teraz latem jest tam za duzo ludzi..ja nie chceeeeee!!! jezdzmy na ukraine". Takie wykrety mozna tolerowac ;) ;) ;) ;)