ďťż

Rocznica ślubu-dzień po

bigos - mój pamiętnik, wspomnienia, uczucia, przeżycia ...


Dzień po rocznicy

Sobota trzynastego października zapowiadała się na dzieńpochmurny, bez opadów, z lekkim wiatrem i dość ciepły jak na tę porę roku.Szybkie śniadanie, wsiadamy do ‼trailusia” i pomykamy do Wołosatego. Jeszczenie ma dziewiątej a my idziemy wzdłuż potoków( Wołosatka i Zgniły) w kierunku Przełęczy Bukowskiej. Trasa jaktrasa po prostu dziewicze tereny których nie będę opisywał, bo to trzebazobaczyć. Docieramy do wiaty w której posilają się ci co wyprzedzili nas natrasie. Po prostu Bożenka idzie swoim tempem i to ja muszę się dostosować i wten sposób powstaje tak zwany ‼niedoczas przejścia”. Później wspinamy się przezRozsypaniec na Halicz. Zachwycam się pięknymi widokami a na twarzyżony widzę zmęczenie i jakby rozczarowanie tą wyprawą. Wreszcie osiągamyHalicz. Jeden z najpiękniejszych widoków jaki ukazał się moim oczom, to DolinaGórnego Sanu. Przez lornetkę doskonale widziałem całą trasę z Bukowca do Sianekjaką pokonaliśmy w sierpniu. Tak niedawno tam a teraz tu z wysokości patrzę namiejsca które śnią mi się po nocach. Bukowiec, Beniowa, Sianki, tory kolejowe po drugiej stronie Sanu,starczy na dziś bo za gardło ściska. Jeszcze chwila odpoczynku i zaczynamyschodzić w kierunku przełęczy Goprowskiej. To ja mam tam wejść ? zapytałaBożenka pokazując ręką Tarnicę. Spojrzała na mnie takim wzrokiem że gdybym mógłto wziął bym Ją na ręce i zaniósł na sam szczyt. Powolutku dojdziemy kochanie,powolutku powiedziałem. Z trudem, ale osiągnęliśmy przełęcz pod Tarnicą. Wyżejposzedłem już sam a Bożenka usiadła żeby odpocząć. Zdobyłem szczyt !. Pamiątkowezdjęcie pod krzyżem zrobione przez sympatycznych ludzi i nie dlatego że poczęstowali mnie pysznąwiśnióweczką na Haliczu ale po prostu byli sympatyczni i tyle. Szybkie zejściei dowiaduję się że moja miła zasłabła kiedy ja zdobywałem Tarnicę. Po prostuocknęła się leżąc na trawie i tylko pamięta że zrobiło jej się słabo kiedy siedziałana ławce. Już tylko zejście w dół-pocieszam żonę ale bardzo się niepokoję ostan Jej zdrowia. Podczas zejścia do Wołosatego Bożenka zaczyna się czuć corazlekkiej i mnie spada kamień z serca. Duże wahania ciśnienia atmosferycznego byłyprawdopodobnie przyczyną złego samopoczucia mojej lubej. Niebo zrobiło się juższare kiedy dotarliśmy do cmentarza w Wołosatym. Ostatnie zdjęcie nagrobka zpalącymi się zniczami i zmykamy do samochodu. Odpalamy i jedziemy do Wołkowyi.W Ustrzykach Górnych już noc nas wita a dalej już tylko czarno. Ludzie!, jachyba taką czarną nocą jeszcze nie jechałem, ja takiej czarnej nocy jak tu wBieszczadzie nie widziałem. Myślałem że jadę w jakiś ‼zaświat”, dopiero światław Wetlinie uświadomiły mi że żyją tu ludzie. Jeszcze tylko Dołżyca, Terka idocieramy do celu. Wszystko w porządku, informujemy czekającego na nas, zaniepokojonego gospodarza. Ledwo wychodzimy z ‼trailusia”,- zmęczeniedaje znać o sobie. Fajny prezent sobie zrobiliśmy na rocznicę ślubu(miało być pięća wyszło prawie dziewięć godzin marszu), na pewno właśnie tę rocznicę będępamiętała. W maju wolę iść w to twoje Tworylne- powiedziała moja ‼DzielnaBożenka”.

Wojtek z…



No bracie, masz dzielną żonę, autentycznie podziwiam. Zwycięzców się nie sądzi ale chyba sam rozumiesz, że mogły być kłopoty więc weż to pod uwagę w dalszych planach. Tymczasem przywołałes mi moje wspomnienia z czsu służby wojskowej ( nagrodowa wycieczka) ale z zejściem przez Szeroki Wierch do Ustrzyk. I wiesz co ci powiem : zdrowe chłopy z nizin gdy pierwszy raz zobaczyli z Rozsypańca którędy będziemy wracac to mało mnie wzrokiem nie udusili. Dobrze mówisz: "moja Dzielna Bożenka", masz w życiu farta stary. Pozdrawiam.
generalnie uważam że widok z Rozsypańca w kierunku Połoniny Bukowskiej -Kińczyka Bukowskiego- to najpiękniejszy widok w Bieszczadach!!! pamiętam gdy pierwszy raz go zobaczyłam, nie mogłam uwierzyć w to co widzę i nie mogłam oderwać wzroku. Na szczęście schodziłam do Przełęczy Bukowskiej więc widok miałam cały czas przed sobą i tylko potykałam się o kamienie bo żal było patrzeć pod nogi:))) w tym miejscu właśnie spotkałam koleżankę z Cisnej i zapytałam czy można tam iść, pamiętam jak tłumaczyła że tam przebiega granica i nie można. Ahh jaki żal! Tak mnie kusiło pobiec ten kawalątek bo energia mnie rozpierała:) zatem uważam, że Kińczyk Bukowski to najpiękniejsza nasza górka:)

a noce faktycznie w Bieszczadach bywają ciemne! pamiętam gdy byłam w Mucznem, zgasły wszystkie zupełnie światła, w dodatku był nów a ja nie widziałam nawet w ogóle namiotu oddalonego i kilkadziesiąt metrów:) Było już po północy, siedzialam wtedy na pieńku, wsłuchiwałam się w rykowisko i niczego więcej mi do szczęścia nie brakowało... :-)
:
generalnie uważam że widok z Rozsypańca w kierunku Połoniny Bukowskiej -Kińczyka Bukowskiego- to najpiękniejszy widok w Bieszczadach!!! pamiętam gdy pierwszy raz go zobaczyłam, nie mogłam uwierzyć w to co widzę i nie mogłam oderwać wzroku. Na szczęście schodziłam do Przełęczy Bukowskiej więc widok miałam cały czas przed sobą i tylko potykałam się o kamienie bo żal było patrzeć pod nogi:))) w tym miejscu właśnie spotkałam koleżankę z Cisnej i zapytałam czy można tam iść, pamiętam jak tłumaczyła że tam przebiega granica i nie można. Ahh jaki żal! Tak mnie kusiło pobiec ten kawalątek bo energia mnie rozpierała:) zatem uważam, że Kińczyk Bukowski to najpiękniejsza nasza górka:)

a noce faktycznie w Bieszczadach bywają ciemne! pamiętam gdy byłam w Mucznem, zgasły wszystkie zupełnie światła, w dodatku był nów a ja nie widziałam nawet w ogóle namiotu oddalonego i kilkadziesiąt metrów:) Było już po północy, siedzialam wtedy na pieńku, wsłuchiwałam się w rykowisko i niczego więcej mi do szczęścia nie brakowało... :-)
niczego.?..A jakiegoś Misia bieszczadzkiego żeby się przytulić....?:grin:



No bracie, masz dzielną żonę, autentycznie podziwiam. Zwycięzców się nie sądzi ale chyba sam rozumiesz, że mogły być kłopoty więc weż to pod uwagę w dalszych planach. Tymczasem przywołałes mi moje wspomnienia z czsu służby wojskowej ( nagrodowa wycieczka) ale z zejściem przez Szeroki Wierch do Ustrzyk. I wiesz co ci powiem : zdrowe chłopy z nizin gdy pierwszy raz zobaczyli z Rozsypańca którędy będziemy wracac to mało mnie wzrokiem nie udusili. Dobrze mówisz: "moja Dzielna Bożenka", masz w życiu farta stary. Pozdrawiam. Słusznie piszesz Partyzancie że powinienem wziąć pod uwagęzagrożenia jakie mogą się pojawić w czasie takiej wędrówki. Trochę uśpiłomnie to, że przeszliśmy w sierpniu połoniny: Wetlińską i Caryńską, oraz całą Dolinę Górnego Sanu z Bukowca do Sianek i oprócz zmęczenia nic nie odczuliśmy. Igdybym wiedział, żeprzejście to zajmie nam prawie dziewięć godzin- to bym nieryzykował. Trasę planowałem zgodnie z opisem—szlaki piesze—Halicz zWołosatego który jestna stronie www. twojebieszczady.pl i tu czas przejścia to 5godz.i chociaż dzień jesienny jest krótki to uważałem że zdążymy. Zdążyliśmy aleledwo i… Ciekawi mnie jak były mierzone czasy przejść w w/w opisie szlaku‼Halicz z Wołosatego”. Dla przykładu, Przełęcz Bukowska-Rozsypaniec-Halicz1/2h(chyba biegiem) i takpowstaje tzw. ”niedoczas przejścia”. A tak na marginesie,Bożenka nie tylko jest moją żoną- Ona jest największym moim Przyjacielem.
Pozdrawiam!

Przy wyliczanie dla siebie czasu przejścia trasy kieruję się zwykle wzorem 1 km = 15 min. + 100 m podejścia ( w pionie) = 10-15 min., przy bardzo stromych zejściach 100 m zejścia (w pionie) = 10 min.
Do tego trzeba doliczyć czas na odpoczynek, jedzenie itd.
Tak wyliczając sobie czas nie potrzebuję korzystać z przewodnika pisanego, wystarczy mapa.

W październiku przeszłam trasę o której piszesz z grupą niepełnosprawnych.
Na przełęcz Bukowską nas dowieziono, ale z powodu różnych zawirowań byliśmy tam dopiero około godz. 11.
Szliśmy podobnie ja Ty - Rozsypaniec - Halicz - Tarnica, zupełnie nie spiesząc się, często się zatrzymując, podziwiając widoki, robiąc zdjecia.
Na dole w Wołosatem byliśmy około 19, czyli ta trasa zajęła nam około 8 godz.

Przy wyliczanie dla siebie czasu przejścia trasy kieruję się zwykle wzorem 1 km = 15 min. + 100 m podejścia ( w pionie) = 10-15 min., przy bardzo stromych zejściach 100 m zejścia (w pionie) = 10 min.
Do tego trzeba doliczyć czas na odpoczynek, jedzenie itd.
Tak wyliczając sobie czas nie potrzebuję korzystać z przewodnika pisanego, wystarczy mapa.

W październiku przeszłam trasę o której piszesz z grupą niepełnosprawnych.
Na przełęcz Bukowską nas dowieziono, ale z powodu różnych zawirowań byliśmy tam dopiero około godz. 11.
Szliśmy podobnie ja Ty - Rozsypaniec - Halicz - Tarnica, zupełnie nie spiesząc się, często się zatrzymując, podziwiając widoki, robiąc zdjecia.
Na dole w Wołosatem byliśmy około 19, czyli ta trasa zajęła nam około 8 godz.
Dziękuję Ci za objaśnienie jak obliczyć czs potrzebny do przejścia trasy.
Na pewno skorzystam. Stawiamy pierwsze kroki i za wszelkie rady jesteśmy wdzięczni.

Pozdrawiam!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl