bigos - mĂłj pamiÄtnik, wspomnienia, uczucia, przeĹźycia ...
motto :
ta relacja powstaje jako odzew na słowa które w innym miejscu napisał Recon
Dzisiejszy marcowy wieczór. Jeszcze spokój. Plecak spakowany.
Ruszamy w nocy - dokładnie rusza grupa Beta. Grupa Alfa ruszyła rankiem z Michniowca.
Kierunek góra IVANA.
Ki pieron ?
Otóż był kiedyś na forum fajny wątek dotyczący najpiękniejszych miejsc widokowych.
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=2234
Czy macie swoje ulubione ?
Każdy ma jakieś preferencje.
Mój kolega Ivan (czyt. Ajwen) twierdzi że najpiękniejsze widoki są z góry która na mapach ma nazwę Kraszyn
Ruszamy więc aby dotrzeć tam i przekonać się czy Ivan miał rację.
Ostatnie dni przynosiły karuzelę pogodową.
Czy będzie na tyle dobra aby złapać coś ?
motto :
...Dzisiejszy marcowy wieczór. Jeszcze spokój. Plecak spakowany.
Ruszamy w nocy - dokładnie rusza grupa Beta. Grupa Alfa ruszyła rankiem z Michniowca........
Czy będzie na tyle dobra aby złapać coś ? Henek, powodzenie ..pogoda będzie..ale i tak najważniejsza jest "pogoda ducha", którą Ty zawsze masz.
Dzięki , a jak tam Twoje plany z Ostrą ?
bo możemy się przypadkiem zahaczyć !
p.s. dla pozostałych odrobinę wyjaśnienia : zarówno Ostra jak i Kraszyn to są bieszczadzkie TYsięczniki.
Henek, dzięki za odzew! Od razu widać coś konkretnego a nie dyrdymały.
Teraz do Wszystkich... idźcie w ślady Henka i piszcie o tych swoich wycieczkach w Bieszczady, powspominajcie... od razu lepiej.
Henek powiedziałeś a i teraz nie ma bata... czekamy na całe abecadło :) Powodzenia!
... a jak tam Twoje plany z Ostrą ?
....bo możemy się przypadkiem zahaczyć !... Na razie odłożyłem Ostrą , za tydzień w sobotę idziemy z Libuchory na Starostynę, taką pętelkę mamy zamiar zrobić i do Libuchory ponownie zejść.
Choć , piszesz .... "zahaczyć" ... to jesteśmy gotowi jak tylko "coś wielkiego" w tym czasie nie wypadnie , Ty kiedy tam?
Tak jak napisałem >> ruszamy w nocy<<
dokładnie o 3.10 zbieram pierwszego uczestnika z Klubu Rzeszowskiego
(to takie tajemne stowarzyszenie)
p.s.
czy już wszyscy przerobili zajęcia z geografii ?
i już wiedzą gdzie jest Góra Ivana ? czyli Kraszyn ???
jeśli nie to ;););)
należy pociągnąć palcem 20 km na południe od Tarnicy.
Na razie odłożyłem Ostrą , za tydzień w sobotę idziemy z Libuchory na Starostynę, taką pętelkę mamy zamiar zrobić i do Libuchory ponownie zejść.
Pytanie dużo już jest chętnych na ten wyjazd?
Pytanie dużo już jest chętnych na ten wyjazd? O ..jest trochę , duży bus( do tego wesoły ;)).Jeżeli jesteś z okolic Krosna , lub po drodze z Krosna do przejścia w Krościenku i chcesz jechać, to miejsce się jeszcze znajdzie.Koszt to tylko przejazd i ubezpieczenie , żadnej komerchy,50 zł.
ps. możesz pisać do mnie na pw w sprawie szczegółów
Tak jak napisałem >> ruszamy w nocy<<
dokładnie o 3.10 zbieram pierwszego uczestnika . dzięki za odp. szkoda nie zdążę już;)
Panowie! Przyjemności i wrażeń dużo życzę, no i pogody, nie tylko ducha.
Czekam z wypiekami na Wasz powrót.
Pozdrawiam
Zerwał się ja za piętnaście trzecia , oczka odpluczszył i czeszę na miejsce zbiórkiâŚbo mam bardzo dobre połączenie :twisted::mrgreen: http://www.youtube.com/watch?v=fBfQgcLvg-c
Wczesny ranek to dobry czas na dobre połączenie.
Igiem, śmigiem i już Komańcza, a potem lekki skręt na prawo i zaśnieżone serpentynki wprowadzają nas w krainę Jędrka Warchoła.
Totalny spokój na drodze. Zanim przedyskutowaliśmy ostatnie głosy >>wielkiej forumowej schizmy << to już minęliśmy Humenne i wylądowaliśmy w Ubli.
To małe przejście graniczne pomiedzy SK/ UA powala spokojem wręcz nudą.
Pojawienie się samochodu z polską rejestracją rozbiło ten spokój. Oprócz nieśmiertelnych karteczek dostaliśmy do wypełniania jakieś deklaracje i dodatkowe przesłuchania na okoliczność przemycanej broni tudzież narkotyków. Potem więcej niż skrupulatna kontrola ukraińskich pograniczników wykryła że wwozimy bardzo podejrzany towar.
O zgrozo ! W jednej ze skrytek znajdowała się dawno zapomniana butelka polskiej wódki.
To było więcej niż podejrzane i nierozsądne. Kto widział aby drzewo do lasu wozić. !!!
W sumie 1.15 h stracone zostało przez taką nieuwagę. Na pocieszenie dopowiem że w sumie mundurowi zachowywali się bardzo grzecznie, wyjątkowo grzecznie jak na standarty graniczne.
Pierwsze skrzyżowanie i krótka narada na rozdrożu zaowocowała wybraniem dalszego kierunku. Jedziemy na Wodospad Wojwodiński.
Po drodze zatrzymujemy się na mini parkingu ze źródłem w postaci czajniczka.
Wodospad ten, uważany za największy na Zakarpaciu leży na południowych zboczach Połoniny Równa. Aby tam dotrzeć należy z drogi na Swalawę skręcić na nieoznakowanej krzyżówce w odpowiednią drogę do wsi Turja Poljana.
Tam obowiązkowo porozmawiać z miejscową ludnością, zapytać o drogę. Oni bardzo chętnie udzielają wskazówek, niekoniecznie dokładnych.
A jak zapytać : czy to daleko ??
- uzyskujemy informacje sufitowe. Jeden twierdzi że do wodospadu jeszcze 5 kilometrów , a po przejechaniu kolejnych 2 km dowiadujemy się że zostało jeszcze 7 km.
Nic to, nas starych wygów nie wyprowadzą tak łatwo w pole. Gdy zakończyła się zabudowa wsi mijamy jeszcze dziwne obiekty , które interpretujemy jako hodowla pstrąga. Potem jeszcze wąską leśną dróżką kolejne 2 kilometerki i decydujemy że tu damy odpocząć samochodzikowi który z terenówką niewiele ma wspólnego.
Nie bardzo wiemy gdzie jesteśmy, bo ukraińska mapa jest niedokładna i nie ma zaznaczonego wodospadu, ale jest zaznaczony na polskiej mapie Bieszczady Wschodnie, tyle tylko że tam się mapa kończy i tyle.
Ruszamy dalej pieszkom.
Droga prowadzi wzdłuż pięknego potoku który obfitą wodą co rusz trzaska po kamieniach i głazach tworząc całe ciągi wodospadów i kaskad. (foto)
Aparaty pękają od ilości zrobionych zdjęć. Po godzinie intensywnego marszu docieramy do miejsca gdzie jest duży dopływ naszego potoku a przed nim boczna dróżka.
Ustalamy że ten dopływ to może być właśnie Wojwodin. Skręcamy więc w dróżkę licząc że wkrótce dotrzemy do wodospadu.
Docieramy wkrótce , ale nie do wodospadu tylko do miejsca gdzie droda przechodzi przez potok (foto)
Jak go tu przejść ?
Zimą nie jest to tak proste. Nikt nie chce zamoczyć nóg w lodowatej wodzie. Rozpoczyna się kombinowanie, czyli dobudowanie przełazu połączone ze zręcznościowym skakaniem po śliskich mokrych kamieniach.
Gdy już z niewielkimi stratami udało się pokonać tą przeszkodę postanawiamy wspiąć się na sąsiedni grzbiecik, aby iść granią.
Wspinamy się stromo do góry a tu ups.... żdziwionko.
W środku lasu brama do ośrodka ogrodzonego żerdziami z zakazem wstępu (foto)
Wczesny ranek to....... wylądowaliśmy w Ubli.
To małe przejście graniczne pomiedzy SK/ UA powala spokojem wręcz nudą.
Pojawienie się samochodu z polską rejestracją rozbiło ten spokój.....
To było więcej niż podejrzane i nierozsądne. Kto widział aby drzewo do lasu wozić. !!!
W sumie 1.15 h stracone zostało przez taką nieuwagę.....
Po drodze zatrzymujemy się na mini parkingu ze źródłem w postaci czajniczka. Dobrze się zapowiada...czekam na Twoje fot. w kierunku północnym , ja też Ci pomachałem ;)z Tarnicy.Piszesz ,że Ubla już czynna ,to dobrze, ale czy ten skrót jest opłacalny do czasu tam straconego, czy strata wynikała tylko z tego "drzewa wiezionego do lasu"?
Ten skrót przez Ublę nie zawsze jest skrótem.
Zależy gdzie sie kierujemy.
Myśmy uderzali na Zakarpacie, a więc przez Ublę jest prościej i zdecydowanie lepszymi drogami.
Natomiast jeśli ktoś chce jechać na północne partie Karpat to krócej jest wybrać Krościenko, które jak wiesz ostatnio się odblokowało.
....tylko te drogi które się posypały ostatnio, szczególnie ta do Chyrowa i kolejny odcinek do Starego Sambora - skutecznie spowalniają, oj spowalniają.
jedźmy dalej z tą długa relacją z krótkiego wyjazdu.
Omijamy ogrodzenie od zewnątrz, starając się nie naruszać czyjejś własności.
Resztką drogi ciągniemy w górę potoku. A potok naprawdę schodzi mocno z góry, tworząc co rusz kaskady, przełomy i wykorzystuje je do kreowania wodnych efektów wzbogaconych mocnym szumem.
Wkrótce droga zanika i zostają stromo opadające zbocza (foto) nad którymi Bazyl mocno się zastanawia jak nie zjechać na dno potoku.
Śnieg jest tutaj po kolana, ale nie ma co liczyć że on nas zatrzyma. Pod spodem są wyczuwalne kamienie.
I tak w radosnym uniesieniu pokonujemy kolejne metry trawersu wytyczając śnieżny szlak. Ciągle z nadzieją patrzymy na potok, w którym miejscu pokaże ten efektowny i zaczarowany wodospad.
Wyczytane informacje mówią o 9 metrach, więc powinien być efektowny.
Wszystko na nic, mijają kolejne kwadranse a tu zamiast wodospadu rozłożył się przed nami wiatrołom. Potężne drzewa, nie niepokojone przez nikogo wywróciły się pod wpływem czasu i przyrody tworząc bardzo urozmaicone przeszkody. Czasem udało się je pokonać ponad poprzeczką, ale czasem trzeba je było obchodzić , co w głębokim śniegu i na ostrym zboczu nie jest łatwe.
Ale tak naprawdę najbardziej dawały się we znaki zalegające pod śniegiem zwaliska dużych kamieni. Kilka razy noga poleciała mi w jakieś nieokreślone dziury pomiędzy kamieniami.
Po 1.45 h takiego przedzierania się i ciągle braku odpowiedniego wodospadu wypracowujemy w naradzie wojennej odwrót.
Widocznie to nie ten potok.
Trudno, przyjmujemy z pokorą porażkę i wracamy się po własnych śladach aż do tego dziwnego, zagubionego w lesie ośrodka.
Widząc dym uchodzący z jednego z domków decydujemy się na wejście na jego teren.
Wkrótce spotykamy człowieka, którego możemy zapytać czy nie słyszał o wodopadzie.
- A tak chłopcy, jest tu niedalieko.
- ale na którym potoku ??
- no, wot na tym .
- jak to na tym, przecież myśmy szli i nicziewo nie naszli ?
- nie chłopcy,jest, nado iść tą drogą pratiwpałożną
- znaczy się drugim brzegiem ?
- no tak, to niedaleko, ja wam pokażu.
Rzeczywiście, na drzewie przybita deseczka z kierunkiem >> wodopad (foto)
Kurcze, co tu robić ? Czasu straciliśmy mnóstwo, a tu drugi raz iść w ten sam potok tylko drugą stroną ?
Decydujemy się na powtórny atak. Piękna zaśnieżona dróżka wcina się eleganckim trawersem (foto) w górę.
Po 45 min docieramy do celu. (foto)
Wodospad Wojewodinski jest piękny, wart grzechu i tego wysiłku.
czy już wszyscy przerobili zajęcia z geografii ?
i już wiedzą gdzie jest Góra Ivana ? czyli Kraszyn ???
jeśli nie to ;););)
należy pociągnąć palcem 20 km na południe od Tarnicy. Czy chodzi Ci o Lutańską Holicę?
Nie, Andrzeju.
Cały czas chodzi o górę Kraszyn (w polskim brzmieniu) / Krasija (w ukraińskim)
Nie wiem jaką mapą dysponujesz , bo zdecydowana większość map kończy się tuż na granicami, nie pozwalając na identyfikacje widzianych po sąsiedzku górek.
Promienie popołudniowego słońca informują jednoznacznie, że czas wracać. Do samochodu niecałe dwie godziny mija w błyskawicznym tempie. (foto)
Śnieżna dróżka, potem troszkę błota i wyjeżdżamy z tej głęboko wciśniętej doliny na rozłożyste tereny na których nie ma krzty śniegu.
Potem zostaje obowiązkowa przerwa fotograficzna aby zapisać rozległy masyw Równej z zaśnieżonymi połoninami (foto)
Tu już dopadły nas wiadomości SMS-owe od grupy ALFA.
Przypomnę że grupa Alfa wyjechała z Rzeszowa dzień wcześniej i miała za zadanie zabrać po drodze Ivana, który mieszka niedaleko Drohobycza.
Plan tej grupy został wykonany i myśmy dostali informację że miejscem noclegowym na które mamy się zjawić została wybrana Turka.
Gonimy więc na drugą stronę Karpat aby na wieczór zdążyć.
A wieczór był to niezwyczajny, z jednej strony Ivan i Romko - wytrawne wędrowniki ukraińscy, a z drugiej mieszanina starych i nowych znajomych - szwędaczy polskich.
Długie rozmowy, wspomnienia świeże i stare i mnóstwo zdjęć. Takiej imprezki nie da się opowiedzieć, trzeba ją przeżyć.
Mroźny, siarczysty poranek pozwolił spojrzeć na Turke z góry (foto) na ugryzioną górę.
Wyzwolił się jeszcze jeden pomysł, aby pójść do kościoła - tego pojezuickiego (foto) w którym są msze w łacińskim obrządku.
Jaka piękna msza !
Jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Ewangelia po ukraińsku, kazanie po polsku, jedna pieśń po ukraińsku, druga po polsku, pół ogłoszeń po ukraińsku, a reszta po polsku.
Jak ten Pan Bóg się w tym wyzna ?
Nie, Andrzeju.
Cały czas chodzi o górę Kraszyn (w polskim brzmieniu) / Krasija (w ukraińskim) Teraz ją widzę. Z Tarnicy azymut 194°, odległość 17,2km.
Nie wiem jaką mapą dysponujesz , bo zdecydowana większość map kończy się tuż na granicami, nie pozwalając na identyfikacje widzianych po sąsiedzku górek. Mam mapę Karpat do Garmina, której autorem jest Dmitriy Suhockiy.
Region, gdzie byłeś, wygląda tak:
....Takiej imprezki nie da się opowiedzieć, trzeba ją przeżyć.
Mroźny, siarczysty poranek pozwolił spojrzeć na Turke z góry (foto) na ugryzioną górę.... Henku i Bazylu.. podoba mi się bardzo Wasz wyjazd.
Pozwolę sobie 'do-rzucić' (fot z 01.02 ).... spojrznie na Turkę , na tą samą górkę, (co i Twoja )z innej górki ;)
ps. czekam na dalszy ciąąąg.:-D
Gwizdamy więc z Turki z powrotem na południowe stoki Karpat, po drodze podlegając obowiązkowej kontroli na szlabanie na Przełęczy Użockiej.
Bazyl koniecznie chce się dowiedzieć - czemu służą te kontrole ?
Według mojej teorii jest to zwyczaj regionalny, dodajmy zanikający zwyczaj.
Kiedyś były trzy szlabany : przed Turką, na Użockiej i w samym Użoku, teraz został tylko ten na przełęczy. Jeśli ktoś chce doświadczyć tej unikalnej kontroli powinien się spieszyć.
Bezproblemowo zjeżdżamy w dół do Użoka i po paru kilometrach skręcamy - zgodnie z oznaczeniami - w kierunku doliny Luta.
Po kilku kilometrach tablica oznajmia że jesteśmy we wsi Wyszka (foto)
Zostawiamy samochód, jest tu zresztą mnóstwo samochodów ludzi którzy przyjechali na narty.
Bo właśnie we wsi Wyszka jest dolna stacja wyciągu który prowadzi na interesującą nas górę Kraszyn (Krasija). foto
Po opłaceniu 10 hr za ochranu maszyny wchodzimy po schodach na stok (foto)
To tu , po wstępnej orientacji podejmujemy wiążącą decyzję.
Wyciąg jest piękny, krzesełka 4-osobowe za 20 hr wywożą na górę, ale co to dla nas twardzieli ?!? :wink:
My nie damy rady ???
....i ruszamy pieszo wyginając prawym zboczem stoku przylegającego do lasu.
Każdy krok podnosi nas nad poziom morza - wzbogacając widokami na dolinę wsi Wyszka. Za nią wał, jako żywo przpominający nasz Otryt.
Ale my musimy się wspiąć ponad 1000 m.npm i wówczas wyłaniają się na horyzoncie białe pasma interesujących nas gór.
Trzeba wyciągnąć aparat. (foto)
Henek. co z tymi zdjęciami?
Pisanie posta było kilka razy przerywane informacją
...serwer is too busy...
wreszcie udało się wepchnąć tekst ale zdjęcia już nie.
Dzisiaj rano znowu kilka razy ten sam komunikat.
Jeśli serwer pozwoli to wieczorem je załaduję.
sorki, ale coś się dzieje nie u mnie.
Nie tylko u Ciebie Henek.
Czekam na zdjęcia;)
a teraz dokładam zdjątka do ostatniego postu.
Sprawdzałem później na mapie i wyszło mi że aby wdrapać się ze wsi Wyszka na szczyt Kraszyna (Krasiji) trzeba pokonać ok 600 m przewyższenia, czyli podobnie do tego pomiędzy Wołosatym i Tarnicą.
Gdy podchodziliśmy jeszcze tego nie wiedziałem, tylko tak ciężko to wyjście szło. Najlepiej zwalić na zapadający się śnieg, albo wczorajszy wieczorek.
Gdy zza zalesionego grzbietu zaczęły się wyłaniać ośnieżone szczyty polskich Bieszczadów wszystko nabrało innego wymiaru.
Wymiaru nie mieszczącego się w tym, co można sobie wyobraźić
Przygotowałem zaprędce sklejoną panoramkę.
.
http://img9.imageshack.us/img9/8726/panorama3g.jpg[/IMG]
Kusisz Henek, oj kusisz. ;)
Pozdrawiam
nigdy nie zauwazylam ze wyszka ma tak swietna tabliczke :)
Przyglądam się różnym mapom tego regionu i mam wątpliwości co do położenia Wodospadu Wojewodinskiego. Według Krukara Wodospad Wojwodyn ma też nazwę Szypot i jest umieszczony na jego mapie 7 km na południowy zachód od punktu Vodospad Voyevodin widocznego ma załączonej przeze mnie mapie. Punkt Vodospad Voyevodin jest taki sam jak ĐĐźĐПХПĐĐ ĐĐźĐĐĐźĐĐĐ wg gpslib.ru.
Na stronie Euroregionalnego Centrum Informacji Turystycznej czytamy
A więc Szypot to co innego niż Wojwodyn?
Henek, co o tym sądzisz?
...
Na stronie Euroregionalnego Centrum Informacji Turystycznej czytamy
Ulubionymi miejscami relaksu na Zakarpaciu są wodospady górskie: Wojwodyński (największy), Trofaniec (najwyższy), Szypot, Horodyliwski, Skakało, Łypowiecki, Łumszorśki, Mokriański i Czortiw Młyn.
A więc Szypot to co innego niż Wojwodyn?
Henek, co o tym sądzisz? Co prawda ja nie Henek, ale wiem, że gdzieś w Borżawie jest wodospad Szypot, więc w ww. informacji pewnie chodzi właśnie o niego - a Wojwodyn jest największym Szypotem ;) na Zakarpaciu.
Szypot znajduje się około 6 kilometrów od centrum Filipowca u podnóża Wielkiego Wierchu w Borżawie.
Z tym nazewnictwem to nie tak prosto jest.
Wodospad Wojewodinski rzeczywiście nazywany jest również jako Szipot i leży na terenie rezerwatu przyrody o nazwie Szipot.
Ale ja nie używam tej nazwy aby nie mylić z prawdziwym wodospadem Szypot który jak słusznie Zbyszek napisał leży na końcu wsi Filipowiec w powiecie (rejon) Wołowiec.
I tu się jeszcze bardziej komplikuje sprawa bo rejon Wołowiec to też administracyjnie Zakarpacie.
Wkrótce przedstawię zdjęcia obu wodospadów i wszystko będzie jasne.
Henek, jeżeli mogą być dwa Szypoty, to mogą być dwa Wojwodyny - ten z mapy Krukara i ten drugi z gpslib.ru. Interesuję się tym drugim, bo w maju będziemy przejeżdżać koło niego (1,5km w linii prostej) drogą z Użoka do Szczerbowca.
bo w maju będziemy przejeżdżać koło niego (1,5km w linii prostej) drogą z Użoka do Szczerbowca. Powodzenia :mrgreen:
Nie posiadam żadnej wiedzy od dwóch leżących blisko siebie wodospadach Wojewodinskich.
Wszystko wskazuje na to że te dane naniesione na gps-owskiej mapie są błędne.
Wówczas pozostaje w linii prostej trochę więcej niż 1,5 km
Obiecany komplet dwóch wodospadów w kreacji wiosennej.
Szypot i Wojewodinski
...tak ciężko to wyjście szło.(...). Fakt, kurzyć to się za nami nie kurzyło, ale przed zmrokiem zdążyliśmy :mrgreen:
Zażyj Heniu batonika i rwij dalej to może zdążymy chociaż zjechać w dół wyciągiem ;)
.... interesującą nas górę Kraszyn (Krasija). ..... Panorama ze Starostyny w kier poł. i zachodnim , która to Krasiwa 1036m. To? czy to?
Ps. Henek i Bazyl, robię Wam foty ;)z różnych stron , od północy i wschodu.
ps. żle opisałem na panoramie , Lutańska Holica to od północy ten "początek" ,
Sam jestem zżerany przez ciekawość czy będę mógł jednoznacznie zidentyfikować Krasiję (Kraszyn) stojąc np. na Tarnicy.
Jorgii według mnie to na tym Twoim zdjęciu jest to opcja po prawej, ale pewny nie jestem.
Sprawdzałem na swoich zdjęciach ze Starostyny (foto poniżej) i zaznaczyłem swoją wersję.
Sam jestem zżerany przez ciekawość czy będę mógł jednoznacznie zidentyfikować Krasiję (Kraszyn) stojąc np. na Tarnicy. Kompas chyba masz.
No, jeszcze nie. Ale mam zamiar kupić
Sam jestem zżerany przez ciekawość ....
Sprawdzałem na swoich zdjęciach ze Starostyny (foto poniżej) i zaznaczyłem swoją wersję. Chyba będzie jednak to. Kraszyn jest dokładnie na zachód od Starostyny i odnosząc się do Holicy wskazuje ,że to to.
Kompas chyba masz. Andrzeju jak robię zdjęcia z Górki , to nie patrzę na kompas;) i nie ustalam dokładnie kierunku i nie wiem czy 15 stopni w tą ,czy w tamtą.
ps. Henek ale super ta Twoja panoramka z Starostyny jest
Wracając na moment do naszego "szczytowania" to trzeba wiedzieć że trwało długo i robiliśmy wszystko aby było jeszcze dłużej.
Rafałko mieszał obiektywami jak prawdziwy żongler, Bazyl wyciskał poty ze swojej skrzynki, a ja chcąc zrobić coś innego dokręciłem filmik z panoramką zaczynającą się Połoniną Caryńską.
http://www.youtube.com/watch?v=yifLl...e=channel_page
.
Tak naprawdę to każdy chciał aby ta chwila trwała jak najdłużej. Słońce pochylało się jednak coraz mocniej. Oczywiście do kompletu powstała grupówka i już udało mi się przeforsować opcję zjazdu na krzesełkach, gdy Bazyl wyskoczył z pytaniem : a co widać z tamtej strony ???
No tak, z tamtej strony.
Przedzieramy się przez zaspy i zabudowania wyciągowe aby dotrzeć do polanki.
Nie byle jakiej polanki. Leżąca na uboczu nie dawała widoków na polskie Bieszczady ale odsłoniła kurtynę na wschód.
Przed naszymi nogami dwa majestatyczne widoki (foto)
Ostra Hora i Połonina Równa
... moment do naszego "szczytowania" to trzeba wiedzieć że trwało długo ...odsłoniła kurtynę na wschód.
Przed naszymi nogami dwa majestatyczne widoki (foto)
Ostra Hora i Połonina Równa Co tu można wiecej pisać ???Ostra z tej strony ?:grin:, a przed Równą to chyba Lutańska Holica ..taki widok "wzdłuż"
Wracając na moment do naszego "szczytowania" ....
Tak naprawdę to każdy chciał aby ta chwila trwała jak najdłużej .... Henek , czy ta wspaniała "Chwila";) trwa nadal ? z jednaj strony to się cieszę i nie dziwię ...bo się Wam Coś należy:grin:, ale z drugiej nic nie piszecie.
Bazyl w swojej ralacji też gdzieś się "szwendaty tamtędy" i zaniemówił .
Do dzieła (działa :wink:) Chłopaki.
Wybaczcie, ale to jest tak, jak się przekłada spotkania bezpośrednie nad wirtualnymi.
Wczorajszy wieczór rzeszowski .....z mnóstwem zdjęć ...itd. >>>
A dzisiaj ??
Bazyl śmignął w pasmo graniczne i może go ktoś namierzy w Balnicy albo okolicy. Ale relacji (starej) stamtąd na pewno nie pociągnie.
Nie wiadomo kto go z tych śniegów wyciągnie.
Jak wróci do cywilizacji wieżę że będzie cdn.
Sam jestem zżerany przez ciekawość czy będę mógł jednoznacznie zidentyfikować Krasiję (Kraszyn) stojąc np. na Tarnicy
Krasija jest "przecięta" stokiem narciarskim, także w czasie zalegania pokrywy śnieżnej łatwo będzie ją zidentyfikować z Tarnicy
Andrzeju jak robię zdjęcia z Górki , to nie patrzę na kompas;) i nie ustalam dokładnie kierunku i nie wiem czy 15 stopni w tą ,czy w tamtą. Janusz, wymyśliłem takie urządzenie: aparat fotograficzny z GPSem, przydatny w takich sytuacjach. Na zdjęciu widać byłoby azymut oraz współrzędne miejsca, z którego robione jest zdjęcie.
Janusz, wymyśliłem takie urządzenie: aparat fotograficzny z GPSem, przydatny w takich sytuacjach. Na zdjęciu widać byłoby azymut oraz współrzędne miejsca, z którego robione jest zdjęcie. Taką opcję ma Nikon Coolpix 6000.
Taką opcję ma Nikon Coolpix 6000. Nikon Coolpix 6000 ma GPS ale bez kompasu. Potrzebny więc jest raczej RICOH 500SE z modułem SE-3.
Jak widać, nie ja pierwszy pomyślałem o połączeniu aparatu fotograficznego z GPSem i z kompasem.
Zakończenie.
Czas mijał , a my ciągle nie mogliśmy się najeść tych widoków przebijających się z odległości. Tylko parametry kolejnych zdjęć mówiły konkretnymi cyframi że światło jest coraz słabsze.
- Która to godzina ?
- Nie ! ,to niemożliwe ?
- kiedy ten czas minął ?
No cóż, wszystko co piękne kiedyś się kończy.
Przeforsowałem, że powrót wykonamy za pomocą krzesełek wyciągowych. Tak ładnie kusiły pustymi miejscami jadącymi nad ziemią.
- Ale dziwne ! krzesełka jadące w górę też są puste. Jeszcze przed chwilą wywoziły kolejne partie narciarzy spragnionych szusowania po stoku. Ponoć to jeden z dłuższych bieszczadzkich stoków.
Ma 3,5 km długości. Nie wiem czy to dużo, czy mało ?
Ale wiem, że te puste krzesełka jadące pod górę zaniepokoiły mnie. Zacząłem szukać kogoś z obsługi. Po dłuższej chwili wyłonił się gość.
- Pan 5 minut za późno. Już wyłączają.- wyjaśnił
No tak, mając w perspektywie wyłączenie wyciągu w każdej chwili i spędzenie noclegu na zawieszonym krzesełku - nie podjęliśmy próby zjazdu.
Zacząłem marudzić na zmęczenie, na pecha i na wszystko.
W tym momencie Bazyl , który już nie mógł mnie słuchać ,wepchnął mi usta batonik stwierdzając
- jak zjesz to dasz radę.
Nie było wyjścia. Trzeba jakoś powrócić. Stawiając milowe kroki szybko traciliśmy wysokość idąc brzegiem narciarskiego stoku. W połowie góry ścieżka krzyżuje się z nim i wychodzi na łączkę widokową.
Tu robimy ostatnie zdjęcia przy zachodzącym słońcu, na leżącą w dole wioskę Wyszka. Widzimy wyraźnie cerkiew z 1700-go roku którą mieliśmy w planach odwiedzić.
Nici z planów, gdy wracamy do samochodu nad nami tylko resztki światła. Trzeba będzie tu jeszcze wrócić. Wrócić do cerkwii , wrócić na Kraszyn.
Palimy maszynę i obieramy kierunek północny przez przełęcz Użocką do przejścia w Krościenku.
Jazda po ciemku bez większych zaskoczeń. No może tylko dwa ostatnie odcinki drogi z St.Sambora do Chyrowa i dalej do przejścia. Posypała się tam ostatnio droga okropnie. Dość powiedzieć że w wielu miejscach redukcja biegu do "1" nawet nie pomagała - tak szybko nie pojedzie.
Za to szybko i przyjemnie odbyło się przekraczanie granicy. 30 minut to zachęta na kolejne wschodnie eskapady. Koniec
zdjęcia przedstawiają
-Szeroki Wierch z Tarnicą
-wyciąg w tle panorama polskich Bieszczadów
-masyw od północnej strony (podobny do Otrytu)
-zabudowa wsi Wyszka
Henek, dzięki, ale teraz to z każdej wędrówki musisz pisać sprawozdanie ;)
Zakończenie.
Czas mijał , a my ciągle nie mogliśmy się najeść tych widoków przebijających się z odległości....... Trzeba będzie tu jeszcze wrócić. Wrócić do cerkwii , wrócić na Kraszyn........
Za to szybko i przyjemnie odbyło się przekraczanie granicy. 30 minut to zachęta na kolejne wschodnie eskapady....
-zabudowa wsi Wyszka[/SIZE] Dzięki Henek za relacje , a teraz to przez Ciebie :-D muszę pojechać tam i to szybko.Jak pięknie wygladają nasze Bieszczady.., Szeroki Wierch , Tarnica i Krzemień z Haliczem.Muszę pogrzebać w swoich zdjęciach i znależć Kraszyn z Tarnicy , jak widać tak dobrze stamtąd , to i odwrotnie też.
Na granicy jest teraz ok. , tylko żeby nie trafić na godzinę zmiany Ukraińskich Pogranicznych, tak jak ostatnio my trafiliśmy i 2,5 godz. z głowy.
Pozdrawiam.
ps. Jak widać z góry to Wyszka jest bogatą wsią .
Henek, dzięki za ciekawą relację. Trzeba będzie się wybrać tam, aby zobaczyć to wszystko na własne oczy. Zainspirowałeś mnie Twoją lekcją geografii.
(...)
Za to szybko i przyjemnie odbyło się przekraczanie granicy. 30 minut to zachęta na kolejne wschodnie eskapady. Koniec Właśnie przeglądałm wątek, a tu Heniu dzwoni z zanętą na kolejne przekroczenie granicy :) . Pora więc rozejrzeć się za nową porcją batoników :wink:
Dzięki za wspaniałą relację i do zobaczenia!
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl brytfanna.keep.pl
ta relacja powstaje jako odzew na słowa które w innym miejscu napisał Recon
Dzisiejszy marcowy wieczór. Jeszcze spokój. Plecak spakowany.
Ruszamy w nocy - dokładnie rusza grupa Beta. Grupa Alfa ruszyła rankiem z Michniowca.
Kierunek góra IVANA.
Ki pieron ?
Otóż był kiedyś na forum fajny wątek dotyczący najpiękniejszych miejsc widokowych.
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=2234
Czy macie swoje ulubione ?
Każdy ma jakieś preferencje.
Mój kolega Ivan (czyt. Ajwen) twierdzi że najpiękniejsze widoki są z góry która na mapach ma nazwę Kraszyn
Ruszamy więc aby dotrzeć tam i przekonać się czy Ivan miał rację.
Ostatnie dni przynosiły karuzelę pogodową.
Czy będzie na tyle dobra aby złapać coś ?
motto :
...Dzisiejszy marcowy wieczór. Jeszcze spokój. Plecak spakowany.
Ruszamy w nocy - dokładnie rusza grupa Beta. Grupa Alfa ruszyła rankiem z Michniowca........
Czy będzie na tyle dobra aby złapać coś ? Henek, powodzenie ..pogoda będzie..ale i tak najważniejsza jest "pogoda ducha", którą Ty zawsze masz.
Dzięki , a jak tam Twoje plany z Ostrą ?
bo możemy się przypadkiem zahaczyć !
p.s. dla pozostałych odrobinę wyjaśnienia : zarówno Ostra jak i Kraszyn to są bieszczadzkie TYsięczniki.
Henek, dzięki za odzew! Od razu widać coś konkretnego a nie dyrdymały.
Teraz do Wszystkich... idźcie w ślady Henka i piszcie o tych swoich wycieczkach w Bieszczady, powspominajcie... od razu lepiej.
Henek powiedziałeś a i teraz nie ma bata... czekamy na całe abecadło :) Powodzenia!
... a jak tam Twoje plany z Ostrą ?
....bo możemy się przypadkiem zahaczyć !... Na razie odłożyłem Ostrą , za tydzień w sobotę idziemy z Libuchory na Starostynę, taką pętelkę mamy zamiar zrobić i do Libuchory ponownie zejść.
Choć , piszesz .... "zahaczyć" ... to jesteśmy gotowi jak tylko "coś wielkiego" w tym czasie nie wypadnie , Ty kiedy tam?
Tak jak napisałem >> ruszamy w nocy<<
dokładnie o 3.10 zbieram pierwszego uczestnika z Klubu Rzeszowskiego
(to takie tajemne stowarzyszenie)
p.s.
czy już wszyscy przerobili zajęcia z geografii ?
i już wiedzą gdzie jest Góra Ivana ? czyli Kraszyn ???
jeśli nie to ;););)
należy pociągnąć palcem 20 km na południe od Tarnicy.
Na razie odłożyłem Ostrą , za tydzień w sobotę idziemy z Libuchory na Starostynę, taką pętelkę mamy zamiar zrobić i do Libuchory ponownie zejść.
Pytanie dużo już jest chętnych na ten wyjazd?
Pytanie dużo już jest chętnych na ten wyjazd? O ..jest trochę , duży bus( do tego wesoły ;)).Jeżeli jesteś z okolic Krosna , lub po drodze z Krosna do przejścia w Krościenku i chcesz jechać, to miejsce się jeszcze znajdzie.Koszt to tylko przejazd i ubezpieczenie , żadnej komerchy,50 zł.
ps. możesz pisać do mnie na pw w sprawie szczegółów
Tak jak napisałem >> ruszamy w nocy<<
dokładnie o 3.10 zbieram pierwszego uczestnika . dzięki za odp. szkoda nie zdążę już;)
Panowie! Przyjemności i wrażeń dużo życzę, no i pogody, nie tylko ducha.
Czekam z wypiekami na Wasz powrót.
Pozdrawiam
Zerwał się ja za piętnaście trzecia , oczka odpluczszył i czeszę na miejsce zbiórkiâŚbo mam bardzo dobre połączenie :twisted::mrgreen: http://www.youtube.com/watch?v=fBfQgcLvg-c
Wczesny ranek to dobry czas na dobre połączenie.
Igiem, śmigiem i już Komańcza, a potem lekki skręt na prawo i zaśnieżone serpentynki wprowadzają nas w krainę Jędrka Warchoła.
Totalny spokój na drodze. Zanim przedyskutowaliśmy ostatnie głosy >>wielkiej forumowej schizmy << to już minęliśmy Humenne i wylądowaliśmy w Ubli.
To małe przejście graniczne pomiedzy SK/ UA powala spokojem wręcz nudą.
Pojawienie się samochodu z polską rejestracją rozbiło ten spokój. Oprócz nieśmiertelnych karteczek dostaliśmy do wypełniania jakieś deklaracje i dodatkowe przesłuchania na okoliczność przemycanej broni tudzież narkotyków. Potem więcej niż skrupulatna kontrola ukraińskich pograniczników wykryła że wwozimy bardzo podejrzany towar.
O zgrozo ! W jednej ze skrytek znajdowała się dawno zapomniana butelka polskiej wódki.
To było więcej niż podejrzane i nierozsądne. Kto widział aby drzewo do lasu wozić. !!!
W sumie 1.15 h stracone zostało przez taką nieuwagę. Na pocieszenie dopowiem że w sumie mundurowi zachowywali się bardzo grzecznie, wyjątkowo grzecznie jak na standarty graniczne.
Pierwsze skrzyżowanie i krótka narada na rozdrożu zaowocowała wybraniem dalszego kierunku. Jedziemy na Wodospad Wojwodiński.
Po drodze zatrzymujemy się na mini parkingu ze źródłem w postaci czajniczka.
Wodospad ten, uważany za największy na Zakarpaciu leży na południowych zboczach Połoniny Równa. Aby tam dotrzeć należy z drogi na Swalawę skręcić na nieoznakowanej krzyżówce w odpowiednią drogę do wsi Turja Poljana.
Tam obowiązkowo porozmawiać z miejscową ludnością, zapytać o drogę. Oni bardzo chętnie udzielają wskazówek, niekoniecznie dokładnych.
A jak zapytać : czy to daleko ??
- uzyskujemy informacje sufitowe. Jeden twierdzi że do wodospadu jeszcze 5 kilometrów , a po przejechaniu kolejnych 2 km dowiadujemy się że zostało jeszcze 7 km.
Nic to, nas starych wygów nie wyprowadzą tak łatwo w pole. Gdy zakończyła się zabudowa wsi mijamy jeszcze dziwne obiekty , które interpretujemy jako hodowla pstrąga. Potem jeszcze wąską leśną dróżką kolejne 2 kilometerki i decydujemy że tu damy odpocząć samochodzikowi który z terenówką niewiele ma wspólnego.
Nie bardzo wiemy gdzie jesteśmy, bo ukraińska mapa jest niedokładna i nie ma zaznaczonego wodospadu, ale jest zaznaczony na polskiej mapie Bieszczady Wschodnie, tyle tylko że tam się mapa kończy i tyle.
Ruszamy dalej pieszkom.
Droga prowadzi wzdłuż pięknego potoku który obfitą wodą co rusz trzaska po kamieniach i głazach tworząc całe ciągi wodospadów i kaskad. (foto)
Aparaty pękają od ilości zrobionych zdjęć. Po godzinie intensywnego marszu docieramy do miejsca gdzie jest duży dopływ naszego potoku a przed nim boczna dróżka.
Ustalamy że ten dopływ to może być właśnie Wojwodin. Skręcamy więc w dróżkę licząc że wkrótce dotrzemy do wodospadu.
Docieramy wkrótce , ale nie do wodospadu tylko do miejsca gdzie droda przechodzi przez potok (foto)
Jak go tu przejść ?
Zimą nie jest to tak proste. Nikt nie chce zamoczyć nóg w lodowatej wodzie. Rozpoczyna się kombinowanie, czyli dobudowanie przełazu połączone ze zręcznościowym skakaniem po śliskich mokrych kamieniach.
Gdy już z niewielkimi stratami udało się pokonać tą przeszkodę postanawiamy wspiąć się na sąsiedni grzbiecik, aby iść granią.
Wspinamy się stromo do góry a tu ups.... żdziwionko.
W środku lasu brama do ośrodka ogrodzonego żerdziami z zakazem wstępu (foto)
Wczesny ranek to....... wylądowaliśmy w Ubli.
To małe przejście graniczne pomiedzy SK/ UA powala spokojem wręcz nudą.
Pojawienie się samochodu z polską rejestracją rozbiło ten spokój.....
To było więcej niż podejrzane i nierozsądne. Kto widział aby drzewo do lasu wozić. !!!
W sumie 1.15 h stracone zostało przez taką nieuwagę.....
Po drodze zatrzymujemy się na mini parkingu ze źródłem w postaci czajniczka. Dobrze się zapowiada...czekam na Twoje fot. w kierunku północnym , ja też Ci pomachałem ;)z Tarnicy.Piszesz ,że Ubla już czynna ,to dobrze, ale czy ten skrót jest opłacalny do czasu tam straconego, czy strata wynikała tylko z tego "drzewa wiezionego do lasu"?
Ten skrót przez Ublę nie zawsze jest skrótem.
Zależy gdzie sie kierujemy.
Myśmy uderzali na Zakarpacie, a więc przez Ublę jest prościej i zdecydowanie lepszymi drogami.
Natomiast jeśli ktoś chce jechać na północne partie Karpat to krócej jest wybrać Krościenko, które jak wiesz ostatnio się odblokowało.
....tylko te drogi które się posypały ostatnio, szczególnie ta do Chyrowa i kolejny odcinek do Starego Sambora - skutecznie spowalniają, oj spowalniają.
jedźmy dalej z tą długa relacją z krótkiego wyjazdu.
Omijamy ogrodzenie od zewnątrz, starając się nie naruszać czyjejś własności.
Resztką drogi ciągniemy w górę potoku. A potok naprawdę schodzi mocno z góry, tworząc co rusz kaskady, przełomy i wykorzystuje je do kreowania wodnych efektów wzbogaconych mocnym szumem.
Wkrótce droga zanika i zostają stromo opadające zbocza (foto) nad którymi Bazyl mocno się zastanawia jak nie zjechać na dno potoku.
Śnieg jest tutaj po kolana, ale nie ma co liczyć że on nas zatrzyma. Pod spodem są wyczuwalne kamienie.
I tak w radosnym uniesieniu pokonujemy kolejne metry trawersu wytyczając śnieżny szlak. Ciągle z nadzieją patrzymy na potok, w którym miejscu pokaże ten efektowny i zaczarowany wodospad.
Wyczytane informacje mówią o 9 metrach, więc powinien być efektowny.
Wszystko na nic, mijają kolejne kwadranse a tu zamiast wodospadu rozłożył się przed nami wiatrołom. Potężne drzewa, nie niepokojone przez nikogo wywróciły się pod wpływem czasu i przyrody tworząc bardzo urozmaicone przeszkody. Czasem udało się je pokonać ponad poprzeczką, ale czasem trzeba je było obchodzić , co w głębokim śniegu i na ostrym zboczu nie jest łatwe.
Ale tak naprawdę najbardziej dawały się we znaki zalegające pod śniegiem zwaliska dużych kamieni. Kilka razy noga poleciała mi w jakieś nieokreślone dziury pomiędzy kamieniami.
Po 1.45 h takiego przedzierania się i ciągle braku odpowiedniego wodospadu wypracowujemy w naradzie wojennej odwrót.
Widocznie to nie ten potok.
Trudno, przyjmujemy z pokorą porażkę i wracamy się po własnych śladach aż do tego dziwnego, zagubionego w lesie ośrodka.
Widząc dym uchodzący z jednego z domków decydujemy się na wejście na jego teren.
Wkrótce spotykamy człowieka, którego możemy zapytać czy nie słyszał o wodopadzie.
- A tak chłopcy, jest tu niedalieko.
- ale na którym potoku ??
- no, wot na tym .
- jak to na tym, przecież myśmy szli i nicziewo nie naszli ?
- nie chłopcy,jest, nado iść tą drogą pratiwpałożną
- znaczy się drugim brzegiem ?
- no tak, to niedaleko, ja wam pokażu.
Rzeczywiście, na drzewie przybita deseczka z kierunkiem >> wodopad (foto)
Kurcze, co tu robić ? Czasu straciliśmy mnóstwo, a tu drugi raz iść w ten sam potok tylko drugą stroną ?
Decydujemy się na powtórny atak. Piękna zaśnieżona dróżka wcina się eleganckim trawersem (foto) w górę.
Po 45 min docieramy do celu. (foto)
Wodospad Wojewodinski jest piękny, wart grzechu i tego wysiłku.
czy już wszyscy przerobili zajęcia z geografii ?
i już wiedzą gdzie jest Góra Ivana ? czyli Kraszyn ???
jeśli nie to ;););)
należy pociągnąć palcem 20 km na południe od Tarnicy. Czy chodzi Ci o Lutańską Holicę?
Nie, Andrzeju.
Cały czas chodzi o górę Kraszyn (w polskim brzmieniu) / Krasija (w ukraińskim)
Nie wiem jaką mapą dysponujesz , bo zdecydowana większość map kończy się tuż na granicami, nie pozwalając na identyfikacje widzianych po sąsiedzku górek.
Promienie popołudniowego słońca informują jednoznacznie, że czas wracać. Do samochodu niecałe dwie godziny mija w błyskawicznym tempie. (foto)
Śnieżna dróżka, potem troszkę błota i wyjeżdżamy z tej głęboko wciśniętej doliny na rozłożyste tereny na których nie ma krzty śniegu.
Potem zostaje obowiązkowa przerwa fotograficzna aby zapisać rozległy masyw Równej z zaśnieżonymi połoninami (foto)
Tu już dopadły nas wiadomości SMS-owe od grupy ALFA.
Przypomnę że grupa Alfa wyjechała z Rzeszowa dzień wcześniej i miała za zadanie zabrać po drodze Ivana, który mieszka niedaleko Drohobycza.
Plan tej grupy został wykonany i myśmy dostali informację że miejscem noclegowym na które mamy się zjawić została wybrana Turka.
Gonimy więc na drugą stronę Karpat aby na wieczór zdążyć.
A wieczór był to niezwyczajny, z jednej strony Ivan i Romko - wytrawne wędrowniki ukraińscy, a z drugiej mieszanina starych i nowych znajomych - szwędaczy polskich.
Długie rozmowy, wspomnienia świeże i stare i mnóstwo zdjęć. Takiej imprezki nie da się opowiedzieć, trzeba ją przeżyć.
Mroźny, siarczysty poranek pozwolił spojrzeć na Turke z góry (foto) na ugryzioną górę.
Wyzwolił się jeszcze jeden pomysł, aby pójść do kościoła - tego pojezuickiego (foto) w którym są msze w łacińskim obrządku.
Jaka piękna msza !
Jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Ewangelia po ukraińsku, kazanie po polsku, jedna pieśń po ukraińsku, druga po polsku, pół ogłoszeń po ukraińsku, a reszta po polsku.
Jak ten Pan Bóg się w tym wyzna ?
Nie, Andrzeju.
Cały czas chodzi o górę Kraszyn (w polskim brzmieniu) / Krasija (w ukraińskim) Teraz ją widzę. Z Tarnicy azymut 194°, odległość 17,2km.
Nie wiem jaką mapą dysponujesz , bo zdecydowana większość map kończy się tuż na granicami, nie pozwalając na identyfikacje widzianych po sąsiedzku górek. Mam mapę Karpat do Garmina, której autorem jest Dmitriy Suhockiy.
Region, gdzie byłeś, wygląda tak:
....Takiej imprezki nie da się opowiedzieć, trzeba ją przeżyć.
Mroźny, siarczysty poranek pozwolił spojrzeć na Turke z góry (foto) na ugryzioną górę.... Henku i Bazylu.. podoba mi się bardzo Wasz wyjazd.
Pozwolę sobie 'do-rzucić' (fot z 01.02 ).... spojrznie na Turkę , na tą samą górkę, (co i Twoja )z innej górki ;)
ps. czekam na dalszy ciąąąg.:-D
Gwizdamy więc z Turki z powrotem na południowe stoki Karpat, po drodze podlegając obowiązkowej kontroli na szlabanie na Przełęczy Użockiej.
Bazyl koniecznie chce się dowiedzieć - czemu służą te kontrole ?
Według mojej teorii jest to zwyczaj regionalny, dodajmy zanikający zwyczaj.
Kiedyś były trzy szlabany : przed Turką, na Użockiej i w samym Użoku, teraz został tylko ten na przełęczy. Jeśli ktoś chce doświadczyć tej unikalnej kontroli powinien się spieszyć.
Bezproblemowo zjeżdżamy w dół do Użoka i po paru kilometrach skręcamy - zgodnie z oznaczeniami - w kierunku doliny Luta.
Po kilku kilometrach tablica oznajmia że jesteśmy we wsi Wyszka (foto)
Zostawiamy samochód, jest tu zresztą mnóstwo samochodów ludzi którzy przyjechali na narty.
Bo właśnie we wsi Wyszka jest dolna stacja wyciągu który prowadzi na interesującą nas górę Kraszyn (Krasija). foto
Po opłaceniu 10 hr za ochranu maszyny wchodzimy po schodach na stok (foto)
To tu , po wstępnej orientacji podejmujemy wiążącą decyzję.
Wyciąg jest piękny, krzesełka 4-osobowe za 20 hr wywożą na górę, ale co to dla nas twardzieli ?!? :wink:
My nie damy rady ???
....i ruszamy pieszo wyginając prawym zboczem stoku przylegającego do lasu.
Każdy krok podnosi nas nad poziom morza - wzbogacając widokami na dolinę wsi Wyszka. Za nią wał, jako żywo przpominający nasz Otryt.
Ale my musimy się wspiąć ponad 1000 m.npm i wówczas wyłaniają się na horyzoncie białe pasma interesujących nas gór.
Trzeba wyciągnąć aparat. (foto)
Henek. co z tymi zdjęciami?
Pisanie posta było kilka razy przerywane informacją
...serwer is too busy...
wreszcie udało się wepchnąć tekst ale zdjęcia już nie.
Dzisiaj rano znowu kilka razy ten sam komunikat.
Jeśli serwer pozwoli to wieczorem je załaduję.
sorki, ale coś się dzieje nie u mnie.
Nie tylko u Ciebie Henek.
Czekam na zdjęcia;)
a teraz dokładam zdjątka do ostatniego postu.
Sprawdzałem później na mapie i wyszło mi że aby wdrapać się ze wsi Wyszka na szczyt Kraszyna (Krasiji) trzeba pokonać ok 600 m przewyższenia, czyli podobnie do tego pomiędzy Wołosatym i Tarnicą.
Gdy podchodziliśmy jeszcze tego nie wiedziałem, tylko tak ciężko to wyjście szło. Najlepiej zwalić na zapadający się śnieg, albo wczorajszy wieczorek.
Gdy zza zalesionego grzbietu zaczęły się wyłaniać ośnieżone szczyty polskich Bieszczadów wszystko nabrało innego wymiaru.
Wymiaru nie mieszczącego się w tym, co można sobie wyobraźić
Przygotowałem zaprędce sklejoną panoramkę.
.
http://img9.imageshack.us/img9/8726/panorama3g.jpg[/IMG]
Kusisz Henek, oj kusisz. ;)
Pozdrawiam
nigdy nie zauwazylam ze wyszka ma tak swietna tabliczke :)
Przyglądam się różnym mapom tego regionu i mam wątpliwości co do położenia Wodospadu Wojewodinskiego. Według Krukara Wodospad Wojwodyn ma też nazwę Szypot i jest umieszczony na jego mapie 7 km na południowy zachód od punktu Vodospad Voyevodin widocznego ma załączonej przeze mnie mapie. Punkt Vodospad Voyevodin jest taki sam jak ĐĐźĐПХПĐĐ ĐĐźĐĐĐźĐĐĐ wg gpslib.ru.
Na stronie Euroregionalnego Centrum Informacji Turystycznej czytamy
A więc Szypot to co innego niż Wojwodyn?
Henek, co o tym sądzisz?
...
Na stronie Euroregionalnego Centrum Informacji Turystycznej czytamy
Ulubionymi miejscami relaksu na Zakarpaciu są wodospady górskie: Wojwodyński (największy), Trofaniec (najwyższy), Szypot, Horodyliwski, Skakało, Łypowiecki, Łumszorśki, Mokriański i Czortiw Młyn.
A więc Szypot to co innego niż Wojwodyn?
Henek, co o tym sądzisz? Co prawda ja nie Henek, ale wiem, że gdzieś w Borżawie jest wodospad Szypot, więc w ww. informacji pewnie chodzi właśnie o niego - a Wojwodyn jest największym Szypotem ;) na Zakarpaciu.
Szypot znajduje się około 6 kilometrów od centrum Filipowca u podnóża Wielkiego Wierchu w Borżawie.
Z tym nazewnictwem to nie tak prosto jest.
Wodospad Wojewodinski rzeczywiście nazywany jest również jako Szipot i leży na terenie rezerwatu przyrody o nazwie Szipot.
Ale ja nie używam tej nazwy aby nie mylić z prawdziwym wodospadem Szypot który jak słusznie Zbyszek napisał leży na końcu wsi Filipowiec w powiecie (rejon) Wołowiec.
I tu się jeszcze bardziej komplikuje sprawa bo rejon Wołowiec to też administracyjnie Zakarpacie.
Wkrótce przedstawię zdjęcia obu wodospadów i wszystko będzie jasne.
Henek, jeżeli mogą być dwa Szypoty, to mogą być dwa Wojwodyny - ten z mapy Krukara i ten drugi z gpslib.ru. Interesuję się tym drugim, bo w maju będziemy przejeżdżać koło niego (1,5km w linii prostej) drogą z Użoka do Szczerbowca.
bo w maju będziemy przejeżdżać koło niego (1,5km w linii prostej) drogą z Użoka do Szczerbowca. Powodzenia :mrgreen:
Nie posiadam żadnej wiedzy od dwóch leżących blisko siebie wodospadach Wojewodinskich.
Wszystko wskazuje na to że te dane naniesione na gps-owskiej mapie są błędne.
Wówczas pozostaje w linii prostej trochę więcej niż 1,5 km
Obiecany komplet dwóch wodospadów w kreacji wiosennej.
Szypot i Wojewodinski
...tak ciężko to wyjście szło.(...). Fakt, kurzyć to się za nami nie kurzyło, ale przed zmrokiem zdążyliśmy :mrgreen:
Zażyj Heniu batonika i rwij dalej to może zdążymy chociaż zjechać w dół wyciągiem ;)
.... interesującą nas górę Kraszyn (Krasija). ..... Panorama ze Starostyny w kier poł. i zachodnim , która to Krasiwa 1036m. To? czy to?
Ps. Henek i Bazyl, robię Wam foty ;)z różnych stron , od północy i wschodu.
ps. żle opisałem na panoramie , Lutańska Holica to od północy ten "początek" ,
Sam jestem zżerany przez ciekawość czy będę mógł jednoznacznie zidentyfikować Krasiję (Kraszyn) stojąc np. na Tarnicy.
Jorgii według mnie to na tym Twoim zdjęciu jest to opcja po prawej, ale pewny nie jestem.
Sprawdzałem na swoich zdjęciach ze Starostyny (foto poniżej) i zaznaczyłem swoją wersję.
Sam jestem zżerany przez ciekawość czy będę mógł jednoznacznie zidentyfikować Krasiję (Kraszyn) stojąc np. na Tarnicy. Kompas chyba masz.
No, jeszcze nie. Ale mam zamiar kupić
Sam jestem zżerany przez ciekawość ....
Sprawdzałem na swoich zdjęciach ze Starostyny (foto poniżej) i zaznaczyłem swoją wersję. Chyba będzie jednak to. Kraszyn jest dokładnie na zachód od Starostyny i odnosząc się do Holicy wskazuje ,że to to.
Kompas chyba masz. Andrzeju jak robię zdjęcia z Górki , to nie patrzę na kompas;) i nie ustalam dokładnie kierunku i nie wiem czy 15 stopni w tą ,czy w tamtą.
ps. Henek ale super ta Twoja panoramka z Starostyny jest
Wracając na moment do naszego "szczytowania" to trzeba wiedzieć że trwało długo i robiliśmy wszystko aby było jeszcze dłużej.
Rafałko mieszał obiektywami jak prawdziwy żongler, Bazyl wyciskał poty ze swojej skrzynki, a ja chcąc zrobić coś innego dokręciłem filmik z panoramką zaczynającą się Połoniną Caryńską.
http://www.youtube.com/watch?v=yifLl...e=channel_page
.
Tak naprawdę to każdy chciał aby ta chwila trwała jak najdłużej. Słońce pochylało się jednak coraz mocniej. Oczywiście do kompletu powstała grupówka i już udało mi się przeforsować opcję zjazdu na krzesełkach, gdy Bazyl wyskoczył z pytaniem : a co widać z tamtej strony ???
No tak, z tamtej strony.
Przedzieramy się przez zaspy i zabudowania wyciągowe aby dotrzeć do polanki.
Nie byle jakiej polanki. Leżąca na uboczu nie dawała widoków na polskie Bieszczady ale odsłoniła kurtynę na wschód.
Przed naszymi nogami dwa majestatyczne widoki (foto)
Ostra Hora i Połonina Równa
... moment do naszego "szczytowania" to trzeba wiedzieć że trwało długo ...odsłoniła kurtynę na wschód.
Przed naszymi nogami dwa majestatyczne widoki (foto)
Ostra Hora i Połonina Równa Co tu można wiecej pisać ???Ostra z tej strony ?:grin:, a przed Równą to chyba Lutańska Holica ..taki widok "wzdłuż"
Wracając na moment do naszego "szczytowania" ....
Tak naprawdę to każdy chciał aby ta chwila trwała jak najdłużej .... Henek , czy ta wspaniała "Chwila";) trwa nadal ? z jednaj strony to się cieszę i nie dziwię ...bo się Wam Coś należy:grin:, ale z drugiej nic nie piszecie.
Bazyl w swojej ralacji też gdzieś się "szwendaty tamtędy" i zaniemówił .
Do dzieła (działa :wink:) Chłopaki.
Wybaczcie, ale to jest tak, jak się przekłada spotkania bezpośrednie nad wirtualnymi.
Wczorajszy wieczór rzeszowski .....z mnóstwem zdjęć ...itd. >>>
A dzisiaj ??
Bazyl śmignął w pasmo graniczne i może go ktoś namierzy w Balnicy albo okolicy. Ale relacji (starej) stamtąd na pewno nie pociągnie.
Nie wiadomo kto go z tych śniegów wyciągnie.
Jak wróci do cywilizacji wieżę że będzie cdn.
Sam jestem zżerany przez ciekawość czy będę mógł jednoznacznie zidentyfikować Krasiję (Kraszyn) stojąc np. na Tarnicy
Krasija jest "przecięta" stokiem narciarskim, także w czasie zalegania pokrywy śnieżnej łatwo będzie ją zidentyfikować z Tarnicy
Andrzeju jak robię zdjęcia z Górki , to nie patrzę na kompas;) i nie ustalam dokładnie kierunku i nie wiem czy 15 stopni w tą ,czy w tamtą. Janusz, wymyśliłem takie urządzenie: aparat fotograficzny z GPSem, przydatny w takich sytuacjach. Na zdjęciu widać byłoby azymut oraz współrzędne miejsca, z którego robione jest zdjęcie.
Janusz, wymyśliłem takie urządzenie: aparat fotograficzny z GPSem, przydatny w takich sytuacjach. Na zdjęciu widać byłoby azymut oraz współrzędne miejsca, z którego robione jest zdjęcie. Taką opcję ma Nikon Coolpix 6000.
Taką opcję ma Nikon Coolpix 6000. Nikon Coolpix 6000 ma GPS ale bez kompasu. Potrzebny więc jest raczej RICOH 500SE z modułem SE-3.
Jak widać, nie ja pierwszy pomyślałem o połączeniu aparatu fotograficznego z GPSem i z kompasem.
Zakończenie.
Czas mijał , a my ciągle nie mogliśmy się najeść tych widoków przebijających się z odległości. Tylko parametry kolejnych zdjęć mówiły konkretnymi cyframi że światło jest coraz słabsze.
- Która to godzina ?
- Nie ! ,to niemożliwe ?
- kiedy ten czas minął ?
No cóż, wszystko co piękne kiedyś się kończy.
Przeforsowałem, że powrót wykonamy za pomocą krzesełek wyciągowych. Tak ładnie kusiły pustymi miejscami jadącymi nad ziemią.
- Ale dziwne ! krzesełka jadące w górę też są puste. Jeszcze przed chwilą wywoziły kolejne partie narciarzy spragnionych szusowania po stoku. Ponoć to jeden z dłuższych bieszczadzkich stoków.
Ma 3,5 km długości. Nie wiem czy to dużo, czy mało ?
Ale wiem, że te puste krzesełka jadące pod górę zaniepokoiły mnie. Zacząłem szukać kogoś z obsługi. Po dłuższej chwili wyłonił się gość.
- Pan 5 minut za późno. Już wyłączają.- wyjaśnił
No tak, mając w perspektywie wyłączenie wyciągu w każdej chwili i spędzenie noclegu na zawieszonym krzesełku - nie podjęliśmy próby zjazdu.
Zacząłem marudzić na zmęczenie, na pecha i na wszystko.
W tym momencie Bazyl , który już nie mógł mnie słuchać ,wepchnął mi usta batonik stwierdzając
- jak zjesz to dasz radę.
Nie było wyjścia. Trzeba jakoś powrócić. Stawiając milowe kroki szybko traciliśmy wysokość idąc brzegiem narciarskiego stoku. W połowie góry ścieżka krzyżuje się z nim i wychodzi na łączkę widokową.
Tu robimy ostatnie zdjęcia przy zachodzącym słońcu, na leżącą w dole wioskę Wyszka. Widzimy wyraźnie cerkiew z 1700-go roku którą mieliśmy w planach odwiedzić.
Nici z planów, gdy wracamy do samochodu nad nami tylko resztki światła. Trzeba będzie tu jeszcze wrócić. Wrócić do cerkwii , wrócić na Kraszyn.
Palimy maszynę i obieramy kierunek północny przez przełęcz Użocką do przejścia w Krościenku.
Jazda po ciemku bez większych zaskoczeń. No może tylko dwa ostatnie odcinki drogi z St.Sambora do Chyrowa i dalej do przejścia. Posypała się tam ostatnio droga okropnie. Dość powiedzieć że w wielu miejscach redukcja biegu do "1" nawet nie pomagała - tak szybko nie pojedzie.
Za to szybko i przyjemnie odbyło się przekraczanie granicy. 30 minut to zachęta na kolejne wschodnie eskapady. Koniec
zdjęcia przedstawiają
-Szeroki Wierch z Tarnicą
-wyciąg w tle panorama polskich Bieszczadów
-masyw od północnej strony (podobny do Otrytu)
-zabudowa wsi Wyszka
Henek, dzięki, ale teraz to z każdej wędrówki musisz pisać sprawozdanie ;)
Zakończenie.
Czas mijał , a my ciągle nie mogliśmy się najeść tych widoków przebijających się z odległości....... Trzeba będzie tu jeszcze wrócić. Wrócić do cerkwii , wrócić na Kraszyn........
Za to szybko i przyjemnie odbyło się przekraczanie granicy. 30 minut to zachęta na kolejne wschodnie eskapady....
-zabudowa wsi Wyszka[/SIZE] Dzięki Henek za relacje , a teraz to przez Ciebie :-D muszę pojechać tam i to szybko.Jak pięknie wygladają nasze Bieszczady.., Szeroki Wierch , Tarnica i Krzemień z Haliczem.Muszę pogrzebać w swoich zdjęciach i znależć Kraszyn z Tarnicy , jak widać tak dobrze stamtąd , to i odwrotnie też.
Na granicy jest teraz ok. , tylko żeby nie trafić na godzinę zmiany Ukraińskich Pogranicznych, tak jak ostatnio my trafiliśmy i 2,5 godz. z głowy.
Pozdrawiam.
ps. Jak widać z góry to Wyszka jest bogatą wsią .
Henek, dzięki za ciekawą relację. Trzeba będzie się wybrać tam, aby zobaczyć to wszystko na własne oczy. Zainspirowałeś mnie Twoją lekcją geografii.
(...)
Za to szybko i przyjemnie odbyło się przekraczanie granicy. 30 minut to zachęta na kolejne wschodnie eskapady. Koniec Właśnie przeglądałm wątek, a tu Heniu dzwoni z zanętą na kolejne przekroczenie granicy :) . Pora więc rozejrzeć się za nową porcją batoników :wink:
Dzięki za wspaniałą relację i do zobaczenia!