bigos - mĂłj pamiÄtnik, wspomnienia, uczucia, przeĹźycia ...
Kontynuując lajtowy spacerek przez Pogórze Przemyskie wczoraj rano wpakowałem się do PKSu i pojechałem na koniec poprzedniej wycieczki. Miałem być z towarzystwem, ale tak się złożyło, że byłem sam. Też dobrze :wink: Sponsorem wycieczki był ponownie kolor niebieski.
Autobus dotoczył się na miejsce, wysiadłem i rozpędziłem się pewnie. Jednak ledwo zrobiłem kilka kroków napotkałem bardzo surowe spojrzenie
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_01.jpg
i tak żem się wystraszył, że czem prędzej uciekłem z drogi. Na tory...
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_02.jpg
Długo jednak po torach nie powędrowałem, bo i z torów mnie przepędzono :-(
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_03.jpg
Porzuciłem i tory i drogę i tak się tym wszystkim zdenerwowałem, że momentalnie zgubiłem szlak. A bez szlaku, jak wiadomo, turysta już nie jest turystą. Jest nikim :-( Dopiero rzucające się zawzięcie pod nogi różne różności
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_04.jpg
troszkę poprawiły mi humor. Jako się rzekło różne były te różności, były i niebieskie
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_05.jpg
i białe
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_06.jpg
i... hmm... kolorowe :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_07.jpg
Nie mogłem pojechać z szacowną ekipą na Polowanie(1) to sam sobie wiosnę upolowałem :mrgreen: Rozradowany tą myślą w try miga znalazłem szlak i dalej starałem się go już nie opuszczać. Bo jeszcze by się niebieski zbiesił i przestał dalsze wyjazdy sponsorować...
Wędrowałem więc za niebieskimi znaczkami wychodząc czasem na malownicze polanki,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_08.jpg
czasem oglądając niezwykle wytworne paśniki
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_09.jpg
czy stare, pochylone krzyże przy zapomnianych drogach.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_10.jpg
Ta "moja" od zapomnienia była daleka,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_11.jpg
zaglądała czasem pochylonym chatkom w okienka,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_12.jpg
chwilami udawała, że wyprowadziła mnie na równiny :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_13.jpg
aby za zakrętem pokazać tętniące życiem miasteczko.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_14.jpg
...ta pochylona chatka pilnie potrzebuje omszenia, pusta?
"bez szlaku jest się nikim" ech... niech więc nam kreślą szlaki Efemerydy wszelakie, Znikałki, Nigdziołki i inniejsze stfory morficzne i amorficzne.
...ta pochylona chatka pilnie potrzebuje omszenia, pusta? Tego nie wiem. Chatka była zamknięta a obok piękny inaczej murowany dom.
Niebieski uwielbia Znikałki i Zaplątałki, przed którymi chronić mają Wielkoznaki i Bazgroliszki. I bywa, że obronią. Niestety :wink:
Bartolomeo :
Kolejny entuzjasta szlaków ! :-o
A nie było sie przyłączyć do LIGII
Liga rządzi , liga radzi .... aby po szlakach nie chodzić.
SZLAKOM MALOWANYM - MÓWIMY PRECZ !
niech żyją endurowcy.
p.s. gdybyś jakimś błękitnym enduro poruszał się po tym błękitnym szlaku toż niejedna forumowiczka zwróciła by na Cię uwagę.
Bartolomeo :
Kolejny entuzjasta szlaków ! :-o
A nie było sie przyłączyć do LIGII
Liga rządzi , liga radzi .... aby po szlakach nie chodzić.
SZLAKOM MALOWANYM - MÓWIMY PRECZ !
niech żyją endurowcy.
p.s. gdybyś jakimś błękitnym enduro poruszał się po tym błękitnym szlaku toż niejedna forumowiczka zwróciła by na Cię uwagę. :mrgreen::-D:mrgreen:
precz !! - NIE ŻYJĄ BEZDROŻA, MANOWCE, ŚCIEŻKI DONIKĄD...
gdybyś jakimś błękitnym enduro poruszał się po tym błękitnym szlaku toż niejedna forumowiczka zwróciła by na Cię uwagę. Mam błękitny pokrowiec na plecak. Może styknie? :mrgreen:
A szlak niebieski lubię. Prowadzi za rączkę, pozwala się odprężyć i nie martwić wyborem ścieżki... Po stresującym i ciężkim tygodniu mogę mieć pewność, że na niebieskim szlaku zamiast szukać drogi mogę myśleć o niebieskich migdałach :-)
NIE ŻYJĄ BEZDROŻA Freudowska pomyłka? :wink:
to tak jak się myśli o NIEBIESKICH MIGDAŁACH.... / eee- nie mieszałbym w to p. Sigmunda ..:mrgreen:./
p.s. gdybyś jakimś błękitnym enduro poruszał się po tym błękitnym szlaku toż niejedna forumowiczka zwróciła by na Cię uwagę. hmmm...ja tam nie wiem jakie błękitności bartolomeo posiada ale...uwielbiam z Nim tu forumowo wędrować po wszelkich szlakach i wodzę za Nim oczami gdziekolwiek się uda i jakiekolwiek drogi, nieba, lasy, łąki, wody czy śniegi tu w plecaczku przywiezie:grin: (oby się tylko Bartkowi od mojego wyznania nogi następnym razem nie poplątały gdzieś na szlaku:mrgreen::mrgreen:)
i dlatego, w razie gdyby
(...) się niebieski zbiesił i przestał dalsze wyjazdy sponsorować... to ja sfinansuję ten bartkowy bilet na pks;)
ja sfinansuję ten bartkowy bilet na pks;) :-) No proszę, wcale nie jest trudno zdobyć dofinansowanie na wyjazdy turystyczne :mrgreen: A kasa jest niebagatelna, o ile dobrze pamiętam to bilet PKS na koniec obecnego odcinka, tak aby kontynuować wyprawę, kosztuje całe 6.20zł :wink:
bilet PKS na koniec obecnego odcinka, tak aby kontynuować wyprawę, kosztuje całe 6.20zł :wink: czyli dobrze myślałam, że sponsoring w tym wypadku kosztowny nie będzie:mrgreen:
wędruj dalej, bo jest pięknie :))))))))))))
Było pięknie, wędrowałem więc dalej :wink:
Przed atakiem na cywilizację nabierałem przez chwilę sił przy pierwiosnkach
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_15.jpg
po czym błyskawicznie przeskoczyłem tory, drogę i miasteczko i zatrzymałem się dopiero przy kapliczce.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_16.jpg
A dalej już spokojnie, boczną drogą
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_17.jpg
ominąłem przyklejone do miasteczka przysiółki i wkroczyłem w zawilcowy las.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_18.jpg
Zawilce oddawały tam czasem pola... żywcowi :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_19.jpg
Nie było już co prawda czego przebijać, ale i przebiśniegi czasem zaświeciły między żywcami.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_20.jpg
Nie przeszkadzał nawet ulewny od pewnego czasu deszcz. Wszystko dobre jednak się kiedyś kończy i tabliczkę
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_21.jpg
zwiastującą niedaleki koniec drogi powitałem już z radością. To była długa wycieczka, być może jedna z najdłuższych w sezonie.
PS Odważyłem się nazwać niektóre roślinki, bardzo proszę o sprawdzenie i poprawienie jak coś nastulałem :wink:
PS Odważyłem się nazwać niektóre roślinki, bardzo proszę o sprawdzenie i poprawienie jak coś nastulałem :wink: jak to nazwać a plan wielkiej unifikacji ?
roślinka to roslinka ew. trawka lub kwiatek ;)
a wycieczka cudna
jak to nazwać a plan wielkiej unifikacji ?
roślinka to roslinka ew. trawka lub kwiatek ;)
a wycieczka cudna Mylisz się Komisarzu! Choć Bartolomeo stąpał siedmiomilowym butem i niebieską peleryną powiewał, to po nogami całkiem trafnie po imieniu wyłapał wszelkie kwiatki i roślinki:)
masz rację Maciejko i nigdy nie wątpiłem w wiedzę Bartolomeo, wspomniał mi się tylko wielki plan wielkiej unifikacji co się tak dobrze swego czasu zapowiadał ;) ale sza to jeszcze w projekcie jest ....
plan wielkiej unifikacji ? Nie plan a teoria, nie wielkiej a bezwzględnej! Teoria bezwzględnej unifikacji obowiązuje nadal. Z pewnymi poprawkami :wink:
Wszystko dobre jednak się kiedyś kończy i tabliczkę zwiastującą niedaleki koniec drogi powitałem już z radością. Upłynęło już sporo wody w Wisłoku odkąd mokry na wskroś oglądałem tabliczkę z napisem Hyżne :-( Wczoraj po południu nie wytrzymałem i już :wink: o 16oo siedziałem sobie w autobusie do Kanady.
Wcześniej gospodarzy malowniczej chatki
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_01.jpg
zapytałem, czy mogę zostawić u nich na podwórku autko. Nie protestowali :wink:
Autobus podrzucił mnie w okolice końca poprzedniej trasy, wędrowałem sobie dalej asfaltem :-( z zazdrością spoglądając w boczne dróżki
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_02.jpg
i zaglądając w okna mijanych domów.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_03.jpg
Po kilku kilometrach niecodzienna kapliczka dała znak aby pożegnać się z asfaltem,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_04.jpg
co uczyniłem baz żalu.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_05.jpg
Po drodze mijało mnie wielu rowerzystów, ale nie było żadnego pieszego. Tylko ze strachem mogłem sobie chwilę pogadać :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_06.jpg
Przed opuszczeniem szutrówki rzuciłem jeszcze okiem na cywilizację...
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_07.jpg
i stanąłem w zadumie. Tam gdzie szlak miał opuścić drogę nijak nie dało się skręcić. Troszkę pokombinowałem i po chwili zaszedłem szlak z drugiej strony. Nie spodziewał się tego, dał sobie wyrwać wszystko co miał najlepszego :mrgreen:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_08.jpg
Mimo niewielkiej długości (lekko ponad 10km) ten asfaltowy kawałek dał mi się we znaki. Spodziewałem się tego, dlatego samą końcówkę niebieskiego podzieliłem sobie na dwie części. Został mi jeszcze maleńki kawałeczek, w sam raz na kolejne popołudnie:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_09.jpg
Kolejny raz pięknie. :) Niby nic się nie dzieje, a jednak się dzieje. Nienachalnie, bez zbędnych dzwoneczków, klimatów, dzikości i innych popierdułek.:wink: Po prostu piękne wędrowanie. :-D
Został mi jeszcze maleńki kawałeczek, w sam raz na kolejne popołudnie Jako wierny kibic barw bartolomejsko-niebieskich i stając wobec nieuchronności tego, że owego kolejnego popołudnia niebieska wstążka tego szlaku zamieni się w Białą wstęgę mety zakrzyknę z przedlaptopowej fanzony :wink: : jeszcze jeden!! jeszcze jeden!! :-D (może być nawet bezbarwny;)).
Niebieska wstążka istotnie zakończy się niedługo niebieskim kółeczkiem w Białej, ale to, mam nadzieję :wink:, nie będzie koniec wędrowania. Wstążek w okolicy bliższej i dalszej, we wszelkich kolorach tęczy, bez liku. A ścieżek bez wstążek, często ciekawszych i pełnych niespodzianek, jeszcze więcej. Aparat też działa, więc i dokumentacja tych wędrówek będzie się od czasu do czasu na forum pojawiać.
Może nawet jakieś dzwoneczki i dzikości się pojawią? :mrgreen:
Niebieska wstążka istotnie zakończy się niedługo niebieskim kółeczkiem w Białej ...ciekawe, ciekawe...czy Bartek sobie tak po prostu do niebieskiego kółeczka w Białej dojdzie i grzecznie pójdzie dalej czy zakończy niebieską przygodę jakimś spektakularnym przytupem:mrgreen:
...a potem...:wink:
Może nawet jakieś dzwoneczki i dzikości się pojawią? :mrgreen: (oby tylko udało się tak, żeby dzwoneczki nie dźwięczały fałszywym tonem a dzikość nie trąciła tandetą ;) )
...ciekawe, ciekawe...czy Bartek sobie tak po prostu do niebieskiego kółeczka w Białej dojdzie.... Ciekawe, czy Bartek odnajdzie tak po prostu to niebieskie kółeczko w białej obwódce, w Białej w Rzeszowie, na końcu szlaku "granicznego", ciekawe...
Dla zachęty do szybszego wyruszenia na poszukiwania, widoczek z "granicznego" na Rzeszów:
Załącznik 29199
Kto by pomyślał, że na granicznym takie piękne miasto wyrosło :wink: A co do kółeczka... to nie ma kółeczka?!? To po co ja trzeci rok do niego idę? :evil: :wink:
Ruszaj na poszukiwania i daj znać kiedy, i o której będziesz na końcu - zobaczymy co da się zrobić :)
(byle nie jutro)
zakończy niebieską przygodę jakimś spektakularnym przytupem:mrgreen:
nie ma kółeczka?!? To po co ja trzeci rok do niego idę? :evil: :wink:
zobaczymy co da się zrobić :) oho! czyli jednak będzie jakiś "szampan i kawior" :wink: (i może nawet sir Bazyl to kółeczko zamiast pasków wyczaruje jakoś :mrgreen: )
oho! czyli jednak będzie jakiś "szampan i kawior" :wink: ... Jakaś oranżadka i suchary się znajdą :mrgreen:
Ostatni odcinek szlaku jest niezwykle wymagający i kierujący się do jego końca (kierowca czyli) musi podjąć karkołomne działania - biegnąc hamować, hamować i biec lub w biegu hamować! No chyba, że chodzi o to, by hamować się z biegiem? :
Załącznik 29263
Na wszelki wypadek musimy zdążyć na końcu szlaku rozpiąć jakąś siatkę dla zatrzymania pędzącego Bartka (albo chociaż nogę podstawić) gdyż istnieje zagrożenie, że całkiem mu hamulce puszczą :twisted: i będzie tak łaził i łaził zamiast zająć się w końcu czymś pożytecznym ;) jak oglądanie telewizji lub słuchanie radia z Torunia :idea:
Żeby tylko ten teren co spada nie spadł na finiszującego Bartka bo mu pokruszy suchary i wyleje oranżadkę :mrgreen:
Bazylu - a Ty Szanownemu Nieustraszonemu Pogromcy Szlaku Niebieskiego łażenia nie żałuj, najwyżej niech przez słuchawki tego radia słucha :mrgreen:
jakaś transmisja z finiszowego hamowania będzie?:wink:
Finiszowe hamowanie się odwleka, jakoś mi szkoda kończyć więc miast się do Rzeszowa zbliżać to się od niego oddalam :wink:
W pilnie niegdyś strzeżonym obiekcie
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_01.jpg
zjadłem jajecznicę, popiłem kawą, zrobiłem zapasy na dwa dni i rozpędziłem się na niebiesko.
Na początku było groźnie,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_02.jpg
ale już po chwili las odciął mnie od cywilizacji.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_03.jpg
Było troszkę mgliście, troszkę zielono,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_04.jpg
sporo błota i dużo drzew. Jak to w lesie :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_05.jpg
A jak tylko las mnie wypuszczał to niebo drwiło z prognozy pogody (pełne zachmurzenie i deszcz).
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_06.jpg
Cmentarne krzyże wygrzewały się w słońcu,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_07.jpg
a biało-czerwone słupki cierpliwie wskazywały drogę.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_08.jpg
Drogę, na której końcu czekała Szopa, W Której Straszy! :shock:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_09.jpg
Na początku było groźnie,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_02.jpg macie Sfinksa pod Rzeszowem?:shock:
macie Sfinksa pod Rzeszowem?:shock: A mamy go pod Rzeszowem, leżakuje tuż obok, zaraz koło Barwinka :)
no to rzeczywiście troszkę się bartolomeo od Rzeszowa oddalił :wink:
(hmmm....na Grybów pójdzie? :wink:)
A tak sobie łażę :mrgreen: A pomnik w całości wygląda tak:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/sfinks.jpg
Czy to Sfinks czy nie - ja nie wiem. Ale duży jest :wink:
Drogę, na której końcu czekała Szopa, W Której Straszy! :shock: W tej Szopie widziałem kiedyś prawdziwego zakapiora!
jakiś dziwny taki ten pomnik - z przodu Sfinkso - poetycki, z boku Darth Vader wyłazi :mrgreen:
(pewnie to dawny symbol przyjaźni przygranicznej narodów;) )
Symbol przyjaźni przygranicznej jest kawałeczek dalej :mrgreen:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/symbol.jpg
ech..widzę Bartek że w łykend poruszaliśmy się po tych samych okolicach :lol:
W tej Szopie widziałem kiedyś prawdziwego zakapiora! Tego, który Ci zostawił roztapiające się czekoladki?
ech..widzę Bartek że w łykend poruszaliśmy się po tych samych okolicach :lol: Pisz relację, to zobaczę po jak bardzo tych samych.
Tego, który Ci zostawił roztapiające się czekoladki? Nie, ten od czekoladek nie był prawdziwym zakapiorem. On wpadł tu tylko na chwile i sobie poszedł.
Natomiast ten, o którym wspominam, osiadł tu, w tej leśnej dziczy na stałe. Poznać to można było ogromie odzieży i prowiantów, które wypakował w szałasie i klapkach na nogach, które sugerowały, że w najbliższym czasie nigdzie się stąd nie wybiera. W szczególności o jego âźosiadnięciuâ świadczyła grubość książki, którą czytał, siedząc na progu szałasu. Liczyła na - oko - ze 600 stron, a po sądząc grubości lewej i prawej części otwartej książki, przeczytał dopiero jakieś 50. Książka na pewno była o uprawie rabarbaru i innych pożywnych roślin oraz hodowli karasi i innych grzybów, a tego się szybko nie czyta.
Widzę, że wpuszczam się w tematy_nie_na_temat, więc już kończę. Na koniec dowód rzeczowy â âźZakapior na progu szałasuâ. W celu ochrony wizerunku zakapiora, zastosowałem efekt âźpopsuj zdjęcie #7â.
Załącznik 29575
Pięknie, Panie, pięknie ;) Ale brakuje mi jednego z ważniejszych punktów tej trasy - cmentarzy z IWŚ na Kamieniu. Mam nadzieję, że je masz na HD ;)
Pozwól że trochę chłodem powieję:
Załącznik 29578Załącznik 29577Załącznik 29576Załącznik 29579
Ale brakuje mi jednego z ważniejszych punktów tej trasy - cmentarzy z IWŚ na Kamieniu. Masz rację, trzeba to pokazać. Przy zejściu z Kamienia na odcinku kilkuset metrów mija się, jeżeli dobrze policzyłem, siedem cmentarzy i kilka pojedynczych grobów.
Tu cmentarz po polskiej stronie granicy (większość jest po stronie słowackiej):
http://www.bmiller.pl/forum/2012/kamien_03.jpg
I dzwon, ...
http://www.bmiller.pl/forum/2012/kamien_02.jpg
... w który trzeba uderzyć.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/kamien_01.jpg
Symbol przyjaźni przygranicznej jest kawałeczek dalej :mrgreen: ciekawe jak ukierunkowana jest ta przyjaźń tzn., w którą stronę to działko ma skierowaną lufę :mrgreen:
inny ten niebieski niż wcześniej...pomnik, pozostałości artyleryjskie, siedem cmentarzy, zakapior z książką w wersji popsutej przez Wojtka P. ...no i jeszcze coś w szopie straszy:shock:;)
Nie w naszą :-)
A odnośnie pola, co na nim straszy to przypomniała mi się taka historia z sąsiedniego forum ;)
Czekam na dalszą część - jak było we wstępie - dwudniowej wyprawy; ja już od 2 m-cy nigdzie nie byłem :-(
taka historia hmmm...."armia widmo" ? coś może w tym jest, a może nie jest, kto to wie... :roll: Różne rzeczy słyszałam - np. o pewnych domach, w których nikt już nie mieszka ale lepiej tam nie chodzić i pod żadnym pozorem niczego nie wynosić, o miejscach z dziwną energią. Nigdy nie nocowałam w takim miejscu. Nocą wszystko odbiera się inaczej.
ciekawe co przylazło nocą do szopy :shock::mrgreen:
inny ten niebieski niż wcześniej...pomnik, pozostałości artyleryjskie, siedem cmentarzy, zakapior z książką w wersji popsutej przez Wojtka P. ...no i jeszcze coś w szopie straszy:shock:;) Noo... i jeszcze przechodzi przez różne strefy klimatyczne, od mglistych lasów międzyzwrotnikowych zahaczając o sawanny;-)
ale już po chwili las odciął mnie od cywilizacji.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_03.jpg
Było troszkę mgliście, troszkę zielono
(...)
A jak tylko las mnie wypuszczał to niebo drwiło z prognozy pogody (pełne zachmurzenie i deszcz).
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_06.jpg
przypomniała mi się taka historia z sąsiedniego forum ;) O tym nawiedzonym polu było i na naszym forum.
ciekawe co przylazło nocą do szopy :shock::mrgreen: No coś przylazło. Chrobotało pod podłogą i już, już miałem rozwiązać tę nieziemską zagadkę, kiedy zasnąłem :mrgreen:
A rano szopa wyglądała dokładnie tak samo jak wieczorem :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_10.jpg
Ponieważ wyspałem się w nawiedzonej szopie doskonale szybko złapałem granicę,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_11.jpg
i z ciekawością wędrowałem wzdłuż biało-czerwonych słupków.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_12.jpg
Znalazłem następny, ukryty w głębokim cieniu, pomniczek...
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_14.jpg
...wdzięczności i ku chwale
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_13.jpg
i po kilku godzinach doszedłem na rozstaje.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_15.jpg
Tu muszę się przyznać, że ruszyłem na tę trasę nieprzygotowany. Pomysł urodził się kilka dni wcześniej, ale przygotowania zacząłem w ostatniej chwili. I nie upewniłem się, że z końca trasy będę miał możliwość powrotu do cywilizacji. Próbowałem to zweryfikować w drodze, ale bez sukcesu. Z żalem opuściłem więc przecinkę graniczną i zszedłem w dół.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_16.jpg
W dół, czyli do Komańczy, gdzie po kilku godzinach oczekiwania załapałem się na czterokołowy pociąg z planowanego końca trasy. Mogłem spokojnie iść granicą dalej, aż do Łupkowa...
A rano szopa wyglądała dokładnie tak samo jak wieczorem byłem dzisiaj i zauważyłem ciekawe uszczelnienia budki wykonane przez pewnego znanego filozofa, który w budce pomieszkuje
Załącznik 29602
pytałem ludzi, czy coś straszyło w nocy, czy chociaż wilcy wyli, ale nie, mówili tylko, że bardzo zimno w nocy było.
upatrzyłem sobie fajne miejsce do spania; na ziemi pod stołem pod którąś wiatką - na kiedyś.
te cmentarze na Kamieniu rzeczywiście bardzo fajne a i sama góra jedna z ulubionych, szczególne wrażenie na mnie (na nas) zrobił Kamień zimą (zlot w Lipowcu).
byłem dzisiaj i zauważyłem ciekawe uszczelnienia budki Uszczelnienie jest bardzo skuteczne, nic na mnie nie nakapało a w nocy lało ostro. Zna się ten filozof na robocie :wink:
Na BC spędziłem na tym pólku dwie noce i nic niestety nie straszyło,szkoda,pobałbym się chętnie.
byłem dzisiaj i zauważyłem ciekawe uszczelnienia budki wykonane przez pewnego znanego filozofa, który w budce pomieszkuje Coś mi się widzi, że od wiosny sporo uszczelnienia dodano ;)
Ty byłeś na spotkaniu? Za dużo luda było by móc poznać wszystkich ;)
Wojtek Pysz:
"Natomiast ten, o którym wspominam, osiadł tu, w tej leśnej dziczy na stałe. Poznać to można było ogromie odzieży i prowiantów, które wypakował w szałasie i klapkach na nogach, które sugerowały, że w najbliższym czasie nigdzie się stąd nie wybiera. W szczególności o jego âźosiadnięciuâ świadczyła grubość książki, którą czytał, siedząc na progu szałasu. Liczyła na - oko - ze 600 stron, a po sądząc grubości lewej i prawej części otwartej książki, przeczytał dopiero jakieś 50. Książka na pewno była o uprawie rabarbaru i innych pożywnych roślin oraz hodowli karasi i innych grzybów, a tego się szybko nie czyta."
- a czy to nie jest czasem nasz kolega forumowy? bo z wyglądu podobny i opis poniekąd pasuje
ciekawe uszczelnienia budki wykonane przez pewnego znanego filozofa, który w budce pomieszkuje
Uszczelnienie jest bardzo skuteczne, nic na mnie nie nakapało a w nocy lało ostro. Zna się ten filozof na robocie :wink: skoro szopa tak skutecznie uszczelniona, że nie kapie - to znaczy, że z tego filozofa prawdziwy fachowiec - NIEKAPIOR :mrgreen:
Kilka dni temu palący wstyd (nie wyjeździłem po Bieszczadach ani jednej roboczogodziny quadem lub terenówką) wypędził mnie na dzikie pustkowie (mniej więcej tam gdzie panują ekstremalnie złe warunki dla jakichkolwiek inwestycji):
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_01.jpg
Szczęśliwie było to dokładnie to samo miejsce, gdzie kiedyś popełniłem (nie)wybaczalny błąd i skróciłem wędrówkę. Popatrzyłem w lewo... w prawo... i dzięki Bogu żaden chętny do pomocy urzędnik nie wyskoczył zza krzaka :twisted:
Rozochocony tym faktem niemiejscowego prywatnego przedsiębiorcę wysłałem po piwo na Słowację a sam polazłem wygodną przecinką graniczną. Przeważnie w dół :mrgreen:
Granica, jak zwykle, prowadziła mnie za rączkę
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_02.jpg
a zgrabne pomosty przeprowadzały przez co większe błocko.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_03.jpg
Grzybków było w bród, gdybym się jeszcze na nich znał to może bym się czasem schylił.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_04.jpg
Ale się nie znam, być może dzięki temu dotarłem szczęśliwie w okolice słupa
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_05.jpg
i tam rozbiłem obóz w oczekiwaniu na umówione piwo ze Słowacji. Nie nadchodziło...
(...)
Rozochocony tym faktem niemiejscowego prywatnego przedsiębiorcę wysłałem po piwo na Słowację a sam polazłem wygodną przecinką graniczną. Przeważnie w dół :mrgreen: Świetny pomysł na rozwój bieszczadzkiej turystyki. Zamiast narzekać na najgorszy sezon, trzeba rozszerzyć i propagować tą formę usługi czyli dostarczanie piwa na wyznaczone miejsce na szlaku.
Myślę że byłoby zapotrzebowanie ? jak sądzicie ?
Tego nie oferują jeszcze nawet w niemieckich landach.
Żeby się tylko nie skończyło jak we wspomnieniach Rafała Dominika :wink:
....szczęśliwie w okolice słupa...rozbiłem ...piwo ze Słowacji. Nie nadchodziło... szczęsliwie rozbiłeś się o słupa?, słusznie mówią że nadmiar piwa szkodzi ;P
Żeby się tylko nie skończyło jak we wspomnieniach Rafała Dominika :wink: Nie, tak by się nie skończyło, bo mój pomysł na rozwój turystyki bieszczadzkiej opiera się na kopi tele-pizza.
Turysta wędrujący niebieskim szlakiem zamawia przez telefon 2*żywiec + 1 tyskie w określone miejsce, np na Okrąglik na godz 13-stą.
Przyczołguje się tam resztkami sił a tam już piwo czeka. Płaci kartą i po uzupełnieniu płynów rusza dalej bez potrzeby schodzenia do wsi.
Dzięki czemu można zachwycać się dziką bieszczadzką przyrodą bez zbędnych przerw.
Nie, tak by się nie skończyło, bo mój pomysł na rozwój turystyki bieszczadzkiej opiera się na kopi tele-pizza.
Turysta wędrujący niebieskim szlakiem zamawia przez telefon 2*żywiec + 1 tyskie w określone miejsce, np na Okrąglik na godz 13-stą.
Przyczołguje się tam resztkami sił a tam już piwo czeka. Płaci kartą i po uzupełnieniu płynów rusza dalej bez potrzeby schodzenia do wsi.
Dzięki czemu można zachwycać się dziką bieszczadzką przyrodą bez zbędnych przerw. Ma gość łeb do biznesów. I jaki empatyczny...
pozostaje zadać jeszcze pytanie, czy opierając się urokowi grzybków Bartek nie uległ przypadkiem pokusie aby spróbować jakiegoś pstrąga, co to po nim...wywiązuje się dyskusja :mrgreen:
Piwo się w końcu pojawiło i muszę przyznać, że warto było czekać! Od dawna nie piłem już na wędrówce, wysoko :wink: w górach piwa z butelki! Dziękuję! Pstrąga do piwa nie było, ale specjalnie mi go nie brakowało. Po konsumpcji zatopiliśmy się w kolorowy las
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_06.jpg
i wędrowaliśmy tak aż do Doliny, która jest na szczycie.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_07.jpg
Tam też pojawiły się kłopoty orientacyjne. Nie, żebyśmy nie wiedzieli jak iść, ale ponownie uparliśmy się, że pójdziemy szlakiem. A co! Nie było to proste zadanie, łatwiej było znaleźć widoki w gęstym lesie
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_08.jpg
niż szlakowe szlaczki.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_09.jpg
Nawet jak już widzieliśmy cel wędrówki
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_10.jpg
nie odpuściliśmy! Poszliśmy naokoło, jak szlak prowadzi. Prowadzi na mapie, bo w terenie go nie ma. Nie ma i szlus. Kawałeczek za jednym z najpiękniejszych dworców
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_11.jpg
zakończyliśmy wycieczkę. Szlaku niebieskiego w okolicy Łupkowa nie ma, ale my i tak nim przeszliśmy :mrgreen:
Czy na jednym z najpiękniejszych dworców nadal daje się zaobserwować zakrzywienie czasoprzestrzeni?
Byliśmy tam z Komisarzem von Rybą parę lat temu, człowiek się posuwał o kilka kroków, a zegar pokazywał inną godzinę. I znowu kilka kroków... i znowu inna godzina.
"Świetny pomysł na rozwój bieszczadzkiej turystyki. Zamiast narzekać na najgorszy sezon, trzeba rozszerzyć i propagować tą formę usługi czyli dostarczanie piwa na wyznaczone miejsce na szlaku."
-Heniu twój pomysł jest genialny! Myślałam, że zakopywanie butelek to fajny pomysł ale ten jeszcze lepszy :P
Czy na jednym z najpiękniejszych dworców nadal daje się zaobserwować zakrzywienie czasoprzestrzeni? Cały... czas :wink:
Niebieska wstążka istotnie zakończy się niedługo niebieskim kółeczkiem w Białej,...
(...) A co do kółeczka... to nie ma kółeczka?!? To po co ja trzeci rok do niego idę? :evil: :wink:
.... może nawet sir Bazyl to kółeczko zamiast pasków wyczaruje jakoś :mrgreen: Wyczarowane kółeczko już od dawna czeka, choć przyznać muszę, że sporo mnie to pracy kosztowało! Zostały zaangażowane znaczne środki (służbowa drukarka oraz papier i koszulka foliowa z tego samego źródła pochodzenia , woskowa kredka Bambino koloru niebieskiego mojej córeczki) ale gdyby nie sprzyjająca wena to nigdy by to dzieło nie powstało:
Załącznik 30932
...czyli jednak będzie jakiś "szampan i kawior" :wink: ...
Jakaś oranżadka i suchary się znajdą :mrgreen:
.... U mnie słowo droższe pieniędzy :)
Nie będę ukrywał, że popadłem już w znaczne koszta:
Załącznik 30933
...jakaś transmisja z finiszowego hamowania będzie?:wink: Niestety, nieustraszonego pogromcy niebieskiego szlaku ani widu, ani słychu pisku hamulców jego :twisted:
Finiszowe hamowanie się odwleka, jakoś mi szkoda kończyć więc miast się do Rzeszowa zbliżać to się od niego oddalam :wink:
(...) No tak! Ale chciałem przestrzec, że oryginalny smak oranżadki
Załącznik 30934
mimo imponującej listy substancji konserwujących, przeciwutleniaczy, rozmaitych regulatorów smaków i zapachów ma określoną datę spożycia, po przekroczeniu której może być jeszcze większym szaleństwem dla kubków smakowych, nie wspominając, że przepiękny kolor nadany przez barwnik E 150d i koncentrat barwiący z czarnej marchwi oraz niepowtarzalny bukiet, również mogą ulec pewnym bliżej nieokreślonym zmianom.
O jasny gwint! Muszę pościągać mapy, wypytać miejscowych, zrobić satelitarne rozpoznanie i ruszę w tę wyczerpującą trasę (będzie tego z 8km i 150m podejścia :mrgreen:).
Wyczarowane kółeczko już od dawna czeka (...)
Załącznik 30932
O jasny gwint! Muszę pościągać mapy, wypytać miejscowych, zrobić satelitarne rozpoznanie i ruszę w tę wyczerpującą trasę (będzie tego z 8km i 150m podejścia :mrgreen:). Hura! Hura! Będzie dalszy ciąg dalszego ciągu! :-D
A spoglądając na - jak to określił sir Bazyl - "sprzyjającą wenę" do wyczarowania niebieskiego kółeczka wnioskuję, że tym razem bohaterami tej wyprawy hamującej będzie Tygrysek i Puchatek :mrgreen:
Został mi jeszcze maleńki kawałeczek, w sam raz na kolejne popołudnie:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_09.jpg Dwa lata prawie minęły, dwa lata! Ale w końcu wczoraj się zmobilizowałem :smile:
Szlakowskaz na Białą jak wisiał tak wisi, co ciekawe dalej dwie godziny pokazuje z godną podziwu konsekwencją :wink: Zgodnie z jego wskazaniami zdobyłem pierwsze tego dnia wzgórze, z którego jak na dłoni widziałem końcówkę poprzedniego etapu wędrówki niebieskim szlakiem:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_01.jpg
Więcej się już za siebie nie oglądałem, parłem zdecydowanie i mężnie :wink: do przodu. Znów zaglądałem w okna chatkom (tym starym, nowoczesne budownictwo w postaci willi, dworków i hollywoodzkich posiadłości jakoś mniej mnie interesowało).
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_02.jpg
Od pewnego momentu towarzyszyły mi rozległe widoki na bliższą i dalszą okolicę, ...
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_03.jpg
... i tak kręcąc głową to w lewo to w prawo szedłem sobie spokojnie "na Rzeszów". A szło mi się bardzo przyjemnie i zupełnie nie czułem tego, że zbliżam się do wojewódzkiego miasta. I to właśnie wojewódzkie miasto w pewnym momencie postanowiło sobie ze mnie zakpić, bo nie witając mnie tabliczką otwierającą pożegnało mnie zamykającą :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_04.jpg
Po chwili konsternacji stwierdziłem, że co prawda idę już półtorej godziny ale wg wszelkich znaków na niebie i ziemi powinienem dopiero zbliżać się do przedmieść Rzeszowa a nie już się z nim żegnać...
No i ruszył! Tak całkiem bez ostrzeżenia! Z tych nerwów to suchary schrupałem, oranżadkę wychłeptałem, a nawet coś zmalowałem...(tak po prawdzie to ostatnie nie jest moją winą, petetek też nas czyta :))
No i ruszył! Tak całkiem bez ostrzeżenia! To ja dwa lata o tym gadam, jak bez ostrzeżenia? :wink:
Rozstaliśmy się, jak wychodziłem z Rzeszowa - szedłem naprzód mimo lekkiego niepokoju, ale doskonałe oznakowanie szlaku nie pozwoliło mi zginąć:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_05.jpg
A i Rzeszów przestał się ze mną droczyć:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_06.jpg
I jak już gotowałem się do dokończenia wędrówki asfaltem szlak zrobił w lewo zwrot i wprowadził mnie do lasku.
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_07.jpg
po czym zawzięcie wskazywał, że mam się przez ten iście bieszczadzki jar przedrzeć.
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_08.jpg
Cóż było zrobić, po zwalonej kłodzie przeskoczyłem na drugą stronę i "z miejsca w którym w końcu można było odczepić się od ściółki zębami i dłońmi" spojrzałem za siebie.
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_09.jpg
Chciałbym wiedzieć, jak pewien powszechnie poważany forumowicz przedarł się przez ten jar na rowerze. Chciałbym wiedzieć :twisted:
Dalej już odbyło się bez niespodzianek. Może poza wypłoszeniem z krzaków koziołka :smile: Z ostatniego zejścia rzuciłem jeszcze okiem na Rzeszów:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_10.jpg
Pokręciłem się chwilę po Białej:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_11.jpg
I już byłem pod niebieską kropką.
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_12.jpg
Koniec.
Koniec?
Na szczęście każdy szlak ma dwa końce i tego drugiego jeszcze nie widziałem. Na razie znam niebieski szlak tylko od Barwinka do Rzeszowa :wink: i w dużej części wyłącznie latem.
Gdyby ktoś dobrnął w tej relacji aż tutaj muszę uczciwie go ostrzec: pomimo dojścia pod niebieską kropkę to jeszcze nie jest koniec :mrgreen: I nie jest to jeszcze czas na podsumowania - jak dojdę do Grybowa może się odważę napisać coś o niebieskim szlaku z pełnej perspektywy.
Chciałbym wiedzieć, jak pewien powszechnie poważany forumowicz przedarł się przez ten jar na rowerze. Chciałbym wiedzieć :twisted: Wtedy to dopiero był JAR! A teraz jak widzę, po latach, procesy erozyjne spowodowały, że to już nie JAR a jareczek, jaruś co najwyżej :mrgreen:
Czyli teraz jest zbyt płytko na rower? Ciekawa interpretacja :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_06.jpg To do Rzeszowa wchodzi się przepustem? :mrgreen:
(może dlatego bartolomeo te suchary i słodkie płyny odpuścił...przepust szeroki strasznie nie jest...;) )
I już byłem pod niebieską kropką. z Sir Bazyla to jednak sztukmistrz pierwszej kategorii. Miała być kropka i jest! 8-)
Gdyby ktoś dobrnął w tej relacji aż tutaj muszę uczciwie go ostrzec: pomimo dojścia pod niebieską kropkę to jeszcze nie jest koniec :mrgreen: Jako jedna z "ktosiów" uczciwie muszę ostrzec, że na niebieski po kropce będę oczekiwać już od dzisiaj :grin:
Życie po .. kropce ;) fascynujące
To do Rzeszowa wchodzi się przepustem? :mrgreen: Każda droga prowadzi do Rzeszowa!
Życie po .. kropce ;) fascynujące Fascynujące to będzie dopiero życie po dwóch kropkach :wink:
Ten ostatni etap przebiega przez moją parafię i nadziwić się nie mogę że tak można kręcić. Powiedz czy na ostatnim odcinku zniosło cię na park linowy ? czy też przemknąłeś obok cmentarza w Białej ?
Powiedz czy na ostatnim odcinku zniosło cię na park linowy ? czy też przemknąłeś obok cmentarza w Białej ? Szedłem dokładnie po szlaku, czyli ani obok parku ani obok cmentarza. Bardziej na południe:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/biala.jpg
Park i cmentarz wskazałem strzałkami. Różnicę w przebiegu szlaku w stosunku do zaznaczonego na mapie narysowałem ciemnoniebieskim śladem.
Dnia 4 lipca, 2015 lat po Chrystusie, bartolomeo idący niebieskim szlakiem od Białej (Rzeszowa w sensie) spotkał bartolomea idącego niebieskim szlakiem od Grybowa. Spotkali się przy słupku granicznym I/186 około godziny 11oo przed południem. Tym samym cały szlak niebieski został przeszednięty... przeszedzony... przeszedłszy... eee... przewędrowany. Na tę okazję wzniesiono toast puszeczką Pepsi Coli przyniesioną w zaprzyjaźnionym plecaku.
Gratulacje bartolomeo! Myślę, że fakt ten zasługuje na wspólny toast i nie mam tu na myśli Pepsi:-)
Kupiłem dla Bartolomeo płyn na toast :mrgreen:
.
Załącznik 38247
Bomba! Tylko dlaczego już otwarty? :wink:
Pewnie don Enrico sprawdzał, czy jest odpowiednio niebieski ;)
Gratulacje ode mnie też :)) i dzięki za całą "niebieską relację".
(mam nadzieję, że chociaż Bartolomeo tak domyka pewne etapy to nie czmychnie na jakąś turystyczną i forumową emeryturę :mrgreen: )
Tym samym cały szlak niebieski został przeszednięty... przeszedzony... przeszedłszy... eee... przewędrowany. A ja nic z tego nie rozumiem, dlaczego taki duży chłopak przez parę lat, z uporem godnym lepszej sprawy szuka jakichś znaczków (i co z tego, że niebieskich) na drzewach, płotach, słupach, stodołach i gdzie tam jeszcze;-)
Czy wszystko co robimy musi być racjonalne? :wink: Odpowiedź na Twoje pytanie "dlaczego?" jest bardzo prosta: "bo tak!" :mrgreen:
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl brytfanna.keep.pl
Autobus dotoczył się na miejsce, wysiadłem i rozpędziłem się pewnie. Jednak ledwo zrobiłem kilka kroków napotkałem bardzo surowe spojrzenie
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_01.jpg
i tak żem się wystraszył, że czem prędzej uciekłem z drogi. Na tory...
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_02.jpg
Długo jednak po torach nie powędrowałem, bo i z torów mnie przepędzono :-(
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_03.jpg
Porzuciłem i tory i drogę i tak się tym wszystkim zdenerwowałem, że momentalnie zgubiłem szlak. A bez szlaku, jak wiadomo, turysta już nie jest turystą. Jest nikim :-( Dopiero rzucające się zawzięcie pod nogi różne różności
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_04.jpg
troszkę poprawiły mi humor. Jako się rzekło różne były te różności, były i niebieskie
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_05.jpg
i białe
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_06.jpg
i... hmm... kolorowe :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_07.jpg
Nie mogłem pojechać z szacowną ekipą na Polowanie(1) to sam sobie wiosnę upolowałem :mrgreen: Rozradowany tą myślą w try miga znalazłem szlak i dalej starałem się go już nie opuszczać. Bo jeszcze by się niebieski zbiesił i przestał dalsze wyjazdy sponsorować...
Wędrowałem więc za niebieskimi znaczkami wychodząc czasem na malownicze polanki,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_08.jpg
czasem oglądając niezwykle wytworne paśniki
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_09.jpg
czy stare, pochylone krzyże przy zapomnianych drogach.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_10.jpg
Ta "moja" od zapomnienia była daleka,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_11.jpg
zaglądała czasem pochylonym chatkom w okienka,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_12.jpg
chwilami udawała, że wyprowadziła mnie na równiny :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_13.jpg
aby za zakrętem pokazać tętniące życiem miasteczko.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_14.jpg
...ta pochylona chatka pilnie potrzebuje omszenia, pusta?
"bez szlaku jest się nikim" ech... niech więc nam kreślą szlaki Efemerydy wszelakie, Znikałki, Nigdziołki i inniejsze stfory morficzne i amorficzne.
...ta pochylona chatka pilnie potrzebuje omszenia, pusta? Tego nie wiem. Chatka była zamknięta a obok piękny inaczej murowany dom.
Niebieski uwielbia Znikałki i Zaplątałki, przed którymi chronić mają Wielkoznaki i Bazgroliszki. I bywa, że obronią. Niestety :wink:
Bartolomeo :
Kolejny entuzjasta szlaków ! :-o
A nie było sie przyłączyć do LIGII
Liga rządzi , liga radzi .... aby po szlakach nie chodzić.
SZLAKOM MALOWANYM - MÓWIMY PRECZ !
niech żyją endurowcy.
p.s. gdybyś jakimś błękitnym enduro poruszał się po tym błękitnym szlaku toż niejedna forumowiczka zwróciła by na Cię uwagę.
Bartolomeo :
Kolejny entuzjasta szlaków ! :-o
A nie było sie przyłączyć do LIGII
Liga rządzi , liga radzi .... aby po szlakach nie chodzić.
SZLAKOM MALOWANYM - MÓWIMY PRECZ !
niech żyją endurowcy.
p.s. gdybyś jakimś błękitnym enduro poruszał się po tym błękitnym szlaku toż niejedna forumowiczka zwróciła by na Cię uwagę. :mrgreen::-D:mrgreen:
precz !! - NIE ŻYJĄ BEZDROŻA, MANOWCE, ŚCIEŻKI DONIKĄD...
gdybyś jakimś błękitnym enduro poruszał się po tym błękitnym szlaku toż niejedna forumowiczka zwróciła by na Cię uwagę. Mam błękitny pokrowiec na plecak. Może styknie? :mrgreen:
A szlak niebieski lubię. Prowadzi za rączkę, pozwala się odprężyć i nie martwić wyborem ścieżki... Po stresującym i ciężkim tygodniu mogę mieć pewność, że na niebieskim szlaku zamiast szukać drogi mogę myśleć o niebieskich migdałach :-)
NIE ŻYJĄ BEZDROŻA Freudowska pomyłka? :wink:
to tak jak się myśli o NIEBIESKICH MIGDAŁACH.... / eee- nie mieszałbym w to p. Sigmunda ..:mrgreen:./
p.s. gdybyś jakimś błękitnym enduro poruszał się po tym błękitnym szlaku toż niejedna forumowiczka zwróciła by na Cię uwagę. hmmm...ja tam nie wiem jakie błękitności bartolomeo posiada ale...uwielbiam z Nim tu forumowo wędrować po wszelkich szlakach i wodzę za Nim oczami gdziekolwiek się uda i jakiekolwiek drogi, nieba, lasy, łąki, wody czy śniegi tu w plecaczku przywiezie:grin: (oby się tylko Bartkowi od mojego wyznania nogi następnym razem nie poplątały gdzieś na szlaku:mrgreen::mrgreen:)
i dlatego, w razie gdyby
(...) się niebieski zbiesił i przestał dalsze wyjazdy sponsorować... to ja sfinansuję ten bartkowy bilet na pks;)
ja sfinansuję ten bartkowy bilet na pks;) :-) No proszę, wcale nie jest trudno zdobyć dofinansowanie na wyjazdy turystyczne :mrgreen: A kasa jest niebagatelna, o ile dobrze pamiętam to bilet PKS na koniec obecnego odcinka, tak aby kontynuować wyprawę, kosztuje całe 6.20zł :wink:
bilet PKS na koniec obecnego odcinka, tak aby kontynuować wyprawę, kosztuje całe 6.20zł :wink: czyli dobrze myślałam, że sponsoring w tym wypadku kosztowny nie będzie:mrgreen:
wędruj dalej, bo jest pięknie :))))))))))))
Było pięknie, wędrowałem więc dalej :wink:
Przed atakiem na cywilizację nabierałem przez chwilę sił przy pierwiosnkach
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_15.jpg
po czym błyskawicznie przeskoczyłem tory, drogę i miasteczko i zatrzymałem się dopiero przy kapliczce.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_16.jpg
A dalej już spokojnie, boczną drogą
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_17.jpg
ominąłem przyklejone do miasteczka przysiółki i wkroczyłem w zawilcowy las.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_18.jpg
Zawilce oddawały tam czasem pola... żywcowi :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_19.jpg
Nie było już co prawda czego przebijać, ale i przebiśniegi czasem zaświeciły między żywcami.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_20.jpg
Nie przeszkadzał nawet ulewny od pewnego czasu deszcz. Wszystko dobre jednak się kiedyś kończy i tabliczkę
http://www.bmiller.pl/forum/2012/hyzne_21.jpg
zwiastującą niedaleki koniec drogi powitałem już z radością. To była długa wycieczka, być może jedna z najdłuższych w sezonie.
PS Odważyłem się nazwać niektóre roślinki, bardzo proszę o sprawdzenie i poprawienie jak coś nastulałem :wink:
PS Odważyłem się nazwać niektóre roślinki, bardzo proszę o sprawdzenie i poprawienie jak coś nastulałem :wink: jak to nazwać a plan wielkiej unifikacji ?
roślinka to roslinka ew. trawka lub kwiatek ;)
a wycieczka cudna
jak to nazwać a plan wielkiej unifikacji ?
roślinka to roslinka ew. trawka lub kwiatek ;)
a wycieczka cudna Mylisz się Komisarzu! Choć Bartolomeo stąpał siedmiomilowym butem i niebieską peleryną powiewał, to po nogami całkiem trafnie po imieniu wyłapał wszelkie kwiatki i roślinki:)
masz rację Maciejko i nigdy nie wątpiłem w wiedzę Bartolomeo, wspomniał mi się tylko wielki plan wielkiej unifikacji co się tak dobrze swego czasu zapowiadał ;) ale sza to jeszcze w projekcie jest ....
plan wielkiej unifikacji ? Nie plan a teoria, nie wielkiej a bezwzględnej! Teoria bezwzględnej unifikacji obowiązuje nadal. Z pewnymi poprawkami :wink:
Wszystko dobre jednak się kiedyś kończy i tabliczkę zwiastującą niedaleki koniec drogi powitałem już z radością. Upłynęło już sporo wody w Wisłoku odkąd mokry na wskroś oglądałem tabliczkę z napisem Hyżne :-( Wczoraj po południu nie wytrzymałem i już :wink: o 16oo siedziałem sobie w autobusie do Kanady.
Wcześniej gospodarzy malowniczej chatki
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_01.jpg
zapytałem, czy mogę zostawić u nich na podwórku autko. Nie protestowali :wink:
Autobus podrzucił mnie w okolice końca poprzedniej trasy, wędrowałem sobie dalej asfaltem :-( z zazdrością spoglądając w boczne dróżki
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_02.jpg
i zaglądając w okna mijanych domów.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_03.jpg
Po kilku kilometrach niecodzienna kapliczka dała znak aby pożegnać się z asfaltem,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_04.jpg
co uczyniłem baz żalu.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_05.jpg
Po drodze mijało mnie wielu rowerzystów, ale nie było żadnego pieszego. Tylko ze strachem mogłem sobie chwilę pogadać :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_06.jpg
Przed opuszczeniem szutrówki rzuciłem jeszcze okiem na cywilizację...
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_07.jpg
i stanąłem w zadumie. Tam gdzie szlak miał opuścić drogę nijak nie dało się skręcić. Troszkę pokombinowałem i po chwili zaszedłem szlak z drugiej strony. Nie spodziewał się tego, dał sobie wyrwać wszystko co miał najlepszego :mrgreen:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_08.jpg
Mimo niewielkiej długości (lekko ponad 10km) ten asfaltowy kawałek dał mi się we znaki. Spodziewałem się tego, dlatego samą końcówkę niebieskiego podzieliłem sobie na dwie części. Został mi jeszcze maleńki kawałeczek, w sam raz na kolejne popołudnie:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_09.jpg
Kolejny raz pięknie. :) Niby nic się nie dzieje, a jednak się dzieje. Nienachalnie, bez zbędnych dzwoneczków, klimatów, dzikości i innych popierdułek.:wink: Po prostu piękne wędrowanie. :-D
Został mi jeszcze maleńki kawałeczek, w sam raz na kolejne popołudnie Jako wierny kibic barw bartolomejsko-niebieskich i stając wobec nieuchronności tego, że owego kolejnego popołudnia niebieska wstążka tego szlaku zamieni się w Białą wstęgę mety zakrzyknę z przedlaptopowej fanzony :wink: : jeszcze jeden!! jeszcze jeden!! :-D (może być nawet bezbarwny;)).
Niebieska wstążka istotnie zakończy się niedługo niebieskim kółeczkiem w Białej, ale to, mam nadzieję :wink:, nie będzie koniec wędrowania. Wstążek w okolicy bliższej i dalszej, we wszelkich kolorach tęczy, bez liku. A ścieżek bez wstążek, często ciekawszych i pełnych niespodzianek, jeszcze więcej. Aparat też działa, więc i dokumentacja tych wędrówek będzie się od czasu do czasu na forum pojawiać.
Może nawet jakieś dzwoneczki i dzikości się pojawią? :mrgreen:
Niebieska wstążka istotnie zakończy się niedługo niebieskim kółeczkiem w Białej ...ciekawe, ciekawe...czy Bartek sobie tak po prostu do niebieskiego kółeczka w Białej dojdzie i grzecznie pójdzie dalej czy zakończy niebieską przygodę jakimś spektakularnym przytupem:mrgreen:
...a potem...:wink:
Może nawet jakieś dzwoneczki i dzikości się pojawią? :mrgreen: (oby tylko udało się tak, żeby dzwoneczki nie dźwięczały fałszywym tonem a dzikość nie trąciła tandetą ;) )
...ciekawe, ciekawe...czy Bartek sobie tak po prostu do niebieskiego kółeczka w Białej dojdzie.... Ciekawe, czy Bartek odnajdzie tak po prostu to niebieskie kółeczko w białej obwódce, w Białej w Rzeszowie, na końcu szlaku "granicznego", ciekawe...
Dla zachęty do szybszego wyruszenia na poszukiwania, widoczek z "granicznego" na Rzeszów:
Załącznik 29199
Kto by pomyślał, że na granicznym takie piękne miasto wyrosło :wink: A co do kółeczka... to nie ma kółeczka?!? To po co ja trzeci rok do niego idę? :evil: :wink:
Ruszaj na poszukiwania i daj znać kiedy, i o której będziesz na końcu - zobaczymy co da się zrobić :)
(byle nie jutro)
zakończy niebieską przygodę jakimś spektakularnym przytupem:mrgreen:
nie ma kółeczka?!? To po co ja trzeci rok do niego idę? :evil: :wink:
zobaczymy co da się zrobić :) oho! czyli jednak będzie jakiś "szampan i kawior" :wink: (i może nawet sir Bazyl to kółeczko zamiast pasków wyczaruje jakoś :mrgreen: )
oho! czyli jednak będzie jakiś "szampan i kawior" :wink: ... Jakaś oranżadka i suchary się znajdą :mrgreen:
Ostatni odcinek szlaku jest niezwykle wymagający i kierujący się do jego końca (kierowca czyli) musi podjąć karkołomne działania - biegnąc hamować, hamować i biec lub w biegu hamować! No chyba, że chodzi o to, by hamować się z biegiem? :
Załącznik 29263
Na wszelki wypadek musimy zdążyć na końcu szlaku rozpiąć jakąś siatkę dla zatrzymania pędzącego Bartka (albo chociaż nogę podstawić) gdyż istnieje zagrożenie, że całkiem mu hamulce puszczą :twisted: i będzie tak łaził i łaził zamiast zająć się w końcu czymś pożytecznym ;) jak oglądanie telewizji lub słuchanie radia z Torunia :idea:
Żeby tylko ten teren co spada nie spadł na finiszującego Bartka bo mu pokruszy suchary i wyleje oranżadkę :mrgreen:
Bazylu - a Ty Szanownemu Nieustraszonemu Pogromcy Szlaku Niebieskiego łażenia nie żałuj, najwyżej niech przez słuchawki tego radia słucha :mrgreen:
jakaś transmisja z finiszowego hamowania będzie?:wink:
Finiszowe hamowanie się odwleka, jakoś mi szkoda kończyć więc miast się do Rzeszowa zbliżać to się od niego oddalam :wink:
W pilnie niegdyś strzeżonym obiekcie
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_01.jpg
zjadłem jajecznicę, popiłem kawą, zrobiłem zapasy na dwa dni i rozpędziłem się na niebiesko.
Na początku było groźnie,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_02.jpg
ale już po chwili las odciął mnie od cywilizacji.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_03.jpg
Było troszkę mgliście, troszkę zielono,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_04.jpg
sporo błota i dużo drzew. Jak to w lesie :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_05.jpg
A jak tylko las mnie wypuszczał to niebo drwiło z prognozy pogody (pełne zachmurzenie i deszcz).
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_06.jpg
Cmentarne krzyże wygrzewały się w słońcu,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_07.jpg
a biało-czerwone słupki cierpliwie wskazywały drogę.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_08.jpg
Drogę, na której końcu czekała Szopa, W Której Straszy! :shock:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_09.jpg
Na początku było groźnie,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_02.jpg macie Sfinksa pod Rzeszowem?:shock:
macie Sfinksa pod Rzeszowem?:shock: A mamy go pod Rzeszowem, leżakuje tuż obok, zaraz koło Barwinka :)
no to rzeczywiście troszkę się bartolomeo od Rzeszowa oddalił :wink:
(hmmm....na Grybów pójdzie? :wink:)
A tak sobie łażę :mrgreen: A pomnik w całości wygląda tak:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/sfinks.jpg
Czy to Sfinks czy nie - ja nie wiem. Ale duży jest :wink:
Drogę, na której końcu czekała Szopa, W Której Straszy! :shock: W tej Szopie widziałem kiedyś prawdziwego zakapiora!
jakiś dziwny taki ten pomnik - z przodu Sfinkso - poetycki, z boku Darth Vader wyłazi :mrgreen:
(pewnie to dawny symbol przyjaźni przygranicznej narodów;) )
Symbol przyjaźni przygranicznej jest kawałeczek dalej :mrgreen:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/symbol.jpg
ech..widzę Bartek że w łykend poruszaliśmy się po tych samych okolicach :lol:
W tej Szopie widziałem kiedyś prawdziwego zakapiora! Tego, który Ci zostawił roztapiające się czekoladki?
ech..widzę Bartek że w łykend poruszaliśmy się po tych samych okolicach :lol: Pisz relację, to zobaczę po jak bardzo tych samych.
Tego, który Ci zostawił roztapiające się czekoladki? Nie, ten od czekoladek nie był prawdziwym zakapiorem. On wpadł tu tylko na chwile i sobie poszedł.
Natomiast ten, o którym wspominam, osiadł tu, w tej leśnej dziczy na stałe. Poznać to można było ogromie odzieży i prowiantów, które wypakował w szałasie i klapkach na nogach, które sugerowały, że w najbliższym czasie nigdzie się stąd nie wybiera. W szczególności o jego âźosiadnięciuâ świadczyła grubość książki, którą czytał, siedząc na progu szałasu. Liczyła na - oko - ze 600 stron, a po sądząc grubości lewej i prawej części otwartej książki, przeczytał dopiero jakieś 50. Książka na pewno była o uprawie rabarbaru i innych pożywnych roślin oraz hodowli karasi i innych grzybów, a tego się szybko nie czyta.
Widzę, że wpuszczam się w tematy_nie_na_temat, więc już kończę. Na koniec dowód rzeczowy â âźZakapior na progu szałasuâ. W celu ochrony wizerunku zakapiora, zastosowałem efekt âźpopsuj zdjęcie #7â.
Załącznik 29575
Pięknie, Panie, pięknie ;) Ale brakuje mi jednego z ważniejszych punktów tej trasy - cmentarzy z IWŚ na Kamieniu. Mam nadzieję, że je masz na HD ;)
Pozwól że trochę chłodem powieję:
Załącznik 29578Załącznik 29577Załącznik 29576Załącznik 29579
Ale brakuje mi jednego z ważniejszych punktów tej trasy - cmentarzy z IWŚ na Kamieniu. Masz rację, trzeba to pokazać. Przy zejściu z Kamienia na odcinku kilkuset metrów mija się, jeżeli dobrze policzyłem, siedem cmentarzy i kilka pojedynczych grobów.
Tu cmentarz po polskiej stronie granicy (większość jest po stronie słowackiej):
http://www.bmiller.pl/forum/2012/kamien_03.jpg
I dzwon, ...
http://www.bmiller.pl/forum/2012/kamien_02.jpg
... w który trzeba uderzyć.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/kamien_01.jpg
Symbol przyjaźni przygranicznej jest kawałeczek dalej :mrgreen: ciekawe jak ukierunkowana jest ta przyjaźń tzn., w którą stronę to działko ma skierowaną lufę :mrgreen:
inny ten niebieski niż wcześniej...pomnik, pozostałości artyleryjskie, siedem cmentarzy, zakapior z książką w wersji popsutej przez Wojtka P. ...no i jeszcze coś w szopie straszy:shock:;)
Nie w naszą :-)
A odnośnie pola, co na nim straszy to przypomniała mi się taka historia z sąsiedniego forum ;)
Czekam na dalszą część - jak było we wstępie - dwudniowej wyprawy; ja już od 2 m-cy nigdzie nie byłem :-(
taka historia hmmm...."armia widmo" ? coś może w tym jest, a może nie jest, kto to wie... :roll: Różne rzeczy słyszałam - np. o pewnych domach, w których nikt już nie mieszka ale lepiej tam nie chodzić i pod żadnym pozorem niczego nie wynosić, o miejscach z dziwną energią. Nigdy nie nocowałam w takim miejscu. Nocą wszystko odbiera się inaczej.
ciekawe co przylazło nocą do szopy :shock::mrgreen:
inny ten niebieski niż wcześniej...pomnik, pozostałości artyleryjskie, siedem cmentarzy, zakapior z książką w wersji popsutej przez Wojtka P. ...no i jeszcze coś w szopie straszy:shock:;) Noo... i jeszcze przechodzi przez różne strefy klimatyczne, od mglistych lasów międzyzwrotnikowych zahaczając o sawanny;-)
ale już po chwili las odciął mnie od cywilizacji.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_03.jpg
Było troszkę mgliście, troszkę zielono
(...)
A jak tylko las mnie wypuszczał to niebo drwiło z prognozy pogody (pełne zachmurzenie i deszcz).
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_06.jpg
przypomniała mi się taka historia z sąsiedniego forum ;) O tym nawiedzonym polu było i na naszym forum.
ciekawe co przylazło nocą do szopy :shock::mrgreen: No coś przylazło. Chrobotało pod podłogą i już, już miałem rozwiązać tę nieziemską zagadkę, kiedy zasnąłem :mrgreen:
A rano szopa wyglądała dokładnie tak samo jak wieczorem :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_10.jpg
Ponieważ wyspałem się w nawiedzonej szopie doskonale szybko złapałem granicę,
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_11.jpg
i z ciekawością wędrowałem wzdłuż biało-czerwonych słupków.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_12.jpg
Znalazłem następny, ukryty w głębokim cieniu, pomniczek...
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_14.jpg
...wdzięczności i ku chwale
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_13.jpg
i po kilku godzinach doszedłem na rozstaje.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_15.jpg
Tu muszę się przyznać, że ruszyłem na tę trasę nieprzygotowany. Pomysł urodził się kilka dni wcześniej, ale przygotowania zacząłem w ostatniej chwili. I nie upewniłem się, że z końca trasy będę miał możliwość powrotu do cywilizacji. Próbowałem to zweryfikować w drodze, ale bez sukcesu. Z żalem opuściłem więc przecinkę graniczną i zszedłem w dół.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/barwinek_16.jpg
W dół, czyli do Komańczy, gdzie po kilku godzinach oczekiwania załapałem się na czterokołowy pociąg z planowanego końca trasy. Mogłem spokojnie iść granicą dalej, aż do Łupkowa...
A rano szopa wyglądała dokładnie tak samo jak wieczorem byłem dzisiaj i zauważyłem ciekawe uszczelnienia budki wykonane przez pewnego znanego filozofa, który w budce pomieszkuje
Załącznik 29602
pytałem ludzi, czy coś straszyło w nocy, czy chociaż wilcy wyli, ale nie, mówili tylko, że bardzo zimno w nocy było.
upatrzyłem sobie fajne miejsce do spania; na ziemi pod stołem pod którąś wiatką - na kiedyś.
te cmentarze na Kamieniu rzeczywiście bardzo fajne a i sama góra jedna z ulubionych, szczególne wrażenie na mnie (na nas) zrobił Kamień zimą (zlot w Lipowcu).
byłem dzisiaj i zauważyłem ciekawe uszczelnienia budki Uszczelnienie jest bardzo skuteczne, nic na mnie nie nakapało a w nocy lało ostro. Zna się ten filozof na robocie :wink:
Na BC spędziłem na tym pólku dwie noce i nic niestety nie straszyło,szkoda,pobałbym się chętnie.
byłem dzisiaj i zauważyłem ciekawe uszczelnienia budki wykonane przez pewnego znanego filozofa, który w budce pomieszkuje Coś mi się widzi, że od wiosny sporo uszczelnienia dodano ;)
Ty byłeś na spotkaniu? Za dużo luda było by móc poznać wszystkich ;)
Wojtek Pysz:
"Natomiast ten, o którym wspominam, osiadł tu, w tej leśnej dziczy na stałe. Poznać to można było ogromie odzieży i prowiantów, które wypakował w szałasie i klapkach na nogach, które sugerowały, że w najbliższym czasie nigdzie się stąd nie wybiera. W szczególności o jego âźosiadnięciuâ świadczyła grubość książki, którą czytał, siedząc na progu szałasu. Liczyła na - oko - ze 600 stron, a po sądząc grubości lewej i prawej części otwartej książki, przeczytał dopiero jakieś 50. Książka na pewno była o uprawie rabarbaru i innych pożywnych roślin oraz hodowli karasi i innych grzybów, a tego się szybko nie czyta."
- a czy to nie jest czasem nasz kolega forumowy? bo z wyglądu podobny i opis poniekąd pasuje
ciekawe uszczelnienia budki wykonane przez pewnego znanego filozofa, który w budce pomieszkuje
Uszczelnienie jest bardzo skuteczne, nic na mnie nie nakapało a w nocy lało ostro. Zna się ten filozof na robocie :wink: skoro szopa tak skutecznie uszczelniona, że nie kapie - to znaczy, że z tego filozofa prawdziwy fachowiec - NIEKAPIOR :mrgreen:
Kilka dni temu palący wstyd (nie wyjeździłem po Bieszczadach ani jednej roboczogodziny quadem lub terenówką) wypędził mnie na dzikie pustkowie (mniej więcej tam gdzie panują ekstremalnie złe warunki dla jakichkolwiek inwestycji):
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_01.jpg
Szczęśliwie było to dokładnie to samo miejsce, gdzie kiedyś popełniłem (nie)wybaczalny błąd i skróciłem wędrówkę. Popatrzyłem w lewo... w prawo... i dzięki Bogu żaden chętny do pomocy urzędnik nie wyskoczył zza krzaka :twisted:
Rozochocony tym faktem niemiejscowego prywatnego przedsiębiorcę wysłałem po piwo na Słowację a sam polazłem wygodną przecinką graniczną. Przeważnie w dół :mrgreen:
Granica, jak zwykle, prowadziła mnie za rączkę
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_02.jpg
a zgrabne pomosty przeprowadzały przez co większe błocko.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_03.jpg
Grzybków było w bród, gdybym się jeszcze na nich znał to może bym się czasem schylił.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_04.jpg
Ale się nie znam, być może dzięki temu dotarłem szczęśliwie w okolice słupa
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_05.jpg
i tam rozbiłem obóz w oczekiwaniu na umówione piwo ze Słowacji. Nie nadchodziło...
(...)
Rozochocony tym faktem niemiejscowego prywatnego przedsiębiorcę wysłałem po piwo na Słowację a sam polazłem wygodną przecinką graniczną. Przeważnie w dół :mrgreen: Świetny pomysł na rozwój bieszczadzkiej turystyki. Zamiast narzekać na najgorszy sezon, trzeba rozszerzyć i propagować tą formę usługi czyli dostarczanie piwa na wyznaczone miejsce na szlaku.
Myślę że byłoby zapotrzebowanie ? jak sądzicie ?
Tego nie oferują jeszcze nawet w niemieckich landach.
Żeby się tylko nie skończyło jak we wspomnieniach Rafała Dominika :wink:
....szczęśliwie w okolice słupa...rozbiłem ...piwo ze Słowacji. Nie nadchodziło... szczęsliwie rozbiłeś się o słupa?, słusznie mówią że nadmiar piwa szkodzi ;P
Żeby się tylko nie skończyło jak we wspomnieniach Rafała Dominika :wink: Nie, tak by się nie skończyło, bo mój pomysł na rozwój turystyki bieszczadzkiej opiera się na kopi tele-pizza.
Turysta wędrujący niebieskim szlakiem zamawia przez telefon 2*żywiec + 1 tyskie w określone miejsce, np na Okrąglik na godz 13-stą.
Przyczołguje się tam resztkami sił a tam już piwo czeka. Płaci kartą i po uzupełnieniu płynów rusza dalej bez potrzeby schodzenia do wsi.
Dzięki czemu można zachwycać się dziką bieszczadzką przyrodą bez zbędnych przerw.
Nie, tak by się nie skończyło, bo mój pomysł na rozwój turystyki bieszczadzkiej opiera się na kopi tele-pizza.
Turysta wędrujący niebieskim szlakiem zamawia przez telefon 2*żywiec + 1 tyskie w określone miejsce, np na Okrąglik na godz 13-stą.
Przyczołguje się tam resztkami sił a tam już piwo czeka. Płaci kartą i po uzupełnieniu płynów rusza dalej bez potrzeby schodzenia do wsi.
Dzięki czemu można zachwycać się dziką bieszczadzką przyrodą bez zbędnych przerw. Ma gość łeb do biznesów. I jaki empatyczny...
pozostaje zadać jeszcze pytanie, czy opierając się urokowi grzybków Bartek nie uległ przypadkiem pokusie aby spróbować jakiegoś pstrąga, co to po nim...wywiązuje się dyskusja :mrgreen:
Piwo się w końcu pojawiło i muszę przyznać, że warto było czekać! Od dawna nie piłem już na wędrówce, wysoko :wink: w górach piwa z butelki! Dziękuję! Pstrąga do piwa nie było, ale specjalnie mi go nie brakowało. Po konsumpcji zatopiliśmy się w kolorowy las
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_06.jpg
i wędrowaliśmy tak aż do Doliny, która jest na szczycie.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_07.jpg
Tam też pojawiły się kłopoty orientacyjne. Nie, żebyśmy nie wiedzieli jak iść, ale ponownie uparliśmy się, że pójdziemy szlakiem. A co! Nie było to proste zadanie, łatwiej było znaleźć widoki w gęstym lesie
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_08.jpg
niż szlakowe szlaczki.
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_09.jpg
Nawet jak już widzieliśmy cel wędrówki
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_10.jpg
nie odpuściliśmy! Poszliśmy naokoło, jak szlak prowadzi. Prowadzi na mapie, bo w terenie go nie ma. Nie ma i szlus. Kawałeczek za jednym z najpiękniejszych dworców
http://www.bmiller.pl/forum/2012/wstyd_11.jpg
zakończyliśmy wycieczkę. Szlaku niebieskiego w okolicy Łupkowa nie ma, ale my i tak nim przeszliśmy :mrgreen:
Czy na jednym z najpiękniejszych dworców nadal daje się zaobserwować zakrzywienie czasoprzestrzeni?
Byliśmy tam z Komisarzem von Rybą parę lat temu, człowiek się posuwał o kilka kroków, a zegar pokazywał inną godzinę. I znowu kilka kroków... i znowu inna godzina.
"Świetny pomysł na rozwój bieszczadzkiej turystyki. Zamiast narzekać na najgorszy sezon, trzeba rozszerzyć i propagować tą formę usługi czyli dostarczanie piwa na wyznaczone miejsce na szlaku."
-Heniu twój pomysł jest genialny! Myślałam, że zakopywanie butelek to fajny pomysł ale ten jeszcze lepszy :P
Czy na jednym z najpiękniejszych dworców nadal daje się zaobserwować zakrzywienie czasoprzestrzeni? Cały... czas :wink:
Niebieska wstążka istotnie zakończy się niedługo niebieskim kółeczkiem w Białej,...
(...) A co do kółeczka... to nie ma kółeczka?!? To po co ja trzeci rok do niego idę? :evil: :wink:
.... może nawet sir Bazyl to kółeczko zamiast pasków wyczaruje jakoś :mrgreen: Wyczarowane kółeczko już od dawna czeka, choć przyznać muszę, że sporo mnie to pracy kosztowało! Zostały zaangażowane znaczne środki (służbowa drukarka oraz papier i koszulka foliowa z tego samego źródła pochodzenia , woskowa kredka Bambino koloru niebieskiego mojej córeczki) ale gdyby nie sprzyjająca wena to nigdy by to dzieło nie powstało:
Załącznik 30932
...czyli jednak będzie jakiś "szampan i kawior" :wink: ...
Jakaś oranżadka i suchary się znajdą :mrgreen:
.... U mnie słowo droższe pieniędzy :)
Nie będę ukrywał, że popadłem już w znaczne koszta:
Załącznik 30933
...jakaś transmisja z finiszowego hamowania będzie?:wink: Niestety, nieustraszonego pogromcy niebieskiego szlaku ani widu, ani słychu pisku hamulców jego :twisted:
Finiszowe hamowanie się odwleka, jakoś mi szkoda kończyć więc miast się do Rzeszowa zbliżać to się od niego oddalam :wink:
(...) No tak! Ale chciałem przestrzec, że oryginalny smak oranżadki
Załącznik 30934
mimo imponującej listy substancji konserwujących, przeciwutleniaczy, rozmaitych regulatorów smaków i zapachów ma określoną datę spożycia, po przekroczeniu której może być jeszcze większym szaleństwem dla kubków smakowych, nie wspominając, że przepiękny kolor nadany przez barwnik E 150d i koncentrat barwiący z czarnej marchwi oraz niepowtarzalny bukiet, również mogą ulec pewnym bliżej nieokreślonym zmianom.
O jasny gwint! Muszę pościągać mapy, wypytać miejscowych, zrobić satelitarne rozpoznanie i ruszę w tę wyczerpującą trasę (będzie tego z 8km i 150m podejścia :mrgreen:).
Wyczarowane kółeczko już od dawna czeka (...)
Załącznik 30932
O jasny gwint! Muszę pościągać mapy, wypytać miejscowych, zrobić satelitarne rozpoznanie i ruszę w tę wyczerpującą trasę (będzie tego z 8km i 150m podejścia :mrgreen:). Hura! Hura! Będzie dalszy ciąg dalszego ciągu! :-D
A spoglądając na - jak to określił sir Bazyl - "sprzyjającą wenę" do wyczarowania niebieskiego kółeczka wnioskuję, że tym razem bohaterami tej wyprawy hamującej będzie Tygrysek i Puchatek :mrgreen:
Został mi jeszcze maleńki kawałeczek, w sam raz na kolejne popołudnie:
http://www.bmiller.pl/forum/2012/borowki_09.jpg Dwa lata prawie minęły, dwa lata! Ale w końcu wczoraj się zmobilizowałem :smile:
Szlakowskaz na Białą jak wisiał tak wisi, co ciekawe dalej dwie godziny pokazuje z godną podziwu konsekwencją :wink: Zgodnie z jego wskazaniami zdobyłem pierwsze tego dnia wzgórze, z którego jak na dłoni widziałem końcówkę poprzedniego etapu wędrówki niebieskim szlakiem:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_01.jpg
Więcej się już za siebie nie oglądałem, parłem zdecydowanie i mężnie :wink: do przodu. Znów zaglądałem w okna chatkom (tym starym, nowoczesne budownictwo w postaci willi, dworków i hollywoodzkich posiadłości jakoś mniej mnie interesowało).
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_02.jpg
Od pewnego momentu towarzyszyły mi rozległe widoki na bliższą i dalszą okolicę, ...
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_03.jpg
... i tak kręcąc głową to w lewo to w prawo szedłem sobie spokojnie "na Rzeszów". A szło mi się bardzo przyjemnie i zupełnie nie czułem tego, że zbliżam się do wojewódzkiego miasta. I to właśnie wojewódzkie miasto w pewnym momencie postanowiło sobie ze mnie zakpić, bo nie witając mnie tabliczką otwierającą pożegnało mnie zamykającą :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_04.jpg
Po chwili konsternacji stwierdziłem, że co prawda idę już półtorej godziny ale wg wszelkich znaków na niebie i ziemi powinienem dopiero zbliżać się do przedmieść Rzeszowa a nie już się z nim żegnać...
No i ruszył! Tak całkiem bez ostrzeżenia! Z tych nerwów to suchary schrupałem, oranżadkę wychłeptałem, a nawet coś zmalowałem...(tak po prawdzie to ostatnie nie jest moją winą, petetek też nas czyta :))
No i ruszył! Tak całkiem bez ostrzeżenia! To ja dwa lata o tym gadam, jak bez ostrzeżenia? :wink:
Rozstaliśmy się, jak wychodziłem z Rzeszowa - szedłem naprzód mimo lekkiego niepokoju, ale doskonałe oznakowanie szlaku nie pozwoliło mi zginąć:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_05.jpg
A i Rzeszów przestał się ze mną droczyć:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_06.jpg
I jak już gotowałem się do dokończenia wędrówki asfaltem szlak zrobił w lewo zwrot i wprowadził mnie do lasku.
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_07.jpg
po czym zawzięcie wskazywał, że mam się przez ten iście bieszczadzki jar przedrzeć.
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_08.jpg
Cóż było zrobić, po zwalonej kłodzie przeskoczyłem na drugą stronę i "z miejsca w którym w końcu można było odczepić się od ściółki zębami i dłońmi" spojrzałem za siebie.
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_09.jpg
Chciałbym wiedzieć, jak pewien powszechnie poważany forumowicz przedarł się przez ten jar na rowerze. Chciałbym wiedzieć :twisted:
Dalej już odbyło się bez niespodzianek. Może poza wypłoszeniem z krzaków koziołka :smile: Z ostatniego zejścia rzuciłem jeszcze okiem na Rzeszów:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_10.jpg
Pokręciłem się chwilę po Białej:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_11.jpg
I już byłem pod niebieską kropką.
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_12.jpg
Koniec.
Koniec?
Na szczęście każdy szlak ma dwa końce i tego drugiego jeszcze nie widziałem. Na razie znam niebieski szlak tylko od Barwinka do Rzeszowa :wink: i w dużej części wyłącznie latem.
Gdyby ktoś dobrnął w tej relacji aż tutaj muszę uczciwie go ostrzec: pomimo dojścia pod niebieską kropkę to jeszcze nie jest koniec :mrgreen: I nie jest to jeszcze czas na podsumowania - jak dojdę do Grybowa może się odważę napisać coś o niebieskim szlaku z pełnej perspektywy.
Chciałbym wiedzieć, jak pewien powszechnie poważany forumowicz przedarł się przez ten jar na rowerze. Chciałbym wiedzieć :twisted: Wtedy to dopiero był JAR! A teraz jak widzę, po latach, procesy erozyjne spowodowały, że to już nie JAR a jareczek, jaruś co najwyżej :mrgreen:
Czyli teraz jest zbyt płytko na rower? Ciekawa interpretacja :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/kropka_06.jpg To do Rzeszowa wchodzi się przepustem? :mrgreen:
(może dlatego bartolomeo te suchary i słodkie płyny odpuścił...przepust szeroki strasznie nie jest...;) )
I już byłem pod niebieską kropką. z Sir Bazyla to jednak sztukmistrz pierwszej kategorii. Miała być kropka i jest! 8-)
Gdyby ktoś dobrnął w tej relacji aż tutaj muszę uczciwie go ostrzec: pomimo dojścia pod niebieską kropkę to jeszcze nie jest koniec :mrgreen: Jako jedna z "ktosiów" uczciwie muszę ostrzec, że na niebieski po kropce będę oczekiwać już od dzisiaj :grin:
Życie po .. kropce ;) fascynujące
To do Rzeszowa wchodzi się przepustem? :mrgreen: Każda droga prowadzi do Rzeszowa!
Życie po .. kropce ;) fascynujące Fascynujące to będzie dopiero życie po dwóch kropkach :wink:
Ten ostatni etap przebiega przez moją parafię i nadziwić się nie mogę że tak można kręcić. Powiedz czy na ostatnim odcinku zniosło cię na park linowy ? czy też przemknąłeś obok cmentarza w Białej ?
Powiedz czy na ostatnim odcinku zniosło cię na park linowy ? czy też przemknąłeś obok cmentarza w Białej ? Szedłem dokładnie po szlaku, czyli ani obok parku ani obok cmentarza. Bardziej na południe:
http://www.bmiller.pl/forum/2014/biala.jpg
Park i cmentarz wskazałem strzałkami. Różnicę w przebiegu szlaku w stosunku do zaznaczonego na mapie narysowałem ciemnoniebieskim śladem.
Dnia 4 lipca, 2015 lat po Chrystusie, bartolomeo idący niebieskim szlakiem od Białej (Rzeszowa w sensie) spotkał bartolomea idącego niebieskim szlakiem od Grybowa. Spotkali się przy słupku granicznym I/186 około godziny 11oo przed południem. Tym samym cały szlak niebieski został przeszednięty... przeszedzony... przeszedłszy... eee... przewędrowany. Na tę okazję wzniesiono toast puszeczką Pepsi Coli przyniesioną w zaprzyjaźnionym plecaku.
Gratulacje bartolomeo! Myślę, że fakt ten zasługuje na wspólny toast i nie mam tu na myśli Pepsi:-)
Kupiłem dla Bartolomeo płyn na toast :mrgreen:
.
Załącznik 38247
Bomba! Tylko dlaczego już otwarty? :wink:
Pewnie don Enrico sprawdzał, czy jest odpowiednio niebieski ;)
Gratulacje ode mnie też :)) i dzięki za całą "niebieską relację".
(mam nadzieję, że chociaż Bartolomeo tak domyka pewne etapy to nie czmychnie na jakąś turystyczną i forumową emeryturę :mrgreen: )
Tym samym cały szlak niebieski został przeszednięty... przeszedzony... przeszedłszy... eee... przewędrowany. A ja nic z tego nie rozumiem, dlaczego taki duży chłopak przez parę lat, z uporem godnym lepszej sprawy szuka jakichś znaczków (i co z tego, że niebieskich) na drzewach, płotach, słupach, stodołach i gdzie tam jeszcze;-)
Czy wszystko co robimy musi być racjonalne? :wink: Odpowiedź na Twoje pytanie "dlaczego?" jest bardzo prosta: "bo tak!" :mrgreen: