bigos - mĂłj pamiÄtnik, wspomnienia, uczucia, przeĹźycia ...
W końcu nadszedł długi weekend styczniowy w Bieszczadach. Pierwotnie pomysł był taki, żeby się wybrać na skitury. Niestety zimę póki co mamy taką jaka mamy, więc z nart trzeba było zrezygnować. Wycieczka była już jednak zaplanowana i jak to mój kolega powiada âźzawsze lepiej pojechać niż nie pojechać w góryâ, więc w piątek 3 stycznia po południu dotarliśmy do UG. Ponieważ kolega i towarzysz wędrówki był pierwszy raz w Bieszczadach, to zdecydowaliśmy się âźklasykęâ âTarnica, Rozsypaniec, Halicz, Bukowe Berdo i Połonina Caryńska. Poniżej krótka relacja.
Piątek 03/01 zatrzymaliśmy się w jedynym chyba otwartym lokalu w UG, czyli w Hotelu Górskim PTTK. Niestety hotelik Biały nie przyjmuje zimą gości, a szkoda. Po kolacji w hotelowej restauracji wcześnie poszliśmy spać, żeby 04/01 wstać o 06:30 i po śniadaniu i przepakowaniu, o 07:45 wyruszyć czerwonym szlakiem w stronę Tarnicy. Na Tarnicy byliśmy około 11:00, a potem po zeszliśmy do Wołosatego na mniej więcej godzinę 13:00. Zaskoczył mnie fakt, że spotkaliśmy około 30 innych turystów po drodze. Widać magia najwyższego szczytu, relatywnie dobre warunki i długi weekend robią swoje. W wyższych partiach lód i trochę zmrożonego śniegu, mgła i widoczność około 50m. Niżej wczesna wiosna lub późna jesień â jak kto woli. W Wołosatem brak otwartych sklepów i barów. Hotelik pod Tarnicą oczywiście również zamknięty. Znaleźliśmy więc przytulną kwaterę i poszliśmy na obiado-kolację do UG.
W niedzielę 05/01 znowu pobudka trochę po 06:00, śniadanie, herbata do termosu i wyjście w stronę Rozsypańca i Halicza o 07:45. Rano z dołu widać było nawet Tarnicę i Połoninę Caryńską , ale już na przełęczy Bukowskiej nieprzyjemnie mżyło. Około 13:00, zupełnie przemoczeni i smagani silnym wiatrem staliśmy na grani Bukowego Berda. Pierwotnie chcieliśmy przejść całą grań (niebieskim szlakiem) i biwakować gdzieś w lesie już poza BPN. Jednak wymiękliśmy ze względu na deszcz i silny wiatr i zeszliśmy do Mucznego gdzieś około 15:00. Tam w âźSiedlisku Carpathiaâ znaleźliśmy schronienie na noc, zjedliśmy wyjątkowo dobrą kolację i udało nam się całkiem skutecznie przesuszyć rzeczy.
Ostatni dzień â poniedziałek 06/01 â przywitał nas rano mało przyjemnym deszczem. Przeszliśmy âźstokówkąâ do drogi łączącej UG z UD, następnie przeszliśmy jakieś 2 km do Bereżek i stamtąd żółtym szlakiem doszliśmy do schroniska âźKolibaâ. Po krótkim posiłku, zagrzani i najedzeni w ciągu godziny weszliśmy na Caryńską. Niestety pogoda niebyła dla nas łaskawa i widoczność nie przekraczała 50m. Za to przynajmniej nie padało. Z Caryńskiej do UG, przebiórka przy samochodzie i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Podsumowując, wycieczka się udała mimo, że pogoda nie rozpieszczała. Szkoda też, że kolega nie miał okazji ani razu zobaczyć choćby jednego pięknego Bieszczadzkiego widoku. Wciąż tylko samo mleko i mleko. Nie mogę tylko odżałować, że nie była to wycieczka skiturowa⌠:-(
Załączam kilka zdjęć.
Super zdjęcia! Fajnie, że chociaż na chwilę możemy być w Bieszczadach, dzięki nim. Pozdrawiam :)
Trasy niby oklepane, a jak fajna relacja. A gdzie taka elegancka choinka stała? Kukurydza, ciastka, słoninka.
Dla mnie nie ma "oklepanych tras" za nawet idąc 3x trasą za każdym razem jest inaczej
A gdzie taka elegancka choinka stała? Kukurydza, ciastka, słoninka. Hej. Choinka była przy zejściu z Tarnicy do Wołosatego. Fajny pomysł. Niestety nie mieliśmy niczego co wpisywałoby się w styl dekoracji.
Też miałam jechać w tamten weekend i wasze relacja tylko potwierdziła ,że dobrze iż zrezygnowałam-niecierpię deszczu o tej porze roku:-?.Mam nadzieję,że 17 jak wyruszę pogoda będzie łaskawsza.
Powiem szczerze, że ja również nie cierpię deszczu zimą, ale miłość do gór (szczególnie do Bieszczad) i do przebywanie na dworze często bierze górę :razz:. W Bieszczadach jestem 1-2 w roku i na ogół nie mam wielkiej elastyczności co do terminów. Więc jak już zaplanuję, to jadę i zdaję się z pokorą na łaskę bądź niełaskę Ducha Gór.
Niemniej jednak trzymam kciuki, żebyś miała piękną pogodę 17!
Wystarczy,że nie będzie padać.
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl brytfanna.keep.pl
Piątek 03/01 zatrzymaliśmy się w jedynym chyba otwartym lokalu w UG, czyli w Hotelu Górskim PTTK. Niestety hotelik Biały nie przyjmuje zimą gości, a szkoda. Po kolacji w hotelowej restauracji wcześnie poszliśmy spać, żeby 04/01 wstać o 06:30 i po śniadaniu i przepakowaniu, o 07:45 wyruszyć czerwonym szlakiem w stronę Tarnicy. Na Tarnicy byliśmy około 11:00, a potem po zeszliśmy do Wołosatego na mniej więcej godzinę 13:00. Zaskoczył mnie fakt, że spotkaliśmy około 30 innych turystów po drodze. Widać magia najwyższego szczytu, relatywnie dobre warunki i długi weekend robią swoje. W wyższych partiach lód i trochę zmrożonego śniegu, mgła i widoczność około 50m. Niżej wczesna wiosna lub późna jesień â jak kto woli. W Wołosatem brak otwartych sklepów i barów. Hotelik pod Tarnicą oczywiście również zamknięty. Znaleźliśmy więc przytulną kwaterę i poszliśmy na obiado-kolację do UG.
W niedzielę 05/01 znowu pobudka trochę po 06:00, śniadanie, herbata do termosu i wyjście w stronę Rozsypańca i Halicza o 07:45. Rano z dołu widać było nawet Tarnicę i Połoninę Caryńską , ale już na przełęczy Bukowskiej nieprzyjemnie mżyło. Około 13:00, zupełnie przemoczeni i smagani silnym wiatrem staliśmy na grani Bukowego Berda. Pierwotnie chcieliśmy przejść całą grań (niebieskim szlakiem) i biwakować gdzieś w lesie już poza BPN. Jednak wymiękliśmy ze względu na deszcz i silny wiatr i zeszliśmy do Mucznego gdzieś około 15:00. Tam w âźSiedlisku Carpathiaâ znaleźliśmy schronienie na noc, zjedliśmy wyjątkowo dobrą kolację i udało nam się całkiem skutecznie przesuszyć rzeczy.
Ostatni dzień â poniedziałek 06/01 â przywitał nas rano mało przyjemnym deszczem. Przeszliśmy âźstokówkąâ do drogi łączącej UG z UD, następnie przeszliśmy jakieś 2 km do Bereżek i stamtąd żółtym szlakiem doszliśmy do schroniska âźKolibaâ. Po krótkim posiłku, zagrzani i najedzeni w ciągu godziny weszliśmy na Caryńską. Niestety pogoda niebyła dla nas łaskawa i widoczność nie przekraczała 50m. Za to przynajmniej nie padało. Z Caryńskiej do UG, przebiórka przy samochodzie i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Podsumowując, wycieczka się udała mimo, że pogoda nie rozpieszczała. Szkoda też, że kolega nie miał okazji ani razu zobaczyć choćby jednego pięknego Bieszczadzkiego widoku. Wciąż tylko samo mleko i mleko. Nie mogę tylko odżałować, że nie była to wycieczka skiturowa⌠:-(
Załączam kilka zdjęć.
Super zdjęcia! Fajnie, że chociaż na chwilę możemy być w Bieszczadach, dzięki nim. Pozdrawiam :)
Trasy niby oklepane, a jak fajna relacja. A gdzie taka elegancka choinka stała? Kukurydza, ciastka, słoninka.
Dla mnie nie ma "oklepanych tras" za nawet idąc 3x trasą za każdym razem jest inaczej
A gdzie taka elegancka choinka stała? Kukurydza, ciastka, słoninka. Hej. Choinka była przy zejściu z Tarnicy do Wołosatego. Fajny pomysł. Niestety nie mieliśmy niczego co wpisywałoby się w styl dekoracji.
Też miałam jechać w tamten weekend i wasze relacja tylko potwierdziła ,że dobrze iż zrezygnowałam-niecierpię deszczu o tej porze roku:-?.Mam nadzieję,że 17 jak wyruszę pogoda będzie łaskawsza.
Powiem szczerze, że ja również nie cierpię deszczu zimą, ale miłość do gór (szczególnie do Bieszczad) i do przebywanie na dworze często bierze górę :razz:. W Bieszczadach jestem 1-2 w roku i na ogół nie mam wielkiej elastyczności co do terminów. Więc jak już zaplanuję, to jadę i zdaję się z pokorą na łaskę bądź niełaskę Ducha Gór.
Niemniej jednak trzymam kciuki, żebyś miała piękną pogodę 17!
Wystarczy,że nie będzie padać.